piątek, 16 maja 2025

Najstarszy przywilej dla Strzelna - Bulla...

Rysunek tympanonu fundacyjnego kościoła św. Trójcy i Najświętszej Marii Panny w Strzelnie ze zbiorów Muzeum Narodowego w Krakowie.
 

Bulla Celestyna III dla Strzelna

Bulla papieża Celestyna III dla Strzelna z 9 kwietnia 1193 roku to najstarszy z zachowanych do dziś dokument, który potwierdza posiadłości i przywileje klasztoru norbertanek pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny w Strzelnie. Dokumentem tym Papież na prośbę przeoryszy Beatrycze wziął klasztor strzeleński pod opiekę Stolicy Apostolskiej, nadając mu liczne przywileje, które przyczyniły się do rozwoju klasztoru i jego wpływów gospodarczych. Bulla formalnie zatwierdzała posiadłości klasztoru w Strzelnie, co przyczyniło się do wzmocnienia jego pozycji i zabezpieczenia jego majątku. Zaś nadanie licznych przywilejów gospodarczych pozwoliło klasztorowi na rozwój i zwiększenie dochodów, co miało wpływ na jego rozwój i działalność. Bulla była ważnym symbolem statusu i wpływu klasztoru w Strzelnie, podkreślając jego znaczenie jako ośrodka religijnego i kulturalnego. 

Tympanon fundacyjny kościoła św. Trójcy i Najświętszej Marii Panny w Strzelnie.

A oto treść Bulli:

Biskup Celestyn, sługa sług Bożych, umiłowanym w Chrystusie córkom Beatrycze, pani klasztoru Najświętszej Marii Panny w Strzelnie, i jej siostrom, obecnym i przyszłym, które złożyły śluby zakonne, na wieczną pamięć.

Stolica Apostolska udziela opieki roztropnym dziewicom, które pod wpływem obowiązku religijnego zapalają swoje lampy i przygotowują się przez uczynki świętości na spotkanie ze swym Oblubieńcem, aby czasem napór jakiejkolwiek lekkomyślności nie odwiódł je od zamierzonego celu lub, nie daj Boże, nie złamał mocy ich świętej religii. Dlatego też, umiłowane córki w Chrystusie, z łaski swojej przystajemy na wasze słuszne prośby i przyjmujemy wspomniany klasztor, w którym jesteście zniewolone z boskiego posłuszeństwa, pod opiekę błogosławionego Piotra i naszą, i dzielimy przywilej niniejszego pisma.

Archiwum Państwowe w Bydgoszczy, Klasztor Norbertanek w Strzelnie, sygn. 1

Przede wszystkim postanawiają, że: zakon kanoniczek, o którym wiadomo, że został ustanowiony w tym samym miejscu zgodnie z wolą Boga oraz regułą i konstytucją braci premonstratensów błogosławionego Augustyna, będzie tam nienaruszalnie przestrzegany na wieki.

Ponadto, wszelkie posiadłości, wszelkie dobra, które tenże klasztor posiada obecnie sprawiedliwie i kanonicznie, lub w przyszłości na mocy koncesji papieży, hojności królów lub książąt, ofiar wiernych lub w inny sprawiedliwy sposób, mogą być nabyte, za pozwoleniem Pana, tobie i twoim następcom, i pozostaną nienaruszone. W którym to uznaliśmy za właściwe wyrażenie: samo miejsce, w którym znajduje się wspomniany klasztor ze wszystkimi jego przynależnościami; wieś Sarbicko, wieś Clodava (?), wieś Ostrovite (Ostrowite), wieś Belsco (Bielsko), wieś Centiwsko (Ciencisko), wieś Goplo (Gopło), wieś Stronbodr (Srodoń), wieś Crosna (?), wieś Radomin z karczmą, wieś Strelno (Strzelno) z karczmą i dziesięciny wszystkich tych wsi; wieś Loiovo (Łojewo), wieś Bitom (Bytoń), wieś Strosowo (Stróżewo) z dziesięciną. W Novum Wlodizlaw (Inowrocław) dziewiąty targ, w Mątwa (Mątwy) most i tawerna, w Cruswick (Kruszwica) dziewiąty denar, w Quecissow (Kwieciszewo) dziesiąty targ.

Niech nikt nie waży się żądać od was dziesięciny za pracę, którą wykonujecie własnymi rękami lub własnym kosztem, albo za wyżywienie waszych zwierząt. Możesz też przyjmować do nawrócenia osoby wolne i absolutne, uciekające od świata, i zatrzymywać je bez sprzeciwu.

Zabraniamy ponadto, aby któraś z waszych sióstr, po złożeniu ślubów w tym samym miejscu, mogła opuścić to miejsce bez pozwolenia swego pana; Niech jednak nikt nie ośmiela się zatrzymywać osoby, która odchodzi bez uprzedzenia w postaci listu pospolitego. W tym celu zabraniamy również, aby jakikolwiek biskup lub ktokolwiek inny żądał od was i przyjmował z dziesięciny więcej, niż wymagali dotychczas ich poprzednicy.

Ponieważ jednak na terenie kraju obowiązuje ogólny interdykt, wolno wam odprawiać nabożeństwa przy zamkniętych drzwiach, wykluczeniu ekskomunikowanych i objętych interdyktem, nie dzwonieniu w dzwony i ściszeniu głosu. Otrzymacie krzyżmo, olej święty, konsekracje ołtarzy lub bazylik oraz święcenia duchownych, którzy mają otrzymać święcenia od biskupa diecezjalnego; jeśli rzeczywiście jest katolikiem i posiada łaskę apostolską Stolicy Apostolskiej, i pragnie udzielić ci jej bezpłatnie i bez żadnej niegodziwości lub przymusu. W przeciwnym wypadku możesz zwrócić się do wybranego przez siebie biskupa, mając łaskę i apostolską wspólnotę Stolicy Apostolskiej, która, wsparta naszym autorytetem, udzieli ci tego, o co prosisz.

Zabraniamy ponadto, aby nikt na terenie twojej parafii nie ośmielił się wybudować nowej kaplicy lub kaplicy bez zgody biskupa diecezjalnego i ciebie, z zachowaniem przywilejów papieży. W tym celu stanowczo zabraniamy pobierania nowych i nieuzasadnionych opłat przez arcybiskupów, biskupów, archidiakonów, dziekanów i innych osób duchownych i świeckich. Postanawiamy także, że pochówek w samym miejscu jest wolny, aby nikt nie mógł sprzeciwiać się pobożności i ostatecznej woli tych, którzy postanowili być tam pochowani, chyba że zostali ekskomunikowani lub objęci interdyktem; nie naruszając jednak sprawiedliwości kościołów, z których zabierane są ciała zmarłych.

Ponadto macie wolną władzę, mocą naszego upoważnienia, aby wykupić i prawnie zwolnić z ich rąk dziesięciny i posiadłości należące do prawa waszych kościołów, a będące w posiadaniu osób świeckich, i zwrócić je kościołom, do których należą. Ale za twoją zgodą, obecna gospodyni tego miejsca albo którakolwiek z twoich następców, niech nie stosuje tam żadnego podstępu ani przemocy, chyba że siostry, za wspólną zgodą lub część sióstr, zapewnią zdrowszy wybór zgodnie z bojaźnią Bożą i regułą błogosławionego Augustyna.

Pragnąc także z ojcowską troską zadbać o wasz pokój i spokój na przyszłość, zabraniamy, pod groźbą anatemy, mocą władzy apostolskiej, aby w obrębie waszych domów lub stodół nikt nie dopuszczał się rabunku lub kradzieży, nie podpalał, nierozważnie porywał lub zabijał człowieka, ani nie ośmielał się stosować przemocy. Dlatego postanawiamy, że nikomu, pod żadnym pozorem, nie wolno lekkomyślnie niepokoić ww. klasztoru ani zabierać jego dóbr, zatrzymywać lub pomniejszać tego, co zostało zabrane, ani też nękać go jakimkolwiek prześladowaniem; ale niech wszystkie rzeczy pozostaną nienaruszone, dla zarządzania którymi i utrzymania których zostały udzielone z pobożną hojnością, a będą pożyteczne dla wszelkiego rodzaju celów; bez uszczerbku dla autorytetu Stolicy Apostolskiej i kanonicznej sprawiedliwości biskupa diecezjalnego. Jeżeli zatem w przyszłości jakaś osoba duchowna lub świecka, znając tę ​​stronę naszej konstytucji, spróbuje lekkomyślnie wystąpić przeciwko niej, to po drugim lub trzecim ostrzeżeniu, jeśli nie naprawi swojej winy poprzez stosowne zadośćuczynienie, zostanie pozbawiona władzy, czci i godności i uzna się za winną na mocy Bożego sądu popełnionej nieprawości, a także zostanie odłączona od najświętszego Ciała i Krwi Boga oraz naszego Pana i Odkupiciela Jezusa Chrystusa, a w ostatecznym rozrachunku podlegać będzie Bożej zemście. A tym wszystkim, którzy na tym samym miejscu przestrzegają swoich praw, niech będzie pokój naszego Pana Jezusa Chrystusa, aby i tutaj mogli zebrać owoc dobrych uczynków i znaleźć nagrodę wiecznego pokoju z surowym Sędzią. Amen. Amen. Amen.

Ja, Celestyn, biskup św. Kościoła Katolickiego.

Po papieżu następują podpisy hierarchów kościelnych w brzmieniu:

† Ego Pandulphus basilice XII Apostolorum presbyter cardinalis ss.

† Ego Melior sanctorum Iohannis et Pauli presbyter cardinalis tituli Pamachii ss.

† Ego Iordanus presbyter cardinalis sancte Pudentiane tituli Pastoris ss.

† Ego Iohannes tituli sancte Clementis cardinalis, Viterbiensis et Tuscanensis episcopus ss.

† Ego Romanus tituli sancte Anastasie presbyter cardinalis ss.

† Ego Guido presbyter cardinalis sancte Marie Transtiberim tituli Calixti ss.

† Ego Hugo presbyter cardinalis sancte Martini tituli Equitii ss.

† Ego Iohannes tituli sancte Stephani in Celiomonte presbyter cardinalis ss.

† Ego Sofredus tituli sancte Praxedis presbyter cardinalis ss.

† Ego Gratianus sancte Cosme et Damiani diaconus cardinalis ss.

† Ego Gregorius sancte Marie in Porticu diaconus cardinalis ss.

† Ego Gregorius sancte Marie in Aquiro diaconus cardinalis ss.

† Ego Gregorius sancte Georgii ad Velum aureum diaconus cardinalis ss.

† Ego Lotarius sancte Sergii et Bachi diaconus cardinalis ss.

† Ego Nycolaus sancte Marie in Cosmidyn diaconus cardinalis ss.

† Ego Albinus Albanensis episcopus ss.

† Ego Octavianus Hostiensis et Velletrensis episcopus ss.

† Ego Iohannes Prenestinis episcopus ss.

† Ego Petrus Portuensis et sancte Rufine episcopus ss.

Dano na Lateranie przez św. Idziego, diakona św. Mikołaja, w więzieniu Tuliańskim, 5 kwietnia, w XI Indykcję, w Niedzielę Wcielenia, w roku 1193 po Chrystusie, za pontyfikatu papieża Celestyna III w drugim roku.

 

wtorek, 13 maja 2025

Sukowy. Dzieje z czasów Leclerców - cz. 1

Sukowy. Do 1945 r. reprezentacyjna brama wjazdowa wraz z oficyną, w której mieszkał pałacowy szofer - 2018 r.

Sukowy. Dzieje z czasów Leclerców cz. 1

Wstęp

Od ponad pół wieku interesuję się ziemiaństwem pogranicza kujawsko-wielkopolskiego. Odwiedzam miejscowości, w których znajdują się pozostałości ich dawnej świetności - dwory, pałace, parki, zabudowania folwarczne, cmentarze. Już jako uczeń technikum rolniczego - a był to schyłek lat 60. i początek lat 70. minionego stulecia - poznawałem ówczesne pegeery, w większości zabudowane starymi dworami i budynkami, które nosiły ślady dawnej ich świetności. Praktykę zawodową odbyłem w Karczynie, dawnym majątku Kościelskich, a staż pracy w Markowicach. Przez pół roku poznałem Górki, Rzadkwin, Kruszę Zamkową, Żerniki oraz sąsiednie Żegotki i Bożejewice. Wówczas też zacząłem zbierać informacje o majątkach ziemskich i ziemiańskich rodzinach, szczególnie od ludzi którzy pamiętali czasy przedwojenne i ostatnich dziedziców z pogranicza. Moim dorobkiem stało się opisanie bezpowrotnie minionych dziejów ziemiaństwa i to tego naszego rodzimego, jak i niemieckiego. Zebrało się tego kilkadziesiąt rodów i miejscowości z nimi związanych, ciągle uzupełnianych za sprawą nawiązywania kontaktów z potomkami oraz docierania do archiwów gromadzących spuściznę minionych czasów, jak chociażby bardzo popularny ostatnio serwis Narodowego Instytutu Dziedzictwa, który w nowoczesny i kompleksowy sposób udostępnia informacje o obiektach zabytkach. Na portalu można odnaleźć opisy dworów, pałaców, folwarków, dokumentację, archiwalne i aktualne zdjęcia obiektów - innymi słowy kopalnia wiedzy.

Sukowy, zachodnia elewacja frontowa pałacu. W prawym dolnym narożniku fragment roweru, którym odbywałem wycieczkę rekreacyjną - 2018 r.

Jedną z ciekawszych miejscowości są Sukowy w gminie Kruszwica. Wieś, a niegdyś wzorowa majętność ziemska, leży 6,8 km od Strzelna i 8,2 km od Kruszwicy. Od zachodu graniczy z gminą Strzelno i wsiami: Książ, Młynice; od północy z - Janikowem, Polanowicami i Słabęcinem; od wschodu z - Baranowem i Chrosnem wszystkie w gminie Kruszwica oraz od południa z - Mirosławicami, Witkowem i Kijewicami w gminie Strzelno. W skład wsi wchodzi również przysiółek Rechta, w którym znajduje się kościół parafialny pw. św. Barbary. W części południowo-zachodniej, grunty przecina kanał Ostrowo-Gopło, pobudowany korytem dawnego cieku wodnego - rzeczki Rechty. Poza wsią właściwą, zabudowania ciągną się przy drogach w kierunkach: Młynice, Książ, Polanowice i odbicie na Słabęcin, Kruszwica, Chrosno i Mirosławice. Na jej obszarze w części centralnej i południowo-wschodniej znajdują się dwa niewielkie kompleksy leśne.

W lipcu 2018 roku w drodze do Kruszwicy - odbywając wycieczkę rowerową - trafiłem tutaj po raz ostatni. Było to rok po wielkim pożarze, którego płomienie strawiły wnętrze wielkiego, blisko 120-letniego spichrza zbożowego. We wsi pozostało jeszcze wiele budynków, które świadczą o bogatych - w dosłownych tego słowa znaczeniu - dziejach. Wymienię z nich kilka: niegdyś piękny (dzisiaj komunalny) neobarokowy pałac, wokół niego ponad pięciohektarowy park z oficynami dworskimi (5), dwie wielkie obory, potężna murowana stodoła - przebudowana na spichrz, dwa dwunastoraki - dwunastorodzinne domy pomajątkowe oraz swoisty i rzadko spotykany pod względem architektonicznym ewenement - potężne, betonowe, okrągłe silosy na kiszonkę… 

Sukowy, dwór. Zachodnia elewacja frontowa - 1986 r.

Dzieje w pigułce

Nazwę miejscowości Sukowy możemy wywieść od starosłowiańskiego imienia Sułek, Sułko (1125), Sulek, Sulko. Ks. prof. Stanisław Kozierowski pisząc o znaczeniu nazw topograficznych w odniesieniu do Sukowych odnotował, że dawniej był to Sulków pod Strzelnem, pisany również Suków, a wcześniej Sułków. Podaje również nazwy zapisane na starych pergaminach: w roku 1357  jako Sulkow, w 1358 r. - Sulcow. W 1357 roku wymieniani są stąd Mikołaj i Wacław. W 1405 roku odnotowano pochodzącego stąd Dobiesława de Sukowo, w 1436 roku Mikołaj i Chwał, a w 1557 r. pisano Szukowi i Sukowi. Nazwa miejscowości przeszła w XV w. na nazwisko Solkowski, Sulkowski, a później ewoluowała w Sukowski i zapisywana była de Sukowski. Np.: 1542 r. Mikołaj Sukowski z powiatu kruszwickiego.

Sukowy, dwór. Staw i wschodnia elewacja ogrodowa - 1986 r.

Ciekawostką jest, że właściciele dóbr Sukowy byli fundatorami kaplicy - kościółka drewnianego w pobliskiej Rechcie. Ks. Stanisław Kozierowski wskazuje, że pierwszy kościółek w Rechcie, zwanej wówczas Rzechtą, wystawili właściciele Sukowych, Sułkowie - Sukowscy. Edmund Callier wymienia około 1560 r. na Sukowych Wojcińskiego z 1 łanem kmiecym, pannę Grabską z 2 łanami i 7 zagrodnikami, a także Wojciecha Łęskiego z 2 łanami i jednym zagrodnikiem. Znajdujemy również informację z roku 1577, jakoby bezimienna panna ufundowała kościółek w Rechcie. Zapewne była to jedna z Grabskich? Również domniemywać możemy że budowę tego pierwszego kościółka zawdzięczamy Tomaszowi Łęskiemu de Sukowy i rodzinie kasztelanów kruszwickich, Grabskich, z których kasztelan kruszwicki Andrzej syn Jana - również kasztelana kruszwickiego - trzymał Sukowy, jako ich dziedzic, przed 1600 rokiem.

Sukowy, spichrz - 1988 r.

Grabscy dzierżyli tutejsze włości przez ok. 200 lat. W 1622 roku dobra trzymał syn Andrzeja Mikołaj Grabski - wymieniany również w 1638 roku. Żonaty z Izabelą Dembińską miał synów: Wacława, Stefana i Marcina. Po jego śmierci (1645 r.) ok. 1646 roku dobra przeszły w ręce Stefana Grabskiego - wymieniany był w 1664, 1668, 1673, 1675, 1677, 1680, 1682, 1686, 1689 roku. Stefan zmarł ok. 1694 roku. W 1717 r. nabył Sukowy wraz z przyległościami za sumę 25.000 złp. od Marianny z Grabskich Orzelskiej i jej siostry Teresy z Grabskich Chłapowskiej, córek Stefana i Zofii z Stopkowskich, ich kuzyn Wacław Grabski z Rucewa, syn Stanisława i Marianny z Wilczyńskich. W 1719 roku wymieniony został jako pan na Sukowach i Rucewie. W 1722 roku już nie żył, a dobrami zarządzała wdowa Eleonora z Cieleckich Grabska (ślub 1717 r.). W 1753 roku dobra tutejsze nadal trzymali Grabscy.

Sukowy, spichrz - 2012 r.

Według ksiąg wieczystych do 1786 roku dobra trzymał Józef Wilxicki (Wilksicki), a po nim odziedziczyły w 1787 roku majątek jego córki: Maria Zambrzuska z domu Wilxicka, Victoria Jastrzembowska z domu Wilxicka, Anna Wilxicka i Józefata Wilxicka. Z kolei w 1791 roku właścicielem dóbr Sukowy z przyległościami był chorąży Józef Rożniecki, który majętność sprzedał w 1806 roku kapitanowi wojsk francuskich Ignacemu Rakowskiemu. Żonaty z Antoniną z Mieczkowskich miał urodzonych w Sukowach i ochrzczonych w Polanowicach: córkę Annę (ur. 10 kwietnia 1790 r.) i syna Wincentego Ignacego (ur. 22 stycznia 1798 r.). Anna była dwukrotnie zamężna: w 1811 roku z Stefanem Janem Oskierko oraz już jako wdowa w 1817 roku z Feliksem Chmieleckim. Oba śluby miały miejsce w Polanowicach. Ignacy Rakowski jako wdowiec w 1811 roku poślubił w Polanowicach Teresę Głuszyńską. W 1821 roku Sukowy trzymają: zięć Ignacego kapitan Feliks von Chmielecki i córka Anna Chmielecka z domu Rakowska. W 1827 roku znajdujemy ogłoszenie o pięcioletniej dzierżawie majątku Sukowy oraz wiatraku z gruntem młynarskim. 

Z rąk Rakowskich Sukowy przeszły w 1834 roku w posiadanie Józefa herbu Jastrzębiec Zawadzkiego. Przed ślubem Józef dziedzic dóbr Sukowy, urodzony w 1799 roku w Łąkocinie, zawarł 5 listopada 1835 roku kontrakt przedmałżeński o wspólnocie majątkowej z narzeczoną Uną Boną herbu Prawdzic Karłowską urodzoną w 1810 roku. Ślub zawarli krótko po tym w Polanowicach - 18 listopada 1835 roku. Zawadzcy mieli syna Władysława oraz córkę Wandę Marię zamężną za Stefana herbu Jastrzębiec Ulatowskiego - właściciela Racic i Baranowa. W 1837 roku Sukowy liczyły 13 dymów i 130 mieszkańców. Wraz z Rechtą (5dymów i 27 mieszkańców) tworzyły okręg dworski. W latach 1852-1858 cały okręg liczył około 215 mieszkańców. 

Sukowy, pożar spichrza w nocy z 18 na 19 maja 2017 roku.
Sukowy, dogaszanie pożaru spichrza - poranek 19 maja 2017 roku.

Józef Zawadzki zmarł 15 kwietniu 1861 roku w Sukowach, a małżonka Bona 1 września 1866 roku w Giżewie. Oboje zostali pochowani w Polanowicach. Jeszcze przed śmiercią Józefa, dobra Sukowy przeszły w 1859 roku w ręce syna Władysława Zawadzkiego (1835-1897). Władysław zaangażowany był w czasie powstania styczniowego 1863-1864 w niesienie pomocy braciom w Królestwie polskim, był działaczem organizacji powstańczej. Późną jesienią 1863 roku werbował i organizował wyprawy ochotników-powstańców do Królestwa. Według opisu z 1865 roku w Sukowach znajdowały się: dwór z obszernym podwórzem, 8 domów dla służby folwarcznej, łaźnia, kuźnia, 3 stodoły, spichrz i 14 innych budynków gospodarczych. W latach 1865 i 1866 trwała dalsza rozbudowa majątku.

Sukowy, ruiny spichrza - 2018 r.

W bliżej nieznanych okolicznościach Zawadzki w 1869 roku majętność sprzedał Józefowi von Trzebińskiemu i Marii z domu Ziembowskiej, od których w tym samym roku za 190.000 talarów dobra nabył Wojciech herbu Nałęcz Dzierżykraj Morawski. Nowy właściciel wybudował cegielnię, 2 chlewnie i dwa inne budynki gospodarcze. Dodam jeszcze, że poprzedni właściciel, Władysław Zawadzki był samotny i po sprzedaży majątku zamieszkał w Gnieźnie, gdzie zmarł 12 marca 1897 roku, o czym donosiła w nekrologu siostra Wanda z Zawadzkich Ulatowska. 

Wojciech Dzierżykraj Morawski był postacią wartą bliższego poznania. Urodził się 4 lipca 1840 roku w Kotowiecku jako syn Józefa Nikodema Franciszka i Eugenii Morawskiej. Matka Eugenia urodzona w Paryżu do chrztu trzymana była przez Tadeusza Kościuszkę. Wojciech żonaty był - ślub Kościelec 1865 rok - z Teresą Łucją Anną herbu Nowina Rożnowską, z którą niestety nie miał dzieci. Po raz drugi ożenił się z Marią herbu Junosza Łempicką, z którą doczekał aż 10 dzieci. Morawski był właścicielem Radłówka koło Inowrocławia, które 19 czerwca 1874 roku sprzedał. Przez cały czas mieszkał w Sukowach, tj. do czasu sprzedaży dóbr w 1880 roku. Zmarł 15 października 1891 roku w Warszawie.

Sukowy, zespół silosów z 1942 r. - stan na 1988 r.

Morawski sprzedał dobra Sukowy o areale 739 ha 26 maja 1880 roku za pośrednictwem Sądu Okręgowego w Strzelnie („Goniec Wielkopolski”, 1880, nr 59) w obce ręce. Nabywcą został Niemiec Hans Hugo Max Schlitte. Po 1882 roku do Suków została doprowadzona konna linia kolejki cukrowniczej. W kilka lat później znajdujemy w „Kurierze Poznańskim” informację o treści: - Strzelno. Majętność rycerska Sukowy należąca do banku C.A. Apponins & synowie w Jütterbog (Brandenburgia), obejmująca 854 hektary areału, zostanie w dniu 19 kwietnia 1887 roku w sądzie tutejszym na snbhaście sprzedana. W krótkim czasie agenci rzeczonego banku złożyli ofertę Auguście von Pelet-Narbonne, która skorzystała z niej i znając ten majątek nabyła go w drodze licytacji (na tzw. subhaście) za kwotę 500 tys. marek.

Sukowy, zespół silosów - 2018 r.

W tym miejscu warto dodać kilka zdań o rodzie Pelet-Narbonne właścicielach sąsiednich Polanowic. Dyplom szlachecki został im odnowiony w Królestwie Prus 1 sierpnia 1771 roku, a jego adresatem był Peter Wilhelm Pelet-Narbonne. Była to stara, pierwotnie francuska rodzina szlachecka. Osiedlili się oni w Prusach Wschodnich w pierwszej połowie XVIII wieku, gdzie mieli kilka majątków, później byli na Pomorzu w powiecie złotowskim, a następnie na Śląsku i Poznańskim w powiecie inowrocławskim. W tym ostatnim w majątku Polanowice od ok. 1854 roku gospodarzył Carl Freiherr Pelet-Narbonne wraz z żoną Augustą z domu Bjerk, pochodzącą z Hanoweru. Dodać należy, iż w 1854 roku baron Pelet-Narbonne wymieniony został w księdze gości hotelowych w Poznaniu jako właściciel Polanowic. W Polanowicach baronowa już jako wdowa gospodarzyła do 27 listopada 1897 roku, kiedy to dobra te nabył Walter von Gierke. Wcześniej, bo w 1880 roku córka baronostwa, Adelheid Johanna Augusta Pelet-Narbonne urodzona w 1857 roku poślubiła Friedricha Curta Hermanna Keyserlinga.

Foto.: M. Przybylski, B. Chrostowski, J. Nowiński, Archiwum Bloga, Internet domena publiczna.

 

wtorek, 6 maja 2025

Niekończące się bajanie o Strzelnie


Powyższy widok jest czwartym z kolei znanym obrazem przedstawiającym świątynie strzeleńskie ze wzgórza św. Wojciecha. Prawdopodobnie narysowany przez samego Józefa Łukaszewicza. Przypomnę, że pierwsze dwa wykute w kamieniu to tympanony fundacyjne z kościołami św. Krzyża (św. Prokopa) i św. Trójcy. Trzeci obraz to gwasz Karola Albertiego z ok. lat 1791-1792.     

Na dwa lata przed sekularyzacją strzeleńskiego klasztory sióstr norbertanek w 1835 r. miasto Strzelno odwiedził Józef Łukaszewicz (1799-1873), polski historyk, publicysta, bibliotekarz i wydawca. Celem jego wizyty było opisanie dziejów tutejszego klasztoru oraz przekazanie współczesnym wiedzy o tym starożytnym zabytku. Z tej wyprawy napisał artykuł, który następnie opublikował 9 stycznia 1836 r. w "Przyjacielu Ludu" (1836/28). Łukaszewicz był autorem m.in. pierwszej historii Poznania, która nosi tytuł Obraz historyczny i statystyczny miasta Poznania w dawniejszych czasach. W latach 1832–1843 zajmował stanowisko archiwisty miejskiego w Poznaniu i równocześnie w latach 1838–1842 był nauczycielem w tamtejszym gimnazjum Fryderyka Wilhelma. Należał do założycieli i stałych współpracowników „Przyjaciela Ludu”, w którym zamieszczał liczne artykuły o treści historycznej i archeologicznej, a w latach 1839–1845 pełnił ponadto funkcję głównego redaktora.

Po przybyciu w 1835 r. do Strzelna Łukaszewicz spotkał się z miejscowym proboszczem ks. infułatem Franciszkiem Ksawery Salmońskim (1787-1848), ostatnim prepozytem strzeleńskiego klasztoru sióstr norbertanek. Jak wiadomo, najwyższym reskryptem gabinetowym króla pruskiego Fryderyka Wilhelma III w 1837 r., czyli w czasie tej wizyty ks. Salmoński był jeszcze pełnoprawnym prepozytem ograbionego przez rząd pruski klasztoru sióstr norbertanek w Strzelnie. Z przeprowadzonej rozmowy oraz na podstawie udostępnionych źródeł Łukaszewicz napisał obszerny artykuł, w którym poza dziejami klasztoru zawarł dwie stare opowieści - legendy: O św. Wojciechu i O dziewczynie zaklętej w kamień. Są to najstarsze najwcześniej spisane wersje strzeleńskich legend.


Na dziedzińcu klasztornym stoi piękna figura Matki Boskiej, w roku 1635 przez Szymona Kołudzkiego, kanonika gnieźnieńskiego z białego marmuru wystawiona, kilkanaście łokci wysoka. Obok tej figury leżą trzy ogromne kamienie polne. Na jednym z nich widać wklęsłość podobną do śladu, kołem wozowym wytłoczonego. Według powieści miejscowej ślad ten na kamieniu sięga odległych bardzo wieków i pochodzi z następującej przyczyny. Święty Wojciech jechał z Gniezna na Strzelno do Prus w zamiarze nawrócenia mieszkańców pogańskich tego kraju do wiary świętej. Na polach strzelińskich nieostrożny woźnica wjechał kołem jednym na ogromny kamień i wywrócił pojazd. Na pamiątkę tego zdarzenia, wyciśnięty został na kamieniu na zawsze ślad koła. Kamień ten sprowadzono później na miejsce, w którym się dziś znajduje. Dotychczas okoliczny lud wiejski ma kamień ten w największym poszanowaniu i przyznaje mu właściwość lekarską. Pociera go nożami, lub innymi narzędziami żelaznymi, zbiera starannie utarty proch, pije go w wodzie jako lekarstwo na febry, i bywa częstokroć uzdrawianym; albowiem wiara jego uzdrowiła go.

W latach późniejszych legenda została rozbudowana o kolejne wersje, szczegółowo opisane przez ks. prałata Ignacego Czechowskiego w książeczce Historia kościołów strzelińskich. Nie przybliżam ich dla zachowania pierwowzoru ustnie przekazywanego od niepamiętnych czasów. Drugą legendą jest cytowana poniżej opowieść O dziewczynie zaklętej w kamień.


Niedaleko klasztoru strzelińskiego, we wsi zwanej Młyny znajduje się głaz ogromny, wyobrażający w oddaleniu dość dobrze postać człowieka, niosącego wodę w wiadrach. Pospólstwo powiada, że w głaz ten przemieniła się przed laty pewna służebna dziewczyna. Dziewczyna ta miała być bardzo leniwa i gdziekolwiek ją gospodyni wysłała, lubiła się długom dobę zabawić. Jednego razu poszła z wiadrami do pobliskiego źródła czerpać wodę i zwyczajem swoim nie wracała długo do domu. Gospodyni zniecierpliwiona rzekła w uniesieniu:
- Bodaj taka dziewczyna skamieniała.
Po czym upływa jedna i druga godzina, a dziewczyna nie wraca. Nareszcie gospodyni wychodzi z domu szukać jej z obawy, czy w wodę nie wpadła. Lecz jakież było zdziwienie i przestrach gospodyni, gdy nad źródłem zastaje dziewczynę wskutek jej przekleństwa wraz z wiadrami w kamień przemienioną! Czy gospodyni czyniła jakie kroki, aby głazowi przywrócić znowu życie, a z nim postać ludzką, albo czy grzech ten przekleństwa ciężkimi pokutami zmazała, o tym podanie milczy zupełnie. Baśń przecież ta, o której rzeczywistości pospólstwo okoliczne bynajmniej nie wątpi, nie była bez celu rozsiana. Wymyślono ją zapewne na przestrogę leniwej czeladzi, a kształt kamienia naśladujący postać człowieka z wiadrami, posłużył do nadania jej pozoru prawdy w oczach ciemnego gminu.

Późniejsza wersja przedstawiona przez Antoniego Lubika w Geografii powiatu strzelińskiego uszczegółowia miejsce zdarzenia i położenia tego nieistniejącego już dzisiaj głazu. Otóż był to obszar folwarku Młyny, czyli współczesnych Młynic, a miejsce zdarzenia nazywano "Chłopoty".


środa, 30 kwietnia 2025

Jak to drzewiej 1 maja świętowano



Wiem, wiem, powiecie komuna - i będziecie mieli rację. Tak, lata komuny i to tej najgorszej z początku lat 50. minionego stulecia - kult jednostki, kiedy to na wiecach skandowano - Stalin!, Rokossowski!... To ponad 70 lat temu. Ja tych początków nie pamiętam, ale życie z lat 60. i kolejnych już tak i to bardzo dobrze. Jestem rocznik 1952, zatem ten, który żył w tamtych czasach, uczył się, pracował i nie narzekał. Po 1956 r. nastąpiła postalinowska odwilż i mała stabilizacja, działo się lepiej. Za Gierka posmakowaliśmy Zachodu. Lata 80. zapachniały wiosną, choć o nią trzeba było walczyć. Rok 1989 okrągły stół i narodziny naszych obecnych czasów. 37 lat w PRL i 36 lata w III RP, zgrzeszyłbym śmiertelnie, gdybym miał wyprzeć się przeżytych lat. Nie porównuję i nie opisuję, po prostu zamieszczam te 100 unikatowych zdjęć na wzór niemego filmu z drobnymi informacjami, czego dotyczą prezentowane wydarzenia. Obejrzyjcie je z uwagą - to jest nasza prowincjonalna, strzeleńska historia, a na zdjęciach zapewne rozpoznacie swoich bliskich, zapraszam. 

Początek lat 50. - akademia pierwszomajowa








Początek lat 50. - otwarcie przedszkola i parku 1 Maja, u zbiegu ulic Kolejowej i Michelsona



Początek lat 50. - przemówienia oficjałów otwierające pochód pierwszomajowy na boisku sportowym przy SP 1




Początek lat 50. - pochody pierwszomajowe z 1950 i 1951 r.








































































Lata 60.





Lata 70.








Rok 1976


Rok 1978