sobota, 3 października 2020

Chata się wali, czyli o karczmie Raj i Przedmieściu Gnieźnieńskim

 

Ulica Kolejowa. Widok na wierzę wodociągową, Szkołę Wydziałową i oberżę (ok. 1915 r.). Po lewej stronie Gasthaus - Oberża Emila Mantheya.

Informacja jaka rozeszła się wśród mieszkańców, mówiąca o tym, że budynek mieszkalny przy ul. Kolejowej nr 1, z racji złego stanu technicznego, zostanie lada dzień rozebrany sprawiła, iż sięgnąłem do swoich starych opracowań, by przywołać dzieje tego miejsca. Powiedziałby ktoś:

- Stara chata w części z pecy, a kogo to interesuje, przecież nie ma tutaj nic ciekawego. Ani to kamienica, ani dwór, tylko zawalidroga, bo chodniczek przy niej wąziutki i niebezpieczny, na jedną osobę, a ruch tutaj jak na autostradzie.

W tych słowach znajdujemy wiele racji, z wyjątkiem stwierdzenia „nic ciekawego“. Otóż miejsce to - a nie dom - jest bardzo ciekawe i wpisuje się w przepastne zasoby naszego dziedzictwa kulturowego. Tutaj w obrębie tego domostwa przed blisko sześciuset laty rozpoczęła się historia karczmy „Raj“, od której swą nazwę już w XX w. wzięła skośna uliczka łącząca ul. Kolejową z ul. Miradzką. Dzisiaj nie jesteśmy w stanie ustalić dokładnej lokalizacji przybytku Bachusa, niemniej znajdował się on gdzieś na staropolskim Przedmieściu Gnieźnieńskim, w miejscu pomiędzy współczesnymi ulicami, Raj i Sportową. Ostatnia informacja o miejscu zwanym karczma Raj pochodzi z 1846 r. Po kilku latach stara drewniana karczma straciła na swej randze. W wyniku zmiany układu i kategorii ważności dróg z kierunku Poznań do Torunia, idealnym miejscem do wystawienia nowej karczmy było właśnie to miejsce, w którym stoi przygotowywany do rozbiórki dom przy ul. Kolejowej 1. Tak też się stało i mniej więcej od 150 lat, a nie jak twierdzi jeden z mieszkańców, że dom ma 300 lat, w miejscu tym zaczęła funkcjonować nowa karczma, ale już bez staropolskiej nazwy Raj. Obiekt rozbudowano na początku XX w. dodając do budynku głównego piętrowe skrzydło w formie oficyny, w której znalazło się skrzydło biesiadne karczmy.   

Przedmieście Gnieźnieńskie w/g mapy katastralnej Grutzmachera z lat 1827-1828. Archiwum Państwowe Bydgoszcz.

W połowie XV w. miejsce na którym stoi feralne domostwo i cały teren w kierunkach wschodnim i południowym nazywał się Przedmieściem Gnieźnieńskim. Otóż, kiedy w okresie dopełniania się praw miejskich dla Strzelna wytyczono regularny plac centralny - rynek, a od niego ulice, które skomunikowały centrum z istniejącymi przedmieściami, zaczęło kształtować się również przedmieście gnieźnieńskie. Powstało ono w obrębie rogatek południowych na zachód od szpitala i kościoła pw. św. Ducha, przy karczmie zwanej Raj oraz przy folwarku klasztornym zwanym „Naskrętne“. Folwark rozłożył się pomiędzy współczesnymi ulicami, Michelsona i Kościuszki, u ich zbiegu z ulicą Kolejową, na obszarze obecnego parku oraz starego przedszkola i był granicą południowo-zachodnią miasta i zachodnią przedmieścia. 

Przedmieście gnieźnieńskie pełniło funkcję produkcyjno-usługową dla miasta i klasztoru. Tutaj, kwitł również handel żywcem, o czym może świadczyć zachowana jeszcze do początku XX w. nazwa placu Schweinemarkt - Świński Targ.

I najciekawsza informacja, po wystawieniu kościoła i szpitala pw. św. Ducha jako patronów ustanowiono duchownych do zarządzania całością. W źródłach nazywani są oni rektorami kościoła. Rektor od św. Ducha został uposażony czynszem z wolnego łanu sołeckiego Jana Mitury i jego żony Wojciechy we wsi Sławsk Wielki, z drugiego łanu we wsi Turzany pod Inowrocławiem, wynoszącym 4 grzywny złote rocznie oraz łąką zwaną Roskowiec (na tzw. Błotach, współczesny obręb Strzelna Klasztornego). Ponadto mógł on zaopatrywać się w drewno z lasów klasztornych i spożywać śniadanie i obiad ze stołu prepozyckiego. Miał on jeszcze jeden dochód, a mianowicie formę podatku z karczmy Raj w postaci regularnie kupowanych przez karczmarza świec do oświetlenia kościoła.

 

Karczma Raj przez cały czas prowadzona była przez miejscowych obywateli. Z chwilą rozbiorów całą parcelę wraz z karczmą przejął kolonista pruski, później grunt i budynek nabył od miasta. Z racji tej, że była to duża parcela podzielił ją na trzy mniejsze. W 1909 r. budynek z tawerną-karczmą kupił Otto Lorusch, kamieniarz i radny miejski. On też dokonał rozbudowę o dostawienia piętrowej oficyny. Swoją działalność gospodarczą rozszerzył o składnicę węgla i drewna opałowego oraz materiałów budowlanych. Na parterze funkcjonował zajazd, nazywany również tawerną-oberżą, którą dzierżawił od właścicieli Emil Manthey. Lorusch wcześniej mieszkał przy ulicy Cestryjewskiej (obecnie Ścianki 3), gdzie prowadził swój warsztat kamieniarski. Tę posesję sprzedał Florianowi Siupce, kowalowi, dziadkowi późniejszego abpa Stanisława Gądeckiego. Loruschowie byli Niemcami i do Strzelna sprowadzili się w drugiej połowie XIX w. z Bydgoszczy. Antenatami tego rodu byli August i Karolina Henrietta z domu Döpke. Mieli oni syna Otto Ernsta ur. w 1864 r., który w 1894 r. poślubił starszą od siebie o osiem lat wdowę Adeline Vogel z domu Klotzbücher. Lorusch w 1916 r. ponownie został wybrany radnym. W tym roku nadal prowadził zakład kamieniarski, specjalizujący się w produkcji nagrobków. Od powstania OSP w 1900 r. był jej członkiem i kierownikiem oddziałów gaśniczych, drugiego oddziału (1903-1905) i pierwszego (1909-1912). 

W latach międzywojennych do 1929 r. Lorusch prowadził skład opałowo-budowlany, poczym odsprzedał całość Pawłowi Schulzowi. W tym czasie w lokalu po tawernie-karczmie, restaurację prowadził Franciszek Michalak. W miejscu tym lokal gastronomiczny przetrwał do 1950 r., a następnie został zamieniony na mieszkania. Jako mienie poniemieckie całość przeszła pod zarząd MPGKiM.   


Karczma Raj 


Między wieżami chatynka stała

Od niepamiętnych czasów gości witała.

Przyjezdni pod nią się zatrzymywali

I do środka, do karczmy na sznapsa wpadali.

 

Od dawien dawna to miejsce było znane,

W starych annałach często wspominane.

W odległym średniowieczu stała skrajem

Dlatego karczmarz nazwał ją Rajem.

 

Oj gwarno tu było od rana do wieczora,

A zabawy nie przerywała nawet późna pora.

Dochód z gorzałek miał swe przeznaczenie,

Przez to plebana nadzór i pilne baczenie.

 

Dawno oj dawno w księgach zapisano

I podatki na rzecz kościoła stąd słano.

Świętego Ducha nosił on wezwanie

I tak to z gorzałki miał swe utrzymanie.

 

Mijały lata, a gdy Prusy nastały

Wnet dochody z karczmy plebanom zabrały.

Po licznych wojnach podupadł przybytek,

Popękały mury i znika wiekowy dobytek…

Po rozbiórce byłej karczmy pozostanie plac i szczytowa ściana oficyny. Miejsce to trzeba będzie jakoś zagospodarować. Proponuję mural, czyli nic innego jak rodzaj street artu - sztuki ulicznej. Dla mnie osobiście wzorem nieprześcignionym jest poznański trójwymiarowy mural z Rynku Śródeckiego. W skrócie: Pokazuje on w sposób fantazyjny historię Śródki, czyli, jak tu drzewiej wyglądało. Skoro po wyburzeniu domu przy ul. Kolejowej 1 powstanie przestrzeń do stworzenia muralu umieśćmy w jego treści wszystko to, co w pobliżu tego miejsce onegdaj stało. 

Na pierwszym miejscu przeniósłbym na wolną ścianę oficyny nieistniejący gotycki kościół i szpital pw. św. Ducha z tzw. Przedmieścia Gnieźnieńskiego, a także starą XIX-wieczną remizę, która stał w miejscu obecnego placyku przy hotelu - np. z otwartymi wrotami i sikawką konną. Inną wersją, ale chyba mniej ciekawą, mógłby być folwark Naskrętne, który stał w miejscu starego przedszkola i wieży ciśnień, lub cegielnię, która funkcjonowała w XIX w. w obrębie ul. Raj. W pobliżu rozebranego domu stała już w XV w. karczma Raj, może i ona znalazłaby miejsce na muralu, a tam gdzie jest skwer była kuźnia…

Dobry artysta te wszystkie nieistniejące budowle, na wzór śródecki, mógłby połączyć w jeno malowidło. Tak utrwalony obraz byłby wizją minionych lat i dziejów tego miejsca - Przedmieścia Gnieźnieńskiego. To jest tylko moja propozycja.

Mural na Śródce w Poznaniu