środa, 10 lutego 2021

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 119 Ulica Inowrocławska - cz. 15

Po „schwarzmeerówkach” przyszedł czas na przybliżenie dziejów posesji, która do 1939 roku była ostatnią w zabudowie miejskiej, do której w latach międzywojennych przylgnęło określenie „Nowy Młyn Parowy “. Długi czas była to ostatnia posesja znajdująca się w granicach miasta. W latach międzywojennych należała ona do Zygmunta seniora Jaśkowiaka, a po jego śmierci do Zygmunta juniora. Był to mój wujek, który 8 czerwca 1940 roku w Mogilnie poślubił siostrę mojej mamy Annę Woźną z Młyna Kawka, córkę Władysława i Marii z domu Martins. Już po wojnie w domu na młynie zamieszkała u swojego zięcia Zygmunta i córki Anny moja babcia Maria z córkami, moją mamą Ireną i ciocią Urszulą. Mama mieszkała na młynie do czasu wyjścia za mąż do 1946 roku, a ciocia Ula do 1952 roku. Z młynem Jaśkowiaków wiążą się nasze miłe lata dzieciństwa, dorastania i lata późniejsze, kiedy to często odwiedzaliśmy babcię do chwili jej śmierci w 1964 roku oraz przez następne lata ciocię Anię. Szczególnie w mej pamięci zapisał się duży ogród z polanką i altaną, mniejszy ogródek - warzywniak ze stawem nazywanym „kaczym dołkiem“ za młynem oraz drewutnia z kurnikiem i klatkami dla królików.    

Zygmunt senior Jaśkowiak w mundurze żołnierza pruskiego.

Ale opowieść o młynie zacznę od początku. Według opowieści cioci Ani Jaśkowiak w domu mieszkalnym, który oznaczony był dawniej numerem policyjnym 197, a współcześnie 22 funkcjonowała szkoła ewangelicka. Wystawiona została ona w połowie XIX w. i użytkowana była do czasu przeniesienia jej do większego budynku przy ul. Ścianki 5. Opuszczony budynek wraz z parcelą nabył, radny miejski, wspomniany już we wcześniejszym artykule przy okazji opisu kamienicy Inowrocławska 23, Niemiec Eduard Giese. Obok budynku szkolnego zamienionego na mieszkalny wystawił browar i założył plantację chmielu, surowca niezbędnego do produkcji piwa. Pozostałości tej rośliny przetrwały do czasów współczesnych i pamiętam, że porastały płoty wygradzające posesję od strony wschodniej i południowej. Giese produkował piwo jasne i można powiedzieć, że miał na nie monopol w mieście i regionie. W drugiej połowie XIX w. napój ten nadal cieszył się ogromnym powodzeniem i browar przynosił spore dochody. Już na początku XX w. strzeleńscy kupcy i restauratorzy zaczęli sprowadzać więcej gatunków piwa z dużych browarów poznańskich, toruńskich i bydgoskich. To sprawiło, że popyt na piwo Giesego zmniejszył się dość poważnie. W mieście powstały dwie rozlewnie piw sprowadzanych z zewnątrz - Osiński i Kaźmierczak. Tym sposobem Giesowie sprzedali browar wraz z domem mieszkalnym młynarzowi Józefowi Ogińskiemu i wyprowadzili się ze Strzelna.

Zygmunt senior z małżonką na rekonwalescencji w 1915 r.

Z mapy z 1893 roku możemy doliczyć się w mieście czterech wiatraków. Dwa przy ul. Młyńskiej (obecnie Powstania Wielkopolskiego, po jednym przy ul. Polnej (obecnie Tadeusza Kościuszki) niedaleko starego traktu do Bronisławia i na rozwidleniu pomiędzy ulicami Lipową i Stodolną (obecnie Michelsona). W pobliżu Strzelna po dwa wiatraki były w Młynach (Polacy Bogucki, Dopierała) i Stodołach, dwa młyny wodne w Bronisławiu (Niemcy Funke, Glesmer); po jednym w Książu, Ciechrzu, Żegotkach, Dąbku, Łąkiem i Ostrowie. W 1895 roku w Strzelnie młynarzami na wiatrakach byli tylko Niemcy: Dehnke, Greger i Kappel. Przed 1903 roku po Dehnke wiatrak przejął Heilemann. Wkrótce Greger wystawił duży trójkondygnacyjny, podpiwniczony młyn parowy. Zachodziła potrzeba, by przemiałem zajął się również ktoś z Polaków. Dlatego też Ogiński jako mistrz młynarski część browaru przebudował na młyn parowy i podjął w nim produkcję. Z początkiem 1927 roku Ogiński młyn sprzedał w polskie ręce. Nabywcą został właściciel podobnego młyna parowego z miejscowości Trzek koło Kostrzyna w powiecie średzkim (Środa Wielkopolska) Zygmunt (senior) Jaśkowiak. Już w sierpniu “Gazeta Bydgoska“ donosiła w pierwszej informacji z początków sierpnia, że do uruchomienia nowego młyna p. Zygmunt Jaśkowiak sprowadził nowoczesne urządzenie i sądzi, że jego nowy młyn będzie mógł iść w parze z innymi większymi młynami. Z drugiej informacji zatytułowanej Powiększenie młyna dowiadujemy się że: Pan [Zygmunt] Jaśkowiak, właściciel jedynego polskiego młyna na miejscu [w Strzelnie], wyposażył teraz swój młyn w najnowszej konstrukcji urządzenia automatyczne. To też dzięki temu będzie mógł współzawodniczyć z większymi młynami, a przede wszystkim z miejscową konkurencją, Niemcem, który na Polakach już dosyć się zbogacił. Sprężystemu przedsiębiorcy Szczęść Boże. Przedsiębiorczy młynarz szybko zjednał sobie nowych kontrahentów, zwiększając produkcję i asortyment wyrobów gotowych. W dwa lata później młyn jeszcze bardziej udoskonalił, montując nowe urządzenie napędowe - motor na gaz ssany PS 80.

Rodzina Jaśkowiaków: Zygmunt senior, Marta, Anna, Zygmunt junior

W moich zbiorach zachowała się dokumentacja techniczna obrazująca przemiany i stan młyna po modernizacji, którą załączam w tym artykule. Ponownie młyn został uruchomiony w listopadzie 1929 roku. Według dokumentacji wykonanej do celów katastralnych z 1949 roku młyn był budowlą murowaną czterokondygnacyjną (w tym piwnica) w bardzo dobrym stanie technicznym z pełnym wyposażeniem maszynowym do produkcji: mąk, kasz i śruty, ze zbiornikami na ziarno i produkty gotowe oraz otręby. Kompleks budynku młyna składał się z młyna właściwego i drewnianej rampy oraz z maszynowni oraz towarzyszących mu stajni i chlewów. Motor poza napędem młyna poruszał dynamo - urządzenie do produkcji prądu stałego 220 V, który poprzez generator rozsyłany był specjalną linią do szpitala powiatowego oraz do niektórych odbiorców indywidualnych i kilku lamp ulicznych. W tym miejscu wspomnieć należy, że zelektryfikowanie miasta nastąpiło dopiero na początku lat pięćdziesiątych. Wówczas też stopniowo eliminowano oświetlenie gazowe. Młyn posiadał transport własny w postaci dużego samochodu ciężarowego, półciężarówki, dwóch transportowych wozów konnych i bryczki towarowo osobowej.

Jaśkowiakowie w Strzelnie: 1. Na ciężarówce, 2. W gronie rodziny i pracowników, 3. Zygmunt senior z ojcem Wojciechem w młynie w Strzelnie.

Firma - młyny Jaśkowiaków prowadzona był wielopokoleniowo. W pierwszym znanym pokoleniu był pradziad Jakub, w drugim dziadek Wojciech jako młynarz prowadził młyn parowy w majątku ziemskim w Podstolicach, a następnie w Czerniejewie; w trzecim syn Zygmunt - senior właściciel młynów w miejscowościach Trzek i Strzelno oraz w czwartym wnuk Zygmunt - junior, po wojnie prowadził młyn po ojcu w Strzelnie.

Wojciech Jaśkowiak urodził się w 1855 roku jako syn młynarza Jakuba i Agnieszki z domu Kaczmarek. Przy ojcu wyuczył się zawodu młynarza. W 1885 roku zawarł w Kędzierzynie koło Niechanowa związek małżeński z 10 lat młodszą Stanisławą Seydą, córką miejscowego nauczyciela, który uczył w tutejszej szkole parafialnej i Katarzyny Rathke. Po ślubie zamieszkał wraz z żoną w Podstolicach (Tischdorf), gdzie był młynarzem w dużym majątkowym młynie parowym. Tam 25 sierpnia tegoż roku urodziła się małżonkom córka Eufrozyna, a 12 września 1887 roku syn Zygmunt. Jaśkowiakowie mieli jeszcze dzieci: Stefanię, Telesfora, Melanię, Janinę i Kazimierę. Następnie przeniósł się do Czerniejewa, gdzie również prowadził młyn majątkowy hrabiów Skórzewskich. Przy nim pierwsze szlify młynarskie zdobywał kolejny Jaśkowiak, Zygmunt Senior. W Czerniejewie w 1907 roku związek małżeński zawarła córka Wojciecha Eufrozyna, która poślubiła Maxa Adolfa Wirtha, Niemca wyznania ewangelickiego, 26-letniego młynarza.

Anna Jaśkowiak (stoi za nauczycielem w ciemnej sukience) jako uczennica Szkoły Wydziałowej w Strzelnie

Anna w mundurze...
W ogrodzie. Marta Jaśkowiak z córką Anną i gośćmi

Syn Zygmunt, który później nabył młyn w Strzelnie, po ukończeniu nauki w zawodzie młynarskim odbył służbę wojskową w Szczecinie. Po jej ukończeniu, w 1911 roku zawarł w Nekli związek małżeński z  Martą Kammler, urodzoną 15 stycznia 1890 roku w Nekli w powiecie średzkim, córką Józefa i Idy z domu Knittel. W 1912 roku urodził się małżonkom syn Zygmunt junior, a 22 lipca 1916 r. w Nekli córka Anna. W 1914 roku Zygmunt senior został zmobilizowany i wziął udział w I wojnie światowej. Walczył w szeregach 46. Pułku Piechoty im Hrabiego Kirchbacha (1 Dolnośląski), w 1 batalionie 4 kompanii. Jednostka swój garnizon miał w Poznaniu, a stacjonowała w czasie pokoju w Wrześni. Pod koniec 1914 r. został ranny i urlopowany. Rekonwalescencję spędził w domu z małżonką i synem. Po zakończeniu działań wojennych i odzyskaniu niepodległości, Zygmunt senior Jaśkowiak kupił młyn parowy w Trzeku pod Kostrzynem. Po kilku latach, z początkiem 1927 r. nabył młyn w Strzelnie i tutaj, na Kujawy rodzina się przeniosła wraz z ojcem Wojciechem.

Zygmunt - senior, poza działalnością gospodarczą prowadził aktywną działalność społeczną. Szczególną pasją darzył strzeleńskie Kurkowe Bractwo Strzeleckie, które odrodziło się 22 stycznia 1922 r. Wcześniej, bo od 1848 r., funkcjonowało podobne bractwo, ale o charakterze niemieckim. W zbiorach domowych Państwa Jaśkowiaków przechowywano liczne trofea zdobyte podczas rozlicznych zawodów, szczególnie tych o miano Króla Żniwnego Kurkowego Bractwa Strzeleckiego. Jedno z trofeów stanowiące III nagrodę, zdobyte 19 września 1926 r. na załączonym zdjęciu. Król Żniwny wyłoniony w wyniku konkursu strzeleckiego fundował pozostałym braciom kolację zakrapianą przednimi nalewkami, których produkcją zajmowały się miejscowe destylarnie. Jedna z nich prowadzona była w Rynku przez Karola Rittera, chociaż produkowali je również inni detaliści na zaopatrzenie własne, jak chociażby słynna „Bukałówka” czy „Farmerówka” Wojciecha Rucińskiego. Kilkakrotnie Królem Żniwnym zostawał Zygmunt - senior Jaśkowiak. Wspominano onegdaj w kręgach rodzinnych, iż małżonka jego słynęła z wyrobu wyśmienitych pączków pieczonych na gęsim smalcu, którymi raczyła gości odprowadzających do domu nowo obranego Króla. Poza pasją strzelecką Jaśkowiak należał również do Towarzystwa Hodowców Gołębi Pocztowych, w którym pełnił funkcję skarbnika.

Rysunki nowego młyna motorowego - 1949 r.

 

Po koniec lat 30. XX w. Zygmunt junior odbył praktykę czeladniczą w zawodzie młynarskim w Młynie Kawka, pod bacznym okiem swojego przyszłego teścia Władysława Woźnego - mojego dziadka. Zgodnie z obowiązującymi przepisami cechowymi nie mógł wykonywać nauki poprzedzającej uzyskanie uprawnień mistrzowskich w młynie rodzinnym u ojca. Tam poznał córkę Władysława i Marii z domu Martins, Annę Władysławę Woźną - swoją przyszłą żonę. Anna była najstarszą córką Woźnych, urodziła się 9 czerwca 1922 roku w Gołańczy. Już w czasie wojny, po aresztowaniu przez Niemców ojca Władysława, Anna 8 czerwca 1940 roku w Mogilnie poślubiła Zygmunta juniora Jaśkowiaka.

Zygmunt i Anna Jaśkowiakowie 

W czasie okupacji młyn zajął Niemiec Doberstein, brat miejscowego policjanta (wątek okupacyjny młyna omówię w kolejnym artykule). Jaśkowiakowie zostali wyeksmitowani z młyna i zamieszkali przy ul. Kościelnej 7. Zygmunt senior zmarł 9 marca 1943 roku. Po wojnie młyn powrócił w ręce syna przedwojennego właściciela, Zygmunta juniora. Prowadził on go do czasu jego bezprawnego przejęcia przez Państwo Polskie. Zygmunt junior przebranżowił się szybko i zatrudniony został jako magazynier w Państwowym Ośrodku Maszynowym w Strzelnie. Kilka lat młyn stał niewykorzystywany, ulegając stopniowemu rozszabrowaniu przez pracowników młyna geesowskiego, przejętego po Niemcu Gustawie Gregerze i jego synu Oskarze. Tragedią dla Jaśkowiaków stały się dni, kiedy, to na ich oczach, do młyna wpadły ekipy pegeerowskie i wyrwała z jego wnętrza wszystkie metalowe urządzenia. Również i ja byłem tego świadkiem. Następnie załadowano je na przyczepy ciągnikowe i wywieziono na bocznicę kolejową przy starym dworcu. Tam wypełniono sprawnymi urządzeniami cały, specjalnie podstawiony wagon. Maszyny pojechały do huty, na przetop. W latach sześćdziesiątych młyn odgrodzono od posesji mieszkalnej płotem i uruchomiono na jego bazie pegeerowską mieszalnię pasz, która funkcjonowała do lat osiemdziesiątych XX w. Poszczególni kierownicy, a byli nimi: Erwin Kosiorek, Henryk Szczepaniak i Kazimiera Nowakowska odnosili się do właścicieli młyna z szacunkiem i praca, jak i pracownicy mieszalni nie rodziły konfliktów. Jaśkowiakowie mieli czwórkę dzieci: Rogera - dyrektora Tartaku w Miradzu, Krystynę, Romana i Alinę. Zygmunt zmarł w 1982 r. i został pochowany na starym cmentarzu przy ul. Kolejowej.

Woźni z Kawki - 1937 rok: Paweł, Irena z Ulką i Anna
U Jaśkowiaków w Ogrodzie 1946 rok: Anna z synem Rogerem, siostra Irena Woźna z narzeczonym Ignacym Przybylskim, Zygmunt z córką Krystyną, z tyłu Marta i Anna Jaśkowiak

U Jaśkowiaków na młynie w ogrodzie - 1946 rok: Ignacy i Irena Przybylscy

Z początkiem lat dziewięćdziesiątych ogołocony młyn i budynki towarzyszące odzyskała Anna Jaśkowiak, żona śp. Zygmunta juniora. Udowodniła tym czynem jego bezprawne zawłaszczenie, przez władzę ludową. Następnie sprzedała obiekt sąsiadowi Stanisławowi Dobrzyńskiemu. Ten zaadaptował budynek główny pod potrzeby swojej działalności gospodarczej, uruchamiając w nim stację obsługi samochodów, a pozostałe obiekty rozebrał. Dom mieszkalny nabyła osoba prywatna, a Anna wyprowadziła się w 2005 r. do Bydgoszczy i zamieszkała u córki Aliny. Zmarła w wieku 98 lat w minionym 2020 roku. Spoczęła w Bydgoszczy na cmentarzu parafialnym pw. św. Krzyża przy ul. Artyleryjskiej. 

 W marcu 2008 roku otrzymałem od wnuczki Zygmunta Jaśkowiaka - seniora, Ulki Mińskiej-Marciniak z Poznania, cały pakiet zdjęć archiwalnych, w tym z moimi rodzicami. Generalnie przedstawiają one rodzinę Jaśkowiaków. Dużą część z nich, uzupełnioną o zdjęcia od cioci Ani Jaśkowiak z Bydgoszczy, zamieszczam na bloogu. Do młyna powrócę jeszcze, ale w bardziej sentymentalnym opowiadaniu, z którym to jestem emocjonalnie związany, a które to onegdaj napisałem.