czwartek, 12 listopada 2020

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 106 Ulica Inowrocławska - cz. 2

W styczniu 2015 r. otrzymałem od Kingi Nowińskiej z Kruszwicy kilka starych zdjęć, które w części opisane przywołały z mojej pamięci obrazy z mieszkania przy ul. Inowrocławskiej 1, naszej sąsiadki Pelagii Piweckiej. Jako dzieciak i podlotek wiele czasu spędzałem u niej, wertując przepastne tomy bogato ilustrowanych albumów i książek historycznych, a także wsłuchując się w niedzielne, popołudniowe słuchowiska radiowe dla dzieci. Już po wojnie, kiedy w kamienicy zamieszkali moi rodzice, bardzo zaprzyjaźnili się z panią Pelagią. Była ona osobą samotną i często zapraszali ją do wspólnego stołu, szczególnie w dni świąteczne. Ta przyjaźń była tak wielka, że myśmy nazywali sąsiadkę ciotką - ciocią Pelą. Mój starszy brat Wojciech był nawet jej chrześniakiem. Z czasem wiedza o naszej rodzinie została poszerzona również o znajomość dziejów rodziny cioci Peli, która szczególnie mnie, jako dzieciaka, zabierała ze sobą w odwiedziny do swoich krewnych, na cmentarz do pomocy przy porządkowaniu kilkunastu grobów oraz na odczyty do PTTK. Niekończące się opowieści, które płynęły z ust ciotki zasiały we mnie bakcyla historii i pragnienie poznawania dziejów naszego miasta.

 

Przechodząc do bardziej szczegółowego opisu ulicy Inowrocławskiej (dawniej Pocztowej) zacznijmy od posesji pod współczesnym numerem 1, która w XIX w. nosił, tzw. nr policyjny 78. Początkowo była to duża parcela podzielona na trzy części, na których stały trzy parterowe domostwa - jedno od ul. szkolnej Nr 77 i dwa od ul. Pocztowej Nr 78 i 78b. Na starej mapie katastralnej z lat 1827/1828 widzimy, ze parcela ta zabudowana była trzema budynkami, w części z cegły i w części z tzw. pecy (cegły z wysuszonej gliny). Dwa z nich wystawione były przy ul. Szkolnej, zaś trzeci w rogu parceli przy ulic Szkolnej i Inowrocławskiej. Część parceli, na której później została wystawiona kamienica Nr 78b (współcześnie Inowrocławska 3) była niezabudowana. Pozostałością tej zabudowy był stojący jeszcze w latach 30. minionego stulecia od ul. Szkolnej budynek Nr 77. W latach 70. XIX w. parcelę nabył mistrz rzeźnicki Michał Barczykowski. Szybko dorobił się znacznego majątku i w 1880 r. wystawił w miejscu starego domu przy ul. Inowrocławskiej 1 (wówczas Pocztowej 78) jedną z pierwszych, jak na owe czasy bardzo okazałą kamienicę.

Jest to budynek na planie kwadratu, podpiwniczony trzykondygnacyjny, pięcioosiowy nakryty dachem papowym. Jeszcze do połowy lat 60. XX w. elewacja frontowa i boczna kamienicy prezentowała się bardzo okazale i swym stylem nawiązywała do eklektyzmu ze skromnymi cechami klasycystycznymi. Każdą kondygnację rozdzielał murowany gzyms, a z dwóch stron górę wieńczył gzyms drewniany, spoczywający na stiukowych konsolach.  Na uwagę zasługiwały otwory okienne, które na pierwszym piętrze wieńczyły fryzy z frontonami o cechach sans retoure i półokrągłymi, spoczywającymi na głowicach jońskich, które wieńczyły przyokienne pilastry. Pod parapetami znajdowały się wnęki podokienne. Elewacje parteru były silnie boniowane. Na wschodniej stronie ściany bocznej od strony ul. Szkolnej znajdowały się na każdej kondygnacji wnęki tzw. ślepych okien, podobnie zdobiona jak okna poszczególnych pięter frontowych.

W oczy rzucało się bardzo dekoracyjne wejście główne do kamienicy, które znajdowało się w prawym narożniku elewacji głównej. Poprzez zdobienia w całym pionie, do drugiego piętra, robiło ono wrażenie ryzalitu - wysuniętego przed lico budynku. Ponad gzymsem całość wieńczyła gzymsowana ścianka. Poprzez zdobne dwuskrzydłowe drewniane drzwi wchodziło się do reprezentacyjnego holu korytarza oświetlonego wiszącym pająkiem gazowym. Za wahadłowymi i przeszklonymi drzwiami znajdowała się drewniana klatka schodowa prowadząca na poszczególne kondygnacje, której stopnie wyłożone były dywanowym chodnikiem. Ciekawostką wartą przekazania jest wykorzystanie dwóch pomieszczeń piwnicznych na cele mieszkalno-użytkowe, tzw. suterena. W niej swój warsztat prowadził pantoflarz - produkujący tanie obuwie na spodach drewnianych. Wejście do warsztatu i mieszkania zlokalizowane było niezależnie od strony ulicy Inowrocławskiej, za pośrednictwem przyściennej przybudówki w formie wysuniętego portalu drzwiowego.  

Od strony rynku kamienica posiada ścięty narożnik zwieńczony frontonem w stylu surbaissé, którego szczyt zdobił metalowy kwiaton. Do narożnika, na wysokości pierwszego piętra przyklejony jest wykusz, wsparty na dwóch konsolach i zwieńczony spoczywającym na nim balkonem drugiego piętra. Budując swoją kamienicę, Michał Barczykowski tak kazał ją zaprojektować, by pomimo położenia u zbiegu ulic Pocztowej i Szkolnej, robiła wrażenie, jakby w części przynależną była do Rynku. W części parterowej narożnika znajduje się wejścia do lokalu użytkowego, dawniej sklepu rzeźnickiego. Ściana ta była jakby drugą fasadą. Ten złudny wygląd, przez całe dziesiątki lat wykorzystywany był, jako nierozłączny element Rynku. Podczas wszelkich świąt i uroczystości obficie dekorowany był specjalnymi zielonymi girlandami oraz przepięknymi, wyszywanymi w roślinne ornamenty pluszowymi kobiercami i żywymi kwiatami. Taki sposób dekoracji, szczególnie w Boże Ciało, kontynuowała do końca lat sześćdziesiątych pani Pelagia Piwecka, siostrzenica żony Michała Barczykowskiego, Praksedy z Piweckich. Co więcej, reklamując swoją firmę rzeźnicką właściciel podawał informację, że zlokalizowana jest ona przy Rynku, o czym dowiadujemy się z reklama firmy w Kalendarzu informacyjnym Strzelna na 1910 r. Na przełomie XIX i XX w. Barczykowski dobudował do kamienicy drugi dwupiętrowy dom czynszowy, współcześnie oznaczony numerem 3. Ale o tym domu będzie w kolejnej części spacerków ulicą Inowrocławską.

Od lewej Prakseda Barczykowska z córką Joanną, siostrą Felicją 1 v. Zydel 2 v. Wochelską z synem Czesławem  Zydlem
Joanna Barczykowska zamężna Kaźmierczak

Michał Barczykowski urodził się w 1849 r. i był z zawodu mistrzem rzeźnickim, prowadzącym poważną firmę w branży skupu i przerobu żywca. Specjalizował się w handlu hurtowym i detalicznym wołowiny i wieprzowiny, polecając przy okazji rozmaite najlepsze kiszki i wędliny własnego wyrobu. Prowadził zakrojoną na szeroką skalę kooperację, dostarczając rolnikom do chowu młode bydło i trzodę, a po jej odchowaniu odkupywał żywiec. W 1874 r. poślubił młodziutką, bo zaledwie 16-letnią Praksedę Piwecką, córkę Wojciecha i Ludwiki Michalskiej. Poza działalnością gospodarczą był wielce zaangażowanym w życie polityczne i gospodarcze miasta. Jego wszechstronna aktywność społeczna uwidoczniła się wraz ze zdobyciem znaczącej pozycji materialnej. W 1888 r. wchodził w skład Komitetu w sprawie obrony nauki języka polskiego i religii w szkołach. Był członkiem miejscowego Dozoru Kościelnego. Od połowy lat dziewięćdziesiątych XIX w. piastował funkcję radnego miejskiego. Był współzałożycielem i pierwszym prezesem Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół" w Strzelnie, długoletnim członkiem rady nadzorczej Spółdzielni Rolniczo-Handlowej „Rolnik", a także członkiem zarządu Towarzystwa Przemysłowców w Strzelnie i członkiem rady nadzorczej miejscowego Banku Ludowego. Zajmował się również handlem nieruchomościami. Między innymi w maju 1916 r. drogą tzw. sprzedaży przymusowej nabył młyn od Władysława Orlikowskiego w Jeziorach Wielkich. Za całą posiadłość młyńską zapłacił 6 148 marek. Już w lipcu sprzedał ją z korzyścią młynarzowi Pawałowskiemu z tejże wsi.

Prakseda z Piweckich Barczykowska

Barczykowski zmarł 13 marca 1924 r. i został pochowany na cmentarzu przy ul. Kolejowej w Strzelnie. Nie pozostawił po sobie potomka w linii męskiej. Małżonkowie mieli córkę Joannę, zamężną Kaźmierczak oraz wychowanicę Pelagię Piwecką, siostrzenicę pani domu Praksedy z Piweckich Barczykowskiej. Rodzina Barczykowskich zajmowała całe pierwsze piętro kamienicy. Było to duże, piękne, pięciopokojowe mieszkanie z antrejką, czyli przedpokojem, kuchnią i spiżarką, do której było oddzielne wejście oraz łazienką. Uważani byli za jedną z najbogatszych polskich rodzin mieszczańskich. Sam Barczykowski nie miał w Strzelnie krewnych, za to jego żona Prakseda miała ich kilkoro, kuzynki, siostry Felicję Antoninę i Zofię. Piweccy w Strzelnie znaleźli się w połowie XIX w. i pochodzili z okolic Nowego Kramska i Chobienic w powiecie babimojskim. W 1843 r. rodzice Praksedy zawarli związek małżeński w Chobienicach i przenieśli się do Strzelna. Tutaj zamieszkał również brat Wojciecha, Onufry - żonaty z Marią Kubską. Dzisiaj na starym strzeleńskim cmentarzu znajdujemy jeszcze kilka miejsc spoczynku Piweckich z tych dwóch linii - Wojciecha i Onufrego.

W środku w mundurze oficerskim Czesław Zydel - 1916 r.

Starszą siostrą Praksedy była Felicja Antonina ur. w 1854 r., która w wieku 32 lat poślubiła starszego od siebie o 30 lat wdowca Kazimierza Zydla. Małżonkowie mieli dwoje dzieci, córkę i syna Czesława. Niestety Kazimierz wkrótce zmarł, a Felicja w 1896 r. poślubiła, tym razem młodszego od siebie 25-letniego Jana Wochelskiego, rodem pochodzącego z Pakości. Małżonkowie Wochelscy zamieszkali przy ul. Lipowej pod numerem 168. Czesław Zydel pod opieką ojczyma ukończył studia w Berlinie i został inżynierem. Po odbyciu służby wojskowej pracował przy budowie metra Berlińskiego. Jak wspominała ciocia Pela, Czesław podczas kąpieli utopił się w Sprewie, a rodzina bardzo to przeżyła. Pochowany został w Strzelnie na starym cmentarzu. 2 października 1932 r. zmarła matka Felicja Antonina z Piweckich 1 v. Zydel 2. v Wochelska. Spoczęła na starym cmentarzu obok syna Czesława. Jej córka z pierwszego małżeństwa po wojnie parała się krawiectwem i mieszkała na parterze domu przy ul. Inowrocławskiej 3. Po jej śmierci, a następnie po śmierci cioci Peli groby Zydlów, które i ja pomagałem pielęgnować, popadły w niełaskę i miejsca ich spoczynku zostały zajęte przez rodzinę Siekaczów. Dzisiaj w Strzelnie nie pozostał już po nich żaden trwały ślad, a z czasem i te moje zapiski zapewne ulegną zatarciu.

Jan Wochelski telefonista w Starostwie powiatowym w Strzelnie

Ostatnio trafiłem na informację o Janie Wochelskim, którą znalazłem w „Dzienniku Bydgoskim“ ze stycznia 1932 r. Z niej dowiadujemy się, że mieszkał on wraz z córką w gmachu Starostwa Powiatowego przy ul. Szerokiej (Gimnazjalnej) 8, gdzie zatrudniony był na etacie telefonisty. A oto i ta notatka zgoła sensacyjna notatka:

Nieznany osobnik dostał się do gmachu starostwa na strych, gdzie mieści się tam jeden pokój, należący do mieszkania telefonisty starostwa p. Jana Wochelskiego. Z tego zamkniętego na klucz pokoju wykradł złoczyńca pamiątki po zmarłym synu p. Wochelskiego i to 50 franków francuskich w jednej złotej monecie oraz 3 złote monety po 20 marek przedwojennych niemieckich. Poza tym 300 zł (trzysta złotych) oszczędności, i jedną parę złotych ślubnych obrączek. Przechodzącej korytarzem córce p. Wochelskiego złodziej ukłonił się i zapytał, czy nie ma skórek od zajęcy lub królików na sprzedaż. Gdy złodziej wyszedł, zauważono drzwi od pokoju otwarte, ale już było za późno.

CDN