czwartek, 27 lutego 2020

O Helenie z Kościelskich Potworowskiej, pani na Bożejewicach


12 marca 1911 r., w numerze 11. ilustrowanego tygodnika polityczno-literackiego „Praca“ opublikowano Wspomnienie pośmiertne, którego autorem była osoba posługująca się pseudonimem literackim „Iry“. Z pięknych słów wspomnieniowych dowiadujemy się, iż wspominana jest Helena z Kościelskich Potworowska, pani na Bożejewicach i Kosowie. Pseudonim literacki „Iry“, którym podpisano wspomnienie, nosiła polska literatka, działaczka niepodległościowa Irena Stablewska. Pochodziła ona ze znakomitej wielkopolskiej rodziny i była córką Stanisława, ziemianina, ostatniego polskiego Marszałka Sejmiku Prowincjonalnego i Stanisławy z domu Sczanieckiej. Jej wujem był Florian Stablewski, arcybiskup metropolita gnieźnieński i poznański oraz prymas Polski.

Nieistniejący dwór Kościelskich w Bożejewicach na Kujawach. 
A kim była sama Helena z Kościelskich Potworowska? Zanim przejdziemy do wspomnienia o niej, poznajmy jej skrócony biogram:
Helena na świat przyszła w Bożejewicach 2 marca 1843 r. we wnętrzach pięknego klasycystycznego dworu jako córka Ludwika Kościelskiego, herbu Ogończyk, dziedzica Bożejewic wraz z przyległościami i Zofii Emilii Petroneli z Potockich, córki Maksymiliana Józefa hrabiego Potockiego, dziedzica Będlewa koło Stęszewa w Wielkopolsce. Ludwik Kościelski był jednym ze starszych braci słynnego Władysława Kościelskiego, późniejszego Sefera Paszy, uczestnikiem Powstania Listopadowego, kawalerem orderu „Virtuti Militari”. Zdobył go, jako kapitan 1. Pułku Jazdy Mazurów. Dziadkiem Heleny był Józef Kościelski, pan na Szarleju, a babcią Kunegunda Teresa Rokitnicka herbu Prawdzic.

Helena z Kościelskich Potworowska
Stosunkowo wcześnie, bo w wieku 11 lat, osierocona została przez matkę, która zmarła 30 sierpnia 1854 r. Ojciec przyłożył się do gruntownego wykształcenia córki, dzięki czemu Helena biegle władała językiem francuskim i niemieckim. Była autorką przekładu z francuskiego na język polski Wiktor Hugo i Polska pióra Wacława Gasztowtta. Rodzinne kontakty z elitą ziemiaństwa wielkopolskiego zaowocowały zamążpójściem 19 letniej Heleny za przedstawiciela znakomitej i wielce patriotycznej rodziny Potworowskich, 30 letniego Bronisława - dziedzica Kosowa koło Gostynia. Ceremonia zaślubin miała miejsce 14 października 1863 r. w Pawłowicach na ziemi leszczyńskiej, a świadkowali jej: Leon Mielżyński, hrabia na Pawłowicach i Aleksy Czarnecki, hrabia na Rakoniewicach. Małżonek Heleny był synem Gustawa i Klementyny z Chłapowskich, bliskiej krewnej generała Dezyderego Chłapowskiego (1788-1879). Sam Gustaw Potworowski (1800-1860) był jednym z przywódców patriotycznego ziemiaństwa i bliskim współpracownikiem Karola Marcinkowskiego. U boku Dezyderego Chłapowskiego, będąc jego adiutantem, uczestniczył w powstaniu listopadowym.

Bronisław Potworowski
Po ślubie Helena przeniosła się do Kosowa, w którym rozpoczęto właśnie prace budowlane nad wspaniałą rezydencją rodową. Był to neogotycki pałac w/g projektu Stanisława Hebanowskiego, którego realizację zakończono w 1866 r. W Kosowie na świat przyszła czwórka dzieci małżonków Potworowskich. Najstarszym z nich była córka Maria Józefa Emilia, ur. 21 lipca 1864 r. W rok później, 7 lipca 1865 r. na świat przyszedł syn Gustaw Czesław, po czym 27 stycznia 1867 r. urodził się Jan Chryzostom, którego osobiście do chrztu trzymał sam sędziwy generał Dezydery Chłapowski z Turwi. Czwartym dzieckiem była Zofia (1876-1877), która jako niemowlę zmarła. Oboje synowie dziedziczyli po ojcu, natomiast córce w przyszłości przyszło dziedziczyć po matce Bożejewice.

Pałac Bronisława i Heleny Potworowskich w Kosowie
24 listopada 1884 r. w wieku 54 lat zmarł w Kosowie małżonek Heleny, Bronisław Potworowski. Po nim to, w 7 lat później, majątek przejął syn Gustaw, natomiast Helena bardziej poświęciła się Bożejewicom, które w owym czasie były wzorowym, prowadzonym na wysokim poziomie, majątkiem.



Helena z Kościelskich Potworowska zmarła 27 lutego 1911 r. w Poznaniu. Jak donosił w dniu 1 marca 1911 r. „Dziennik Poznański“: Śp. Helena z Kościelskich Potworowska zakończyła życie po krótkich cierpieniach w poniedziałek, dnia 27 bm. [lutego] w Poznaniu. Zmarła cieszyła się ogólnym szacunkiem wśród społeczeństwa naszego, a dom jej w Bożejewicach znanym był z gościnności. Śmierć jej okrywają licznie spokrewnione rodziny wielkopolskie żałobą. Nabożeństwo żałobne i eksportacja zwłok na dworzec odbędzie się w czwartek 2 marca z kaplicy św. Józefa, pogrzeb nazajutrz w Wielkim Sławsku. Po mszy św. żałobnej w Poznaniu, trumnę ze zwłokami przewieziono na dworzec kolejowy skąd w specjalnym składzie wagonowym przetransportowano koleją do Kruszwicy. Stamtąd dnia następnego w kondukcie żałobnym, w asyście żałobników i rodziny trumna dotarła do kościoła w Sławsku Wielkim. Po uroczystościach żałobnych trumnę ze zwłokami Heleny z Kościelskich Potworowskiej złożono w specjalnym sarkofagu w mauzoleum rodzinnym.


Jej dobra rodowe przypadły, zgodnie z zasadą dziedziczenia po kądzieli, córce, Marii Józefie Emilii zamężnej Bnińskiej. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, iż synem Marii był jeden z najbardziej zasłużonych Wielkopolan pierwszej połowy XX w., Adolf hrabia Bniński (1884-1942), kolejny właściciel Bożejewic, wojewoda poznański.


Wspomnienie pośmiertne o Helenie z Kościelskich Potworowskiej skreślone piórem Ireny Stablewskiej:
W ostatni wtorek zapustny, przybywam do Poznania. Po długotrwałych wichrach i deszczach, słońce jakby przez pomyłkę złoci świat i budzi całą przyrodę Zdaje się, że to przedwstęp wiosny… wszystko się cieszy, raduje i żyje pełnią życia.
A i mnie wesoło na duszy. Jadę obchodzić świętą Helenę. Za chwilę - przyszła solenizantka powita mnie  z okrzykiem radości, za chwilę, otworzą się jej ramiona i będę mogła przytulić się do serca, które kochać umie, jak mało kto na ziemi.
O jak strasznie i nie zbadane są wyroki Boże!
Na dworcu dowiaduję się, że ta, do której przybywam, pani Helena z Kościelskich Potworowska wczoraj jeszcze w pełni sił i zdrowia - dziś już nie żyje!...
„Pani Helena“ umarła!... Gdy wieść ta lotem błyskawicy obiegła Poznań, dotarła do Bazaru, zdawało się, że na balujące kółko ktoś zarzucił całun śmierci. I niejeden stanął z zapartym oddechem wobec grozy i tragizmu życia!...
Jeszcze przed godziną, kilku członów najbliższej rodziny i znajomych otaczało tę istotę, z miłych - najmilszą, z dobrych - najlepszą, z gościnnych - najgościnniejszą!
A oto nagle pod wieczór, gdy obcy się rozeszli - stanął przy niej anioł snu wiecznego i zabrał do innej krainy!

Helena z Kościelskich Potworowska
Śp. Helena Potworowska była to wielka pani, w każdym calu, w szlachetnym znaczeniu tego słowa - bez cienia snobizmu - dla wszystkich równie uprzejma i uczynna, jak one dostojne matrony polskie, naszej świetnej przeszłości. Umysł o wyższej kulturze, wykwintny i niepospolity, kochający się w pięknie, pełen zapału do wszystkiego co wzniosłe, co godne podziwu.

Kto znał śp. Helenę Potworowską, kochać ją był zniewolony. W prawym na wskroś szlachetnym sercu był tak bogaty zasób życzliwości dla bliźnich, tyle niewyczerpanych skarbów dobroci, miłosierdzia i wyrozumiałości, iż śmiało rzec można, że dobrze czynić, zniewalać ludzi, koić zbolałych, było gwiazdą przewodnią jej życia. Ona po prostu nie mogła patrzeć na czyjąś niedolę. Kiedy była przy chorym, zdawało się, że cierpi po równo z nim, albo jeszcze więcej od niego. Każdy kto cierpiał, już miał prawo do jej sympatii, tak jak każdy kto w dom jej wchodził był witany jak przyjaciel.


Nie piszę nekrologu. Trudno w ciasnych jego ramach umieścić wszystkie szczegóły przebogatego żywota śp. Heleny Potworowskiej - nie wspomniałam dotąd o jej gorącej miłości do Ojczyzny i tej ziemi polskiej, dla której utrzymania gotowa była do wielkich ofiar - nie wspomniałam o jej patriarchalnym stosunku do ludu w Bożejewicach - lecz maluczcy najlepiej wiedzą, jak hojną panią i opiekunkę stracili w zmarłej. Ach! nie łatwo to pisać, gdy oczy zalewają się łzami!...

Więc pragnę rzucić kilka kwiatków wspomnienia na drogą mogiłę - podzielić się żalem z liczną rzeszą wielbicieli i przyjaciół nieboszczki, dla których to imię - „pani Helena“ było synonimem wdzięku, dobroci i altruizmu.
O wielki Boże! Miłosierdzie Twoje,
w Które ufała bezgranicznie Zmarła -
Niech jej otworzy niebieskie podwoje! -
Niech mówią za Nią łzy, które otarła…
Szlachetne czyny wprowadza do Ziemi,
Gdzie Ty królujesz z Aniołami Swymi!
"Dobry Jezu a nasz Panie
Daj Jej wieczne spoczywanie!"
Iry.