poniedziałek, 20 grudnia 2021

Strzeleńskie jarmarki - dziś i ich historyczne korzenie

W tych ciężkich czasach, w których Polacy setkami umierają codziennie na koronawirusa, ceny galopują niczym konie na Służewcu, politykom rosną nosy jakby je sam Dżepetto wystrugał, a chcącym wiedzieć więcej zabiera się wolne media trudno być radosnym i cieszącym się z fajnych rzeczy. A przecież w ostatnich dniach w naszym mieście było tyle fajnych rzeczy, że trudno było przejść obok nich obojętnie i ze spuszczoną głową. Ogrom z nas na trzy dni wyłączyło się z tej codzienności jaką zgotował i gotuje człowiek człowiekowi, a to za sprawą Wielkiego Jarmarku Bożonarodzeniowego w Strzelnie. Również i ja zresetowałem się, by dobrze przeżyć te dni razem z rodziną. Przybyły do nas wnuczęta z rodzicami i było bardzo radośnie, choć z dozą smutku kiedy przyszło nam oglądać kolejne wnuczęta przez szybę okienną, gdyż kwarantanna zatrzymała je w domu. Tegoroczny jarmark po rocznej przerwie był równie udany jak ten sprzed dwóch lat. Przez Rynek przewinęło się kilka tysięcy strzelnian i gości, również tych naszych z Bydgoszczy i Poznania. Pomimo chłodu i wiaterku było super, po prostu fantastycznie, bo takowy klimat nam wszystkim towarzyszył.

Z tej trzydniowej imprezy kulturalno-rekreacyjnej wykonano tysiące zdjęć, nagrano godziny filmów i filmików, wydano z siebie niebotyczną liczbę dźwięków zadowolenia i radosnych uśmiechów, w mediach ukazało się wiele relacji, a na Facebooku niezliczona liczba postów i zdjęć z tysiącami lajków; o kolejny tom urosła kronika strzeleńskiego Domu Kultury. Pomysł na strzeleńskie teatralne jarmarki to strzał w dziesiątkę, który wymierzył burmistrz Dariusz Chudziński, a wystrzelił dyrektor Paweł Gębala. Ogrom zaangażowanych w to wielkie przedsięwzięcie ludzi był tak wielki, że zmierzyć go mogły jedynie nasze zmysły, a te w ocenie sięgnęły zenitu.

 

Nie chcąc wpływać na Wasze odczucia, bo jak to bywa w społeczeństwach demokratycznych są one różne i posiadają skalę podobną gamie muzycznej przejdę do historii. Czy wiecie, że jarmarki towarzyszyły naszemu miastu już od 1447 roku? Oczywiście, że posiadały one inny wymiar niż te nasze Wielkie Jarmarki Bożonarodzeniowe. Pierwszy przywilej nadał Strzelnu król Kazimierz Jagiellończyk, wyznaczając jego termin na ósmy tydzień po Wielkanocy. Do połowy XVII w. liczba jarmarków doszła do czterech rocznie, a najważniejszym był ten, który przypadał bezpośrednio po niedzieli św. Krzyża. Prawo do czwartego jarmarku miasto uzyskało od Zygmunta III. Handlowano głównie zbożem, wieprzami, końmi, solą, a także skórami, wełną i innymi produktami. Był czas, że jarmarki odbywały się również w Markowicach (XVII w.) i Ostrowie (pod koniec XVIII w.)

W połowie XVIII w. jarmarki zaspakajały potrzeby okolicznych mieszkańców wsi i zaopatrywały mieszczan w artykuły rolne. Oferowany asortyment towarów był różnorodny. Podstawowym przedmiotem wymiany towarowej były zboża. W Strzelnie handlowano również solą i śledziami, miodem, piwem i winem oraz żelazem, a także wieloma innymi towarami. W okresie zaborów w mieście odbywały się w ciągu roku cztery jarmarki: 12 kwietnia, 5 lipca, 20 września i 8 listopada. Handlowano głównie bydłem, a także szerokim asortymentem produktów rolnych i artykułów przemysłowych. Zwierzętami handlowano na tzw. Świńskim Targu w obrębie Przedmieścia Gnieźnieńskiego, natomiast innymi artykułami w obrębie Rynku. 

W latach międzywojennych odbywało się jedenaście jarmarków rocznie, których liczbę i terminy uchwalała corocznie Rada Miejska w Strzelnie. I tak np. na 1938 rok RM uchwaliła dni odbycia jarmarków w dniach: 4 stycznia - ogólny, 8 lutego - bydlęcy, 8 marca - ogólny, 5 kwietnia - bydlęcy, 31 maja - ogólny, 5 lipca - ogólny, 2 sierpnia - bydlęcy, 6 wrześnią - ogólny, 4 października  bydlęcy, 8 listopada - ogólny i 6 grudnia - bydlęcy. Z tych jarmarków zachowało się wiele relacji, z których dowiadujemy się o niezbyt przychylnym nastroju miejscowych polskich kupców handlujących ubraniami i obuwiem. Wytykano, że zbyt dużo na jarmarki przyjeżdża kupców żydowskich oferujących tani i byle jaki jakościowo towar. Za to zadowoleni byli właściciele wszelakich lokali z wyszynkiem. W tych dniach wszystkie lokale w mieście były przepełnione, piwo i trunki lały się hektolitrami, a do tego i sporo jadła schodziło. Knajpki były również miejscami zawierania transakcji kupna i sprzedaży. 

Podczas trwania ówczesnego festiwalu handlu była również muzyka w wykonaniu miejscowych i przyjezdnych instrumentalistów. Było wesoło, ale również kryminalnie, gdyż ówczesnym jarmarkom towarzyszyli kieszonkowcy i  przeróżny element złodziejski. Na przykład, jak donosiła ówczesna prasa: - W październiku 1934 roku podczas jarmarku w Strzelnie usiłowało kilku robotników wywołać zamieszki, które miały umożliwić dokonanie kradzieży. Przywódca awanturników znany w okolicy złodziej Wojciech Patulski, został przytrzymany przez policję, w chwili gdy zabierał się do wywrócenia straganu. Drugą awanturę wywołał złodziej Michał Skrobecki z Mierucina, symulując atak szału i drąc na sobie ubranie. Czym tu nie handlowano? Dosłownie wszystkim, a i ceny towarów kusiły strzelnian do zakupów. Poza kupcami z odległych stron, kobiety ze wsi obstawiały się koszykami, a z nich oferowały przeróżne produkty mieszczuchom. Królował w ofercie nabiał, a więc: mleko i śmietana, maślanka na polewkę, masło, biały ser twarogowy, jaja oraz wszelaki drób żywy i obrobiony: kury, gęsi i indyki oraz kaczki w zestawie z krwią w buteleczce i podrobami na czerninę. Przyjeżdżali tu także rybacy z Gopła, proponując całą gamę ryb. Również do miasta docierali handlarze dewocjonaliami, laczkami domowymi, chustami i chusteczkami, torbami i torebkami, zabawkami struganymi z drewna itp.

 

W latach powojennych jedynie okazjonalnie jarmarki organizowała Gminna Spółdzielnia „Samopomoc Chłopska“. Jeden z takich jarmarków odbył się jesienią 1965 roku na strzeleńskim Rynku. Starsi mieszkańcy, tacy np. jak ja pamiętają te dni, a nadto w moich zbiorach zachowało się jedno ze zdjęć z 1965 roku. Przedstawia ono słynne jarmarki organizowane w tamtej, gomułkowskiej epoce na przykościelnym placu przy nieistniejącym kościele ewangelickim. Współcześnie owe handlowe jarmarki wróciły do łaski za sprawą burmistrza Ewarysta Iwińskiego, który zaczął je organizować od 1991 roku. Początkowo w podwórzu byłego majątku Strzelno Klasztorne, przy ul. Parkowej, a następnie na placu przy pekaesie - przy ul. Towarowej i Kolejowej. Przez pewien okres w ramach tzw. Dni Norbertańskich organizowano na Wzgórzu Świętego Wojciecha Średniowieczne Jarmarki Norbertańskie, które oferowały piękne wyrobów rękodzieła malarzy i rzeźbiarzy, portrecistów, artystów ludowych; a nadto kupców, rzemieślników, domów pomocy społecznej, warsztatów terapii zajęciowej oraz przedszkoli (np. 2011 r.).

Od 2019 roku na scenę handlowo-kulturalną wkroczyła nowość - Wielki Jarmark Bożonarodzeniowy. Impreza ze wszech miar kulturalna z towarzyszącym jej handlem dziesiątkami artykułów, których na co dzień nie doświadczymy w naszych miejscowych sklepach. Ta inicjatywa, jak wynika z powyższego artykułu ma swoje korzenie głęboko zatopione w dziejach naszego miasto. Po raz kolejny również takimi działaniami udowadniamy, że Strzelno to wielka rzecz! 

Foto.: Heliodor Ruciński i archiwum bloga