wtorek, 2 października 2018

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 20 Rynek - cz. 17



Od kilku dni mamy jesień. Piękne słoneczne dni z odczuwalnym chłodem i temperaturą oscylującą wokół 17 stopni C. Nic tylko spacerować, jeździć rowerem i podziwiać okolicę, która o każdej porze roku pięknie maluje się paletą barw. Grzybów w lesie nie ma, potrzeba deszczów i ciepłych nocy. Zatem, zapraszam na kolejny spacer po Rynku. Dzisiaj dwie kolejne kamienice, o których pisałem 9 lat temu. Potraktowałem je wówczas troszkę po macoszemu. Mniemam, że dzisiaj będzie więcej.


Przechodząc na stronę pierzei wschodniej widzimy kolejnych 6 kamieniczek. Pierwsza z nich, obecny nr 8, należała dawniej do Carla Marquardta. W czasie zaborów oznakowana był numerem policyjnym „jeden" i od tej posesji zaczynała się cała numeracja posesji miejskich. Dom-kamienica został wystawiony pod koniec XIX w. (1890 r. o czym informuje data roczna na tympanonie zwieńczenia kamienicy). Była to budowla piętrowa z mieszkaniem właściciela na piętrze oraz z dwoma lokalami użytkowymi, prawdopodobnie z funkcjami usługowymi. Współczesna elewacja frontowa uległa w części parterowej zmianie. Drzwi do lokali użytkowych zostały zastąpione oknami - w części dolnej zamurowane. Cała kamienica jest obecnie czynszową. Od strony wschodniej, w tzw. podwórzu znajdowały się dwie niewielkie oficyny, będące zapleczem dla mieszkań na parterze oraz budynki gospodarcze. Od północy do granicy parceli przylega ul. Piekarska, jedyna brukowana ulica w centrum miasta, wymagająca natychmiastowego remontu - można by ją odtworzyć w oryginale.  


Marquardtowie byli Niemcami wyznania ewangelickiego. Carl miał jeszcze drugie imię August i w księdze adresowej opisano go jako Hausbesitzer, czyli posiadacz domu. W 1859 r. zawarł on związek małżeński z Norbertą Konoską - być może Polką, do której należała ta parcela przy Rynku. W Strzelnie mieszkał również jego młodszy brat Johan Carl Marquardt, który w 1868 r. poślubił Niemkę Ewę Bauer. Rodzina Carla liczył 4 osoby. Małżonkowie mieli syna i córkę.

W domu tym w latach międzywojennych i podczas okupacji mieszkali moi dziadkowie Marcin i Marianna z Jagodzińskich Przybylscy wraz z dziećmi, wówczas już dorosłymi: wujem Leonem, moim ojcem Ignacym, wujem Kazimierzem - od 1938 r. żonatym oraz ciocią Stefanią - moją matką chrzestną. To tutaj jeden z lokali użytkowych wynajmował dziadek i prowadził w nim zakład szewski. Po wojnie, jako mienie poniemieckie kamienica została wciągnięta do zasobów mieszkaniowych Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki komunalnej i Mieszkaniowej. Obecnie budynek administrowany jest przez gminę.


Zdjęcie górne współczesne, dolne wykonane przed kilku laty.


Z kolei następna kamienica należała do kupca Leopolda Eilenberga. Był on Żydem i znajdował się w grupie najbogatszych strzelnian, czyli tych, którzy zaliczani byli do pierwszej kategorii wyborczej. Prawdopodobnie kamienica wcześniej należała do rodziców jego żony, Żydów Davida i Rozalii Jacobshonów. Późniejszy jej właściciel Leopold urodził się w 1853 r. prawdopodobnie w Pleszewie, skąd przybył później do Strzelna. Był synem Salomona i Pauliny z domu Stich. Miał on dwóch braci, Israela ur. w 1840 r. zamieszkałego w Poznaniu i Moritza ur. w 1855 r., późniejszego mieszkańca Wągrowca oraz siostrę Rosinę ur. w 1859 r., zamężną Friede z Pleszewa. W 1885 r. Leopold zawarł w Strzelnie związek małżeński z o rok starszą Adeliną Jacobsohn córką Davida i Rozalii z domu Lichtenstein. Małżonkowie, niestety nie mieli potomka po linii męskiej. Jedna z ich trzech córek, Adela wyszła za mąż za właściciela hotelu i destylarni, kupca Maxa Kochmanna. Młodzi mieszkali w Zabrzu i mieli córkę Lise Dorothe.


Leopold był wspólnikiem w interesach z wcześniej opisywanym Adalbertem Morawietzem. Obaj prowadzili sklep żelaza przy Rynku 3 (dawny policyjny 96). Poza spółką prowadził jeszcze skup płodów rolnych w magazynie na zapleczu parceli, od strony ul. Magazynowej. Z początkiem XX w. Eilenberg zmienił wygląd elewacji dodając z frontu, w części centralnej, podobnie jak wspólnik, balkon. Kamienica była budynkiem jednopiętrowym pokrytym dwuspadowym dachem ceramicznym i do dzisiaj prezentuje się dość okazale. Zachowała się karta pocztowa przedstawiająca kamienicę przed dostawieniem z frontu balkonu. Prawdopodobnie została ona wybudowana w II połowie XIX w. Na parterze znajdował się jeden lokal użytkowy z przestronnym oknem wystawowym. Poza właścicielami, którzy zajmowali piętro na parterze w 1910 r. mieszkali teście, a później szwagier Julius Jakobsohn oraz stolarz Aleksander Lampe. Jego rodzina liczyła 10 osób - miał 4 synów i 4 córki.  


Przed 1927 r. udziały Leopolda Eilenberga przejął zięć Teodor Segel, który te udziały odsprzedał synowi Morawietza, Albertowi Georgowi. W marcu 1927 r. znajdujemy anons prasowy, że kamienicę tę odkupił od Firmy Morawietz i Eilenberg zbożowiec Józef Grabias, który tutaj przeniósł swój interes zbożowy z ulicy Kościelnej.


Józef Grabias prowadził tutaj interes zbożowy, czyli skup płodów rolnych. W magazynie, od ul. Magazynowej, po wojnie skup zbóż prowadziła GS „SCh". Później „Herbapol" skupował zioła, a po nim PSS „Społem" miała magazyn meblowy. Dom ten do Grabiasów należał, aż do połowy lat 90-tych. Po śmierci ostatniej córki Grabiasa całość nabył Tadeusz Więzowski, emerytowany rolnik ze Strzelna Klasztornego. Przed kilku laty przywrócono dawną funkcję handlową części parterowej tejże kamieniczki. I tak, po mieszkaniu zajmowanym onegdaj przez rodziców mego szwagra, śp. Romka Pluskoty, uruchomiono sklep odzieżowy, a później salonik „Ruchu" - punkt prasowy. Zaś po mieszkaniu Franciszka Bociańskiego powstała kolektura „Totalizatora Sportowego" oraz punkt kasowy Banku Spółdzielczego. Obecnie prowadzony jest tutaj tylko salonik "Totalizatora Sportowego".

Foto. Heliodor Ruciński

CDN