piątek, 16 marca 2018

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 11 Rynek - cz. 8


To druga część opowieści o kamienicy przy Rynku 1. Co najciekawsze, to jej dzieje, a szczególnie dzieje rodziny Rucińskich znalazły się na stronach mojej książki wydanej w 2009 r., a zatytułowanej Historia listami pisana. Bogato ilustrowana opowiada o inż. Edmundzie Rucińskim bohaterze z czasów II wojny światowej, którego nazwisko wyryte jest na jednym z wrocławskich pomników.

W posesji Rucińskich w skrzydle przylegającym do ul. Inowrocławskiej, na parterze mieszkał działacz partyjny Aleksander Mizerak, który z wykształcenia był nauczycielem. Przed 1939 r. uczył w Szkole Powszechnej w Bielsku, natomiast w latach pięćdziesiątych XX w. został sekretarzem miejskim PZPR w Strzelnie. Później był dyrektorem Tartaku PPD w Miradzu. Uważany był za miejscowego ideologa i twardego partyjniaka – jak wówczas mówili o nim miejscowi. Natomiast na piętrze mieszkał Franciszek Okoński, jeden z dyrektorów Państwowego Ośrodka Maszynowego w Strzelnie, którypóźniej został połączony z POM-em mogileńskim i tam przeniesiony.


W podwórzu posesji w okresie powojennym prowadzone były - skup skór przez Gminną Spółdzielnię „SCh” oraz wytwórnia drewnianych beczek do masła. Otóż, na przełomie lat 50/60. w beczkach tych wysyłane było ze strzeleńskiej mleczarni OSM masło solone na eksport do Australii. Później prowadził tutaj rzemieślniczy zakład elektryczny Alojzy Grywczyński, a po nim od lipca 1978 spółka cywilna Leon Zienowicz i Jerzy Malewicz. W lutym 1980 r. nastąpiło rozdzielenie spółki. Pozostał w tym miejscu zakład elektryczny Leona Zienowicza. Na początku lat dziewięćdziesiątych działał tu jeszcze zakład tapicerski, lecz po kilku latach i ta działalność uległa likwidacji. Natomiast w kamienicy od strony Rynku przez kilka lat, bo do końca 2008 r., prowadzony był zakład fotograficzny. 

Obecnie posesją zarządza wnuk Wojciecha, Heliodor Ruciński. Mieszka on tutaj ze swoją najbliższą rodziną i domowi temu przywraca dawną świetność. Czyni to od czasu pożaru, jaki nawiedził tę kamienicę jesienią 2003 r. Spaleniu uległo wówczas poddasze, które do zimy zostało odbudowane i pokryte estetyczną ceramiczną dachówką. Panu Heliodorowi należy życzyć dalszych postępów w przywróceniu przedwojennej estetyki tego obiektu, a trzeba dopowiedzieć, iż dom ten zalicza się do grupy najstarszych w Strzelnie, gdyż pamięta on połowę XIX w.

Poddasze po pożarze.
Od lat, w każdy poranek święta Bożego Ciała, Rucińscy budują przy frontonie kamienicy od Rynku, jeden z czterech ołtarzy procesyjnych. Robocie przewodzi Heliodor, a pomagają mu: Krzysztof Rymaszewski, Zdzisław Śmigielski, syn Piotr i zięć Wiesław. Kilka lat temu wśród pomocników byłem i ja. Ołtarz ten zdobiła przepiękna roślinność ozdobna wypożyczana na ten dzień od ogrodników, Państwa Ignaczaków. Pamiętam, że podczas pierwszego strojenia pomagała nam ułożyć kwiaty śp. Irena Ignaczak, przy czynnym udziale małżonka, śp. Zygmunta.

Skarb
Wątek ten po raz pierwszy zamieściłem 7 października 2013 r. i wzbudził on spore poruszenie wśród czytelników bloga. To nie pierwszy przypadek, że w murach starych domostw skrywane są tajemnice z przeszłości. Pamiętam, jak przed laty ciocia Pela, mieszkająca nad nami, postanowiła odnowić salon. Był to duży pokój, którego ściany pokrywała stara tapeta pamiętająca czasy prosperity znakomitych mieszczan, jej dziadków Michałostwa Barczykowskich, czyli przełom wieków XIX i XX.

Wówczas wykonujący remont mistrz malarski (z ulicy Lipowej) zerwał starą tapetę pod którą znajdowały się całe strony gazet stanowiące podkład pod tapetę. Pomagając w remoncie, a miałem wówczas 15 lat, zafascynowały mnie treści tych gazet, z których większość była gazetami polskimi. Po tytułach pamiętam „Dziennik Poznański” i „Nadgoplanina” oraz niezrozumiałe dla mnie tytuły niemieckojęzycznych gazet. Z nich wyczytałem pierwsze dziewiętnastowieczne informacje o naszym Strzelnie oraz śmieszne reklamy.  


Podobne, choć innego charakteru odkrycie dokonał Heliodor. Remontując, przed laty adaptowane na mieszkanie, stare pomieszczenia po sklepie kolonialnym, przywracał im dawny handlowy charakter. Podczas skuwania tynków jednej ze ścian znalazłem dwa tajemnicze pojemniki. Wyobraźcie sobie państwo, jakie przyszły do jego głowy myśli z chwilą dokonania odkrycia: -złote monety, biżuteria po byłych właścicielach pamiętających czasy zaborów?

Z zimną krwią wydłubał pojemniki ze ściany i zaczął im się przyglądać. Jeden z pojemników przypominał pudełko po jakichś artykułach myśliwskich, gdyż na wieczku namalowany był myśliwy. Po jego zdjęciu z przyspieszonym biciem serca zajrzał do ich wnętrza. Oczom jego ukazała się zwinięta w zwitek kartka papieru. Wyciągnął ją i pomyślał: -plan albo mapa z tajemniczymi wskazówkami. Kiedy rozwinął ją zauważył tuszem wypisane nazwiska i jakieś miejscowości. Głębsza analiza zawartego tekstu dała obraz zawartości pudełek. Kartki mają około 120-130 lat, tak przypuszczam, gdyż nie zostały opatrzone datą. Zapisane na nich zostały nazwiska i imiona właściciela kamienicy oraz majstra, który wykonywał przed ponad wiekiem remont. Właścicielem wypisanym na kartce był Carl Ritter senior, czyli osoba, od której w 1919 roku dziadek Heliodora, Wojciech Ruciński zakupił za 109 tysięcy marek ową kamienicę. Drugie nazwisko to Władysław Strzemkowski pochodzący z Góry koło Łojewa we współczesnej gminie Inowrocław.


Strzemkowski był majstrem montującym zapewne nowe drzwi łączące sklep z zapleczem. O czym może świadczyć fragment napisu na kartce, a także wykonawcą części  robót remontowych. Zaś owe tajemnicze pudełko – opakowanie metalowe to nic innego jak opakowanie. Z napisu możemy dowiedzieć się co onegdaj w nim przechowywano. Oto ów napis:

Wasserdichte Stiefelschmiere – A. Jacouof & C.[ompany] Stettin. Z tłumaczenia z niemieckiego wynika, że opakowanie to wypełniała onegdaj wodoodporna pasta do butów wyprodukowana w firmie nijakiego A. Jacouof’a i spółki, która swoją siedzibę miała w Szczecinie. Zaś z rysunku na pokrywce możemy wywnioskować, że była idealna dla myśliwych polujących w wilgotnym środowisku.


A Oto ile można dowiedzieć się z owego - niby nic nie znaczącego I "bezwartościowego" - znaleziska. Dotychczasową wiedzę o historii tego miejsca możemy dzisiaj poszerzyć o znalezioną informację zamkniętą około 1880 roku we wnętrzu dwóch pudełek. Dla zobrazowania tajemniczego odkrycia Heliodor załączył kilka fotografii, które znajdują się w tekście.

CDN