sobota, 6 lutego 2021

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 118 Ulica Inowrocławska - cz. 14

Tuż za posesją Dobrzyńskich, którą współcześnie zamieszkuje syn Feliksa i Marii, Józef Dobrzyński z rodziną i córka Maria trafiamy na kolejną parcelę, która oznaczona jest tym samym numerem, czyli Inowrocławska 25. Dawniej stojącą tutaj budowlę nazywano stodołą, choć nie była to typowa przejazdowa stodoła. Ot budynek z trzema ścianami murowanymi, z frontu ściana drewniana z ogromnymi wrotami raczej przypominał stodołę, niż ją był. Pochodzi on z czasów funkcjonowania po drugiej stronie ulicy vis a vis browaru, czyli śmiało możemy mu przypisać wiek ok. 120-130 lat. Budynek ten był magazynem dla surowców do produkcji piwa, czyli chmielu i jęczmienia oraz dla beczek. Później, kiedy browar przebudowano na młyn był tutaj magazyn zbożowy i wyrobów gotowych, czyli mąki i śruty oraz garaż dla samochodów - półciężarówki i ciężarówki. Już w latach powojennych, kiedy młyn zamieniono w mieszalnię pasz wewnątrz stodoły znajdował się magazyn gotowej paszy oraz surowców do jej produkcji. W dobie przemian ustrojowych, czyli w latach 90. minionego stulecia uruchomiony tutaj został sklep z materiałami budowlanymi, który prowadziła Rolnicza Spółdzielnie Produkcyjna z miejscowości Wtórek. Po rozwiązaniu spółdzielni sklep - magazyn materiałów budowlanych przejęła osoba prywatna - Urszula Jąkalska. Ta tzw. stodoła wówczas została poddana gruntownemu remontowi z wymianą ściany frontowej z drewnianej na murowaną. Do dziś wśród starszych mieszkańców Strzelna funkcjonuje określenie tego miejsca „stodoła“.


Niezwykle ciekawym jest ciąg, po obu stronach ulicy siedmiu murowanych i pokrytych dwuspadowymi, ceramicznymi dachami dwurodzinnych domków mieszkalnych zwanych „schwarzmeerówkami”. Skąd ta nazwa? Otóż ktoś z powojennych urzędników dla określenia komu te domy pierwotnie służyły tak je nazwał, choć winny nazywać się „baltenmeerówkami“. To drugie określenie bardziej pasowałoby, gdyż więcej zamieszkało w nich Baltendeutschów - Niemców znad Bałtyku, niż Schwarzmeerów - Niemców znad Morza Czarnego.

Wybudowane one zostały podczas okupacji na przełomie 1939/1940 roku dla przesiedleńców, którzy przybyli tutaj w ramach przesiedleń terenów nadbałtyckich - Baltendeutsche, szczególnie z Łotwy i Estonii i znad Morza Czarnego - Schwarzmeerów. Niemcy Bałtyccy zamieszkiwali głównie w ośrodkach miejskich, na wsi byli najczęściej właścicielami ziemskimi. Byli oni potomkami osadników rycerskich, oraz ludności miejskiej napływającej do państwa Zakonu Inflanckiego w średniowieczu. Po sekularyzacji państwa zakonnego w Inflantach, Niemcy bałtyccy powołali Księstwo Kurlandii i Semigalii, w którym rządzili i byli członkami warstw uprzywilejowanych. W okresie przynależności Inflant do Imperium Rosyjskiego z Niemców bałtyckich (Baltendeutsche) - wciąż utrzymujących żywe kontakty z rdzennymi Niemcami - rekrutowała się znacząca część rosyjskiego aparatu administracyjnego i korpusu oficerskiego armii rosyjskiej. Po zawarciu niemiecko-radzieckiego paktu o nieagresji jesienią 1939 roku ok. 70 tysięcy Niemców bałtyckich otrzymało zaproszenie z nazistowskich Niemiec do opuszczenia ojczyzny i osiedlenia się w Kraju Warty i Gdańsku - Prusach Zachodnich, skąd przymusowo wysiedlono Polaków.

W pamiętniku strzelnianki Ireny Firyn pod datą 6 grudnia (czwartek) 1939 roku znajdujemy opis przybycia do Strzelna 200 Baltendeut­schów:

Dookoła Strzelna wywłaszczono dużo gospodarzy i tam ich ulokowali. Między innymi wywłaszczyli Posłusz­nych (Leona i Agnieszkę) i Kobusów (Stanisław i Rozalia). U pp. Kobusów był człowiek dość względny. Pozwolił im zabrać 2 łóżka z pościelą, garnki, ubrania, zapasów część, a że już przed­tem część rzeczy usunęli, więc mają dość dużo. Wiele im to pewnie nie po­może, bo jak nas wszystkich wyrzucą, to i tego nie zabierzemy.

U Posłusznych było gorzej, bo po­zwolili im zabrać tylko jedną zmianę bielizny, trochę żywności i jedną po­ściel. Ale oni już też część usunęli do Skulska. Obiecali im, że jutro dostaną trochę ziemniaków.

Dostaliśmy dwie pocztówki. Od panny Luty (Wegenke) i wuja Wład­ka (Fiebiga), że ciocie Haüslerówne są wywiezione.

Krystyna, córka Heleny pamięta z opowiadań, że Paweł Haüsler i jego córki (Elżbieta i Helena) odmówili podpisania volkslisty, dlatego zostali przeznaczeni do wywózki. Najpierw trafili do obozu przejściowego na Głów­nej (dzielnica peryferyjna Poznania), potem do Prus Wschodnich (prawdopodobnie do Działdowa). Zostali zwolnieni za wstawiennictwem przed­wojennego pracodawcy, Niemca, jako że pracowali w instytucjach niezbęd­nych dla funkcjonowania miasta w III Rzeszy (Elżbieta w gazowni, jej ojciec w straży pożarnej).

Koloniści po przybyciu do Strzelna zamieszkali w tych tzw. „schwarzmerówkach”, do czasu ich osiedlenia w okolicznych gospodarstwach rolnych. Pierwszy z tych domków znajduje się z tyłu za „stodołą“ przy ul. Nowej. Kolejne cztery domki znajdują się po lewej stronie ul. Inowrocławskiej, a dwa kolejne po jej prawej stronie, za byłym ogrodem Jaśkowiaków. Ich standard był bardzo skromny, choć zostały one dość solidnie pobudowane o czym świadczy użytkowanie ich do dzisiaj. Trzeba pamiętać, że postawione one zostały jako mieszkania przejściowe i po spełnieniu swojej roli zapewne przewidywano ich rozbiórkę. Jak już wspomniałem, każdy z domków miał po dwa, dwuizbowe mieszkania, trzon kuchenny i wodę bieżącą. WC w formie drewnianej tzw. „sławojki“ znajdowało się za domkami w niewielkich podwórkach. Dzisiaj te przydomowe place prezentują się całkowicie inaczej. Do domów od strony podwórzy dobudowano dodatkowe pomieszczenia na kuchnie, łazienki, czy tylko na tzw. antrejki - przedpokoiki.

Pamiętam, że na połowie jednego z tych domków, pod numerem 31 mieszkała starsza pani, która zajmowała się medycyną ludową. Strzelnianie nazywali ją Busia i był to prawdopodobnie skrót od słowa 'babusia' - nazywała się Lewandowska. Specjalizowała się ona w tzw. naprawianiu wszelakich zwichnięć rąk, nóg, barków oraz usuwaniu innych dolegliwości pochodzących od kręgosłupa itp. Zajmowała się również ziołolecznictwem, zbierając na pobliskich łąkach wszelką rośliny służące temu celowi. W swojej specjalizacji medycznej stosowała racjonalne przesłanki koegzystujące z wieloletnim doświadczeniem. Busia skupiała w sobie wiedzę oraz praktyczne działania, aby zapewnić osobie korzystającej z jej usług największe dobro, jakim jest zdrowie. Jej efekty lecznicze sprawiały, że cieszyła się ona szacunkiem i zaufaniem. Chodziły nawet pogłoski, że z jej usług korzystali nawet lekarze i ich rodziny.

Ciekawostką jest to, że domki te zostały wybudowane na tzw. Cestryjewie - obszarze działek rolnych przypisanych poszczególnym domom i kamienicom w mieście oraz na części tzw. Separaków (Seperoków) - obszarze podobnych działek rolnych, które zostały odseparowane od Cestryjewa drogą - ulicą Inowrocławską. Za osiedlem „schwarzmeerówek” biegnie kanał ściekowy, tzw. „Śmierdziel”, a za nim znajdują się dwa, pobudowane w latach sześćdziesiątych XX w., domki jednorodzinne. W pierwszym z nich oznaczonym numerem 35 mieszkał Dzierżysław Ewaryst Mleczko (1930-1989), wieloletni działacz ruchu ludowego, etatowy sekretarz Miejsko-Gminnego Komitetu Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego w Strzelnie. W drugim z nich oznaczonym numerem 37 urodził się ks. Krzysztof Urbaniak (1974-2020). Urodził się 18 lipca 1974 roku w Strzelnie jako syn Andrzeja i Zofii. Po ukończeniu Technikum Mechanicznego w Strzelnie wstąpił w 1995 roku do Prymasowskiego Wyższego Seminarium Duchownego w Gnieźnie. Święcenia kapłańskie przyjął 2 czerwca 2001 roku w katedrze gnieźnieńskiej z rąk abpa Henryka Muszyńskiego. Pierwszą placówką, do której został posłany jako wikariusz była parafia pw. św. Mikołaja w Witkowie (2001-2005). Następnie był wikariuszem w parafiach: św. Mikołaja w Inowrocławiu (2005-2007), Szymanowicach (2007-2010), Żydowie (2010-2011), św. Jakuba w Mogilnie (2011-2015), św. Floriana w Chodzieży (2015-2018) oraz św. Floriana w Żninie (2018-2019). Po urlopie zdrowotnym w 2019 roku został mianowany rezydentem w parafii pw. bł. Radzyma Gaudentego w Gnieźnie, gdzie posługiwał do chwili śmierci. Zmarł 21 czerwca 2020 r. Spoczął na starym cmentarzu przy ul. kolejowej w Strzelnie.

W głębi za posesją Urbaniaków widoczny jest nowe założenie budowlane właściciela składów budowlanych GATO ST Spółka z o.o. Tomasza Gajewskiego. Obok deweloperska Firma FEST FAUS pobudowała domy parterowe, murowane w zabudowie szeregowej, do sprzedaży indywidualnej. Obecnie powstają kolejne mieszkalne domy szeregowe. Dalej, wzdłuż ul. Inowrocławskiej znajduje się zielony obszar ogródków działkowych Polskiego Związku Działkowców - Rodzinny Ogród Działkowy im. Tysiąclecia. Jego początki sięgają 1966 r. i jest to największy z ogrodów w mieście.

Wracając ze strefy zieleni - ogrodów działkowych, przechodzimy na drugą stronę ul. Inowrocławskiej i zatrzymujemy się przed Komisem Samochodowym Mateusza Ciesielskiego, strzelnianina obecnie zamieszkałego w Toruniu. Prowadzi on największy w mieście i okolicy salon samochodów używanych „BACAJ 21“. Tutaj można kupić dobre i markowe wozy osobowe, którymi nabywca nacieszy się jeszcze wiele lat i przejedzie tysiące kilometrów.

Foto: Heliodor Ruciński i Mapy Google