piątek, 27 marca 2020

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 77 Ulica Świętego Ducha - cz. 30



Po wielokroć spotykam się z dziwnymi tezami mówiącymi, że Strzelno to miasto emerytów, że nie posiada przyszłości, że żyje się tutaj z dnia na dzień itd., itp. Zgodnie z prawidłami w parze z nimi sypią się uzasadnienia, które mają być dowodami na ich autentyczność i mają świadczyć o słuszności tak konstruowanych twierdzeń. Tak formułowane kolokwializmy zmuszają mnie do myślenia i zadawania sobie pytania:
- Czy faktycznie nasze miasto zasługuje na takie opinie?
Osobiście uważam, że daleko nam do takiego formułowania tez. Faktem jest, że od lat obserwujemy spadek urodzeń, a co za tym idzie pomniejsza się liczba mieszkańców. Jednocześnie należy zaznaczyć, że spadek taki obserwujemy niemalże we wszystkich małych miasteczkach, również w jeszcze raz tak dużym powiatowym Mogilnie i jest on bardziej złożony niżby nam się wydawało. Obecnie miasto liczy 5701 mieszkańców i w ciągu ćwierćwiecza (25 lat) ubyło nas ok. pół tysiąca (500). Ale czy to uprawnia kogokolwiek do nazywania Strzelna miastem emerytów?
- Nie, po wielokroć nie…



Nie rozwijając tematu, przejdźmy do kolejnej posesji, która skrywa się pod numerem 23, dawnym policyjnym 46. Kamienica, mimo złego pod względem estetycznym wyglądu wzbudza zainteresowanie swym niepowtarzalnym, jak na warunki strzeleńskie wyglądem. Wystawiona została na przełomie XIX i XX w. w miejscu stojącego wcześniej domu parterowego i najprawdopodobniej z wykorzystaniem starych fundamentów. Posiada ona typowe cechy historyzmu z elementami wystroju klasycystycznego, szczególnie w obrębie okien pierwszego piętra. W okresie międzywojnia cztery facjaty z osiowo usytuowaną mansardą, na wysokości poddasza zabudowane zostały ścianami, tworząc kolejne, drugie piętro i charakterystyczną pozostałością mansardy na drugim piętrze. Elementem charakterystycznym elewacji frontowej jest centralnie usytuowany, na wysokości pierwszego piętra uroczy balkon z kutą, metalową balustradą. W podwórzy znajdują się dwie piętrowe oficyny mieszkalne z przybudówkami gospodarczymi.


Posesja stanowi własność prywatną, której obecny właściciel zamieszkuje w południowo-zachodniej części Polski. Może dlatego stan elewacji frontowej, jak i pozostałych części i wnętrz budzi wiele zastrzeżeń estetycznych. Na parterze znajdują się dwa lokale użytkowe, często zmieniające najemców, a co za tym idzie, również branże prowadzonej w nich działalności gospodarczej. Z tą kamienicą związane są losy żydowskiej rodziny Happów, po części tragiczne, po części pomyślnie zakończone na kontynencie amerykańskim. Dzięki przekazom i śladom pozostawionym w Berlinie przy Babelsberger Strasse 6, poznajemy je stosunkowo dokładnie. Happowie mieszkali w Strzelnie już w połowie XIX w. Pierwszym znanym przedstawicielem tego rodu był Joseph, którego żoną była Johanna Markowitz. Mieli oni piątkę dzieci, z których córkę Idę żonatą za Josepha Danzigera i syna Richarda udało się poznać bliżej. Zatem, czas na opowiadanie…


Pierwszymi znanymi właścicielami parceli, na której stanęła kamienica byli w 1800 r. wyrobnik Tomasz Okolewski i jego małżonka Dorota z domu Markiewicz. Po nich nieruchomość dziedziczył syn Tadeusz, który w 1843 r. poślubił w Kwieciszewie Marię Kowalską. Wnet musiał zostać wdowcem, gdyż w 1855 r., tym razem w Strzelnie poślubił również wdowę Magdalenę Dolińską z domu Zielińską. W 1889 r. dom, wówczas parterowy, znajdował się we władaniu rymarza Kowalewskiego. Wkrótce posesję nabyła żydowska rodzina Happów. Senior tego rodu Joseph prowadził tartak ze składem drewna i należał do zamożniejszych strzelnian, to też na przełomie stuleci rozbudował posesję, stawiając na fundamentach parterowego domu opisaną wyżej kamieniczkę wraz z dwiema oficynami.

Rodzina Happów ze Strzelna. W środku senior rodu Joseph z żoną Johanną.
Jego syn Richard pobierał nauki kupieckie w Poznaniu i tam też, po ich ukończeniu podjął pracę w branży drzewnej. W międzyczasie poznał Margarete córkę rabina i nauczyciela Benjamina Sterna i Pauliny z domu Glass. Sternowie wcześniej mieszkali w Szczecinie skąd w latach 80. XIX w. przeniósł się do stolicy Prowincji Poznańskiej. Po zawarciu przez Richarda i Margarete związku małżeńskiego 10 maja 1906 r., młoda para przeprowadziła się do Strzelna i zamieszkali wraz z rodzicami Happami. W Strzelnie urodzili się im synowie, Hans (19 lutego 1907) i Walter (11 grudnia 1908), późniejsi uczniowie koedukacyjnej szkoły wydziałowej oraz w 1909 r. córka Margarete. Strzelno w owym czasie było kwitnącym gospodarczo miastem powiatowym, w którym mieszkało około 5000 mieszkańców, z czego około 3% stanowili Żydzi. Richard Happ pracował tutaj w tartaku ojca i zajmował się handlem drewnem.

Po Powstaniu Wielkopolskim 1918-1919, Józef i Richard Happowie sprzedali kamienicę Polakowi Józefowi Olejnikowi i przeprowadził się z rodziną oraz rodzicami do niezajętej jeszcze przez Wojsko Polskie Bydgoszczy. Prawdopodobnie uczynili to z racji czucia się obywatelami niemieckimi. Tam znajdujemy Richarda w książce adresowej w 1922 r. jako właściciela tartaku przy ulicy Gdańskiej 48. Prowadzona przez niego firma napotkała prawdopodobnie na jakieś trudności, ponieważ rok później Richard i Joseph Happ zostali wpisani do berlińskiej książki adresowej przy Lützowstrasse 78, gdzie prowadzili hurtownię drewna.

Rodzina Happów mieszkała tu do wczesnych lat 30. XX w. Obaj synowie uczęszczali do Hindenburg-Oberrealschule i odbyli praktyki zawodową w sektorze tekstylnym. Następnie Hans pracował w dziale eksportu firmy odzieżowej Graumann & Stern, Walter początkowo jako sprzedawca w swojej firmie, a następnie jako sprzedawca futer u braci Peiser. W 1932 r. Cała rodzina przeniosła się na Jenaer Strasse 3, gdzie Richard Happ nabył fabrykę, prawdopodobnie w branży drzewnej.

Po tym, jak narodowi socjaliści przejęli rząd w 1933 r., oficjalnie usankcjonowano środki dyskryminacyjne wobec Żydów. Firmy żydowskie borykały się z coraz większymi trudnościami. Już wcześniej zanim ustawowo wyeliminowano Żydów z niemieckiego życia gospodarczego w listopadzie 1938 r., byli oni zmuszeni sprzedawać swoje firmy Niemcom. Widząc co się dzieje bracia Happ postanowili opuścić Niemcy. Walter wyjechał do Brazylii w grudniu 1935 r., Hans podążył za nim w 1936 r.

Richard Happ zmarł 11 maja 1936 r., dzień po 30. rocznicy ślubu. Została mu oszczędzona większości upokorzeń jakie dotknęły Żydów, a szczególnie tych po listopadzie 1938 r. Bracia Happ w związku z tym, że wyjechali na podstawie wiz turystycznych, które nie zostały im przedłużone, w 1938 r. wrócili do Europy, początkowo pozostając we Francji, w Marsylii. W końcu udało im się uzyskać nowe wizy imigracyjną do Argentyny. Hans osiadł w Buenos Aires, Walter osiedlił się w Rio de Janeiro. Margarete pozostała w Berlinie na Jenaer Strasse 3.

Tabliczka inskrypcyjna w chodniku przed posesją przy Babelsberger Strasse 6 w Berlinie poświęcona pamięci Margarete Happ.
Na początku 1939 r. została wyrzucona z pięknego mieszkania i przeniosła się do jednopokojowego mieszkania przy Babelsberger Strasse 6. W ten sposób podzieliła losy Żydów, uwalniając tzw. przestrzeń życiową dla Niemców. Niemcy zawłaszczyli cały majątek Happów, zablokowano pokaźne konto w Deutsche Bank, z którego Margarete mogła początkowo pobierać kwotę wystarczającą jedynie na skromne życie. Ostatecznie deportowana 12 stycznia 1943 r. i wysłana do niemieckiego obozu koncentracyjnego w Auschwitz, została tam zamordowana.



My zaś wracamy do opisu kamienicy w Strzelnie. I tak, w 1910 r. w oficynach zamieszkiwały cztery rodziny. Tam również zlokalizowany był warsztat stolarski Franciszka Boesche - członka polskiego stowarzyszenia patriotycznego „Straż”, założonego przez Józefa Kościelskiego z Miłosławia w 1905 r. Nadto mieszkał tu również cieśla Antoni Twardowski, również członek „Straży”. 


W 1923 r. w lokalu na parterze otworzył działalność gospodarczą Ignacy Latosiński. Ignacy prowadził tutaj sklep i warsztat, zegarmistrzowski. To u niego nauki pobierał Jan Strzelecki, toruński zegarmistrz i złotnik, o którym wspominałem na początku spacerów po ul. Świętego Ducha. Reklamą zakładu zegarmistrzowskiego był duży dwustronny zegar uliczny wystający ze ściany przysklepowej. Na tarczach zegara widniał inicjał Ignacego Latosińskiego. W okresie międzywojennym obok niego sklep rymarsko-siodlarski prowadził Józef Olejnik. Okres powojenny zachował się w mojej pamięci jedynie w obrazie funkcjonowania w tym miejscu zakładu rymarskiego p. Lutkowskiego, a po nim punktu sprzedaży trumien prowadzonego przez Zarząd Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej oraz sklep sąsiedniego GS „SCh”. Jeżeli państwo pamiętacie, co jeszcze tutaj się mieściło, to proszę opisać w komentarzach. Już później z początkiem lat osiemdziesiątych działalność handlową prowadziła tutaj Daria Sieradzka i jej ojciec Stanisław Lewicki. Tutaj też znajdowało się biuro Federacyjnego Towarzystwa Szlaku Piastowskiego, którego Stanisław Lewicki był założycielem i wieloletnim prezesem. Po jego śmierci w 1999 r. stowarzyszenie to zaprzestało swą działalność.


W tym miejscu warto przywołać biogram Stanisława Lewickiego, który wyszedł spod pióra honorowego obywatela miasta Strzelna Kazimierza Chudzińskiego:

Stanisław Lewicki, założyciel i prezes Towarzystwa Szlaku Piastowskiego, aktywny działacz społeczno-kulturalny. Urodził się 26 października 1932 r. w Niewolnie koło Trzemeszna. Jego rodzicami byli Franciszek i Julianna z domu Krauze. Do szkoły podstawowej uczęszczał w latach 1945-1949, a następnie po zamieszkaniu rodziny w Strzelnie uczęszczał do tutejszego Liceum Ogólnokształcącego przez trzy lata, które ukończył systemem wieczorowym w Gnieźnie. 
Związek małżeński zawarł z Klarą Stempowską 11 lutego 1956 r. w Gnieźnie. Oboje wychowali piątkę dzieci. 

Początkowo pracował w wytwórni papierosów w Poznaniu, następnie był kontrolerem biletowym PKS, a później kasjerem na stacji PKP w Inowrocławiu. W Strzelnie prowadził zakład malarsko-szyldowniczy, a w ostatnich latach życia był właściciele sklepu ogólnobranżowego. 
Już od 1946 r. należał do Związku Harcerstwa Polskiego, aktywnie uczestniczył w zbiórkach drużyny, wyjeżdżał z rówieśnikami na obozy. W 1975 r. wstąpił do Stronnictwa Demokratycznego. Udzielał się społecznie w wielu organizacjach i stowarzyszeniach. Był członkiem Cechu Rzemiosł Różnych w Mogilnie (od 1979 r.), członkiem Federacji Kujawsko-Pomorskiego Towarzystwa Kulturalnego (od 1987 r.), członkiem Harcerskiego Kręgu Seniorów (od 1997 r.), w tym samym roku wstąpił do Chrześcijańskiej Demokracji III RP. Aktywnie uczestniczył w pracach Towarzystwa Miłośników Miasta Strzelna. Pełnił w Strzelnie funkcję przewodniczącego Oddziału Niezależnego Związku Samorządowego „Solidarność” na region bydgoski (od 1989 r.). 


Odrębną, a jakże spójną działalnością społeczną Stanisława było zaangażowanie się w 1980 r. w  ruchu „Solidarność”. Jako prywatny pracodawca nie mógł należeć do związku, jednakże silnie włączył się w jego prace, jako społecznik i sympatyk. Współpracował z Międzyzakładową Komisją NSZZ „Solidarność” w Strzelnie, z regionami Inowrocław i Bydgoszcz, jeździł do Gdańska gdzie spotykał się osobiście z Lechem Wałęsą. Czynnie wspierał NSZZ RI „Solidarność” i jego struktury kujawsko-pomorskie. W stanie wojennym podjął wraz z małżonką Klarą działalność w strukturach podziemnej „Solidarności” o czym pisałem przy okazji 30 rocznicy powstania ruchu związkowego. Uczestniczył w tajnych spotkaniach w Głuchej Puszczy. Kolportował prasę podziemną i dostarczał do Strzelna „bibułę”. Uczestniczył wraz z małżonką w mszach św. „Za Ojczyznę” odprawianych przez ks. Jerzego Popiełuszkę, a po jego śmierci organizował pielgrzymki do Jego grobu. 

Był jednym z inicjatorów i czołowym organizatorem Towarzystwa Szlaku Piastowskiego. Zapewnił odpowiednie oznakowanie Szlaku tablicami z wizerunkiem orła piastowskiego. Z jego inicjatywy zaszczytny tytuł Honorowego Członka TSP otrzymali m.in.: Papież Jan Paweł II, prezydent Lech Wałęsa, marszałek Sejmu Wiesław Chrzanowski, prof. Andrzej Stelmachowski, ks. prof. Andrzej Szostek, Konsul Generalny RP we Lwowie Piotr Konowrocki. 
Wspólnie z TMMS organizował Ogólnopolskie Plenery Malarzy i Rzeźbiarzy, które ożywczo wpłynęły na życie kulturalne Strzelna. Pozostawione po tych przedsięwzięciach obrazy mogą stanowić piękną ekspozycję muzealną. Przez kilka lat pełnił z zaangażowaniem funkcję redaktora technicznego „Wieści ze Strzelna”, był autorem artykułów pisanych zawsze w wyważonym tonie. W ostatnich latach mocno zaangażował się w akcję niesienia pomocy Polakom mieszkającym na Wschodzie. Ściśle współpracował ze Stowarzyszeniem „Wspólnota Polska”. Organizował wycieczki, zwłaszcza do Lwowa i Wilna, autobus był zawsze wypełniony po brzegi darami, które otrzymywał od strzeleńskich sponsorów. Podejmował działania na rzecz renowacji nekropolii Orląt Lwowskich. W ostatnim okresie życia przygotował do druku album pt. „Kościoły drewniane na Szlaku Piastowskim”. 
Za całokształt działalności został odznaczony m.in.: Złotym Krzyżem Zasługi, Medalem 40-lecia PRL, Honorową Odznaką Rzemiosła. 
25 grudnia 1999 r. odszedł na zawsze „Dziedzic Szlaku Piastowskiego”, a taki tytuł niejako honorowo otrzymał od wybitnego historyka mediewisty prof. Gerarda Labudy.