środa, 7 grudnia 2022

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 190 Cestryjewo - cz. 2

Po część 1 opisu Cestryjewa - ulicy Cestryjewskiej napisał w poście pod tymże artykułem mieszkaniec tejże ulicy interesującą informację o treści: - Co mnie ciekawi nigdzie tu nie padła nazwa CYTRYJEWO 5 którą ja miałem w księdze wieczystej i akcie notarialnym. Dopiero na mój wniosek została wprowadzona aktualna nazwa ulicy. Może to był po prostu błąd urzędnika (numer księgi dawnej- STRZELNO TOM III NR 149). Otóż cytowana nazwa Cytryjewo mogła tak zostać zapisana o wiele wcześniej niż założona rzeczona księga wieczysta i w tej formie do niej przeniesiona, np. z akt sądowych. W Amtsblattcie z 1839 roku ulica została zapisana w formie 'Cystryjewo'. Identyczny zapis znajdujemy w A. pod rokiem 1842 i dotyczył on innej posesji. Rok później w odniesieniu do kolejnej nieruchomości zapisano 'Cystryyewer'. Ba, w prasie międzywojennej znalazłem również formę 'Cystryjewo' i to w odniesieniu do podanego adresu oraz sprzedaży nieruchomości. Ale już w „Orędownikach Urzędowych…“ i to zarówno powiatów strzelińskiego, jak i mogileńskiego Stosowano formy 'Cestryjewo' i 'Cestryjewska'. Jeden raz znalazłem również zapis w gazecie z 1927 roku - 'Cestrejewo'. 

Właściwa

Błędna
Poprawiona

Nie tak dawno bo w 2016 roku założono nawet nową tablicę z nazwą ulicy 'Cestrejewska' (skrzyżowanie z Michelsona), przed którą wisiała stara tablica z nazwą 'Cestryjewska'. Po mojej interwencji powrócono do utartej nazwy ul. Cestryjewska.

Nieistniejący już dzisiaj spichrz oraz widok z ulicy na sąsiednie dachy 

Ulice tzw. Cestryjewa miały i mają swój niesamowity urok. Wielokrotnie z burmistrzem Dariuszem Chudzińskim rozmawialiśmy na temat rewitalizacji tej części miasta, jak i tej leżącej po stronie północno-wschodniej (Piekarska, Ślusarska, Spichrzowa, Magazynowa…). Na to przedsięwzięcie potrzebne są ogromne środki - przykładem ul. Tadeusza Kościuszki, że nie wspomnę o rondach. A gdyby tak - oczywiście mając środki zewnętrzne - przywrócić tym starym ulicom Cestryjewa nawierzchnie brukowane, z elementami polbruku, czy kostki granitowej? Burmistrz niebawem przystąpi do rewitalizacji tej drugiej części miasta, północno-wschodniej - będzie ładnie, historycznie.

Z lat młodości w mej pamięci najbardziej utrwaliło mi się kilka miejsc związanych z tą ulicą. Pod obecnym numerem Ścianki 1, wówczas była to Cestryjewska 1, znajduje się duży ogród. Należał on do Mariana Lipińskiego, przyjaciela niedoli obozowej (KL) mego ojca Ignacego. Wcześniej ogród był własnością rodziców Mariana, Mieczysława i Franciszki z domu Lewandowskiej - rodziny kupieckiej. Po wojnie ogród dzierżawił przez pewien okres czasu Józef Jarlaczyk. Dziś pobudowani są w nim, mój szwagier Andrzej Lipiński z małżonką Zdzisławą (siostrą mojej małżonki Lidii) i jego siostra Małgorzata z mężem Bolesławem, z tym, że oni od ulicy Michelsona. Z miejscem tym łączy nas, jako kolegów szkolnych, mnóstwo przygód, hec i kawałów. Oj, rozrabialiśmy niemiłosiernie. Jednym z naszych pomysłów było skonstruowanie wyrzutni pocisków odpalanych świeczką. Szczegółów nie wyjawię, by nie kusić naszych wnuków do kontynuowania tej pasji konstruktorsko-militarnej. A swoją drogą zastanawiam się skąd u nas tak makabryczne pomysły się wówczas rodziły. Andrzej jako młodzian uległ nieszczęśliwemu wypadkowi, wynikiem którego amputowano mu dłoń. Ale chłopisko na tyle był silny, że pomimo kalectwa nie spoczął na laurach. Sam niemalże wybudował w tym ogrodzie piękny dom. Przez całe swoje dorosłe życie zawodowe był behapowcem, dbając o to, by nie przytrafiły się ludziom wypadki. Po dzień dzisiejszy wszystko w obrębie domostwa wykonuje sam, nie bacząc na ograniczenia ruchowe swej ręki. Społecznie jest prezesem Klubu Atena. Od kilkudziesięciu lat organizuje konkursy szaradziarskie i krzyżówkowe. Jest autorem setek krzyżówek zamieszczanych również w prasie lokalnej i regionalnej. Z zamiłowaniem uprawia filatelistykę.

Rodzina Lipińskich w ogrodzie

Ale dzieje tego ogrodu, a wcześniej parceli są niezwykle ciekawe i tak do końca nie rozpoznane. Kiedy Strzelno zostało zajęte w wyniku I rozbioru Polski przez Prusy w mieście zaczęli osiedlać się urzędnicy niemieccy wyznania ewangelickiego. Ich bum osadniczy przypadł po 1781 roku, kiedy samo Strzelno i okoliczne wsie - Stodoły, Ciechrz, Sławsko Małe, Sławsko Wielkie, Bielsko - zajmować zaczęli osadnicy z Wirtembergii. Już w 1788 roku powstała w mieście parafia ewangelicka, a swój pierwszy kościół ewangelicy wystawili właśnie przy obecnej ulicy Ścianki 1, w obrębie późniejszego ogrodu państwa Lipińskich. Znajdował się on tuż obok współcześnie wybudowanego domu. Była to niewielka świątynia wystawiona z tzw. szachulca o drewnianym szkielecie wypełnionym pecą, czyli nie wypaloną cegłą. Nie posiadała fundamentów, które tak naprawdę zastępowały ułożona na wierzchniej warstwie gruntu kamienie narzutowe. Dzisiaj możemy stwierdzić, że była to prowizoryczna budowla, która miała wytrzymać 30-40 lat. Pierwszym pastorem i opiekunem duchowym kolonistów z wymienionych wyżej wsi był Johann David Neander. Świątynia w tym miejscu funkcjonowała do czasu wystawienia nowego kościoła na środku Rynku. Stało się to w 1826 roku. Gdy w latach 80. XX w. szwagier Andrzej przystąpił do budowy domu w ogrodzie, kopiąc fundamenty i inne wykopy wodociągowo-kanalizacyjne natrafił na pozostałości po istnieniu starego kościoła. Wcześniej już jego ojciec w trakcie kopania ogrodu i robienia głębszych wykopów pośród różnymi artefaktami trafił na kości i prymitywne, choć wykonane z miedzi naczynie liturgiczne. Była to okrągła puszka z przykryciem zwieńczonym krzyżykiem.

Naprzeciwko, po drugiej stronie ulicy stoi pod numerem 2 budynek będący niegdyś magazynem stanowiącym zaplecze dla dużego sklepu znajdującego się przy Rynku 20. Został on współcześnie w części piętra adaptowany na mieszkanie, parter stanowi część gospodarczą nowych właścicieli. Za nim w piętrowym domu z przełomu XIX i XX w. pod numerem Ścianki 4 mieszkał Marek Wiśniewski, wieloletni kierownik drużyny piłkarskiej seniorów MLKS Kujawianka Strzelno. Zmarł dwa lata temu 15 grudnia w wieku 61 lat. Był człowiekiem niezwykle oddanym piłce nożnej i drużynie. Przed laty zaproponowana została jego kandydatura na to społeczne stanowisko przez śp. doktora Ryszarda Cybę i przyjęta aplauzem przez Zarząd MLKS i drużynę. Nieco dalej pod numerem 6. mieszkał pochodzący z Rzadkwina Dominik Borkowski. Na niwie społecznej przez kilkadziesiąt lat zaangażowany był w życie Ochotniczej Straży Pożarnej, pełniąc w niej wiele odpowiedzialnych funkcji, m.in. przez wiele lat sprawował funkcję Komendanta Gminnego Związku Ochotniczych Straży Pożarnych RP w Strzelnie. Był członkiem Koła Łowieckiego nr 66 Szarak w Strzelnie i społecznym strażnikiem Ochrony Przyrody. Zmarł w listopadzie 2017 roku.

Dalej pomiędzy numerami 6 a 8 stoi dawny spichrz towarowy, adaptowany ostatnio na trzykondygnacyjny dom mieszkalny, o dość przyjemnej dla oka elewacji. Tuż za nim pod numerem 8. znajduje się niewielki, schludnie utrzymany, stary parterowy dom państwa Czerniaków. Pan domu z zawodu piekarz przez wiele lat pracował w piekarni GS „SCh“ w Strzelnie. Z lat swojego dzieciństwa pamiętam wcześniejszych właścicieli tej posesji. Było to starsze małżeństwo - państwo Ogińscy. Starszy pan już emeryt był zapalonym rybakiem, jeździł rowerem nad okoliczne jeziora i z wielkim spokojem łowił ryby. Natomiast starsza pani, była niezwykle dystyngowaną - buciki na koreczku, torebka pod pachą, kapelusz na głowie. Sąsiedzi mawiali, że z miasta wraca paniusia. Była blondynką i malowała sobie na czerwono usta oraz pudrowała twarz. Ogińscy pochodzili z przedwojennej kupieckiej rodziny. Tuż za tą posesją pod stoi piętrówka z przełomu lat 80. i 90. XX stulecia, przypisana do ulicy Szkolnej i oznaczona numerem - Szkolna 2. Dom ten wystawił na fundamentach starego, podpiwniczonego magazynu zbożowego mój kuzyn śp. Józef Nowak. Tego ładnego pod względem architektonicznym domu nieudało mu się w całości wykończyć. W latach 70. pomagałem kuzynowi, pracując u niego jako pomocnik murarski przy budowie domu Lewandowiczów na Tomaszewie. Później, gdy otrzymałem mieszkanie w bloku, Józef zakładał mi kafelki w łazience.         

Dawny budynek szkolny - Ścianki 5

Kolejne miejsce, tym razem po drugiej stronie ulicy to posesja nr 3, ale ją omówię przy okazji ul. Św. Anny, gdyż z racji swojego dziedzictwa - tutaj urodził się i mieszkał abp Stanisław Gądecki - więcej poświęcę jej miejsca jak i jej mieszkańcom. Dalej Ścianki nr 5. W budynku tym onegdaj mieściły się klasy szkolne, dlatego też dochodząca od Rynku i Inowrocławskiej uliczka nosi do dziś nazwę ulicy Szkolnej. Budynek do celów edukacyjnych był wykorzystywany do końca XIX w. Później w domu tym zamieszkały rodziny Kącikowskich, Kinowskich, Wiśniewskich, Luwańskich, z której to Piotr chodził ze mną do szkoły podstawowej. W ogrodzie tej posesji składowane były elementy cokołu rozebranego, po 1919 roku pomnika „Wilusia“ onegdaj dumnie stojącego w Rynku. W 1974 r. elementy z czerwonego piaskowca wykorzystano na tablicę inskrypcyjną pomnika pomordowanych strzelnian, który stoi przy ulicy Kolejowej. Jeden z elementów pęknął i został zgruzowany. Obecnie budynek podzielony jest pomiędzy dwóch właścicieli. Część południowa została pięknie odnowiona i stanowi własność Jerzego Marciniaka. Za tym budynkiem znajduje się kamieniczka oznaczona numerem 7. Należy ona do rodziny Leszczyńskich, a mieszkał w niej na parterze Rysiu Podolski, mój kolega szkolny, z którym na różnych płaszczyznach uskuteczniałem chłopięce zabawy. Dziś Isiu, jak go zdrobniale nazywaliśmy, niestety już nie żyje, mieszkał później w Żernikach.

Dom dalej pod numerem 9. mieszkali onegdaj Jarlaczykowie i z tyłu na parceli od strony ul. Stodolnej, później Michelsona znajdowało się ich ogrodnictwo. Andrzej i Paweł byli moimi kolegami, zarówno ze szkoły, jak i z lat późniejszych. Często tam z mamą zachodziliśmy, gdyż w podwórzu znajdowała się magiel. Później państwo Jarlaczykowie przeprowadzili się na Inowrocławską, a ogrodnictwo nadal funkcjonowało, lecz z wejściem od ulicy Michelsona, choć skrót istniał również przez posesję nr 13. Więcej o Jarlaczykach pisałem przy okazji ulicy Inowrocławskiej.

Rodzina Lipińskich przed domem przy ul. Ścianki 11



Kolejny dom pod numerem 11. należał do rodziny Szymańskich - właściciel był z zawodu piekarzem. Obecnie jego właścicielką jest Krystyna Grubczak-Szymańska, koleżanka z ławy szkolnej i pamiętnych zabaw dziecięcych. Była wieloletnią nauczycielką w Szkole Podstawowej nr 2, która obecnie jest Zespołem Szkolno-Przedszkolnym nr 1 imienia Alberta Abrahama Michelsona. Z jej bratem Bartkiem chodziłem do tej samej szkoły średniej - Państwowego Technikum Rolniczego w Bielicach, z tym, że ja o jedną klasę wyżej. Na początku XX w. mieszkała tutaj kupiecka rodzina Mieczysława i Franciszki z Lewandowskich Lipińskich, do których należał duży - wcześniej już opisywany - ogród pod współczesnym numerem 1.

Foto.: Heliodor Ruciński, archiwum bloga oraz Google Mapy