wtorek, 30 stycznia 2018

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 4 Rynek - cz. 1


 
Rynek strzeleński. Widok z 2016 r.
I tak oto, w trzech częściach dokonałem niejako wprowadzenia w to, co nas będzie przez najbliższe miesiące czekało, czyli w historię opisywaną podczas wirtualnych spacerków ulicami naszego miasta. Zaczniemy od centralnego placu, strzeleńskiego Rynku. A trzeba podkreślić, że jest on w swojej zabudowie jednym z najpiękniejszych tego typu placów w regionie. W tym miejscu spotykałem się z dziesiątkami osób, które odwiedzały Strzelno, by dotknąć pobliską romańszczyznę, czyli chłonąć wzrokiem budowle sakralne i ich wnętrza na Wzgórzu św. Wojciecha. Dzisiaj o naszym Rynku możemy powiedzieć, że tak jak całe miasto i on został 
w przewrotny sposób zapomniany. Przed laty opracowane złożenia strategiczne przywrócenia temu miejscu świetności spaliły na panewce, czyli poszły do lamusa.

Kiedy włodarze Strzelna zajmowali się wyimaginowanymi trudnościami i parciem na władzę, gospodarz parafii strzeleńskiej p.w. św. Trójcy ks. kan. Otton Szymków czynił to, co przystoi gospodarzowi tak cennego miejsca. Zdobywał ogromne środki i przeprowadzał renowacje oraz rewitalizacje naszych rodzimych, krajowych, europejskich, światowych zabytków. Mimo dojrzałego wieku (76 lat) czyni to nadal. Wokół Strzelna zarządcy Kruszwicy, Gniewkowa, Pakości, Barcina 
i Mogilna, a nawet Wilczyna, Skulska, czy Ślesina skorzystali z finansowego rogu obfitości 
i wypieścili swoje śródmieścia, że palce lizać. Przysłowiowa prowincja w ich zarządczym wykonaniu stała się europejską powszedniością. Jeno Strzelno, niczym pustynia w bezkresnym obszarze zieleni odstaje od normy, jaka zagościła w regionie, od kilkunastu lat. Mam dosyć słuchania i wytykania jaką to mieliśmy szansę, z której niestety nie skorzystaliśmy. Tak, nie skorzystaliśmy, dając swoje przyzwolenie wyborcze na bylejakość. Czas na zmiany...    

Był czas, że wielofunkcyjność centralnego placu miejskiego wykorzystywana była do maksimum. Po wojnie, stojący tu kościół - zbór ewangelicki, władza, popularnie zwana "komuszą", zamieniła 
w magazyn zbożowy, a później w zaplecze Rolniczego Domu Towarowego. Organy z wnętrza zboru, na którym wygrywano psalmy trafiły do Orchowa, do kościoła poewangelickiego, przystosowanego do kultu rzymsko-katolickiego. Piękny ogromny pająk trafił do magazynu strzeleńskiej parafii 
i obecnie po renowacji oświetla salę skarbca znajdującego się nad kaplicą św. Barbary. Za kościołem znajdowała się drewniana buda, w której funkcjonowała tzw. „tania jatka”, czyli sprzedaż mięsa pochodzącego z uboju, z tzw. konieczności oraz mięsa z uboju indywidualnego, tzw. „rąbanki”.

We wtorki i piątki odbywały się na płycie Rynku cotygodniowe targi. Czym tu nie handlowano? Wszyscy, którzy mieli przy domach większe ogrody i sady rozkładali, od wiosny po późną jesień, dwa razy w tygodniu swoje stragany, a na nich warzywa, owoce wszelkiej maści oraz kwiaty i to takie do wazonów, jak i na rabatki przydomowe. Strzelnianie generalnie kwiaty kupowali na cmentarze, do wysadzenia na grobach bliskich, gdyż wówczas nie były tak powszechne nagrobki, jak obecnie, a w zwyczaju było dwa do trzech razy w roku obsadzać ziemne mogiły kwiatami.


Kobiety ze wsi obstawiały się koszykami, a w nich przeróżne produkty do zaoferowania mieszczuchom. Królował w ofercie nabiał, a więc: mleko i śmietana, maślanka na polewkę, masło, biały ser twarogowy, jaja oraz wszelaki drób żywy i obrobiony: kury, gęsi i indyki oraz kaczki 
w zestawie z krwią w buteleczce i podrobami na czerninę. Przyjeżdżali tu również rybacy z Gopła, proponując całą gamę ryb. Również do miasta docierali handlarze dewocjonaliami, laczkami domowymi, chustami i chusteczkami, torbami i torebkami, zabawkami struganymi z drewna itp.

Zaś w niedziele po południu odbywały się tutaj przy udziale „Kotów i Płotów” zabawy ludowe, czyli z udziałem miejscowych muzyków: Koteckich i Płocińskich oraz Ornatka, Pieszaka, Chojnackiego,... Choć zabawy zagościły na Rynku dopiero od końca lat 50-tych XX w., to jedynie one generalnie pozostały po dzień dzisiejszy - choć bardzo sporadycznie (obecnie w zaniku). Tutaj przeprowadzało się, niektóre imprezy związane z Dniami Strzelna. W tej odległej i dalszej przeszłości, zabawy 
i festyny odbywały się na „grzybku” zlokalizowanym w ogrodzie tuż za Vereinshausem (Domem Stowarzyszeń), w Parku Miejskim u Piątkowskiego, przy obecnej ul. Sportowej oraz w większych ogrodach mieszczan. Wszystkie wielkie i większe uroczystości patriotyczne, lokalne przeglądy 
i zloty tutaj miały swój przebieg kulminacyjny.


Corocznie wokół rynku w Boże Ciało stawiane są ołtarze i prowadzona jest wokół niego procesja 
z Najświętszym Sakramentem. Tędy też przemierza październikowa procesja różańcowa do ołtarzy symbolizujących stacje różańcowe. Codziennie odchodziły stąd autobusy, gdyż tutaj mieścił się już przed wojną i do lat 60. minionego stulecia przystanek. Zawsze miłe dla oka były i są frontony kamieniczek i domów otaczających ten centralny miejski plac, których eklektyczne elewacje świadczą o minionej świetności Strzelna - niegdyś miasta powiatowego.

poniedziałek, 29 stycznia 2018

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 3 Opowieść o herbie - cz. 2



Współczesnym herbem Strzelna są dwie srebrne przecinające się w połowie, grotami do góry strzały, nad którymi znajduje się złoty krzyż grecki. Tło tarczy herbowej stanowi kolor czerwony. Strzelno posiada również flagę, której płat jest koloru białego (srebrnego) z pasem czerwonym u góry i u dołu płata. W centralnej części płata, pomiędzy pasami, górnym i dolnym, wpisany jest herb Miasta Strzelna.

Święta Barbara - patronką Strzelna?

Nawiązując do pierwszego znanego herbu miasta Strzelna zastanawiam się, czy należałoby przywrócić św. Barbarę, jako oficjalną patronkę Strzelna. Jej kult do Strzelna przyszedł wraz z norbertankami, które tutaj sprowadziły relikwie Świętej już przed 1215 r. To one zostały wymienione pośród 50 relikwiami, które znalazły swe miejsce w konsekrowanym kościele św. Trójcy, co również należy uznać za dowód, iż św. Barbara była czczona w Strzelnie już w XIII w.

Kult ten odrodził się w XV w. za sprawą prepozyta Jana Luckawa, który wystarał się o dokument odpustowy dla wystawionej przed 12 maja 1459 r. gotyckiej kaplicy pod wezwaniem św. Barbary. Zapewne to odrodzenie przyniosło również patronat Świętej nad miastem, o czym świadczyć może ów herb Strzelna. Niestety, nie zachował się żaden dokument potwierdzający owe domniemanie.
  
Niemniej jednak należałoby się zastanowić nad tym, czy na przykład na wzór Mogilna, którego patronem jest nie tak dawno obrany św. Benedykt, należałoby zabiegać o ponowne przywrócenie kultu Świętej poprzez uznanie św. Barbary za patronkę Strzelna. Zatem, poznajmy Świętą bliżej.


Z żywota św. Barbarze niewiele się zachowało. Większość tego, co o niej wiemy, pochodzi ze średniowiecznych przekazów i legend. Z nich dowiadujemy się, że na świat przyszła pod koniec III w. w Nikomedii (dzisiejszy Izmid w Turcji), jako córka bogatego i wpływowego obywatela. Ojciec jej nazywał się Dioskur.

O rękę Barbary, ubiegali się liczni konkurenci, zaś ona sama posiadała nie tylko znaczny posag, ale także obdarzona była wielką urodą i światłym umysłem. Spotykała się w nielicznej grupie chrześcijan, którzy ukrywali się przed prześladowaniami ze strony cesarza Galeriusza (Gaius Galerius Valerius Maximianus). Ojciec, chcąc uchronić ją przed natrętnymi zalotnikami i zapewne przed wpływami nowej wiary, zbudował dla niej wieżę. Tam urządził jej mieszkanie, sprowadził liczną służbę i najlepszych nauczycieli. Młoda panna nie rozpaczała jednak z powodu odgrodzenia od świata.

Samotność i spokój sprzyjały rozmyślaniom, do których Barbara zawsze była skłonna. W tym odosobnieniu zaczęła co raz bardziej oddalać się od pogańskich zabobonów. Jednym z jej nauczycieli został chrześcijański mędrzec. To dzięki niemu Barbara zgłębiła wiedzę o nauce Chrystusa. Ziarno Słowa Bożego trafiło na podatny grunt, poznała prawdziwego Boga. Ukryta za murami mogła bez przeszkód przyjąć chrzest i tak dalece umiłowała Chrystusa, że dla Niego postanowiła żyć w czystości.

Po pewnym czasie odmówiła wyjścia za mąż za wskazanego przez ojca kandydata. Oświadczyła, że jej Oblubieńcem jest Chrystus i Jemu dochowa wiary. Gniew rodzica był wielki. Początkowo morzył córkę głodem. Później kategorycznie zażądał od niej zaprzestania praktyk religijnych i zerwania wszelkich więzi łączących ją z chrześcijaństwem. Ona jednak stanowczo odmówiła i im dłużej trwała w wierze, z tym większym okrucieństwem pastwił się ojciec nad nią. W końcu zapowiedział jej, że jeśli nie wyrzeknie się zakazanej wiary, zabije ją. Wkrótce miało się okazać, że nie była to czcza pogróżka.

Wobec Barbary zastosowano tortury, by zmusić ją do wyrzeczenia się wiary chrześcijańskiej. Smagano ją biczami, przypalano pochodniami, wleczono po ulicach. Chrystus jednak nie opuścił swej wiernej służebnicy. Objawił się jej w więzieniu i sprawił, że rany w ciągu jednej nocy zagoiły się. Kobieta, która była więziona razem z Barbarą widząc ten cud, nawróciła się.

Ostatecznie Barbara została skazana na ścięcie. Wyrok miał wykonać rodzony ojciec, by przebłagać w ten sposób bogów, od których odwróciła się jego córka. Kiedy Dioskur odebrał życie swemu dziecku, niebiosa rozcięła błyskawica, która go uśmierciła.

Niektóre źródła podają, że Barbara poniosła śmierć w 306 r. Siedem lat później cesarz Konstantyn Wielki wydał edykt mediolański, który zagwarantował chrześcijanom wolność wyznania, a sława i dramatyczne wydarzenia wstrząsnęły niemal całym chrześcijańskim światem. Z ust do ust przekazywano sobie historię o młodej męczennicy. Wierni zaczęli się za jej pośrednictwem modlić z prośbami o pomoc w sprawach trudnych, w szczególności związanych z zagrożeniem życia. W krótkim czasie Barbara stała się jedną z najpopularniejszych świętych zarówno w Kościele wschodnim, jak i zachodnim. Jej wielkim czcicielem był żyjący na przełomie VI i VII w. papież Grzegorz I Wielki, późniejszy święty.

Najstarszy dowód kultu św. Barbary w Polsce pochodzi z XI-wiecznego modlitewnika Gertrudy, wnuczki Mieszka I. Tam pod datą 4 grudnia zaznaczone jest wspomnienie świętej. Zaś trzy wieki później władze prestiżowego wydziału teologicznego Akademii Krakowskiej ją właśnie obrały sobie za patronkę.

Tradycja głosi, że przed śmiercią Barbara modliła się, żeby nikt, kto poprosi ją o wstawiennictwo w ostatniej godzinie swego życia, nie umarł bez spowiedzi świętej. W ten sposób św. Barbara stała się patronką umierających. W wielu parafiach powstawały nawet specjalne Bractwa Dobrej Śmierci pod jej patronatem.

Południowe wejście do kaplicy św. Barbary.

Romańska kolumna wtórnie umieszczona w gotyckiej kaplicy św. Barbary.

Współczesne wnętrze kaplicy św. Barbary.

Wnętrze kaplicy św. Barbary ok. 1890 r.

Św. Barbara jest patronką górników, flisaków, marynarzy, chłopów, architektów, dekarzy, murarzy, ludwisarzy, kowali, kamieniarzy, cieśli, grabarzy, dzwonników, kapeluszników, kucharzy, rzeźników, dziewcząt, więźniów, ludzi narażonych na wybuchy, jak artylerzystów, pracowników prochowni i arsenałów, kanonierów, saperów, straży ogniowej, umierających; jest opiekunką twierdz i wież; wzywana jest w modlitwie o dobrą śmierć, w przypadku zagrożenia przez ogień, o oddalenie burzy, zarazy i dżumy. W średniowieczu zaliczano św. Barbarę do grona 14 "Orędowników, mających stały dyżur ratowniczy nad światem".


W ikonografii św. Barbara jest przedstawiana w dostojnym odzieniu, często z nakrytą głową, dla podkreślenia jej szlachetnego pochodzenia, często ma na sobie płaszcz. W ręku trzyma palmę męczeństwa lub kielich z Najświętszym Sakramentem. Obok widnieje wieża z trzema oknami, w której była zamknięta przez ojca. Czasem trzyma w ręku miecz, którym została ścięta. Bywa też przedstawiana z pochodnią, działem armatnim lub strusimi piórami. Imię Barbara tłumaczone jest albo z łacińskiego barbara - "cudzoziemka, obca, pochodząca spoza Grecji", albo też od greckiego barbaros - "ktoś bez wykształcenia".

piątek, 26 stycznia 2018

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 2 Opowieść o herbie - cz. 1



Herb Strzelna współcześnie obowiązujący

Poniższy artykuł opublikowałem 6 września 2009 r. w starej pierwszej części nieistniejącego już blogu Strzelno moje miasto.

Kontynuując opowieść chciałbym poświęcić tę część charakterystycznym znakom miejskiej wspólnoty, jakie kształtowały się na przestrzeni wieków, czyli herbowi miasta Strzelna. Herby miejskie zaczęły kształtować się wraz z prawem miejskim w II połowie XIII w. Ich wizerunki umieszczano początkowo bez tzw. tarcz herbowych, na pieczęciach miejskich. Z czasem stopniowo niektóre z nich stawały się w pełni ukształtowanymi herbami. Swego czasu popełniłem na łamach „Wieści ze Strzelna" artykuł poświęcony tej tematyce i dzisiaj chciałbym do niego powrócić. Czynię to po to, by upowszechnić dzieje herbu strzeleńskiego wśród młodego pokolenia, a szczególnie wiedzę o jego przekształcaniu się we współczesny symbol - znak miasta.

Znaki herbowe, bądź znaki będące ich protoplastami mają pochodzenie osadzone hen daleko w starożytności. Jak czytamy w dziełach heraldycznych, już Grecy i Rzymianie posługiwali się charakterystycznymi znakami, by móc odróżnić miasta, prowincje, rodziny, czy też rody. Z nastaniem czasów chrześcijańskich, znaki te utraciły swoje pierwotne znaczenie, jednakże ponownie zaczęły odżywać około wieku VIII-IX. Około XII w. znaki różnych ziem zaczęły przeradzać się w herby, by w wieku XIII na stałe wpisać się w symbolikę miejską. Do końca XVI w. trwał w Polsce okres, 
w którym daje się zauważyć brak stałości w godłach herbowych. Generalnie herb miasta umieszczany był na okrągłej pieczęci miejskiej, a ponadto na chorągwiach, bramach miejskich, ratuszach, kościołach oraz na strojach sług miejskich.


Ostateczne uzyskanie przez Strzelno w roku 1436 pełnego statusu miejskości, pociągnęło za sobą konieczność posiadania symboliki samorządu miejskiego, a to dlatego, by świadczyły one o jego prawnej samodzielności. Takimi pieczęciami były pieczęcie miejskie i ławnicze. Najstarszym motywem w heraldyce miejskiej były podobizny i atrybuty świętych patronów, wzorowane na symbolice różnych instytucji kościelnych. Jako, że Strzelno było własnością kościelną - klasztoru norbertańskiego, tako i w pierwszym znanym herbie miasta znajdujemy takową postać. Świadczyć to miało zapewne, czy ewentualnie podkreślać, zwierzchnie uprawnienia klasztoru w stosunku do samorządu miejskiego.

W literaturze przedmiotu znajdujemy wzmianki o pierwszych pieczęciach strzeleńskich pochodzących z końca XV w., które jednak do dziś nie zachowały się. po pieczęci z 1498 r. zachował się jeno nieczytelny ślad odciśnięty na dokumencie znajdującym się w zasobach Archiwum Państwowego w Toruniu. W zbiorach Czapskich w Krakowie zachowała się pieczęć okrągła, znana z późniejszych dokumentów z lat 1535 i 1553, wyobrażająca stojącą postać św. Barbary z czterołukową dekoracją gotycką w tle oraz wstęgami, na których znajduje się bardzo trudny do odczytania napis. Godło na tej pieczęci - św. Barbara - ustanowił najprawdopodobniej prepozyt strzeleński Jan Luckaw. Swobodne wyobrażenie tej pieczęci stanowi wyobrażenie herbu (rys. 1) wykonany przez mistrza pędzla i ołówka, strzelnianina Jana Sulińskiego.


Rys. 1


Zachodzi nas pytanie, skąd w tradycji strzeleńskiej wzięła się św. Barbara? Otóż, relikwie tej świętej pojawiły się w Strzelnie przed 1215 r., o czym informuje nota o konsekracji kościoła pod wezwaniem św. Trójcy, której dokonał biskup kujawski Bartłomiej, a które wymienione zostały w tymże akcie obok innych świętości. Zapewne to dla tych relikwii i sprawowania kultu Świętej w XV w. wymieniony już prepozyt wystawił gotycką kaplicę pod jej wezwaniem wraz z piętrem zwanym skarbcem norbertańskim. Niewątpliwie to wówczas uznano św. Barbarę za patronkę Strzelna, dlatego też winniśmy dziś powrócić do tej starej tradycji przywołując na powrót św. Barbarę na oficjalną patronkę miasta.

Rys. 2

Nowe wyobrażenie herbu miasta Strzelna niesie pieczęć z przełomu XVI i XVII w. używana dowolnie jeszcze w XVIII w., a zachowana w dokumencie przechowywanym w Archiwum Archidiecezjalnym w Gnieźnie. Przedstawia (rys. 2) wyobrażenie serca przebitego strzałą, które umieszczone zostało w kartuszu herbowym, spod którego wychodzi wstęga z wpisaną legendą.

Rys. 3

W XVII w. powstała pieczęć miejska o stylistycznych cechach barokowych (rys. 3), przypominająca wyglądem współczesny herb miasta. W polu wypełnionym barokowym kartuszem w formie lekko spłaszczonego koła znajdują się strzały skrzyżowane w połowie swej długości. W otoku znajdujemy napis, który dzieli stylizowany krzyżyk.

Rys. 4

Z tego samego okresu pochodzi pieczęć ławnicza (rys. 4), w której polu znajdują się dwie skrzyżowane strzały, opatrzone u dołu sercowatymi pierzyskami, u góry zaś mają szeroko rozwarte groty z tulejami osadzonymi na obu drzewcach. Wokół tego wyobrażenia biegnie legenda również rozdzielona krzyżykiem.

Rys. 5

XVIII-wieczna pieczęć (rys. 5) zawiera w sobie cechy przeniesione do współczesnego godła herbowego. Skrzyżowane strzały są dłuższe i smuklejsze, opatrzone u dołu pierzyskami prostymi, 
u góry zaś ostrymi grotami, między którymi znajduje się krzyż grecki, a w otoku stosowna legenda rozdzielona stylizowaną gałązką wawrzynu. Krzyż grecki z otoku legendy pieczętnej, który początkował i kończył sentencję powędrował między groty skrzyżowanych strzał. Od tego czasu, czyli najpóźniej od przełomu XVII i XVIII w. ustaliła się współczesna forma herbu miasta Strzelna.

Rys. 6

Ostatnia opisana, jako historyczna pieczęć ławnicza (rys. 6), która zachowała się do dzisiaj i znajduje się na dokumencie zdeponowanym w Archiwum Państwowym w Bydgoszczy, Oddział 
w Inowrocławiu pochodzi z XVIII w. W polu pieczęci znajdują się dwie skrzyżowane w połowie swej długości strzały opatrzone u góry grotami o otwartych ostrzach, u dołu zaś w otoku wyznaczonym, dwoma rzędami perełek stosowna legenda.

Rys. 7

Herb Strzelna, z tłem niebieskim (rys. 7) na tarczy herbowej, obowiązywał w latach 90-tych XX w. Niebieska barwa miała nawiązywać do dawnego prywatnego - kościelnego statusu właścicielskiego miasta.

Tak ukształtowany na przestrzeni wieków herb Strzelna należy zakwalifikować do grupy herbów „mówiących", tj. takich, które wywodzą się z nazwy miasta i tę nazwę powtarzających. Wiek XIX  
i romantyczna potrzeba poszukiwania legend, stworzyły i ukształtowały w naszej świadomości, owianą mgłą tajemnicy opowieść o pochodzeniu nazwy miasta Strzelna, wcześniej osady, od strzał i strzelania tymi strzałami. Dziś wiemy, za przyczyną prof. Jana Miodka, który w 1996 r. gościł w Strzelnie, że Strzelno jest etymologicznie związane z prasłowiańska bazą nazewniczą „strel", tkwiąca np. w wyrazie przestrzeń. Tak, więc nazwę miasta należy związać etymologicznie z przestrzenią. A zatem 'Strzelno' to rozległa równina, szerokie pole, a przyrostek „no" był typowym przyrostkiem topograficznym.

czwartek, 25 stycznia 2018

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 1


Tak, to my, bracia bliźniacy. Jeden pisze, drugi fotografuje i stare zdjęcia poddaje renowacji.


Wstęp, czyli o spacerowaniu słów kilka...

Tym artykułem wracamy do opowieści o naszym Strzelnie. Postanowiłem prezentowaną, nową blogową wersję Spacerków po Strzelnie kontynuować nieco innymi ścieżkami, niż to miało miejsce w pierwotnej wersji. Będzie ona bardziej uporządkowana i zbliżona do wersji, jaką w 2014 r. zaproponował Krzysztof Łuczak. Otóż przesłał on mi w wersji PDF skład elektroniczny propozycji ewentualnego wydania części I Spacerków... w wersji papierowej. To uporządkowanie sprawi, że biogramy strzelnian dotychczas wpinane w Spacerki znajdą się w oddzielnym cyklu artykułów występujących pod wspólnym tytułem Strzeleńskiego Słownika Biograficznego. Również pominę inne wtrącenia, które znajdą swoją nową "zakładkę". Zdjęcia sformatowane zostaną do jednej wielkości i mniemam, że w ogóle będzie bardziej czytelnie.

A zatem, rozpoczynamy Spacerek... od wprowadzenia:

Już od najmłodszych dziecięcych lat, wraz z niezapomnianym wujkiem Marianem Strzeleckim uprawialiśmy długie letnie spacery ulicami naszego miasta. Wuj z urodzenia był strzelnianinem, mieszkał w Sarzynie w obecnym województwie podkarpackim i niemalże, co roku miesiąc wakacyjny spędzał w naszym mieście. Jego przodkowie to wielcy patrioci. Dziadkowie po kądzieli to powstańcy styczniowi z 1863 r., zaś w linii po mieczu znajdujemy samego Pawła Edmunda Strzeleckiego.

Mój mentor spacerowy wuj Marian Strzelecki.
Foto ok. 1938 r. zrobione w zakładzie Euzebiusza Norwida w Strzelnie.

Wujek z wykształcenia był bankowcem i swą karierę zawodową rozpoczął przed wojną w Banku Ludowym w Strzelnie, a skończył, jako wicedyrektor NBP oddział w Leżajsku. Po śmierci mojego ojca Ignacego, a oboje byli szwagrami, wujek bywał w Strzelnie kilka razy do roku, nadzorując swoimi wizytami czy aby liczna dzieciarnia należycie się sprawuje i osiąga postępy w nauce. A było, czego pilnować, gdyż mama miała nas siedmioro, w tym tylko jedyną córeczkę, Hanię - najmłodszą 
z całej "paki". To dzięki niemu, jako młody chłopiec po raz pierwszy w swym życiu zwiedziłem pyszne wnętrza rezydencji Potockich w Łańcucie. Tam też zaintrygował mnie urok angielskich parków krajobrazowych, a także ogrodów włoskich i francuskich.

Codziennie dla poprawienia swej kondycji wujek uprawiał spacery, pokonując w raźnym tempie 
z góry wyznaczony odcinek. Zatrzymywał się jedynie dla złożenia uszanowanie napotkanej znajomej osobie, a czynił to w sposób niezwykle elegancki. To on brał mnie na popołudniowe peregrynacje 
i czynił to zawsze po krótkiej poobiedniej drzemce. W trakcie tych przechadzek malował przede mną opowieści o dawnym Strzelnie. Zaś z całą naszą gromadą, w okresie wakacji chadzał nad jezioro do Łąkiego. Obowiązywał szyk marszowy, gęsiego z radosnym śpiewem piosenek harcerskich na ustach. On na herbatce - tuż przy plaży - u krewniaków Jagodzińskich, a my we wodzie... Te waśnie legendarne już dzisiaj spacery najbardziej zakodowały się w mej pamięci, a to dlatego, że wuj przy tej okazji niezwykle barwnie opowiadał dzieje niemalże każdej miejskiej posesji. Do dzisiaj mi to pozostało. Dla zdrowia i na cześć wujka - jak tylko pogoda pozwala - ja również łażę z kijkami za miasto, hen w kujawskie pola i lasy. Wujek w swoich opowieściach szczególny akcent kład na ludzi tutaj mieszkających, zwracając przy tym uwagę na koligacje rodzinne, narodowość [Żydzi, Niemcy, Ukraińcy] i profesje wykonywane przez głowy mieszkających tu rodzin. Wychowany w klimacie patriotyczno-narodowym, posiadał ustabilizowany pogląd na nacje tu osiadłe. Słowo Żyd zawsze pisał z małej litery i przedstawiciele tej narodowości byli w jego oczach gorszymi od Polaków. Niemiec, to był ten, który od zawsze, począwszy od Wandy, gnębił nas. A mimo to, często powtarzał: - No tak, ale żeby nie Niemcy, nie byłoby Strzelna takiego, jakie jest. Wystarczy pojechać do Skulska czy Wilczyna, by o tym się przekonać. Wypowiadając te słowa sięgał myślami do okresu przedrozbiorowego, kiedy to te trzy miejscowości nie różniły się zbyt wiele od siebie. To stamtąd, przez cały okres zaborów, napływała tutaj ludność, by poprzez pracę u „naszych” uchronić się od panującej tam biedy. W tym czasie Strzelno rozwinęło się bardzo, natomiast sąsiedzi za miedzą [granicą] pod carskim basiorem wiedli żywoty w tzw. „kozich mieścinach”. Dzisiaj te miejscowości, dzięki swoim gospodarzom daleko wyprzedziły nasze Strzelno, doskonale rewitalizując swoje zabytkowe centra.

Spaceruję z małżonką...

Wracając do wujka i spacerów, muszę powiedzieć, że to on wpoił mi, iż spacer to relaks, podczas którego przemierzamy z góry wyznaczony obszar. Używać należy przy tym do woli świeżego powietrza i napawać się pięknymi widokami, dla których obejrzenia, tenże spacer zaplanowaliśmy. Ale spacer to także forma aktywnego wypoczynku, zwanego rekreacją. Wówczas, choć forsownym marszem, z wielką uwagą obserwujemy przemierzaną drogę. Wyruszając za miasto przypatrujemy się rzeczom wyróżniającym krajobraz, przy czym, w zakamarkach swej pamięci szukamy skrytych informacji o obiektach, które mijamy, jeżeli w ogóle takową wiedzę o nich posiadamy. Przy niektórych zatrzymujemy się na dłużej. Oglądamy je z zaciekawieniem i wytężając umysł, staramy się przypomnieć sobie, co nieco o ich funkcji, czy przeznaczeniu.

To wujek mówił mi po wielokroć, że spacer, to również zwiedzanie. A właściwie to niema zwiedzania bez spaceru. I właśnie, zwiedzając obiekty zabytkowe, całe przestrzenie zabudowy miejskiej, czy krajobraz nas otaczający, chcąc przy tym zachować w swej pamięci najwięcej szczegółów, dokonujemy tego przedsięwzięcia właśnie przy pomocy spaceru – powolnego przemierzania danej przestrzeni. Spacerując wolno z zachowaniem uwagi dostrzegamy wiele detali, których nigdy nie zauważymy uprawiając tzw. formę szybkiego zwiedzania. Wówczas, to prędkość pojazdu, jakim przyszło nam poruszać się, decyduje ile wrażeń estetycznych zachowamy w swojej pamięci.

Spaceruję z wnuczkami, Zosią i Wikusią.

Dziś po tak odległym już czasie, kiedy to z wujkiem przemierzałem przestrzeń miejską, Lasy Miradzkie i okoliczne wioski, zastanawiam się, czy można spacerować i zwiedzać nie ruszając się 
z własnego mieszkania. Wielu powiedziałoby, że jest to niemożliwe. A jednak, wykorzystując słowo drukowane, audycję radiową, czy dokument telewizyjny możemy podróżować, używając tzw. świata wirtualnego, pod warunkiem, że ktoś napisze przewodnik, zrobi audycję, czy nakręci film. Ale czy ta forma spaceru – zwiedzania może nas zadowolić? Nie czujemy przecież specyficznego klimatu otaczającego poszczególne fragmenty zwiedzanej przestrzeni. Nie możemy „dotknąć” obiektów, 
w końcu nie słyszymy tego prawdziwego hałasu, czy spokoju, jaki towarzyszy danemu miejscu i nie możemy zajrzeć w najgłębsze zakamarki, by odkryć przy tym - skryte, gdzieś tam tajemnice. Nie możemy poczuć tego miejsca, nawąchać się nim - jego zapachem.

Jedną z metod namówienia ludzi do uprawiania spaceru jest ukazanie, chociaż w części tego, co mogą napotkać na drodze udając się w miasto, w krajobraz, czy przestrzeń wirtualną. Dlatego też, to namawianie realizujemy za pomocą słowa drukowanego, filmu lub fotografii. Wujek Marian uważał, że spacer jest również idealną formą nawiązywania kontaktów i znajomości, które mogą przerodzić się w przyjaźń, a nawet coś więcej.

Osobiście chciałbym namówić wszystkich, którym bliskie jest Strzelno, by spacerując po mieście poznali przy okazji przeróżne historie tego kujawskiego zakątka, a służyć temu ma opowieść wujka Mariana, uzupełniona moją - jego imiennika - wiedzą o dziejach naszego miasta. Zacząć chciałbym ją od naszego dziedzictw, symbolu miejskości jakim jest herb, a następnie serca grodu, zwanego Rynkiem.

piątek, 19 stycznia 2018

Tajemnice domowych archiwów




Działo się to na początku tego roku, w roku obchodów 100-lecia odzyskania niepodległości i roku 100-lecia wybuchu Powstania Wielkopolskiego. Mieszkaniec naszego miasta pan Mirosław Trzecki dokonał odkrycia, które jest niezwykle znaczące dla dziejów naszego miasta.

Otóż, przebywając w świąteczny (Trzech Króli) weekend w swoim domu w Strzelnie porządkował pewien zasób sentymentalnych pamiątek rodzinnych. Pośród nimi znajdował się niewielki obrazek przedstawiający górski, tyrolski pejzaż. Typowy kolorowy widoczek z przełomu XIX i XX w. wykonany w technice reprintu. Rewers, czyli tak zwane "plecy" obrazka były nieco uszkodzone 
i zaintrygowały właściciela: - A cóż to kryje się pod tym kartonem - wyszeptał pan Mirek.




Kiedy rozbroił ów rewers, oczom jego ukazała się stara fotografia, która według opisu pochodzi 
z 1928 r., czyli liczy sobie 90 lat. Mało tego, wśród postaci utrwalonych na zdjęciu znajduje się jego przodek, Władysław Trzecki (1873-1939). Pan Władysław już w okresie zaborów był zastępcą naczelnika, naczelnikiem i prezesem strzeleńskiego TG "Sokół". To on pod koniec 1918 r. włączył się w nurt przygotowań do Powstania Wielkopolskiego. Brał udział 2 stycznia 1919 r. w walkach 
o Strzelno, a następnie - jak odnotował Zygmunt Czapla - wraz z braćmi, Tomaszem i Stanisław, czynnie uczestniczyli z bronią w ręku w walkach ulicznych o Inowrocław. Ba! Pan Władysław jest odnotowany w strzeleńskich annałach jako dowódca pododdziału powstańczego, walczącego 
o miasto. Pomijając szczegóły powstańczej biografii dodam, że był on współzałożycielem 
i wiceprezesem, a następnie prezesem Koła Towarzystwa Powstańców i Wojaków w Strzelnie
 i w takiej to roli, wespół z byłymi powstańcami utrwalił się na odnalezionej przez potomka swego Mirosława Trzeckiego, fotografii.


W rozmowie ze "znalazcą" - właścicielem zdjęcia - dowiedziałem się, że zakamuflowanie tej pięknej i patriotycznej fotografii, kolorowym widoczkiem zapewne miało miejsce w 1939 r., tuż po aresztowaniu prezesa Władysława Trzeckiego. By uniknąć prześladowania z racji uczestniczenia w Powstaniu Wielkopolskim 1918-1919 r. ktoś z członków rodziny w ten sposób ukrył pamiątkę przed wzrokiem osób "nawiedzających" dom państwa Trzeckich. No cóż, los dla powstańca potoczył się tragiczne. 1 października 1939 r. roku został aresztowany przez Gestapo, przetrzymywany
 w więzieniu, a następnie wywieziony z grupą strzelnian do lasu pod Cienciskiem (las Amerytan, nazywany również Babińcem) i tam rozstrzelany.

"Poprawione" przez Heliodora Rucińskiego
Na co dzień nasz bohater Mirosław Trzecki jest sędzią Naczelnego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Akt powołania otrzymał z rąk Prezydenta RP Andrzeja Dudy 11 lutego 2016 r., czyli niespełna dwa lata temu. To znalezisko wzbogaci wystawę, jaką przygotowujemy na listopadowo-grudniowo-styczniowe obchody wielkiego stulecia... 

wtorek, 16 stycznia 2018

Wielkie granie w Strzelnie - WOŚP


Foto za palukimogilno.pl

Wczoraj, pomimo ujemnej temperatury w Strzelnie było bardzo gorąco, a to za sprawą niedzielnego po raz 26 ogólnopolskiego grania. Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy w Strzelnie i Jeziorach Wielkich zagrała po raz kolejny. Od kilku lat obie gminy grają w jednym sztabie, który działa przy LO w Strzelnie. Już w sobotę w Miejskiej Bibliotece Publicznej miała miejsce prelekcja na temat Okoliczności odzyskania niepodległości przez Polskę w listopadzie 1981 r. Podczas niedzielnego finału odbyło się wiele imprez, m.in.: rozgrywki sportowe - bieg WOŚP Policz się z cukrzycą, halowa piłka nożna, tenis stołowy; występy artystyczne, licytacja przedmiotów przekazanych na aukcję WOŚP oraz degustacja karnawałowych wypieków.


Klimat wspaniały, młodych wolontariuszy mnóstwo i wszędzie oraz niezwykle owocna i sprawnie prowadzona aukcja - licytacja. Zaimponowało nam wiele osób, którym wtórował wójt z Jezior Wielkich. Sporo rzeczy wylicytował, a do tego w ten sposób zdobyty tort przekazał do sztabu, by słodkości popróbowali wolontariusze. Byliśmy z małżonką i dwie rzeczy wylicytowaliśmy. A nieco później wielkie granie rozświetliło światełko do nieba - prezent od burmistrza Strzelna i wójta Jezior Wielkich.


Na godzinę 21:30 doliczono się kwoty

48.124,78 zł. Brawo!!!

niedziela, 14 stycznia 2018

Stary - nowy początek



Teks ten napisałem 30 lipca 2009 r. Był on pierwszym z ponad tysiąca artykułów jakie opublikowałem na blogu Strzelno moje miasto. Automatycznie stał się wstępem do cyklu opowiadań występujących pod wspólnym tytułem Spacerkiem po Strzelnie. To właśnie nim wracamy do starej - nowej historii. Ruszamy!

Strzelno jest niewielkim miastem leżącym na pograniczu kujawsko-wielkopolskim. Administracyjnie położone jest w województwie kujawsko-pomorskim i wchodzi w skład powiatu mogileńskiego. Mieszka tutaj niespełna 6 tys. ludności, natomiast miasto i gmina liczą łącznie ok. 12,4 tys. mieszkańców. Zatem, jest to małe miasteczko i pomimo swego sędziwego wieku trzymające się w miarę dość dobrze. Długo, by tak statystycznie wyliczać, a wiem, że to zazwyczaj nudzi, dlatego też pokrótce jeszcze o jego szczególnych walorach.

To, czym Strzelno stoi, to znakomitymi, na miarę europejską, romańskimi zabytkami, powiem wręcz, perłami sztuki romańskiej, które sławią nasze miasteczko na całą Polskę, Europę i świat romański. Już na samym wstępie chciałbym dużo ciepła wylać, by zachwalać, głaskać i pieścić to moje miasto. Ale rzeczywistość jest taka a nie inna, więc pozwolę sobie na stopniowe dawkowanie moich emocji, by nie zapeszyć.

Zdałoby się napisać coś jeszcze na wzór folderów reklamowych, ale nie, zrobię to w nieco odmienny sposób, że tak powiem na swój sposób, czyli opiszę moje Strzelno malując obraz ulic i stojących przy nich  kamieniczek i domów,   wtrącając   przy   tym   nieco   dat,   wydarzeń  historycznych,   anegdot 
i opowieści zasłyszanych dawno temu od najstarszych mieszkańców, a szczególnie mego wujka śp. Mariana Strzeleckiego, o którym nieco więcej – później. Uf, tak długiego zdania to chyba jeszcze nie napisałem. Przepraszam i przyrzekam, że będę się starał pisać zdania krótsze.

Wówczas też napisałem, że stukanie w klawiaturę przerwał mi telefon, i że dzwonił kolega, z którym umówiony byłem na spotkanie z burmistrzem Strzelna. Mieliśmy rozmawiać w temacie miejsc pamięci, generalnie pomników i grobów, pamięcią związanych z II wojną światową. Temat ten kujemy po dzień dzisiejszy, z większym lub mniejszym skutkiem, a bez skutku jak dotychczas, gdy chodzi o Pomnik Nagrobny Powstańców Wielkopolskich. W tej kwestii rękę społecznikom podał proboszcz ks. kan. Otton Szymków - wielki patriota oraz potomkowie powstańców.

(...) Zasiadłem ponownie do komputera i przy muzyce Vangelisa zacząłem pisać. Z początku miało to być takie od sobie postrzeganie mego miasta, świata nas otaczającego, ale kiedy usłyszałem pierwsze takty „Conquest of Paradise” serce jakby szybciej poczęło pracować, a dusza ma unosić się niczym uskrzydlona istota. Ależ ten świat naprawdę jest piękny. A wszystko to zawdzięczamy Bogu. Te myśli atakowały mnie ze wszystkich stron. Człowiek potrafi: nie tylko zdobył Świat, ale i skomponował przepiękne dźwięki.

W myślach urodziło mi się, że Najwyższemu tworzącemu świat musiała towarzyszyć niezwykła muzyka, iż takim pięknym go uczynił. Podobnie Kolumbowi, kiedy w euforii uniesień płynąc oceanem zastanawiał się: – dopłynę do tych Indii, czy nie dopłynę? Tak po prawdzie ten wspaniały utwór, „Conquest Of Paradise”, Vangelis musiał komponować pod wpływem przemożnego Boskiego  tchnienia i w skrytej obecności ducha Kolumbowego. - Wypływamy świat zdobywać, po sławę, złoto i dla potęgi przyszłego hen odległego Świata. Bóg z nami, opaczność nad nami czuwa, a my płyniemy, płyniemy, płyniemy na chwałę króla i królowej, na Boską chwałę!

Ej, gdyby ten świat był tak łatwy i prosty w zrozumieniu jego zawiłości jak ta muzyka. Ale póki, co cieszmy się tym, co mamy, co sobie sami stworzyliśmy i na co sobie zasłużyliśmy, gdyż ci odkrywcy Ameryki pomimo wielkiego odkrycia, w ogromne nieszczęście popadli.

Lecą kolejne utwory tegoż kompozytora, a ja piszę i piszę – „Memories Of Blue”. Jakże i on na mój nastrój wpływa? Morze, fale i ich szum, odgłosy ptaków, zapewne mewy? Powiem wprost – znakomicie! Dlatego też słucham, słucham, słucham, a do tego rozkoszuję się, rozkoszuję, rozkoszuję… piszę, piszę...

Podobnie rozpływam się słuchając „Islands Of The Orient”. Fajna męska muza, te dźwięki znakomicie brzmiącego fortepianu, przechodzące w dźwięki harfy, stukot bębna, wibracje i jakieś niepojęte dźwięki syntetyzatora oraz te końcowe tu, tu, tu, tu… z syntetycznie wytworzonym chórem wspartym dźwiękami kobzy, fletu i dzwoneczków oraz fale, fale, fale…, oczywiście bijące w skały.

Nagle mych uszów dochodzą dźwięki „Ask The Mountains” - a ja piszę i piszę. Co za cud dziewczyna śpiewa tę piosenkę, opowiadającą o pięknie i nadzwyczajnej urodzie otaczającego nas Świata, ale tego dziewiczego, jeszcze niesplugawionego! Fe – niepodbitego? Interpretacją „Hymnu” z 1969 r. zakończę to moje opowiadanie: tiu, tiu, tiu, tiu, ta, ta, ta, ta… Nie! Tego nie da się przelać słownie na papier, tego trzeba posłuchać, dlatego też zapraszam, posłuchajcie Vangelisa! Idealny balsam na odskoczenie od szarości, monotonii i nudy. Przy tej muzyce można tworzyć dziełka i dzieła. Przy tej muzyce najtwardszy zatwardzialec pomiędzy największymi chamami przestanie chamieć, a jego krzywa inteligencji zacznie rosnąć ku górze. Przepraszam za te ostatnie zdanie, ale ono mi tak się jakoś „wymkło”, jakby powiedziała moja śp. Mama.

sobota, 13 stycznia 2018

Spotkanie Noworoczne w Mogilnie




Dzisiaj na zaproszenie burmistrza Mogilna Leszka Duszyńskiego i przewodniczącej Rady Miejskiej    w    Mogilnie   Teresy   Kujawy   uczestniczyłem   wraz   z   Heliodorem   Rucińskim 
w Spotkaniu Noworocznym. Sala USC wypełniła się gośćmi reprezentującymi instytucje samorządowe i oświatowe gminy i powiatu, przedsiębiorstwa, spółdzielnie, biznes, organizacje pozarządowe, leśników, służby mundurowe, harcerstwo i mieszkańców. Pośród gośćmi byli również: starosta Tomasz Barczak, przewodniczący Rady Powiatu Jan Bartecki, burmistrz Trzemeszna  Krzysztof  Dereziński,  naczelnik Urzędu  Skarbowego w  Mogilnie Elżbieta Cerkaska i wielu innych.



Spotkanie rozpoczął burmistrz Duszyński, podsumowując rok miniony i nakreślając plan tegoroczny - niezwykle bogaty w realizacje inwestycyjne. Wspomniał również o rocznym kalendarium wielkich imprez jubileuszowych  z wiązanych z urodzinami miasta, 100-leciu Odzyskania Niepodległości oraz 100-leciu Powstania Wielkopolskiego. Podziękował za tak liczny udział gości i cieszącym się zainteresowaniem sprawami naszej małej ojczyzny. Złożył wszystkim zebranym życzenia noworoczne, do których dołączyli się: przewodnicząca RM Teresa Kujawa, starosta Tomasz  Barczak i burmistrz Trzemeszna Krzysztof Dereziński.





Po  części  oficjalnej   nastąpiło   spotkanie   kameralne,   któremu   towarzyszyła  atmosfera   życzeń
i wzajemnej  życzliwości.  Dyskutowano  w  gronie  koleżeńskim o  tym co  zrobiono i co  czeka nas
w bieżącym roku, w tym również o zbliżających się wyborach. Grupa harcerzy z Kręgu SH im. hm. Henryka Mazurkiewicza pod przewodnictwem  komendanta hm.  Stanisława  Jasińskiego  spotkała się w kuluarach z burmistrzem Duszyńskim przekazując włodarzowi życzenia i podziękowania za dotychczasowe wsparcie i wspólne realizowanie dzieła przygotowań do tegorocznych jubileuszy.

Osobiście i w tym miejscu dziękuję za wieloletnie wsparcie jakim obdarza mnie burmistrz Duszyński w realizacji dzieła promocji naszej małej ojczyzny - pogranicza kujawsko-wielkopolskiego. Jest on osobą niezwykle przychylnie ustosunkowaną do moich i Heliodora   poczynań na niwie regionalizmu
i patriotycznych zachowań.

Marian Przybylski

Foto: Heliodor Ruciński       

piątek, 12 stycznia 2018

Trochę historii



Witam serdecznie i po raz kolejny zapewniam, że będzie się działo, oj będzie się działo. Przypominam sobie anegdotę o pewnej osobie, która w 1972 r. przechodząc na emeryturę na spotkaniu pożegnalnym, po którymś z kolei toaście, wyjawiła dyrekcji i koleżeństwu, że to ona pisała te wszystkie anonimy. A kiedy bractwo się rozweseliło i odpuściło koledze, ten dodał: - Ale nie myślcie, że przestałem... pisałem i pisać Będę, mam was na oku!

Parafrazując słowa tej anegdoty i ja dopowiem, że pisałem, piszę i pisać będę o moim kochanym mieście.

Pierwszego bloga z cyklu Strzelno moje miasto założyłem 30 lipca 2009 r. czyli przed blisko 9-laty. Przez ten okres odnotowano 2 371 tys. wejść. Łączni e umieściłem na  blogach  ok.  1100  artykułów
i do większości z nich powrócę na nowym blogu. Ponownie będziecie mogli przespacerować się ulicami miasta, przypomnieć sobie biogramy zasłużonych mieszkańców naszej małej ojczyzny, odkurzyć  ciekawe  historie, a  nade  wszystko zdać  egzamin z wiedzy  o Strzelnie  i  okolicy.  Wiele
z publikowanych już artykułów zostanie poszerzonych o informacje do jakich w międzyczasie dotarłem, co niewątpliwie je uatrakcyjni.

Myślę, że czeka nas gorący czas tegorocznych 100-rocznic, Odzyskania Niepodległości, Powstania Wielkopolskiego, a co za tym idzie, wielu artykułów przywołujących tamte lata i naszych bohaterskich   przodków. Dla  wielu    Was kopalnią  wiedzy  staną  się  odkrycia   jakich  dokonałem
w archiwach polskich i zagranicznych. Z ogromnej bazy odznaczonych Wielkopolskim Krzyżem Powstańczym, nad którą pracowałem wraz z koleżeństwem z Wielkopolskiego Towarzystwa Genealogicznego "Gniazdo" wyłuskałem wszystkich strzelnian, którzy na przestrzeni lat 1957-1999 zostali odznaczeni tym zaszczytnym odznaczeniem. Nazwiska te ubogacają biogramy 150 powstańców ze szczególnym uwzględnieniem ścieżek bojowych każdego z nich. Mało tego, dysponuję listą z krótkimi danymi osobowymi powstańców, którzy przed wojną zostali zweryfikowani jako uczestniczący z bronią w ręku w Powstaniu Wielkopolskim. Jest ona bardzo ciekawa i daje nowe spojrzenie na dzieje powstania i udział powstańców strzeleńskich w wojnie polsko-bolszewickiej.

Całość przygotowuję do druku, a jeżeli nie uda się tego materiału wydać w formie papierowej - książkowej, znajdzie się on na blogu. Podobny materiał przygotowuję dla Mogilna. Przed laty burmistrz Mogilna zaprosił mnie do udziału w Komitecie Obchodów 100-lecia PW w Mogilnie, dlatego też piszę książkę o powstańcach mogileńskich - 250 biogramów powstańców, ogromna robota, ale i pełna satysfakcji. Materiał ten będzie wydany w formie słownika biograficznego.

Oczywiście, gościć na blogu będzie również polityka oraz przemyślenia polityką podszyte. Świat tak już jest skonstruowany, że bez niej nie da się żyć, choćby wszystko robić dla jej uniknięcia. W tym roku wybory, zatem wypada podsumować obiecanki, ze szczególnym wskazaniem na cacanki i owe przysłowiowe radości. A jest o czym pisać, oj jest.

I już humorystycznie na zakończenie:
Obiecali, że jak w Raju będzie,
a tu długi i ruiny wszędzie...
Prawda, czy fałsz?

Pozdrawiam serdecznie!

Marian Przybylski  

czwartek, 11 stycznia 2018

Na powitanie





Witam czytelników bloga Strzelno moje miasto na nowej platformie. Pod tym adresem będziemy się spotykać Ja będę pisał o naszej małej ojczyźnie Strzelnie, pograniczu kujawsko-wielkopolskim i wszystkim tym co jest ciekawe, związane z naszymi dziejami, dziedzictwem i kulturą oraz wydarzeniami bieżącymi - czyli o tym, co w trawie piszczy. Po prostu, będę kontynuował dotychczasową tematykę.

Z dniem 31 marca ulega likwidacji dotychczasowy blog o Strzelnie udostępniony na platformie bloog.pl z przyczyn ode mnie niezależnych. Tak zadecydowali administratorzy platformy, o czym możecie przeczytać w różnych mediach społecznościowych. Zawarte na dotychczasowych blogach tematy z dziejów naszego miasta i regionu a także o mieszkańcach oraz ciekawsze artykuły będą sukcesywnie przenoszone i w pewien chronologiczny sposób udostępnione. Spora to praca, gdyż dotyczy  ok. 1000 artykułów.

Niewątpliwie trochę to potrwa. Aktualnie pochłonięty jestem pisaniem dwóch książek. Zabiera mi to większość czasu, który przeznaczam na pisarstwo. Mniemam, że jakoś  to wszystko  da się  pogodzić i będziecie mogli wrócić, przy okazji bieżących do starych, przed laty publikowanych artykułów. Będzie to swoista powtórka z historii.

Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do odwiedzania bloga Strzelno moje miasto - kontynuacja na nowej platformie.