czwartek, 11 maja 2023

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 196 Cestryjewo - cz. 8

Zabawa ludowa w Strzelnie przy remizie OSP - lata 60. XX w.

Kontynuując opowieść o Cestryjewie i jego głównej ulicy Cestryjewskiej, której bieg zaczyna się u styku z ulicą Inowrocławską, godnym wspomnienia jest dom pod numerem 4. W nim mieszkał Franciszek Gonicki, przedwojenny drukarz, który po 1945 roku pracował w drukarni w Mogilnie. Pan Franciszek zachował się w mojej pamięci za sprawą oprawiania podniszczonych książek. Dla naszej rodziny tego rodzaju zleceń wykonał bardzo dużo, ratując książki przed niechybnym unicestwieniem. Naprawiał stare rodzinne książeczki do nabożeństwa, podniszczone stare książki o miękkich okładkach, zamieniając je na sztywne, a szczególnie lektury szkolne, którym przywracał dawną świetność. U nas w domu, jak tylko pamiętam, zawsze było dużo książek. Domowa biblioteka ciągle uzupełniana była nowościami oraz licznymi prezentami od cioci Peli. Pan Gonicki przychodził do nas kilka razy z walizką naprawionych książek. Również to on wydrukował bratu Antoniemu, a później i dla mnie składane zaproszenia i zawiadomienia na nasze śluby.

Domy przy ulicy Cestryjewskiej nr 4 i 6 - Gonickich i Oborskich

Tuż za nim pod numerem 6, w niewielkiej kamieniczce mieszkał Jan Oborski, wspomniany przy okazji kuźni rodziny Błażejczaków, jeden z ostatnich rymarzy strzeleńskich. Na parterze prowadził on swój warsztat rzemieślniczy, zawsze pełen klienteli. W pamięci mojej zapisały się szczególnie lata 60., kiedy to masowo szyto u pana Jana nowe uprzęże konne, stare naprawiano, a także wykonywano inne usługi, jak chociażby wycinanie i szycie pasków do spodni, czy notoryczne reperowanie tornistrów szkolnych. Mistrz trudnego zawodu rymarskiego wykonywał i naprawiał również siodła konne do jazdy wierzchem, dlatego częstym jego klientem był dr Alfred Fiebig i członkowie jego grupy rekonstrukcyjnej. Jego synem był wieloletni urzędnik miejski Czesław Oborski. Obecnie dom ten należy do rodziny Wajdel.

Dom rodzinny Ornatków

Dzisiejszym wiodącym tematem spacerku jest rodzina muzyków strzeleńskich - Ornatków. Po ich domu nie zachował się już dzisiaj żaden ślad. Był on niewielki, niski, nakryty dwuspadowym, ceramicznym dachem i został wybudowany w połowie XIX w. W latach swojej świetności, czyli zamieszkiwania go przez Ornatków, przed domem rosły piękne kwiaty - bijony, konwalie, a wzdłuż płotu ogrodowego, bzy, roznoszące wiosenne zapachy.  Przez wiele lat dom stał niezamieszkały i z upływem czasu mocno ucierpiał. Sprzedany w ostatnich latach, w tym roku, z początkiem wiosny został rozebrany. Nowy właściciel na tejże parceli planuje budowę nowego domu. 

Z akordeonem Michał Ornatek

Zabawa ludowa w Strzelnie 1952 r.

Tutaj mieszkał znany muzyk strzeleński Michał Ornatek, legendarna już postać miejscowego życia kulturalnego. Poza grą na ulubionym instrumencie, jakim był akordeon, był wszechstronnym muzykiem. Nadto udzielał lekcji, dlatego też permanentnie dawało się słyszeć dobiegającą z za uchylonych okien domu państwa Ornatków, muzykę. Pan Michał był twórcą i członkiem kilku zespołów muzycznych, w tym również estradowych. Generalnie grywał na wszelkiego rodzaju uroczystościach rodzinnych, szczególnie weselach. Najbardziej znaną grupą estradową, którą współtworzył, był zespół muzyczny - orkiestra chóru „Harmonia" działająca przy Domu Kultury w latach sześćdziesiątych XX wieku. Jej skład tworzyli: Jan Janicki i Zenon Kotecki - obaj grali na saksofonie; Michał Ornatek - akordeon; Karol Teresiński, Stanisław Kociński, Edmund Kozłowski, Bronisław Jańczak i Adam Chojnacki - wszyscy na skrzypcach; Stefan Kociński - trąbka; Jakub Kotecki - kontrabas; Stefan Pieszak - perkusja. Orkiestrą dyrygował Alfons Ruciński a konferansjerkę prowadził niezapomniany „Piękny Rigo“ - Ildefons Basiński.

Pierwszy od lewej Michał Ornatek. Wesrle w Ostrowo u Barteckich i Gawalskich - 1948 r.

Michał Ornatek z akordeonem - Orkiestra Harmonii w sali Domu Kultury (obecnie Biblioteka Miejska)

W 2010 roku poprosiłem syna pana Michała, Zygmunta pseudonim Zygi - wytrawnego muzyka mogileńskiego - by napisał wspomnienie o swoim ojcu. W 2011 roku przesłał mi swoje opracowanie zatytułowane Michał Ornatek…mój ojciec, muzyk  i nauczyciel muzyki. W nim wyczerpująco opisał życie muzyczne ojca, które dzisiaj w dużych fragmentach zacytuję. A zatem, oddajmy głos panu Zygmuntowi:

- Ojciec mój urodził się w dniu 25 września 1912 roku w Strzelnie przy ul. Stodolnej (obecnie Michelsona) w domu, którego dzisiaj już nie ma, a usytuowany był między dawną kawiarnią Kolorową a dzisiejszą Biedronką. (…) Był najmłodszym z całego rodzeństwa moich dziadków - Marianny  i Bartłomieja Ornatek. Miał trzech braci: Wacława, Jana i Józefa oraz siostrę Rozalię (zamężną Dzięgielewską).

Moja mama Kazimiera Ornatek z domu Łukasik urodzona 6 czerwca 1923 roku w Mątwach (dzisiejsza dzielnica Inowrocławia) była córką Weroniki i Tomasza. Miała cztery siostry: Mariannę, Gertrudę, Gabrielę i Teresę i była drugim z kolei dzieckiem moich dziadków. (…)

 

Ojciec po szkole powszechnej poszedł do szkoły średniej, której nie ukończył, a swoją edukację zakończył na poziomie  tzw. małej matury oraz ukończył naukę muzyki w prywatnej szkółce. Przez okres kilku lat pracował na stanowisku konduktora w komunikacji autobusowej na trasie Strzelno - Gniezno - Inowrocław, do czasu wypadku autobusu, w którym ojciec w wyniku rozbicia szyby, stracił jedno oko. Wówczas to otrzymał rentę wypadkową i zajął się na poważnie muzyką. To właśnie muzyka stała się jego nie tylko pasją, ale przede wszystkim zawodem, który dawał całej naszej rodzinie utrzymanie.

Michał Ornatek dyryguje Zespołem Muzycznym Szkoły Podstawowej nr 1 w Strzelnie (Dałkowskiego) podczas Powiatowych Eliminacji Szkolnych Zespołów Artystycznych w Mogilnie w 1964 r. - scena amfiteatru w Parku Miejskim...


Ojciec założył swój zespół, z którym  ogrywał różnego rodzaju imprezy, był także nauczycielem muzyki w szkołach, tworząc od podstaw szkolne zespoły instrumentalne. Także w domu prowadził prywatną szkółkę nauki muzyki na instrumentach takich jak: akordeon, skrzypce i saksofon. Już przed wojną grywał zarobkowo w kawiarnianych zespołach w klasycznych składach tego okresu, a więc akordeon, skrzypce, perkusja, trąbka, a w knajpkach dochodził często fortepian, na którym grywał świetny niewidomy pianista p. Leon Gronek. Doskonale pamiętam już po wojnie jak przyjeżdżał on z Owińsk koło Poznania, gdzie mieszkał i pracował (…).

 Przez okres chyba 45 lat tzw. „chałturzenia” czyli świadczenie usług muzycznych z własnym zespołem „ograł” setki, a może i ponad tysiąc najróżniejszych imprez w całym regionie. Najbardziej popularny skład zespołu tworzyli: ojciec na akordeonie, Jan Janicki na saksofonie tenorowym, Edmund Kozłowski (uczeń ojca z Mogilna) na perkusji. Ale byli także jeszcze inni, który tworzyli zespół i z którymi grał ojciec, jak np. Stefan Pieszak, który grał na perkusji lub akordeonie, wtedy mój ojciec brał saksofon lub skrzypce. Często na zastępstwo dochodzili Piotr Kotecki, Zenon Kotecki, Stefan Wiśniewski czy Bolesław Kolbowicz. Co ciekawe, przez wiele lat w stałym składzie zespołu ojca grał - oprócz Jana Janickiego, Edmunda Kozłowskiego (tego z Mogilna),  również Bolesław Kolbowicz, wieloletni kierownik masarni PSS Społem w Strzelnie. Jego instrumentem był saksofon altowy i grał tylko wtedy, gdy zamawiający życzył sobie składu zespołu czteroosobowego. Generalnie, wówczas klienci zamawiali składy trzyosobowe, czteroosobowe, a nawet pięcioosobowe. Wtedy też, dobierano kolejny instrument, np. trąbkę. W latach siedemdziesiątych w zespole mojego ojca grał na saksofonie tenorowym również p. Roman Hyży, początkowo członek, a później dyrygent strzeleńskiej orkiestry dętej przy OSP, który jak pamiętam przez jakiś okres w naszym domu pobierał lekcje praktyczne pod okiem mojego ojca, aby wejść w skład zespołu ojca. Zresztą ojciec grał z wieloma muzykami nie tylko ze Strzelna i okolicy ale również z Mogilna np. Marianem Zakanem czy Bronisławem Kurelskim. (…)

Na przestrzeni lat 1950-1975 istniało w Strzelnie kilka dobrych zespołów tzw. „chałturniczych” jak np. mojego ojca, rodziny Koteckich, Płocińskich,  Kocińskich, a później Leona Pietrzaka czy Jadwigi Wojnarowskiej - uczniów ojca. Repertuar zespołu ojca  był zawsze na bieżąco, ponieważ wymagał tego rynek. Ojciec mój z racji dużej biegłości w pisaniu nut i bardzo dobrego słuchu, wszelkie nowości muzyki rozrywkowej natychmiast spisywał i to bezpośrednio z radia czy innego źródła muzyki. Również natychmiast te utwory wprowadzał do repertuaru swojego zespołu. Pamiętam doskonale sytuacje, kiedy po przyjściu z wojska w 1967 roku często ojcu pomagałem w zapisaniu nowości rynku muzycznego, a zaczynały się już czasy muzyki młodzieżowej, stylu odmiennego od „szlagierów” przed i powojennych. (…)

Drugim obszarem działalności muzycznej mojego ojca była praca w charakterze pedagoga, nauczyciela-instruktora w szkolnictwie. Był zatrudniony (o ile dobrze pamiętam) w latach 1956 - 1972 na etacie nauczyciela muzyki. Pracował w szkołach podstawowych w Młynach, Markowicach, Strzelnie (Nr 1 i 2) oraz przez kilka lat w Liceum Ogólnokształcącym w Strzelnie. Podstawowym zadaniem ojca, była nauka muzyki wybranych uczniów i stworzenie zespołu instrumentalnego wraz przygotowanym repertuarem. Obecnie czegoś takiego brakuje w naszych szkołach, a jeżeli nawet coś się dzieje, poziom jest po prostu żenująco niski, a w „tamtych” czasach przy każdej szkole podstawowej istniało mnóstwo zespołów instrumentalnych i wokalno-instrumentalnych, chóralnych i tanecznych.

Każdego roku w amfiteatrze mogileńskiego parku odbywał się powiatowy przegląd dorobku artystycznego szkół podstawowych powiatu mogileńskiego gdzie każdorazowo ojciec brał udział z prowadzonymi przez siebie zespołami instrumentalnymi, zdobywając wiele nagród i wyróżnień. Pamiętam, że ja również brałem udział w takim zespole Szkoły Podstawowej Nr 1 (mogło to być w latach 1959 - 1960). Była to swego rodzaju zdrowa rywalizacja pomiędzy szkołami podstawowymi  w zakresie dorobku i osiągnięć artystycznych. Była to nie tylko motywacja dla dyrekcji szkół i ich nauczycieli ale również dla wszystkich uczniów, członków poszczególnych zespołów. Wszystkie zespoły szkolne oprócz udziału w przeglądzie powiatowym  brały udział we wszelkich imprezach i uroczystościach szkolnych i miejskich.

 

Spośród trzech synów Michała Ornatka, dwójka poszła w ślady ojca. Najstarszy z braci, Zygmunt, miłośnik Jazzu, współtwórca zespołu Old Dixieland Players, gra na instrumentach klawiszowych. Mieszka z rodziną w Mogilnie, gdzie przez wiele lat aktywnie działał na niwie kulturalnej. Prowadził m.in. ognisko muzyczne. Studia wyższe skończył na Wydziale Prawa i Administracji UMK w Toruniu. Kiedy Zygi kończył studiowanie, ja wówczas zaczynałem potyczki na tym samym kierunku i przez jeden rok jeździliśmy do Torunia tym samym pociągiem, z tym, że ja dosiadałem się w Inowrocławiu. Swą pasję do muzykowania uskuteczniał już w LO w Strzelnie, tworząc szkolną grupę muzyczną. W 1986 roku jego Old Dixieland Players zdobył na ogólnopolskim festiwalu jazzu tradycyjnego „Złotą Tarkę" - najwyższe wyróżnienie. Później wraz z kapelą podróżował po Europie dając koncerty w Grecji, m.in. w Salonikach i Koryncie. Wielokrotnie występowali w kraju, również na moje osobiste zaproszenie kilka razy w Strzelnie.

 Old Dixieland Players. Na obu zdjęciach pierwszy od prawej Zygmunt Ornatek.

Kapela podwórkowa Strzelniaki swojskie chłopaki. Drugi od prawej z gitarą basową Bogdan Ornatek.

Najmłodszy brat Bogdan również wytrwale uskuteczniał grę, ale na gitarze. Jego ulubionym instrumentem była gitara basowa. Działalność swoją oparł o kilka zespół działających przy Domu Kultury w Strzelnie będąc blisko takich muzyków, jak: Krzysztof Kotecki, Piotr Lewandowski, Krzysztof Łuczak i wielu innych. Grał m.in. w kapelach: „Ramos 13“, „Blues band“, grupach estradowych, zespołach weselnych oraz w ulubionej i przeze mnie wykreowanej, a kierowanej przez Krzysztofa Koteckiego kapeli podwórkowej „Strzelniaki swojskie chłopaki“. Zmarł po ciężkiej i nieuleczalnej chorobie 7 marca 1997 roku.

 Foto.: Archiwum bloga