wtorek, 2 marca 2021

Żydzi strzeleńscy - cz. 1

W dziejach Strzelna był okres, gdy miasto za sprawą migracji stało się wielokulturowe. Ta przemiana nastąpiła po I rozbiorze Polski, kiedy rzesze Niemców i Żydów zamieszkały w jego granicach. Przynieśli oni ze sobą zróżnicowane wzorce kulturowe, które przejawiały się ubiorem, językiem, zachowaniem, stylem i standardem życia. W parze z wielokulturowością miasta szły zmiany w architekturze, na którą składały się budowle sakralne, nekropolie czy budownictwo mieszkaniowe i użyteczności publicznej. Zjawisko wielokulturowości stało się wówczas specyfiką miasta i całej okolicy, w których to środowiskach społeczeństwo stopniowo uczyło się żyć w miarę zgodnie i harmonijnie. 

Później do Polaków, Niemców i Żydów dołączyli nielicznie Francuzi i Ukraińcy, a okres ich wspólnego bytowania przypadł na czasy ponapoleońskie i II Rzeczypospolitej. Dziś pozostał tutaj jeden naród, Polacy, co prawda, pośród nimi znajdują się nielicznie potomkowie Niemców, Francuzów czy Ukraińców, jednakże silnie zdominowani krwią polską. Najdłużej, oczywiście poza Polakami, bo od 1772 do 1945 roku przebywali tu Niemcy, po nich Żydzi, bo od ok. 1775 do 1939 roku, Francuzi po 1813 roku oraz Ukraińcy po 1920 roku. Jak łatwo zauważyć egzystencja czterech pierwszych społeczności: polskiej, niemieckiej, żydowskiej i francuskiej przypadła na czasy rozbiorów i panowania na tych ziemiach zaborcy pruskiego, do których w wolnej już Polsce dołączyli Ukraińcy.

W poniższym opracowaniu, chciałbym przybliżyć dzieje Żydów strzeleńskich, wybiegając nieco poza wyznaczone granice powyższego datowania. Pozostają otwartymi tematy: Niemców, Francuzów i Ukraińców, które da Bóg, że w przyszłości opracuję. W swoim pierwotnym założeniu planowałem artykuł rozpocząć od tolerancji skrywającej się pod pojęciem antysemityzm, ale odstąpiłem od tego założenia i przeniosłem je na koniec. 

 

Do I rozbioru Polski, czyli do końca 1772 roku Żydzi w Strzelnie nie zamieszkiwali. To kategoryczne stwierdzenie zakłócają pewne informacje, na które udało mi się trafić podczas kwerendy bibliotecznej, ale o tym nieco niżej. By wyjaśnić twierdzenie, dlaczego Żydzi przed 1772 rokiem nie zamieszkiwali w Strzelnie, należy przywołać formę właścicielską i ustrój miasta Strzelna. Miasta, jak wszem wiadomo stanowiło własność klasztoru norbertańskiego i to jego prepozyci poprzez burgrabiów sprawowali nad nim nadzór właścicielski. Jednym słowem decydowali o tym, kto w jego przysłowiowych murach mógł zamieszkiwać. Tak po prawdzie, to prawo kościelne zezwalało na to tylko katolikom. Co innego miasta prywatne i królewskie, jak np.: Gębice, Pakość, czy skądinąd pobliskie Gniezno, Inowrocław i Kruszwica. W tych miastach już od średniowiecza na podstawie przywilejów i statutów królewskich mogli zamieszkiwać również Żydzi. I tak np. w Pakości przebywali oni już od ok. 1359 roku, a w Gębicach od ok. 1365 roku. Takie miasta kościelne, jak Mogilno i Trzemeszno, podobnie Strzelno skutecznie unikały wydawania zezwoleń na osiedlenie się innowierców. Nie przeszkadzało natomiast prepozytom i opatom prowadzić interesy z Żydami. Co innego Niemcy, którzy jako katolicy bez problemów mogli osiedlać się w Strzelnie i innych miastach kościelnych. Już od średniowiecz Niemców znajdujemy zarówno w za murami klasztornymi, jak i na tzw. Cestryjewie.

 

Ale jak już wspomniałem to datowanie wyznaczone początkiem I rozbioru Polski możemy nieco przesunąć przed 1772 rok. O pierwszych Żydach, którzy zamieszkali w Strzelnie przed rozbiorami, dowiadujemy się z miejscowych ksiąg metrykalnych. I tutaj od razu należy zadać sobie pytanie, czy ochrzczony przedstawiciel tej społeczności to Żyd? Niewątpliwie chrzest uczynił z niego katolika. A początki takich zachowań miały miejsce już w 1726 roku. Ostatnio dotarłem do informacji, z której wynika, iż 15 września 1776 roku zmarł w Strzelnie w wieku 90 lat nijaki Wojciech Bardziński, który to z judaizmu na łono kościoła katolickiego został nawrócony przed ponad 50-ciu laty. Jest to jak dotychczas najstarsza wzmianka o Żydach w Strzelnie przesuwająca datę ich osiedlenia się w naszym mieście na rok 1726. I drugą wiadomość, że 19 czerwca 1748 roku siedmio i pół leni syn Franciszka Chęcickiego został z judaizmu nawrócony na katolicyzm i podczas chrztu nadano mu imiona Józef Antoni. Sam Franciszek wiarę katolicką przyjął rok wcześniej, natomiast matka młodzieńca, jak odnotowano w metrykaliach: „w żydostwie pozostała”.

Wnętrze synagogi w Tykocinie

Kolejne przyjęcie Żydów na łono Kościoła Katolickiego miało miejsce w 1753 roku. Wówczas to, 1 października w kościele klasztornym, w Strzelnie, u sióstr norbertanek, z zachowaniem reguł ceremonii, ochrzczono Żyda Antoniego Charzyńskiego lat 41, czyli dorosłego, który był świadomym przejścia na wiarę Chrystusową. Ceremonii chrztu dokonał sam prepozyt, ks. infułat Józef Łuczycki, a świadkowała temu wydarzeniu Dorota z Biesiekierskich Umińska, komornikowa grodzka brzesko-kujawska. Tegoż samego dnia, w tejże samej świątyni, dokonano identycznej ceremonii wobec dwójki jego nieletnich dzieci. Sześcioletniemu Józefowi nadano imiona Józef Mateusz. Aktu udzielenia sakramentu dokonał dziekan katedralny kujawski ks. Mateusz Błędowski, przy udziale Apolonii Lisieckiej. Natomiast trzyletniemu Jakubowi nadano imiona, Michał Marcin. Tę ostatnią ceremonię przeprowadził kanonik katedralny płocki ks. Józef Borzymiński z udziałem świadka Teresy Pławińskiej. Dodać należy, że z chwilą ochrzczenia, cała trójka przeszła na wiarę katolicką i mogła w Strzelnie zamieszkać.

 

Nie dysponując wykazem mieszkańców z tamtego okresu, możemy jedynie domniemywać faktu zamieszkania Charzyńskich w Strzelnie. Ale tym okresem przełomowym, od którego Żydzi mogli osiedlać się w mieście były lata po 1775 roku. I tu znowu, bez dysponowania konkretnym dokumentem możemy jedynie domniemywać poprzez analizę szeregu zdarzeń, informacji i dokumentów z tegoż okresy, że pierwsi Żydzi uzyskali pozwolenie na zamieszkanie w Strzelnie tuż po wielkim pożarze Inowrocławia, który wybuchł 30 sierpnia 1775 roku i strawił całą tamtejszą dzielnicę żydowską. Władze pruskie zaprowadziły wówczas pewne i dość drastyczne ograniczenia, stawiając warunek ustawowy, że zamieszkać w mieście mogli tylko ci wybrańcy tego narodu, którzy osiągali roczny dochód w wysokości 1.000 talarów. Pierwsze dane o liczbie mieszkających w Strzelnie Żydów z 1788 roku mówią, iż było ich tutaj 29 w 5 rodzinach, co stanowiło ok. 3% ogółu mieszkańców miasta.

Urodzony w Strzelnie w 1800 r. Julius Löwenberg

Kolejne dane z 1804 roku mówią o 34 Żydach. W tej pierwszej grupie żydowskich mieszkańców miasta niewątpliwie znalazła się rodzina kupca Efraima Mojżesza Löwenberga, który poza handlem zajmował się również udzielaniem pożyczek mieszczanom polskiego pochodzenia. Kredyty te zapisywane były na hipotekach nieruchomości kredytobiorców, a niespłacone przez nich długi były przedmiotem licytacji upadłościowych, o których w latach 1819-1823 informowały obwieszczenia publikowane w Amtsblattach. Jego synem był Julius Löwenberg ur. w 1800 roku w Strzelnie. Był on niemieckim (żydowskiego pochodzenia) geografem i autorem licznych publikacji, m.in. był bibliografem Alexandra von Humboldta. Julius Löwenberg uczęszczał do szkoły talmudycznej w Kleczewie i gimnazjum w Toruniu. Następnie studiował historię kościoła, dogmatykę chrześcijańską i geografię pod kierunkiem Carla Rittera na Uniwersytecie w Berlinie. Już w trakcie studiów rozwinął bogatą działalność literacką, która coraz bardziej rozwijała się w kierunku geografii poprzez przyjacielskie stosunki z Alexandrem von Humboldtem. W Lipsku Löwenberg odegrał znaczącą rolę w redagowaniu biografii naukowej Humboldta w trzech tomach. Opublikował również swoje rozprawy geograficzne i z zakresu etnologii, także w trzech tomach (Lipsk 1877–1879). Napisał wiele książek, głównie geograficznych i dzienników podróży, a także liczne artykuły geograficzne i literackie dla wielu czasopism specjalistycznych, encyklopedii konwersacyjnych i dla Allgemeine Deutsche Biographie. Od 1889 roku, cierpiąc na chorobę oczu, która spowodowała jego niepełnosprawność, spędził starość w żydowskim domu spokojnej starości w Berlinie. Zmarł 12 grudnia 1893 roku w Berlinie.

 

Z kolei z genealogii żydowskiej rodziny Herschellów opracowanej przez angielskiego historyka Geoffreya Hendersona dowiadujemy się, że ich antenaci przybyli do Strzelna z Torunia. Pierwszy strzeleński rabin Rabbi Hillel w mieście naszym zamieszkał po 1775 roku. Urodził się on ok. 1740 roku i miał córkę Ghetal ur. ok. 1780 roku, która poślubiła w 1801 roku Judah Herschella, strzeleńskiego browarnika i destylatora. Judah urodził się w 1777 roku również w Toruniu i w Strzelnie zamieszkał przed 1800 rokiem. Początkowo strzeleńscy Żydzi podlegali kahałowi inowrocławskiemu. Od lat dwudziestych XIX w. zaczęto tworzyć podstawowe elementy infrastruktury gminnej. Już w czasach Księstwa Warszawskiego w Strzelnie obowiązki rabina pełnił Rabbi Hillel, a w 1826 roku wybudowano tutaj lub adaptowano budynek na pierwszą synagogę.   

Ghetal Hillel pozostawiła po sobie pamiętnik, w którym znajdujemy ciekawy opis Strzelna z wiosny 1807 r., czyli z czasów kiedy w mieście stacjonowali Francuzi. Strzelno stało się wówczas miastem garnizonowym. Francuzi zamienili kościoły św. Prokopa, św. Krzyża i św. Ducha na stajnie dla koni, a sami rozlokowali się na kwaterach w mieście. Oficerowie zamieszkali w dworze prepozyta norbertańskiego. Wtedy właśnie każdego dnia Rabbi Hillel przedzierał się przez ruchliwe ulice i przechodząc przez Rynek, starał się omijać konie i gapiących się francuskich żołnierzy. Rabbi był niepozornym człowiekiem z długą siwiejącą brodą, głowę miał nakrytą grubą futrzaną czapką i cały owinięty był płaszczem, który ochraniał go przed zimnem. Niezbyt interesowali go sami Prusacy, ani też Francuzi. Francuska inwazja i okupacja nie były niczym nadzwyczajnym zarówno dla niego, jak i jego ludzi w Strzelnie. Ale dla wielu były to dni grozy. Z tej to przyczyny wielu Żydów opuściło miasto. Chociaż działania wojenne toczyły się daleko, nie można było tutaj czuć się bezpiecznie. Wbrew restrykcjom grożącym tym, którzy opuszczą miasto, wielu uczyniło to, a w Strzelnie, pozostały jedynie cztery rodziny żydowskie.

Żyd w podróży

Rabbi przeżywał ważne chwile i w głowie nie było mu uciekać przed Francuzami. Jego kolejny wnuk miał się lada chwila urodzić, kto wie, może to on będzie dalej kontynuował tradycje rodzinne w kapłaństwie, lub też przejmie rodzinny biznes od swego ojca. Kiedy miało nastąpić rozwiązanie, bardzo pilne interesy wezwały go do Warszawy. W tamtych dniach, pod nieobecność zięcia, Rabbi Hillel zmierzał do rodzinnego domu, gdzie córka jego, przykuta do łóżka, oczekiwała momentu porodu. Strzelnianie znali córkę rabina, Ghetal. Była ona filarem społeczności żydowskiej, kobietą do końca oddaną wierze swoich ojców. Kiedy wielu opuściło miasto, ona wraz z rodziną pozostała w Strzelnie, nie chcąc ryzykować utraty ciąży, która lada chwila miała się rozwiązać.

Żołnierze Napoleona grzejący się przy ognisku

Pewnego dnia stacjonujący w mieście żołnierze francuscy rozpalili ognisko blisko domu rabina. Było ono bardzo blisko, a nawet za blisko domu, ciepło ognia dawało się odczuć w mieszkaniu, w tym czasie wystraszona poczynaniami żołnierzy Ghetal modliła się, cytując Psalm 46. Była ona pełna obaw, ponieważ stacjonujący żołnierze niczym się nie przejmowali, używając do woli. Wielką niewiadomą były ich poczynania, nie było do przewidzenia, co miało się wydarzyć, i to nie tylko Żydom, ale i pozostałym mieszkańcom Strzelna. Sporadyczne strzały z broni, dochodzące z oddali, były codziennością. Nagle, blisko domu Herschellów, rozległa się eksplozja, okno w pokoju, w którym leżała Ghetal zostało roztrzaskane, a szczątki jego spadły na ciężarną. Cały pokój, jak się wydawało, za chwile zawali się. Dym i kurz wypełniły wnętrze. Tynk poodpadał ze ścian, a cały dom, w chwili eksplozji, zadrżał u podstaw. Ghetal straciła przytomność. Rabin był przekonany, że przyszedł ich kres, że mogą zginąć lub zostać wygnani ze Strzelna. Wszystko jednak skończyło się na krzykach i przekleństwach żołnierzy znajdujących się na zewnątrz. Nie wiadomo czy wystrzelony pocisk był przypadkowym, czy też mogło być inaczej, przyczyn tego zdarzenia nie udało się ustalić. Ogień artyleryjski zawsze było słychać w oddali, nigdy jednak w mieście. Nikt nie śmiał pytać wówczas oficerów, ani żołnierzy o przyczyny tego zdarzenia. 

Na przekór wszystkiemu, co działo się w Strzelnie, dziecko urodziło się bezpiecznie we wtorek 7 kwietnia 1807 roku. Był to chłopiec trzeci syn w rodzinie browarnika Judaha Herschella. Sam Judah nie zdążył jeszcze powrócić do domu i matka sama wybrała dziecku imię Haim, co w języku hebrajskim oznacza – życie. Ważnym dla całej rodziny, a szczególnie dla Rabbiego Hillela, było obrzezanie maleńkiego Haima. W judaizmie obrzezanie jest nakazem religijnym i każdy wyznawca płci męskiej musi być poddany obrzezaniu, z reguły ósmego dnia po urodzeniu. Wielkim dylematem było to, iż zbliżał się wyznaczony dzień, a Judah nadal przebywał poza domem. W końcu, siódmego dnia od narodzin, powrócił i wszyscy dziękowali Bogu za bezpieczny powrót. Rabbi Hillel wezwał wszystkich Żydów, ale niestety w mieście pozostały jedynie cztery rodziny, i nie było wystarczającej liczby mężczyzn do przeprowadzenia rytuału obrzezania. Judah starał się ściągnąć Żydów z pobliskich miejscowości. Wieść o trafieniu kulą armatnią domu Herschellów była głośną wśród okolicznych Żydów i budziła wśród nich strach i grozę. Ale tym, co wywoływało u nich szczególną bojaźń i odstraszało ich od przybycia do Strzelna, była obecność żołnierzy francuskich w mieście. Ich mnogość powodowała, iż spotykało się umundurowanych niemalże na każdym kroku. Wszyscy bali się o własne życie. Potrzebna liczba mężczyzn jednak się w końcu znalazła (wymagającym był minjam, czyli quorum dziesięciu Żydów płci męskiej), Haim został obrzezany ósmego dnia po rozwiązaniu, tak jak nakazywała Tora. Stał się Żydem, i takim mógł pozostać do końca swoich dni. A wszystko to działo się w przeddzień święta Pesah, 14 dnia miesiąca Nisan roku (żydowskiego) 5567, o czym po latach wspominała matka Haima.