środa, 4 stycznia 2023

Śp. Maria Świdowska (1949-2022)

Wczoraj odprowadziliśmy na miejsce wiecznego spoczynku wieloletnią dyrektor Szkoły Podstawowej nr 1 im. Jana Dałkowskiego oraz Gimnazjum z Oddziałami Dwujęzycznymi im. Jana Dałkowskiego w Strzelnie Marię Świdowską. W poczcie nauczycielstwa strzeleńskiego zapisała się jako znakomity pedagog, organizator i dyrektor placówek oświatowych oraz osoba wdrażająca w życie kilka reform oświatowych. Za Jej dyrektorowania została wybudowana hala sportowa z dwoma salami gimnastycznymi, zapleczem bibliotecznym i klasami, kompleks sportowy „Orlik“, termomodernizacja budynku szkolnego oraz jego kompleksowe remonty wewnętrzne.

Maria Świdowska podczas uroczystości poświęcenia tablicy pamiątkowej ciotki Haliny Gorlach - Honorowej Obywatelki Miasta Strzelna w 2006 roku

Maria Świdowska z domu Lipińska urodziła się 12 grudnia 1949 roku w Strzelnie w patriotycznej rodzinie Barbary i Mariana Lipińskich. Ojciec przeszedł gehennę niemieckich obozów zagłady: Szczeglin, Dachau i Mauthausen-Gusen. Podobnie jak ciotka Halina z Lipińskich Gorlach - nauczycielka, Honorowa Obywatelka Miasta Strzelna. Po maturze w Liceum Ogólnokształcącym Maria kontynuowała naukę w Studium Nauczycielskim w Bydgoszczy, a po jego ukończeniu w 1969 roku rozpoczęła pracę jako nauczyciel w Szkole Podstawowej w Wylatowie. W 1978 roku rozpoczęła pracę w SP 1 w Strzelnie i z tą szkołą związała się do czasu przejścia na emeryturę w 2018 roku. W międzyczasie - maj 1978 rok - ukończyła studia magisterskie w Akademii Wychowania Fizycznego w Poznaniu. Zmarła 28 grudnia 2022 roku i spoczęła 3 stycznia 2023 roku w rodzinnej kwaterze, obok swojego męża Romana, rodziców i wujostwa - na starej strzeleńskiej nekropoli.

Kwesta cmentarna - darczyńca...

 Oddanie do użytku kompleksu Hali Sportowej w 2006 roku

Oddanie do użytku "Orlika" 2012 rok

Po mszy św. odprawionej w bazylice św. Trójcy i NMP w Strzelnie pożegnali śp. Marię najbliżsi - syn Radosław z małżonką Elżbietą, rodzeństwo zmarłej z bliskimi, liczna rodzina, przyjaciele, współpracownicy, znajomi, wychowankowie i mieszkańcy Strzelna. W tym licznym zgromadzeniu żałobników widoczna był duża grupa koleżeństwa śp. Marii - absolwenci strzeleńskiego LO z Jej klasy. Ceremonii pogrzebowej przewodniczył ks. Daniel Leszczyński, a duchowo łączył się z nim kuzyn zmarłej ks. kan. Jan Kasprowicz proboszcz bazyliki katedralnej w Gnieźnie. Celebrans odczytał list pożegnalny Przewodniczącego Episkopatu Polski i Metropolity Poznańskiego abp. Stanisława Gądeckiego, kolegi z ławy szkolnej śp. Marii (LO). W imieniu społeczności szkolnej zmarłą pożegnał Jej następca dyrektor Jarosław Kaniasty.

Dyr. Maria Świdowska z ks. kan. Ottonem Szymków

Szczególnie ciepło, serdecznie i przyjacielsko popłynęły słowa pożegnania z ust przyjaciela, wieloletniego wicedyrektora szkół, w których oboje pracowali i późniejszego dyrektora SP 1 Tadeusza Twarużka. Zacytuję je w całości, wykonując życzenie Zmarłej, która przechodząc na emeryturę powiedziała przyjaciołom: - Jak już kiedyś przyjdzie mnie tak naprawdę pożegnać, to proszę, byś ty Stasiu [Lewandowski] napisał, a ty Tadziu [Twarużek] odczytał nad trumną te słowa! A oto i one:

Szanowna, pogrążona w smutku Rodzino,

Drodzy Przyjaciele i Znajomi świętej pamięci Marii Świdowskiej,

Są mowy pogrzebowe, które wygłasza się z obowiązku, bo przyszedł czas pożegnać współpracownika, bo wypada przypomnieć czyjeś dokonania, czyjś życiorys, bo tak nakazuje tradycja, ale to, co chcę dzisiaj powiedzieć, to słowa płynące z serca, wypływające z potrzeby uczczenia kogoś wyjątkowego, człowieka dobrego, szczerego, wspaniałego.

Nadeszła chwila, której się nikt z nas się nie  spodziewał, choć mamy świadomość przemijalności ludzkiej natury, kruchości życia. Nastała chwila, która niesie cierpienie, ból, protest, że brakuje kogoś, kto wydawało się od zawsze był z nami, funkcjonował w naszej świadomości, wspierał, towarzyszył, pomagał. I oto stoimy nad grobem Marii, Maryni, dla przyjaciół – Myni 

Wielokroć przekomarzałem się z Marią, kto kogo będzie żegnał. Jednak nie spodziewałem się, że tak szybko ta chwila nadejdzie, że to już dziś będę musiał pochylić czoło nad mogiłą mojej przyjaciółki. Przyjaciółki, bo tak ją całe zawodowe życie traktowałem i taką pozostanie w mojej pamięci. Pracowaliśmy razem przez 35 lat. Wspólnie tworzyliśmy i zamykaliśmy szkoły, wspólnie wysłuchiwaliśmy problemów uczniów, rodziców, nauczycieli. Maria cały czas uczyła mnie, jak pochylać się nad problemami innych, jak dostrzegać potrzeby drugiego człowieka, szczególnie uczniów, których zawsze rozumiała, wspierała, doceniała. A teraz, niespodziewanie przychodzi mi się z tą mądrą i serdeczną koleżanką rozstać.

Zdajemy sobie sprawę, że w życie ludzkie wpisana jest śmierć. Oswajamy się z nią od dzieciństwa. Ileż to razy spotykaliśmy się już na tym cmentarzu? Pozornie wydaje nam się, że już ją rozumiemy. Wiemy, czemu przychodzi. Jednak taki dzień jak ten udowadnia, że to są tylko złudzenia, pozory. Tak właśnie stało się minionej środy, gdy to rano dotarła do nas wiadomość o śmierci Marii. Wówczas rodziło się niedowierzanie, zwątpienie w sens życia. Jak to, Maria nie żyje? Tak trudno uwierzyć w takie straszne słowa. Przecież jeszcze niedawno widywaliśmy się w murach szkolnych, spotykaliśmy się na ulicy, w sklepie. Jeszcze tak nie dawno rozmawialiśmy o planach na życie. Maria mówiła, jak dobrze być emerytem. Zawsze będę pamiętał błysk w oku Marii, gdy opowiadała o kolejnej wakacyjnej wyprawie do Chorwacji, nad ciepłe morze, które tak kochała. Wsiadała w samochód i ze swymi dziećmi spełniała swoje marzenie. Teraz to już tylko przeszłość. Okrutna śmierć to wszystko przerwała.

Wspaniała Koleżanko, zostawiłaś na świecie bardzo dużo załzawionych oczu. Wlałaś smutek w serca setek byłych uczniów, koleżanek i kolegów. Pogrążyłaś w rozpaczy nie tylko Radka i Elżbietę, ale także całą rzeszę ludzi, którzy Cię podziwiali i cenili. Została pustka po niezapomnianej pani dyrektor Marii Świdowskiej. Pracowaliśmy ze sobą wiele lat w szkole podstawowej, następnie gimnazjum. Przeżywaliśmy wspólnie smutki i radości. A teraz…

„Spadają gwiazdy i my padniemy, kwiaty więdną i my zwiędniemy

Ale te gwiazdy przecież świeciły i pięknym życiem te kwiaty żyły

A klejnot w grudzie zostanie.“

Mario, wierzymy, że tamten świat, w którym teraz przebywasz jest dla Ciebie łaskawy, że patrzysz teraz na nas z góry i widzisz tych wszystkich, którzy przyszli Cię pożegnać. Żyj więc tam w spokoju. Nasze łzy zapewne z czasem obeschną, jednak pamięć o Tobie nigdy nie wygaśnie w naszych sercach. 

Radku, Elżbieto mieliście wspaniałą mamę.

Drogie Koleżanki, szanowni Koledzy, straciliśmy mądrą i oddaną przyjaciółkę.

Ja utraciłem bliską memu sercu osobę.

Mario… Dziękuję, że byłaś z nami....