poniedziałek, 19 marca 2018

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 12 Rynek - cz. 9



Niekończąca się opowieść
O każdej miejskiej posesji możemy powiedzieć, że ich dzieje to niekończące się opowieści o budowlach na nich postawionych i mieszkających tu ludziach. Dowodem na tę tezę jest chociażby kamienica przy Rynku 1, której historia pierwotnie zawrzeć się miała w dwóch częściach, a tu rodzi się trzecia, a nawet kolejne.



Po zamieszczeniu ósmej opowieści o Rynku, napisał do mnie Heliodor i przesłał kila zdjęć oraz stare plany budynku. Przypomniał mi, że już kiedyś dyskutowaliśmy o dziejach tego domostwa i dodał, że architektura i wygląd piwnic pod kamienicą jest na tyle różny, że można na ich podstawie dopatrzeć różnych wcześniej tu stojących budowli. Czyli wcześniej, przed wybudowaniem obecnej kamienicy i oficyny musiały tutaj stać inne dwa budynki, i to o randze budowli elitarnych, być może użyteczności publicznej o funkcjach miejskich - może waga miejska? Mało tego, cegły wykorzystane do budowy piwnic są większe od tych w ścianach nośnych budynku. Ich wygląd świadczy o tym, że piwnice mogą pochodzić z różnych okresów XVIII w. Niespotykanym gdzieindziej w Strzelnie elementem konstrukcyjnym piwnicy znajdującej się pod częścią oficyny od strony ul. Inowrocławskiej jest okrągła, ceglana kolumna na jej środku, podtrzymująca strop o konstrukcji krzyżowej. Oddzielne do niej wejście od podwórza świadczy, iż znajdował się ona pod oddzielnym budynkiem stojącym oddzielnie od domu właściwego, usytuowanego przy Rynku 1.







Piwnice pod częścią tego domu posiadają konstrukcję stropów beczkową. Zamurowane od strony wschodniej okna piwniczne świadczą o tym, że jak budowano dom pod "jedynką", to nie istniała jeszcze sąsiednia kamienica, w której zlokalizowana była apteka. Prawdopodobnie w miejscu pomiędzy "jedynką" a "dwójką" znajdował się wjazd na jedną z tych posesji. Mało tego, na poddaszu, w szczycie od strony wschodniej "jedynki" znajdują się zamurowane otwory okienne potwierdzające tezę, iż sąsiednie domostwo zostało później wybudowane, lub, że pierwotnie było parterowe.





Zamurowane wejścia do piwnicy od strony Runku.
Zamurowane okna na poddaszu od strony apteki.

I z innego podwórza, choć z tej samej kamienicy. 
Elementem wyposażenia każdego miejskiego domostwa były piece kaflowe. W zbiorach Heliodora Rucińskiego, właściciela "jedynki" zachowało się zdjęcie przedstawiające majstersztyk zduńskiego kunsztu i wielofunkcyjność przedstawionego pieca. Otóż, poza funkcją ogrzania pomieszczenia piec miał rozgrzać zziębniętych mieszkańców, którzy po przyjściu z miasta mogli przysiąść i rozgrzać sobie tylne części ciała. Piec ten posiadał dość skomplikowaną sieć kanałów przez którą przepływało gorące powietrze z pieca właściwego znajdującego się w sąsiednim pokoju.


Niestety tego pięknego pieca już niema. Został rozebrany w latach 60. minionego stulecia, gdyż żaden z ówczesnych zdunów nie potrafił go "przestawić", czyli odbudować jego przepalone wnętrze. Zastąpił go piec zwykły, popularny "kaflok" (prostokątny piec kaflowy).
CDN