środa, 22 grudnia 2021

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 170 Ulica Kolejowa cz. 10

Dzisiejszy artykuł łączę ze świątecznymi życzeniami, gdyż te najpiękniejsze dni spędzamy w Bydgoszczy i zobaczymy się dopiero w przeddzień Sylwestra. Zatem Drodzy Czytelnicy bloga, życzę Wam zdrowych, spokojnych Świąt Bożego Narodzenia; niech wszystkie kolejne dni będą pogodnymi i radosnymi, pełnymi miłości i spokoju oraz wypełnione klimatem świątecznym i śpiewem kolęd: - Bóg się rodzi…    

Na jednej ze starych strzeleńskich pocztówek pamiętających czasy zaborów znajdujemy ulicę Kolejową, na której widzimy piękną pierzeję południową, począwszy od łącznika dworcowego po Planty Miejskie. Na jej pierwszym planie dostrzegamy dwie przyległe do siebie eleganckie w formie kamienice, których zarówno frontowe, jak i ogrodowe elewacje prezentują się niezwykle okazale. Po logiach i rozkładzie wewnętrznym zauważamy, że były to typowe apartamentowce, z mieszkaniami przeznaczonymi dla bogatych strzelnian: wyższych urzędników, przedstawicieli wolnych zawodów i przemysłowców. Obie kamienice robią wrażenie wielobryłowych budowli skrywających się pod ceramicznymi dwuspadowymi dachami. Pierwsza z kamienic nr 13 jest budowlą piętrową z ogromną kubaturą strychu. W centralnej połaci dachowej od strony ogrodów znajduje się mansarda - facjata, skrywająca część mieszkalną strychu. W elewacji frontowej budynek posiada jedną obszerną logię balkonową na I piętrze oraz bardzo wysoko osadzone i wystające nad poziom otoczenia piwnice z dużymi oknami w części ogrodowej. Ta najniższa część budynku skomunikowana była z poszczególnymi kondygnacjami wewnętrzną windą towarową, której szyb widoczny jest od szczytu wschodniego. Nadto kamienica jest budowlą siedmioosiową ze środkowo umieszczonym ryzalitem, posiadającym skośne boczne ściany, w których znajdują się po trzy okna. Wieńczy ją mansardowy, pięciopłaszczyznowy dach. Na prawo od niego w połaci dachowej znajduje się lukarna - gibel okolusowy wykończony blachą cynkową. Elewacja ogrodowa również nosi cechy reprezentacyjne. Szczególnego uroku przydają jej dwie arkadowe logie, z których parterowa skomunikowana jest schodami zewnętrznymi z przejściem do części ogrodowej.

Kamienica nr 15 o tej samej wysokości co jej sąsiadka posiada jedno piętro więcej, czyli jest dwupiętrowa. Najwyższa kondygnacja w części frontowej skryta jest w połaci mansardowego dachu, za to jej szczyt i elewacja ogrodowa odkrywają w całości tę kondygnację. Elementem charakterystycznym tej kamienicy jest wtopiona w bryłę półokrągła narożnikowa wieża nakryta szpiczastym, mansardowym dachem pokrytym blachą i zwieńczona szpicą z chorągiewką. Jej wnętrze skrywa klatkę schodową komunikującą poszczególne kondygnacje kamienicy. Wejście główne znajduje się w tejże wieży i poprzedza je murowana arkadowa altana nakryta szpiczastym zadaszeniem. Od strony sąsiedniej kamienicy rozmieszczone się dwie logie parteru oraz I piętra, zwieńczone balkonem najwyższej trzeciej kondygnacji. Na tej samej wysokości znajduje się również półokrągły balkon elewacji ogrodowej, który wieńczy półokrągły ryzalit. Masywne tralki balkonów i logi wykonane są z konglomeratu betonowego. 

Obydwie kamienica zostały wybudowane ok. 1912 roku, natomiast zdjęcie na pocztówkę mogło zostać zrobione ok. 1917 roku. Świadczy o tym nadruk na pierwszej jej wersji nazw niemieckich - Strelno i Bahnhofstrasse. Na drugiej wersji tej samej pocztówki niemieckie nazwy zostały pokryte farbą drukarską, a pod nimi wydrukowano nazwy polskie - Strzelno i Ul. Dworcowa. O tak brzmiącej nazwie ulicy, która obowiązywała do ok. 1930 r. pisałem w pierwszej części cyklu artykułów o ul. Kolejowej. Już polski nadruk został dokonany w 1919 roku, na wykonanych przed tym rokiem pocztówkach - kartach pocztowych.

Pierwsza z kamienic, oznaczona przedwojennym numerem porządkowym 8, a współcześnie 13 posiada na wschodnim nie otynkowanym szczycie zachowane ślady wskazujące na niedokończenie pierwotnie założonej architektonicznego, a mianowicie budowy kolejnej kamienicy. Tymi śladami są otwory na wysokości ścian nośnych, tzw. strzępia, które miały zespolić z już istniejącym kolejny budynek. O tym że takie plany miano realizować dowiedziałem się dawno temu od Pelagii Piweckiej, kuzynki właścicielki tejże kamienicy Joanny Kaźmierczak. Na przeszkodzie stanął wybuch I wojny światowej, a po wyzwoleniu, czyli po 1919 roku odstąpiono od tych ambitnych założeń. Impulsem do wystawienia na ówczesnych rogatkach Strzelna tych okazałych kamienic było oddanie w 1908 roku - po połączeniu Strzelna z Kruszwicą - nowego dworca kolejowego. Ówczesna kolej była motorem napędowym dla rozwoju miast, a co za tym idzie podnosiła ich rangę. Kto był pierwszym właścicielem tych kamienic i inwestorem? Niestety ale do dziś tego nie ustaliłem. Może ktoś z czytelników ma taką wiedzę? Jeżeli tak, proszę się nią podzielić.

Moja wiedza dotycząca właścicieli kamienicy ogranicza się do małżonków Franciszka i Joanny z domu Barczykowska Kaźmierczaków. Kamienicę nabył Michał Barczykowski i przekazał ją córce Joannie w latach 20. XX w. Wcześniej Franciszek i Joanna mieszkali przy ul. Inowrocławskiej 1 u rodziców Joanny - Michała i Praksedy z Piweckich Barczykowskich. Franciszek prowadził wówczas w posesji Wojciecha Rucińskiego przy Rynku 1, w wydzierżawionej od niego octowni wytwórnię wód gazowanych i rozlewnię piwa, zwaną szumnie Fabryką. Kiedy nabył kamienicę przy Kolejowej (Dworcowej) uruchomił tutaj również hurtownię piwa. W dziale przemysłowym miasta Strzelna był wymieniany jako właściciel hurtowni piwa, wytwórni wód gazowanych i rozlewni piwa. Dla usprawnienia prowadzonych interesów w swoim kantorze firmowym posiadał telefon nr 36. Nadto miał oddzielny aparat domowy o numerze 38. Kaźmierczak był kupcem i poza tą profesją nie parał się działalnością polityczną. W latach międzywojennych znajdujemy go jedynie jako członka Kurkowego Bractwa Strzeleckiego.

W latach powojennych już po śmierci Franciszka piętro kamienicy zajmowała wdowa Joanna Kaźmierczak z synem Marianem, jego małżonką oraz ich synem Januszem. Jako dziecko często chodziłem z naszą sąsiadką ciocią Pelą (Pelagią Piwecką) w odwiedziny do pani Joanny Kaźmierczak, która była jej kuzynką. Lubiłem te odwiedziny, a szczególnie owe herbatki z kruchymi, okrągłymi ciasteczkami, przeglądanie rodzinnych albumów i wsłuchiwanie się w opowieści dystyngowanych dam. Już wówczas chłonąłem zasłyszane opowieści o dawnym Strzelnie i liczne anegdoty z życia mieszkańców. Janusz Kaźmierczak (1945-2003) był serdecznym przyjacielem Jana Szarka. Kiedy dzisiaj spotykamy się za Żelazną Bramą często wspominamy Janula, jak zwykł nazywać go Janek. Janusz niestety już nie żyje, a był wieloletnim nauczycielem wychowania fizycznego w Bydgoszczy, Inowrocławiu, Wójcinie, a także w Siedlimowie. Nadto w okresie wakacji letnich, posiadając uprawnienia pełnił funkcję ratownika na plaży w Przyjezierzu. Jego odskocznią od codzienności były Lasy Miradzkie, a szczególnie leśny region pogranicza z Wielkopolską. Był również miłośnikiem zimowych górskich eskapad narciarskich. Dobrze zbudowany, nie rozstawał się ze swoim sportowym rowerem, którym pokonywał dziennie kilkadziesiąt kilometrów.

Do końca lat 50. na parterze kamienicy mieszkał Czesław Jankowski z rodziną. Był on znanym strzeleńskim nauczycielem, którego bardzo dobrze znałem, a to z racji dobrych relacji między naszymi rodzinami i jego pasji piłkarsko-myśliwskich, które również znajdowały wielbicieli wśród moich członków rodziny. Wielokrotnie przywoływałem Czesława Jankowskiego na tym blogu i czas, by tę postać bardziej przybliżyć. Z racji bogatych źródeł i przed laty zebranym materiałom poświęcę mu oddzielny artykuł, tuż po skończeniu tej opowieści. Nadto mieszkali w tej części również Franciszek i Eugenia Barczakowie oraz jeden z pierwszych powojennych taksówkarzy w Strzelnie Frelek - Frelka. 

Po Czesławie Jankowskim na parterze zamieszkała Jadwiga Śmiejkowska, która nabyła parter od właścicielki kamienicy Joanny Kaźmierczak i od tego czasu nastąpił podział budynku na dwóch właścicieli. Pani Jadwiga wcześniej mieszkała na tzw. stancji u cioci Peli i dzięki tej znajomości okazjonalnie nabyła tę część domu od jej kuzynki. Mieszkali z nią również jej rodzice. W latach 80. XX w. Jadwiga Śmiejkowska sprzedała swoją część kamienicy małżonkom Szarzyńskim, a ostatnio nabyli od nich tę część Sechowie. Połowę góry kamienicy zajmuje wdowa po Januszu Kaźmierczaku. Pozostała część stanowi własność spadkobierczyń, wnuczek po Joannie Kaźmierczak.

Przechodzimy teraz do kamienicy nr 15. Niestety moja wiedza o układzie właścicielskim tej posesji jest znikoma. Wiadomo jedynie, że inwestorem, który ją wystawił był Niemiec oraz to, że w latach 20. XX w. kupił ją Polak. Prawdopodobnie ostatni jej właściciel zmarł bezpotomnie i jej obecny status właścicielski oparty jest o zarząd Powiatu. Więcej wiedzy posiadam o powojennych mieszkańcach tego domu, rodzinach: Klejnów, Twarużków, Matuszaków. Głowy tych rodzin godne są przywołania, a to w związku z ich bogatymi biogramami i śladami pozostawionymi na strzeleńskiej ziemi. Pierwszym, którego wspomnę to Kazimierz Klejn rocznik 1920. Jako 18-latek zgłosił się w 1938 roku ochotniczo do służby w Wojsku Polskim. Brał udział w wojnie obronnej 1939 roku i został wzięty przez Rosjan do niewoli. Następnie zwolniony z niej wstąpił do formowanej w Związku Radzieckim Armii Andersa, z którą wydostał się z Rosji i przez Persję dostał się do Palestyny stamtąd wraz ze swoim 15. Pułkiem Ułanów Poznańskich przerzucony został do Włoch i wziął udział w wyzwalaniu kraju. W lipcu 1944 roku został ranny w Bitwie pod Ankoną. Po długim leczeniu został wysłany do Anglii i tam przebywał do 1947 roku. Po powrocie do kraju założył rodzinę i mieszkał z nią w tejże kamienicy. Był inwalidą wojennym i pracował w Spółdzielni Mleczarskiej w Strzelnie. Zmarł w 1979 roku. Za udział w walkach zbrojnych odznaczony został: Krzyżem za Męstwo, Honorową Odznaką za Rany, Medalem Armii oraz odznaczeniami brytyjskimi: Gwiazdą za Wojnę 1939-1945, Gwiazdą Italii, Medalem za Obronę.

 

Kolejną rodziną, która zamieszkała w tej kamienicy byli Twarużkowie. Głowa rodziny Stanisław rocznik 1925 był wieloletnim pracownikiem Zarządu MPGKiM w Strzelnie, a następnie Spółdzielni Kółek Rolniczych w Jeziorach Wielkich, gdzie pełnił obowiązki zastępcy dyrektora spółdzielni. Syn Tadeusz Stanisław przez wiele lat piastował funkcję zastępcy a następnie dyrektora Gimnazjum i Szkoły Podstawowej z Oddziałami dwujęzycznymi im. Jana Dałkowskiego w Strzelnie. Córka Elżbieta Wikaryczak całe swoje dorosłe życie związała ze strzeleńską gminną oświatą, w której przez ostatnie kilkadziesiąt lat była główną księgową. To Lusia pogłębiła moją wiedzę, wzbogacając ją zdjęciami o słynnych przedwojennych lwach z Woli Kożuszkowej, z którymi bezpośredni kontakt miała jej babcia. Stanisław Twarużek zmarł w sędziwym wieku w 2017 roku.

Bardzo zacną rodziną, która zamieszkiwała w tej kamienicy byli państwo Sarnowscy. Mieszkała tutaj moja koleżanka z pracy w Urzędzie Miejskim Basia z Sarnowskich Radomska. Głową rodziny był Stefan Sarnowski (1921-1995), działacz spółdzielczy i społeczny. Był on podczas II wojny światowej członkiem „Szarych Szeregów“. Po ukończeniu Pierwszej Oficerskiej Szkoły Piechoty Przemyśl - Kraków wstąpił w szeregi Wojska Polskiego. Rodowity łodzianin do Strzelna przeprowadził się w 1949 roku. Pracował na etatach umysłowych w PGR-ach, PZZ-etach i od 1957 roku w PSS "Społem". W strzeleńskiej spółdzielni piastował stanowisko wiceprezesa. Przez szereg lat udzielał się aktywnie w ZHP - będąc w kadrze obozów letnich pełnił funkcję kwatermistrza. Pełnił również funkcję prezesa Związku kombatantów w Strzelnie. 

I już na zakończenie opowieści o tej kamienicy przywołam głowę rodziny Matuszaków, Ignacego rocznik 1920. Przed wojną był on pracownikiem strzeleńskich firm zbożowych. W czasie okupacji został wysiedlony do Generalnej Guberni. W 1943 roku wstąpił do krakowskiej grupy AK „Harnaś“, w której pełnił funkcję zaopatrzeniowca. W tej samej grupie była jego przyszła żona Maria. Po powrocie do Strzelna pracował w Spółdzielni Rolnik Kujawski, a następnie w pionie bankowym - Banku Ludowym, przekształconym później w Spółdzielnię Oszczędnościowo-Pożyczkową (SOP). Już w okresie międzywojennym był członkiem ZHP, a po wojnie członkiem Chóru Harmonia. Ignacy Matuszak zmarł w 1990 roku.

Foto.: Heliodor Ruciński i archiwum bloga