wtorek, 4 września 2018

Lisie gierki przedwyborcze




Nie tylko miasto i gmina zostały w rozwoju pogrążone, również główny winowajca tego stanu rzeczy pogrążył się, tym razem w otchłani głupoty i po prostu w niej utonął. Pociecha z tego może być jedna, już nie wypłynie i nie będzie przeszkadzał w odbudowie rumowiska, jakie po sobie pozostawił.

Osobiście uważam, że nie jest to normalne, by w pędzie do koryta nie zważać na grunt, po którym się biegnie. Tak czyni włodarz Strzelna, który w swej niemocy, w niewielkim powiecie mogileńskim, nie dosyć, że nie ma siły przebicia, to jeszcze swą mizerną tężyznę traci na zewnątrz, próbując wspomóc tych, którzy chcą likwidacji małych powiatów. Takie zachowanie może świadczyć tylko o jednym, o jakiejś dziwnej chorobie zakaźnej, którą rozsiał wśród jemu oddanych, a którą możemy nazwać, - a po nas choćby ruiny.

Nadzwyczajna sesja zwołana na piątek 31 sierpnia 2018 r. oraz zachowanie większości radnych przyniosły włodarzowi kolejną, tym razem polityczną klęskę - 6 radnych powiedziało basta, stop, dosyć; 5 radnych go poparło, a 1 wstrzymał się od głosu. Nie będzie wniosku o przejście Strzelna do powiatu inowrocławskiego i nie będzie stanowiska strzeleńskiej rady w sprawie poparcia dla oszołomów próbujących likwidować małe powiaty. Zapomniał rządca, że wszystko, co małe to piękne? Zapomniał również o powiedzeniu, - kto z małym, wojuje od małego w mizerocie, miernocie i małości ginie.

Jeszcze przed czteroma laty z własnego doświadczenia poznałem kulisy gry szpitalem w tamtych wyborach. Leżą przede mną dwa projekty porozumień jakie strzeleński PSL próbował zawrzeć z powiatowymi strukturami tej partii i z Platformą Obywatelską po wygranych przez siebie wyborach. Włodarz niczym Pinokio kłamał i mamił wszystkich i wszystko, by tylko osiągnąć swój cel. On już był umocowany bo wygrał wybory i mógł dalej rządzić gminą. Dla pozoru i gry dalej rozdawał karty. Tuż przed pierwszą sesją nowej kadencji Rady Powiatu poproszony zostałem o zorganizowanie spotkania decydentów z PO ze strzeleńskim peeselem i włodarzem. Jemu chodziło o jedno, o stworzenie pozorów koalicji rządzącej powiatem składającej się z radnych PO i pozostałych radnych strzeleńskich. Ta grupa mogła wszystko, a szczególnie utrącić władzę PSL w Powiecie - mieli większość, mogli Powiat przewrócić do góry nogami.

Zdawało się, że strony doszły do porozumienia i następnego dnia, tuż przed obradami sesyjnymi miano podpisać porozumienie, którego punktami m.in. było :
a.       Zagwarantować status quo szpitala strzeleńskiego przywracając jednocześnie opiekę nocną i świąteczną, powrót całodobowego zespołu ratunkowego oraz utrzymanie Ośrodka Zdrowia w Markowicach.
b.      Wdrożyć opracowany Audyt, gwarantujący bezpieczeństwo zdrowotne powiatu z jednoczesną realizacją zaniechanych programów standaryzacyjnych obiektu szpitala w Strzelnie.
c.       Zarząd Powiatu Mogileńskiego ustalić w składzie pięcioosobowym z gwarancją stanowiska wicestarosty i jednego członka Zarządu ze Strzelna.    

Jaką drogą pójść by nadal chytrze mamić. Przecież nie będzie obwodnicy, nie będzie szpitala, nie będzie reformy sieci szkolnictwa, nie będzie sieci kanalizacyjnej i rozbudowy oczyszczalni ścieków, nie będzie rewitalizacji śródmieścia, nie będzie pięknych parków, nie będzie, nie będzie, nie będzie... - No nic, trza wiać...
I co się stało? Lis podkulił kitę i czmychnął w przepastne rewiry czteroletniej kadencji pozostając wiernym miłośnikiem czterolistnej koniczynki (logo PSL). Nie wiem czy w nocy, czy późnym wieczorem, a być może rano, dogadano się z powiatowym peeselem i mamy co mamy... Rządni utrzymania się przy władzy robili i robią wszystko, by pozostać... Chytry lis wyprężył kitę i zaczął swoje gierki: szpitalem, szkołami, obiecankami, czyli kolejnymi latami gry w odstawanie od innych, po prostu w rujnowanie miasta.