środa, 14 lipca 2021

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 149 Ulica Powstania Wielkopolskiego cz. 1

Dzisiaj rozpoczynamy spacerek po ulicy Powstania Wielkopolskiego. Po raz pierwszy o tej ulicy pisałem przed dziewięciu laty. Było to 20 lutego 2012 roku, wówczas zamieściłem na starym nieistniejącym już blogu pierwszy wpis. Dzisiaj wracam do spacerku, dużo się zmieniło, zatem czas na uzupełnienia.

Jeszcze w początkach XVIII w. nazywana był Drogą ku Młynom i funkcjonowała jako obszar ogrodów miejskich i szpitalnych już w średniowieczu. Na jej skrzyżowaniu z ul. Świętego Ducha przylegał do niej teren gotyckiego kościółka pod wezwaniem św. Ducha wraz z cmentarzem, zaś cały obszar pomiędzy Drogą ku Młynom a ul. Cegiełka stanowiły jeszcze w XVIII i początkach XIX w. glinianki – miejsca pocegielniane. To właśnie ten teren został przekazany mieszczanom strzeleńskim przez prepozyta Józefa Łuczyckiego po wielkim pożarze miasta w 1762 roku, na kopalnię gliny i cegielnię. Po rozebraniu po 1815 roku gotyckiego kościółka i zlikwidowaniu cmentarza grzebalnego rozpoczął się powolny rozwój tej części miasta, która przybrała nazwę ulicy Młyńskiej. Początkowo znajdowało się tutaj kilkanaście luźnych drewnianych siedlisk i zaledwie cztery domostwa murowane. 

Rok 1945, wlot w ulicę Powstania Wielkopolskiego, na budynku siedziby byłej Kasy Chorych widoczne jest stanowisko przeciwlotnicze zbudowane przez Niemców

Po 1873 roku zmieniono polską nazwę ulicy na niemiecką i brzmiała ona Mühlenstrasse. Rozwój ulicy, podobnie jak całego miasta nastąpił z chwilą utworzenia powiatu strzeleńskiego, który został powołany do życia w 1886 roku. Numery poszczególnych posesji z początków XX w. zdają się świadczyć o postępującej na przełomie stuleci rozbudowie i zagęszczaniu nowymi posesjami ciągu ulicy, szczególnie jej południowej pierzei. Jej zabudowa miała charakter mieszany. Tutaj znajdowały się zakłady przemysłowe, jak: trzy tartaki i dwa zakłady budowlane, duży młyn parowy, dwie stolarnie, zakład ślusarski specjalizujący się w produkcji narzędzi rolniczych i bryczek konnych, hurtownia materiałów budowlanych, niewielka wytwórnia prefabrykatów betonowych, a także trzy firmy zajmujące się obrotem bydłem i końmi. Nadto przy ulicy tej znajdował się szpital powiatowy, pastorówka, kilka kamienic czynszowych oraz jeden dom miejski. Tutaj mieściła się też biblioteka Towarzystwa Czytelni Ludowych.

Ulica dwukrotnie stała się sceną walk wyzwoleńczych, w 1919 i 1945 roku. Pierwsze wydarzenie miało miejsce 2 stycznia 1919 roku. Na wysokości skrzyżowania z ulicą Szeroką (obecnie Gimnazjalną), przy budynku Vereinhausu (obecnie Dom Kultury), w którym mieściła się kwatera główna Grenzschutzu, żołnierze ustawili gniazdo z karabinem maszynowym. Raził on w trzech kierunkach – wschodnim, zachodnim i północnym. Podchodzące od strony zachodniej z kierunku Mogilna oddziały powstańcze po dowództwem Mieczysława Słabęckiego zostały z tegoż gniazda ostrzelane. W wyniku walk, na wysokości szpitala zginęło dwóch powstańców – Stanisław Pacholski i Czesław Plewiński, obaj z oddziału gnieźnieńskiego. Bohaterska postawa strzelnian Wacława Wieczorkiewicz i Józefa Hanasza dała kres walkom. Przebiegli oni po dachu kręgielni i dostawszy się w pobliże gniazda, rzucili granat ręczny na załogę niemiecką obsługującą karabin maszynowy. W ten sposób uciszyli rażący pociskami karabin, co umożliwiło powstańcom nacierającym od strony dworca dojście do budynku Vereinhausu, w którym mieściła się kwatera główna całego Grenzschutzu. Znajdujący się tam Niemcy złożyli broń, zaś reszta żołnierzy rozpierzchła się po okolicy, chowając się w domach kolonistów przy szosie młyńskiej (Wybudowanie Strzeleńskie). Walka zakończyła się po kilku godzinach pełnym zwycięstwem. Gdy siły główne por. Pawła Cymsa dotarły do Strzelna, miasto znajdowało się w rękach polskich. 

Drugie wydarzenie rozegrało się 21 stycznia 1945 roku. Wówczas to, oddziały Armii Czerwonej weszły do Strzelna od wschodu, z kierunku Konina i zostały zatrzymane przez ostrzeliwujących ich Niemców. Zajęli oni pozycje w budynku szpitala i byli to żołnierze Volksturmu. W walkach o miasto, pod szpitalem poległo kilku żołnierzy sowieckich. Ale też i trupy Niemców gęsto ścieliły się pod szpitalem, w jego wnętrzu i wzdłuż ulicy Kolejowej. Naoczni świadkowie tych wydarzeń, relacjonując je mówili o trupach Niemców, które leżały przez kilka dni w zaspach śniegu pod szpitalem i wzdłuż płotów cmentarnych przy ul. Kolejowej. Poległych Rosjan pochowano na nowym cmentarzu, zaś Niemców w zbiorowej mogile na cmentarzu ewangelickim.

Przechodząc do opisu ulicy Powstania Wielkopolskiego zacznę od wydarzeń związanych z wyżej cytowanymi datami, których źródłem jest relacja dwojga strzelnian – Alojzego Kluczykowskiego rocznik 1930 i Franciszka Krzewiny rocznik 1910. Z panem Alojzym rozmawiałem w 2007 r., zaś z panem Franciszkiem wcześniej, bo w 1995 r. Oboje okupację hitlerowską spędzili w Strzelnie i jako nieliczni posiadali wiedzę o obozie jenieckim i pędzonych przez Strzelno w styczniu 1945 r. jeńcach węgierskich.

Pierwszy budynek, jaki mijamy wchodząc w ulicę Powstania Wielkopolskiego, jest częścią większej budowli dawnego „Hotelu Park Miejski” Wiktora Piątkowskiego, od lat siedemdziesiątych znanego, jako Hotel Przedsiębiorstwa „Brda”, czyli popularnego hotelu miejskiego. Otóż budynek ten przypisany jest do placu Daszyńskiego, jednakże jego część parterowa wchodzi w obszar ul. Powstania Wlkp. Dlatego też, przywołam historię ze stycznia 1945 r. która niejako wprowadzi nas w tajemnicze i nigdzie, jak dotychczas nieopisane wydarzenia.

Pod koniec stycznia 1945 r. żołnierze sowieccy, z tzw. tyłów wielkiej armii, konwojowali przez Strzelno kolumnę jeńców węgierskich, którzy walczyli po stronie niemieckiej, jako sprzymierzeńcy Hitlera. Jeńcy gnani byli niczym stado bydła, bez wytchnienia przez kilkadziesiąt kilometrów. Kiedy dotarli do miasta ich kolumna wręcz parowała ze zmęczenia. Był to pamiętny styczeń bardzo zimno, ponad kilkanaście stopni mrozu. Jeńców wprowadzono w podwórze „Hotelu Park Miejski” – Piątkowscy jeszcze nie wrócili z wygnania. Wszystkich wegnano do wnętrza nie ogrzewanego baraku, który był przedwojenną „Kręgielnią” Wiktora Piątkowskiego. Tam stłoczonych przetrzymano do rana. Skoro świt wyprowadzono wszystkich i ustawiono do dalszej drogi. Jeden z jeńców próbował nawiązać kontakt z eskortą, coś gestykulował i począł wracać do „Kręgielni”, robił wrażenie przemęczonego lub chorego. Eskortujący żołnierz chwycił go za płaszcz i odciągnął od wejścia do baraku. Ten osunął się na kolana, a wówczas czerwonoarmista wypalił do jeńca serię z pepeszy. Nazajutrz zwłoki zamordowanego pochowano na cmentarzu ewangelickim.

Historię tę opowiedział mi w 2007 r. Alojzy Kluczykowski. Po nim powtórzył mi ją Piotr Płócienniczak, który dodał do niej własne przeżycie sprzed kilku lat. Wówczas odwiedził go znajomy radiesteta, który wyczuł w miejscu byłej „Kręgielni” promieniowanie mówiące o tragicznym wydarzeniu sprzed lat: W tym miejscu wydarzyło się coś tragicznego i krwawego, coś co ma odniesienie do wydarzeń wojennych. Kogoś tu zamordowano, są ślady krwi, ale ciała już tu niema. Spotkał Piotr pana Kluczykowskiego i zagadał, czy aby nie wie czegoś o wydarzeniach sprzed lat, jakie miały się rozegrać w „Kręgielni”? Wówczas pan Alojzy opowiedział mu o jeńcu węgierskim zamordowanym przez żołnierza radzieckiego. Relację przedstawił identycznie, jak opowiedzianą mi, a cytowaną wyżej.

Tuż za budynkiem hotelu znajduje się pierwsza, w całości przypisana tej ulicy posesja oznaczona numerem 2. Znajduje się ona po stronie południowej i jest lekko wsunięta w głąb parceli. Sąsiaduje z kolejną posesją, zabudowaną domem parterowym oznaczonym numerem 4. Obie należały do Ignacego Latosińskiego stolarza, który prowadził tutaj sklep meblowy i własną stolarnię. Pierwotny dom spod dwójki, znajdujący się przy samej ulicy został rozebrany, zaś obecny, ten w głębi został pobudowany na fundamentach stolarni. Za domem tym znajdował się ogród, który ciągnął się aż do drogi biegnącej wzdłuż torów linii kolejowej (obecnej ul. Klonowej). W latach osiemdziesiątych w ogrodzie tym pobudowano dwa domy od strony ulicy Klonowej. Pierwszy w 1981 r. wystawił lekarz, dyrektor szpitala w Strzelnie Wojciech Torkowski, drugi dom w 1989 r. najmłodszy syn Ignacego, Tadeusz Latosiński. W korytarzu domu nr 4 przy ul. Powstania Wlkp. 2 stycznia 1919 r. dr Jakub Cieślewicz urządził punkt opatrunkowy dla rannych powstańców wielkopolskich. Stąd rannych zaopatrzonych medycznie kierował do pobliskiego szpitala.

 

Z obiema posesjami związane są dzieje „Obozu Jeńców Angielskich”, któremu już wcześniej poświęciłem obszerny artykuł. O jego istnieniu dowiadujemy się z kroniki placówki Poczty Polskiej w Strzelnie oraz ze wspomnień Urszuli Firyn, Alojzego Kluczykowskiego i Franciszka Krzewiny. A oto link do tegoż artykułu:

https://strzelnomojemiasto.blogspot.com/2021/01/oboz-stalag-x-jencow-angielskich-w.html

Foto.: Heliodor Ruciński