piątek, 28 kwietnia 2023

Strzelno moje miasto wierszem



Strzelno moje miasto

     Dawno, bardzo dawno temu, hen przed tysięcznymi laty,
     Była tu osada z jeziorem, a wokół długie - trapezowe chaty.
     Przy nich ziemne budowle kamieniami poobstawiane,
     To piramidy kujawskie przez lud tutejszy wybudowane.

W czasach goplańskich życie na nowo tutaj się rodziło,
Stała tu karczma oraz kramy, do których się zachodziło.
Trakt z południa prowadził kupców w nadmorski kraj,
A lud rolniczy zmienił okolice w dostatni ziemski raj. 

     Karczował puszczę, uprawiał rolę i z barci pożytek miał.
     Na zwierza chodził i ryby łowił, taki palatyn mu zapis dał.
     A kiedy książę Mieszko nakazał ochrzcić znad Gopła lud,
     Ustawiono krzyż święty z kapliczką u starczewskich wód. 

U znaku świętego rozległe pola Strzelnem zwać poczęto,
Zapisując w annałach, że od przestrzeni tę nazwę wzięto.
Zaś lud miejscowy w legendę głęboko to miejsce wtopił
I przestrzeń równą jak stół krzyżem i strzałami zastąpił.

     Odtąd mówiono, że dawno temu przed Strzelna założeniem,
     W miejscu tym zbójcy łupili z wielkim kupców przerażeniem.
     W wigorze walk gęsto padały z cięciw wypuszczane strzały,
     Które w tradycji i podaniach znakiem herbowym się stały.

W dwunastym stuleciu wozy z dziewicami do Strzelna zjechały
I z fundacji Piotrowej na wzgórzu świętym osadzone zostały.
Tu wystawiły klasztor drewniany i z kamienia dwie świątynie,
Bullą papieża zgodę otrzymały mieszkania w tutejszej krainie. 

     Wielkich rodów to córy w białe habity zostały ubrane,
     Przez co nadaniami i dyplomami często były obdarzane.
     Za prawa i przywileje w podzięce Norbertowi się kłaniały,
     Z wdzięcznością modły do Boga Najwyższego kierowały.

Za ich przyczynkiem z osady miasto wyrosło z rynkiem,
Z dwoma przedmieściami, ulicami i niejednym szynkiem.
Na Gnieźnieńskim kościółek ze szpitalem przy św. Ducha,
Na Cestryjewie kaplica z wiatrakami, w które wiatr dmucha.

     W Rynku miejskim ratusz, waga i kramy gęsto się rozsiały,
     U podwoi których strzelnianki kupców z Kujaw oblegały.
     Mieszczanie chmiel z jęczmieniem w browarach ważyli,
     Tkali sukna i tkaniny, lepili garnki i z tych rzemiosł żyli.

A lud tu mieszkał pracowity, kupcy, szynkarze oraz rolnicy.
Zaś na zamku burgrabia, służby wszelakie oraz urzędnicy.
Wszyscy w braterstwie i zgodzie miasto Strzelno budowali,
Dla potomnym nowe domostwa przy ulicach powystawiali. 

     Ława Miejska dozór nad dobytkiem całym pilnie sprawowała,
     Gdy ktoś podpadł karała i przy szpitalu chłostę wyznaczała.
     Burmistrz z burgrabią na ratuszu urzędy swoje piastowali,
     Stare pergaminy okazując, do strzeżenia praw nawoływali.

Wielką sławą norbertańskie panny w kraj promieniowały,
Często królewskie i biskupie pielgrzymki tutaj przyjmowały.
Zacni prepozyci z rzymskich wypraw świętości zwozili,
Pocztem tysiąca kosteczek ołtarze świątynne przyozdobili.

     Przyszły lata ciężkie, klęsk, wojen, zaraz i wielkich pożarów,
     Zgorzał ratusz, domostwa, niosąc mnóstwo gorzkich żalów.
     Szczęśliwie prepozyt Łuczycki, co Strzelno i klasztor rozsławił
     Przywilejami pogorzelców obdarzył i z muru domy wystawił. 

W czasach ciężkich grasował zbój jeden Dąbkiem nazywany,
Co został podstępem zwabiony i przez mieszczan schwytany.
Kara za złodziejstwo, męki i dręczenie ludu orzeczoną została,
Powieszono Dąbka, zaś miastu fortuna wielka po zbóju ostała.

     Zasobne Strzelno dla sąsiada wnet łakomym kęsem się stało.
     W rozbiorze Polski z Krajem Nadnoteckim Prusom się dostało.
     I tak oto przyszły dni niewoli, udręki języka i obcego panowania,
     W których lud tutejszy walczył i uczył się na ojcowiźnie trwania. 

Żyli pospołu w mieście i okolicy: Żydzi, Niemcy i Polacy,
Rozwijając Strzelno rzemiosłem i handlem we wspólnej pracy.
Kiedy w Królestwie przeciwko zaborcy za broń chwytano,
Stąd pomoc płynęła, za kordon zbrojnych ludzi wysyłano.

     Spośród rzesz mieszkańców sławni w świecie tu się urodzili,
     Herschell, Michelson i Jacobowski mury nasze rozsławili.
     Gorczyca z Cieślewiczem lecząc miastu serce swe oddali,
     Barczykowski, Pinkowski pruskiemu naporowi się nie dali. 

Władza słowiańskie Strzelno na pruskie Strelno zamieniła
I w sercu ziemi nadgoplańskiej nowy powiat ustanowiła.
Wnet przybywać zaczęło nowych gmachów i kamienic wiele,
Wybudowano kolej i zaczęto remonty w prastarym kościele. 

     A kiedy wojna światową nazwana ziemię polską zalała,
     Chwycili za broń, przez co liczba zaborców zmalała.
     Narodowe, zwycięskie powstanie od Poznania ruszyło,
     Dotarło nad Gopło i ze strzelnianami Kujawy wyzwoliło. 

Odtąd nastały dni radosne, rozkwitła Polska wszędzie,
Nie wiedząc, że długo wolnością cieszyć się nie będzie.
Minęło lat dwadzieścia i Niemiec godność naszą zdeptał,
W obozach zagłady i na wygnaniu lud modlitwy szeptał. 

     Pół tysiąca strzelnian ofiarę na  Ołtarzu Ojczyzny złożyło,
     Po pięciu latach kajdan na powrót wolnością się cieszyło.
     Choć była ona niepełna i z orłem bez królewskiej korony,
     To pracowaliśmy, odbudowując nasze piastowskie strony. 

Nastał czas buntu i Solidarności, stan wojny wprowadzono,
A my powstaliśmy i już więcej nas nie postraszono.
Dziś dumni z bycia wolnymi, trwamy budując nowe,
Pielęgnujemy tradycje, dbamy o ciepłe ogniska domowe.
 
     Hej Strzelno moje miasto przez przodków za dom obrane,
     Ja wiernym twym murom do końca swych dni pozostanę.
     Tutaj mi przyszło cieszyć się z życia i dla ciebie pracować,
     Boś ty jedyne i dopóki sił mi starczy będę tobie hołdować. 


wtorek, 25 kwietnia 2023

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 194 Cestryjewo - cz. 6

Dom rodzinny Gądeckich

Stare Cestryjewo, podobnie jak i całe nasze miasto, to ludzie tutaj żyjący, ich pasje, szczególnie te zawodowe. To stąd wyszli i rozsławili nasze miasto: prawnik prof. dr hab. Bogdan Bronisław Błażejczak oraz abp Stanisław Gądecki Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski. Kontynuując opowieść o Cestryjewie warto podkreślić, że w mojej pamięci Ścianki i Cestryjewska zapisały się jako ulice rzemieślników strzeleńskich. Przy nich i w ich obrębie funkcjonowały kuźnie należące do: Floriana Siupki, a następnie Leona Gądeckiego i Alberta Siupki; Stanisława, Zygmunta i Ewarysta Błażejczaków; zakład rymarski Jana Oborskiego, stolarnia Tadeusza Barteckiego, wcześniej jego ojca stelmacha - kołodzieja Jana Barteckiego, a do tego przy ul. św. Jakuba zakład krawiecki Metodego Matuszaka i niemalże na końcu ulicy stał dom Tomasza Trzeckiego - zduna.

Dzisiaj cofamy się nieco spod ostatnio omawianej posesji Lippmannów i zatrzymujemy się pod posesją usytuowaną w części wschodnio-południowego narożnika ulic Ścianki i Świętej Anny. Dom przypisany jest numerowi Ścianki 3 i tak w ewidencji jest oznakowany, jednakże cała posesja do - ulicy Świętej Anny 1. Na początek o tejże ulicy. Otóż, w obrębie Cestryjewa w przeszłości znajdował się łącznik - ulica gospodarcza, komunikująca Ścianki (daw. Cestryjewo) z ul. Stodolną (wsp. A. A. Michelsona) oraz stanowiła dojazdy do posesji leżących po jej obu stronach. Znajdujące się przy łączniku posesje nosiły na przełomie XIX i XX w. numerację ul. Ścianki (Cestryjewa). Nadanie jej nazwy i rangi odrębnej ulicy nastąpiło już w wolnej Polsce, po 1919 roku. Wówczas, to przyjęła ona imię ul. Świętej Anny. A skąd wzięła się ta nazwa? Otóż w Strzelnie istniało przy kościele Św. Trójcy i NMP bractwo św. Anny powstałe już w 1593 roku. Zezwolenie na jego założenie, pismem datowanym we Włocławku 29 stycznia tegoż roku, wydał biskup włocławski i pomorski Hieronim Rozrażewski. Miało ono na celu obronę wiary katolickiej, szczególnie przeciw arianom i protestantom oraz innym różnowiercom, których nazywano kacerzami. Nadto jego członkowie prowadzili walkę z pijaństwem, plotkowaniem, obmawianiem bliźniego, kłótniami i porywczością. Członkowie bractwa wywodzili się ze wszystkich środowisk społecznych, a byli nimi zarówno duchowni jak i świeccy. Przy bractwie działała kapela składająca się z jego członków, mieli oni również swój ołtarz w bazylice strzeleńskiej, którego patronkom była św. Anna. Jeszcze w okresie międzywojennym liczyło ono 100 członków i jak pisał ks. prałat Ignacy Czechowski - było ono, jak wszystkie, tak i tutaj bractwem pogrzebowym. Jego członkowie wystąpili do magistratu strzeleńskiego, by ten nadał patronat tej części Cestryjewa św. Anny. Nazwy tych ulic bez zmian przetrwały po dzień dzisiejszy, tylko w czasie II wojny światowej okupant niemiecki nazywał ją Annen Strasse.

Strona Kalendarza na 1910 z reklamami dziadków - Arcybiskupa i mojego.

Zatrzymajmy się nieco dłużej przy ulicy Świętej Anny. Otóż, przy zbiegu tejże ulicy ze współczesną ulicą Ścianki znajduje się dom frontem zwrócony ku tej ostatniej ulicy. Cała parcela zawsze przypisana była i tak jest na mapach geodezyjnych, do ul. Cestryjewskiej (obecnej Ścianki), ale w związku z porządkowaniem numeracji, pod koniec lat osiemdziesiątych XX w. nadano tej posesji nr 1 i przypisano ją do ulicy Świętej Anny. Miejsce to dla nas strzelnian jest szczególne, gdyż w domu tym urodził się i wychował obecny Metropolita Poznański i Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski Arcybiskup Stanisław Gądecki. Fakt ten jak i nadanie Ekscelencji w 1992 roku tytułu Honorowego Obywatela Miasta Strzelna zobowiązuje mnie do opisanie dziejów tej posesji, jak i przybliżenia sylwetki Arcybiskupa. Zacznę od głowy rodziny Leona, który był ojcem Abpa Stanisława.

Wielkopolanin z urodzenia i Kujawiak z wyboru Leon Gądecki urodził się w 21 listopada 1913 roku w Płaczkowie w powiecie mogileńskim, w Prowincji Poznańskiej. Rodzicami jego byli Walenty i Franciszka z Rożnowskich. Ochrzczony został w kościele pw. św. Jakuba Większego w parafialnym Kamieńcu. Rodzice mieszkali i pracowali w Płaczkowie, położonym nad rozległym Jeziorem Szydłowskim. Był to majątek ziemski o pow. 311ha należący do Niemca Karla Vogta, w którym jego ojciec Walenty pracował jako kowal. Później Gądeccy przenieśli się do sąsiedniego Kamieńca, miejscowości składającej się z 527ha majątku kościelnego i wsi, leżących nad Jeziorem Kamienieckim. Po skończeniu nauki i ukończeniu 16 roku życia rozpoczął pracę w Kamieńcu w kuźni ojca, w której również pracowali jego bracia: Franciszek i Stanisław. Tu pod ich oczyma zgłębiał tajniki sztuki kowalskiej. Już po wojnie w 1946 roku, przed Komisją Egzaminacyjną Cechu Kowalskiego w Gnieźnie, zdał egzamin czeladniczy, a jesienią tegoż roku złożył egzamin mistrzowski.

W kwietniu 1948 roku poślubił w Strzelnie, w ówczesnym województwie poznańskim, Zofię z Siupków, córkę Floriana i Józefy z Burchardtów. Małżonka już od młodzieńczych lat była aktywną działaczką w strzeleńskich Młodych Polkach, których opiekunem był ówczesny wikary i późniejszy biskup gnieźnieński, ks. Jan Czerniak. Leon, zaraz też podjął pracę w prywatnym zakładzie kowalskim teścia Floriana. Ten rodzinny interes, teść zaczął prowadzić od wiosny 1909 roku, kiedy to przybył do Strzelna, wówczas powiatowego miasta, z wieloletniego pobytu w głębi Niemiec. Osiadając się tu nabył od zamożnego Niemca, radnego miejskiego, mistrza kamieniarskiego Otto Loruscha, dużą nieruchomość przy ul. Cestryjewskiej, obecna Ścianki 3. Tutaj też urządził zakład, który tak oto zareklamował w „Kalendarzu informacyjnym miasta Strzelna na 1910 r.": 

Kuźnia. Polecam Szan. Publiczności Strzelna i okolicy moją dobrze zaprowadzoną kuźnię, w której wykonuję wszelkie w zakresie kowalstwa wchodzące prace - dobrze szybko i po cenach umiarkowanych. Proszę o łaskawe poparcie mego przedsiębiorstwa. Floryan Siupka, mistrz kowalski w Strzelnie, dawn. p. Loruscha, posiadłość Cestrejewo.

Jego warsztat zyskał w okolicy dużą renomę, zatrudniał stale 2-3 czeladników oraz 3-4 uczniów.

Gniazdem rodowym Siupków jest śląski Imielin. Jest to rzadkie nazwisko występujące dzisiaj w liczbie 144  na Śląsku, 22 w Trzebiatowie i okolicy oraz 12 w Bydgoszczy. Florian Siupka ur. 4 maja 1877 roku, mistrz kowalski, przez wiele lat był starszym Cechu Kowalskiego, a w jego zakładzie odbywały się corocznie egzaminy czeladnicze. W latach międzywojennych był członkiem Rady Miejskiej - radnym, reprezentował w niej Blok Gospodarczy. W 1928 roku był wiceprezesem Towarzystwa Czeladzi Katolickiej i jednym z trzech patronów Stowarzyszenia Młodzieży Męskiej. Ofiarnie wspierał zakup Domu Rzemiosła w Bydgoszczy. W 1929 roku został wybrany skarbnikiem Towarzystwa Właścicieli Domów. Był członkiem Głównej Komisji Wyborczej w Strzelnie, członkiem Towarzystwa Przemysłowców i z jego ramienia delegatem do Izby Rzemieślniczej. W 1935 roku wszedł w skład Powiatowego Komitetu Uświadomienia Obywatelskiego w Mogilnie. W 1938 roku był prezesem Wielkopolskiego Zjednoczenia Rzemieślników Chrześcijan w Strzelnie i pomysłodawcą utworzenia dla miejscowego rzemiosła Bezprocentowej Kasy Pożyczkowej przy Banku Ludowym w Strzelnie. W 1939 roku jako Starszy Cechu Kowalskiego ofiarował 125 gramów srebra na Fundusz Obrony Narodowej.

W latach II wojny światowej zmuszony został, by pracować jako kowal w gospodarstwie rolnym na tzw. „Tri" pod Strzelnem (Tri-Towarzystwo Remontowo-Inżynieryjne), bowiem jego zakład zawłaszczył niemiecki konkurent Ludwig Hubert. W 1945 roku firma wróciła do rodziny i prowadził ją jeszcze kilka lat z synem Albertem, a od 1948 roku z zięciem Leonem Gądeckim. Idee państwa komunistycznego, jakie zaczęły z wielkim nasileniem wypierać po 1948 roku wszelką własność prywatną, spowodowały upadek wielu firm. Wysokimi podatkami doprowadzono, że i rodzinna firma Siupków-Gądeckich została zamknięta. Leon mając na utrzymaniu żonę Zofię i urodzonego w 1949 roku synka Stanisława podjął w 1950 roku pracę jako kowal w ówczesnym Państwowym Gospodarstwie Rolnym w Strzelnie. Pracował w nim do 1952 roku, następnie w latach 1953-1956 w Państwowym Ośrodku Maszynowym, również w Strzelnie.

Ministranci podopieką Andrzeja Urbaniaka w drodze do Kruszwicy na mecz z tamtejszymi ministrantami - w II rzedzie stojacych pierwszy z prawej Stanisław Gądecki.

Z nastaniem w 1956 roku odwilży październikowej i z początkiem destalinizacji kraju, chwilowo nastały lepsze czasy dla prywatnej inicjatywy. W 1957 roku Leon Gądecki otworzył, już pod swoim szyldem, na powrót kuźnię. Począł świadczyć usługi w bardzo szerokim zakresie kowalstwa, naprawy i regeneracji sprzętu rolniczego. Z jego oferty korzystali liczni okoliczni rolnicy, którzy oparli się próbom kolektywizacji wsi. W międzyczasie na świat przyszedł kolejny syn Jan i córka Maria, oboje zostali nauczycielami. Najstarszy, Stanisław, po ukończeniu Liceum Ogólnokształcącego w Strzelnie poświęcił się służbie Kościołowi. 

Leon Gądecki ciężką pracą w kuźni oraz pracą na niewielkim kawałku ziemi zapewniał rodzinie skromny, ale godziwy byt. Jego działalność społeczna rozwijała się około spraw Kościoła. Przez wiele lat był członkiem Rady Parafialnej. Nie stronił od licznych posług podczas uroczystości i świąt kościelnych. 

W warsztacie swoim zatrudniał i kształcił wielu uczniów, aż nastał rok 1988, wówczas zakończył swoją działalność przechodząc w wieku 75 lat w stan spoczynku i na zasłużoną emeryturę. Ale czy można było być bezczynnym, skoro praca stanowiła pasję jego życia. Brakowało w okolicy fachowców, którzy mogliby w trudnych latach przełomu naprawić gro sprzętu, do którego nie produkowano już części zamiennych. „Nachodzono“ więc sędziwego już mistrza sztuki kowalskiej, by ten zaradził im w uruchomieniu starego urządzenia, czy w naprawie zepsutej maszyny. Sam Pan Leon nie stronił od kontaktu z ludźmi potrzebującymi pomocy. Przy okazji takiego kontaktu z ludźmi dowiadywał się nowinek, a i przy tym sam udzielał wielu bezcennych porad.

Ministranci - wycieczka do Częstochowy, w II rzędzie kuca drugi od prawej Stanisław Gądecki.

W rozmowie z jednym z najstarszych sołtysów gminy Strzelno, dowiedziałem się o wypadkach bezinteresowności w świadczeniu usług przez Pana Leona, jeżeli skierowane one były do całego środowiska. Mianowicie, w 1980 roku mieszkańcy wsi Sławsko Dolne postanowili ufundować figurę Matki Boskiej. Z zamiarem fundacji mieszkańcy zanosili się już w okresie międzywojennym. Ale pomysł ten zaczęto realizować dopiero w 1980 roku, kiedy to Polska budziła się do nowego życia. Zebrano odpowiednie fundusze i za pośrednictwem rodaka, ks. Antoniego Dobrzyńskiego, zlecono rzeźbiarzowi Szulcowi wykonanie figury Matki Bożej. Nastał stan wojenny. Z Poznania do Sławska dotarła wiadomość, że figura jest gotowa i można ją odebrać. Potrzebne jeno było ogrodzenie, które zlecono mistrzowi Leonowi Gądeckiemu. W mrokach stanu wojennego wykuł on je w postaci łańcucha ozdobnego - majstersztyk sztuki kowalskiej, nic nie biorąc w zamian. I tak oto, w czerwcu 1982 r. długo oczekiwana figura stanęła w centrum wsi, w narożniku ogródka przydomowego Tadeusza Dobrzyńskiego. Uroczystość poświęcenia zgromadziła nieomal wszystkich mieszkańców wsi. Ceremonii dokonał ks. Antoni Dobrzyński w asyście ks. proboszcza Alojzego Święciechowskiego i strzeleńskich wikariuszy. 

Żywot ziemski Leona Gądeckiego dobiegał końca. 20 stycznia 2007 roku zmarła w wieku 90 lat małżonka Zofia. On sam już wówczas z domu nie wychodził. Mieszkał z córką Marią, która bez granic poświęciła się opiece nad rodzicami, a na końcu nad samym ojcem. Leon Gądecki zmarł w czwartek 21 maja 2009 roku.


 Arcybiskup Stanisław Gądecki

Stanisław Gądecki urodził się w Strzelnie w ówczesnym województwie poznańskim dnia 19 października 1949 roku. O rodzicach pisałem wyżej. Wychowywany w głębokiej wierze katolickiej, od młodych lat znakomicie udzielał się jako ministrant w parafii św. Trójcy w Strzelnie. Podobnie jak moi bracia tak i ja byłem z młodym Stanisławem ministrantem. To on z późniejszym księdzem Stanisławem Wiśniewskim oraz moim bratem Antonim uczyli nas ministrantury - po łacinie. Osobiście pamiętam go z kościoła i z bycia ministrantem, gdyż tam najczęściej spotykaliśmy się, choć mieszkaliśmy od siebie zaledwie o kilkadziesiąt kroków. Uczęszczał do miejscowej szkoły podstawowej, a następnie do Liceum Ogólnokształcącego. Tutaj 31 maja 1967 roku zdał egzaminem maturalny, kończąc naukę w Strzelnie. 

5 czerwca 1967 roku został przyjęty do Prymasowskiego Wyższego Seminarium Duchownego w Gnieźnie, gdzie w latach 1967-1973 studiował filozofię i teologię. Tam - pod kierunkiem ks. prof. Felicjana Kłonieckiego - napisał pracę dyplomową pt.: „Herodeion w świetle historii, geografii i archeologii". Święcenia kapłańskie przyjął z rąk księdza kardynała Stefana Wyszyńskiego w Bazylice Archikatedralnej w Gnieźnie, w Wigilię Zesłania Ducha Świętego, 9 czerwca 1973 roku.

 

Pamiętam jego mszę prymicyjną i radość nas wszystkich z uczestnictwa w tej liturgii. Pamiętam, jak przyjeżdżał do Strzelna. Wówczas mieszkałem już przy ul. Kościelnej. Po wielokroć widziałem go wracającego z kościoła, zawsze w towarzystwie, któregoś ze szkolnych kolegów. 

Decyzją księdza Kardynała Prymasa został skierowany do Rzymu na studia specjalistyczne z zakresu biblistyki. Studiował na Pontificium Institutum Biblicum de Urbe, uzyskując licencjat (9 lutego 1977 roku) na podstawie pracy: „Lo stato primitivo e la versione lucana della parabola degli invitati che si scusano (Lc 14,16-24)“, napisanej pod kierunkiem ks. prof. Jacques Dupont. Następnie udał się do Jerozolimy naStudium Biblicum Franciscanum (1976/77), celem pogłębienia studiów archeologicznych i judeochrześcijańskich. Po powrocie do Rzymu ukończył rok doktorancki (22 maja 1978 roku) i na podstawie pracy: „La liberazione e salvezza nel secondo libro dei Maccabei“, napisanej pod kierownictwem prof. P. Zeraffy na Pontificia Studiorum Universitas a S.Thoma Aq. in Urbe, uzyskał doktorat z teologii biblijnej (summa cum laude; 16 czerwca 1982 roku). W okresie studiów - prócz starożytnych języków biblijnych - uczył się języków nowożytnych: włoskiego na Università Italiana per Stranieri w Perugii - 1973; francuskiego na Institut Catholique de Paris i na École Pratique dell'Alliance Française w Paryżu - 1974; angielskiego w Brighton Overseas Students Center i The London School of English - 1975; niemieckiego na Goethe Institut w Passau - 1976 i 1977. Służył pomocą duszpasterską w różnych ośrodkach duszpasterskich na terenie Włoch, Francji, Niemiec, Wielkiej Brytanii i USA.

Bp. Stanisław Gądecki w rozmowie z o. Kazimierzem Łabińskim OMI w Markowicach.

W 1982 roku wrócił do kraju i podjął pracę dydaktyczną z zakresu nauk biblijnych w Prymasowskim Wyższym Seminarium Duchownym w Gnieźnie (Archeologia Biblijna, Historia Starego i Nowego Testamentu, Wstęp ogólny do Pisma św., Ewangelie Synoptyczne, Pisma Janowe, Teologia Biblijna) oraz prowadzenie lektoratów języka angielskiego i niemieckiego. Ponadto wykładał egzegezę Starego Testamentu w Prymasowskim Instytucie Teologicznym dla świeckich w Gnieźnie i Prymasowskim Instytucie Kultury Chrześcijańskiej w Bydgoszczy oraz w Wyższym Seminarium Duchownym Misjonarzy św. Rodziny w Kazimierzu Biskupim (1983-1992). Od 12 września 1986 do 12 czerwca 1989 roku pełnił funkcję wicerektora Prymasowskiego Wyższego Seminarium Duchownego w Gnieźnie. Służył pomocą duszpasterską w kościele rektorskim św. Jana Chrzciciela w Gnieźnie. Był odpowiedzialny za organizację zagranicznych pielgrzymek diecezjalnych, członkiem Rady Ekonomicznej PWSD, sekretarzem administracyjnym periodyku Studia Gnesnensia, członkiem Biblijnej Komisji Przygotowawczej II Synodu Plenarnego. W lecie 1989 roku uczestniczył w programie studiów organizowanym przez Cardinal Bernardin Center for the Study of Eastern European Jewery na Spertus College of Judaica w Chicago, poświęconym żydowskiej teologii, liturgii i kulturze oraz amerykańskiemu pluralizmowi religijnemu. Na przełomie 1989/1990 prowadził badania w École Biblique et Archeologique w Jerozolimie. Uczestniczył w zjazdach, kolokwiach, sympozjach naukowych. Jest autorem ponad 300 artykułów z zakresu biblistyki i dialogu z judaizmem, homilii, rozważań, kilku podręczników, m.in. tłumaczonych na język rosyjski.

1 lutego 1992 roku mianowany został biskupem pomocniczym Archidiecezji Gnieźnieńskiej i otrzymał stolicę tytularną Rubiconu. Konsekracja biskupia miała miejsce w Prymasowskiej Archikatedrze w Gnieźnie 25 marca 1992 roku. Również uroczystą mszę odprawił w Strzelnie. Nowy ordynariusz Archidiecezji Gnieźnieńskiej, abp Henryk Muszyński, powierzył mu - prócz zwykłej działalności duszpasterskiej - troskę o sprawy katechizacji, szkoły katolickie, duszpasterstwo młodzieży, duszpasterstwo zakonów i permanentną formację prezbiterów Archidiecezji Gnieźnieńskiej. Przewodniczył Radzie Wydawniczej Gaudentinum. Był sekretarzem Międzynarodowego Komitetu Organizacyjnego Obchodów Tysiąclecia Śmierci św. Wojciecha.

Markowice 2014 r.

Wielokrotnie można było spotkać biskupa Gądeckiego w Markowicach. Tutaj przyjmowanym był szczególnie ciepło przez emerytowanego już kustosza sanktuarium ojca Kazimierza Łabińskiego OMI. Kiedy w 1992 roku został obdarzony tytułem Honorowego Obywatela Miasta Strzelna, jego kontakty z rodzinnym miastem zacieśniły się jeszcze bardziej. Brał udział w opłatkowych spotkaniach z samorządowcami, w ważnych wydarzeniach rocznicowych i okolicznościowych w mieście i gminie, odpustach, zjazdach absolwentów LO i wielu innych.  

Markowice 2018 r.

Dnia 28 marca 2002 roku został mianowany przez Jego Świątobliwość Jana Pawła II Arcybiskupem Metropolitą Poznańskim. Kanoniczne objęcie diecezji miało miejsce 2 kwietnia 2002 roku. Uroczysty ingres do Archikatedry Poznańskiej odbył się 20 kwietnia 2002 roku, a 29 czerwca tegoż roku na Placu św. Piotra z rąk Ojca Świętego otrzymał paliusz metropolitalny. W podniosłej uroczystości ingresu do Katedry Poznańskiej wzięli udział również samorządowcy strzeleńscy, ks. Proboszcz Otton Szymków, delegacja LO strzeleńskiego ze Sztandarem. Obecni byli rodzice arcybiskupa, rodzina, mieszkańcy Strzelna, Mogilna.

Abp Stanisław Gądecki podczas pogrzebu Honorowego Obywatela Miasta Strzelna lek. med. Ryszarda Cyby Strzelno, 13.06.2012 r.

13 sierpnia 2013 r. - abp Stanisław Gadecki - pożegnanie ss. elżbietanek

Przed mszą św. w intencji absolwentów LO - abp Stanisław Gądecki z księżmi absolwentami LO ks. kan. Janem Trojanowskim i ks. kan. Jerzym Nowakiem.

W wymiarze ogólnopolskim, od 14 marca 1992 roku wszedł w skład Komisji ds. Katolickiej Agencji Informacyjnej i został członkiem Rady Programowej KAI. Od 2 grudnia 1994 - 1 maja 1996 roku był członkiem Komisji Episkopatu Polski ds. Duchowieństwa. Dnia 20 czerwca 1992 roku został mianowany przez Konferencję Episkopatu Polski wiceprzewodniczącym, a 10 marca 1994 roku - przewodniczącym Komisji Episkopatu Polski ds. Dialogu z Judaizmem. Po reformie struktur Episkopatu Polski, 1 maja 1996 roku został przewodniczącym Rady Episkopatu Polski ds. Dialogu Religijnego, obejmującej trzy gremia: Komitet do Dialogu z Judaizmem, Komitet do Dialogu z Religiami Niechrześcijańskimi, Komitet do Dialogu z Niewierzącymi. Inicjator Dnia Judaizmu w Kościele katolickim w Polsce. W dniu 28 listopada 2002 roku został wybrany członkiem Rady Stałej Episkopatu Polski, a dnia 18 marca 2004 roku - Wiceprzewodniczącym Konferencji Episkopatu Polski. Od 24 czerwca 2006 roku pełnił funkcję przewodniczącego Komisji Duszpasterstwa KEP, a od 19 czerwca 2009 roku członka Komisji Wspólnej Rządu RP i Konferencji Episkopatu Polski. Abp Stanisław Gądecki 12 marca 2014 roku został wybrany Przewodniczącym Konferencji Episkopatu Polski na pierwszą kadencję, a 14 marca 2019 roku - na drugą kadencję.

Wizyta strzelnian u abp. Stanisława Gądeckiego w Pałacu Arcybiskupim na Ostrowie Tumskim w Poznaniu 20 marca 2014 r. (uczestniczyli burmistrz Ewaryst Matczak z małżonką, sekretarz Jarosław Marek, Heliodor Ruciński TMMS, Marian Przybylski TMMS).

Mianowany przez Ojca Świętego konsultorem Papieskiej Komisji ds. Religijnych Relacji z Żydami (23 lutego 1995 roku), brał udział w konferencjach, spotkaniach, sesjach, sympozjach poświęconych tej tematyce w kraju i zagranicą. Ojciec Święty Franciszek 8 maja 2014 roku mianował abp. Stanisława Gądeckiego członkiem Kongregacji Nauki Wiary na pierwszą kadencję, a 8 maja 2020 r. - członkiem Kongregacji na drugą kadencję. W latach 2016-2021 abp Stanisław Gądecki był Wiceprzewodniczącym Rady Konferencji Episkopatów Europy. Metropolita poznański brał udział w Synodzie Biskupów w Rzymie poświęconym głoszeniu słowa Bożego (2008), nowej ewangelizacji (2012), rodzinie (2014 i 2015) i młodzieży (2018). 

Abp Stanisław Gądecki, pomimo rozległych obowiązków w Archidiecezji Poznańskiej i w całym Kościele Polskim, pamięta o Strzelnie i strzelnianach. Cyklicznie spotyka się z koleżeństwem klasowym z LO oraz wspiera nasze obecne władze miejskie w realizacji ambitnych planów rozwojowych.

Foto.: Heliodor Ruciński, ze zbiorów Kazimierza Kowalskiego z Wrześni, archiwum bloga


poniedziałek, 17 kwietnia 2023

Z dziejów wsi Sławsko Dolne - cz. 5

Wjazd do wsi Sławsko Dolne od strony szosy Strzelno-Kruszwica z 1941 roku. Po lewej gospodarstwo okupacyjnego sołtysa  Paula Höpfnera. 

W kolejnej opowieści o wsi Sławsko Dolne przywołam mniejszość niemiecką, tutaj mieszkającą w latach 1919-1945 oraz smutne i ciężkie czasy okupacji. Wiele z zawartych w tej części wątków, które spisałem przed 30. i więcej laty, pochodzi z opowieści samych mieszkańców. Najwięcej z nich to wspomnienia śp. Stefana Jankowiaka oraz przekazy zasłyszane i mi powtórzone przez drugiego powojennego sołtysa śp. Franciszka Pruczkowskiego.

Mniejszość niemiecka w Sławsku Dolnym

Według danych z 1921 r. w całym powiecie strzeleńskim zamieszkiwały 4 043 osoby przyznające się do narodowości niemieckiej i było to o blisko 3 000 osób mniej niż w 1910 roku. Ten spadek spowodowany był wyjazdem z terenu powiatu Niemców, którzy nie przyjęli obywatelstwa polskiego. Pozostali Niemcy przyjęli obywatelstwo polskie, a tym samym zostali pełnoprawnymi obywatelami II RP. Po prostu byli Polakami narodowości niemieckiej. W tymże 1921 roku w Sławsku Dolnym zamieszkiwało 201 osób, w tym 52 Niemców, a w Sławsku Małym 257 osób, w tym 45 Niemców. Łącznie w obu miejscowościach było 361 osób, w tym 97 Niemców. Ciekawostką jest to, że wieloletnim sołtysem wsi Sławsko Małe przez 26 lat był do 1927 roku Jerzy Würtz, Polak narodowości niemieckiej. Pełniąc tę funkcję przez wiele lat ponownie został wybrany sołtysem w 1926 roku. Starosta jednak wyboru nie zatwierdził i ogłosił na 27 października 1926 roku ponowne głosowanie, uzasadniając, że Würtz nie władał dostatecznie językiem polskim w słowie i piśmie. Ponowne głosowanie potwierdziło zaufanie wszystkich mieszkańców do Würtza, na którego 34 z 38 osób biorących udział w wyborach oddało głosy - większość Polaków. Wkrótce, bo w styczniu roku następnego Starosta zawiesiło go w tych czynnościach i powierzyło ten urząd również wieloletniemu sołtysowi Sławska Dolnego Andrzejowi Dobrzyńskiemu. 

Jak widać mniejszość niemiecka była inaczej traktowana przez władz i inaczej przez współobywateli. Oficjalnie było wszystko ok., zaś w drugim obiegu słano z góry okólniki, w których dawano wytyczne jak doły mają postępować względem mniejszości. Skądinąd wiadomo, że działania władz, polityków i mediów względem mniejszości narodowych było nacechowane nacjonalizmem. Mieszkający tutaj Niemcy zaliczali się do zasobniejszej warstwy społecznej. Spośród nich prym wodziła rodzina Würtzów, z których mieszkający w Sławsku Dolnym Wilhelm posiadał 107 ha i piękne oraz nowoczesne budynki gospodarskie; w Sławsku Małym Jerzy Würtz dzierżył 63 ha, a Maks Würtz 53 ha.

Plan wsi Sławsko Dolne z 1939 r. według Klausa Mantheya.

Na podstawie przesłanej mi przez Rainera Zobela mapki Sławska Dolnego z 1939 roku, autorstwa Klausa Mantheya, poznajemy lokalizację poszczególnych gospodarstw w obszarze wsi. Autor opisując ją zaznaczył, że przy ulicy wiodącej do szosy inowrocławskiej znajdowała się karczma Wiedemeyera i kuźnia Dobrzyńskiego, później Niemca Wenera. Przy ulicy w kierunku szosy Kruszwickiej mieściło się gospodarstwo Paula Höpfnera, a w centrum wsi okazałe zabudowania Mutschlera I (Jerzy). Przy ulicy prowadzącej na cmentarz ewangelicki mieszkał po lewej stronie Klotzbücher, za nim Maks Würtz i naprzeciwko niego, po drugiej stronie ulicy Jerzy Würtz. Przy ulicy wzdłuż Sławska Dolnego ku Stodólnu za Balcerzakiem znajdował się dom stróża wiejskiego, a za nim remiza Ochotniczej Straży Pożarnej. Dalej za budynkiem Dobrzyńskiego znajdowało się duże gospodarstwo Wilhelma Würtza, a następnie Mutschlera II i Hermana Gestaltera. Po drugiej stronie ulicy, pomiędzy siedliskami Andrzeja Dobrzyńskiego było gospodarstwo Kämmerera.

Wielki budynek obory i magazynu w gospodarstwie Wilhelma Würtza przetrwał do dzisiaj...

A więc wojna

Z wybuchem wojny we wsi wszystko się zmieniło. 7 września 1939 roku władze polskie internowały wszystkich mężczyzn pochodzenia niemieckiego, których zgromadzono na placu tartacznym przy ulicy Powstania Wielkopolskiego (u Niemca Küchla), a następnie w kolumnie marszowej wysłano w kierunku wschodnim, przez Wronowy na Skulsk i dalej na Kutno. Podczas postoju we Wronowach jeden z Niemców, 32-letni Karol Würtz ze Sławska Dolnego - Kaisershöh podjął się próby ucieczki z konwoju. Zauważył to policjant polski i - do niereagującego na wezwania - oddał śmiertelny strzał. Zwłoki Würtza pochowano na cmentarzu we Wronowach. Drugim mieszkańcem Sławska Dolnego, który również zginął w tym konwoju był Hermann Gestalter. W pierwszych latach okupacji władze policyjne prowadziły śledztwo w sprawie o te, jak i dwa inne zgony internowanych strzeleńskich Niemców: Kleindorfa i Kurta Schulza. 

13 września 1939 roku żołnierze niemieccy wkroczyli do wsi. Szybko ustanowiono nowego sołtysa, którym oczywiście został tutejszy, od pokoleń mieszkający, Niemiec Paul Höpfner. Zarząd nad miastem został powierzony komisarzowi obwodowemu Gminy Strzelno-Północ, Helmutowi Würtzowi ze Sławska Dolnego, który komisarzem obwodowym Gminy pozostał do końca okupacji. Do końca roku wysiedlono polskich gospodarzy, sprowadzając na ich miejsca Niemców bałtyckich - Baltendeutschów. Pozostawiono tylko siłę roboczą, Polaków zatrudnionych w gospodarstwach niemieckich i ich rodziny.

Wydarzeniem tragicznym, które po wojnie upamiętnione zostało krzyżem przydrożnym, było rozstrzelanie we wsi Sławsko Małe nieznanego Polaka. Otóż, po zajęciu Strzelna i okolicy przez Wehrmacht, Niemcy urządzili w piwnicy budynku tutejszej szkoły więzienie. Po kilku tygodniach więźniów pochodzących ze Sławska Dolnego i Sławska Małego rozpuszczono do domów. Jednym z przetrzymywanych był obcy - niewiadomego nazwiska i pochodzenia, którego z szosy kruszwickiej przyprowadzili tutaj żołnierze Wehrmachtu. Wkrótce wyprowadzono go z budynku i kilkadziesiąt metrów od szkoły, na polu Niemca, sołtysa Paula Höpfnera, rozstrzelano i tam pochowano. Zwłoki jego spoczywały w tym miejscu do końca wojny i dopiero w październiku 1945 roku ekshumowano. Nieznany Polak,  4 listopada 1945 roku został pochowany we wspólnej mogile ofiar II wojny światowej na starym cmentarzu przy ul. Kolejowej w Strzelnie. 

Inna wersja tego wydarzenia mówi, że drogą ze Strzelna do Inowrocławia i od Kruszwicy wracali uciekinierzy, polscy cywile. Z grupy tej odłączył się pewien zegarmistrz z Bydgoszczy nieznanego nazwiska, kierując się ku Sławsku z zamiarem zdobycia prowiantu i mleka dla dziecka, które pozostało w kolumnie pod opieką jego małżonki. Przebywający w pobliżu patrol Wehrmachtu pochwycił zegarmistrza, oskarżając jednocześnie o szpiegostwo. Natychmiast wydano wyrok śmierci przez rozstrzelanie. Dwóch żołnierzy z patrolu odmówiło wykonania rozkazu. Wściekły dowódca sam dokonał mordu na uciekinierze. Zwłoki ofiary zostały zakopane przy płocie sołtysa Paula Höpfnera, a dokonali tego dróżnik Skonieczny oraz mieszkaniec Sławska, Jan Zalewski.

Krzyż w miejscu śmierci uciekiniera z Bydgoszczy.

We wrześniu 1939 roku, jednego wieczora, krótko po zajęciu tych ziem przez Wehrmacht, grupa miejscowych Niemców rozbiła kapliczkę Matki Bożej, która stała przy szosie Strzelno - Inowrocław. Ostał się jedynie krzyż,  z urwanym prawym ramieniem Ukrzyżowanego, porzucono w ogrodzie Niemca Bruno Brunka. Mieszkaniec Sławska Bolesław Jankowiak (brat Stefana) potajemnie zabrał zbezczeszczony wizerunek Chrystusa i przez całą wojnę przechowywał go w remizie strażackiej, w sienniku, na którym sypiał aż do wyzwolenia. 

Mniej więcej w tym samym czasie dokonał się los figury, która znajdowała się przy skrzyżowaniu dróg Strzelno - Inowrocław - Kruszwica. Kiedy z internowania powrócił do Sławska, z innymi Niemcami, Bruno Brunk nakazał Stefanowi Jankowiakowi zaorać pole przy figurze św. Wawrzyńca. W trakcie jego prac przyjechali żołnierze Wehrmachtu i ustawili zasieki oraz posterunek przy drodze do Kruszwicy, tuż obok figury. Jankowiak widział, jak drogami przemieszczali się powracający do swych domostw uciekinierzy. Jeden z żołnierzy z posterunku podjął próbę obalenia i zniszczenia figury św. Wawrzyńca. W tym celu zaczął wydawać polecenia pracującemu przy orce Jankowiakowi. Ten choć znał język niemiecki, udawał, że nic nie rozumie. Wówczas wtrącił się oficer i zakazał, by czyniono jakiekolwiek próby zniszczenia Świętego. Gdy pole zostało zaorane, pod koniec października 1939 roku Niemcy ze Sławska, pod osłoną nocy, rozbili figurę, a jej elementy przewieźli do Gospodarstwa Brunka, gdzie przeleżały do końca okupacji. Niestety, po wojnie mieszkańcy nie podjęli się prób odbudowania przydrożnego znaku wiary.

W czasie okupacji we wsi, poza gospodarstwami rolnymi, działalność gospodarczą - co odnotowano w Księdze adresowej z 1941 roku - prowadzili Niemcy: Kammerer - rzeźnik, Reich - szewc, Wener - kowal, Wiedemeyer - karczmarz i sklepikarz. Okres ten ciężko przeżyła tutejsza ludność polska. Ich los poznajemy z relacji mieszkańców, które zastały zebrane po wojnie przez nauczyciela Piotra Rewersa. Oto, co wynotował nauczyciel: - … wtenczas rozpoczęła się martyrologia ludności polskiej. Sołtys niemiecki Höpfner chodził tylko po wsi z biczem w ręku i mając powód lub nie, zatrzymywał Polaków, mszcząc się nad nimi w okropny sposób. Z piwnic szkolnych zrobili Niemcy więzienie, również znęcając się nad Polakami, sami nie wiedząc za co. Pracować musieli codziennie od świtu do nocy bez względu na niedzielę i święta. Jeżeli zimą trafiał się czasami dzień, że nie było pracy, to kazano im przerzucać w stodole słomę z jednego miejsca w drugie, aby tylko ich męczyć, a prócz tego za najmniejsze uchybienie - ich zdaniem - bito i kopano lub sprowadzano żandarmerię z pobliskiego Strzelna.

Pisząc o sobie Piotr Rewers zanotował: - Natomiast mnie niemiecki urząd gminny pismem z dnia 12 października 1939 roku poinformował, że mam natychmiast opuścić budynek szkoły. Wyprowadziłem się do Strzelna, a stamtąd zabrano mnie do więzienia strzeleńskiego. W więzieniu działy się okropne rzeczy. Żandarmeria i miejscowi Niemcy w okropny i bestialski sposób bili więźniów, że ci wracali do celi z połamanymi szczękami, a w najlepszym wypadku bez zębów. Po wydostaniu się z więzienia wyjechałem na podrobioną przepustkę do Generalnej Guberni i przez cały okres wojenny pracowałem w Warszawie… - zanotował Piotr Rewers.

CDN


sobota, 15 kwietnia 2023

Z dwoma siekierkami poszedł sadzić las

To nie żart, że 77-latek w dniu swoich urodzin, na zaproszenie leśników z Nadleśnictwa Miradz, w piątek 14 kwietnia 2023 roku poszedł sadzić las. Do tego poszło mu to bardzo dobrze. Towarzyszyłem Przyjacielowi w tych poczynaniach i wiem, że to nieostatni „wybryk“ w jego wykonaniu. Zapraszam do lektury i bliższego poznania Społecznika…

Heliodor Ruciński – skarbnik Towarzystwa Miłośników Miasta Strzelna, członek Wielkopolskiego Towarzystwa Genealogicznego „Gniazdo” z siedzibą w Gnieźnie, Towarzystwa Przyjaciół Muzeum Ziemi Mogileńskiej w Mogilnie z siedzibą w Chabsku oraz Kręgu Starszyzny Harcerskiej im. druha harcmistrza Henryka Mazurkiewicza w Mogilnie. 

Bezgranicznie oddany idei społecznikowskiego działania. Wielkopolanin z urodzenia, regionalista, działacz pozarządowy na niwie kulturalnej, fotografik, organizator uroczystości rocznicowych i patriotycznych na pograniczu Wielkopolski i Kujaw. Od lat dziecięcych, jako zuch, a następnie harcerz działa w harcerstwie - dziś w Kręgu Starszyzny Harcerskiej w Mogilnie. Współzałożyciel i wieloletni członek Zarządu Towarzystwa Miłośników Miasta Strzelna. Jest pasjonatem fotografii i dokumentalistą działalności organizacji pozarządowych, których jest członkiem i sympatykiem. W ramach społecznikowskiej aktywności, z wielką dozą inspiracji i pomysłów przez kilkadziesiąt lat brał czynny udział w przygotowaniach do 80., 90. i 100. rocznicy Powstania Wielkopolskiego na pograniczu kujawsko-wielkopolskim: w Strzelnie, Mogilnie, Inowrocławiu, Gnieźnie oraz Poznaniu. Kultywuje tradycje związane ruchami narodowo-wyzwoleńczymi w Wielkopolsce i na pograniczu z Kujawami: Wiosna Ludów, powstanie styczniowe, Powstanie Wielkopolskie 1918-1919.

Wchodził w skład komitetów organizacyjnych renowacji pomników nagrobnych (osobiście pracował przy renowacji 56 pomników w Strzelnie), zbiorowego pomnika poległych powstańców w Strzelnie, budowy Pomnika Powstańca Wielkopolskiego w Mogilnie. Organizował żywe lekcje historii z udziałem 1200 młodzieży i harcerzy. Jest opiekunem miejsc pamięci narodowej (9 miejsc). Współorganizował 27 grudnia 2013 r. uroczystości na pograniczu Inowrocław - Strzelno - Gniezno związane ze sprowadzeniem do Gniezna doczesnych szczątków kapitana Pawła Cymsa - w ramach akcji Powrót Dowódcy. Brał udział w grupie potomków delegatów w obchodach 100. rocznicy Sejmu Dzielnicowego w Poznaniu. Z przebiegu tych wszystkich uroczystości wykonał potężną dokumentacje fotograficzną. Jego zdjęcia ilustrują 26 książek o tematyce regionalnej, historycznej i genealogicznej, ok. 600 artykułów prasowych i blogów. Jest współautorem dwóch albumów z dziejów Strzelna - Strzelno to wielka rzecz i Przydrożne sacrum. Zorganizował 26 wystaw o tematyce historycznej i 7 wystaw autorskich promujących Wielkopolskę i Kujawy - krajobraz, budownictwo sakralne, architektura drewniana.

W 2014 roku otrzymał medal im. Aleksandra Patkowskiego przyznany przez Ruch Stowarzyszeń Regionalnych Rzeczypospolitej Polskiej. Wręczenie nastąpiło w Operze Nova w Bydgoszczy przez Podsekretarza Stanu w Ministerstwie Kultury

Heliodor Ruciński, ur. 14 kwietnia 1946 w Strzelnie, syn Alfonsa i Teresy z d. Michalak. W drugiej klasie Szkoły podstawowej w Strzelnie wstąpił (rok 1954) do drużyny zuchów. W tym samym roku złożył obietnicę zuchową i otrzymał znaczek zucha. Do harcerzy wstąpił w roku 1956 od tego czasu regularnie uczęszczał na zbiórki. Uczestniczył w biwakach oraz w obozach w Przyjezierzu i Suszewie. Podczas obozu harcerskiego w Łebie w roku 1959 złożył przyrzeczenie harcerskie i otrzymał krzyż harcerski który został uroczyście przypięty do mundurka. Jest członkiem Kręgu Starszyzny Harcerskiej im. druha harcmistrza Henryka Mazurkiewicza w Mogilnie 

Absolwent Liceum Ogólnokształcącego w Strzelnie. Mieszka  w Strzelnie, emeryt od roku 2006. Zawodowo związany był z budownictwem, spółdzielczością, jednostkami samorządowymi i instytucją obsługi rolnictwa. Pracę rozpoczął w Przedsiębiorstwie Budownictwa Rolniczego w Mogilne, następnie w Spółdzielni Inwalidów w Mogilnie, po czy podjął pracę w Prezydium Powiatowej Rady Narodowej w Mogilnie, a po rozwiązaniu powiatów w Urzędzie Miasta i Gminy w Strzelnie. Ostatnie 26 lat przepracował w Polskich Zakładach Zbożowych – Zespół Spichrzy i Młynów w Kruszwicy. Pracował na stanowiskach samodzielnych i kierowniczych.

Rodzinna tradycja - Bukałówka i Farmerówka rocznik 1907

Od młodzieńczych lat para się fotografią i filmowaniem. Jest dokumentalistą wszelkiego typu wydarzeń w Strzelnie i regionie od kilkudziesięciu lat. Blisko współpracuje z regionalistą Marianem Przybylskim autorem kilkudziesięciu opracowań do których przygotowuje fotografie. Fotografie zamieszcza także w prowadzonym przez w/w blogu „Strzelno moje miasto”. Zdjęcia z różnych uroczystości w Strzelnie oraz okolicy prezentuje na różnych portalach internetowych. Zdjęcia  jego autorstwa oraz zdjęcia pochodzące z jego zbiorów są ilustracją wielu artykułów prasowych, i wydawnictw regionalnych. Organizator licznych wystaw organizowanych przez TMMS, w tym wystaw autorskich. 

Posiada wielką kolekcję fotografii dokumentujących życie społeczno-gospodarcze i religijne mieszkańców pogranicza Kujaw i Wielkopolski. Zbiera stare aparaty fotograficzne, których ma sporą kolekcję. Jest również kolekcjonerem starych widokówek oraz numizmatykiem. Ściśle współpracuje z Domami Kultury w Strzelnie i Mogilnie oraz z Romańskim Ośrodkiem Kultury w Strzelnie. 

Współredagował miesięcznik regionalny „Wieści ze Strzelna” oraz miesięcznik „Kujawska Madonna”. Współinicjator  akcji przywracania pamięci – restauracja starych pomników nagrobnych oraz coroczne przeprowadzanie kwest cmentarnych w których udział biorą harcerze strzeleńscy. Akcja wyróżniona Nagrodą Marszałka Województwa Kujawsko-Pomorskiego „Rodzynki z pozarządówki” – 2011 rok. Współinicjator obchodów 90 rocznicy Powstania Wielkopolskiego i wystawienia obelisku poświęconego poległym powstańcom wielkopolskim. Współorganizator uczczenia 150 rocznicy wybuchu powstania styczniowego tablicą pamiątkową informującą o funkcjonowaniu w Strzelnie lazaretu powstańczego. 

Współorganizator zjazdów genealogów wielkopolskich na Kujawach, min. w Markowicach, Ludzisku, Siemionkach, Kościeszkach i Strzelnie. Inicjuje i przygotowuje uroczystości patriotyczne, rocznicowe i okolicznościowe na terenie powiatu mogileńskiego. Jest autorem dokumentacji fotograficznej kapliczek, krzyży i figur przydrożnych gminy Strzelno. Jego zdjęcia stały się ilustracją albumu „Strzeleńska nekropolia”. W 2014 roku otrzymał medal im. Aleksandra Patkowskiego przyznany przez Ruch Stowarzyszeń Regionalnych Rzeczypospolitej Polskiej. Wręczenie nastąpiło w Operze Nova w Bydgoszczy przez Podsekretarza Stanu w Ministerstwie Kultury, a w 2021 roku Medal Pamięci o Powstaniu Wielkopolskim. Posiada wiele innych medali i odznaczeń. 

Heliodor jest wdowcem i wspólnie ze śp. Jadwigą wychowali córkę Mirosławę i syna Piotra. Ma trzy ukochane wnuczki…

100 lat Przyjacielu!!!

 

środa, 12 kwietnia 2023

Teofil Jarmułt-Mlicki (1813-1883) Kawaler Krzyża Virtuti Militari

Dwór Mlickich w Osówcu - 1967 r.

Czy Teofil popełnił mezalians? Był bohaterem narodowym, jednym z najbogatszych ziemian polskich w powiecie mogileńskim. Zanim podjął decyzję o poślubieniu swojej oblubienicy miał z nią cztery córki. Kto i co wpłynęło na tę decyzję? W poniższym artykule znajdziecie odpowiedzi na nurtujące mnie pytania… 

Teofil jest kolejną osobą z zacnego rodu Jarmułt-Mlickich, pieczętujących się herbem Dołęga, która zasługuje na przedstawienie. Przez całe swoje życie mieszkał w dobrach rodzinnych Osówiec pod Orchowem, władając nimi jako ostatni potomek w linii męskiej. Po jego śmierci dobra te przeszły w ręce córki Józefy (1859-1917), która z kolei po ślubie 14 czerwca 1891 roku wniosła je w wianie mężowi Jarosławowi Frezerowi z Brzyskorzystewka. 

Teofil urodził się 20 grudnia 1813 roku w Osówcu, jako syn Józefa i Marianny Bogadkówny, córki Kazimierza, kasztelana kruszwickiego. Jego dziadkiem był Kajetan Jarmułt-Mlicki, dziedzic Osówca. Miał starsze rodzeństwo, siostrę Praksedę (1805-1861) zamężną Kraszkowską (mąż Antoni dziedzic Zielęcina) i braci, Dionizego (1801-1882) dziedzica majątku Leszcze nad Gopłem i Jana (1808-1874) dziedzica majątku Ostrówek nad Gopłem. 

Początkowo nauki pobierał w domu i po przygotowaniach przeprowadzonych przez swojego nauczyciela kształcił się w szkole wydziałowej, późniejszym gimnazjum poznańskim św. Marii Magdaleny dla katolików. Jako student, przerywając naukę pośpieszył za głosem budzącej się do życia Ojczyzny do Królestwa Polskiego. W drodze towarzyszył mu Tadeusz Mieczkowski, syn właścicieli Orchowa i parobek z Osówca Wojciech Królak. Tam w Warszawie zaciągnął się do 2. szwadronu Pułku Jazdy Poznańskiej i w nim jako prosty żołnierz odbył kampanię przeciwko Moskalom. Nigdy nie żałując trudów, a przy tym nie szczędząc życia swego uznawał swój udział w powstaniu za wielki zaszczyt. Chociaż jego pozycja społeczna i pochodzenie mogły przyczynić się do szybkiego awansu w hierarchii wojskowej, to nigdy nie zabiegał o niego i nie rościł o to pretensji. Wolny od chęci osobistego wyniesienia, zadawalał ambicje swoje skromnym stanowiskiem żołnierza, walczącego za najsprawiedliwszą, najsłuszniejszą sprawę na świecie.

Żołnierz Pułku Jazdy Poznańskiej.

Uczestniczył w licznych walkach i potyczkach, w tym w wyprawie generała Henryka Dembińskiego na Litwę i w odwrocie wojsk do Warszawy. Walczył m.in. pod Grochowem - 25 lutego 1831 roku, Dębe Wielkie - 31 marca, Ostrołęką - 26 maja, Rajgrodem - 29 maja, o Wilno - 17 czerwca, a na końcu w obronie Warszawy - 6 i 7 września. Sejm Patentem ogłoszonym 5 sierpnia 1831 roku uznał, iż wszyscy, którzy pod komendą generała Dembińskiego walczyli na Litwie, dobrze się Ojczyźnie zasłużyli. Również i Teofilowi Mlickiemu przysługiwał ten Patent z wyróżnieniem i uznaniem. Patent sejmowy podpisany zostało przez Marszałka Izby Poselskiej, Władysława Ostrowskiego, a za sekretarza Izby podpisał go Walenty Zwierkowski, poseł. Podpis pod nim złożył również Prezes Senatu Maciej Wodziński i za sekretarza Senatu Franciszek Wężyk, kasztelan. Kolejnym Patentem, tym razem z dnia l5 Września 1831 roku Teofil Mlicki został odznaczony, jako jeden z 74 żołnierzy Jazdy Poznańskiej srebrnym Krzyżem Wojskowym Virtuti Militari.

Teofil Mlicki - obraz olejny pędzla Konrada Szarego w zbiorach Szkoły Podstawowej w Orchowie.

Po upadku powstania listopadowego powrócił do rodzinnego Osówca, gdzie po śmierci ojca tutejszą częścią dóbr zarządzał najstarszy brat Dionizy, który już wówczas miał swoje dwa majątki - Leszcze i Jurkowo. Zapadła wówczas decyzja, by Teofil dokończył przerwaną naukę. W tym celu udał się do Leszna i tam dokończył naukę w miejscowym gimnazjum. Powróciwszy z głową pełną wiedzy Teofil przejął w 1839 roku z rąk brata zarząd nad spadłymi na niego dobrami, który umiejętnie i praktycznie prowadził. Ziemi ojczystej nie wypuścił z rąk, a do tego dopomagał niejednemu rodakowi do jej zachowania. W latach 1844-1845 znajdujemy go wśród członków Towarzystwa Rolniczo-Przemysłowego, z którego ramienia współorganizował pokazy i wyścigi konne w Inowrocławiu, a których celem było polepszenie hodowli koni w Wielkim Księstwie Poznańskim. Był również członkiem Towarzystwa Tatrzańskiego. 

W czasie powstania wielkopolskiego 1846 roku czynnie włączył się w niesienie pomocy powstańcom poznańskim. Również czynnie włączył się w kolejne powstanie wielkopolskie 1848 roku. Był on wtedy porucznikiem w formującym się 1 pułku ułanów. W 1863 roku dopełnił swego obowiązku, jako obywatel na pograniczu ułatwiał przewóz broni dla powstańców walczących z Moskwą i pomagał w przeprowadzaniu ochotników przez granicę. Za swą aktywność w świadczeniu pomocy braciom za kordonem i oddanie walce o niepodległość Ojczyzny, był nękany przez ówczesne władze pruskie. 

Przeminęła i ta burza. Mlicki szanowany przez współobywateli, pracował dalej jako gospodarz pilny i obywatel gorliwy zabiegający o dobro publiczne. Osówiec w 1860 roku liczył 3150 mórg, w tym 1558 mórg lasów. W 22 domach mieszkało tutaj 235 osób. Majątek specjalizował się w hodowli koni i bydła. Teofil wespół z ks. Nikodemem Siegiem z Orchowa i grupą ziemian założyli w 1865 roku Towarzystwo Rolnicze Mogileńskie (TRM), stanowiące filię Centralnego Towarzystwa Gospodarczego (CTG) dla Wielkiego Księstwa Poznańskiego. Wzorowo prowadzone przez niego gospodarstwo folwarczne było obiektem wycieczek i tzw. lustracji dokonywanych przez członków TRM. Angażował się również w życie polityczne, lecz na tym polu niewiele osiągnął, a nawet stał się bohaterem jednego ze skandalicznych zebrań przedwyborczych powiatu mogileńskiego w Trzemesznie, odbytym 13 sierpnia 1876 roku. Zarzucono mu, że w wielkim zgiełku i harmidrze został wybrany delegatem wyborczym, a nie powinien gdyż nie był stronnikiem ultramontanizmu, a jedynie liberałem.

 

Z czasem wypracował sobie markę najzamożniejszego obywatela w powiecie mogileńskim. Niemców gospodarzy, którzy osiedlili się w jego okolicy, wykupywał i niejednego stąd się pozbył. W zaborze pruskim walka pomiędzy Polakami a Niemcami była niezmiernie żywą na polu ekonomicznym. Niemcy, wspierani przez swój rząd, czekali tylko na każde finansowe zachwianie się Polaka i wykorzystywali każdą przymusową sprzedaży kawałka ziemi polskiej, by powiększyć swój stan posiadania. Wywłaszczenie Polaków było w systemie germanizacji bardzo niebezpiecznym dla naszej narodowej tożsamości. Teofil Mlicki należał do światłych ziemian, którzy pracą, oszczędnością doszli do zamożności, poprzez co swoje posiadłości ziemskie zabezpieczyli na długie lata od przymusowej sprzedaży. Mało tego, jak odnotowano we wspomnieniu pośmiertnym: - Polakom dopomagał, ażeby nie upadli w tej walce o byt i dobrze się sprawie narodowej zasłużył.

 

W 1880 roku jego sylwetka, jaku weterana powstania listopadowego została przedstawiona na łamach dziennika „Gońca Wielkopolskiego“. Rok później 26 lutego prasa poznańska donosiła: - Pan Teofil Mlicki z Osówca kupił w tych dniach ostatnią kolonię od kolonisty we wsi Suszewie, którą to kasztelan sierpecki, także Mlicki (dziadek Teofila) rozdał był osadnikom sprowadzonym z Niemiec, i tak w ręce polskie wróciło ponad 1000 mórg

Niestety nie udało mi się rozwikłać zagadki małżeństwa Teofila, który będąc 52 letnim mężczyzną zdecydował się na ślub z młodszą od siebie o 23 lata Franciszką Wyrębską (1836-1907). Ceremonia zaślubin odbyła się w 1865 roku w Orchowie, w kościele pw. Wszystkich Świętych. Teofil na długo przed zawarciem związku małżeńskiego miał z Franciszką aż cztery córki: Julię ur. w 1857 roku, Józefę - 1859, Marię - 1860 oraz Emilię - 1861. Czy był to mezalians? Prawdopodobnie Franciszka nie była szlacheckiego pochodzenia i domniemywać możemy, że była córką małżonków Franciszka i Marianny z Jakubowskich, którzy związek małżeński zawarli w Orchowie w 1836 roku. Zapewne ojciec Franciszki pełnił jakąś funkcję w dobrach osówieckich i jego córka tą drogą otrzymała pracę we dworze u Teofila Mlickiego. Musiało bardzo iskrzyć pomiędzy panem a ochmistrzynią, czego owocem było urodzenie przez nią w przeciągu pięciu lat czterech córek. Ostatecznie - prawdopodobnie pod presją proboszcza orchowskiego ks. Nikodema Siega - Teofil poślubił Franciszkę. 31 lipca 1879 roku Teofil sporządził testament, którym dobra osówieckie zapisał swojej małżonce Franciszce z Wyrębskich. Od tego momentu Franciszka stała się pełnoprawną panią na Osówcu i - w części, dzieląc to z córkami - spadkobierczynią fortuny.  

Osówiec - kaplica w podziemiach, której spoczął Teofil Mlicki z małżonką Franciszką.

 

Najstarsza córka Julia (1857-1918), wyszła w Orchowie 24 lipca 1883 roku za Henryka Mittelstaedta, właściciela Łuszczewa w Królestwie Polskim, i tam zmarła 8 maja 1918 roku, pochowana w Skulsku. Z kolei Józefa (1859-1917) została dziedziczką Osówca, wychodząc w Orchowie 14 czerwca 1892 roku za Jarosława Frezera z Brzyskorzystewka. To jemu wniosła piękną posiadłość ziemską Osówiec, którego ostatnim właścicielem był jej syn Ludomir Frezer. Zmarła w Poznaniu 14 listopada 1917 roku i została pochowana w Brzyskorzystwi. Trzecią córką była Maria (1860-1905) zamężna za Wacława Lutostańskiego, zmarła w Nieborzynie w Królestwie Polskim 25 marca 1905 roku i pochowana została w Budzisławiu. Najmłodszą córką Teofila i Franciszki była Emilia (1861-1925), która kupiła w 1890 roku od Niemca Franciszka von Blauer dobra Złotniki w powiecie żnińskim (1350 mórg) za 307.000 marek i 3 lipca 1894 roku poślubiła w Orchowie Tadeusza Czarlińskiego. A oto zachowany opis tego ślubu:

Dnia 3 lipca 1894 roku pobłogosławił w Orchowie po stosownym przemówieniu ks. proboszcz Sieg, związek małżeński pomiędzy panną Emilią Mlicką, córką śp. Teofila, właścicielką majątku Złotniki p. Rogowem, a panem Tadeuszem Czarlińskim, synem p. Juliana i śp. Anny z Donomirskich. Pomiędzy zaproszonymi gośćmi byli obecni: ks. dr Wartenberg z Kamieńca, p. Emil Czarliński z Brąchnówka, p. Henryk Donimirski z Zajezierza p. Sztumem i wielu innych.

Emilia zmarła w Poznaniu 6 lipca 1925 roku i została pochowana w grobowcu rodzinnym w Rogowie.

Teofil Jarmułt-Mlicki, mając 70 lat, po dłuższej i ciężkiej chorobie, 20 stycznia 1883 roku zmarł w swoim dworze w Osówcu. Pod koniec swego żywota, pod namową proboszcza ks. Nikodema Siega, Mlicki podjął się dzieła budowy kaplicy prywatno-publicznej w rodzinnym Osówcu. Miał w jej podziemiach spocząć, jednakże nie zdążył dokończyć dzieła, które kontynuowała już jego małżonka. W związku z tym spoczął w Orchowie w krypcie rodzinnej i w 20 września 1885 roku po ukończeniu budowy kaplicy, zostały do niej przeniesione jego doczesne szczątki. W podziemiach kaplicy, obok małżonka, spoczęła również Franciszka, która 26 lutego 1907 roku zeszła z tego świata u córki we dworze w Złotnikach.