wtorek, 28 lutego 2023

Z dziejów wsi Sławsko Dolne - cz. 4

Wielu mieszkańców obu wsi wzięło udział w I wojnie światowej, z których sześciu zginęło, a kilkunastu zostało rannych lub wziętych do niewoli. Na podstawie niemieckiej listy strat, żołnierzami, którzy wzięli udział w walkach na frontach wojennych byli: z Kaisershöh - Max Binder, Michał Błażejczak, Eugen Friedrich (zginął), Oskar Klotzbücher, Kazimierz Kolczyński, Stefan Łysiak, Leon Majek, Stanisław Pawłowski, Bernhard Reich, Friedrich Reich, Arthur Schmoll, Ospald Schmoll, Michał Sieracki, Antoni Śmigiel, Max Wiedemeyer, Arthur Würtz (zginął) Oraz z Kaisersthal - Antoni Bednarek (zginął), Władysław Boniewicz (zginął), Józef Gabryszak, Max Herber, Franciszek Łysiak (zginął), Herman Reich, Michał Rogalski, Stefan Siedlewski, Ernst Timm, Oskar Würtz, Jan Zaremba, Stanisław Zaremba, Tomasz Zientara (zginął).  

W czasach II Rzeczpospolitej

2 stycznia 1919 roku w wyniku działań Powstania Wielkopolskiego obie wsie Kaisershöh i  Kaisersthal zostały wyzwolone z jarzma niewoli pruskiej. Stopniowo Polacy zaczęli przejmować władzę w swoje ręce. Dotychczasową Szkołę Ewangelicką 1 maja 1919 roku rozdzielono na dwie szkoły wyznaniowe. W Kronice szkolnej odnotowano: - Wolna Ojczyzna dała nam szkołę polską, skończyła się niesprawiedliwość krzyżacka, „nie będzie Niemiec pluł nam w twarz“. Bóg dał nam wolność, pokażemy się jako wolni Polacy. Nowa szkoła polska niech wychowa Polaków, wiernych synów Kościoła św. i dobrych obywateli wolnej Polski.

W czerwcu 1919 roku urzędowo przywrócono dawną polską nazwę miejscowości Sławsko Małe (Kaisershöh) oraz nadano nową nazwę miejscowości Sławsko Małe Kolonia Kaisersthal) - Sławsko Dolne. W 1933 roku obie miejscowości połączono pod wspólną nazwą Sławsko Dolne. Do wsi należy przysiółek zwany, Dąbek - południowo-zachodnia część gruntów należących do wsi. W II połowie XIX w. znajdowała się tutaj cegielnia, z której niemalże cała produkcja posłużyła do przebudowy obu wsi z drewnianych w murowane. Przy niej znajdował się również wiatrak, który funkcjonował do początku XX w. Po likwidacji cegielni, powstało w jej miejscu gospodarstwo rolne. 

Pierwszym nauczycielem w polskiej szkole katolickiej został od 1 lipca 1919 roku Czesław Kwieciński. Niestety, pracował tylko do 1 listopada 1919 roku, gdyż został przeniesiony do Wójcina. Od tego czasu lekcji udzielał tutejszym dzieciom dojeżdżający ze Strzelna dwa razy w tygodniu nauczyciel tamtejszej szkoły Franciszek Jagielnicki. Dopiero objęcie posady nauczyciela i kierownika szkoły przez Antoniego Lubika od 15 kwietnia 1920 roku uporządkowało funkcjonowanie tej placówki. W pierwszej kolejności powołany został nowy polski dozór szkolny w składzie: Andrzej Dobrzyński - rolnik, Andrzej Malicki - kołodziej, Kazimierz Różański - robotnik, Antoni Szeliga - rolnik, Jerzy Mutschler i Jerzy Würtz. W maju zlikwidowana została szkoła ewangelicka, a dzieci zostały przeniesione do Stodólna i Ciechrza.

Charakterystycznym obrazem lata 1920 roku była fala uciekinierów i pobór do wojska, co zostało odnotowane na kartach kroniki szkolnej:

Ojczyzna w wielkim niebezpieczeństwie. Bolszewicy posuwają się coraz dalej ku stolicy. Rada Obrony Państwa wzywa wszystkich pod broń. Ze wsi zgłasza się kilku młodych i starszych mężczyzn do armii Hallera. Na szosach ciągnie się fala uchodźców z kresów wschodnich. Charakterystyczne małe wozy i konie. Na wozie siedzi na słomie cała rodzina i cielątko, a za wozem krowa i pies. Tak ciągną ci nieszczęśliwi przed Bolszewikiem, szukając schronienia u braci w Wielkopolan. - Stał się cud nad Wisłą, wróg dzięki pomocy Francji odparty, ucieka, rozpaczliwie się broniąc.

Niestety, czas powojenny pozostawił po sobie niezbyt chlubną opinię o mieszkańcach Sławska, których - według opinii nauczyciela Antoniego Lubika - moralnie bardzo podupadli.

- Podczas żniw kradziono zboże z pola, nawet pomagali rodzicom przy tym dzieci szkolne i przedszkolne. Dzieci bardzo kłamliwe. Słychać często jak rodzice mówią: „Złodziejstwo dziś nie grzech“. Są także i jednostki poczciwe… 

W grudniu 1922 roku w Sławsku Dolnym objął gospodarstwo po Ottonie Klotzbücherze Marcin Balcerzak ze Strzelna. W Sławsku Małym nadal funkcjonowała karczma u Wiedemeyera, która pełniła również rolę świetlicy publicznej i lokalu wyborczego. W 1923 roku naukę w jednoklasowej szkole powszechnej rozpoczęło 83 dzieci w czterech oddziałach. W roku szkolnym 1925-1926 tutejszy nauczyciel Antoni Lubik był urlopowany i zastępowała go Rozalia Bąkówna z Kruszwicy. Według danych z 1927 roku w Ciechrzu działała Filia Związku Robotników Rolnych i Leśnych ZZP (Związków Zawodowych w Polsce), która skupiała również mieszkańców Sławska Małego i Sławska Dolnego. Na czele tej organizacji stanął od 16 stycznia tegoż roku mieszkający w Sławsku Małym Jan Gulczyński. Wieloletnim sołtysem wsi Sławsko Małe był do 1927 roku Jerzy Würtz (26 lat). W tym też roku Starostwo zawiesiło go w tych czynnościach i powierzyło ten urząd również wieloletniemu sołtysowi Sławska Dolnego Andrzejowi Dobrzyńskiemu.

1 października 1927 roku kierownik szkoły Antoni Lubik został przeniesiony do Boruszyna w powiecie obornickim. A oto link do pełnego biogramu kierownika szkoły:

https://strzelnomojemiasto.blogspot.com/2020/06/antoni-lubik-1896-1938.html

Stanowisko po nim przejął tymczasowy nauczyciel ze Strzelna Piotr Rewers. W międzyczasie obie wsie trawiły liczne pożary, których było po kilka w roku. Paliły się stogi, stodoły wypełnione zbiorami, a także budynki inwentarskie. 4 listopada 1923 roku spłonęła wypełniona zbożem stodoła Balcerzaka. Na przełomie lutego i marca 1925 roku spłonęły stodoły Andrzeja Dobrzyńskiego i Roberta Klotzbüchera. W nocy z 24 na 25 lipca 1925 roku w skutek podpalenia spłonęły zabudowania Maksymiliana Würtza: stodoła, obora cztery szopy i kilka maszyn rolniczych. Z 14 na 15 sierpnia 1925 roku spłonęła druga pełna zboża stodoła Klotzbüchera. W nocy z 10 na 11 sierpnia spłonęły dwa stogi zboża należące do Oskara Mutschlera, a z 14 na 15 września spłonęły doszczętnie stodoły Oskara Mutschlera i jego sąsiada Wilhelma Würtza. Natomiast z 5 na 6 października spłonął stóg ze zbożem Andrzeja Dobrzyńskiego. W Nowy Rok spłonęła stodoła Jerzego Würtza, a z 8 na 9 stycznia 1927 roku w obejściach Jerzego Mutschlera wybuchł kolejny pożar. Pastwą płomieni padła stodoła o czterech klepiskach, z której płomienie przeniosły się na oborę - spłonęło w niej 14 sztuk bydła. W tym czasie świętowano suto zakrapiane alkoholem polowanie i nie miał kto gasić pożaru. 8 dni później spalił się stóg słomy Roberta Klotzbüchera. W niedzielę 20 lutego 1927 roku spłonął stóg słomy Szeligi.

1926 rok - podpisy uczniów Szkoły Powszechnej w Sławsku Małym

Naprzeciw zapobieżeniu w przyszłości pożarom, 16 października 1931 roku kierownik szkoły Piotr Rewers założył Ochotniczą Straż Pożarną w Sławsku Małym. W tym samym czasie żona  kierownika, Irena Rewers założyła Stowarzyszenie Kobiet Pracujących. W 1933 roku odbyto w sali szkolnej walne zebranie Towarzystwa Kobiet Katolickich pod wezwaniem św. Barbary w Sławsku Małym. Z dokładnego sprawozdania wynika pilna, rozumna i sumienna praca całego Towarzystwa, którego istnienie we wsi jest potrzebne, gdyż wsie Sławsko Małe i Dolne w większości zamieszkują duzi gospodarze pochodzenia niemieckiego, którzy w 1920 roku przyjęli obywatelstwo polskie. Polacy za wyjątkiem kilku gospodarzy to przeważnie siła najemna. W 1933 roku w Sławsku Małym sołtysem był Stanisław Dobrzyński. W 1934 r. Kujawy nawiedziła epidemia duru brzusznego. We wsi Sławsko Małe zachorowało 6 osób, które przewieziono do Szpitala Powiatowego w Strzelnie i tam poddano kuracji.

1926 rok - cd. podpisów uczniów Szkoły Powszechnej w Sławsku Małym

W 1936 roku druhowie z OSP w Sławsku Małym wzięli udział w rejonowych zawodach pożarniczych, które odbyły się we Wronowach. Pomiędzy 13 jednostkami drużyna ze Sławska zajęła VI miejsce z 94 punktami. W tym też roku gasili pożar w zabudowaniach Wawrzyńca Więconka. W wyniku pożaru spaliła się część chlewa, większa ilość drobiu, jedna świnia i pies. Również w 1939 roku brano udział w zawodach powiatowych w Mogilnie. W kategorii straży wiejskich OSP zajęła I miejsce ze 100 pkt. 

Dość częstym zjawiskiem było przywłaszczanie mienia mieszkańcom Sławska Dolnego przez złodziei, którzy dość często pod osłoną nocy kradli z pól i zagród. A oto kilka z nich: - W 1936 roku pod osłoną nocy złodzieje zakradli się do wozowni Maksa Würtza w Sławsku Małym i skradli gospodarzowi 3 rowery, dwa męskie i jeden damski. Mimo dochodzenia złodziei nieudało się wykryć. W lutym 1938 r. do zabudowań Trąmpczyńskiego na Dąbku zakradli się amatorzy drobiu i skradli prócz koguta cały drób gospodarski. Kogutowi u szyi zawiązali kokardę z kartką i napisem: Jestem obecnie bezrobotnym. Dalej Niemcowi Kurtowi Mutschlerowi i Oskarowej w Sławsku Małym zabrano 300 kg pszenicy i 100 kg lucerny do siewu wartości 350 zł.

 

Wiejskie znaki wiary

Kiedy postawiono w Sławsku pierwszy, krzyż, figurę lub kapliczkę niestety, nic nie wiadomo. Udało się jedynie ustalić, że w 1832 roku stał w starym układzie sieci dróg na krzyżówce dróg ze Sławska Małego do Strzelna i Kruszwicy. Odnajdujemy ten znak na mapie z tegoż roku przechowywanej w zasobach Biblioteki Państwowej w Berlinie. Na późniejszych mapach znak ten zniknął i zapewne miało to związek z budową nowej drogi do Kruszwicy.

Najstarszą kapliczką, dziś już nieistniejącą, która zapisała się w pamięci tych, z którymi przed laty rozmawiałem była ta, usytuowana przy zjeździe z drogi krajowej Strzelno - Inowrocław do Sławska. Stała ona u samego skrzyżowania po prawej stronie drogi wiodącej do wsi. Wystawiona została tuż po wybudowaniu nowego traktu drogowego z Poznania do Torunia. Jego odcinek ze Strzelna do Inowrocławia został oddany do użytku w 1853 roku i zapewne wówczas, lub krótko po tym została ona ufundowana. 

Była to kapliczka słupowa i została wykonana z drewna. Na masywnym słupie znajdowała się otwarta na cztery strony kapliczka nakryta daszkiem, wspierającym się na czterech kolumienkach, pod którym znajdowała się figurka Matki Boskiej. Całość zwieńczona była kutym krzyżem z wizerunkiem Ukrzyżowanego. Jej fundatorem był miejscowy włościanin Wojciech Głuszek i jego żona Wiktoria z domu Rębacz. Nieżyjący już dzisiaj Stefan Jankowiak opowiadał, że przytwierdzona do niej była tabliczka z wyrytym nazwiskiem i imieniem fundatora oraz z datą fundacji. Kiedy ze starości zaczęła chylić się ku upadkowi, wówczas potomek Głuszków po kądzieli rolnik ze Sławska Dolnego, mający również ziemię w Sławsku Małym Andrzej Dobrzyński rozebrał ją i postawił w jej miejscu nową, murowaną w cegle, przenosząc ze starej figurkę Maryi oraz kuty krzyż. Jak opowiadał dalej, już w latach międzywojennych odbywały się pod nią nabożeństwa majowe i wspólne modlitwy z okazji różnych świąt Maryjnych.

Niemniej historycznie odległe są dzieje również nieistniejącej już dzisiaj figury św. Wawrzyńca, która znajdowała się przy skrzyżowaniu dróg Strzelno - Inowrocław - Kruszwica. Dzisiaj w tym miejscu znajduje się rondo wraz ze stacją benzynową i mało kto wie, że przed wieloma laty ten znak wiary stał tutaj. Miejsce to, jak i sama figura przeszły dość burzliwe i pełne niewyjaśnionych wydarzeń dzieje. Ale zacznijmy od początku. Po wybudowaniu w 1853 roku wspomnianego już wyżej nowego traktu Strzelno - Inowrocław właściciel tegoż gruntu ufundował przy nowej krzyżówce dróg Strzelno - Inowrocław i Strzelno - Kruszwica figurę św. Wawrzyńca. Był to Polak, którego patronem był prawdopodobnie ów św. Wawrzyniec. Niestety, nie przetrwała pamięć o nim, gdyż w niedługim czasie jego następca przegrał w karty swoje gospodarstwo, licytując się bardzo wysoko z miejscowym kolonistą. Tak ziemia wraz z figurą dostały się w ręce Niemca, czyli bauera Bruno Brunka.

Jak wspominał Stefan Jankowiak figura wykonana była ze „sztucznego kamienia”, a opiekę nad nią sprawowali miejscowi katolicy. Dniem modlitwy do św. Wawrzyńca był poniedziałek. Wówczas to kobiety chodziły pod figurę Świętego i odmawiały litanię, której końcówka tak oto brzmiała: Daj nam, prosimy Cię wszechmogący Boże! Grzechów naszych płomienie ugasić, któryś błogosławionemu Wawrzyńcowi udzielił mąk swoich zapały zwyciężyć (S. Jankowiak). O figurze dowiadujemy się również z „Dziennika Kujawskiego“. 2 kwietnia 1930 roku odnotowano na jego łamach, że dokonano barbarzyńskiego aktu: Przed paru dniami dotąd nie wykryci sprawcy względnie sprawca zrzucił figurę św. Wawrzyńca z postumentu na ziemię. Figura stoi przy szosie prowadzącej ze Strzelna do Inowrocławia względnie Kruszwicy. Sądzić trzeba, że ma się do czynienia z bandą barbarzyńską. Mieszkańcy Sławska Małego i Sławska Dolnego szybko na powrót ustawili figurę na cokole. Wkrótce po tym wydarzeniu, wspominali starzy ludzie, zapanowały anomalia pogodowe. Przez cały czerwiec nie spadła ani kropla deszczu. Zapanowała wysoka temperatura dochodząca nawet do 40° C. Zapanowała ogromna susza, gdyż dopiero w końcówce lipca spadł długo oczekiwany deszcz. W tym czasie studnie powysychały i wodę dla inwentarza musieli gospodarze wozić z dalszych okolic - odnotowano w kronice miejscowej szkoły powszechnej.

CDN