niedziela, 14 kwietnia 2019

O. Jan Nawrat Dzieje Częstochowy Kujawskiej - cz. 5



V
W Markowicach osiedlili się w r. 1643 „Ojcowie Karmelici starodawnej, ściślejszej obserwancji“. Akta fundacyjne nie mówię, o powodach, dla których im właśnie powierzono opiekę nad tym cudownym miejscem Matki Boskiej. Ale sam fakt, że przy pierwszej umowie, zawartej z fundatorami, obecny był O. przeor z Bydgoszczy, każe nam się domyśleć, że praca. OO Karmelitów bydgoskich znana i ceniona była na całą okolicę. Na stróżów świątyni Matki Boskiej i Jej cudownego obrazu bardzo się zalecali, bo od samych początków swego powstania w sposób szczególniejszy krzewili cześć Bogarodzicy. Założycielem tego zakonu jest Bertold z Kalabrii, który w roku 1156 wraz z dziesięciu towarzyszami jako pustelnik osiedlił się na górze Karmel, obok tak zwanej „jaskini Eliasza“. Stąd też nazwa: „Braci z góry Karmelu czyli Karmelitów": stąd też zwyczaj, nazywać „Karmelem" sam klasztor Karmelitów. Góra Karmel, uświęcona pobytem Eliasza proroka, już starym Zakonie przyciągała do siebie dusze, za życiem cichym, skupionym tęskniące. Legenda dodaje, że za czasów apostolskich w górzyste zacisza Karmelu schroniło się wielu chrześcijan, by się usunąć przed prześladowaniem ze strony żydów i żyć swobodniej według przepisów Ewangelii. Odznaczało ich szczególniejsze nabożeństwo do Matki Boskiej, na której cześć mieli pobudować pierwszą kapliczkę. Do tej tradycji nawiązał nowy zakon i za szczególniejszych sług Maryi się zawsze uważał. Jako gorliwych czcicieli obdarzyła Najświętsza Panna Karmelitów szkaplerzem, który pod nazwą „karmelitańskiego" do dziś dnia jest ulubioną szatą i ozdobą wszystkich dzieci Maryi.


Karmelici z początku mieli bardzo ostrą regułę, którą im dał błogosławiony Albert, patriarcha Jerozolimski. Jeden z przepisów nakazywał im chodzić boso. Kiedy jednak muzułmanie zdobyli Palestynę i Karmelici przenieśli się do zimnych krajów Europy, musieli złagodzić niektóre przepisy reguły. Stało się to za zgodą papieża Eugeniusza IV. Lecz nie wszystkie klasztory skorzystały z tego złagodzenia reguły. Utworzyły się dwa odłamy: Karmelici Bosi Trzewiczkowi, inaczej zwani Obserwancji Konwentualni. Reformę zakonną, jaką przeprowadził po części ich generał Jan Soretha później św. Teresa, przyjęły także niektóre klasztory Karmelitów Trzewiczkowych. Do nich należeli też Ojcowie w Markowicach i dlatego nosili nazwę „Karmelitów Trzewiczkowych starodawnej, ściślejszej obserwancji“. Blisko dwieście lat pełnili tu służbę przed cudownym obrazem. Spotkał ich jednak ten smutny los, że przyszłość pamięć ich głębokim pokryła milczeniem. W roku 1846 historiograf własnego zakonu, Karmelita O. Ignacy Chodynicki wydał dziełko pod tytułem: "Wiadomości historyczne o fundacjach Zakonu Karmelitańskiego" Lecz o klasztorze markowickim zaledwie wspomniał. A przecież i ta fundacja miała swe świetne czasy i niemałe położyła zasługi dla sprawy Kościoła św., podtrzymując przez dwa wieki wraz z nabożeństwem do Matki Boskiej wiarę wśród ludu okolicznego. Dzisiaj trudną jest rzeczą, choćby tylko wyliczyć imiona tych wszystkich, co służąc najwyższym ideałom religijnym dla dobra ludu tutejszego życie swe strawili, a tym trudniej skreślić obraz ich działalności. Kto zwiedził Markowice i podziwiał czcigodne mury tutejszego kościoła i klasztoru, ze czcią uchyli czoła przed ich prochami i jako dzielnym pracownikom na niwie kościelnej nie odmówi słusznego uznania.


Z woli fundatorów w klasztorze markowickim miało stale przebywać dwunastu zakonników. Oprócz codziennych nabożeństw i ćwiczeń duchownych, jakie im nakłada reguła karmelitańska, mieli co rano odśpiewać godzinki do Matki Boskiej, a wieczorem nieszpory, aby chwała Maryi nigdy nie ustawała. Resztę czasu mieli być na usługach wiernego ludu i w niedziele i święta urządzać dla niego uroczyste nabożeństwa. Dalszym ich zadaniem było odprawianie mszy fundacyjnych za dusze fundatorów i dobrodziejów. Warunków tych Karmelici dopełniali do końca.


Stała liczba zamieszkałych tu Ojców wynosiła siedem. Resztę stanowili Braciszkowie. Przełożony, O. przeor, co trzy lata się zmieniał. Utrzymanie mieli Ojcowie przede wszystkim z ofiar mszalnych. Samych mszy fundacyjnych było przeszło tysiąc rocznie. Po śmierci fundatorów niestety był to dla nich trudny i przykry obowiązek, ponieważ spadkobiercy i dłużnicy hipoteczni zalegali z procentami całe lata. Powodem tego były po części trudne na ów czas warunki gospodarcze. U niejednych zaś była zła wola, i Ojcowie zmuszeni byli sądownie praw swoich dochodzić nie zawsze z powodzeniem. Przepadały nie tylko procenty, ale i kapitały. Taki stan rzeczy skłonił zapewne pana Rafała Zboży-Radojewskiego, właściciela Przedbojewic i sędziego inowrocławskiego, że zamiast fundacji na wieczne czasy złożył 6 000 zł na klasztor z tym zobowiązaniem, by Ojcowie za jego duszę odprawili 5 000 mszy św. Takie zarządzenie przedśmiertne było bardzo roztropne i może dziś jeszcze służyć za przykład. Chociaż liczba wymówionych mszy była wielka, to jednak po paru latach wszystkie odprawiono. Miał zmarły szybką i skuteczną pomoc zaraz po śmierci i nie naraził się na to, że nieuczciwi spadkobiercy kapitał, na dobry cel ofiarowany, zaprzepaszczą. Ojcowie Karmelici należą do zakonów tak zwanych "żebrzących" czyli "mendykantów". Ale są dowody niezbite, że Ojcowie tutejsi własną pracą i zapobiegliwością starali się zdobyć fundusze na utrzymanie i rozbudowę klasztoru. Najpierw zaprowadzili gospodarstwo rolne na ca180 morgach, należących do klasztoru. Kiedy przez jakiś czas zawiadywali parafią w Trlągu, rozciągnęli swe gospodarstwo na tamtejszą ziemię beneficjalną. A kiedy właściciele Markowie i Przedbojewic dłuższy czas nie płacili procentów część ziemi folwarku trzymali w bezpłatnej dzierżawie. Jak z zapisków na niektóre lata wynika, przynosiło im to niezbyt wielkie korzyści materialne gdyż nie mogli wszystkiego obrobić siłami własnymi. Dawniejszy sposób gospodarstwa rolnego ani w przybliżeniu nie dał tych zbiorów co dzisiaj, chociaż ziemia kujawska już wówczas słynna była z urodzajności.
CDN