V
W Markowicach osiedlili się w r. 1643
„Ojcowie Karmelici starodawnej, ściślejszej
obserwancji“. Akta fundacyjne nie mówię, o powodach, dla których im właśnie
powierzono opiekę nad tym cudownym miejscem Matki Boskiej. Ale sam fakt, że przy
pierwszej umowie, zawartej z fundatorami, obecny był O. przeor z Bydgoszczy, każe
nam się domyśleć, że praca. OO Karmelitów bydgoskich znana i ceniona była na całą
okolicę. Na stróżów świątyni Matki Boskiej i Jej cudownego obrazu bardzo się zalecali,
bo od samych początków swego powstania w sposób szczególniejszy krzewili cześć Bogarodzicy.
Założycielem tego zakonu jest Bertold z Kalabrii, który w roku 1156 wraz z dziesięciu
towarzyszami jako pustelnik osiedlił się na górze Karmel, obok tak zwanej „jaskini
Eliasza“. Stąd też nazwa: „Braci z góry Karmelu czyli Karmelitów":
stąd też zwyczaj, nazywać „Karmelem" sam klasztor Karmelitów. Góra Karmel,
uświęcona pobytem Eliasza proroka, już starym Zakonie przyciągała do siebie dusze,
za życiem cichym, skupionym tęskniące. Legenda dodaje, że za czasów apostolskich w górzyste
zacisza Karmelu schroniło się wielu chrześcijan, by się usunąć przed prześladowaniem
ze strony żydów i żyć swobodniej według przepisów Ewangelii. Odznaczało ich szczególniejsze
nabożeństwo do Matki Boskiej, na której cześć mieli pobudować pierwszą kapliczkę.
Do tej tradycji nawiązał nowy zakon i za szczególniejszych sług Maryi się zawsze
uważał. Jako gorliwych czcicieli obdarzyła Najświętsza Panna Karmelitów szkaplerzem,
który pod nazwą „karmelitańskiego" do dziś dnia jest ulubioną szatą i ozdobą wszystkich
dzieci Maryi.
Karmelici z początku mieli bardzo ostrą
regułę, którą im dał błogosławiony Albert, patriarcha Jerozolimski. Jeden z przepisów
nakazywał im chodzić boso. Kiedy jednak muzułmanie zdobyli Palestynę i Karmelici
przenieśli się do zimnych krajów Europy, musieli złagodzić niektóre przepisy reguły.
Stało się to za zgodą papieża Eugeniusza IV. Lecz nie wszystkie klasztory skorzystały
z tego złagodzenia reguły. Utworzyły się dwa odłamy: Karmelici Bosi Trzewiczkowi,
inaczej zwani Obserwancji Konwentualni. Reformę zakonną, jaką przeprowadził po części
ich generał Jan Soretha później św. Teresa, przyjęły także niektóre klasztory Karmelitów
Trzewiczkowych. Do nich należeli też Ojcowie w Markowicach i dlatego nosili nazwę
„Karmelitów Trzewiczkowych starodawnej, ściślejszej obserwancji“. Blisko dwieście
lat pełnili tu służbę przed cudownym obrazem. Spotkał ich jednak ten smutny los, że przyszłość pamięć ich
głębokim pokryła milczeniem. W roku 1846 historiograf własnego zakonu, Karmelita
O. Ignacy Chodynicki wydał dziełko pod tytułem: "Wiadomości historyczne o fundacjach
Zakonu Karmelitańskiego" Lecz o klasztorze markowickim zaledwie wspomniał.
A przecież i ta fundacja miała swe świetne czasy i niemałe położyła zasługi dla
sprawy Kościoła św., podtrzymując przez dwa wieki wraz z nabożeństwem do Matki Boskiej
wiarę wśród ludu okolicznego. Dzisiaj trudną jest rzeczą, choćby tylko wyliczyć
imiona tych wszystkich, co służąc najwyższym ideałom religijnym dla dobra ludu tutejszego
życie swe strawili, a tym trudniej skreślić obraz ich działalności. Kto zwiedził
Markowice i podziwiał czcigodne mury tutejszego kościoła i klasztoru, ze czcią uchyli
czoła przed ich prochami i jako dzielnym pracownikom na niwie kościelnej nie odmówi
słusznego uznania.
Z woli fundatorów w klasztorze markowickim
miało stale przebywać dwunastu zakonników. Oprócz codziennych nabożeństw i ćwiczeń
duchownych, jakie im nakłada reguła karmelitańska, mieli co rano odśpiewać godzinki
do Matki Boskiej, a wieczorem nieszpory, aby chwała Maryi nigdy nie ustawała. Resztę
czasu mieli być na usługach wiernego ludu i w niedziele i święta urządzać dla niego
uroczyste nabożeństwa. Dalszym ich zadaniem było odprawianie mszy fundacyjnych za
dusze fundatorów i dobrodziejów. Warunków tych Karmelici dopełniali do końca.
Stała liczba zamieszkałych tu Ojców
wynosiła siedem. Resztę stanowili Braciszkowie. Przełożony, O. przeor, co trzy lata
się zmieniał. Utrzymanie mieli Ojcowie przede wszystkim z ofiar mszalnych. Samych mszy fundacyjnych
było przeszło tysiąc rocznie. Po śmierci fundatorów niestety był to dla nich trudny
i przykry obowiązek, ponieważ spadkobiercy i dłużnicy hipoteczni zalegali z procentami
całe lata. Powodem tego były po części trudne na ów czas warunki gospodarcze. U
niejednych zaś była zła wola, i Ojcowie zmuszeni byli sądownie praw swoich
dochodzić nie zawsze z powodzeniem. Przepadały nie tylko procenty, ale i kapitały. Taki stan rzeczy
skłonił zapewne pana Rafała Zboży-Radojewskiego, właściciela Przedbojewic i sędziego
inowrocławskiego, że zamiast fundacji na wieczne czasy złożył 6 000 zł na klasztor
z tym zobowiązaniem, by Ojcowie za jego duszę odprawili 5 000 mszy św. Takie zarządzenie przedśmiertne
było bardzo roztropne i może dziś jeszcze służyć za przykład. Chociaż liczba wymówionych
mszy była wielka, to jednak po paru latach wszystkie odprawiono. Miał zmarły szybką
i skuteczną pomoc zaraz po śmierci i nie naraził się na to, że nieuczciwi spadkobiercy
kapitał, na dobry cel ofiarowany, zaprzepaszczą. Ojcowie Karmelici należą do zakonów
tak zwanych "żebrzących" czyli "mendykantów". Ale są dowody
niezbite, że Ojcowie tutejsi własną pracą i zapobiegliwością starali się zdobyć
fundusze na utrzymanie i rozbudowę klasztoru. Najpierw zaprowadzili gospodarstwo
rolne na ca180 morgach, należących do klasztoru. Kiedy przez jakiś czas zawiadywali
parafią w Trlągu, rozciągnęli swe gospodarstwo na tamtejszą ziemię beneficjalną.
A kiedy właściciele Markowie i Przedbojewic dłuższy czas nie płacili procentów część
ziemi folwarku trzymali w bezpłatnej dzierżawie. Jak z zapisków na niektóre lata
wynika, przynosiło im to niezbyt wielkie korzyści materialne gdyż nie mogli wszystkiego
obrobić siłami własnymi. Dawniejszy sposób gospodarstwa rolnego ani w przybliżeniu
nie dał tych zbiorów co dzisiaj, chociaż ziemia kujawska już wówczas słynna była
z urodzajności.
CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz