czwartek, 21 maja 2020

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 85 Ulica Kościelna - cz. 1



11 lat temu zacząłem pisać o ulicy Kościelnej po raz pierwszy. Dzisiaj do niej wracam z uczuciem jakbym miał po raz drugi przy niej zamieszkać. Tak, tak, gdyż po raz pierwszy zamieszkałem przy niej przed 45 latami. Było to tuż po ślubie z moją pierwszą małżonką śp. Marią z Gabryszaków. Sentyment do tej ulicy czuję ogromny, gdyż przy niej spędziłem prawie 12 lat swego żywota. Nie znaczy, że tym uczuciem nie obdarzam więcej miejsc w Strzelnie i okolicy. Po tylu latach…, jest ich wiele, ale nie będę ich wyliczał, niech będą one moją słodką tajemnicą. No może to jedno, miejsce mojego urodzenia i lat dzieciństwa, dorastania i lat młodzieńczych - ulica Inowrocławska 1.
 
Rok 1996 - Przygotowania do nawiedzenia relikwii św. Wojciecha
Zanim przejdę do rysu historycznego, na początek powrót sentymentalny do miejsca szczególnego. Marysia mieszkała z matką i bratem śp. Andrzejem w ostatniej kamienicy po lewej stronie, tuż przy placu św. Wojciecha - Nr 9. Dom ten od pokoleń należy do rodziny Konkiewiczów, którzy w tym miejscu wymienieni zostali już w 1773 r. Ja zamieszkałem u żony, tuż po ślubie, który miał miejsce 16 sierpnia 1975 r. Pamiętam ten dzień dokładnie. Była piękna słoneczna pogoda. Do kościoła mieliśmy 100 m, więc poszliśmy na pieszo. Chyba był to jeden z nielicznych ślubów, podczas którego orszak weselny przybył do świątyni na pieszo. Było uroczo, a samo wesele trwało do białego rana. Przyjęcie weselne odbywało się w mieszkaniu teściowej, na piętrze, jak większość ówczesnych wesel. Po prostu, taki wówczas panował zwyczaj. My młodzi mieliśmy przygotowany pokój na poddaszu, w którym dawniej mieszkali Wiśniewscy. W dużym pokoju była uczta weselna, natomiast w mniejszym tańce, oczywiście przy magnetofonie. Zapobiegliwa teściowa przygotowała jadła weselnego tak dużą ilość, że po wszystkim wędziliśmy kiełbasy, a mięsiwo zaprawione zostało w weckach. Jadła starczyło jeszcze na miesiąc. W tym domu część swego dzieciństwa spędziły nasze dzieci: syn Marcin rocznik 1976 i córka Joasia rocznik 1982.


Współwłaściciel kamienicy i całej posesji, pan Edmund Konkiewicz - rzeźnik od pokoleń, często opowiadał mi stare dzieje tegoż domu, szczególnie, jak wyglądał według przekazów jego dziadka. Opisując obecny dom, mówił, że pobudowany on został jeszcze w XIX w., w miejscu gdzie stała obszerna karczma z podcieniami. Lubiłem go słuchać, gdyż wiele ciekawych historii i anegdot przekazał mi z przeszłości Strzelna i okolicy. Jak sam mówił do ich nazwiska przyklejono pseudonim „Lebera“, a to w związku z tym, że już jego pradziad słynął z wytwarzania znakomitych podrobów, z których „leberka„ cieszyła się największym wzięciem - czyli dzisiejsza pasztetowa i wątrobianka. Przodkowie wyrabiali jej kilka gatunków i ponoć zajadali się nią Francuzi, podczas koszarowania w Strzelnie, w okresie Księstwa Warszawskiego.


Początki ulicy Kościelnej sięgają pierwszych dziesięcioleci XIV w. Wówczas wytyczono regularny układ przestrzeni miasta lokacyjnego, porządkując dotychczasowy układ zabudowy, stawiając nowe domostwa przy regularnie wytyczonym placu centralnym i wychodzących z niego ulicach. Jedną z nich była współczesna naszym czasom ul. Kościelna, będąca wówczas głównym traktem komunikującym osadę przyklasztorną rozłożoną po stronie północnej i zachodniej wzgórza klasztornego, z centrum miasta i jego przedmieściami. Była, obok ulic Świętego Ducha, Inowrocławskiej oraz Rynku, jedną z głównych ulic miasta, tzw. handlowych, przy której na przełomie XIX i XX wieku znajdowało się aż 16 lokali sklepowych, dwie masarnie, hurtownia spożywcza oraz kilku rzemieślników. Później również atelier fotograficzne.


Styczeń 1919 r. powstańcy wielkopolscy - Szwadron Nadgoplański, przemarsz ulicą Kościelną
Nazwa tej ulicy zaczęła się ucierać już u zarania jej początków, a określano ją, jako ulica Do Klasztoru, ulica Do Kościoła, by ostatecznie w XVIII w. nazywać już ją ulicą Kościelną. Jeszcze do 1919 r. kończyła się ona na wysokości ul. Gimnazjalnej, wówczas Szerokiej (Breitestrasse) po prawej jej stronie i do ul. Magazynowej, wówczas nazywanej tzw. Gruntami Urzędowymi (Amtsgrund), z domem Wandy Siemianowskiej włącznie, po lewej stronie. Po wybudowaniu, przyległej do domu Siemianowskiej, kamienicy, przez Antoniego Konkiewicza, syna Jana, prowadzącego oberżę ze sklepem, i którego parcela znajdowała się w granicach Amstgrundu, ten odcinek zaczęto również nazywać ulicą Kościelną. Dopiero po 1919 r. cała długość, od Rynku do Placu Świętego Wojciecha, przyjęła nazwę urzędową - ulica Kościelna.



Jej urzędową nazwę poznajemy po raz pierwszy dopiero w 1814 r. Nazwę, ulica Kościelna znajdujemy w „Dzienniku Tygodniowym Departamentu Bydgoskiego“ z 16 sierpnia tegoż roku. Z lektury obwieszczenia zawartego w numerze 33 tejże urzędowej gazety dowiadujemy się o sprzedaży w drodze licytacji domu położonego przy ...ulicy Kościelnej pod No. 20... należącego do małżonków Jana i Anny Krystyny z Jaimanów, Merklów. Co ciekawe, w pierwszej licytacji przeprowadzonej 25 sierpnia 1812 r. najwyższą kwotę za ową nieruchomość, 400 złp. zaoferował Żyd Raabe z Bydgoszczy. Występował on jako plenipotent Jaśnie Panny Wilhelminy Polaskiej, przed laty w Strzelnie zamieszkałej, a obecnie w pobliskim Inowrocławiu. Otóż, do drugiej licytacji wyznaczonej na dzień 5 lutego 1813 r. nie doszło, gdyż, jak podaje obwieszczenie: ...dla wojny w tych stronach toczonej, rejterady [ucieczki] wojska francuskiego i wkroczenia wojska rosyjskiego członkowie Trybunału powyjeżdżali. Data ta uściśla nam dzień, w którym resztki Wielkiej Armii Napoleońskiej cofając się spod Moskwy opuściły Strzelno, ustępując miejsca napierającym wojskom rosyjskim.


Co najciekawsze w tej notatce urzędowej, to opis nieruchomości, będącej przedmiotem transakcji, który zdaje się dawać światło na ówczesną zabudowę miasta. I tak, leżała ona od północy na południe, czyli po prawej stronie ulicy, idąc do kościoła, i graniczyła z budynkami panów Kalinowskiego i Gintera, obywateli strzeleńskich. Roczny podatek za nią wynosił 9 złp. Parcela zabudowana była domem ...w ryglówkę budowanym, dachówką pokrytym (...) składający się z piętra jednego, w którym znajdują się 2 izby, 2 komory, a nadto podwórze, stajnia dla koni, chlew, gorzelnia do garnca jednego, lecz bez porządków do palenia potrzebnych, wraz z ogrodami i rolą zagonów 156 zwyczajnych wynoszącą z stodołą, zgoła wszystkiemi do tegoż domu należącemi przyległościami. I jeszcze jedna, jakże ważna informacja, mówiąca o tym, kto wówczas był burmistrzem Strzelna, a mianowicie tą osobą był niejaki Romiejewski, o którym dotychczasowe opracowania milczą. Zapewne był on dziadkiem lub ojcem Wilhelma Romiejewskiego, czeladnika szewskiego, który za udział, w dniu 6 maja 1847 r., w rozruchach głodowych w Strzelnie, został skazany na 14 dni więzienia.

Przejazd gen. Józefa Hallera ul. Kościelną 6 czerwca 1937 r.
Pogrzeb ks. prałata Ignacego Czechowskiego - przemarsz konduktu żałobnego ul. Kościelną 1 marca 1941 r.

Poszukując wymienionych z nazwiska sąsiadów Merklów, Kalinowskich i Ginterów trafiłem w metrykaliach strzeleńskich na dwie linie Kalinowskich. Jedna z nich była wyznania ewangelickiego, zaś druga katolickiego. Antenatem tegoż rodu był Andrzej Kalinowski, mąż Margarity Musiałkiewicz. W spisach mieszkańców Strzelna z 1773 r. wymienieni są trzej Musiałkiewicze, Kazimierz, Wincenty i bezimienny kowal. Którego z nich córką była Margarita? Niestety, nie udało się ustalić. Co zaś tyczy się Ginterów, być może pisanych jako Gunther, to znajdujemy ich wielu w XIX w. i wszyscy byli ewangelikami, czyli Niemcami. Co zaś tyczy się Merklów, właścicieli posesji, to jeszcze w I połowie XIX w. występowali tu jeszcze Carl Wilhelm i Carl Merklowie - ewangelicy, później zamieszkali w Inowrocławiu.  

Zima 1939/1940
Kościelna, podobnie jak przyległy do niej Rynek, była ulicą reprezentacyjną. Przy niej znajdowały się karczmy, choć tutejsi mieszczanie nie mieli przywileju ważenia piwa. Był okres, że wieczorami i nocami było na niej gwarnie, czy wręcz hucznie. W latach 1684-1713 ulica była świadkiem ekscesów prepozyta klasztoru sióstr norbertanek Jana Teofila (trzeciego imienia Bogumiła) Grzembskiego (piszącego się również - Grzębski). Zasłynął on z hulaszczego trybu życia. Skargi na jego poczynania płynęły do biskupa włocławskiego oraz do opata wrocławskiego Andreasa Gebela. Pisano o nim, że włóczy się po ulicach z muzykantami, wygrywającymi na trąbach, prowadzi skandaliczną gospodarkę, je, pije, a zakonnice karmi zgniłymi ryba… Opat przybył do Strzelna i zlustrowawszy klasztor, w protokóle powizytacyjnym jeno odnotował, że zakonnice żyją niegodziwie i panuje wśród nich donosicielstwo.




Poczynania i zwyczaje prepozyta wskazywały na kultywowanie przez niego obyczajów świeckiego wielmoży. Umiał zabiegać o popularność i uznanie przełożonych i decydentów. Jednocześnie wywoływał wrażenia pilnego starania wokół umocnienia i rozbudowania majątku i pomyślności powierzonej sobie placówki. Rządy Grzembskiego w Strzelnie przypadały też na bardzo skomplikowany czas, w którym najbardziej widoczne było zaniechanie dyscypliny klasztornej i rozmijanie się konwentu z regułą zakonną. Poniekąd to mu sprzyjało, jednakże w końcu to zachowanie sprawiło, że w styczniu 1713 r. przeniesiony został do norbertan w Płocku. W strzelnie nastała era znakomitych prepozytów i gospodarzy miasta.



Od początku XIX w., kiedy to bazylika przejęła funkcje kościoła św. Ducha i kaplicy św. Krzyża, ulicę zaczęły przemierzać procesje kościelne, jak chociażby związane z Bożym Ciałem, manifestacje patriotyczne i wszystkie pogrzeby znaczniejszych obywateli Strzelna. O jej mieszkańcach zachowało się wiele informacji, z których kilka przybliżę w poszczególnych częściach opowieści o tejże ulicy. Na przełomie XIX i XX w. po obu stronach ulicy - od Rynku do Placu Świętego Wojciecha znajdowało się 13 zabudowanych posesji, natomiast dziś pozostało ich 12, gdyż pod koniec lat siedemdziesiątych rozebrano dom na posesji Leona Zielińskiego i połączono ją z sąsiednią Nr 1. W nomenklaturze miejskiej był to stary numer policyjny 8 i wciśnięty był w ciasną zabudową północnej pierzei pomiędzy domem Żyda Juliusa Twardigroscha, a kamieniczką Józefa Wrzesińskiego.

Foto.: Heliodor Ruciński