niedziela, 30 lipca 2023

Zapomniane dzieje strzeleńskiego towarzystwa - TMK

13 czerwca 1912 roku w ogrodzie hotelu Park Miejski - Towarzystwo Młodzieży Kupieckiej w Strzelnie.

Towarzystwo Młodzieży Kupieckiej w Strzelnie

Wspominałem, że ostatnio miałem - mało czasu, kruca bomba i zapuściłem nieco bloga. Otóż, sąsiadom z Mogilna przez minione dwa tygodnie pisałem dzieje ich X muzy. Nie znaczy to, iż pracę wykonywałem na łeb na szyję. Od 2015 roku zacząłem zbierać materiały, czyniąc to przy okazji innych kwerend i z upływem lat zebrało się tyle tego, że można było pomyśleć o większym opracowaniu. W międzyczasie, w wolnych chwilach uporządkowałem cały materiał tak, że kiedy otrzymałem propozycję opisania tych dziejów, mogłem siąść i pracując po kilkanaście godzin dziennie stworzyć coś, czego wielu może mogilnianom pozazdrościć.

W trakcie mych pisarskich potyczek napisała do mnie strzelnianka Sylwia Fik Oleszkiewicz, iż ma piękne stare zdjęcie, które może mi przekazać. Załączyła do wiadomości kilka jego ujęć, na widok których dreszczyk emocji przeszył mnie. Super pomyślałem, odpisałem i na drugi dzień Pani Sylwia osobiście zdjęcie dostarczyła - jeszcze raz dziękuję. Przedstawia ono młodych, eleganckich mężczyzn, których z nazwiska poznajemy dzięki opisowi tychże osób, a są oni członkami Towarzystwa Młodzieży Kupieckiej w Strzelnie. Zdjęcie zostało zrobione 13 czerwca 1912 roku w pięknym strzeleńskim ogrodzie - znanym strzelnianom jako przyhotelowy Park Miejski Józefa Piątkowskiego (później jego syna Wiktora) przy współczesnym Placu Daszyńskiego. 

Od trzech dni i to we wczesnych godzin rannych szukałem w dostępnych publikacjach jakichś informacji o TMK. Niestety - za wyjątkiem mało czytelnego skanu zdjęcia - nic nie znalazłem w mojej bibliotece, za to w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej sporo materiału o naszym strzeleńskim towarzystwie. I tak, dzięki jednemu podarowanemu przez Panią Sylwię zdjęciu, dzisiaj udało się wypełnić kolejną białą plamę w dziejach naszego miasta.

Zarząd TMK w Strzelnie - od lewej: skarbnik Wiktor Skowroński, przewodniczący Mieczysław Lipiński, zastępca przewodniczącego Jan Nepomucen Poturalski

Poza pięknie zrobionym przed 111-latami zdjęciem w oczy rzucają się podpisu odnoszące się do uwiecznionych na nim osób. Otóż, każdą z nich poznajemy z nazwiska i pierwszej litery imienia ( które w wielu wypadkach mogę rozwinąć). Wiele nazwisk jest mi obcych i przypuszczam, że utrwaleni i wymienieni byli uczniami kupców strzeleńskich i pochodzili z okolicznych i dalszych miejscowości. Strzeleńskie Towarzystwo Młodzieży Kupieckiej (TMK) było członkiem Związku TMK z siedzibą w Poznaniu, które skupiało kilkadziesiąt towarzystw z całej Prowincji Poznańskiej. Jednym z jego celów było kierowanie kandydatów na uczniów w zawodzie kupieckim do właścicieli - pryncypałów sklepów rozsianych po miastach całej Prowincji.

Celami statutowymi TMK było: prowadzenie szkoleń branżowych, organizowanie odczytów i życia kulturalnego członków, obrona prawna interesów młodych praktykantów kupieckich przed zakusami pryncypałów, zakładanie kas oszczędnościowych, prowadzenie bibliotek, pośredniczenie w zatrudnianiu uczniów, a po odbytym szkoleniu wskazywanie wolnych posad pomocników kupieckich. Do TMK należeli pryncypałowie i młodzież odbywająca naukę w zawodzie kupca. Zarządy tych towarzystw składały się właśnie z osób starszych posiadających już własne interesu kupieckie.  

TMK w Strzelnie. Siedzą od lewej: M. Bartkiewicz. W. Skowroński, M Lipiński; stoją od lewej: W. Piątkowski, T. Piotrosiński, L. Nowaczyk, H. Holeć, K. Jankowski.

Towarzystwo Młodzieży Kupieckiej w Strzelnie założone zostało 14 lutego 1909 roku i w pierwszym roku działalności liczyło 16 członków zwyczajnych. Od samego początki swej działalności TMK było członkiem Związku Towarzystw Kupieckich w Poznaniu. Pierwszy zarząd, czyli tzw. wydział stanowili: Antoni Goderski - przewodniczący, Kaźmierz Ekwiński - zastępca przewodniczącego, Czesław Markowski - pisarz (sekretarz), Stanisław Muszyński - skarbnik. Członkami komisji rewizyjnej, tzw. rewizorami kasy byli: Rakowski, Szymczak. Towarzystwo na zewnątrz reprezentowali: Goderski i Muszyński. Zebrań odbyto 9 przy średnim udziale 12 członków; wygłoszono 2 dwa wykłady, których prelegentami byli: Goderski - ,,O monetach” i Łukomski ,,Krótki opis Polski”. Zebrania odbywano w czwartki po 1-szym, a pogadanki w czwartki po 15-tym w lokalu p. Tylli przy ul. Świętego Ducha. Do przesłanego zjednoczeniu sprawozdania, taką oto opinię towarzystwu wystawiła władza zwierzchnia: Jedno z najmłodszych Towarzystw naszych rozwija się dość pomyślnie, a co ważniejsze, pracuje o własnych, młodych siłach. Jakkolwiek pod względem oświatowym niewiele zdziałano, tworzą koledzy w Strzelnie przez Towarzystwo ścisłe grono koleżeńskie, które podnosi wiarę w siły własne i da Bóg, wykaże się w przyszłości dobrym plonem pracy.

W 1911 roku dokonano zmian wynikających z kadencyjności w składzie zarządu TMK. Kierownictwo w towarzystwie powierzono Mieczysławowi Lipińskiemu obdarzając go funkcją przewodniczącego, Jan Nepomucen Poturalski został zastępcą przewodniczącego, M. Bartkiewicza wybrano pisarzem (sekretarzem), Wiktora Skowrońskiego - skarbnikiem, M. Zapałowskiego bibliotekarzem oraz Rudolfa Guze radnym - członkiem zarządu, któremu powierzono również funkcję rewizora kasy. W tymże roku TMK w Strzelnie liczyło 11 członków zwyczajnych i 2 nadzwyczajnych. Zebrań odbyto w lokalu Skowrońskiego 8, przy średnim udziale 9 członków. Biblioteka towarzystwa liczyła zaledwie 10 tomów.

TMK w Strzelnie. Siedzą od lewej: J. N. Poturalski, R. Gyze; stojąod lewej: L. Świerkowski, T. Szczerkowski, St. Dąbrowski, E. Chrząstowski.

Kolejny 1912 rok przyniósł niewielkie zmiany w funkcjonowaniu TMK, które liczyło 12 zwyczajnych i 2 nadzwyczajnych członków. Zarząd działał bez zmian osobowych, jedynie dokooptowano drugiego rewizora kasy, którym został prezes Mieczysław Lipiński. Odbyto więcej zebrań, bo aż 17 przy przeciętnym udziale 11 członków zwyczajnych i nadzwyczajnych. Wygłoszono 2 wykłady: Bartkiewicz: ,,O reklamie", Guze: ,,O giełdzie". Towarzystwo urządziło uroczysty obchód rocznicowy ks. Piotra Skargi. Fundusz towarzystwa wynoszący 68,96 marek ulokowany był u skarbnika. Urządzono 4 wieczorki oświatowe i wycieczkę do Kruszwicy. Zebrania odbywają się w piątek po pierwszym, a pogadanki w piątek po 16 tym w lokalu Józefa Piątkowskiego. 

1 lipca 1913 roku zwiększyła się liczba członków do 15, w tym 2 nadzwyczajnych. W zarządzie dokonano kilku zmian: przewodniczącym pozostawał do 30 września Mieczysław Lipiński, jego zastępcą wybrano J. Nowaka, pisarzem (sekretarzem) L. Świerkowskiego, radnym - członkiem zarządu T. Piotrosińskiego, rewizorami kasy - J. Lorenza i L. Dolatę, delegatem do ZTMK J. Nowaka, skarbnikiem pozostał Rudolf Guze. Pieczę patronacką, tzw. starszego towarzystwa objął znany patriota i społecznik dr Jakub Cieślewicz, którego zaangażowanie bardzo ożywiło działalność TMK. Za cały rok odbyto 14 zebrań z przeciętnym udziałem 13 członków. Wygłoszonych zostało 13 wykładów i to: J. Nowak (2) „O powstaniu styczniowym” i „Jak prowadzić zebrania i jak w nich przewodniczyć”, L. Świerkowski (2) „Książę Józef Poniatowski” (na dwóch zebraniach), R. Guze (2) „O wekslu”, „O truście tabacznym”, L. Dolata (2) „O tytoniu”, „O kawie”, J. Lorenz (1) „Zarys historii handlu w Polsce”, S. Lewandowski (1) „Ściąganie pretensji od dłużnika”, St. Królikowski (1) „Ocelach i  ich zaniku”, Młokosiewicz (1) „Z życia Kasprowicza”, kol. Fr. Krajna z Poznania (1) „Stosunek Towarzystwa Młodzieży Kupieckiej do Zjednoczenia”. Wygłoszono 3 deklamacje i to: Królikowski, Schwarz i Janiszewski. Urządzono kursy książkowości (księgowości) i korespondencji pod kierownictwem J. Nowaka, przy udziale początkowo 8 w końcu zaś tylko 4 członków. Fundusz Towarzystwa wynosił 110 marek i złożony był w miejscowym Banku Ludowym. Biblioteka własna liczyła 12 tomów, poza tym korzystało towarzystwo z biblioteki miejscowej Czytelni ludowej. Delegat Zjednoczenia TMK Fr. Krajna odwiedził towarzystwo 5 stycznia 1913 roku. Zabawę latową urządzono w lipcu, obchód powstania styczniowego w lutym i obchód jubileuszowy księcia Józefa Poniatowskiego w listopadzie.

Czas wojny zawiesił działalność towarzystwa, które po wojnie nie odrodziło się. Młodzież zgromadziła się wokół sztandaru Stowarzyszenia Młodzieży Polsko-Katolickiej. Natomiast cały okres międzywojenny działało Towarzystwo Kupców założone w 1904 roku. Podjęło ono szereg działań na rzecz środowiska kupieckiego. Integrowały kupców w sensie zawodowym i towarzyskim. Łagodziło konflikty między członkami. Reprezentowało ich interesy przed władzami państwowymi i samorządowymi. Dbało o etykę zawodu kupieckiego. Udzielało fachowych porad i informacji. Utrzymywało łączność z pokrewnymi organizacjami kupieckimi. Popierało rozwój wiedzy zawodowej poprzez organizowanie wykładów, konkursów, otaczało opieką uczniów kupieckich, prowadziło własną bibliotekę. W 1933 roku nosiło ono nazwę Towarzystwo Samodzielnych Polsko-Chrześcijańskich Kupców, a na jego czele stał prezes Albin Radomski.

I oto tyle o dotychczas nieznanym strzelnianom rodzimym Towarzystwie Młodzieży Kupieckiej. Popatrzcie, jedno stare, piękne zdjęcie, ile nam o sobie opowiedziało. Dodam, że przewodniczący Mieczysław Lipiński, to dziadek mojego szwagra Andrzeja Lipińskiego.


wtorek, 18 lipca 2023

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 199 Cestryjewo (Lipowa) - cz. 11

Strzelno 1967. Nieistniejący budynek mieszkalny przy ulicy Lipowej 6. 

Często przemierzam ul. Lipową udając się na działki, czy na autobus do Inowrocławia lub Bydgoszczy. Moja pamięć podczas tej drogi jest ciągle odkurzana i wówczas przypominają mi się osoby, które przy niej mieszkały. Niestety wiele nazwisk mi uciekło i choć pamiętam twarze tych ludzi, to dzisiaj - po tylu już latach - niewiele mogę o nich powiedzieć. Zapewne wasza pamięć - szczególnie osób tutaj niegdyś mieszkających - jest lepsza i uzupełnicie moje niedociągnięcia. Posiłkując się starymi zapiskami i notatkami oraz informacjami dawno temu zebranymi postaram się kontynuować dalszy spacer Cestryjewem - ul. Lipową.

Ulica Lipowa 4 - współcześnie

A teraz przejdźmy do nazwy ulicy, którą powinienem omówić w poprzedniej części. Ale w myśl porzekadła, co się odwlecze, to nie uciecze, czynię to dzisiaj. Najprostszym wytłumaczeniem dla uzasadnienia pochodzenia jej nazwy jest oczywiście wywiedzenie tejże od lip, czyli drzew, którymi ulica była obsadzona. Ale czy tak faktycznie było? Niestety, nie zachowało się jakiekolwiek uzasadnienie dla tej nazwy z czasów, kiedy zaczęła ona funkcjonować, czyli kiedy nadano jej oficjalną nazwę - ulica Lipowa. W połowie XIX w. władze miejskie z dotychczas dzierżawionych lokali przeniosły się na narożnik współczesnych ulic - Inowrocławskiej i Lipowej. Sam budynek Magistratu mieścił się od strony ul. Lipowej i w nim znajdowało się biuro i mieszkanie burmistrza. Jednakże był on przypisany do ul. Pocztowej i dopiero po 1919 roku zaewidencjonowany został przy ul. Lipowej.

Zanim nazwy ulic i placów stały się w naszym mieście nazwami konwencjonalnymi, ustalanymi w trybie administracyjnym, a służącymi przede wszystkim dokładnemu lokalizowaniu w mieście każdej nieruchomości, były to nazwy z motywacją semantyczną, a więc coś znaczące, przekazujące jakieś wiadomości. Tak też jest z naszą ul. Lipową, której przymiotnikowa nazwa pochodzi najprawdopodobniej od właściciela gruntów położonych przy niej, którym w tym wypadku był Niemiec Lindemann - Lipowy Człowiek. Posiadał on parcelę zajmującą cały obszar pomiędzy ulicami: Stodolną, Kasztanową i Lipową. Był on młynarzem i posiadał w tym miejscu wiatrak, który w tym miejscu stał już od średniowiecza. Prawdopodobnie nazwę ulicy ustanowiono na początku II połowy XIX w. i po 1872 roku zniemczono ją, nadając jej brzmienie - Lindenstrasse. Dom młynarza oznaczony był numerem policyjnym 164 - współcześnie jest to dom przy ulicy Kasztanowej 1. Do polskiej nazwy ulicy powrócono już po odzyskaniu niepodległości w 1919 roku.

Rok 1967 - ulica Lipowa 4

W poprzedniej części omówiłem dość szczegółowo dzieje żydowskiej szkoły stopnia podstawowego, dzisiaj kolej na usytuowane za nią budynki, które z racji na swój wiek godne są chociażby zapamiętania. Pod starym numerem policyjnym 174 (współcześnie nr 4) stoi niewielki parterowy, murowany dom, pokryty dwuspadowym dachem ceramicznym z pięcioma izbami. Jak odnotowano na karcie ewidencyjnej obiektów zabytkowych, zbudowany on został w I połowie XIX w., najprawdopodobniej po 1832 roku, zatem liczy sobie blisko 200 lat. Niestety nie znamy pierwszego właściciela domu, poznajemy go dopiero z Księgi adresowej z 1903 roku, w której został odnotowany właściciel domu oraz ze Spisu ludności z 1910 roku - a był nim Władysław Grochowina.

Rok 1967 - ulica lipowa 4 od podwórza. Na dole przyziemie domostwa. 

Ten niewielki dom zamieszkiwały wówczas aż cztery rodziny, łącznie było to 14 osób. Władysław Grochowina pochodził z Jezior Małych, gdzie urodził się 13 czerwca 1878 roku jako syn Wojciecha i Magdaleny z domu Grzybowska. Po ślubie z Joanną Janowską, małżonkowie zamieszkali w Strzelnie przy ul. Lipowej. Małżonkowie mieli dwie przedwcześnie zmarła córki - Władysławę i Zofię oraz córkę Janinę Marię zamężną Rozwadowską, a także syna Kazimierza, który po wojnie zamieszkał w Szczecinie. Bratankiem Władysława był Czesław Grochowina syn Piotra i Wiktorii z domu Bogucka - powstaniec wielkopolski 1918-1919 i uczestnik wojny polsko-bolszewickiej; odznaczony Wielkopolskim Krzyżem Powstańczym.

Rok 1967 - ulica Lipowa 6. 
Rok 1967 - ulica Lipowa 6 od podwórza. Na dole przyziemie domostwa.

Władysław zmarł 6 stycznia 1964 roku i został pochowany w Strzelnie. Z karty ewidencyjnej posesji - z grupy domów zabytkowych - dowiadujemy się, że w 1967 roku dom dzierżyła wdowa po Władysławie, Joanna Grochowina, która rok później również zmarła - 1968 rok. Dom pozostał w rękach rodzinnych. Kolejna nieruchomość oznaczone numerem 6, dawniej policyjnym 175, to już tylko wspomnienie. Po domu pozostały tylko mury zewnętrzne i zdjęcia z 1967 roku, które są jedynymi zdjęciami tego budynku zachowanymi w zbiorach Pracowni Konserwacji Zabytków. Jego wiek również określano na I poł. XIX w. i wystawiony mógł być po 1832 roku. Był to budynek murowany, nakryty dwuspadowym, ceramicznym dachem naczółkowym, ze szczytami o konstrukcji muru pruskiego - rodzaj ściany szkieletowej, inaczej ryglowej lub fachówki. Był on większy od wcześniej opisywanego domu Grochowinów, z pięcioma izbami mieszkalnymi na parterze i mieszkalnym poddaszem. Ze spisu ludności wynika, że w 1910 roku mieszkało tutaj 6 rodzin - łącznie 26 osób. Były to rodziny: Blumów - 6 osób, Schifferów - 7 osób, Jasińskich - 7 osób, Sadowskich - 2 osoby, Halczyńskich - 4 osoby oraz osoba samotna Józefa Turajska.  Właścicielem domu był August Bluhm. Później dom należał do Leona i Kazimiery Priebe i w tym czasie mieszkały tutaj dwie rodziny. Ostatni dostępny opis tego  domu z 1967 roku wymienia tutaj dwie rodziny, w tym wdowę Kazimierę Priebe.               

Pozostałości po Lipowej 6
Niezamieszkały już budynek przy Lipowej 8

Kolejny, czwarty dom po stronie północnej ulicy, oznaczony numerem porządkowym 8, a dawniej policyjnym 176, to dzisiaj już niezamieszkały budynek, który swym rodowodem zapewne sięga końcówki II ćwierci XIX. Pierwszą informację o nim znajdujemy w Spisie ludności z 1910 roku. Jako właściciel wymieniony został wówczas Józef Pieczonka. W domu tym mieszkało 7 rodzin - łącznie 34 osoby, w tym: Józef Pieczonka - 6 osób, Stefan Koncikowski - 3 osoby, Franciszka Wojewoda - 2 osoby, Maria Michalska - 5 osób, Wojciech Walczak - 5 osób, Michał Wiliński - 5 osób i Jakub Wiliński 8 osób. Niestety, nie posiadam informacji o ostatnich mieszkańcach tegoż domu. Wiele danych nie zapisanych zatarło się w mojej pamięci i dlatego, przed Wami drodzy Czytelnicy otwiera się możliwość uzupełnienia tej wiedzy poprzez dodanie komentarzy na blogu i na fejsie.

Foto.: Archiwum PKZ, Google Maps 

 

środa, 12 lipca 2023

Strzelnianin ambasadorem w Niemczech

Rozmowy w Izbie Przemysłow-Handlowej w 1973 r. z ambasadoewm Wacławem Piątkowskim - pierwszy od prawej.

Nasze miasto wydało wielu synów, którzy w swojej karierze zawodowej osiągnęli wyżyny w hierarchii władzy, nauki i różnych dziedzinach życia społeczno-gospodarczego. W pierwszej kolejności chwalimy się, że w Strzelnie urodził się laureat Nagrody Nobla, tutaj też na świat przyszedł ojciec premiera Wielkiej Brytanii, a nadto dziadek marszałka Senatu RP, zaś on sam mieszkał w pobliskiej Zofijówce. Ze współczesnych, w mieście urodził się i mieszkał w latach młodości obecny przewodniczący Episkopatu Polski oraz stąd pochodziło i pochodzi kilku profesorów. Mało kto wie, że z naszą ziemią związany był minister resortów: rolnictwa, następnie leśnictwa, po nim leśnictwa i przemysły drzewnego oraz członek Rady Państwa w rządzie PRL. W Strzelnie urodził się i spędził lata młodości pierwszy po II wojnie światowej ambasador Polski w Republice Federalnej Niemiec Wacław Karol Piątkowski i o nim dzisiaj będzie. Na początek o trwałym i wielkim „pomniku“, jaki pozostawił po sobie późniejszy ambasador, a mianowicie o elewatorze zbożowym.

Elewator zbożowy i ambasador

Działo się to w latach 1968-1969, kiedy to po drugiej stronie linii kolejowej Strzelno-Mogilno, naprzeciwko starego dworca kolejowego zaczęły wyrastać z ziemi potężne betonowe silosy, które miały być magazynami o pojemności 20 tys. ton z przeznaczeniem dla zbóż i rzepaku. Pamiętam tę budowę, która była największą inwestycją, jaką kiedykolwiek zrealizowano w Strzelnie. Przypominam sobie również komunikat telewizyjny o tej budowie. Znalazł się on w Dzienniku Telewizyjnym i była to relacja filmowa. Komentator powiedział wówczas, że w gromadzie Strzelno Klasztorne, we wsi Jeziorki powstaje potężny elewator zbożowy o pojemności 20 tysięcy ton. Inwestorem są Polskie Zakłady Zbożowe.

Budowa elewatora zbożowego w Strzelnie 1968 rok

Jakie zdziwienie wywołało we mnie podanie wsi Jeziorki. Przecież elewator powstawał w Strzelnie, tuż za starym dworcem. To przecież Strzelno. Ale komentator podał prawdę, zaś prasa pisała jedynie, że w Strzelnie buduje się kolosa. W tym czasie miasto Strzelno otoczone było gruntami należącymi do Prezydium Gromadzkiej Rady Narodowej Strzelno Klasztorne, która była oddzielną od miasta jednostką administracyjną, choć miała siedzibę w tym samym budynku w mieście, co Prezydium Miejskiej Rady Narodowej (PMRN). Obie jednostki były odrębnymi jednostkami administracji terenowej, nie tak jak dzisiaj kiedy stanowią jedno - Gminę Strzelno.

Elewator Zbożowy w Strzelnie 1969 rok

Jak wieść niosła, budowę elewatora zawdzięczaliśmy dwóm panom, a mianowicie przewodniczącemu PMRN Henrykowi Wrzesińskiemu i ówczesnemu dyrektorowi naczelnemu „Rolimpex'u”, strzelnianinowi Wacławowi Piątkowskiemu, późniejszemu pierwszemu ambasadorowi PRL w RFN. Otóż, dyrektor Piątkowski z ramienia ówczesnego Komitetu Centralnego PZPR zajmował się kontaktami z województwem bydgoskim. Często teren województwa odwiedzał. Wykorzystał tę sytuację Wrzesiński i nakłonił, by planowana w województwie inwestycja zlokalizowana została właśnie w Strzelnie. Czujący do tego miasta sentyment Piątkowski, postawił kropkę nad „i”. Tym sposobem mamy elewator w Strzelnie. 

Oddany do użytku w 1969 roku zatrudniał na początku do 50 pracowników. Posiadał własną bocznicę kolejową z torami specjalnie zbudowanymi dla wahadeł zbożowych, dostarczających zboża z importu z portów w Szczecinie i Gdyni, w tym z największego elewatora portowego „Ewa” w Szczecinie. Pierwszym kierownikiem Elewatora Zbożowego PZZ w Strzelnie był Bogdan Kozłowicz, znakomity fachowiec i organizator pracy. W latach 1976-1980 miałem przyjemność z nim pracować. Byłem wówczas magazynierem pełniącym funkcję kierownika zmiany. Pracowali również ze mną na równorzędnych stanowiskach brat Wojciech i Roman Kozłowicz, syn kierownika. Technicznym był Jan Koszal, a administrację prowadziła Gosia Basińska. Więcej przy innej okazji, a teraz pokrótce przedstawię biogram Wacława Piątkowskiego. 

 

Wacław Karol Piątkowski (1920-2013)

Urodził się w Strzelnie 28 września 1920 roku jako syn ogrodnika Aleksandra i Adeli. Ojciec był powstańcem wielkopolskim, a brat ojca Wiktor restauratorem i prezesem OSP w Strzelnie. Do Piątkowskich należała duża parcela zlokalizowana wzdłuż współczesnej ulicy Sportowej. Połowa z hotelem i restauracją „Park Miejski“ oraz kręgielnią od strony Placu Daszyńskiego należała do Wiktora, zaś druga połowa, od strony toru kolejowego i strzelnicy Bractwa Kurkowego, do Aleksandra - ogrodnictwo. Dziś ta część po ogrodnictwie jest własnością wnuków Aleksandra, braci Bogdana i Przemysława Gąsiorowskich. 

Wacław Piątkowski w 1939 roku zdał maturę w szkole przy Korpusie Kadetów w Rawiczu. We wrześniu uczestniczył w obronie Warszawy, a jesienią wrócił do Strzelna. Aresztowany w listopadzie, osadzony został w obozie przejściowym w Szczeglinie, skąd wkrótce uciekł. Przekroczył granicę z Generalnym Gubernatorstwem i dołączył do wysiedlonej w grudniu 1939 roku matki i siostry. Piątkowscy zamieszkiwali w Garwolinie, gdzie Wacław pracował w młynie. Wkrótce wstąpił w szeregi AK i brał udział w wysadzeniu w powietrze kilku niemieckich pociągów jadących z zaopatrzeniem na front wschodni. Na początku 1944 roku w trakcie obławy na niego udało mu się uciec przed Niemcami z młyna. Wówczas dołączył do Batalionów Chłopskich, z którymi ukrywał się w lasach w rejonie Siedlec. Jak odnotował w swoich wspomnieniach …W czasie okupacji robiłem wszystko, co mogło szkodzić wrogowi. W 1944 roku wstąpiłem na ochotnika do Ludowego Wojska Polskiego, doszedłem do Stargardu nad Iną. Miałem szczęście – wróciłem zdrowy i cały.

Wacław Piątkowski i kanclerz Willy Brandt
Od lewej podpisują umowę międzynarodową Wacław Piątkowski ambasadoe PRL w  RFN i dr Egon Emmel ambasador RFN w Polsce

Po zakończeniu działań wojennych, jeszcze w mundurze zdemilitaryzowanego sierżanta, podjął studia na poznańskiej Akademii Handlowej, którą ukończył w 1948 roku. Pracował w centrali Polskich Zakładach Zbożowych „PZZ” w Warszawie. W latach 1957-1962 był szefem Biura Polskiej Misji Handlowej w USA, w Nowym Jorku. Następnie w latach 1962-1969 był dyrektorem naczelnym „Rolimpexu” - centrali handlu zagranicznego zajmującej się handlem płodami rolnymi. Od 1969 roku był szefem stałego przedstawicielstwa handlowego PRL z siedzibą w Kolonii. Zaangażował się w unormowanie granicy na Odrze i Nysie, organizację wizyty Willy'ego Brandta w Warszawie oraz otwarcia polskiej ambasady w Bonn. 30 października 1972 roku Wacław Piątkowski został pierwszym ambasadorem PRL w Republice Federalnej Niemiec. Funkcję tę piastował do 6 lipca 1978 roku.

Określany był jako zwolennik twardego kursu wobec RFN. Po powrocie do kraju został kierownikiem Wydziału Zagranicznego Komitetu Centralnego PZPR. Funkcję tę piastował do 1981 roku, a następnie był zastępcą członka KC PZPR. Zmarł 24 listopada 2013 roku w Warszawie.

Ożenił się z Aleksandrą Wróbel i małżonkowie mieli syna Marka.

Podczas 750. lecia Strzelna 1982 - w I rzędzie 3. od lewej Wacław Piątkowski w rozmowie z Józefem Matuszkiewiczem

Wacław Piątkowski wielokrotnie odwiedzał Strzelno. Przyjeżdżał tutaj do siostry Jarosławy Gąsiorowskiej i przebywał u niej po kilka dni. Jego pamiętną wizytą była ta z 1982 roku, kiedy to wziął udział w uroczystych obchodach 750. rocznicy nadania Strzelnu praw miejskich. Jednakże jego wizyty nigdy nie były oficjalnymi i ta z 1982 roku była wizytą prywatną. 

Zdjęcia kolorowe i z budowy elewatora Heliodor Ruciński, pozostałe archiwum bloga


poniedziałek, 10 lipca 2023

Tajemnice strzeleńskiego wzgórza

Strzelno, Wzgórze Świętego Wojciecha - krzyż misyjny z 1892 r.

Przed kilkoma dniami trafiłem na informację sprzed 130. lat, która rozwiała mgłę tajemnicy okrywającą jeden z wielu wątków dziejowych strzeleńskiego Wzgórza Świętego Wojciecha. Potwierdza ona tezę, że pomimo wielu staranności względem prawidłowego interpretowania faktów, tak do końca nie jesteśmy w stanie stwierdzić, że w pełni poznaliśmy naszą historię i jesteśmy pewni, że to co napisaliśmy wyczerpuje poruszony temat.  

Strzelno, fragment Wzgórza Świętego Wojciecha. Ponorbertański zespół klasztorny - Pomnik historii (2019 r.) z nowym krzyżem misyjnym

Taką zagadką są dzieje krzyża misyjnego, współcześnie stojącego na wzgórzu w  jego części południowo-zachodniej, czyli po prawej stronie, wchodząc na plac przykościelny. Pamiętam od dziecka, że krzyż z napisem „Misje Święte“ stał po przeciwnej stronie wzgórza, czyli tuż przy alejce, u jej początku po jej lewej stronie, prowadzącej do wikariatu (dawnego klasztoru) i kościoła - rotundy św. Prokopa. Już w czasach ks. kan. Ottona Szymków w trakcie pierwszych prac porządkowych na placu postawiono nowy krzyż, w nowym miejscu - czyli po prawej stronie.

Strzelno, Wzgórze Świętego Wojciecha. Litografia wg. rysunku z natury Napoleona Ordy (ok. 1880 r.) - brak krzyża misyjnego.

Czysty przypadek sprawił, że w „Kurierze Poznańskim“ z 1892 roku trafiłem na informację, która poszerzyła moją wiedzę o nieznany wątek misyjny i zwyczaju stawiania na ich zakończenie krzyża upamiętniającego przeprowadzenie nauk wśród parafian. Z niej dowiadujemy się, że pierwszy taki krzyż stanął tutaj przed stu laty, czyli około 1792 roku. Niebawem - jak odnotowano - krzyż ten spróchniał i upadł. Kolejny krzyż - i tutaj posiadamy już pełną i dokładną informację - postawiono oraz poświęcono 1 marca 1892 roku. Z analizy zdjęć i pocztówek znamy jego lokalizację i wiemy, że stał on w tym miejscu do czasów całkowitej przebudowy placu przykościelnego, tj. do 1925 roku. Kolejny, czyli trzeci krzyż misyjny stanął na wzgórzu dopiero po 1945 roku.

Strzelno, krzyż misyjny z 1892 roku - widok z lat 1919-1924 

A tymczasem oddajmy głos korespondentowi „Kuriera Poznańskiego“ z 1892 roku, który tak oto opisał sześciodniowe misje święte, które za czasów proboszcza dr. Antoniego Kanteckiego przeprowadzili trzej misjonarze Bractwa Misjonarzy „Dobrego Pasterza“ dla Archidiecezji Gnieźnieńskiej i Poznańskiej. 

W Strzelnie odbyła się przed pięć i pół dnia - od czwartku 25 lutego popołudniu aż do wtorku 1 marca 1892 roku - misja święta pod przewodnictwem misjonarza apostolskiego ks. Antoniego Czechowskiego, proboszcza z Gryżyny, któremu dopomagali: ks. proboszcz Edmund Gryglewicz z Grabia i ks. proboszcz dr Michał Wyczyński z Sobótki. [Dodam, że ks. Czechowski był generalnym dyrektorem Bractwa Misjonarzy „Dobrego Pasterza“ dla Archidiecezji Gnieźnieńskiej i Poznańskiej - MP] 

Dziennie odbywało się po 4 i 5 nauk, których wierni z całych Kujaw z wielkim skupieniem słuchali. Ludu było mnóstwo wielkie, w obszernym, wspaniałym i pięknie odrestaurowanym kościele natłok był wielki, tak że konfesjonały trzeszczały od ścisku penitentów. Trzeba było podziwiać wytrwałość wiernego lądu, który, aby dostąpić do świętej spowiedzi, po dwa i po trzy dni od rana do późnij nocy stał przy konfesjonałach. W sobotę i w niedzielę było do 6 tysięcy ludzi, którzy nie mogąc znaleźć miejsca w kościele, zalegali obszerny przed nim dziedziniec. Księży było dziennie do 20, którzy wysłuchali spowiedzi św. około 4000 ludzi. Komunia święta generalna odbyła się w sposób bardzo wzruszający w poniedziałek, przepraszano się wzajemnie i darowano sobie winy. 

Krzyż misyjny wzniesiono na dziedzińcu we wtorek - i tegoż dnia uroczystą procesją i „Tedeum laudamus“ zakończono nabożeństwo, które na długie lata pozostanie w pamięci ludu. Sto lat dobiega, jak w Strzelnie nie było misji, bo najstarsze osoby pamiętają już tylko krzyż który na pamiątkę misji był postawiony - a i ten niebawem spróchniał i upadł. Oby ta misja święta, której nam tak bardzo było potrzeba, wstrząsnąwszy sercami naszymi, obfity plon przyniosła dla parafii tutejszej, zmieniła złe obyczaje, dobrych utwierdziła w miłości Boga, obojętnych katolików zmieniła w gorliwych, abyśmy się stali wzorem i przykładem dla innowierców. Najprzewielebniejszy ks. Biskup na misję nie zjechał, gdyż decyzja Wysokiej Władzy nastąpiła zbyt późno, aby dekanalni duszpasterze wiernych do przyjęcia Sakramentu Bierzmowania przygotować mogli. Czcigodnym księżom misjonarzom, jako też wszystkim kapłanom, którzy tak z dekanatu kruszwickiego, jako też z dekanatu żnińskiego udział brali w pracy misyjnej, dziękujemy za zapał i gorliwość, z jaką nad dobrem dusz pracowali. Niech im Pan Bóg zapłaci!

Strzelno, Wzgórze Świętego Wojciecha, rok 1925 - brak krzyża misyjnego
Lata 70. XX w. W czerwonej ramce krzyż misyjny.
Rok 1982 - 25 września, w dniu przejazdu przez Strzelno kopii Jasnogórskiej Ikony MB - tuż za ogrodzeniem po lewej stronie zdjęcia widoczny jest krzyż misyjny

Ciekawostką jest to, że podczas głoszonych misji prowadzono również zbiórkę pieniędzy na budujący się nowy murowany kościół w pobliskich Stodołach - w miejscu rozebranego starego kościoła drewnianego. Przeprowadzona kwesta dała znaczącą sumę, bo aż 121,62 marek.

Foto. kolor.: Heliodor Ruciński


sobota, 8 lipca 2023

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 198 Cestryjewo (Lipowa) - cz. 10

Ulica Lipowa. Po lewej tzw. stary magistrat (lata 20. XX w.)

W czasach mojego dzieciństwa była to jedna z najpiękniejszych ulic naszego miasta. Szczególnego uroku zadawał jej gęsty szpaler lip, rosnących po obu stronach jezdni, obficie kwitnących w miesiącu lipcu. Ten zapis pamięci to również zakład kołodziejski mistrza Olejnika i działająca przy nim kuźnia, w której działalność gospodarczą prowadził mój wujek Stanisław Nowak - mistrz kowalski. Będąc chłopcem biegałem do kuźni wuja i podglądałem prace kowalskie jakie on wykonywał. Z wielką frajdą ciągnąłem za łańcuch - zakończony drewnianą rączką - od wora powietrznego, dmuchając w palenisko. Przy tej okazji poznałem pracę w kuźni: podkuwanie koni, ostrzenie - kucie lemieszy, naprawy maszyn rolniczych i nakładanie obręczy na drewniane koła do wozów i bryczek, które wcześniej wykonał kołodziej Olejnik. Dodam, że w latach międzywojennych kuźnię prowadził w tym miejscu kowal Ginther.

Początek pierzei północnej ulicy stanowiły parterowe domostwa, pokryte dachami ceramicznymi o dość niskich ścianach. Takie domy były cztery i z nich do dzisiaj stoją trzy, w tym zamieszkałe są zaledwie dwa. Czwarty dom (nr 6), po którym pozostała ściana frontowa w formie muru ogrodzeniowego, w trakcie rozbiórki odkrył przed nami z czego był on zbudowany. A była to peca wzmocniona cegłą oraz szczyty boczne, w części strychu wymurowane tzw. murem pruskim - konstrukcja drewniana wypełniona cegłą. Domy te powstały w II ćwierci XIX w., zatem liczą sobie blisko 200 lat. Na starej mapie z 1832 roku, na której w formie planu naniesione jest miasto Strzelno, ten fragment ulicy oznaczono wówczas zabudową drewnianą. 

W latach międzywojennych budynki magistratu i więzienia zostały ewidencyjnie przypisane do ulicy Lipowej - późniejsze numery 1 i 3. Dziś ten pierwszy budynek już nie istnieje spłonął razem, z tzw. budynkiem starego magistratu, 11 marca 2015 roku i zostały oba rozebrane w grudniu 2017 roku. Pozostał jedynie budynek byłego więzienia i w podwórzu budynek byłego sądu grodzkiego. Ale my przejdźmy na drugą stronę i rozpocznijmy nasz spacer od budynku oznaczonego numerem 2. Dawniej był to numer policyjny 173, później Lipowa 1 i mieściła się tutaj szkoła żydowska oraz dwa mieszkania funkcyjne. Dzisiaj opowiem Wam, co nieco o tejże szkole.

Dom przy ul. Lipowej 2 - dawna szkoła żydowska

Dotychczasowe informacje o strzeleńskiej elementarnej (podstawowej) szkole żydowskiej są pełne nieścisłości i dat ściągniętych chyba z sufitu. O dziwo, żydowscy historycy - rabin Aaron Heppner i nauczyciel Isaak Herzberg w swoim wielkim dziele historycznym opisując strzeleńską gminę wyznaniową nie wspomnieli o szkole żydowskiej. Zatem, skąd wzięła się w obiegu data roczna 1833 - jakoby od tego roku w naszym mieście zaczęła funkcjonować takowa szkoła? Przeglądając ówczesną prasę dopiero we września 1837 roku dowiadujemy się, o braku żydowskiej szkoły stopnia elementarnego - podstawowego. Trafiamy również na informację że: - Od roku pracuje jednak dwóch prywatnych nauczycieli z dobrym wykształceniem. Jeden, przyszły teolog żydowski o nazwisku Heymann Jolowicz, drugi, dobrze wykształcony kleryk Isaac Bach (…) - dalej czytamy - Dzieci z wielką ochotą uczestniczą w lekcjach prowadzonych przez Jolowicza i Bacha. Również chwalebne działania tych dwóch nauczycieli nie pozostały bez wdzięczności płynącej z głębi serc wszystkich członków gminy wyznaniowej. Efektem tych postępów jest powszechne pragnienie jak najszybszego zorganizowanie szkoły podstawowej. 

Zatem, już wiemy, że do 1837 roku nie było żydowskiej szkoły stopnia elementarnego. Na pierwszą informację, że Żydzi strzeleńscy mieli taką szkołę trafiamy dopiero w marcu 1838 roku, a brzmiała ona następująco: - Nauczyciel żydowski M. Kurnik z Witkowa na nauczyciela przy nawo utworzonej szkole żydowskiej w Strzelnie, powiatu inowrocławskiego. Z kolei w styczniu 1840 roku prasa żydowska donosiła, iż: - w Strzelnie żydowska placówka edukacyjna rozwija się pomyślnie. (…) Zatem ze stuprocentową pewnością wiemy, że na przełomie lat 1837/1838 członkowie gminy doszli do porozumienia i pobudowali budynek przy ul. Lipowej, w którym uruchomiono szkołę - najwcześniej w marcu 1838 roku. Z kolei w styczniu 1841 roku poznajemy kolejnego, drugiego nauczyciela tejże placówki, którym był Issac Kuttner pochodzący z Wrześni, który później wrócił ze Strzelna do Wrześni.

Issac Kuttner urodził się ok. 1810 roku w Wrześni jako syn Arona i Michaele z domu Krotoschiner. Matka była prawnuczką rabina Naftalego Cohena, a bratem Issaca był żydowski uczony ortodoksyjny i rabin w Lesznie, Josua Heschel Kuttner. Będąc nauczycielem w Strzelnie, Kuttner w imieniu żydowskich nauczycieli wystąpił w 1840 roku z petycją do króla Fryderyka Wilhelma IV o zwolnienie nauczycieli żydowskich z podatków państwowych. W 1842 roku za jego pośrednictwem rozprowadzanych było w mieście, w formie prenumeraty, 17 egzemplarzy „Allgemeine Zeitung des Judenthums“. W jednym z numerów tejże gazety czytamy, że: szkoła żydowska w Strzelnie jest dzięki Bogu w satysfakcjonującym postępie, który otwiera przed nią najlepsze nadzieje na przyszłość. Nauczyciel Kuttner, od kilku lat kierujący swoją placówką z wielką rozwagą, lojalnością i sumiennością, podczas egzaminu publicznego, wykazał się bardzo dobrymi wynikami, świadczącymi o jego wysokim poziomie wiedzy. Do tej informacji dołączone zostało zaświadczenie opatrzone datą 22 marca 1842 roku, które potwierdza zdanie publicznego egzaminu przed miejscowym inspektorem szkolnym, ewangelickim kaznodzieją Carlem Findeisenem. Egzaminator dołączył do niego swoją opinię, z której dowiedzieć się można, że żydowski nauczyciel Issaac Kuttner, od kilku lat pod jego nadzorem, z największą satysfakcją jego i władz nadrzędnych naucza w tutejszej szkole żydowskiej, za co wdzięczni są jemu również członkowie korporacji (Kahału). Jego ogromna pracowitość, nie tylko w wykonywaniu nałożonych obowiązków, ale także we własnym dalszym kształceniu w zakresie wiedzy wyższej, a także wzorowe przywództwo, w połączeniu z prawdziwie kulturalną pokorą, to cechy, które mnie zainspirowały do ​​pokochania go i szczerego pragnienia niesienia mu pomocy w jego dalszym rozwoju, co czynię bez jego wiedzy i woli.

Z innych informacji dowiadujemy się, że w 1846 roku Gmina Wyznaniowa Żydowska w Strzelnie zatrudniła również nauczyciela śpiewu, który pełnił funkcję kantora i kierował chórem w synagodze. Nadto bogatsza warstwa tutejszych Żydów zatrudniała nauczycieli prywatnych do udzielania lekcji w zakresie nauk ścisłych, języków - hebrajskiego i francuskiego oraz gry na fortepianie. Od 1851 roku po Kuttnerze nauczycielem został Rosenstock. W tym czasie na czele rady szkolnej stał Dawid Jacobsohn - członek zarządu GWŻ - miejscowego kahału. Pracował on tutaj osiem lat i podniósł się do stolicy prowincji - zaskarbił sobie wysokie poważanie u Żydów strzeleńskich. Ucząc 100 dzieci, przekonał radę szkolną do zatrudnienia drugiego nauczyciela. Po nim funkcję pierwszego nauczyciela w miejscowej szkole żydowskiej sprawował J. Lewin - nauczyciel wymieniony w 1872 roku. Około 1880 roku nauczycielem został Julius Fabian, którego poznajemy z informacji o jego jubileuszu 50. lecia obchodzonego 30 stycznia 1887 roku. Odnotowano wówczas, że nauczycielem jest od kilku lat. W jego święcie uczestniczyły cztery zamężne córki i syn - królewski sędzia okręgowy, wraz z wnukami. Dwóch kolejnych jego synów mieszkało w Australii i oczywiście nie mogło uczestniczyć w jubileuszu. 

W 1884 roku nauczycielem w tutejszej szkole żydowskiej był Israel Bach - nauczyciel religii. Po nim ok. 1887 roku nauczanie kontynuował Salomon Destler, któremu pomagał Georg Happ - nauczyciel wymieniony w 1905 roku. Destler w sierpniu 1909 roku objął stanowisko nauczyciela w żydowskiej szkole stopnia podstawowego w Żninie. Odejście nauczyciela związane było z anonsem z 1908 roku, z którego wynikało, że tutejsza gmina wyznaniowa zamierzała zlikwidować miejscową szkołę żydowską, ponieważ uczęszcza do niej tylko sześcioro dzieci. Według spisu ludności Strzelna z 1 grudnia 1910 roku mieszkało w mieście 141 Żydów, w tym 65 mężczyzn i 79 kobiet. W budynku tym obok części szkolnej dwa mieszkania zajmowały dwie rodziny żydowskie - Dawid Baumstein (4 osoby) i Leonhard Chaba (3 osoby). Ostatnim nauczycielem był Munter - wymieniony tutaj w 1911 roku. Po likwidacji szkoły dzieci zostały włączone do miejscowej szkoły ewangelickiej. Jeszcze w 1903 roku uczyło się w szkole żydowskiej 41 dzieci. Tak nagły spadek uczniów miał związek z migracją tutejszych Żydów w głąb Niemiec, szczególnie do Berlina.

11 listopada 2009 r. - Wizyta Hendersonów w Strzelnie. Stoimy przed budynkiem byłej szkoły żydowskiej - Marian, Marcin Przybylscy, Carole i Geoffery Hendersonowie - goście z Anglii, Sławomir Tarczewski. Geoffery Henderson jest autorem książki o Lordzie Kanclerzu Farrerze baronie Herszellu, Żydzie, którego ojciec urodził się w Strzelnie (foto. Heliodor Ruciński

W 1932 roku strzeleńska Gmina Wyznaniowa Żydowska została zlikwidowana i wraz z majątkiem przyłączona do GWŻ Inowrocław. Budynek byłej szkoły żydowskiej - wówczas dom mieszkalny przy ul. Lipowej 1 z gruntem o powierzchni 0,43 ha został wyceniony na 10000 zł i wkrótce nabył go - w bliżej nieznanych okolicznościach - Edmund Boesche, były sekretarz Wydziału Powiatowego w Strzelnie. Niestety, nie unormował on księgi wieczystej i po II wojnie światowej budynek stał się własnością Skarbu Państwa. Kiedy po 2000 roku GWŻ w Poznaniu wystąpiła o zwrot budynku lub rekompensatę pieniężną, Wojewoda Kujawsko-Pomorski oddalił roszczenia udowodniając, że budynek ten przed wojną przestał być własnością Gminy Wyznaniowej, a to za sprawą transakcji dokonanej z Edmundem Boesche. Obecnie budynek jest własnością Gminy Strzelno. 

 

czwartek, 6 lipca 2023

Zmarł Marian Jan Kasprzyk (1940-2023)

Był moim wychowawcą w Szkole Podstawowej nr 2 w Strzelnie i uczył nas fizyki. Pamiętam jak uczęszczałem na zajęcia pozalekcyjne prowadzone przez Niego - na Kółko Fizyczne. W nowej szkole przy dworcu kolejowym, w gabinecie fizycznym wyświetlał nam filmy i slajdy. W mojej pamięci zapisał się film Tajemnica dżungli… Później współorganizowaliśmy Towarzystwo Miłośników Miasta Strzelna i razem działaliśmy w towarzystwie aż do Jego ostatnich dni. Kiedy pracowałem w Domu Kultury był moim przełożonym. Pod Jego okiem organizowaliśmy dziesiątki imprez kulturalnych. Wspólnie obchodziliśmy urodziny - 14 sierpnia i dnia następnego imieniny…   

Marian Kasprzyk zmarł środę 5 lipca, w wieku blisko 83 lat, w szpitalu w Mogilnie. Był wychowawcą wielu pokoleń strzelnian, wieloletnim nauczycielem fizyki w szkołach podstawowych i Liceum ogólnokształcącym, działaczem społecznym, radnym, przewodniczącym Rady Miejskiej i wiceburmistrzem Strzelna. Poznałem Mariana Kasprzyka jako osobę głębokiej wiary, oddaną Kościołowi. Pogrzeb odbędzie się w najbliższą sobotę, 8 lipca 2023 roku - w strzeleńskiej bazylice o godz. 11.00 odbędzie się msza św. pogrzebowa, a następnie o godz. 12.00 pochowany zostanie na starej strzeleńskiej nekropolii.

 

Urodził się 14 sierpnia 1940 r. w Strzelnie jako syn Czesława i Władysławy z domu Banaszak. Miał czwórkę starszego rodzeństwa: Stefanię zamężną Dawidziak, Jerzego Zygmunta i Edwarda. W Strzelnie uczęszczał do szkół: powszechnej, podstawowej, a następnie do liceum. Maturę zdał w roku szkolnym 1957/1958. Zaraz też rozpoczął pracę w zawodzie nauczycielskim, dokształcając się jednocześnie w studium nauczycielskim. Jego pierwszą placówką oświatową była Szkoła Podstawowa w Stodołach, w której pracował od 1 września 1958 roku do 31 sierpnia 1962 roku. Kolejną jego placówką była Szkoła Podstawowa nr 2 w Strzelnie, w której od 1 września 1962 roku do 31 sierpnia 1970 roku uczył fizyki. W tym też czasie rozpoczął zaoczne studia magisterskie na Wydziale Matematyki Fizyki i Chemii Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu w zakresie fizyki, które ukończył w roku akademickim 1969/1970 dyplomem magistra.

Po studiach, 1 września 1970 roku rozpoczął pracę w Liceum Ogólnokształcącym w Strzelnie, jako nauczyciel fizyki. Dodatkowo od 1 września 1982 roku był kierownikiem - po likwidacji starego - nowo zorganizowanego internatu w części budynku po byłym technikum ekonomicznym. W organizację nowej placówki włączył się jako lider z prawdziwie szczerą pasją i olbrzymim zapałem, dbając o bazę socjalną uczniów oraz o internackie gospodarstwo pomocnicze. Jednocześnie, jako nauczyciel fizyki, wykazywał stałą troskę o wyniki nauczania i rozwój zainteresowań uczniów. 31 sierpnia 1988 roku przeszedł na emeryturę, kontynuując nadal w wymiarze 1/2 etatu kierownictwo w internacie LO.

W tym samym czasie był niezwykle aktywnym ludowcem, społecznikiem, działającym na wielu niwach życia społeczno-kulturalnego naszego miasta. Już od 1962 roku zasiadał w ławach radnego miejskiego, a następnie gminnego i trwało to do 1998 roku. W tym czasie był oddanym aktywistą Towarzystwa Przyjaciół Dzieci i przewodził społecznemu komitetowi budowy żłobka w Strzelnie. Owocem tych działań było oddanie do użytku w 1975 roku Przedszkola nr 2. Od 1986 roku pełnił funkcję komendanta Komendy Obrony Cywilnej Miasta i Gminy Strzelno. Po przemianach ustrojowych od 17 grudnia 1990  do końca kadencji w 1994 roku piastował godność przewodniczącego Rady Miejskiej w Strzelnie (nazywanej wówczas Radą Gminy), a w latach 1994-1998 był etatowym wiceburmistrzem Strzelna. W tym czasie, będąc od wielu lat sympatykiem, wsparł swym członkostwem szeregi Towarzystwa Miłośników Miasta Strzelna. W 1995 roku walnie przyczynił się do uratowania ewangelickiej nekropoli w Strzelnie i do remontu kaplicy grobowej na tymże cmentarzu. W kolejnych latach uhonorowany został odznaką „Przyjaciel Przyrody“. W latach 1998-2005 pracował na stanowisku kierowniczym w Firmie Sanplast w Strzelnie i Wymysłowicach.

W 1997 roku z ramienia Zarządu Miejskiego, jako wiceburmistrz, delegowany był do Kapituły Najstarszych Miast i Miejscowości w Polsce z siedzibą w Sieradzu, do którego to stowarzyszenia Miasto Strzelno przystąpiło. W latach 1995-1997 był członkiem Komitetu Odbudowy Pomnika Świętego Wojciecha w Strzelnie - wielokrotnie razem kwestowaliśmy w parafiach dekanatu strzeleńskiego. Był gorącym orędownikiem budowy hali sportowej wraz z basenem kąpielowym przy SP 1 oraz rozbudowy szpitala, zabiegając na te cele o ogromne środki inwestycyjne.

Cały czas udzielał się społecznie. Był członkiem Towarzystwa Miłośników Miasta Strzelna, gdzie zasiadał w komisji rewizyjnej, a od ubiegłego roku był członkiem Zarządu TMMS. Jako wolontariusz uczestniczył niemalże we wszystkich Kwestach Cmentarnych, z których pozyskane środki posłużyły na uratowanie kilkudziesięciu pomników nagrobnych zasłużonych strzelnian. 

W 1961 r. poślubił Leokadię, również nauczycielkę. Małżonkowie wychowali syna i doczekali się trzech wnucząt. Z okazji Złotych Godów Małżeńskich uhonorowani zostali przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej - Medalami za Długoletnie Pożycie Małżeńskie. Jako emeryt był bardzo aktywnym człowiekiem - uczestniczył w zjazdach absolwentów LO i zjazdach klasowych. Brał udział w spotkaniach emerytowanych nauczycieli organizowanych z okazji Święta Edukacji Narodowej oraz spotkaniach i zebraniach TMMS. Aktywnie uczestniczył w życiu religijnym naszej parafii. Warto w tym miejscu dodać, że Jego wuj Jan Kasprzyk był księdzem - Oblatem Maryi Niepokalanej (21 czerwca 1936 r. przyjął świecenia kapłańskie).  

Był skromnym człowiekiem i nie lubił się chwalić swoimi osiągnięciami, a miał ich wiele. W II połowie lat 90. XX w. kupił niewielką działkę w Przyjezierzu i na niej postawił niewielki domek letniskowy. Tam spędzał od wiosny do jesieni cały czas wolny.

Marian Kasprzyk za całokształt swojej pracy zawodowej i społecznej odznaczony był: Brązowym Krzyżem Zasługi (1976), Złotym Krzyżem Zasługi (1979) i Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski (1989). Nadto otrzymał: Złotą Odznakę Związku Nauczycielstwa Polskiego (1979), Medal im. Henryka Jordana (1980), Złotą Odznakę Zasłużonego Działacza TPD (1980), Medal 40-lecia PL (1984), Odznakę Honorową za Szczególne Zasługi dla Rozwoju Województwa Bydgoskiego, Nagrodę Ministra Oświaty i Wychowania (1976) i Nagrodę Kuratora Oświaty i Wychowania (1988).

Cześć Jego Pamięci

Z serdecznymi wyrazami współczucia dla Małżonki i Rodziny - Zarząd i Członkowie Towarzystwa Miłośników Miasta Strzelna   


wtorek, 4 lipca 2023

Ks. Jan Kwiatkowski proboszczem strzeleńskim i wronowskim

Biskup Radosław Orchowicz, proboszcz strzeleński ks. Jan Kwiatkowski i ks. kan. Jerzy Nowak

Onegdaj, opisując nasze genealogiczne wojaże wokół Puszczy Zielonka, zapisałem na starym blogu, iż 9 kwietnia 2011 roku: - Z Murowanej... udaliśmy się do Długiej Gośliny, kolejnego kościółka drewnianego. Przy tejże świątyni mieszkały w czasach zarazy w latach dwudziestych XVII wieku benedyktynki. Im to miejscowy kościół zawdzięcza szereg ciekawych dzieł sztuki. Tutaj też corocznie odbywa się letni festiwal muzyki „Musica Sacra, Musica Profana”. Pierwsza część festiwalu odbywa się we wnętrzach zabytkowego kościółka i poświęcona jest muzyce kościelnej, zaś druga część prezentowana jest na zewnątrz i przedstawia muzykę świecką, pełną swawoli i rozrywki.

Ks. Jan Kwiatkowski odbiera z rąk Prymasa Wojciecha Polaka dekret na proboszcza parafii pw. Świętej Trójcy w Strzelnie

W cztery lata później proboszczem w tejże parafii - pw. św. Marii Magdaleny - został ks. Jan Kwiatkowski, który w niedzielę, 2 lipca 2023 roku przeżywał uroczyste wprowadzenie w mury romańskiej bazyliki pw. Świętej Trójcy i NMP jako nowy proboszcz. Podczas uroczystej Mszy Świętej - w obecności wiernych ze Strzelna, Wronowych i Długiej Gośliny - wprowadzony został  przez biskupa pomocniczego Archidiecezji Gnieźnieńskiej ks. Radosław Orchowicz. Równocześnie - po ks. dr. Marcinie Korybalskim - nowym wikariuszem naszej parafii został ks. Marcin Modrzyński. Stosowny dekret o nominacji ks. Jana Kwiatkowskiego na proboszcza parafii pw. Świętej Trójcy w Strzelnie i parafii pw. Świętego Ignacego Loyoli we Wronowach odczytał biskup Orchowicz. W słowie wprowadzającym ks. biskup zdementował wszelkie plotki, pomówienia i złe słowa wypowiedziane pod adresem poprzednika, uzasadniając jego nieobecność chorobą.

Przed wprowadzeniem nowego proboszcza do bazyliki - wikariusz ks. Daniel Leszczyńki, bp Radosław Orchowicz, wicedziekan ks. Robert Różański i z tyłu ks. Jan Kwiatkowski

Tę piękną uroczystość, w której uczestniczył również wicedziekan strzeleński ks. Robert Różański - proboszcz stodolski, senior ks. kan. Jerzy Nowak i wikary strzeleński ks. Daniel Leszczyński, ubogaciły pieśni w wykonaniu Chóru „Harmonia“. Homilia - jaką skierował nasz nowy proboszcz do wiernych - niosła w pięknych i pełnych odniesień słowach przesłanie, z którego mogliśmy dowiedzieć się, co i jak będzie czynił kapłan dla naszego wspólnego dobra, modląc się z nami i współpracując dla dobra parafii i Kościoła. Tak mądrych i pięknie wygłoszonych słów dawno nie słyszałem… W trakcie tejże homilii na myśl przyszły mi słowa wypowiedziane przez mojego Przyjaciela Przemysława Majcherkiewicza, który tak zapamiętał ks. Jana: - Księdza Jana pamiętam doskonale z posługi duszpasterskiej w Mogilnie, w parafii św. Jana Apostoła (klasztor). „Imponował“ mi nietypową interpretacją Ewangelii, podczas głoszenia Słowa Bożego do najmłodszych uczestników mszy świętej. „Ziarno rzucone w glebę...“ i doniczki z oziminą, zbożem… Dzieciaki o mało co ołtarza nie przewrócili, bo chcieli być jak najbliżej ks. Jana... Zapewne i tak dziać będzie się w Strzelnie… 

A teraz moi drodzy czytelnicy w kilkunastu zdaniach o naszym nowym Ojcu Parafii. Ksiądz Jan Kwiatkowski pochodzi z Łabiszyna, święcenia kapłańskie przyjął w Archikatedrze Gnieźnieńskiej w 1999 roku. Posługę kapłańską jako wikariusz pełnił w parafiach: św. Jana Apostoła w Mogilnie, Świętej Trójcy w Gnieźnie, św. Wawrzyńca w Słupcy oraz parafii Chrystusa Miłosiernego w Inowrocławiu. Od lipca 2015 roku dekretem Prymasa został mianowany proboszczem w parafii Marii Magdaleny w Długiej Goślinie.

W rozmowie ze mną, wspominając ks. Jana z Jego pierwszej parafii, ministrant, lektor i uczestnik pielgrzymek pieszych oraz innych przedsięwzięć parafialnych mieszkaniec Dąbrówki Jakub Surówka (obecnie Poznaniak, sąsiad mojej córki) nie szczędził słów pochwały pod adresem ks. Jana - ze wszech miar bardzo dobry kapłan, tytan pracy… - mówił Kuba podczas naszego ostatniego spotkania w Poznaniu. Jako wikariusz w parafii pw. Świętej Trójcy w Gnieźnie w 2004 roku został koordynatorem i organizatorem polsko-niemieckiej pielgrzymki ekumenicznej Szlakiem Ottona III Gniezno-Magdeburg, którą pątnicy odbywają pieszo, autokarem i pociągiem - koordynuje ją do dziś. W 2005 roku zainicjował w swojej gnieźnieńskiej parafii Noc Świętych. To modlitewne czuwanie zaczęło promieniować z Gniezna na całą Archidiecezję i kolejne parafie w: Nekli, Golinie, naszym Strzelnie, Wągrowcu, Chodzieży, Słupcy, Żninie, Trzemesznie, Kruszwicy i Długiej Goślinie. I tutaj w Gnieźnie organizował piesze pielgrzymki na Jasną Górę.

Przez sześć lat - od 2008 - pełnił posługę kapłańską jako wikary w parafii św. Wawrzyńca w Słupcy, gdzie kontynuował swoją piękną misję pielgrzymek ekumenicznych. Od początku swojego pobytu w Słupcy zaangażował się w działania promujące ważne wydarzenia religijno-historyczno-kulturalne w mieście, za co został wybrany Słupczaninem Roku 2010. Tak m.in. uzasadniono ten wybór: - inicjator wspomnień rocznicowych śmierci Ojca Świętego Jana Pawła z gremialnym uczestnictwem słupczan, inicjatorem I Misterium Krzyża Świętego i inicjator przeżywania Wigilii uroczystości św. Wawrzyńca, który w roku jubileuszu miasta stał się Patronem Słupcy. To właśnie dzięki inicjatywie ks. Jana Kwiatkowskiego władze miasta wystąpiły do Stolicy Apostolskiej i 17 lipca Kongregacja Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów mocą uprawnień nadanych jej przez Benedykta XVI zatwierdziła św. Wawrzyńca patronem Słupcy. Inicjator całodziennych Maratonów Różańcowych, historycznego happeningu poświęconego wydarzeniom Sierpnia 80’ oraz ks. Jerzemu Popiełuszce kapelanowi Solidarności. Pomysłodawca posadzenia Dęba Wolności - Ksiądz Jerzy oraz fundacji i odsłonięcia kamiennej tablicę informującej o tym wydarzeniu, itd., itp. 

Z końcem października 2014 roku został wikariuszem parafii Chrystusa Miłosiernego w Inowrocławiu. Tutejszą Jego działalność w stolicy Kujaw Zachodnich przerwał dekret Prymasa, którym to od lipca 2015 roku został mianowany proboszczem w parafii Marii Magdaleny w Długiej Goślinie. W 2016 roku rozpoczął remont XVII-wiecznego kościoła parafialnego pw. św. Marii Magdaleny, którego początki sięgają XV w. Prace konserwatorsko remontowe prowadzone były przez trzy lata. Tego kościoła mogłoby już nie być. A jest to jedna z ciekawszych i cenniejszych świątyń - pamiątka po zgromadzeniu sióstr benedyktynek, jeden z kilkunastu drewnianych kościołów na szlaku turystycznym puszczy Zielonka - Szlak Drewnianych Kościółków wokół Puszczy Zielonka.

Przewielebny Księże Janie witamy Cię na Ziemi Kujawskiej, na pograniczu kujawsko-wielkopolskim, w nowych miejscach posługi duszpasterskiej, które na Twojej drodze kapłańskiej postawił Pan Bóg - w Strzelnie i Wronowach. Życzymy, aby czuł się Ksiądz dobrze w naszych wspólnotach, otoczony życzliwością, zrozumieniem i wsparciem, aby nigdy nie zabrakło Księdzu wytrwałości i odwagi w budowaniu żywego Kościoła.

Szczęść Boże! 


Zdjęcia dzięki uprzejmości Portalu StrzelnoOnline - wykonał Michał Ostrowski