środa, 5 lutego 2020

Solidne miasto Strzelno sprzed 200-laty



Mamy zatem przedwiośnie. Dzisiaj znalazłem pierwszy kobierzec przebiśniegów, i to takich wyrośniętych. W Parku 750-lecia trafiłem na nową i w miarę estetyczną tabliczkę informującą, gdzie spacerowicz wchodzi. Poza tym jest fajnie, dużo czytam i dużo piszę. Daje mi to ogromną satysfakcję. To z książek i obserwacji dowiaduję się, że otaczający nas świat jest pełen magii, tajemnic i niewyobrażalnych zdarzeń, i że to wszystko istnieje obok nas. Czy jednak może do niego wejść każdy, poznać go i w nim się zadomowić? Jest to trudne przedsięwzięcie i choć dzieli nas od niego niewielka odległość oraz blisko stojąca, niewidoczna, czy wręcz przezroczysta ściana, nie można jej tak po prostu pokonać. Swą wysokością sięga kosmosu, a głębokością jądra ziemi, do tego długa jest, jak promień słońca. Ma ona swoją nazwę, która skrywa się w prostocie, w klucz układających się liter. To nim można otworzyć ten jeden, jedyny zamek, w równie niewidocznej, acz wyczuwalnej furtce. Tą tajemniczą nazwą jest magiczne słowo - wyobraźnia. I kiedy już obdarzeni tą magią odnajdziemy tę niewidoczną furtkę w przezroczystej ścianie i otworzymy ją, znajdziemy się w świecie, który istniał przed setkami i tysiącami lat, a po którym pozostały niewidoczne dla oka przeciętnego śmiertelnika, bo okryte mgłą tajemnicy, ślady.

Ten świat to historia, to wszystko to, co onegdaj wydarzyło się, nie pozostawiając po sobie zapisanych i w miarę łatwych do odczytania stronic. Mimo to, to coś istnieje, jest obok nas i tylko my sami, posiadając wiedzę i wyobraźnię, możemy rozwiać mgliste powłoki i wydobyć na zewnątrz - opisać wszystko to, co nasza uświęcona ziemia i przepastne archiwa skrywają. Sam po wielokroć otwierałem i otwieram tę niewidoczną, w niewidocznej, sięgającej kosmosu i jądra ziemi, a do tego długiej jak promień słońca ścianie, furtkę. W majestacie dostojeństwa wchodziłem w ten magiczny świat i odkrywałem, zapisując wszystko co ujrzałem i co wyobraźnia mi podpowiedziała na niekończących się stronach tomów I, II, III, etc. 


Przed czterema laty dokonując kwerendy źródeł do pisanej wówczas kolejnej książki wpadł mi w ręce Opis Xięstwa Warszawskiego (tytuł w oryginale). Książka ukazała się w 1809 r. w Poznaniu i wyszła spod pióra Jerzego Beniamina Flatta. Autor był postacią nietuzinkową, Wielkopolaninem, który zjechał swój region i Księstwo Warszawskie wszerz i wzdłuż, a do tego był twórcą-założycielem obecnej Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego (SGGW) w Warszawie.

Wertując karty tej książki dotarłem do opisu miasta Strzelna. Oto, co ów autor napisał o naszym mieście, przekazując jego obraz z przełomu XVIII i XIX wieku, czyli, jak ono wyglądało przed 200 laty:
Strzelno, miasto narodowe, okolica żyzna, ma 1200 mieszkańców. Żyją oni po większej części z rolnictwa, kupiectwa i propinacji. Mają się dobrze. Miasto dobrze zbudowane i brukowane
Gwoli doczytania, owa propinacja, to nic innego jak produkcja używek alkoholowych, nadanych starą ordynacją miejską. Czyli, mieszkańcy Strzelna nadal korzystali ze starego prawa i mogli produkować piwo i gorzałkę. Zwróćcie Państwo uwagę na ówczesną solidność naszego miasta, dobrze zbudowanego i posiadającego ulice brukowane, czyli utwardzone, bez dziur w jezdniach i bez kałuż po opadach.


 Autor opisując Inowrocław nie wspomniał o brukowanych ulicach tegoż miasta, choć zaznaczył, że i ono dobrze zbudowane, i liczyło wówczas 2900 mieszkańców, czyli było jeszcze raz - z lekką nawiązką - tak duże jak Strzelno. Ówczesne miasto Gębice miało 600 mieszkańców, a powiatowe dziś Mogilno liczyło zaledwie 800 mieszkańców. W Kruszwicy było ich tylko 300.

Zachodzi zatem pytanie, czy dzisiaj możemy również napisać, że my strzelnianie mamy się dobrze i nasze ulice są w tak znakomitej kondycji? Pytanie to kieruję do Państwa przemyślenia i ewentualnego wyciągnięcia własnych tez.