sobota, 13 kwietnia 2019

O. Jan Nawrat Dzieje Częstochowy Kujawskiej - cz. 4



IV
W dokumentach fundacyjnych tu i owdzie wtrącone są także drobne uwagi i notatki, z których bliżej poznajemy życie i ducha fundatorów klasztoru. Na pierwsze miejsce wysuwa się Helena Bardzka, główna założycielka. Urodziła się w roku 1590-tym, jako córka Szymona Markowskiego, miała jeszcze trzy starsze siostry zamężne: Zofię i Katarzynę Żychlińskie i Annę Roznową. Andrzej Bardzki, mąż Heleny, pochodził z Wrześni; umarł w latach 1642 do 1652. Jedyna ich córka Marianna dwa razy odzyskała zdrowie za wezwaniem Matki Boskiej Markowickiej. Umarła jednak w młodszym wieku, gdyż jako spadkobiercy Markowic figurują tylko siostrzeńcy pani Heleny. W herbie jej rodowym znajduje się tarcza z wyrytym półksiężycem i krzyżem. Na tablicy pamiątkowej z blachy miedzianej czytamy o niej, że „w doczesnym życiu swoim odznaczała się wysokimi cnotami, pobożnością nieporównaną i świątobliwą, w pomnożeniu chwały Boskiej i honoru Przeczyste! Panny żarliwością, hojną w fundowaniu przy miejscu świętym zakonu świątobliwego, w pomaganiu ubogich szczodrobliwością, pobożnymi uczynkami. Matrona cnót, wzór i przykład pobożności, dobroczynna fundatorka przez 75 lat świeciła przy herbowym miesiąca swego klejnocie. Dnia 5 kwietnia 1665 r. zniknąwszy, na wiecznym świecić zaczęła horyzoncie”.

Portret trumienny jednego z dobrodziejów markowickich (prawdopodobnie Wojciecha Bardzkiego?).
 Na taką pochwałę pośmiertną rzeczywiście sobie zasłużyła. W najpiękniejszym świetle okazuje się dusza jej w pobudkach, jakie ją skłoniły do fundacji markowickiej. Zamiar swój powzięła, by „zaspokoić pragnienie krzewienia chwały Bożej, nadane jej natchnieniem Ducha Św. i aby potomnym zostawić dowód szczególniejszego nabożeństwa do Najświętszej Panny”. Na innym miejscu pisze, że uczyniła to „z pobożności ku wzmożeniu chwały imienia Bożego tudzież i nabożeństwa ku Pannie Najświętszej, czyniąc też dosyć przodków swoich zamysłom i do skutku przywodząc”. „Rozmyślając o śmierci, która prawem powszechnym w każdym momencie nas czeka, pragnęłam dobrymi uczynkami uprzedzić poniekąd dzień swego zgonu i Boga za grzechy swoje przebłagać, zarazem też nabyć sobie szczęśliwą zmianę za dobra ziemskie - niebieskie, a za znikome i niepewne - dobra wiecznotrwałe”.

Z całą przezornością i naśladowania godną roztropnością zapewniała sobie modlitwę i pomoc duchowną po śmierci. Dość wspomnieć, że za dusze Andrzeja i Heleny Bardzkich ufundowane są cztery msze św. tygodniowo, za zmarłe jej siostry dwie, tyleż za żywych członków rodziny. Co do pogrzebu jej taka stanęła ugoda: „Gdy z woli Pańskiej Jej Mości Pani Fundatorce i Dobrodziejce z tym światem przez śmierć rozłączyć się przyjdzie, obowiązują się OO. Karmelici o to pilnie się starać, jakoby pogrzeb w większym, ile być może z gromadzeniu Duchowieństwa i ubogich był odprawiony i jak najprzystojniej, powodem będąc ich Mości Panom sukcesorom do wykonania tego wszystkiego, co testament Jej Mości będzie zamykał, osobliwie względem pogrzebu i ratunków prędkich dania duszy Jej Mości”.

Prorok Eliasz. Obraz olejny z ołtarza bocznego.
 Dla uzupełnienia obrazu tego przytaczam jeszcze ustęp z dokumentu erekcyjnego: „Urodzona P. Helena Bardzka... przejęta gorliwością szerzenia chwały Boskiej i dążąc do doskonałości chrześcijańskiej, dobra od Boga jej dane, Jemu Samemu zwróciła, aby mieć skarb w niebie i zapewnić sobie pomoc modlitwy za życia. Rozważała przy tym pobożne wierzenie, że ten żyć będzie szczęśliwie po śmierci, który połowę dóbr swoich do życia przyszłego przeznaczy i przekaże. Aby za święty ten zamiar wykonać, założyła i wyposażyła klasztor OO. Karmelitów przy kościele Najświętszej Panny w Markowicach, do którego od dłuższego czasu lud chrześcijański z bliska i daleka przychodzi dla uczczenia cudami słynącej figury Matki Boskiej. Albowiem jako duchy niebieskie nieustannie wysławiają Pana Zastępów w niebieskiej Jerozolimie, tak też i na ziemi powinna mu być śpiewana cześć nieustanna, tam zwłaszcza, gdzie dobroć i miłosierdzie Boga w sposób szczególniejszy się okazują. Dlatego też pomienieni Ojcowie powinni być jakby, wartą czuwającą i stróżami domu Pańskiego”.

Jak pięknie w słówkach tych ujęta jest pobożność chrześcijańska, jak szczytnie wyrażają one zadania chrześcijanina i jak trafnie określają główny cel życia klasztornego! Choćby klasztory nic więcej nie zdziałały, już przez to samo, że są miejsca mi szczególniejszego kultu Boga żywego i szkołą uświęcenia dusz, były te użyteczne i potrzebne dla wiary i Kościoła św. i sługiwały na szczere poparcie wiernych. To uznanie tym więcej im się należy, że klasztory, w duchu swych założycieli prowadzone, wszędzie i zawsze były krzewicielami chrześcijańskiej kultury, przykładem postępowej pracy i mistrzami ludu; przez swe dzieła miłosierdzia zaś błogosławieństwem i dobroczyńcami okolicy. Dla Kościoła św. wychowały najdzielniejszych bojowników, a godząc doskonale najwyższe ideały religijne z rozumnym postępem doczesnym, pozostaną zawsze ostoją prawdziwego ducha Chrystusowego.
Święty Walenty. Obraz olejny ołtarza bocznego.
 Śp. Helena Bardzka dnia 5 kwietnia 1665 r. ukończyła bogobojny swój żywot, mając przy sobie pomoc duchowną swego spowiednika, O. Bonawentury, Karmelity. Pochowana jest w podziemiach kościoła klasztornego. Pamięć jej przypomina nam wielki obraz w szerokiej złocistej ramie po prawej stronie kościoła. W górnej części widzimy obraz Matki Boskiej Szkaplerznej, na dole zaś po prawej stronie dwóch przedstawicieli zakonu karmelitańskiego; po lewej zaś stronie fundatorkę Helenę Bardzką ręce i oczy wznoszącą ku Najświętszej Pannie. Na grobkiem jej jest mała ozdobna płyta mosiężna, z wyrytym herbem i napisem, którego główną część już wyżej podałem. Kończąc ten szkic historyczny duszy pięknej i pobożnej, całym sercem powtarzam ostatnie słowa owego napisu:
Kto czytasz, winszuj szczęśliwości,
Sam naśladuj cnoty jej pobożności!”

Do fundacji Markowickiej przyczynili się także większymi zapisami:
  1. Piotr z Bnina Opaliński, podstoli koronny. „Dla szacunku i przywiązania ku OO. Karmelitom i pragnąc z całej duszy, by z dniem każdym rosły; cześć i chwała Boga i Najświętszej Panny, za której przyczyną i dla siebie i dla swoich licznych doznał dobrodziejstw”, zapisał klasztorowi 5 000 zł.
  2. Tyleż złotych ofiarowała na tę fundację pani Marianna z Leszna Tuczyńska, córka Wencesława hr. z Leszna Leszczyńskiego i jego żony, Anny z Rozdrażewa. Zaślubiona Andrzejowi z Tuczna Tuczyńskiemu, podkomorzemu inowrocławskiemu, jako panna, żona i wdowa świeciła przykładem wszelakich cnót Pani wielkich majątków, użyła ich szczególnie na budowę nowych kościołów w Poznaniu u OO. Jezuitów, w Tucznie, Zbąszyniu i Niezamyślu. Klasztor Markowicki uważał ją zawsze za szczególniejszą swą dobrodziejkę. Dnia 13 października 1668 r. umarła w Poznaniu w 60-tym roku życia.
  3. Wojewoda chełmiński Mikołaj Wejher wraz z żoną złożyli 3 300 zł.
  4. P. Katarzyna Żychlińska, z domu Markowska ofiarowała 1 000 zł.
  5. Po pięćset złotych dali panowie Krzysztof Gomułtowski i Łukasz Szamarzewski.
  6. Do tego dochodzą mniejsze datki różnych osób, które nie podając nazwiska, złożyły 380 zł.
Kościół markowicki przed przejęciem przez Oblatów Maryi Niepokalanej.
Chętnie bym i tych ofiarodawców przedstawił drogim czytelnikom. Lecz akta klasztorne o nich milczą i znikąd też o nich nic się nie dowiedziałem. Ale to nie zmniejsza ich zasługi, chociaż świat o nich zapomniał. Jest Bóg, który nawet o wdowim groszu pamięta, gotując mu stokrotną zapłatę w wieczności. I to Jest pewne, że ofiary fundatorów markowickiego klasztoru nie poszły na marne.

HISTORIA MARKOWICKIEGO KARMELU
W drugiej połowie szesnastego wieku stosunki religijne na Kujawach, jak zresztą w całej Polsce, nie były pocieszające. Były to czasy, w których sekciarstwo protestanckie najechało Polskę, krzewiąc wraz z błędną nauką wiary zamęt i niezgodę w narodzie. Jak wielce zagrożona była sprawa Kościoła już stąd wnioskować możemy, że kościół w Pieraniu, drugim miejscu cudownym na Kujawach, przez dłuższy czas był w posiadaniu innowierców. Szlachta i sfery inteligencji sprzyjały nowatorstwu a skutkiem tego obojętność religijna była zastraszająca. W roku 1570 biskup włocławski, Stanisław Karnkowski, z ubolewaniem stwierdza, że kościoły w Kruszwicy i Inowrocławiu świecą pustkami. Kościół katolicki jednak tyle jeszcze miał żywotność, że z narzuconej walki wyszedł zwycięsko. Kacerstwo zostało wyparte, a duch religijny odżył i podniósł się powszechnie, nawet w sferach posiadających. Dowodem tego fundacja klasztoru markowickiego, do której właśnie te warstwy w tak wysokim stopniu się przyczyniły. Przy tym zaznaczyć trzeba, że w pobliskiej Pakości w tym samym czasie powstał klasztor OO. Reformatów wraz ze śliczną Kalwarią. Życie zakonne, opierające się na zachowaniu rad ewangelicznych zawsze wskazuje na wiarę kwitnącą, bo z niej wyrasta. Zakony zaś ze swej strony ducha tego strzegą i rozwijają tak pracą misjonarską jak życia przykładem. Rozmaitość ich tym się tłumaczy, że założone zostały w różnych czasach i krajach, by zaradzić szczególnym potrzebom Kościoła.
CDN