wtorek, 26 lutego 2019

Zbrodnie, które wstrząsnęły Strzelnem - cz. 3. Śmierć wśród szkarłatnych róż - cz. 1


Przysłowiowe uparte i mozolne kopanie w papierach daje efekty. Zdarza się, że trafia się na żyłę informacyjną, a niekiedy na drobiny kruszcu dopełniające informacje o opisywanych bohaterach. Tak stało się z wiedzą o bestialsko zamordowanym w 1937 r. Wacławie Anielaku. Otóż dzisiaj, już po opublikowaniu dwóch części artykułu Śmierć po północy trafiłem na informacje o ofierze. Z niej poznałem dokładną datę urodzin - 22 września 1896 r. w Strzelnie oraz wiele innych danych dopełniających biogram urzędnika skarbowego. Mieszkał przy ul. Stodolnej 18. Był żołnierzem armii niemieckiej i brał udział w I wojnie światowej. Po powrocie z niej pod koniec 1918 r. włączył się w ruch niepodległościowy. Brał udział w Powstaniu Wielkopolskim. W służbie wojskowej dosłużył się stopnia starszego sierżanta. Od 1 maja 1934 r. był członkiem Koła Związku Weteranów Powstań Narodowych RP 1914-1919 w Strzelnie. 19 września 1934 r. został zweryfikowany jako uczestnik powstania wielkopolskiego, co zostało potwierdzone Dyplomem Weterana Powstania Wielkopolskiego o numerze 4538 oraz zaewidencjonowaniem pod numerem 11402.

Przed laty, przeglądając przedwojenną prasę natknąłem się na kilka artykułów mówiących o zbrodni dokonanej w naszym mieście w 1938 r. Artykuły odpowiednio skopiowałem i umieściłem w pliku zatytułowanym „Strzeleński pitawal”. Znajduje się w nim kilkadziesiąt różnych  artykułów o sensacyjnie brzmiących tytułach, w których słowo zbrodnia przeplatało się z napadem, pobiciem, zabójstwem, kradzieżą itp. Jest tego sporo, a jeden z artykułów opisuje zabójstwo młodej kobiety w jednej z pobliskich wsi. Dokonał jej w dniu własnego wesela pan młody, który w ten to sposób chciał uciszyć niedoszłą pannę młodą, której obiecał, że za nią wyjdzie, a wyszedł za inną, bogatszą. Sprawa się rypła po dwóch dniach, kiedy to znaleziono zwłoki kobiety nieopodal domu weselnego. 
Tematyka sensacyjna, jest stosunkowo bogatą, lecz nie do końca dobrze rozpoznaną. Trafiałem i trafiam na informacje prasowe, w których mowa o różnych zdarzeniach. Generalnie, opisane są przejawy łamania prawa, niestety brak jest informacji o finale zdarzenia, czyli rozstrzygnięciu sądowym. Zatem, dziś po latach tak do końca nie wiemy, czy zarzuty wobec podejrzanego potwierdziły się, a jeżeli został oskarżony, czy sąd skazał go prawomocnym wyrokiem.

Śmierć wśród szkarłatnych róż - cz. 1

Dziś przedstawię bardzo tragiczne wydarzenie, które niestety dotknęło dwie strzeleńskie rodziny, a mianowicie Patelaków i Eliszewskich. Dopowiem, że nawiązał ze mną kontakt potomek głównego bohatera pan Rafał, któremu pomagałem w wyjaśnianiu pewnych zawiłych spraw rodzinnych, a który korespondując ze mną opisał mi to o czym wcześniej dowiedziałem się z gazet. Bezcenne były jego informacje rodzinne, które z kolei uzupełniłem własnymi poszukiwaniami.


Feliks Patelak był ogrodnikiem w Strzelnie wykonującym zawód w oparciu o dzierżawy. Swój interes ulokował w ogrodzie dzierżawionym od zacnego i szanowanego obywatela miejskiego Franciszka Eliszewskiego rocznik 1884. Pan Franciszek do Strzelna przybył z Poznania, gdzie zamieszkiwał wraz ze swoją małżonką i gdzie urodziła im się piątka dzieci. Byli to: Stanisław Franciszek ur. 1921, Zofia Kazimiera ur. 1924, Bolesław ur. 1925, Maria ur. 1928 i Jerzy ur. 1930. Głowa rodziny Franciszek był zawodowym szoferem, czyli kierowcą. Przez szereg lat zatrudniony był u ordynata na Czerniejewie i Lubostroniu hrabiego Skórzewskiego. Był osobistym kierowcą małżonki ordynata, o czym wspominał mi jego prawnuk pan Rafał. Prasa zaś donosiła, że był on również byłym posterunkowym Policji Państwowej, zapewne w Poznaniu.

W jednej z rozmów z Gwidonem Trzeckim dowiedziałem się nieco więcej o rodzinie Eliszewskich, co pozwoliło mi dalej poszukiwać i ostatecznie ustalić wiele danych o rodzinie pana Franciszka. Otóż miał on żonę Kazimierę, której rodzina mieszkała w owym czasie w jednej z miejscowości gminy Strzelno Południe (w tym miejscu pragnę poinformować czytelników, że choć znane mi są pełne dane personalne postanowiłem ich nie ujawniać). Pan Gwidon, mimo, że minęło tyle lat wymienił mi braci Eliszewskich: Stanisława i Jerzego bez zająknięcia, pamiętał również ich siostrę Marię.

Kiedy Franciszek dorobił się znacznej sumki, zakupił na początku lat trzydziestych nieruchomość w Strzelnie położoną przy ulicy Polnej, obecnie Tadeusza Kościuszki 5 i tutaj sprowadził się z rodziną, by związać się z miastem i regionem. Nieruchomość składała się z dużego, przestronnego i solidnego domu z budynkami gospodarczymi i dużym ogrodem, który rozciągał się od cmentarza ewangelickiego po zabudowania folwarczne gospodarstwa Balcerzaka. Wcześniej posesja należała do rodziny Bukalskich, spokrewnionych z Rucińskimi. Eliszewski osiedlając się w Strzelnie, uczynił to z zamiarem rozwinięcia w mieście transportu osobowego. Jak opowiedział mi wspominany już Gwidon Trzecki:
- Miał on taksówkę osobową i dwa autobusy, które kursowały na linii Strzelno - Inowrocław, Strzelno - Mogilno oraz w wyznaczone dni tygodnia do Pakości, Kruszwicy i Gniezna.

Autobus Eliszewskiego na Rynku w Strzelnie. W tle posesje nr. 22, 23, 24. Sklep Kledzika, obecnie warzywniczy, a w prawo posesja ze sklepem "Zgoda".
Jako, że ogród był na tyle duży, iż mógł dać utrzymanie jakiejś rodzinie, Eliszewski wydzierżawił jego obszar ogrodnikowi Patelakowi, wymawiając sobie nieodpłatne korzystanie z części kwiatowej, a ściślej z rosnących tamże róż. Jak pokazała niedaleka przyszłość ten fragment umowy stał się przyczyną wielkiej tragedii. Ale oddajmy głos ówczesnym dziennikarzom „śledczym”, którzy w prasie regionalnej relacjonowali owe sensacyjne wydarzenie, które rozegrało się w Strzelnie. A oto, co o tym sensacyjnym zdarzeniu pisano w „Orędowniku na powiaty Nowy Tomyśl, Wolsztyn, Międzychód”:

Strzelno. Głośna była w czerwcu ubiegłego roku (1938) sprawa dokonanego zabójstwa na osobie ogrodowego Feliksa Patelaka ze Strzelna. Tło tej ponurej sprawy jest następujące: 54 letni szofer Franciszek Eliszewski ze Strzelna, jako właściciel realności, wydzierżawił należący do niego ogród Feliksowi Patelakowi, wymawiając sobie w umowie dzierżawnej prawo zrywania róż z tego ogrodu. Na tym tle dochodziło od dłuższego czasu między Eliszewskim a Patelakiem do nieporozumień, które zaostrzyły się do tego stopnia, iż w dniu 25 czerwca ubiegłego (1938) roku Feliks Patelak w trakcie kłótni jaka powstała między nim i Franciszkiem Eliszewskim i synem jego, 17-letnim Stanisławem, został zastrzelony przez Franciszka Eliszewskiego dwoma strzałami rewolwerowymi, z których jeden ugodził go w prawą pierś, przeszywając płuco i serce.

Więcej na temat tego wydarzenia w kolejnym wejściu. 
CDN