Przysłowiowe uparte i mozolne
kopanie w papierach daje efekty. Zdarza się, że trafia się na żyłę
informacyjną, a niekiedy na drobiny kruszcu dopełniające informacje o
opisywanych bohaterach. Tak stało się z wiedzą o bestialsko zamordowanym w 1937
r. Wacławie Anielaku. Otóż dzisiaj, już po opublikowaniu dwóch części artykułu Śmierć po północy trafiłem na informacje
o ofierze. Z niej poznałem dokładną datę urodzin - 22 września 1896 r. w
Strzelnie oraz wiele innych danych dopełniających biogram urzędnika skarbowego.
Mieszkał przy ul. Stodolnej 18. Był żołnierzem armii niemieckiej i brał udział
w I wojnie światowej. Po powrocie z niej pod koniec 1918 r. włączył się w ruch
niepodległościowy. Brał udział w Powstaniu Wielkopolskim. W służbie wojskowej
dosłużył się stopnia starszego sierżanta. Od 1 maja 1934 r. był członkiem Koła
Związku Weteranów Powstań Narodowych RP 1914-1919 w Strzelnie. 19 września 1934
r. został zweryfikowany jako uczestnik powstania wielkopolskiego, co zostało
potwierdzone Dyplomem Weterana Powstania Wielkopolskiego o numerze 4538 oraz
zaewidencjonowaniem pod numerem 11402.
Przed laty, przeglądając
przedwojenną prasę natknąłem się na kilka artykułów mówiących o zbrodni dokonanej
w naszym mieście w 1938 r. Artykuły odpowiednio skopiowałem i umieściłem w
pliku zatytułowanym „Strzeleński pitawal”. Znajduje się w nim kilkadziesiąt
różnych artykułów o sensacyjnie brzmiących tytułach, w których słowo
zbrodnia przeplatało się z napadem, pobiciem, zabójstwem, kradzieżą itp. Jest
tego sporo, a jeden z artykułów opisuje zabójstwo młodej kobiety w jednej z
pobliskich wsi. Dokonał jej w dniu własnego wesela pan młody, który w ten to
sposób chciał uciszyć niedoszłą pannę młodą, której obiecał, że za nią wyjdzie,
a wyszedł za inną, bogatszą. Sprawa się rypła po dwóch dniach, kiedy to
znaleziono zwłoki kobiety nieopodal domu weselnego.
Tematyka sensacyjna, jest
stosunkowo bogatą, lecz nie do końca dobrze rozpoznaną. Trafiałem i trafiam na informacje
prasowe, w których mowa o różnych zdarzeniach. Generalnie, opisane są przejawy
łamania prawa, niestety brak jest informacji o finale zdarzenia, czyli
rozstrzygnięciu sądowym. Zatem, dziś po latach tak do końca nie wiemy, czy
zarzuty wobec podejrzanego potwierdziły się, a jeżeli został oskarżony, czy sąd
skazał go prawomocnym wyrokiem.
Śmierć wśród szkarłatnych róż - cz.
1
Dziś przedstawię bardzo tragiczne
wydarzenie, które niestety dotknęło dwie strzeleńskie rodziny, a mianowicie Patelaków
i Eliszewskich. Dopowiem, że nawiązał ze mną kontakt potomek głównego bohatera
pan Rafał, któremu pomagałem w wyjaśnianiu pewnych zawiłych spraw rodzinnych, a
który korespondując ze mną opisał mi to o czym wcześniej dowiedziałem się z
gazet. Bezcenne były jego informacje rodzinne, które z kolei uzupełniłem
własnymi poszukiwaniami.
Feliks Patelak był ogrodnikiem w
Strzelnie wykonującym zawód w oparciu o dzierżawy. Swój interes ulokował w
ogrodzie dzierżawionym od zacnego i szanowanego obywatela miejskiego Franciszka
Eliszewskiego rocznik 1884. Pan Franciszek do Strzelna przybył z Poznania,
gdzie zamieszkiwał wraz ze swoją małżonką i gdzie urodziła im się piątka
dzieci. Byli to: Stanisław Franciszek ur. 1921, Zofia Kazimiera ur. 1924,
Bolesław ur. 1925, Maria ur. 1928 i Jerzy ur. 1930. Głowa rodziny Franciszek
był zawodowym szoferem, czyli kierowcą. Przez szereg lat zatrudniony był u
ordynata na Czerniejewie i Lubostroniu hrabiego Skórzewskiego. Był osobistym
kierowcą małżonki ordynata, o czym wspominał mi jego prawnuk pan Rafał. Prasa
zaś donosiła, że był on również byłym posterunkowym Policji Państwowej, zapewne
w Poznaniu.
W jednej z rozmów z Gwidonem
Trzeckim dowiedziałem się nieco więcej o rodzinie Eliszewskich, co pozwoliło mi
dalej poszukiwać i ostatecznie ustalić wiele danych o rodzinie pana Franciszka.
Otóż miał on żonę Kazimierę, której rodzina mieszkała w owym czasie w jednej z
miejscowości gminy Strzelno Południe (w tym miejscu pragnę poinformować
czytelników, że choć znane mi są pełne dane personalne postanowiłem ich nie
ujawniać). Pan Gwidon, mimo, że minęło tyle lat wymienił mi braci Eliszewskich:
Stanisława i Jerzego bez zająknięcia, pamiętał również ich siostrę Marię.
Kiedy Franciszek dorobił się
znacznej sumki, zakupił na początku lat trzydziestych nieruchomość w Strzelnie
położoną przy ulicy Polnej, obecnie Tadeusza Kościuszki 5 i tutaj sprowadził
się z rodziną, by związać się z miastem i regionem. Nieruchomość składała się z
dużego, przestronnego i solidnego domu z budynkami gospodarczymi i dużym
ogrodem, który rozciągał się od cmentarza ewangelickiego po zabudowania
folwarczne gospodarstwa Balcerzaka. Wcześniej posesja należała do rodziny
Bukalskich, spokrewnionych z Rucińskimi. Eliszewski osiedlając się w Strzelnie,
uczynił to z zamiarem rozwinięcia w mieście transportu osobowego. Jak
opowiedział mi wspominany już Gwidon Trzecki:
- Miał on taksówkę osobową i dwa
autobusy, które kursowały na linii Strzelno - Inowrocław, Strzelno - Mogilno
oraz w wyznaczone dni tygodnia do Pakości, Kruszwicy i Gniezna.
Autobus Eliszewskiego na Rynku w Strzelnie. W tle posesje nr. 22, 23, 24. Sklep Kledzika, obecnie warzywniczy, a w prawo posesja ze sklepem "Zgoda". |
Jako, że ogród był na tyle duży, iż
mógł dać utrzymanie jakiejś rodzinie, Eliszewski wydzierżawił jego obszar
ogrodnikowi Patelakowi, wymawiając sobie nieodpłatne korzystanie z części
kwiatowej, a ściślej z rosnących tamże róż. Jak pokazała niedaleka przyszłość
ten fragment umowy stał się przyczyną wielkiej tragedii. Ale oddajmy głos
ówczesnym dziennikarzom „śledczym”, którzy w prasie regionalnej relacjonowali
owe sensacyjne wydarzenie, które rozegrało się w Strzelnie. A oto, co o tym
sensacyjnym zdarzeniu pisano w „Orędowniku na powiaty Nowy Tomyśl, Wolsztyn,
Międzychód”:
Strzelno.
Głośna była w czerwcu ubiegłego roku (1938) sprawa dokonanego
zabójstwa na osobie ogrodowego Feliksa Patelaka ze Strzelna. Tło tej ponurej
sprawy jest następujące: 54 letni szofer Franciszek Eliszewski ze Strzelna,
jako właściciel realności, wydzierżawił należący do niego ogród Feliksowi
Patelakowi, wymawiając sobie w umowie dzierżawnej prawo zrywania
róż z tego ogrodu. Na tym tle dochodziło od dłuższego czasu między
Eliszewskim a Patelakiem do nieporozumień, które zaostrzyły się do tego
stopnia, iż w dniu 25 czerwca ubiegłego (1938) roku Feliks
Patelak w trakcie kłótni jaka powstała między nim i Franciszkiem
Eliszewskim i synem jego, 17-letnim Stanisławem, został zastrzelony przez
Franciszka Eliszewskiego dwoma strzałami rewolwerowymi, z których jeden ugodził
go w prawą pierś, przeszywając płuco i serce.
Więcej na temat tego wydarzenia w
kolejnym wejściu.
CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz