wtorek, 23 kwietnia 2019

Poświąteczne echa


 

Doszedłem do wniosku, że skoro na blogach było o świętach, musi też być coś poświątecznego. Długo nie zastanawiając się postanowiłem podzielić się z czytelnikami moimi spostrzeżeniami, w kilku zdaniach odnosząc się do świątecznego stanu estetycznego naszego miasta.


W okresie Triduum Paschalnego codziennie chodziłem do kościoła i chcąc nie chcąc musiałem przechodzić przez Rynek. Każdego dnia mijając byłą fontannę utwierdzałem się w fakcie, że część publiczna - miejska tego najważniejszego w mieście placu została przez służby komunalne zapomniana. Dla mnie obraz nie do pojęcia, by tak reprezentacyjne miejsce legło odłogiem. Mamy miesiąc kwiecień i jak sama jego nazwa wskazuje, wiąże się on m.in. z kwiatami. Nasz zawsze ukwiecony Rynek z wielkim klombem po fontannie i z licznymi donicami w tym roku świeci pustkami. Bida, że aż piszczy? - Na pewno nie. Po nie wykoszonych trawnikach widać, że Rynek poszedł  w odstawkę. Nie znajduję wytłumaczenia na taki stan rzeczy.
 
W czasie okupacji założono wokół kościoła ewangelickiego pierwsze klomby.
 Już w same święta spotkałem kilku znajomych, którzy zjechali do miasta, do rodzin z odległych zakątków i to nie tylko Polski. W trakcie rozmów padały z ich strony pytania: - Marian, co się w tym naszym mieście dzieje? Jak ten Rynek obskurnie wygląda?




Ja starszy już człowiek nie znajdowałem słów, by udzielić sensownej odpowiedzi. Po prostu, wstydziłem się za gospodarza. W najbliższym czasie nasze Strzelno odwiedzi kilka grup turystów zagranicznych. Zostałem przez biura turystyczne poproszony o oprowadzenie zagraniczniaków ulicami miasta i opowiedzenie o historii. Nie kryję, że są to Niemcy, potomkowie kolonistów z 1782 r. i dalszych lat. Z kilkoma z nich od wielu już lat koresponduję wymieniając się wiedzą i przekazując im informacje o stanie dzisiejszym miasta i okolicy. Nie sposób jest nie przyprowadzić ich na Rynek - laboga co ja im powiem o jego stanie estetycznym?