czwartek, 13 lutego 2020

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 72 Ulica Świętego Ducha - cz. 25



Apteka Romańska, to kolejny, choć stosunkowo młody, budynek godny uwagi, a to z racji mieszczącej się w nim apteki, której korzenie tak naprawdę sięgają XIX w. oraz galerii autorskiej rzeźb i obrazów autorstwa miejscowego aptekarza Jana Harasimowicza. Z chwilą likwidacji apteki Pod Orłem, to ona kontynuowała stare strzeleńskie tradycje farmaceutyczne. Budynek apteki Romańskiej oznaczony numerem 31A został wybudowany na początku lat 90. minionego stulecia. Cały parter zajmują pomieszczenia apteczne, zaś na piętrze znajdują się dwa mieszkania współwłaścicieli, Jana Harasimowicza i Bogumiły Reinholz oraz słynna pracownia malarsko-rzeźbiarska mistrza Jana.

Opisując Rynek w części 10. nieco przybliżyłem sylwetkę farmaceuty Jana Harasimowicza. Dzisiaj dopełnię opowieść o Janie, honorowym obywatelu naszego miasta. Ale zanim do tego przejdę, nieco historii o tym miejscu. Dzieje tej części posesji sięgają połowy XV w. Z 1450 r pochodzi pierwsza informacja mówiącą o tym, że kasztelan lądzki Przedpełek z Kopydłowa legował 2 sierpnia m.in. na rzecz szpitala w Strzelnie 10 grzywien. W trzy lata później w miejscu tym został wystawiony szpital dla ubogich pw. Świętego Ducha. Szczegóły tej fundacji znajdziecie w części 1. i 2. opowieści o tejże ulicy. W miejsce drewnianego szpitala przed 1828 r. wystawiono nowy murowany budynek, który przetrwał do czasów II wojny światowej. Niemcy rozebrali go, zakładając w tym miejscu skwer zieleni, wystawili również od strony ulicy nowy - zastępując stary z drugiej połowy lat 30. - drewniany kiosk. który stał tam do lat siedemdziesiątych XX w. Prowadzono w nim sprzedaż wyrobów tytoniowych, gazet i słodyczy. Miejsce te zostało uporządkowane i zamienione w skwer. Po wojnie kiosk prowadzony był przez osobę prywatną p. Rosińskiego, a od lat 50., aż po końcówkę lat 80. minionego stulecia przez PSS „Społem” i był typowym kioskiem spożywczym. Po wojnie na skwerze przy kiosku odbudowano krzyż, zniszczony w 1939 r. przez Niemców, a który stał niegdyś przed gmachem Kasy Chorych. Z początkiem lat 90-tych - w związku z budową apteki - krzyż został ponownie przeniesiony, tym razem na granicę z posesją  nr 31, kiedy to na skwerze została wybudowana „Apteka Romańska”.

Z dziejami tego miejsca związane jest jeszcze jedno wydarzenie. Było to jesienią 1945 r., kiedy do Strzelna przybył oddział żołnierzy organizacji podziemnej, dowodzony przez Leona Wesołowskiego pseudonim „Wichura“. W wyniku obławy - kotła dowódca oddziału zginął, jego zwłoki ubecy złożyli pod krzyżem, gdzie obecnie stoi apteka. Zwłoki te miały zwabić w to miejsce pozostałych żołnierzy zabitego. Podstęp się jednak nie udał, a ludność zaczęła znosić w to miejsce kwiaty. Już dla zatarcia śladów, funkcjonariusze, by zapobiec rozprzestrzenieniu się kultu tego miejsca, w ciszy i mrocznej ciemności postanowili ciało po cichu pogrzebać na miejscowym tzw. nowym cmentarzu za miastem (szczegóły tej opowieści znajdziecie na blogu pod linkiem https://strzelnomojemiasto.blogspot.com/2019/03/zonierz-wyklety-leon-wesoowski-1924-1945.html).


Wróćmy do apteki i sławetnego mistrza „Magistra“ Jana, któremu poświęcę kilka kolejnych akapitów, by w ten sposób przybliżyć sylwetkę kolejnego honorowego obywatela naszego miasta.

Jan Harasimowicz urodził się 13 stycznia 1940 r. w Stajkach na Wileńszczyźnie, jako syn Jana i Marii z domu Pupin. Tam przeżył pacyfikację wsi przeprowadzonej przez Niemców, a która późniejszymi relacjami matki na trwałe zapisała się w jego pamięci. Oto jak wspomina tamte dni:
- Miałem wtedy dwa lata. Mój ojciec od 1939 r. był w niemieckiej niewoli. Partyzanci powiadomili mieszkańców Stajek o grożącym im niebezpieczeństwie. Uratowała mnie moja dzielna mama Maria. Przez błota i lasy przedzieraliśmy się w nocy do sąsiedniej wsi. To było pięć kilometrów dzielących życie od śmierci. Niektórzy po prostu nie uwierzyli partyzantom i zostali. Wieś liczyła około stu osób. Większość stanowili Polacy. Prawie wszyscy zostali żywcem spaleni w stodole. Kiedy byłem w Mińsku w 1982 r., pojechałem w rodzinne strony. Po wsi nie było śladu. Stajki przestały istnieć.

Ojciec Jana przetrwał wojnę i dzięki znajomości języka niemieckiego dostał pracę poza obozem w gospodarstwie rolnym w okolicach Ornety. Zimą uciekł i w przebraniu pomocnika maszynisty dojechał do Białegostoku, a stamtąd dotarł do wsi Dowiaty, gdzie schroniła się rodzina Harasimowiczów. Tam się spotkali, a po zakończeniu działań wojennych, w 1945 r. zamieszkali w Wilnie.


Podczas naszych spotkań w strzeleńskiej aptece Jan często wspominał tamte czasy, a szczególnie głód, panujący w Wilnie w latach 1946-1947: - Władze stalinowskie wprowadziły kartki żywnościowe i na nie co trzy dni dostawaliśmy 300 gramów chleba i to na rodzinę. W Wilnie chodziłem do szkoły. Wówczas mieszkało tam bardzo dużo Polaków. Szkoła stopnia podstawowego była czteroklasowa. W pierwszej klasie uczyłem się po polsku, a nauczycielami byli Polacy. Pod koniec roku szkolnego nauczycielka z płaczem poinformowała nas, że w myśl nowego prawa nie możemy już uczyć się po polsku, tylko po litewsku. Tak więc, musieliśmy rozpocząć ponownie klasę pierwszą, tym razem w języku  litewskim. W szkole nie można było mówić po polsku, jedynie po litewsku. Wówczas grupa rodziców pojechała do Moskwy, by przedstawić sytuację polskich uczniów na Litwie. Tam przekonano Rosjan i polskie dzieci na Wileńszczyźnie mogły na powrót uczyć się po polsku.

Po ukończeniu szkoły podstawowej Jan rozpoczął naukę w średniej szkole na Antokolu. W 1959 r. zapadła decyzja, by nie przyjąć obywatelstwa Radzieckiego, rodzina Harasimowiczów wyjechała do Polski. Osiedlili się w Bydgoszczy, gdzie ojciec kupił dom. Tam zajął się ogrodnictwem szklarniowym. Jan został przyjęty do VI Liceum Ogólnokształcącego w Bydgoszczy i tam kontynuował przerwaną naukę. Po maturze uzupełniał naukę w dwuletnim technikum farmaceutycznego na placu Wolności w Bydgoszczy. Przez rok pracował w aptece „Pod Łabędziem”, a następnie w aptece przy Wełnianym Rynku.

W 1966 r. rozpoczął studia w Akademii Medycznej w Gdańsku, na Wydziale Farmacji. Studia były pięcioletnie. Dyplom magistra farmacji odebrałem w 1971 r. Po studiach powrócił do Bydgoszczy. Tutaj podjął dalszą pracę w miejscowych aptekach oraz zawarł związek małżeński z Mieczysławą z Lubomirskich. W roku 1973 Jan Harasimowicz zamieszkał w Strzelnie, gdzie został kierownikiem apteki „Pod Orłem”. W licznych wywiadach mawiał: - Ze Strzelnem związałem się na stałe. Kujawy to moja drugą „mała Ojczyzna”. Mam tutaj rodzinę, córki, zięciów, wnuki. Wszyscy to Kujawiacy. Wszystkie córki są farmaceutkami.


Obok farmacji sztuka stała się jego drugą pasją. W Gdańsku zaczął tworzyć ikony, w Bydgoszczy zainteresował się rzeźbą, a dopiero w Strzelnie podczas nocnych dyżurów w aptece czas poświęcał swoim zainteresowaniom artystycznym. Na zapleczu zrobił sobie warsztacik i tam rzeźbił, a później również malował. Inspiracją dla jego twórczości stały się strzeleńskie kolumny romańskie z miejscowej bazyliki. Detale z nich zaczął rzeźbić w formie płaskorzeźb, które wykonywał w drzewie lipowym. Ponorbertański kościół Świętej Trójcy i Najświętszej Maryi Panny z romańskimi kolumnami oraz rotunda św. Prokopa wywarły ogromny wpływ na twórczość Jana Harasimowicza. Jego prace przeniknięte są duchem romańskim, choć nie gardzi wzorcami czerpanymi również z pięknych rycin zawartych w starodrukach farmaceutycznych i medycznych.

Pracownia rzeźbiarza na zapleczu nowej, tej przy ul. Świętego Ducha Apteki Romańskiej to miejsce niezwykłe. Tutaj spotyka się z przyjaciółmi, spędza czas nad artystycznymi medytacjami, który plonem są płaskorzeźby Ostatniej Wieczerzy Pańskiej, wizje dawnych pracowni farmaceutycznych, gabinetów medycznych, przeplatające się z krzyżami i postaciami rzeźb Chrystusa Frasobliwego. Jedna z takich rzeźb stoi na murku, pod krzyżem przy aptece, a przy Placu św. Wojciecha, przy opłotowaniu strzegą zespołu poklasztornego monumentalne figury wojów piastowskich, którzy z okazji 750-lecia nadania Strzelnu praw miejskich również wyszły spod dłuta mistrza Jana. Dodać należy, że i z tej okazji na rogatkach miasta (poznańskiej i konińskiej) ustawiono zaprojektowane przez niego kapliczki przydrożne z jego płaskorzeźbami.


Prace artysty Jana Harasimowicza cenione są zarówno w Polsce, jak i poza jej granicami. Trafić na nie możemy między innymi w Muzeum Archidiecezji Gnieźnieńskiej i Muzeum Farmacji Wielkopolskiej Okręgowej Izby Aptekarskiej w Poznaniu, w kolekcjach prywatnych, a także w muzeach zagranicznych, na przykład w Watykanie, Japonii, RPA, Norwegii czy we Francji. Trzy płaskorzeźby Jana Harasimowicza zostały wręczone papieżowi Janowi Pawłowi II. Artysta jest również autorem projektu statuetki Galena, przyznawanej w województwie kujawsko-pomorskim laureatom tytułu Aptekarz Roku. Za wkład w rozwój kultury polskiej 18 grudnia 2008 r. został odznaczony medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”, nadawanym przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. 20 lutego 2014 r. podczas uroczystej sesji Rady Miejskiej w Strzelnie w murach Domu Kultury, strzeleńscy radni jednogłośnie podjęli uchwałę w sprawie nadania Janowi Harasimowiczowi Honorowego Obywatelstwa Miasta Strzelna. 

Przy okazji apteki w rynku pisałem już o Janie Harasimowiczu jako znanym działaczu ruchu solidarnościowego. Jest on swoistą legendą tego ruch w mieście i regionie. Cenią go szczególnie jego klienci i to nie tylko jako farmaceutę, ale również jako znakomitego doradcę w zapobieganiu i w wychodzeniu z chorób. Jest bardzo wrażliwy na cierpienie chorego. Proboszcz miejscowy ks. kan. Otton Szymków, również honorowy obywatel naszego miasta tak powiedział o naszym „Magistrze“:  - To jest człowiek ogromnego serca. Dla najuboższych potrafi oddać wszystko. Ugotuje zupę, przygotuje coś do zjedzenia. Niejeden człowiek pukający do niego od drugiej strony apteki nie pozostaje odesłany z niczym. I lekarstwa, które rozdaje potrzebującym. One nie są sprzedawane, on je rozdaje. Ale też potrafi bardzo dobre nalewki zrobić.


Zdjęcia: Heliodor Ruciński i "Farmacja Wielkopolska", 2018, Nr 4-5.