wtorek, 22 marca 2022

MLKS Kujawianka Strzelno. W 100-lecie piłki nożnej w Strzelnie - cz. 1

Oddział Piłki Nożnej „Sokół“ Strzelno z drużyną Klubu Sportowego Gedania z Gdańska na boisku piłkarskim przy ul. Stodolnej (obecnej Michelsona) - 26 lipca 1925 roku. 

Jak dotychczas nikt gruntownie nie zajął się opracowaniem dziejów futbolu w Strzelnie. Niewątpliwie jest to wielka strata, gdyż czas ucieka, pamięć ludzka ulega zatarciu, a współczesnym pozostają jedynie mało mówiące tabele rozgrywek, relacje prasowe z meczów i pełne nieścisłości i błędów informacje internetowe. Źródłem wielkiej wagi są Kroniki Kujawianki pozostawione przez niestrudzonego w tym dziele Jana Noska. W kilku tomach zgromadził on obszerną wiedzę, szczególnie o powojennej działalności Kujawianki. Bardzo dużo informacji z ostatniego ćwierćwiecza znajdziemy na łamach „Tygodnika Pałuki“ oraz z ostatnich 20-lat na łamach portalu internetowego (www.90minut.pl/). Ale są i takie informacje, które nie wiadomo na podstawie jakich kryteriów zostały opracowane, a następnie umieszczone na stronie internetowej: kujawinkastrzelno.futbolowo.pl/ - szczególnie lista „Najlepsi w 80-leciu“, która jest niezwykle krzywdzącą w stosunku do kilkudziesięciu zawodników, a szczególnie rodzin tych zawodników, którzy już nie żyją. Nigdy nie pokusiłbym się do opracowania listy o tak brzmiącym tytule, który obecnie zapewne przybrałby tytuł: „Najlepsi w 100-leciu“. Właściwą byłaby lista zawodników i działaczy, którzy złotymi zgłoskami zapisali się w dziejach Klubu…  

Przez kilkadziesiąt lat zbierałem informacje o naszej strzeleńskiej Kujawiance, zgłębiając szczególnie jej początki oraz lata międzywojenne, czas okupacji i lata powojenne. Miałem okazję przejrzeć opasłe tomy Kroniki Kujawianki, którą przez kilkadziesiąt lat kompletował Jan Nosek. Wiem, że na przełomie lat 60. i 70. osoba o nazwisku Holak napisała pracę magisterską o Kujawiance, do której moja mama - za wstawiennictwem Henryka Dawidziaka - pożyczyła owemu studentowi piękne przedwojenne zdjęcia. Były to pamiątki rodzinne, które niestety nigdy, ani do pana Henia, ani do mamy nie wróciły. Pamiętam te zdjęcia - przedstawiały: drużynę, w której grał brat mojego ojca Kazimierz; zdjęcia z meczów; boisko piłkarskie przy ul. Stodolnej; pełne kibiców drewniane, kryte trybuny, na których utrwalona została również fanka futbolu, siostra mojego ojca i wujka Kazimierza, Stefania - późniejsza moja matka chrzestna.

Tym artykułem rozpocznę przybliżanie dziejów futbolu strzeleńskiego, a szczególnie jego początki, otwierając przed czytelnikami, zawodnikami i działaczami kompletnie nieznaną historię.  

Według wszelkich znaków na ziemi i niebie oraz informacji odnotowanych w kronikach klubowych Międzyzakładowego Ludowego Klubu Sportowego Kujawianka Strzelno (MLKS Kujawianka Strzelno), w tym roku mija 100 lat od chwili powstania pierwszego klubu piłkarskiego w naszym mieście. Oficjalnie wśród strzelnian utarła się wiedza, że za sprawą działaczy i entuzjastów piłki nożnej 17 czerwca 1922 roku założono organizację sportową pod nazwą Klub Sportowy Kujawianka. Pierwszymi założycielami KS Kujawianka byli między innymi: Ignacy Brodawczyński, Jan Borowiak, Feliks Michalak, Ignacy Przybylski, Józef Szafrański i Mieczysław Zieliński. Pierwszym prezesem nowo powstałego klubu został Feliks Michalak, a wiceprezesem Józef Szafrański. 

Wśród ojców założycieli wymieniony jest również mój ojciec Ignacy Przybylski. Wiedza o roku, w którym założono klub piłkarski funkcjonuje w naszej świadomości od niepamiętnych czasów, chociaż na datę roczną trafiamy dopiero od 12 stycznia 1962 roku. Właśnie trzymam w ręku skan dokumentu, który został opatrzony tą datą. Z jego treści wynika, że grupa przedwojennych działaczy klubowych zwraca się do Walnego Zgromadzenia ówczesnego Związkowego Klubu Sportowego w Strzelnie, by ten przyjął przedwojenną nazwę - Kujawianka. Rzekomo, w latach 1922-1924 w naszym mieście funkcjonował Klub Sportowy Kujawianka. Dla uwiarygodnienia prośby przedwojenni działacze w liczbie 14 osób (byłych członków) podali datę - czerwiec 1922 roku jako początek działalności KS Kujawianka. Natomiast datę dzienną -17 czerwca przyjęło styczniowe Walne Zgromadzenie ZKS stosownym zapisem w uchwale. Mimo usilnych starań, niestety nie trafiłem na żadną informację prasową, ani dokumentową, która potwierdzałaby funkcjonowanie w tym czasie na terenie Strzelna jakiegokolwiek klubu piłkarskiego. Za to wiele informacji znajdujemy o bardzo prężnie działającym Towarzystwie Gimnastyczne „Sokół“, które powstało 19 sierpnia 1894 roku.

Ówczesna grupa założycielska pierwszej drużyny piłkarskiej, tzw. miłośnicy futbolu wywodzili się z kręgów sokolich. Ich wcześniejsze prośby o utworzenie sekcji lub oddziału piłkarskiego przy tak utytułowanym Towarzystwie Gimnastycznym zostały przez Zarząd „Sokoła“ odrzucone. Jedną z przyczyn takiej decyzji był zbyt niski wiek piłkarzy (niektórzy z nich mieli zaledwie 14 lat), a kolejną, brak zaplecza - boiska piłkarskiego do prowadzenia treningów i rozgrywek. Powstałe animozje i złe relacji na linii „Sokół“ a młodzi piłkarze, sprawiły, że młodzież sprawy piłkarskie wzięła w swoje ręce i założyła autonomiczny klub nadając mu nazwę Klub Sportowy „Kujawianka“. Podobnie było w Gębicach i Mogilnie, gdzie również futboliści spotkali się z odmową przyjęcia ich pod skrzydła sokole.

Wyżej wspomnianymi czternastoma byłymi członkami KS Kujawianka, których nazywam ojcami założycielami, a którzy podpisali prośbę do Walnego Zgromadzenia ZKS byli: Ignacy Przybylski, Marian Wojciechowski, Ignacy Brodowczyński, Ignacy Glanc, Jan Stanek, Alojzy Glanc, Jan Borowiak, NN, Bronisław Lubik, Stanisław Wiśniewski, Wacław Barczak, Feliks Michalak, N Kazimierz oraz NN. W tradycji rodzinnej przekazywanej przez ojca i jego siostrę Stefanię wiem, że na długo przed 1922 rokiem dzieci a szczególnie strzeleńska młodzież grali amatorsko w piłkę nożną. Wykorzystywali do tego celu nieutwardzony plac przy kościele i Szkole Powszechnej - Plac Świętego Wojciecha, targowisko (przy obecnej ul. Sportowej) oraz okoliczne łąki i pola - po sianokosach i żniwach. Początkowo drużyny były kilkuosobowe i grę traktowano jako zabawę. Oczywiście posiadano typową skórzaną piłkę nożną z dmuchaną dętką i wiązaną rzemieniem. Specjalistą w szyciu piłek nożnych był mój dziadek Marcin Przybylski - mistrz szewski, który wykonał ich kilkadziesiąt. Na zdjęciu rodzinnym z 1913 roku dziadek Marcin, babcia Marianna z maleńką Stefcią i mały Kaziu, trzymający w rękach piłkę. Już jako dorosły, Kazimierz grał w strzeleńskim klubie piłkarskim i według przekazów, jako czternastolatek grał w tej pierwszej, powstałej w 1922 roku drużynie Klubu Sportowego Kujawianka.

Prawdopodobnie nigdzie nie znajdziemy dokumentu potwierdzającego funkcjonowanie KS Kujawianka już w 1922 roku. Dlaczego? Otóż, ta pierwsza drużyna była grupą nieformalną, nie zarejestrowaną jedynie amatorsko grającą w piłkę nożną. Byli to młodzi chłopcy w wieku 14-18 lat. Jednakże już w roku następnym 1923 trafiamy na Klub Sportowy Błyskawica ze Strzelna, który rozegrał w październiku mecz z drużyną juniorską  Gimnazjum z Inowrocławia zakończony wynikiem remisowym 1:1. Wówczas mecze rozgrywano na boisku w koszarach 59 Pułku Piechoty w Inowrocławiu. W numerze 35 bydgoskiego „Sportowca“ wówczas odnotowano: Juniorzy zdradzają znacznie więcej zmysłu dla piłki nożnej niż fizycznie silniejsza Błyskawica. W tym też roku strzeleńska Błyskawica zgłoszona była w Toruńskim Związku Okręgowym Piłki Nożnej, ale niestety tylko raz została odnotowana i to w meczu towarzyskim. 

Zatem, początkowo w Strzelnie mieliśmy co najmniej dwa kluby - drużyny piłkarskie - Kujawiankę i Błyskawicę. Ich możliwości rozgrywania meczów na miejscu, w Strzelnie w pełnym składzie były ograniczone do przysłowiowego zera. Po prostu, w mieście nie było boiska piłkarskiego. Chcąc z tego impasu wyjść obie drużyny potrzebowały jednej silnej organizacji, która wzięłaby na swoje barki ciężar budowy takiego obiektu. I oto w maju 1924 roku piłkarze zjednoczyli swoje siły i powołali jeden silny klub z równie silną drużyną, któremu nadano nazwę: Strzeliński Klub Sportowy - SKS. W lipcu tegoż roku w numerze 33 „Sportowca“ zamieszczony został artykuł, z którego dowiadujemy się, że:

- Od kilku tygodni zawiązał się w Strzelnie Strzeliński Klub Sportowy. Klub rozwija się dzięki poparciu i zrozumieniu sportu przez tutejszych obywateli dosyć pomyślnie. SKS posiada już dwa komplety koszulek, dwie nowe piłki oraz buduje boisko futbolowe i tenisowe. W krótkim czasie swojego istnienia SKS rozegrał następujące zawody: z Pogonią I mogileńską 1:1-  dla Strzelna strzelił bramkę Zbigniew Hubert; rewanż z Mogilnem w Mogilnie 2:2, bramki dla Strzelna strzelili: Kubiak i Załęcki oraz z drugą (II) Stellą Gniezno 1:1. Bramkę dla Strzelna strzelił Ruszkiewicz II. Dalej czytamy, że SKS obchodzi dnia 28 sierpnia br. poświęcenie swojego boiska. Niestety, termin oddania boiska przesunął się o rok.

Z kolejnych informacji możemy wnioskować, że już w 1924 roku SKS posiadał boisko, na którym rozgrywał mecze z zaproszonymi do gry drużynami. Co więcej, z sierpniowego 43-numeru „Sportowca“ dowiadujemy się, że przy miejscowej Szkole Wydziałowej działała kolejna, tym razem juniorska drużyna piłkarska. SKS w 1924 roku zgłoszony była w Toruńskim Związku Okręgowym Piłki Nożnej i rozegrał w lipcu cztery mecze: z Goplanią II Inowrocław, zakończony zwycięstwem SKS 2:3 (1:0); z KS Cuiavia Inowrocław - remis 1:1; z Notecią Gębice (juniorzy) - remis 0:0 oraz z drużyną miejscowej Szkoły Wydziałowej (juniorzy), którą SKS pokonał 4:1 - („Sportowiec“, sierpień 1924, Nr 43). 

Dość wyczerpującą informację o funkcjonowaniu SKS-u podała również „Gazeta Bydgoska“, w numerze 206 z 5 września 1924 roku:

Strzelno (Z życia sportowego) od 4 miesięcy [czyli od maja 1924 roku] istnieje tu Strzeliński Klub Sportowy (SKS), stworzony z garstki zawołanych sportowców - futbolistów. Składa się na to nie tylko energiczna praca w łonie tegoż klubu, ale nie mniej i poważne poparcie ze strony miejscowej ludności, która jak rzadko w innych naszych miastach na prowincji, poznała od razu dobre strony uprawiania sportu, a zwłaszcza piłki nożnej. Urządzona w mieście kwesta na zakup sprzętów sportowych przez SKS wypadła dosyć pomyślnie.

Co najwięcej pochwały godne, to wydzierżawienie SKS przez państwo Kozłowskich boiska, położonego na najbardziej ruchliwym miejscu, mianowicie przy dworcu. Zarząd ufa, że publiczność i na nowym boisku pokaże się licznie, nie odstraszając się pobieraniem wstępnego w wysokości 0,40 zł. od osoby.

W dniu 3 września 1924 roku o godz. 20-ej odbyło się w sali p. Piątkowskiego zebranie SKS, na którym omawiano ważne sprawy: jak stworzenie sekcji tenisowej oraz poświęcenie nowego boiska. Zaznacza się, że zebrania odbywają się nie tylko dla członków klubu, lecz również i dla sympatyków. Nowych członków stale przyjmuje sekretarz klubu p. Zalewski w tartaku pana Wyrzykowskiego albo prezes p. [Kazimierz] George, dyrektor Banku Ludowego i jego zastępca p. [ppor. Roman] Drzewiecki, kierownik Rolnika w Strzelnie.

Dla dopełnienia powyższego, dodać należy, że SKS rozegrał już 11 meczów. Miedzy innymi zasługuje na wyszczególnienie: odniesione zwycięstwo nad II drużyną Goplanii Inowrocław w stosunku: 3:2 oraz nad KS Młodzież (Gimnazjum) Inowrocław 6:0 na korzyść Strzelna

Ta informacja o boisku sportowym blisko dworca dla wielu jest zapewne zaskoczeniem. Pytanie - w którym miejscu mogło się ono znajdować? Najprawdopodobniej była to łąka pomiędzy tzw. wyładownią kolejową a szosą do Poznania - ul. Kolejową, czyli miejsce dotychczas zajmowane przez plac targowy przy PKS i firmę Rolnik Leszka Pulikowskiego. Natomiast osobą wydzierżawiającą był Stefan Kozłowski, dzierżawca majętności Strzelno Klasztorne, do której ten teren należał. Jednakże już w roku następnym (1925) rozpoczęto budowę boiska przy ul. Stodolnej, o czym przeczytacie w kolejnym odcinku opowieści.

CDN


czwartek, 17 marca 2022

Jerzy Pieśnin (1946-2022)

Wczoraj odprowadziliśmy na miejsce wiecznego spoczynku kolegę Jurka - Jerzego Pieśnina, strzelnianina, który przed kilkoma laty przeniósł się ze Strzelna do podmiejskich Młynów i tam pędził żywot emeryta. Ostatni raz 8 lutego przesłał mi za pośrednictwem Messengera życzenia: Pięknej nocy z cudownymi snami. Było to nasz ostatni wirtualny kontakt. Oczywiście, wcześniej spotykaliśmy się na ulicy, podczas wypadów za miasto, w trakcie występów artystycznych, odczytów i prelekcji, w drodze do i z kościoła… W mojej pamięci zapisał się szczególnie dzień 25 maja minionego roku. Było to około 19:30 kiedy zajechaliśmy z Heliodorem pod kapliczkę w Młynach, by zrobić kilka zdjęć do przygotowywanego albumu Przydrożne sacrum… Zbliżała się godzina majowego, które codziennie odbywało się u stóp kapliczki w Młynach. Była już spora grupka pań i młodzieży, a po chwili dotarł również Jurek. Zrobiliśmy kilka zdjęć, porozmawialiśmy obiecując, że w przyszłym roku ukaże się album z historią przydrożnych znaków wiary. Jurek już wówczas wyraził chęć nabycia wydawnictwa…

Tłumnie pożegnaliśmy śp. Jurka: była rodzina, sąsiedzi, a szczególnie koleżeństwo z jego zakładu pracy - FATO, z PTTK i zespołu śpiewaczego Kujawianki oraz nasza trójka: Heliodor, Jan i ja. Po pogrzebie wspominaliśmy kolegę z czasów bardzo odległych, bo tych szkolnych i tych młodzieńczych. Jurek kolegował się z moim młodszym bratem śp. Tadziem, z którym razem pracował. W trakcie naszych wspominek przypomniałem, że w 2011 roku napisałem historię rodziny Pieśninów i obiecałem kolegom, że ją dzisiaj przywołam. Jest ona bardzo ciekawa, gdyż niejako zazębia się ze współczesnymi wydarzeniami związanymi z wojną w Ukrainie.   

U stóp kapliczki w Młynach - 4. od lewej w żółtej kamizelce Jerzy Pieśnin; 8. mało widoczny autor

Antenatem rodu, którego osobiście pamiętam, był Lew - Leon Pieśnin. Przeglądając przed 11-laty mapę z rozmieszczeniem nazwisk w Polsce na portalu „moikrewni.pl”, zauważyłem, że nazwisko to jest niezwykle rzadkie w Polsce. Dane tam zawarte wskazywały zaledwie 8 osób, które je nosiły, w tym 3 osoby w powiecie mogileńskim oraz 5 osób w Bydgoszczy. Czy jest to możliwe? Nazwiskiem tym zająłem się rok wcześniej w 2010 roku, choć znałem je od dzieciństwa. Niejako sprowokowała mnie do tego wizyta Jurka Pieśnina w moim biurze i krótka pogawędka, jaką w tematach historycznych „ucięliśmy” sobie. Moje zainteresowanie spotęgowane zostało dostarczeniem mi po kilku dniach starych dokumentów i zdjęć antenata rodu, jak i pamiątek po teściu pana Jurka, Wacławie Nęckiewiczu - noszącym równie rzadkie nazwisko, których wówczas było zaledwie 13 osób i to w golubsko-dobrzyńskim. 

Już ta rzadkość sprowokowała mnie do upamiętnienia, choć kilku najstarszych przedstawicieli tych rodów, a to chociażby dla zachowania danych dla potomnych. To wręcz unikatowe występowanie nazwiska Pieśnin spowodowane jest tym, że zaistniało ono dopiero w okresie międzywojennym na terenach współczesnej Polski. Założyciel polskiej linii Pieśninów, Lew - Leon przybył do kraju z Kijowa w 1920 roku. Czyli, jakby patrzyć wraz z powracającą zwycięską Armią Polską, która przegnała bolszewików z odradzającego się po latach niewoli państwa polskiego. 

W świadectwie tożsamości - dokumencie zastępczym dla osób nieposiadających obywatelstwa polskiego urzędnik odnotował, iż Lew Pieśnin opuścił Rosję „rzekomo” w roku 1920, co stwierdzono na podstawie ustnego zeznania cudzoziemca. Dokument ten jako już kolejny został wystawiony 20 marca 1937 roku z ważnością do 1940 roku przez organ Starostę Powiatowego Mogileńskiego, którego reprezentował wicestarosta Witold Okińczyc. Zatem, wiemy już, że Lew Pieśnin nie uzyskał obywatelstwa polskiego, a potwierdzeniem na to jest klauzula zapisana na owym świadectwie tożsamości stwierdzająca, iż zostało ono wydane zgodnie z postanowieniami Konferencji państw, zwołanej przez dra Nansena, Wysokiego Komisarza dla Uchodźców Rosjan w Genewie. Szczegółowych losów Lwa Pieśnina nie da się już chyba odtworzyć, jednakże z zachowanych dokumentów możemy dowiedzieć się nieco więcej o tajemniczym - zdałoby się myśleć - strzelnianinie.

Ojciec Jerzego, Lew urodził się 16 lutego 1900 roku w Kijowie w Rosji carskiej. Był synem Teodora, ten zaś Marcina, matką jego była Lidia, córka Jana Klesta. Z opowieści rodzinnych wynika, że prawdopodobnie rewolucja dokonała spustoszenia w rodzinie Pieśninów, gdyż Lew uciekając z Rosji Sowieckiej - sam przedostał się do wolnej Polski. W tym czasie, w Strzelnie i okolicy zamieszkało więcej uchodźców ze wschodu, którzy w swych korzeniach posiadali związki z Polską i których przodkowie byli Polakami. Gro z nich zajęło miejsca opuszczone przez Niemców i to tych, którzy nie chcieli optować za Polską i nie wystąpili o obywatelstwo polskie. W Strzelnie przy ul. Kościelnej 1 mieszkania 5 nasz bohater zamieszkał 5 marca 1932 roku. Był kawalerem i zajął się działalnością handlową. Prowadził lokal z bilardem przy ul. Świętego Ducha 2 w kamieniczce Hanaszów. W marcu 1934 roku odbył w Poznaniu kurs kierowców samochodowych „WARSAM”, zdając bardzo dobrze egzaminy końcowe. 

Podczas okupacji hitlerowskiej z kilkuset mieszkańcami Strzelna i okolic został wysiedlony do Generalnej Guberni. Zamieszkał w Krakowie i tam 21 lutego 1943 roku zawarł związek małżeński z Sabiną Kurbiel. W trakcie procesowania czynności formalno-urzędowych do zawarcia tegoż związku Lew Pieśnin zmienił swoje imię na bardziej popularne, Leon. Od tego czasu imię Lew poszło w niepamięć, a w licznych dokumentach zaczęło występować już to nowe imię. Małżonka Leona Pieśnina, a matka Jurka urodziła się 11 sierpnia 1911 roku w Poskwitowie w ówczesnym powiecie miechowskim. W Krakowie w 1944 roku urodził się im syn pierworodny, Lesław.  

Po zakończeniu działań wojennych, państwo Pieśnin wraz z synkiem przybyli do Strzelna i zamieszkali w dawnym mieszkaniu Lwa - Leona, przy ul. Kościelnej 1 mieszkania 5. W Strzelnie urodziły się małżonkom kolejne dzieci - w 1946 roku Jerzy Wojciech i w 1951 roku córka Maria. Oboje rodzice podjęli też starania i uruchomili na parterze kamienicy, w której mieszkali, sklep spożywczy. Tę działalność prowadzili jeszcze w 1951 roku, po czym sklep został upaństwowiony. Pan Leon podjął pracę umysłową w Mogilnie. Później po dorośnięciu dzieci również małżonka podjęła pracę. Powróciła do handlu, ale uspołecznionego, prowadząc sklep spożywczo-warzywniczy „Malinka“ w Rynku w kamienicy „Pod Małachowskim”. Pamiętam ten czas, kiedy mama wysyłała mnie do popularnego sklepu u „Pieśninki” po dwa funty… 

Na tym kończę wspomnienie o Jurku Pieśninie i jego ojcu, którego losy podobne są losom współczesnych Ukraińców, tych których wojna z Rosją putinowską przygnała do Polski - do Strzelna i w jego okolice.

Foto: Heliodor Ruciński


wtorek, 15 marca 2022

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 179 Ulica Dr. Jakuba Cieślewicza - Miradzka - cz. 6


Początkowo zakładałem, że opowieść o ulicach Dr. Jakuba Cieślewicza i Miradzkiej zamkną się w dwóch, maksymalnie trzech częściach. Jednakże w miarę rozpisywania się i zgłębiania źródeł rozproszonych po różnych zasobach doszedłem do wniosku, że liczba artykułów ulec musi daleko idącej zmianie. Itak się też stało - dzisiaj przechodzimy pod kolejną posesję, zlokalizowaną tuż za siedzibą władz miejskich, a mianowicie pod numer 4 i jest to szósta już opowieść. Dawniej, bo jeszcze w czasach pruskich był to policyjny numer porządkowy 252a i był w kolejności tuż za numerem sąsiedniego budynku inspektoratu szkolnego, czyli współczesnej siedziby władz miejskich. Jako, że był to numer nadawany według kolejności powstawania nowych budowli w miarę dokładnie możemy określić czas powstania tego budynku. Zatem, przyjąć możemy, że wystawiony on został w tym samym czasie, czyli ok. 1900 roku. 

Inwestorem, podobnie jak poprzedniego domu był rząd pruski. W nowym budynku swoją siedzibę znalazł Distriktsämt, czyli Urząd Obwodowy. Tutaj urzędował oraz mieszkał wraz z rodziną urzędnik administracji pruskiej - komisarz obwodowy Dystryktu Strzelno II (późniejsza Gmina Strzelno-Południe) Martin Pohl (po międzywojennej reformie administracyjnej komisarzy zastąpili wójtowie). Do końca rządów pruskich w Poznańskiem funkcjonowały urzędy komisarzy obwodowych, które były organem pośrednim  między landratem a gminami. Tutejsze gminy obejmowały z reguły obszar jednej wsi z sołtysem na czele (sołectwa). W gestii komisarzy obwodowych znajdował się rozdział i pobór podatków na wsiach; odpowiadali też za wykonanie w terenie poleceń landratów i korzystali w tym względzie ze wsparcia podporządkowanych im lokalnych służb żandarmerii; kierowali wyborami sołtysów. Ciekawostką jest, że komisarzami zostawali często byli oficerowie pruscy po odejściu z czynnej służby wojskowej. Po odzyskaniu niepodległości dystrykty zostały zastąpione komisariatami i tutaj mieścił się Komisariat Obwodowy Strzelno-Południe.

Ten parterowy, sześcioosiowy budynek nakryty jest dwuspadowym dachem naczółkowym. Pierwotnie pokryty był dachówką ceramiczną, później płytami falistymi, a obecnie blachodachówką. Do budynku prowadzą dwa wejścia - służbowe w szczycie północnym i prywatno-mieszkalne w południowej elewacji podwórzowej, w niewielkim ryzalicie, stanowiącym obrys klatki schodowej prowadzącej do piwnicy i na użytkowe poddasze. Ryzalit zakończony jest dwuspadowym daszkiem wkomponowanym w zachodnią połać dachową. W obu połaciach znajdowały się dwie niewielki lukarny doświetlające pomieszczenia strychowe. Po jednym z remontów budynku lukarna w połaci wschodniej została zastąpiona sześcioma oknami dachowymi. W podwórzu znajdował się budynek gospodarczo-inwentarski ze stajnią i piętrem na siano, słomę i zboże. W latach 60. XX w. dobudowano doń od strony północnej garaż samochodowy.

Pierwsze obwieszczenie porządkowe - milicyjne z 23 stycznia 1945 r.

Dzieje tej posesji intrygowały mnie od najdawniejszych lat. Na zadawane pytania najstarszym strzelnianom, co tutaj wcześniej było? - tylko od nielicznych słyszałem odpowiedź, że przed wojną była tutaj siedziba policji. - Ale jak? - odpowiadałem, przecież policja i więzienie były przy ul. Lipowej. Tym stwierdzeniem wywoływałem zakłopotanie u ludzi w podeszłym wieku i dalsze moje drążenie zbywali milczeniem. Pomimo licznych rozmów nikt kategorycznie nie stwierdził, co tak naprawdę tutaj się Mieściło. Zatem, wertowałem gazety, stare dokumenty i w końcu odkryłem.

Po wybudowaniu ok. 1900 roku budynku administracyjno mieszkalnego przeniesiono doń z tzw. Starego Magistratu siedzibę Dystryktu Strzelno II, czyli późniejszego Komisariatu Obwodu Strzelno-Południe (od 1933 roku Gminy Strzelno-Południe). Znalazłem również informację, która utwierdziła mnie w przypuszczeniach, które zrodziły się podczas pisania książki Lasy Miradzkie. Z dziejów Nadleśnictwa Miradz, że w budynku tym mogła mieścić się Kasa Leśna. Moje domniemanie było proste - budynek stał przy drodze do nadleśnictwa, czyli przy ówczesnej Mirauerstrasse, ale jeszcze w granicach miasta Strzelna. Tak też było, ale dopiero od 1929 roku, kiedy to Urząd Skarbowy przeniósł swoje biura z budynku pani Szuda przy ul. Młyńskiej do budynku państwowego przy ul. Miradzkiej. Wraz z administracją skarbową umieszczona została w pomieszczeniach po dawnym Komisariacie Obwodowym - Kasa Skarbowa i Kasa Leśna. Wcześniej obie Kasy mieściły się przy ul. Kolejowej w budynku komisarza Obwodu Strzelno-Północ.

Niestety, egzystencja Urzędu Skarbowego zależała od funkcjonowania Powiatu i z chwilą jego likwidacji i on został przeniesiony do Mogilna. Na miejscu pozostała jedynie Kasa Leśna i Kasa Skarbowa, które ostatecznie zostały również przeniesione w roku następnym do Mogilna. Śledząc dalej zapiski prasowe trafiamy na informację ze stycznia 1935 roku, z której dowiadujemy się, że z początkiem miesiąca przeniósł się Posterunek Policji Państwowej w Strzelnie. Opuścił on dotychczasowe swoje biura przy ul. Lipowej nr 4, a to ze względu na ciasnotę i zajął większe i wygodniejsze pomieszczenia biurowe przy ulicy Miradzkiej 3 (współcześnie ul. Dr. J. Cieślewicza 4), po byłym Urzędzie Skarbowym. W owym czasie w Strzelnie pracowało 5-6 policjantów, m.in.: Nowak, Wieczorek i Matuszak. Nadto posterunki PP znajdowały się w Krzywym Kolanie, Wójcinie i Markowicach. Organizacyjnie podporządkowane były Powiatowej Komendzie PP w Inowrocławiu. Podobnie w powiecie mogileńskim, którego służby policyjne podporządkowane były Inowrocławiowi.

Po bokach stoją policjanci - po lewej Wieczorek, po prawej Nowak i Matuszak (24.10.1933 r. oddanie do użytku nowej Siedziby Sądu w Strzelnie) 

Pierwszą poważniejszą sprawą jaką zajęli się policjanci w nowej siedzibie było wyjaśnienie nagłej śmierci mieszkańca Młynów. Jak donosił 13 stycznia „Dziennik Kujawski“: W miejscowości Młyny w byłym powiecie strzelińskim zmarł w tajemniczy sposób urzędnik kolejowy J. Zalewski. W czwartek rano żona Zalewskiego obudziwszy się stwierdziła, że mąż siedzi przy stole w takiej samej pozycji, w jakiej pozostał poprzedniego dnia wieczorem. Gdy stwierdziła jeszcze, że łóżko męża jest nietknięte i nie nosi śladów snu, zaalarmowała sąsiadów i policję. Komisja sądowo-lekarska stwierdziła zgon Zalewskiego i zarządziła przewiezienie zwłok do Strzelna celem dokonania sekcji. Również zabrano z mieszkania kilkanaście butelek, celem zbadania płynów, jakie się w nich znajdowały, gdyż możliwe jest, iż Zalewski poniósł śmierć wskutek zatrucia. W kilka dni później stwierdzono, że zgon nastąpił z przyczyn naturalnych.  

Przed wybuchem wojny komendantem PP w Strzelnie był Wincenty Jasiński. Mieszkał on w budynku posterunku PP przy ul. Miradzkiej 3 (4). Urodził się on 7 listopada 1892 roku w Kiedrowie w powiecie wągrowieckim jako syn Michała i Marii z d. Krönke. Żonaty był z Marią Kwasińską, z którą miał jedno dziecko (l. 17). W czasie działań wojennych był komendantem policji i szefem władzy wykonawczej w Strzelnie (wg Niemców). 28 grudnia 1939 roku wysiedlony do GG do Zakopanego, a policjantami: Kalista, Wincenty Nowak (ur. 9 czerwca 1892 r. w Buszkowie, s. Michała i Katarzyny) - troje dzieci w wieku 11-16 lat.

Posądzeni byli o przyczynienie się do śmierci internowanych Niemców: Ernsta Kleindorfa, Hermanna Gestaltera, Maxa Würtza i Kurta Schulza, których konwojowali ze Strzelna do Wronowów - Skulska, a stamtąd do Kutna. Cała czwórka miała zginąć w Skulsku.

Po wojnie w budynku zadomowiła się nowa formacja służb porządkowo-policyjnych, a mianowicie Milicja Obywatelska. Tutaj też znajdowały się dwa mieszkania służbowe milicjantów. Strzeleński posterunek powstał następnego dnia po oswobodzeniu miasta, czyli 22 stycznia 1945 roku i wszedł w skład struktur Komendy Powiatowej MO w Mogilnie. Z niepełnych informacji wiadomo jest, że komendantami MO byli: Wieliński, Romer, Michalski i Czaplicki. Przy MO funkcjonowała organizacja Ochotniczej Rezerwy Milicji Obywatelskiej - słynne w owym czasie ORMO. Należeli do niej mieszkańcy miasta i gminy, na co dzień pracownicy licznych zakładów uspołecznionych. Wykonywali oni cały szereg zleceń porządkowych i zabezpieczających. Dla odróżnienia od cywilów posiadali oni biało-czerwone opaski, a później umundurowanie. Początkowo milicjanci, a było ich kilkoro (5-6) poruszali się w terenie na rowerach. Później na stanie mieli motocykl z przyczepką, a pod koniec lat 60. otrzymali pierwszy samochód - kultową „Nyskę“. Wraz ze zmianami ustrojowymi MO przemianowane zostało w kwietniu 1990 roku w Policję Państwową. Pierwszym komendantem strzeleńskiego Komisariatu Policji Państwowej został Mirosław Czaplicki. Od 2006 roku zastąpił go Robert Szubarga (do 2014 roku). W latach 2014 - 2017 komendantem był Bogusław Kulczak, a po nim od 2017 roku Jacek Klemens.

W międzyczasie budynek komisariatu wraz z otoczeniem przeszedł gruntowny remont. Prace rozpoczęły się pod koniec czerwca 2015 roku i trwały blisko rok. W międzyczasie komisariat został przeniesiony do pomieszczeń Domu Kultury przy ul. Gimnazjalnej. Przekazanie nowych, wyremontowanych pomieszczeń nastąpiło 28 czerwca 2016 roku. Uroczyste przekazanie miało miejsce 16 września 2016 roku i udział w nim wzięli m.in.: Wojewoda Kujawsko-Pomorski Mikołaj Bogdanowicz, Wicemarszałek Województwa Kujawsko-pomorskiego Dariusz Kurzawa, Starosta Mogileński Tomas Barczak, Komendant Wojewódzki Policji insp. Paweł Spychała oraz liczni samorządowcy z terenu powiatu mogileńskiego, orkiestra dęta, poczet sztandarowy PP wraz z kompanią honorową i miejscowa obsada komisariatu.

Dodam jeszcze, że budynek wraz z otoczeniem prezentuje się imponująco. Prace remontowe obejmowały między innymi: adaptację poddasza budynku administracyjnego, wymianę instalacji wodno-kanalizacyjnej oraz gazowej wraz z budową nowych przyłączy, wykonanie sieci kanalizacji sanitarnej i deszczowej, wymianę instalacji elektrycznej i sieci strukturalnej wraz z osprzętem, przystosowanie budynku dla osób niepełnosprawnych, wzmocnienie ław fundamentowych, montaż bram, wykonanie elewacji budynku garażowego, utwardzenie terenu wokół budynku kostką betonową oraz montaż ogrodzenia.

Całkowity koszt zadania wyniósł blisko 1 255 tys. złotych.

Od lewej: kom. Henryk Michalski i Bolesław Dopierała w dniu uruchomienia SP Synteza w Strzelnie - 1974 r. 

1984 r. Sala obrad UMiG w Strzelnie - święto ORMO


Starszy przodownik Stanisław Dudek ur. 9.09.1892 r. w Poznaniu, zm. w 1940 r. Twer-Miednoje. W latach 1923-1925 był komendantem Policji Państwowej w Strzelnie. Mianowany pośmiertnie aspirantem PP.

Najbardziej znanym strzeleńskim policjantem doby dwudziestolecia międzywojennego jest komendant, Stanisław Wacław Dudek. Urodził się on 9 września 1892 roku w Poznaniu. W 1914 roku został wcielony do armii niemieckiej i wziął udział w I wojnie światowej. Jeszcze w czasie służby wojskowej, w 1918 roku zawarł związek małżeński z Heleną Szymańską w poznańskim kościele Matki Boskiej Bolesnej. Wkrótce też jako ochotnik wstąpił do Straży Ludowej w Poznaniu. Wziął udział w Powstaniu Wielkopolskim i 21 stycznia 1919 roku wstąpił w szeregi Żandarmerii Polowej Wojsk Wielkopolskich. Jako starszy wachmistrz z 20 żandarmami rozbrajał w powiecie obornickim niemieckie posterunki i obsadzał je polskimi żandarmami. W Obornikach pełnił służbę jako komendant powiatowy do 1920 roku. W tym czasie ukończył również 2-miesięczny kurs dokształcający Żandarmerii, a w 1921 roku kurs uzupełniający dla przodowników w Szkole Policji Państwowej w Warszawie.

Wkrótce Stanisław Dudek został przeniesiony do Inowrocławia, gdzie pełnił służbę do 1923 roku jako komendant posterunku. Następnie został komendantem posterunku Policji Państwowej w Strzelnie. W latach 1925-1939 dowodził posterunkiem PP w Pakości. Za udział w Powstaniu Wielkopolskim i policyjną służbę starszy przodownik Stanisław Dudek był wielokrotnie odznaczany. Należał do pakoskiego Związku Powstańców Wielkopolskich i „Rodziny Policyjnej”.

W pierwszych dniach wojny z Pakości ewakuowano rodziny, a następnie samych funkcjonariuszy. Punkt zborny był w Mogilnie. Stamtąd całą kolumną wyruszyli dalej. Stanisław Dudek ostatni raz z rodziną spotkał się w okolicach Ślesina. Stamtąd dostał się na Kresy Wschodnie i wraz z innymi polskimi policjantami został aresztowany w okolicach Równego. Pierwszą kartkę do rodziny wysłał z obozu w Ostaszkowie w grudniu 1939 roku, a drugą w styczniu 1940 roku.

Tabliczka epitafijna ze strzeleńskiego Pomnika Katyńskiego

Z dokumentów wynika, że Stanisław Dudek znajdował się na wykazie NKWD z 22 kwietnia 1940 roku, s. 253, poz. 49., który dotyczył przekazania jeńców do dyspozycji szefa zarządu NKWD. Wszyscy zostali zamordowani w Twerze i zakopani w zbiorowych dołach w lesie w Miednoje. Na Pomniku Katyńskim w Strzelnie, na tablicy epitafijnej w 2010 roku upamiętniono asp. PP Stanisława Dutka. Również na budynku Komisariatu Policji w Pakości znajduje się tablica pamiątkowa jemu poświęcona.

Foto.: Heliodor Ruciński i archiwum bloga


wtorek, 8 marca 2022

Kapela podwórkowa „Strzelniaki Swojskie Chłopaki”

Od lewej: Piotr Lewandowski, Ewaryst Adamski, Marcin Kwiatkowski, Jan Nowak, Krzysztof Kotecki, Mariusz Mikołajczak, Bogdan Ornatek, Andrzej Beliński, Wiesław Nowak.

Jednym z najpopularniejszych strzeleńskich zespołów muzyczno-wokalnych lat dziewięćdziesiątych i początku nowego tysiąclecia była kapela podwórkowa „Strzelniaki Swojskie Chłopaki” - nazywana żartobliwie „Strzelnioki Swojskie Chłopoki”. Jego dziejowe początki sięgały końca lat osiemdziesiątych. Wówczas to, próbowano przy Domu Kultury wypracować trwałą formę kultywowania miejskiego folkloru ulicznego, czy wręcz podwórkowego. Strzelno w tym względzie posiadało tradycje sięgające okresu międzywojennego, a nawet wcześniejszego, kiedy to w latach 80-tych XIX w. modne stały się zabawy przy muzyce organizowane przez restauratorów i różne stowarzyszenia. Analizując tzw. zwyczaj weselny i przygrywające w jego trakcie do tańca kapele można również i tę formę przyrównać do folkloru miejskiego. Kapele Wiśniewskich ze Sławska Małego, Koteckich, Płocińskich i Ornatka ze Strzelna to te najgłośniejsze, o których mawiało się, że „bez nich to panie żadno zabawa ni wesele się nie odprawiło”.

Stoją od lewej: E. Adamski, W. Nowak, J. Nowak, B. Ornatek oraz w przysiadzie: M. Mikołajczak i A. Beliński.

Najstarszymi tradycjami cieszyli się Wiśniewscy. Senior tego rodu Jakub grał na kilku instrumentach: skrzypcach, harmonii, klarnecie i basach. Pod bacznym okiem ojca wyuczyli się muzykowania również synowie: Szczepan grający na skrzypcach i klarnecie; Bronisław będący skrzypkiem, trębaczem oraz człowiekiem orkiestrą grającym na wielu innych instrumentach, a także najmłodszy Walenty grający na skrzypcach i trąbce. W mej pamięci zachował się Bronisław, który mieszkał niemalże po sąsiedzku mego domu, wówczas przy ul. Cestryjewskiej (Ścianki), a to, dlatego, że z jego podwórza, podczas prób, dochodziło do moich uszów ciągłe muzykowanie. O dziwo, wówczas to nikogo nie denerwowało. „Wiśnioki”, jak ich nazywano grali już przed wojną. Tradycję rodzinną po śmierci Jakuba kontynuowali również po wojnie. Wówczas kapeli szefował Bronisław, a grali w niej również: Adam Chojnacki i Stefan Pieszak.

Od lewej: A. Beliński, M. Mikołajczak, K. Kotecki, B. Ornatek, W. Nowak.

Drugą silną kapelą rodzinną była kapela „Kotów”, Piotra Koteckiego, który grał już przed wojną, a do którego później dołączył familiant Bernard, znakomity klarnecista. Piotr grał na skrzypcach i wyuczył również syna Zenona. Z kolei syn Zenona Krzysztof, późniejszy dyrektor Domu Kultury był twórcą kapeli podwórkowej „Strzelniaki Swojskie Chłopaki”. W niej wytrwale grał z kuzynem Zdzisławem, o czym niżej. W kapeli „Kotów” grywali również: Stanisław Kociński oraz wspomniani przy „Wiśniokach” Chojnacki i Pieszak. Trzecią kapelą rodzinną była kapela „Płotów”, czyli Płocińskich: Kazimierza - ojca, Mariana - brata oraz Mieczysława - syna Kazimierza.

Od lewej M. Kwiatkowski, E. Adamski, K. Kotecki, P. Lewandowski, J. Nowak.

Ale tą, która zapisała się w naszej, współczesnych pamięci była kapela podwórkowa „Strzelnianki Swojskie Chłopaki”. Pierwsze próby formalnego zorganizowania kapeli miały miejsce w 1990 roku. Inicjatywa wyszła od instruktora Domu Kultury (MGOKiR), byłego dyrektora tej placówki Krzysztofa Koteckiego. Początkowo w swych porywach aktywna popadła wkrótce, bo już pod koniec 1991 roku w tarapaty. Nie wnikając w głąb tegoż nieszczęścia, dość powiedzieć, że już od stycznia 1992 roku została przeorganizowana, a jej opiekunem został Ireneusz Jackowski - instruktor Domu Kultury. W jej skład weszło gro młodych muzyków, tzw. kumpli z podwórza, w tym również z poprzedniego zespołu, a byli to: Karol Wiśniewski grający na trąbce i udzielający wokalu, Dariusz Wiśniewski - saksofon i śpiew, Wiesław Nowak próbujący swych sił na akordeonie, Janusz Nowak - podobnie na gitarze, Ewaryst Adamski z gitarą i swym charakterystycznym głosem nadającym niezapomnianą barwę całej kapeli, Jerzy Komasiński niemiłosiernie walący w bęben, Marek Wiśniewski z saksofonem tenorowym; znakomity, a do tego niezwykle spokojnego serca Piotr Barczak, ze swą trąbką oraz niedościgniony mistrz szybkiego działania, przesympatyczny Ireneusz-Irek Jackowski z akordeonem. Dopowiem, że pomimo wysiłków niezbyt to wszystko trzymało się kupy, no, ale jak to z folklorem podwórkowym bywało, grali ci, co chcieli, a nie ci, co umieli. Z całej tej grupy jedynie Piotr-Piotruś Barczak i Marek Wiśniewski, prezentowali dobry poziom, no i Ewaryst-Ewek-Ewuś Adamski nadający swym głosem to coś, co czyniło z kapeli wesołą grupę. 

Chłopacy, poza „scenami” Strzelna, rżnęli po okolicy, w tym w Pakości i Inowrocławiu. Swego czasu Andrzej Wszołek odnotował w periodyku „Strzeleńskie To i Owo”, iż kapela prezentuje piosenki swojskie… Można ją często spotkać na ulicach miasta, jarmarkach, imprezach okolicznościowych.

Złota trójka: P. Lewandowski, K. Kotecki, E. Adamski.

Jak każdy poryw muzyczny, tak i ten wkrótce przygasł, a wszystko za sprawą zamiany prób w spotkania towarzyskie. Ponowne ożywienie przyszło dopiero z końcem 1994 roku, a właściwie z chwilą ponownego zatrudnienia w Domu Kultury Krzysztofa Koteckiego. Ten wytrawny muzyk i nauczyciel dzieci gry na instrumentach klawiszowych, tchnął nowego ducha w zespół, który przybrał nazwę kapeli podwórkowej „Strzelniaki Swojskie Chłopaki”. Od tego też czasu popularność grupy poczęła rosnąć z roku na rok. Początkowo chłopacy ubierali się w to, co każdy miał w domu lub w jednolite koszulki z logo „Gazety Pomorskiej”, które udało mi się wycyganić z bydgoskiej redakcji. Tak też kapela wystąpiła podczas „Dni Strzelna” 28 maja 1995 roku. Jej skład przedstawiał się następująco: Wiesław Nowak – akordeon, Irek Jackowski – gitara basowa, Waldemar-Waldek Bednarek – tamburyno, Emil Chojnacki – bęben, Zdzisław Kotecki – klarnet, Andrzej Beliński i Jacek Jackowski – trąbki, Piotr Lewandowski – banjo, Piotr Barczak – tuba, Ewek Adamski – śpiew, gwizdanie i wszelakie inne wesołe dźwięki oraz gitara, Janusz Nowak – gitara oraz kierownik kapeli Krzysztof Kotecki – wokal i akordeon. Zespół liczył 12 osób, a z czasem jego skład ustabilizował się na poziomie 9-cio osobowym. Skład członkowski zespołu ulegał zmianie, ale ten trzon podstawowy trwał nieprzerwanie do 2007oku. W 1996 roku do grupy dołączył Zdzisław Kotecki, syn Bernarda, grający na klarnecie. Wówczas też znany przed laty muzyk Zenon Kotecki – mistrz krawiecki, uszył kapeli jednolite piękne stroje: czarne spodnie z lampasami oraz różnokolorowe kamizelki.

Od lewej K. Kotecki i W. Nowak

Kapela cieszyła się wielkim powodzeniem i zapraszano ją w różne zakątki kraju, że wspomnę: Toruń, Bydgoszcz - Różopole, TVP Regionalna, Radio „PiK”; Inowrocław, Śrem, Trzemeszno, Mogilno, Kruszwica, Pakość, Gniewkowo, Wilczyn, Gniezno - Dalki, Jeziora Wielkie, Dąbrowa i wiele, wiele innych i odleglejszych miejscowości. Z czasem w kapeli gościnnie występowali wytrawni muzycy w osobach braci Krystkowiaków: Waldka i Piotrka oraz Wiesława Mrzygłód, wszyscy z Mogilna. Przez skład tego popularnego zespołu przewinęli się: Bogdan Ornatek - gitara basowa, Mariusz Mikołajczak - trąbka oraz Leszek Iwiński - gitara basowa. W blisko dziesięcioletnim okresie mego dyrektorowania Domowi Kultury, kapela ta stanowiła oczko w mojej głowie, choć i wiele innych zespołów podobną estymą darzyłem. Powiem, co powiem, ale powiem, że najpiękniejsze koncerty kapela dawała, wówczas, gdy przed wejściem na scenę, co niektórzy wytrawni muzycy i wokaliści otrzymywali tzw. dyrektorskie doładowanie, czyli od „setki” do dwóch „setek” płynnego dopingu, oczywiście nie pomijając konferansjera, czyli mnie.

 

sobota, 5 marca 2022

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 178 Ulica Dr. Jakuba Cieślewicza - Miradzka - cz. 5

W 1947 roku, kiedy władzom miejskim marzyło się odzyskanie, czy wręcz przywrócenie powiatu strzeleńskiego, w specjalnie wysłanym do kompetentnych władz memorandum uzasadniano tę potrzebę tym, że miasto dysponuje nadal dużymi budynkami, którym można byłoby przywrócić rangę powiatową. Między innymi wymieniano duży budynek byłego inspektoratu szkolnego, czyli ową willę przy ulicy Miradzkiej (Cieślewicza 2). Do roku 1955 budynek pełnił funkcję mieszkalną. Po reformie administracyjnej z 25 września 1954 roku w miejsce gmin wprowadzono gromady - Gromadzkie Rady Narodowe. Jedną z takich gromad była GRN Strzelno Klasztorne, która rozpoczęła swoją działalność 1 stycznia 1955 roku i swoją siedzibę otrzymała przy ul. Miradzkiej w byłym inspektoracie szkolnym. Na jej czele stanął Andrzej Pruczkowski z Łąkiego. Stał on na czele 23-osobowej rady. Gromada zatrudniała 5 osób i byli to: przewodniczący PGRN, sekretarz, delegat d/s skupu, referent administracyjny i inkasent podatkowy.

Również w 1955 roku do tego budynku została przeniesiona z budynku byłej Kasy Chorych władza miejska, która wcześniej, bo 20 marca 1950 roku ustawą o terenowych organach władzy państwowej została zreformowana. Wówczas tzw. dualizm aparatu samorządowego został zlikwidowany. Odtąd dawniejszy Zarząd Miejski zastąpiło Prezydium Miejskiej Rady Narodowej, na czele której stanął przewodniczący PMRN - zastąpił on dotychczasowego burmistrza, łącząc władzę wykonawczą z uchwałodawczą. Przewodniczącym wybrano w tamtych dniach dotychczasowego burmistrza Józefa Skrzypczaka, jego zastępcą Ryszarda Pietrzaka, a sekretarzem Teklę Grochowinę. Towarzyszyło temu aparatowi administracyjnemu zaledwie kilku pracowników, a łączna liczba urzędników nie przekraczała 8-10 osób. Z upływem lat przybywało administracji miejskiej i gromadzkiej kompetencji, a co za tym szło i kadry urzędniczej. Tym dwóm jednostkom administracyjnym z roku na rok stawało się ciaśniej. W 1971 roku zapadła decyzja rozbudowy obiektu o łącznik, salę obrad i piętrowy biurowiec. Inwestorem zostało Prezydium GRN Strzelno Klasztorne, do którego w wyniku reorganizacji, 1 stycznia 1972 roku przyłączono GRN Ciechrz. Jednocześnie nowym przewodniczącym powiększonej jednostki, czyli Prezydium GRN Strzelno Klasztorne z siedzibą w Strzelnie został Alojzy Błaszak, dotychczas pełniący tę funkcję w Ciechrzu. Priorytetowym zadaniem nowego przewodniczącego było kontynuowanie budowy siedziby PGRN przy ul. Miradzkiej.

Ale oto 1 stycznia 1973 zreformowano podstawowy szczebel administracji, znosząc gromady. W wyniku tej zmiany powstała nowa jednostka w systemie podziału administracyjnego kraju - Miasto i Gmina Strzelno. W jej skład weszły dotychczasowe Gromadzkie Rady Narodowe: w Markowicach, Wronowach i Strzelnie Klasztornym. Na jej czele stanął naczelnik, którym został dotychczasowy przewodniczący Prezydium MRN Ewaryst Iwiński. On też jako organ wykonawczy dokończył budowę nowego skrzydła. Do wykonywania jego zadań służył mu Urząd Miasta i Gminy, który swoją siedzibę miał w starym i nowym budynku przy ul. Miradzkiej (Cieślewicza) 2. Organem uchwałodawczym była Rada Narodowa Miasta i Gminy w Strzelnie, na czele której każdorazowo stawał I sekretarz Komitetu Miejsko-Gminnego PZPR. Tym pierwszym przewodniczącym był Henryk Pieczyński, a po nim Jan Beśka.

Fragment wystawy poświęconej Obronie Cywilnej zorganizowanej w budynku OC przy Urzędzie miejskim w lipcu 1987 r.

Nowo wystawiony budynek niemalże w całości zajęła powiększona administracja miejska. Tutaj swoje siedziby miały również partie polityczne, jak KM-G PZPR i KM-G ZSL. Po likwidacji w 1975 roku szczebla powiatowego i przejęciu niektórych jego kompetencji okazało się, że w budynkach starym i nowym zaczęło brakować miejsca dla rozrastającej się administracji. Wówczas też zapadła decyzja i na parterowej świetlicy - salce obrad dobudowano piętro z kilkoma biurami. W 1987 roku za biurowcem, w podwórzu pobudowano przy starym garażu budynek, pod potrzeby Obrony Cywilnej, tzw. magazyn OC. Stanął on przy dużym udziale czynu społecznego i uroczyście został oddany do użytku 22 lipca tegoż roku. W tamtych latach przykładano ogromną wagę do Obrony Cywilnej. Każdy zakład był zaangażowany w tym dziale obronności kraju. Wówczas magazyny przy urzędach wyposażone były w zapas strojów ochronnych przeciwskarzeniowych, masek przeciwgazowych, apteczek i zestawów opatrunkowych itp. Cyklicznie przeprowadzane były słynne ćwiczenia obrony cywilnej, które skrywano pod tajemniczymi kryptonimami. Po latach obiekt OC przeszedł swoistą metamorfozę, zmieniając się w pomieszczenia socjalno-biurowe Caritasu - opieki nad matką i dzieckiem; następnie stał się siedzibą Straży Miejskiej, a ostatnio referatu oświaty.

Sztab Gminny ćwiczeń OC na sali narad w UM w Strzelnie. Lata 80. XX w.
Uroczyste przecięcie wstęgi nowo oddanego do użytku budynku - magazynu OC przy UM. 22 lipca 1987 r. (górne zdjęcie: wstęgę przecina lek. wet. Antoni Kacperski - stoją od lewej: sekretarz Roman Świdowski, NN wojskowy, Olejnik, naczelnik Ryszard Panfil, inspektor OC Jerzy Stelmaszyk; dolne zdjęcie: wstęgę przecina Jerzy Stelmaszyk.

 

W ostatnich latach siedziba władz miejskich poddawana jest stopniowej i permanentnej modernizacji. Ponad trzy lata pracy burmistrza Dariusza Chudzińskiego noszą widoczne ślady przemian. Wnętrza przybierają nowoczesnego i funkcjonalnego wyglądu. Zyskał również fronton budynku poprzez nową nawierzchnię komunikacyjno-parkingową, estetyczne trawniki, ławeczki i windę w miejsce ohydnego i szpecącego podjazdu. Dzisiaj wchodząc do urzędu odczuwamy jego rangę, jako wiodącego miejsca obsługi mieszkańców. Pięknie prezentuje się sala sesyjna, która otrzymała wystrój godny powagi tego pomieszczenia, a to za sprawą galerii portretów honorowych obywateli naszego miasta. Prace trwają nadal i niebawem obejmą pomieszczenia dawnego inspektoratu szkolnego, czyli starego budynku. Przez 13 lat pracowałem wręcz w prymitywnych, zimą niedogrzanych pomieszczeniach poddasza. Dotarcie do tego biura dla wielu starszych mieszkańców był udręką i powodowało, że schodziliśmy na dół, by ich obsłużyć. Dzisiaj moje koleżeństwo zostało przeniesione na parter do pięknego biura ewidencji ludności i dowodów osobistych - nareszcie doczekali się tego o czym ja tylko marzyłem…    

Już na zakończenie mojej opowieści o siedzibie władz miejskich wspomnę również włodarzy naszego miasta i gminy, a byli nimi od chwili przejęcia tego budynku: Feliks Michalak 1954-1958, Ryszard Pietrzak 1958-1961, Henryk Wrzesiński 1961-1971, Ewaryst Iwiński 1971-1975, Edmund Domagalski 1975-1981, Ewaryst Iwiński 1981-1982 (po raz drugi), Alojzy Błaszak 1982-1983 (p.o. od jesieni do wiosny), Kornel Śledzikowski 1983-1984 (komisaryczny), Ryszard Panfil 1984-1990, Gertruda Oborska 1990 (p.o. od marca do czerwca), Ewaryst Iwiński 1990-2000 (po raz trzeci), Piotr Pieszak 2000-2002, Ewaryst Matczak 2002-2018, Dariusz Chudziński od 2018-

Foto: kolor - Heliodor Ruciński, pozostałe archiwum bloga