wtorek, 26 listopada 2019

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 61 Ulica Świętego Ducha - cz. 16



Przechodząc pod kolejną posesję przy ul. Świętego Ducha oznaczoną numerem 22, dawny policyjny nr 58 trafiamy pod jeden z najmłodszych domów przy tej ulicy. Wybudowany on został stosunkowo niedawno, bo w 1962 r. zajmując miejsce poprzedniego, wcześniej rozebranego domu. Posesja ta w 1800 r. stanowiła własność sąsiada z wcześniejszej nieruchomości Janiszewskiego i została opisana jako ogrody Janiszewskiego. W 1889 r. właścicielem tejże posesji, ale już wówczas zabudowanej, która sięgała ulicy Stodolnej był stelmach, czyli kołodziej, Antoni Bukalski, Polak-katolik. Po ślubie córki Pelagii z Łucjanem Radomskim z Mogilna, tenże założył w tym miejscu rzeźnictwo. Związek małżeński młodzi zawarli w 1899 r. Łucjan pochodził z Mogilna, miał wówczas 30 lat i był synem Sylwestra i Antoniny z domu Stankiewicz. Natomiast Pelagia była od niego młodsza o równe 10 lat. Jej rodzicami byli, wspomniany Antoni i Katarzyna z domu Mrówczyńska.Małżonkowie mieli córki: Izabelę (zmarła jako niemowlę), Marię zamężną Ruszkiewicz i Melanię zamężną Grząbka oraz synów: Stanisława, Tadeusza, Henryka i Leonarda. Już w latach międzywojennych Radomscy w części posesji od ulicy Stodolnej wystawili nowy murowany, jednopiętrowy dom. Budowla ta była możliwa dzięki wsparciu finansowemu syna Stanisława, wieloletniego burmistrza Strzelna. Stanisław miał tam swoje mieszkanie z prywatnym gabinetem, w którym często przyjmował interesantów, po godzinach swego urzędowania w magistracie.


Łucjan Radomski początkowo w zawodzie rzeźnickim nie miał zbyt wielkiego wzięcia. Jak niosą przekazy, produkowana przez niego leberka, czyli wątrobianka z okrasą, nie cieszyła się smakowitością. Z czasem Łucjan poprawił jakość wyrobów, przez co mógł zwiększyć swoje obroty. O szerokiej gamie oferowanych przez niego wyrobów możemy dowiedzieć się z reklamy firmy, zamieszczonej w Kalendarzu informacyjnym miasta Strzelna na 1910 r. W niewielkiej oficynie podwórzowej, małym mieszkanku, w czasie okupacji zamieszkiwała rodzina Rucińskich z Rynku 1. Wyrzuceni przez okupacyjne władze z burmistrzem Willi Schmiedeskampem na czele z własnego domu zostali przygarnięci przez rodzinę i mogli tutaj zamieszkać.


Z początkiem lat sześćdziesiątych XX w. połowę posesji, część od ulicy Świętego Ducha nabył Kazimierz Wojdyła, rzemieślnik-ślusarz, który w Rynku w posesji pod numerem 18 prowadził warsztat wulkanizacyjny. Wystawił on w miejscu byłego domu Bukalskich i Radomskich okazały dom, w którym obecnie zamieszkuje jego syn Wiesław, również prowadzący zakład wulkanizacyjny z myjnią samochodową, zlokalizowane przy Alejach Morawskiego. Wcześniej zakład prowadził Kazimierz zakład w Rynku, pod numerem 18, w podwórzu u Kaczmarków. Później syn Wiesław uruchomił usługi w pomieszczeniach po byłych garażach GS „SCh“, w budynku narożnikowym przy ul. Michelsona i Styczniowej. Obecnie w domu przy ul. Świętego Ducha Wojdyłowie (ojciec i córka) prowadzą również działalność handlową. Na parterze mieści się sklep z artykułami gospodarstwa domowego, a w podwórzu z artykułami wyposażenia łazienek i sanitariatów oraz sklep rowerowy. Piętro stanowi mieszkanie właściciela.


Odkryciem budzącym małą sensację było odsłonięcie podczas kopania fundamentów pod nowy dom siedliska-osady, zapewne przedhistorycznej. Pamiętam z opowieści i samej autopsji, gdyż byłem jako dziewięcioletni chłopiec, podczas kopania fundamentów, że odkryto w miejscu stojącego dziś domu ślady po starym siedlisku. Było to wielkie palenisko w postaci grubej warstwy spalonego drewna i ślady prymitywnego drewnianego domostwa. Z warstwy spopielonej wydobyto wielką czaszkę. Określono ją, jako czaszkę tura. Nadto, nieopodal natrafiono na ślady niezidentyfikowanego cieku wodnego - małej rzeczki. Na ile te znalezisko mogłoby stać się sensacyjnym dziś nie sposób ustalić, gdyż po prostu nie przeprowadzono w tym miejscu żadnych badań archeologicznych. Dzisiaj takie odkrycie byłoby przez naukowców dogłębnie przebadane.