wtorek, 7 września 2021

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 153 Ulica Powstania Wielkopolskiego cz. 5

Artykuły poświęcone strzeleńskiemu szpitalowi prezentowałem przy różnych okazjach już kilkakrotnie na blogu Strzelno moje miasto. Były to opowieści o dziejach szpitala, o ludziach w nim pracujących, o walkach o przetrwanie szpitala, o siostrach elżbietankach w nim pracujących i wielu innych, które przywoływały chwalebne dzieje tej instytucji. Po tak bogatej prezentacji postanowiłem więcej o historii szpitala już nie pisać. Krótko jedynie wspomnę o dniu dzisiejszym posesji, co tutaj jeszcze funkcjonuje i co pozostało z chwalebnej nazwy Szpital w Strzelnie. W drugiej zaś części przywołam sylwetkę zapomnianego lekarza dra Tadeusza Łyczyńskiego, który prowadząc praktykę lekarza rodzinnego, co prawda nie pracował w szpitalu, ale bardzo dużo dobrego zrobił dla mieszkańców Strzelna i okolicy.

Zatem, króciutko, pierwszy szpital zaczął funkcjonować w tym miejscu w 1894 roku i był to Szpital Powiatowy z nowoczesnym jak na owe czasy budynkiem i całą infrastrukturą szpitalną. Kolejny, bardzo nowoczesny budynek dobudowany został do części starego szpitala w latach 1929-1930. Po blisko 60 latach przystąpiono do rozbudowy kompleksu szpitalnego, której już nigdy nie zakończono. Dobudowano dwie części oraz jeden budynek wolnostojący. Co z tego? Powstały w 1998 roku Powiat do dziś obietnic zakończenia inwestycji nie zrealizował. Z końcem marca 2020 roku szpital strzeleński zakończy swój byt. Jego wnętrza zamienione miały zostać w ZOL - Zakład Opiekuńczo-Leczniczy, ale i ta obietnica poszła się pier… - no nie dokończę tego brzydkiego słowa.

W budynku, który z dnia na dzień ulega totalnej degradacji, działają jeszcze: stacja dializ, okrojone laboratorium, rentgen, gabinety lekarskie w ramach POZ-etu, a z tyłu, za szpitalem Przychodnia Lekarska i Pracownia Rehabilitacji. Uf! A tyle nam strzelnianom obiecano. Przypomnijcie sobie drodzy czytelnicy o próbach rzekomego przetargu na przebudowę gmachu głównego z przeznaczeniem na ZOL…

Kończę temat szpitala i opowieści w ramach Spacerku po Strzelnie o tej parceli. Być może, że przed najbliższymi wyborami jeszcze tu powrócę, a póki co poczytajcie stare opowieści, które znajdziecie pod linkami:

https://strzelnomojemiasto.blogspot.com/2020/03/o-szpitalu-na-zyczenie.html

https://strzelnomojemiasto.blogspot.com/2020/09/res-sacra-miser-szpital-w-strzelnie.html

https://strzelnomojemiasto.blogspot.com/2021/04/strzelenskie-pogotowie-ratunkowe-i.html

https://strzelnomojemiasto.blogspot.com/2021/03/wojenny-personel-szpitala-strzelenskiego.html

https://strzelnomojemiasto.blogspot.com/2021/03/spacerkiem-po-strzelnie-cz-128-ulica.html

https://strzelnomojemiasto.blogspot.com/2021/03/spacerkiem-po-strzelnie-cz-129-ulica.html  

 

Dr Tadeusz Łyczyński

W kwietniu tego roku strzelnianin Maciej Dobrzyński przesłał mi fragment książki - wspomnień córki dra Łyczyńskiego, w których zostały w sposób syntetyczny opisane losy wojenne strzeleńskiego lekarza. Po przeczytaniu ich poczułem impuls, który sprawił, iż poprzez kwerendy zgłębiłem tę postać. Ostatnio spotkałem strzelniankę Irenę Gaszak, emerytowaną główną księgową SP ZOZ w Mogilnie. Pani Irena przypomniała mi lekarza o wielkim sercu, często wspominanego w kręgach jej znajomych, zaznaczając, iż była to postać zasługująca na pamięć i wzór do naśladowania przez współczesnych… Realizując jej prośbę zapraszam czytelników bloga do poznania sylwetki dra Tadeusza Łyczyńskiego. 

Dr Tadeusz Łyczyński z żoną i córkami

Urodził się 17 września 1901 roku w Grodzisku Wielkopolskim jako syn kupca Wincentego Piotra i Kazimiery z domu Gąsowska. Tadeusz miał o cztery lata młodszą siostrę Marię. Później rodzina zamieszkała w Poznaniu, a następnie w Gnieźnie i tutaj Tadeusz uczęszczał do Gimnazjum. Jeszcze jako jego uczeń włączył się w nurt niepodległościowy i wziął udział w Powstaniu Wielkopolskim. Już jako mieszkaniec Strzelna był członkiem Koła Związku Weteranów Powstań Narodowych Rzeczypospolitej Polskiej 1914-1919. Do Koła w Strzelnie wstąpił 19 października 1934 roku, podając stopień wojskowy - starszy szeregowy.

Po zdaniu matury studiował na Wydziale Lekarski Uniwersytetu Poznańskiego. W roku akademickim 1927-1928 uzyskał tytuł doktora wszech nauk lekarskich. Po studiach zamieszkał w Gnieźnie i tam odbył staż lekarski. Po roku w sierpniu 1929 przeniósł się na praktykę lekarza rodzinnego do Strzelna. Przejął ją po dr. Czesławie Bydałku, który z kolei przeniósł się do Inowrocławia. Dr. Łyczyński zamieszkał przy Rynku 8, gdzie miał również swój gabinet lekarski. Żonaty był z Jadwigą Pelagią - noszącą to samo nazwisko panieńskie - Łyczyńską, ur. 22 marca 1903 roku w Spandau - Berlin, a która mieszkała na Górczynie. Młodzi spotkali się w operze poznańskiej, zakochali się w sobie i 14 września 1929 roku w Poznaniu zawarli związek małżeński. Małżonkowie mieli trzy córki: Marię Danutę, Marię Urszulę i Hannę Annę. Jadwiga w niewielkiej odległości od Strzelna w Marszewie pod Wilczynem miała brata Mieczysława, który po ożenieniu się z córką ziemian Władysława i Stanisławy Tylmanów, Benedyktą Wiktorią Tylman, zamieszkał we dworze marszewskim.

Częstokroć dr Łyczyński był wymieniany na łamach regionalnej prasy jako osoba niosąca pomoc medyczną ofiarom wypadków i to w granicach obu gmin i miasta. Jedno z nich opisała „Gazeta Bydgoska“, której korespondent strzeleński donosił, iż:

23 września 1929 r. po południu o godz. 1,30 wydarzył się w ul. Inowrocławskiej nieszczęśliwy wypadek samochodowy. Mianowicie, samochód pochodzący z Torunia najechał na 8-letnią Barbarę Kowalską, córkę wdowy Marii K. zamieszkałej w ul. Św. Andrzeja. Nieszczęśliwa doznała złamania prawej ręki oraz szeregu okaleczeń na nodze oraz lewym policzku. Pierwszej pomocy nieszczęśliwej udzielił p. dr Łyczyński z ul. Inowrocławskiej poczym dziewczynkę odwieziono do szpitala. Na miejscu wypadku spisany został przez post. Pol. Państwowej protokół. Rodzicom podajemy to dla przestrogi, aby dzieci na ruchliwsze ulice samych nie puszczały.

W wymiarze politycznym dr Łyczyński sympatyzował z Bezpartyjnym Blokiem Współpracy z Rządem Józefa Piłsudskiego. Pod 1930 rokiem znajdujemy go jako przewodniczącego Narodowego Komitetu Wyborczego Powiatu Strzeleńskiego. Jego działalność na niwie społecznej postrzegana była bardzo pozytywnie. Niektóre kręgi narodowościowe zarzucały mu, iż był jako lekarz Kasy Chorych jest „usłużnym lekarzem“ dla miejscowych Niemców, co raczej należałoby uznać za pozytywne zjawisko niesienia pomocy wszystkim bez wyjątku na poglądy, narodowość, czy status społeczny. W 1934 roku jeden z korespondentów tak oto o nim napisano: - W Strzelnie wykonuje swą praktykę i gra rolę wielkiego działacza oraz społecznika lekarz dr Łyczyński. Pan ten dał się ostatnio poznać społeczeństwu kujawskiemu z innej strony. Stwierdzono mianowicie, że dla przypodobania się Niemcom, zaczął dr Łyczyński pisać recepty w języku niemieckim, jak np. …, auf Rechnung der Herrschaft Markiwitz-Strzelno, Markt - ze względu na regułę Markiwitza. Dr Łyczyński, chociaż jest „zasłużonym“ działaczem B.B., został podobno przez starostę ukarany grzywną.

Jak było naprawdę chyba nie sposób już dzisiaj ustalić, a ów paszkwil prasowy wypłyną z kręgów przeciwnym jakiejkolwiek polityce ugodowej z innymi nacjami narodowościowymi. Niemniej jednak wśród mieszkańców Strzelna dr Łyczyński cieszył się bardzo dobrą opinią. Z opowiadań najstarszych mieszkańców wiem, że był to lekarz bardzo oddany i wierny raz złożonej przysiędze Hipokratesa. Jeździł wszędzie tam gdzie został zawezwany o każdej porze dnia i nocy.

W sierpniu 1939 roku został zmobilizowany i wziął udział w wojnie obronnej. W tym czasie żona wraz z dziećmi schroniła się u swojego brata Mieczysława w majętności Marszewo pod Wilczynem. W wyniku działań wojennych dr Łyczyński dostał się do niewoli sowieckiej, z której udało się mu uciec. Pieszo powrócił do Strzelna i tutaj ponownie spotkał się z żoną i córkami.

Jak wspominała jedna z córek dra Łyczyńskiego: - …byliśmy czterokrotnie na rampie. Ostatni raz zabrali nas z rampy córka pastora (p. Marqvart) oraz zaprzyjaźniona rodzina miejscowych Niemców (E. Moravietz). Wywóz na rampę poprzedzał stukot policji i nasze wyczekiwanie w oknach, czy idą po nas. Opuszczone mieszkanie zajął w nagrodę aktywny członek NSDAP.                                           

Dr Łyczyński marł po tym, jak gestapo przyszło do gabinetu lekarskiego, zawiadamiając go o nakazie zesłania do obozu koncentracyjnego za wydanie zwolnienia lekarskiego osobie pracującej przy rowach przeciwczołgowych. Zasłabł po ich wyjściu, ale w następnych godzinach otrzymał prośbę położnej o przyjazd do rodzącego się dziecka (pośladkowo, cesarskie cięcie było konieczne). Był to trudny poród ponieważ położna nie mogła sobie z nim poradzić, by odwrócić dziecko w łonie matki. Mimo próśb żony, by został, dr Łyczyński wierny złożonej przysiędze - jedzie, ratuje, w nocy 24 lutego 1944 roku umiera.

W dniu pogrzebu w oczekiwaniu na uroczystości pogrzebowe na Rynku w Strzelnie gromadzi się tłum ludzi. Zabroniono rodzinie ceremonii, zabrano trumnę, zezwalając iść za nią do bram nowego cmentarza, za torami, za miastem. Tam też został pochowany i do dzisiaj znajduje się grób oddanego strzeleńskim pacjentom lekarza o wielkim sercu. W krótkim też czasie gabinet po śp. dr. Łyczyńskim przejął lekarz przybył z Ukrainy. Nie znał on języka niemieckiego, dlatego zatrudnił żonę po zmarłym lekarzu…