Niekończąca się opowieść
O każdej miejskiej posesji możemy
powiedzieć, że ich dzieje to niekończące się opowieści o budowlach na nich
postawionych i mieszkających tu ludziach. Dowodem na tę tezę jest chociażby
kamienica przy Rynku 1, której historia pierwotnie zawrzeć się miała w dwóch
częściach, a tu rodzi się trzecia, a nawet kolejne.
Po zamieszczeniu ósmej opowieści o
Rynku, napisał do mnie Heliodor i przesłał kila zdjęć oraz stare plany budynku.
Przypomniał mi, że już kiedyś dyskutowaliśmy o dziejach tego domostwa i dodał,
że architektura i wygląd piwnic pod kamienicą jest na tyle różny, że można na
ich podstawie dopatrzeć różnych wcześniej tu stojących budowli. Czyli
wcześniej, przed wybudowaniem obecnej kamienicy i oficyny musiały tutaj stać
inne dwa budynki, i to o randze budowli elitarnych, być może użyteczności
publicznej o funkcjach miejskich - może waga miejska? Mało tego, cegły wykorzystane
do budowy piwnic są większe od tych w ścianach nośnych budynku. Ich wygląd świadczy
o tym, że piwnice mogą pochodzić z różnych okresów XVIII w. Niespotykanym
gdzieindziej w Strzelnie elementem konstrukcyjnym piwnicy znajdującej się pod
częścią oficyny od strony ul. Inowrocławskiej jest okrągła, ceglana kolumna na jej
środku, podtrzymująca strop o konstrukcji krzyżowej. Oddzielne do niej wejście
od podwórza świadczy, iż znajdował się ona pod oddzielnym budynkiem stojącym
oddzielnie od domu właściwego, usytuowanego przy Rynku 1.
Piwnice pod częścią tego domu posiadają
konstrukcję stropów beczkową. Zamurowane od strony wschodniej okna piwniczne
świadczą o tym, że jak budowano dom pod "jedynką", to nie istniała
jeszcze sąsiednia kamienica, w której zlokalizowana była apteka. Prawdopodobnie
w miejscu pomiędzy "jedynką" a "dwójką" znajdował się wjazd
na jedną z tych posesji. Mało tego, na poddaszu, w szczycie od strony
wschodniej "jedynki" znajdują się zamurowane otwory okienne potwierdzające
tezę, iż sąsiednie domostwo zostało później wybudowane, lub, że pierwotnie było
parterowe.
Zamurowane wejścia do piwnicy od strony Runku. |
Elementem wyposażenia każdego miejskiego domostwa były piece
kaflowe. W zbiorach Heliodora Rucińskiego, właściciela "jedynki"
zachowało się zdjęcie przedstawiające majstersztyk zduńskiego kunsztu i
wielofunkcyjność przedstawionego pieca. Otóż, poza funkcją ogrzania
pomieszczenia piec miał rozgrzać zziębniętych mieszkańców, którzy po przyjściu
z miasta mogli przysiąść i rozgrzać sobie tylne części ciała. Piec ten posiadał
dość skomplikowaną sieć kanałów przez którą przepływało gorące powietrze z
pieca właściwego znajdującego się w sąsiednim pokoju.
Niestety tego pięknego pieca już
niema. Został rozebrany w latach 60. minionego stulecia, gdyż żaden z
ówczesnych zdunów nie potrafił go "przestawić", czyli odbudować jego
przepalone wnętrze. Zastąpił go piec zwykły, popularny "kaflok"
(prostokątny piec kaflowy).
CDN
Tylko należy czytać i prosić o kolejne ''kartki historii'' z tak umiłowanego przez Pana Strzelna; za co dziękuję . P.S. Obserwując sklepienia z naturalnej cegły [ tylko spoiwo naturalne przy ich łączeniu'' po łuku'' mam własną -kartkę z budynku gospodarczego -szopy , który w połowie l. 60 tych stawiał na fundamentach które ojciec z bratem przygotowywali i 'wylewali betonem z kruszywem i wszelkim szkliwem jakie było w obrębie naszej posesji- świeżo upieczony murarz - Władek B. ...Przy murowaniu stropu-z cegły z Włocłąwka [już tylko wspomnienia i jakiś fragment pieca tam ...] Miałem swój udział podawałem cegły- pojedyńczo z dołu a majster chwytał je i formował w kształtny łuk! Dlaczego pojedyńczo ? Proste; na świeżo-ułożonym stropie[ łukowym] nie można było magazywnować cegieł z jakimś zapasem...Majster tak sobie życzył a myśmy [ z bratem na zmianę; wszak ja chodziłęm do szkoły i tylko po powrocie mogłem podmienić starszego brata... podrzucali cegiełki foremne i w pieknym kolorze[ do dziś spełniają swoją powinność] .Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń