wtorek, 27 lutego 2024

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 207, ul. Cegiełka - cz. 1. inż. arch. Aleksander Pluciński

Widok na Strzelno z wysokości ogrodów przy ul. Cegiełka k. XIX w.

Oj długo czekała, długo ulica Cegiełka na swój czas. I stało się to dzisiaj, że otwierając jeden z kartonów wypełniony teczkami z materiałami archiwalnymi wpadła w moje ręce teczka z opisem „Cegiełka”. Po jej rozwiązaniu, kolejna teczka - Aleksander Pluciński, Cegiełka 40a (współczesny nr 10), a w niej materiał niesamowity: biogram, zdjęcia, świadectwa z dyplomem inż. architekta, dokumenty potwierdzające karierę zawodową i wojskową z bezcenną kopią karty pocztowej ze Starobielska, wypełnionej drobnym, jak mak pismem. Przyznaję, że na starym blogu, 6 czerwca 2011 roku przybliżyłem postać por. Aleksandra Plucińskiego, niemniej jednak w pełni mogę przedstawić tę postać dopiero dzisiaj, po tym jak otrzymałem teczkę biograficzną od wnuka Aleksandra, prof. Przemysława Tomasika z Krakowa. Było to przed laty, wówczas odwiedził Strzelno wnuk bohatera i przekazał mi pękatą teczkę pełną archiwaliów. Tym oto sposobem wszedłem w posiadania źródeł, które są bezcennym skarbem wiedzy o strzelnianinie Aleksandrze Plucińskim i naszym międzywojennym mieście. Podobnych rarytasów posiadam więcej i czekają one na swój czas. 

Tym oto wstępem pokazuję, że najmniejsza uliczka Strzelna, niewielka kamieniczka, czy dom zasługują na to, by stanąć przy nich na chwilę i przywołać ich mieszkańców - świadków bezpowrotnie minionych lat. Każdy z naszych mieszkańców zostawił i zostawia po sobie ślady, a ich głębokość - choć nie zawsze widoczna - została utrwalona na zawsze. Czy potrafimy te znaki odczytać, zmierzyć ich głębokość i je rozpoznać? Wszystko zależy od nas, a szczególnie od tego - ile jest w nas miłości do bliźniego, do tych murów, ulic i zakątków? A wprowadzeniem do naszego dzisiejszego spacerku są przebogate dzieje tego miejsca - ulicy Cegiełka, do których zapraszam.       

Po raz pierwszy z nazwami miejscowymi opisującymi nasze miasto i jego fragmenty spotykamy się na początku XV w. Wiadomości te zachowały się m.in. w dokumencie z 21 sierpnia 1436 r., w którym, to Jan Luckaw prepozyt strzeleński i konwent Norbertanek ustanowili obowiązki i prawa gminy miasta Strzelno. W dokumencie tym wymienione zostały dwa obszary miejskie: Cestryjewo i Cegiełka. Wówczas to  dwukrotnie wymieniona Cegiełka zapisana została jako Czegielka i Czeghelka. Wiadomym jest, iż te dwa obszary jak i obszar zwany Folwarkiem Naskrętne, to tzw. byłe przedmieścia strzeleńskie. Cegiełka u swego zarania była miejscem pozyskiwania gliny i produkcji cegły. Z niej to w XV w. pobudowano m.in. kaplicę św. Barbary przy bazylice strzeleńskiej oraz kościół św. Ducha znajdujący się onegdaj u zbiegu ulic Ku Młynom (Młyńskiej, a później Powstania Wielkopolskiego) i Świętoduski (Świętego Ducha). Obszar cegielni i pokładów gliny znajdował się po stronie południowej ulicy. To właśnie ten teren został przekazany w 1762 roku przez prepozyta Józefa Łuczyckiego - po wielkim pożarze miasta - mieszczanom strzeleńskim do eksploatacji i produkcji cegły. Wydobycie gliny prowadzono tutaj do końca XVIII w. Po drugiej stronie ulicy (północnej) znajdował się jeden z trzech ogrodów należących do klasztoru sióstr norbertanek, a który został wymieniony w Spisie inwentury majątku norbertanek w Strzelnie dokonanym 13 i 14 maja 1830 roku. Zajmował on powierzchnię 1,5 morgi miary chełmińskiej, czyli ok. 0,84 ha.

Na mapie katastralnej miasta Strzelna z lat 1827/1828 sporządzonej przez Grützmachera widoczna jest ul. Cegiełka, przy której znajdowało się wówczas 7 murowanych domów. Do przełomu XIX i XX w. przybyło ich jeszcze 5, zatem ich liczba zwiększyła się do 12 budynków mieszkalnych. Do dzisiaj pozostało z nich 9, a dziesiątym jest nowo wybudowany dom tuż za rozebranym w latach70. XX w. budynkiem, niegdyś oznaczonym numerem policyjnym 39 B (parcela usytuowana jest pomiędzy współczesnymi numerami 10 i 16). Kolejny dom, po którym nie pozostał ślad to wielorodzinny dom pod starym numerem policyjnym 39. Dzisiaj w tym miejscu stoją garaże i jest to parcela pomiędzy numerem 7 a podwórzem należącym do kamienicy przy ul. Gimnazjalnej nr 10. 

Z czasem ta boczna uliczka stała się bardzo uczęszczaną, a to z chwilą kiedy powstał powiat strzeleński (strzeliński). Było to w 1886 roku, na wprost ul. Cegiełka, przy ul. Szerokiej (Gimnazjalnej) powstała siedziba nowo utworzonego powiatu. Mieszkańcy południowo zachodniej części miasta, a szczególnie ruchliwej ul. Świętego Ducha tą ulicę udawali się do landratury - starostwa, by załatwić swoje sprawy. Mało tego, z czasem w samej Cegiełce pod numerem policyjnym 37 pobudowano piętrową kamienicę z centralnie umieszczonym - dzisiaj już nieistniejącym - balkonem. Budynek ten był do czasu wybudowania w 1929 roku nowego obiektu siedzibą Powiatowej Kasy Chorych. W marcu 1930 roku do opuszczonych na parterze pomieszczeń przeniesiono z Magistratu przy ul. Inowrocławskiej Wójtostwa Strzelno-Północ i Strzelno-Południe. Jak odnotowano w „Dzienniku Kujawskim”, z dniem 29 marca Wójtostwa rozpoczęły urzędowanie w nowej siedzibie Przy ulicy Cegiełka. Już po likwidacji w 1932 roku powiatu strzeleńskiego Wójtostwa ponownie przeniesiono, tym razem do opuszczonych pomieszczeń starostwa.

Po 1872 roku wraz ze wzrostem germanizacji ulicy nadano niemiecko brzmiącą nazwę: - Zegielstrasse. W nomenklaturze urzędniczej nazwa ta obowiązywała do 1919 roku, tj. do zakończenia zwycięstwem Powstania Wielkopolskiego 1919/1919. Powróciła ona na lata okupacji niemieckiej i trwała do 21 stycznia 1945 roku. Ze wspomnianym wyżej powstaniem i z tą ulicą związany był jeden z bardzo ważnych wyzwoleńczych epizodów. Otóż ul. Cegiełka szło natarcie grupy z oddziału powstańczego gnieźnieńsko-wrzesińsko-witkowskiego, wspierane przez strzelnian w kierunku Vereinhausu (obecnej siedziby Domu Kultury). Moment przełomowy w walkach przyniosła brawurowa akcja dwóch powstańców strzeleńskich Wacława Wieczorkiewicza i Józefa Hanasza. Posiadając znakomite rozeznanie w terenie, obaj, pod osłoną wieczornych ciemności, podeszli podwórzami i ogrodami od strony ul. Cegiełka w pobliże Vereinhausu. Wdrapali się na dach pobliskiej - nieistniejącej już dzisiaj - kręgielni i stamtąd, obrzucili granatami gniazdo karabinów maszynowych, przerzucając je przez dach domu stowarzyszeń. Eksplozja i towarzyszący jej huk wywołały w szeregach żołnierzy Grenzschutzu popłoch i panikę. Było około 19:30, kiedy  Niemcy złożyli broń i się poddali.

W ul. Cegiełka mieszkało wiele rodzin, które w dziejach naszego miasta pozostawiły trwałe ślady godnego życia na rzecz miasta i regionu. Jedną z takich rodzin byli Plucińscy, którzy - jak już wspomniałem - mieszkali pod numerem 40a (współczesny nr 10). Dzisiaj przywołam Aleksandra Plucińskiego, inżyniera-architektury, który brał czynny udział w rozbudowie budynków szpitala i szkoły przy ul. Szerokiej (Gimnazjalnej) w Strzelnie. By bliżej poznać rodzinę sięgnijmy do jej genealogii. Dziadkiem Aleksandra był Tomasz Pluciński pochodzący z Goranina w pow. gnieźnieńskim. Tam przyszedł na świat 4 grudnia 1836 roku w rodzinie uwłaszczonego chłopa - kolonisty Mikołaja Pluty alias Plucińskiego (s. Jana Pluty i Anny Jóźwiak) i Marcjanny Wolniewicz. Sam Tomasz był naprzemiennie zapisywany Pluta- Pluciński. 7 lutego 1858 roku poślubił w kościele parafialnym w Pawłowie starszą od siebie wdowę Mariannę Majchrzak z domu Brzoska (1829-1876). Jej pierwszy mąż zmarł 2 grudnia 1857 roku. Marianna miała z nim czworo dzieci: Jana (1849), Tomasza (1850), Mateusza (1852) i Piotra (1857). W małżeństwie z Tomaszem Plucińskim urodziło się kolejnych czworo dzieci: Józef (1859), Walenty (1861), Michał (1862) i Marianna (1864). Tomasz zmarł 15 września 1907 roku w Szczytnikach Czerniejewskich. W akcie zgonu sprostowano jego nazwisko określając je - Pluciński.

Świadectwo bezpłatnego szczepienia Aleksandra Plucińskiego z 1908 r.

Strzeleńską gałąź rodu Plucińskich zapoczątkował Michał. Urodził się on 17 sierpnia 1862 roku w Hubach Gorańskich. Miał niespełna 14 lat kiedy zmarła mu matka Marianna, a było to 8 lutego 1876 roku. Ojciec pod koniec roku ożenił się po raz drugi, a jego żoną została młodziutka 19-letnia Agnieszka Hoffmann. Michał po odbyciu służby wojskowej szybko uniezależnił się i podjął pracę jako listonosz. W 1885 roku poślubił w kościele parafialnym, w Kościelcu Kujawskim, Pelagię Kostusiak (1865-1943), córkę Wojciecha i Marianny z domu Włodarczak. Młodzi zamieszkali w Strzelnie, gdzie niebawem nabyli własny dom, przy ul. Cegiełka. Małżonkowie mieli pięcioro dzieci: Ludwikę (1888-1981), Leona (1890-1966), Wiktora (1894--1975), Marię (1905-1935) oraz najmłodszego Aleksandra (1907-1940). Głowa rodziny Michał przez całe swoje dorosłe życie był pocztowcem - listonoszem, a matka Pelagia zajmowała się domem i wychowaniem dzieci. Plucińskim powodziło się stosunkowo dobrze, mieli swój własny dom i stać ich było na kształcenie dzieci. Syn Leon wyuczył się zawodu kupieckiego i do końca swego życia mieszkał w domu rodzinnym. W okresie międzywojennym prowadził sklep z wyrobami tytoniowymi przy ul. Świętego Ducha. Ludwika poślubiła w Strzelnie Józefa Goździewicza, z którym miała ośmioro dzieci, a pośród nich późniejszego ks. Hieronima (ur. 21 lipca 1911 r. w Strzelnie) - wieloletniego osobistego sekretarza Prymasa Polski kard. Stefana Wyszyńskiego oraz Jerzego (ur. 9 czerwca 1913 r.), który z Aleksandrem był więźniem Starobielska.

 

Aleksander urodził się 13 lutego1907 roku w Strzelnie. Pierwsze nauki pobierał w katolickiej szkole elementarnej, która mieściła się przy Placu Świętego Wojciecha. Następnie od 1918 roku kontynuował naukę w Wyższej Szkole dla Chłopców i Dziewcząt w Strzelnie. Jako 13-latek rozpoczął w 1920 r. naukę w Państwowym Gimnazjum w Inowrocławiu o profilu matematyczno-przyrodniczym, w którym to w 1926 roku otrzymał świadectwo maturalne. Choć różnie oceniany był przez lata nauki, to w zaświadczeniu pomaturalnym dyrektor polecał go jako zdolnego i ze wszech miar godnego kandydata na korepetytora. We wspomnieniach bliskich zapisał się, jako dobry uczeń.

Aleksander Pluciński, jako gimnazjalista

 

Studia rozpoczął w 1927 roku na Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej. Od 16 sierpnia 1930 roku do 27 czerwca 1931 roku był słuchaczem Szkoły Podchorążych Rezerwy Piechoty w Zambrowie. Po rocznym szkoleniu uzyskał stopień podchorążego piechoty i wrócił na studia, kontynuując naukę do 1935 roku. Jego wykładowcami byli m.in. prof. Czesław Przybylski i prof. dr Adolf Szyszko-Bohusz. W czasie studiów należał do Akademickiego Koła Wielkopolan. Studia ukończył w czerwcu 1935 roku, uzyskując dyplom inżyniera-architektury. W przedwojennej Polsce był to pierwszy stopień naukowy. W czasie studiów pracował w ramach praktyk przy budowie budynku Szkoły Powszechnej na Winiarach w Poznaniu (1928), rozbudowie szpitala w Strzelnie (1929), a po pierwszych egzaminach dyplomowych (1930) wykonał projekt przebudowy budynku byłej Szkoły Wydziałowej na potrzeby Sądu Grodzkiego oraz nadzorował roboty budowlane (1933). Również prowadził nadzór budowlany przy budowie kościoła w Piaskach k. Kruszwicy (1932). Od czerwca do października 1934 roku odbył praktykę budowlaną w Starostwie Krajowym w Poznaniu.

Aleksander Pluciński student Politechniki Warszawskiej



Po studiach, w 1935 roku rozpoczął pracę w świeżo utworzonej Pracowni Urbanistycznej przy Zarządzie Miasta Poznania, która planowała rozwój miasta. Powstała ona w oparciu o wzory niemieckie, francuskie i amerykańskie, według których miasta mają rozwijać się i rozrastać w sposób planowany, tak aby były one przyjazne mieszkańcom. Tylko w pierwszym roku pracy inż. Aleksander Pluciński pracował w zespole planującym zagospodarowanie przestrzenne Rataj i Górczyna w Poznaniu. Uzupełnił plan zagospodarowania Jeżyc, obliczając zapotrzebowanie na tereny zielone i obiekty sportowe, a także zrobił projekt usytuowania toru kolarskiego przy Drodze Dębińskiej. Później opracował plan zagospodarowania przestrzennego okolic ul. Matejki oraz brzegów Warty, w tym obiekty sportowe i wiele innych. Specjalizował się w wyliczaniu zapotrzebowania na tereny zielone i obiekty sportowe dla dzielnic miasta. Równolegle dalej pracował dla rodzinnego Strzelna - nadzorował budowę maszynowni w Cegielni Miejskiej oraz konstrukcji i budowli towarzyszących (1936). Ponadto na zlecenie Wydziału Powiatowego zaprojektował i nadzorował rozbudowę miejskiej 7-klasowej Szkoły Powszechnej przy ul. Szerokiej w Strzelnie (od 20 lipca 1937) oraz nadzorował budowę kościoła parafialnego w Słaboszewie w powiecie mogileńskim (od 25 kwietnia 1938). Obie budowy nadzorował do 4 marca 1939 roku. Według przekazów rodzinnych również nadzorował prace konserwatorskie przy kościele św. Prokopa w Strzelnie. Jego pasją było projektowanie też mebli i ubrań. Jego żona wspominała, że dzięki projektom swego męża, była jedną z najlepiej ubranych kobiet w Poznaniu.

Przez kolejne lata pracy zawodowej regularnie uczestniczył w szkoleniach wojskowych. Przydział wojskowy, jako podchorąży rezerwy otrzymał do 5. Pułku Strzelców Podhalańskich. Ćwiczenia odbywał w Przemyślu. Roczne listy kwalifikacyjne jednoznacznie podkreślają, iż cieszył się młody inżynier dobrą opinią u przełożonych. Z łatwością przyswajał wiedzę wojskową nabywając podczas ćwiczeń umiejętności dowódcze. We wniosku awansowym na stopień podporucznika rezerwy przełożeni wystawili mu ocenę bardzo dobrą z wiedzy wojskowej i z przygotowania zawodowego. W 1937 roku po kolejnym szkoleniu wojskowym otrzymał nominację na dowódcę plutonu ckm.

Inżynier architekt Aleksander Pluciński

 

Od maja do lipca1939 roku miał udać się w podróż szkoleniową do Niemiec, Francji, Włoch i Anglii aby analizować plany zagospodarowania wielkich miast w tych państwach. Niestety, nie wyjechał ponieważ został powołany na ćwiczenia wojskowe. W latach 30. XX w. w Wielkopolsce pracowało 34 architektów zrzeszonych w poznańskim oddziale Stowarzyszenia Architektów Rzeczypospolitej Polskiej - inż. Aleksander Pluciński był skarbnikiem oddziału. Od studiów przyjaźnił się z Marianem Spychalskim, też architektem wcześniej zatrudnionym w tej samej pracowni (od września 1944 był prezydentem Warszawy z ramienia PKWN i później marszałkiem i przewodniczącym Rady Państwa). Podobno po wojnie przypisał sobie udział w niektórych projektach inż. Aleksandra Plucińskiego. Po wojnie nie przyznawał się do znajomości z rodziną Plucińskich i nie udzielił żadnej pomocy wdowie i córce Aleksandra.   

 

W czasie nauki gimnazjalnej w Inowrocławiu Aleksander poznał swoją przyszłą żonę - Janinę Gaura (1909-2003), córkę gospodarza ze Słaboszewa. Wkrótce po studiach 21 lutego 1936 roku poślubił ją w kościele w Pakości (parafia w Słaboszewie). Już wtedy Joanna była absolwentką romanistyki na Uniwersytecie Poznańskim. W 1937 roku urodziła się córka Danuta, ich jedyne dziecko. W tym też czasie kupili działkę przy ul. Jarochowskiego, mieli stawiać dom, zgromadzili materiały budowlane.

Aleksander Pluciński  podczas szkolenia wojskowego (oznaczony strzałką)

W sierpniu 1939 r. został objęty mobilizacją z punktem zbornym w Kielcach. We wspomnieniach żony, Aleksander denerwował się, ponieważ długo nie otrzymywał karty mobilizacyjnej. Wszyscy jego koledzy pojechali już wcześniej. Jego wezwanie do jednostki w Kielcach dotarło kilka dni przed 1 września, kiedy panował już lekki chaos i trwały przygotowania do wojny. Janina nie chciał męża puścić - tłumaczyła mu, że ma małe dziecko, że w tym chaosie wezwanie mogło się zagubić. Ale dla inż. Plucińskiego Ojczyzna to był święty obowiązek, ważniejszy niż rodzina i życie. Wychodząc z domu zostawił na stole obrączkę i zegarek. W Kielcach został sformowany 154. Pułk Piechoty, w którym przydział znalazł ppor. Aleksander Pluciński. Po rozbiciu pułku oddziały poszły w rozsypkę. Część z nich przedostała się na tereny wschodnie w okolice Lwowa. Po 17 września, po zajęciu Polski Wschodniej przez wojska sowieckie ppor. Pluciński wraz z innymi oficerami Wojska Polskiego dostał się do obozu w Starobielsku. W ostatnim liście do rodziny 1 kwietnia 1940 roku napisał: Chodzą po obozie słuchy, że wyjedziemy niewiadomo dokąd. Resztę dopisała tragiczna historia skrywająca się pod jednym słowem „Katyń”.

Karta pocztowa wysłana przez Aleksandra ze Starobielska do żony Janiny wysiedlonej do GG

Kiedy Niemcy odkryli groby w Katyniu, wszyscy przeczuwali, że jeńcy z innych obozów też nie żyją, szczególnie, że żaden z nich nie dawał żadnego znaku życia. Ale nadzieja umiera ostatnia. Przecież Aleksander był internowany w Starobielsku, a nie w Katyniu. Może przeżył. Po wojnie liczne poszukiwania prowadzone przez Polski Czerwony Krzyż nie przynosiły rezultatu. W 1958 roku Janina Plucińska prosiła nawet o pomoc Chruszczowa. Niestety, otrzymała kłamliwą odpowiedź, że Aleksander Pluciński nie jest znany w ZSRR. Równolegle jej nadzieje były podsycane przez ubeckie wiadomości, że mąż żyje, ale związał się w Związku Radzieckim z inną kobietą, dobrze mu się powodzi i nie chce wrócić. Jeszcze w latach 60. XX w. ktoś uprzejmie doniósł, że słyszał w radzieckim radiu wywiad z Aleksandrem Plucińskim. Janina cały czas miała nadzieję i nigdy nie wyszła ponownie za mąż. Trzymała też działkę, na której mieli się budować. Na tej działce stoi teraz jedna z łap podtrzymujących dach Areny w Poznaniu. Aby dokonać wywłaszczenia ówczesne władze zmusiły Janinę do sądowego uznania męża za zmarłego i przeprowadzenia postępowania spadkowego. Był to rok 1964, 25 lat od kiedy ostatni raz widziała swojego męża. Wdowa nie chciała odebrać pieniędzy za wywłaszczenie, w końcu przelano je do banku, gdzie miała konto. Wystarczyło jedynie na jedną futrzaną czapkę.  

Postanowienie sądowe o śmierci Aleksandra Plucińskiego z 1964 r.

Konwoje z obozu w Starobielsku organizowane były do Charkowa, do siedziby obwodowego NKWD od 5 kwietnia do 12 maja 1940 r. Jeńcy docierali wagonami do Charkowa, a ze stacji kolejowej samochodami do wewnętrznego więzienia NKWD. Po identyfikacji wiązano im z tyłu ręce, wprowadzano do sali, w której wystrzałem w kark pozbawiano ich życia. Ciała zamordowanych z zawiązanymi na głowie płaszczami były w nocy wywożone ciężarówkami i grzebane. Egzekucjami kierowali naczelnik charkowskiego UNKWD major Safonow, jego zastępca kapitan Tichonow, komendant charkowskiego UNKWD starszy lejtnant Kuprin.

 

Tak zginął ppor. Aleksander Pluciński. Został pochowany w zbiorowych mogiłach pod Charkowem, w VI rejonie strefy leśno-parkowej, 1,5km od wioski Piatichatki. Dopiero 2 czerwca 1996 r. upamiętniono Jego i Jemu podobnych oficerów - strzelnian Pomnikiem Katyńskim na strzeleńskiej starej nekropoli przy ul. Kolejowej. Minister Obrony Narodowej decyzją Nr 439/MON z dnia 5 października 2007 r. mianował pośmiertnie 7842 oficerów na wyższe stopnie w tym strzelnian z ppor. Aleksandrem Plucińskim, który otrzymał stopień porucznika Wojska Polskiego. 

Zdjęcia i dokumenty pochodzą ze zbiorów prof. Przemysława Tomasika z Krakowa oraz wyk. przez Heliodora Rucińskiego  


piątek, 16 lutego 2024

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 206 ul. Tadeusza Kościuszki - cz. 4 - Dąbrowskiego

I tak oto zbliżyliśmy się do końca spacerku ulicą Kościuszki, gdyż dalszy jej opis połączę z opisem Osiedla Piastowskiego. Stajemy u jej skrzyżowania z ul. gen. Jana Henryka Dąbrowskiego i choć ona sama biegnie dalej my tutaj zatrzymamy się, by stąd poopowiadać o przemianach tego fyrtla jakie dokonały się w ostatnich latach. Pamiętacie, że przebudowa - kapitalny remont ul. Kościuszki i wschodniego odcinka ul. Dąbrowskiego rozpoczęte zostały w maju 2022 roku. Pierwszy etap przebudowy rozpoczęto od Osiedla Piastowskiego, kolejny w kierunku południowym, do skrzyżowania z ul. Kolejową i ostatni w kierunku północnym do Placu Świętokrzyskiego. W końcu 2023 roku całość zakończono. Pora zimowa nie sprzyja zrobieniu zdjęć pokazujących efekt tych prac, zatem poczekajmy do wiosny, a wówczas porobię kilka zdjęć i pokażę efekty tej ważnej dla miasta inwestycji.

 

W dalekiej przeszłości, w latach mojego dzieciństwa, zawsze po zimowych roztopach i większych opadach dziury w tej polnej ulicy zasypywano ceglanym gruzem, a także szlaką wielkopiecową - żużlem. W tamtych latach u skrzyżowania ulic funkcjonował rzemieślniczy zakład kamieniarski, specjalizujący się w produkcji nagrobków i budowlanych elementów lastrykowych - parapety, stopnie schodów itp. Właścicielem jego był mistrz kamieniarski Wacław Giszczyński. Pracował u niego jego krewny Marian Miśkiewicz, który po śmierci majstra przez pewien czas kontynuował produkcję nagrobków.

Ale my cofnijmy się w lata 70. minionego stulecia. W miejscu, w którym stoimy krzyżowały się wówczas dwie drogi (ulice). Jedna nosiła nazwę ul. Polnej, a druga zwyczajową, nigdzie w aktach urzędowych nie odnotowaną, nazwę Tri (TRI), będącą skrótem od nazwy Towarzystwa Robót Inżynierskich "TRI" w Poznaniu. Owe towarzystwo w latach międzywojennych było właścicielem nieistniejącej już dzisiaj cegielni, do której owa ulica - droga wiodła. 12 listopada 1975 roku radni Rady Narodowej Miasta i Gminy Strzelno uchwałą nr IX/39/75 dokonali zmiany nazw ulic - wspomnianej wcześniej Polnej na Tadeusza Kościuszki oraz Tri na Generała Jana Henryka Dąbrowskiego. A oto uzasadnienie, jaki wówczas przedłożono radnym, by uzyskać ich zgodę na proponowaną zmianę: - Ulica bierze swój początek od ulicy Michelsona, przecinają ulicę Polną w kierunku osady Tri. Przy tej właśnie ulicy, zgodnie z planem perspektywicznym rozbudowy miasta Strzelna, w układzie kąta ulic Polnej i Tri powstaje nowe osiedle mieszkaniowe, na którym obecnie jest rozpoczęta budowa dwóch budynków wielorodzinnych, każdy dla 45 rodzin. Obecna nazwa tej ulicy nie posiada prawnego uzasadnienia i stąd zachodzi potrzeba ustalenia prawidłowej nazwy ulicy, którą proponuje się nazwać imieniem wielkiego wodza i twórcy legionów polskich walczących o wyzwolenie swego kraju z niewoli zaborczej ulicą - Generała Jana Henryka Dąbrowskiego. 

Budowę bloków przy tej ulicy rozpoczęła Spółdzielnia Mieszkaniowa w Mogilnie przygotowaniem inwestorskim już w 1974. Fundamenty pod dwa pierwsze bloki i kotłownię rozpoczęto w roku następnym, a pierwsi lokatorzy wprowadzili się w 1977 roku. Z kolei trzeci blok został wybudowany w 1979 roku, a kolejne dwa w 1986 i 1887 roku. W sumie SM wybudowała tutaj 10 bloków i zakończy. By rozwiązać problem ścieków, wybudowano w 1977 roku wielkie podziemne szambo. Funkcjonowało ono przez blisko 20 lat. Dopiero po wybudowaniu oczyszczalni ścieków, a następnie kolektorała inwestowanie w wielorodzinne budownictwo mieszkaniowe na tym osiedlu, jak również w Strzelnie ściekowego, w 1996 roku szambo wyłączono z eksploatacji i osiedle podłączono do systemu kanalizacji miejskiej - do kolektora K-III. swoistą transformację infrastruktury komunikacyjnej osiedle przeszło w minionym 2023 roku, kiedy to przy okazji przebudowy ulic - Kościuszki i Dąbrowskiego - pobudowane zostały nowe miejsca parkingowe i drogi wewnętrzne.

Wracając do historii wspomnę o dwóch, całkowicie zapomnianych wydarzeniach z życia tej części miasta. Pamiętam, jak dziś, że kiedy dawno temu zamieszkałem na ulicy Kościelnej dobrosąsiedzką znajomością obdarzyła mnie sąsiadka p. Pelagia Waszak. Była osobą niezwykłą, a znałem ją już wcześniej. W życiu niejedno przeszła. Przed wojną i w czasie okupacji ciężko pracowała jako robotnica cegielni miejskiej, tej na Sybili. Podczas jednej z rozmów, których sporo odbyliśmy, opowiedziała mi dawne tragiczne wydarzenie z czasów okupacji. Wracając o zmierzchu z pracy w cegielni była świadkiem jak policjant niemiecki przy skrzyżowaniu współczesnych ulic Kościuszki i Dąbrowskiego zastrzelił młodą Żydówkę. Rzekomo została ona pochwycona i przetrzymywana w więzieniu przy ul. Lipowej, następnie wyprowadzona za miasto, tutaj zamordowana i pod osłoną nocy dość płytko zakopana w przydrożnym rowie. Już po wojnie w miejscu tym został założony w tym miejscu ogród. Jego część nabył właściciel firmy transportowej Tadeusz Bielak i  w latach 90. minionego stulecia w ogrodzie tym, od strony blokowiska Osiedla Piastowskiego, podczas prac budowlanych odkopał ludzkie szczątki. Wybuchła sensacja, na miejsce przybyła policja i prokurator. Wszczęto śledztwo, a zebrane kości wysłano do Zakładu Medycyny Sądowej. Po jakimś czasie przyszły wyniki, z których wynikało, że były to szczątki kobiece i przeleżały w ziemi ok. 50 lat. Tak więc p. Pelagia mówiła mi prawdę i mogły to być szczątki doczesne owej Żydówki…

 

Drugie wydarzenie związane było z nadaniem naszemu osiedlu nazwy. Sprawa miała miejsce w 1993 roku. Na wniosek radnego Antoniego Słowińskiego na sesji ówczesnej Rady Gminy w Strzelnie podjęto 21 kwietnia 1993 roku uchwałę nr XXVIII/197/93, o nadaniu nazwy osiedlu domów wielorodzinnych u zbiegu ulic gen. J. H. Dąbrowskiego i Tadeusza Kościuszki - Osiedle Tri. Uchwała ta wywołała ogromne niezadowolenie i sprzeciw mieszkańców, a to m.in. dlatego, że radni tak zdecydowali, nie konsultując tego pomysłu z nikim, a szczególnie z mieszkańcami. Próbując złagodzić kryzys komunikacyjny na linii władza - mieszkańcy, w czerwcu zorganizowano spontaniczne spotkanie na tarasie przy bloku nr 1 - przy ówczesnym pawilonie PSS „Społem”. Burmistrz Ewaryst Iwiński próbował przekonać mieszkańców o słuszności takiej, a nie innej nazwy. Niestety, siła mieszkańców była tak wielka, że szybko zmieniono nazwę Osiedle Tri na sugerowaną przez mieszkańców i spontanicznie przegłosowaną nazwę - Osiedle Piastowskie. Stosowną uchwałą nr XXX/199/93 z 30 czerwca 1993 roku osiedlu nadano nazwę Osiedle Piastowskie.

W latach 1979-1980 przy ulicy Dąbrowskiego wybudowana została hala produkcyjna z niewielkim zapleczem socjalno biurowym, będąca zamiejscowym wydziałem produkcyjnym - zakład filialny Toruńskich Zakładów Urządzeń Młyńskich „Spomasz”. Prace budowlane wykonywała m.in. miejscowa brygada budowlana Spółdzielni Kółek Rolniczych. W kilkanaście miesięcy powstał nowy zakład. Dyrektorem toruńskiego „Spomaszu” był wówczas  Bogusław Zasieczny, a kierownikiem zakładu filialnego w Strzelnie został Stefan Posadzy, który kierował 25. osobową załogą. W planach, które nigdy nie ziściły się, miała powstać druga hala produkcyjna i łącznie inwestycja miała kosztować 40 mln zł, a zatrudnionych miało być do 100 ludzi. Tutaj produkowano do pierwszej połowy lat 90. minionego stulecia maszyny i urządzenia piekarnicze i ciastkarskie. Krach gospodarczy po przemianach ustrojowych spowodował zamknięcie produkcji i zakładu w Strzelnie. Po kilku latach prowadzono w hali ręczną obróbkę krewetek, co wywołało u mieszkańców protesty, w związku z roznoszącym się po osiedlu smrodem. Kolejnym właścicielem hali stała się firma Sanplast z Wymysłowic, prowadząc tutaj produkcję armatury łazienkowej. Po rozbudowie firmy w Wymysłowicach produkcję stąd przeniesiono  do macierzystego zakładu. Po pewnym czasie weszła tutaj firma ASTON spółka z o.o., która istnieje na polskim rynku od 1998 roku. Specjalizuje się ona w dystrybucji produktów marki HERDEGEN, tj. wyrobów medycznych i rehabilitacyjnych.

 









A teraz cofnijmy się nieco i wejdźmy na były teren Zespołu Szkół, na którym do 2015 roku stały stare warsztaty szkolne. Po ich rozebraniu, w marcu 2017 roku teren ten nabył właściciel sieci sklepów „Twój Market” z Budzisławia Kościelnego i w lipcu rozpoczęto budowę dużego pawilonu handlowego, który po kilku miesiącach oddano do użytku. Podczas szybko postępujących robót nastąpiła katastrofa budowlana. Otóż podczas silnej wichury runęła drewniana konstrukcja więźby dachowej. Gdy obiekt powstawał dokumentowałem poszczególne etapy budowy, dlatego też dzisiaj możemy je prześledzić, zatrzymując się na owej katastrofie. Po niej wyjechaliśmy na wczasy i szybkiego finału budowy nie utrwaliłem w obrazie.   

Lata dwutysięczne, a konkretnie druga ich dekada (po 2010 r.) przyniosły ulicy kolosalne zmiany, polegające na wypełnianiu jej za Osiedlem Piastowskim, w kierunku zachodnim zabudową domkami jednorodzinnymi. Po uzbrojeniu terenu, wytyczeniu działek i przyszłych ulic zaczęło powstawać nowe osiedle. Uchwałą Rady Miejskiej z 26 września 2013 roku czterem nowym ulicom nadano nazwy władców polskich: Mieszka I, Bolesława Chrobrego, Władysława Łokietka, i Władysława Jagiełły. W 2020 roku w wyniku dalszej rozbudowy osiedla w kierunku północnym doszły kolejne ulice - Kazimierza Wielkiego i Stefana Batorego. W tym samym czasie w zachodniej końcówce ulicy, w obrębie tzw. Tri i ul. Zygmunta Zakrzewskiego, po stronie południowej w obszarze po byłej cegielni i gruntów za nią (w kierunku zachodnim tzw. ogrodów), a także po stronie północno-zachodniej na wyłączonych z użytkowania gruntach rolnych wytyczono nowe działki i zaczęło powstawać nowe osiedle. Z chwilą rozpoczęcia inwestycji budowlanych - część domków budowana jest w systemie deweloperskim - wytyczonym w ich obrębie ulicom nadano nazwy: Generała Józefa Bema, Józefa Wybickiego i Dezyderego Chłapowskiego oraz po stronie północnej - Królowej Jadwigi.

 

Rozbudowa miasta w kierunku zachodnim sprawiła, że pozostałości po cegielni przestały istnieć. Produkcji zaniechano pod koniec lat 80., a tartak zlikwidowano na początku lat 90. XX w. Komin wysadzono w drugiej połowie lat 90. minionego stulecia, po czym przystąpiono do rozbiórki budynków produkcyjnych, co trwało do ok. 2010 r. Zatarta została również zwyczajowa nazwa tego miejsca - Tri. Przypomnę, że przemysłowe początki tego miejsca sięgają 1895 roku, kiedy to Wawrzyn Szuda, przemysłowiec z Inowrocławia, związał się ze Strzelnem, nabywając od Zabłockiego, ze względu na 6-metrowe pokłady gliny, przylegające po stronie zachodniej do Strzelna 270 mórg ziemi wraz z budynkami za 22 000 talarów. Tam też postawił piec pierścieniowy do wypalania cegły. W 1897 roku został po raz pierwszy wymieniony, jako właściciel parowej cegielni i tartaku, które funkcjonowały w obrębie zakupionego folwarku (na późniejszym tzw. Tri). Tutaj prowadził również duży sad z matecznikiem zaszczepionych drzewek owocowych, których, jak podaje prasa miało być ok. miliona sadzonek. Również prowadził folwark na pozostałych gruntach. Wawrzyn Szuda zmarł 5 lutego 1920 roku we własnym mieszkaniu w Strzelnie. Schedę po nim odziedziczył syn jego Kazimierz, który był prawnikiem, początkowo aplikantem, a w 1924 roku asesorem sądowym w Poznaniu. Nie mogąc zajmować się schedą po ojcu, tartak i cegielnię sprzedał poznańskiemu Towarzystwu Robót Inżynierskich, popularnemu TRI, od którego inicjałów miejsce te nazywane było przez strzelnian, po prostu Tri. Po wojnie cegielnia została upaństwowiona i podporządkowana centrali terenowych zakładów ceramiki budowlanej, początkowo w Poznaniu, a od 1950 roku w Bydgoszczy. Z utworzeniem w 1973 roku Spółdzielni Kółek Rolniczych w Strzelnie, cegielnia została jej podporządkowana. Przy cegielni na powrót utworzono również tartak i oba  zakłady prowadzone były do końca lat 80. XX w.

Foto.: Heliodor Ruciński, Archiwum bloga