Wszystkie posty spełniające kryteria zapytania Cieślewicz, posortowane według trafności. Sortuj według daty Pokaż wszystkie posty
Wszystkie posty spełniające kryteria zapytania Cieślewicz, posortowane według trafności. Sortuj według daty Pokaż wszystkie posty

czwartek, 7 maja 2020

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 83 Ulica Świętego Ducha - cz. 36



Dzisiaj kontynuujemy spacerek ulicą św. Ducha. Zmierzając ku Rynkowi prawą stroną podchodzimy pod kolejną kamienicę. Jest to dom oznaczony numerem 7 (dawny policyjny nr 29), który na przełomie lat 1890/91 wystawił sam dr Jakub Cieślewicz, późniejszy pierwszy honorowy obywatel miasta. Parcelę tę poprzedzają dwa wjazdy, które stanowią drogę komunikacyjną do zaplecza dwóch parceli przy Rynku, a mianowicie z domami oznaczonymi numerami 17 i 18 oraz magazynem, który obecnie stanowi własność Piotra Płócienniczaka oraz na zaplecze dziś omawianej kamienicy. Dzieje wcześniejsze parceli, na której swój dom wystawił dr Jakub Cieślewicz nie są mi znane. Śmiem przypuszczać, iż stanowiła ona onegdaj całość z posesją nr 5, a zdaje się na to wskazywać miniaturowy, w porównaniu z sąsiednimi, rozmiar pozostałości po pierwotnej parceli, czyli domu spod „piątki”.

75 rocznica śmierci dra Jakuba Cieślewicza









Budowa okazałej i przestronnej kamienicy zakończona została w 1891 r. Tutaj też przeniósł dr Jakub Cieślewicz swoją praktykę lekarza rodzinnego ówczesnej Kasy Chorych. Wcześniej mieszkał i pracował przy tej samej ulicy pod numerem 32 (dawnym 52). Przypomnę, że doktor dzielił swą praktykę z drugim lekarzem dr Ferdynandem Gorczycą, zaś odrębnym instytucjonalnie był Szpital Powiatowy z własną obsługą lekarską i pielęgniarską. Kamienica jest budowlą piętrową nakrytą dwuspadowym dachem, niegdyś ceramicznym, a dziś pokrytym płytami eternitowymi, z użytkowym poddaszem. Elewacja frontowa domu przedstawia się dość okazale. Południowa część posiada delikatnie wysunięty pseudoryzalit. Zdobi ją asymetrycznie umieszczony nad wejściem głównym, na wysokości piętra balkon z ozdobną metalową balustradą. Całość utrzymana jest w stylu eklektycznym. Parter choć przebudowany oknami wystawowymi zachował silne boniowania. Okna pierwszego piętra zdobią piękne zwieńczenia spoczywające na pilastrach z płaskimi głowicami, a okno pseudoryzalitu dodatkowo na dwóch parach masywniejszych od poprzednich pilastrów, o formach barokowo-klasycystycznych. Prawdopodobnie jego budowniczym był Maksymilian Łowicki, wówczas wzięty i najbogatszy z polskich budowniczych w Strzelnie.



Mniej więcej z tego okresu pochodzi informacja, o której biografowie dra Cieślewicza nie wspominają. Otóż, 1 stycznia 1893 r. „Kurier Poznański“ podał informację od korespondenta gazety ze Strzelna, iż: Własność polska znów się zmniejszyła - bo oto dowiaduję się, że znów 120 morgów ziem polskiej przeszło z rąk polskich w ręce niemieckie. Sprzedał je p. dr Cieślewicz niejakiemu Neringowi po 91 talarów za mórg. Nad tym faktem należy tym bardziej ubolewać, że pan dr Cieślewicz ma niezaprzeczenie zasługi około miasta Strzelna, że niósł przed narodem oświaty pochodnię, bronił polskości, jak mógł, zwoływał wiece, nawoływał do trzymania się ziemi polskiej, do oszczędności i do pracy, a teraz oto ojcowiznę swoją sprzedał Niemcowi i to - jak tu przynajmniej sądzą - bez potrzeby
Wiadomość o sprzedaży natychmiast przedrukowały: dziennik warszawski „Czas“ oraz „Gazeta Polska w Chicago“. Na ile ta informacja była prawdziwa, trudno dziś ocenić. Jednakże w księgach adresowych nie znajdujemy w Strzelnie i okolicy osoby o tym nazwisku. Również w gazecie nie ukazało się sprostowanie, czyli…?


Przechodząc do dalszego opisu: Na parterze kamienicy mieściły się dwa lokale użytkowe dzierżawione przez Stanisława Muszyńskiego. Prowadził on tutaj handel delikatesami oraz restauracje - szczegóły znajdziecie w reklamie z 1910 r. Na piętrze znajdował się gabinet lekarski oraz prywatne mieszkanie doktora. Pamiętam stare zdjęcie wnętrza gabinetu, które wisiało onegdaj w jednym ze strzeleńskich mieszkań. Kiedy po latach zwróciłem się o udostępnienie tegoż, okazało się, że zostało ono przez właścicieli gdzieś zaprzepaszczone. W mej pamięci zapisał się biały piękny ozdobny piec kaflowy z licznymi stiukowymi rzeźbami. 

Dziś dom nie zatracił swej charakterystycznej sylwetki. Nieco zmieniła się, jak już wspomniałem parterowa kondygnacja, sklep obuwniczy, która zeszpecona została wielkim przeszkleniem. Na filarze pomiędzy tym sklepem, a wejściem głównym w 2005 r. została umieszczona tablica pamiątkowa przypominająca strzelnianom, że w tym domu mieszkał i pracował nasz bohater. Obecnie kamienica stanowi współwłasność Michalaków i Janowskich z Cienciska. Znajdujący się tutaj sklep obuwniczy należał przez szereg lat do sieci handlowej „CCC”. Ostatnio zmienił szyld stając się prywatnym sklepem obuwniczym. W drugiej połowie domu mieścił się sklep odzieżowy, po którym od kilku lat funkcjonuje salon telefonii komórkowej sieci „Plus”. Jeszcze w latach dziewięćdziesiątych XX w. w drzwiach korytarza znajdowało się okienko „kiosku” w którym zięć pani Michalakównej prowadził drobny handel. 

W tym miejscu przejdę do biogramu dra Jakuba Cieślewicza, by ponownie przybliżyć tę sylwetkę współczesnym.

Jakub urodził się 16 lipca 1846 r. w Strzelnie jako najmłodszy z siedmiorga dzieci mieszczanina – rolnika Józefa Cieślewicza i Marianny Augustynowicz. Matka pochodziła ze starego rodu mieszczańskiego, którego przodek został odnotowany pośród mieszkańcami Strzelna w 1773 r. Była drugą córką Błażeja (Blasiusa) i Jadwigi z Konkiewiczów. Marianna, 1833 r. poślubiła Józefa Cieślewicza, syna Franciszka zapisanego w metrykaliach jako Cieślak (zapewne jako skrót od Cieślewicz) i Kunegundy z Polewskich. Józef był starszy od małżonki o 7 lat, gdyż urodził się w 1801 r. Obojgu dopiero po 13 latach bycia w związku małżeńskim urodził się syn Jakub, późniejszy lekarz, społecznik, bojownik o polskość z naporem germanizacyjnym i Honorowy Obywatel Miasta Strzelna.

Jakub pierwsze nauki szkolne pobierał w szkole katolickiej, która mieściła się przy placu św. Wojciecha. Mając same córki, które stosunkowo dobre zawarły związki małżeńskie, rodzice Jakuba postanowili go kształcić wyżej. W wieku 10 lat w 1856 r. wysłali go do gimnazjum trzemeszeńskiego. Tam wykazał się pilnością i talentem, a kiedy pozostały mu dwa lata do ukończenia gimnazjalnej nauki, w Królestwie Polskim wybuchło powstanie styczniowe 1863 r. Młodzież trzemeszeńskiego gimnazjum gremialnie wzięła udział w przeróżnych formach niesienia pomocy braciom za kordonem, łącznie z udziałem w bitwach i potyczkach za pobliską granicą zaboru. Niespełna siedemnastoletni Jakub Cieślewicz nie wziął udziału w bezpośrednich walkach powstańczych, za to zaangażował się w niesienie pomocy walczącym braciom. W swoich późniejszych wspomnieniach pisał, że po zamknięciu gimnazjum (które nastąpiło w marcu 1863 r., i było odpowiedzią Prusaków na udział młodzieży w powstaniu)  przebywał pół roku w domu rodzicielskim i to wówczas miał sposobność przewożenia za prusko-rosyjską granicę listów i broni. Również brał udział w przeprowadzaniu ochotników do oddziałów powstańczych.


Chcąc kontynuować dalszą naukę przeniósł się do Królewskiego Gimnazjum w Inowrocławiu, które ukończył egzaminem dojrzałości dopiero w marcu 1866 r. Wiedziony wskazówkami rodziców, rozpoczął studia medyczne w Greifswaldzie (Gryfii), a ukończył w Halle. W 1870 r. zdał egzamin praktyczny i mógł wykonywać zawód lekarza, choć obronę dysertacji doktorskiej wraz ze złożeniem egzaminu lekarskiego dokonał po odbyciu służby wojskowej w Erfurcie, Kołobrzegu, Szczecinie i Bydgoszczy. Wziął również udział w wojnie francusko-pruskiej (1870-1871). Tak więc, po powrocie 31 stycznia 1872 r. obronił rozprawę doktorską na Uniwersytecie w Halle, której tematem było: Uszkodzenie płodu sprawione przez akuszera - tytuł w brzmieniu oryginalnym Verletzungen des Fötus durch den Geburtshelfer (Inaug. Dissert. Halle 1872. w 8-ce, Btr. 46.).

Rok później krakowski „Przegląd Lekarski“ streścił dysertację dra Cieślewicza. Fragment tego streszczenia brzmiał: Autor zebrał z literatury i z kliniki oraz polikliniki w Halle 40 przypadków uszkodzeń porodowych, jako to wgnieceń kości, szczelin, zgnieceń nerwów, rozdarcia mięśni, odłączenia przyrostków kostnych i złamania kości itd. Z przypadków tych zasługują na szczególną uwagę dwa spostrzeżenia rzeczywistego pęknięcia zatoki podłużnej (sinus longitudinalis). Tylko w pierwszym przypadku dziecko wydostano kleszczami i to z łatwością; w drugim przypadku poród z pierwszego położenia czaszkowego po bólach 24-godzinnych nastąpił bez pomocy sztucznej…

W biogramach dra Cieślewicza wspomina się, że w 1870 r. rozpoczął pracę w charakterze asystenta na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu w Halle i to, że początek pracy naukowej przerwało powołanie do służby wojskowej w armii pruskiej. Po obronie pracy doktorskiej przez kilka miesięcy pracował w szpitalach uniwersyteckich w Halle - klinice i poliklinice. Jak wspominał: 1 stycznia 1873 r. osiadłem w rodzinnym mieście i oddałem się praktyce lekarskiej.
Jego powrót zbiegł się z wybuchem epidemii cholery. Udział młodego lekarza w niesieniu pomocy opisał korespondent „Gazety Toruńskiej“: Cholera, o której w ostatnim liście pisałem, że jej nie ma jeszcze w mieście naszym, zdaje się, czekała tylko na ukończenie lekcji tańca udzielanych przez p. Lipińskiego; po ostatnim bowiem balu (na którym bawiliśmy się do godz. 5 rano) nastąpił pierwszy wypadek, tj. dnia 25 sierpnia i od tej chwili zaczyna się wzmagać, lecz nie było więcej, jak 4 ofiary dziennie, co przypisać należy zawiązanej komisji cholerycznej pod przewodnictwem pana burmistrza (Neumann - M.P.), który z głównym członkiem tejże komisji p. Stammem sam chodzi do każdego dotkniętego epidemią i udziela  stosownych lekarstw, które nosi przy sobie. Nadto nie możemy zamilczeć o tutejszym lekarzu p. Cieślewiczu, który będąc z natury sam słabowity, bynajmniej nie oszczędza siebie, lecz spieszy w każdej chwili z pomocą; i dlatego też wiele rodzin dzięki mu składa za uratowanie drogich im osób. Łącznie w dniach od 17 sierpnia do 11 listopada 1873 r. w wyniku epidemii zmarło w obrębie parafii Strzelno 288 osób. Ofiarność i zaangażowanie sprawiły, że niektóre miejscowości stawiły czoła epidemii i obyło się w nich bez ofiar śmiertelnych. Doceniły pracę młodego lekarza miejscowe władze, które skierowały na jego ręce okolicznościowy list pochwalny.

Stoj.od lew. dr M.Nickelman, W. Szuda, Wesołowski, ks. B. Jaśkowski, Fr Wegner, I Świątkiewicz, NN. Siedzą od lew. ks. R. Sołtysiński, W. Petkowski, dr Cieślewicz, ks. prał. W Woliński, ks. L Kittel, ks. St. Kubski, NN, dr. Z. Zakrzewski. 
Siedzą od lew. ks. R. Sołtysiński, W. Petkowski, dr Cieślewicz.


Już od samego początku wytężonej pracy zawodowej dr Jakub oddawał się wielowątkowej pracy społecznej, którą możemy zawrzeć w hasłach pozytywizmu: pracy u podstaw i pracy organicznej. Podczas Walnego Zebrania Towarzystwa Oświaty Ludowej na powiat inowrocławski w 1874 r. prezes okręgowy dr Tadeusz Trzciński z Popowa tak powiedział o nim: Z mianowanych przez siebie na cały powiat dziesięciu obwodowych, jedyny tylko p. dr Cieślewicz ze Strzelna z obowiązku swego należycie się wywiązał, zbierał bowiem gorliwie składki i zaabonował 23 egzemplarze pism ludowych, w celu rozdawania ich włościanom
W 1873 r. podczas nadzwyczajnego Walnego Zebrania Towarzystwa Pożyczkowego, którego jedynym celem było przeistoczenie Towarzystwa w spółkę rejestrową, czyli tzw. spółkę zapisaną, dr Cieślewicz został wybrany dyrektorem tej nowej spółki, czyli Banku Ludowego w Strzelnie. Zaś od 1876 r. przez blisko pół wieku wybieranym był radnym Rady Miasta Strzelna. Tutaj jego aktywność przejawiała się na wielu odcinkach, szczególnie często występował w obronie interesów polskich, w tym szczególnie w obronie języka polskiego. Jak pokazały kolejne lata, nie było polskiej organizacji, w władzach których nie zasiadywałby, lub nie utworzył jej dr Jakub Cieślewicz. Również prym wiódł w życiu parafii strzeleńskiej, wspierając w działaniach inne parafie i proboszczów.

Dr Cieślewicz na kuracji w Sopocie.
Z chwilą powstania w 1880 r. Towarzystwa Czytelni Ludowych natychmiast włączył się w nurt oświatowego działania. Doprowadził z chwilą powstania powiatu strzeleńskiego do powołania do życia w 1887 r. pierwszej polskiej gazety, która redagowana i wydawana był w Strzelnie. Była to gazeta regionalna i nosiła znamienny tytuł „Nadgoplanin”. Było to bezpartyjne pismo, które ukazywało się trzy razy w tygodniu. Posiadało również dodatki dla matek i dzieci. Niesiony ideami pracy organicznej był tym, który inspirował założenie wielu polskich organizacji, których zadaniem było wspieranie żywiołu polskiego. To on rzucił hasło utworzenia: Towarzystwa Przemysłowców, Kółka Rolniczego, Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”, Towarzystwa Pomocy Naukowej im. Karola Marcinkowskiego, spółek gospodarczych, jak „Rolnika” we współpracy z ks. Ignacym Prądzyńskim i ks. Piotrem Wawrzyniakiem.

Jego aktywność polityczna przejawiała się w udziale w zarządzaniu miastem poprzez bycie członkiem Magistratu, nadto w Powiatowym Komitecie Wyborczym, w Wydziale Powiatowym oraz przez 15 lat w Sejmiku Prowincjonalnym. Ponad regionalne działania doktora Cieślewicza to udział w Sejmikach Związku Spółek Zarobkowych i Gospodarczych w Wielkim Księstwie Poznańskim i Prusach Zachodnich, w których reprezentował miejscowy Bank Ludowy i „Rolnika”.

13 czerwca 1922 zjazd absolwentów Gimnazjum w Trzemesznie. Pierwszy od lewej siedzi dr J. Cieślewicz - były uczeń z kolegami z rocznika powstańczego.
Jako deputowany Sejmiku Prowincjonalnego, 8 listopada 1889 r. został wybrany - obok barona Hugona Willamowitza z Markowic - do dziewięcioosobowego Wydziału Prowincjonalnego. Funkcję tę pełnił do 1891 r. Był członkiem komisji, w której kompetencji znajdował się zarząd nad szpitalami, domami poprawy i nad instytucjami dobroczynnymi. Obok niego w komisji tej zasiadali: Stanisław Stablewski (przewodniczący), ks. Ferdynand Radziwiłł i Müntzberg.

Wielką rolę odgrywał w miejscowym dozorze kościelnym, wspomagając w remontach zabytkowych budowli poklasztornych miejscowych proboszczów. Sam własnym sumptem dokonywał konserwacji znaczących dzieł sztuki sakralnej. Po wielokroć uczestniczył w komitetach pomocowych, których celem było wspieranie i organizowanie różnych akcji charytatywnych. Brał udział w wiecach w obronie języka polskiego, zarówno na szczeblu lokalnym, jak i prowincjonalnym. Postawa i działalność doktora Cieślewicza sprawiła, że cieszył się on ogromnym autorytetem wśród miejscowej ludności. Był znanym w całym regionie pogranicza kujawsko-wielkopolskiego, a miejscowi Niemcy określali go mianem „dyktatora Strzelna”.


Z chwilą wybuchu powstania wielkopolskiego włączył się w niesienie pomocy rannym powstańcom. Tuż na linii walk uruchomił w jednym z domów przy ówczesnej ulicy Młyńskiej punkt medyczny, w którym opatrywał rannych i kwalifikował ich do dalszej opieki medycznej w pobliskim szpitalu. Zaraz też po wyzwoleniu Strzelna podjął się pracy na rzecz przejęcia władzy po byłych zaborcach. 23 marca 1919 r. został ponownie wybrany radnym Rady Miejskiej i członkiem Magistratu. W okresie międzywojennym był przewodniczącym Rady Miejskiej. Nadal piastował liczne funkcje w radach nadzorczych „Rolnika” i Banku Ludowego. Obok nich był honorowym członkiem licznych organizacji społecznych, będąc ciągle autorytetem dla strzelnian. 

Rada Nadzorcza, Zarząd i członkowie Banku Ludowego w Strzelnie - 1930 r.
 W opracowanych dotychczas biogramach dra Cieślewicza nie uszczegółowiono tematu nadania lekarzowi tytułu Honorowego Obywatela Miasta Strzelna. W jednym z biogramów znajdujemy datę roczną 1922. No niestety jest to data błędna. Jak odnotowano w „Dzienniku Kujawskim“: (…) 4 stycznia 1925 r. sędziwy Jubilat dr med. Jakub Cieślewicz z racji 50-letniej swej pracy w Radzie Miejskiej miasta Strzelna otrzymał z rąk burmistrza p. Tadeusza Buszy na uroczystym posiedzeniu Rady Miejskiej dyplom honorowy miasta Strzelna. Zatem, mamy precyzyjnie sformułowaną datę i ją należy uznać za tą właściwą. Dodać wypada, że poza tym tytułem dr Jakub Cieślewicz za całokształt zasług oddanych naszej małej ojczyźnie odznaczony został również: Orderem Odrodzenia Polski - Polonia Restituta, Krzyżem Walecznych, orderem papieskim „Pro Ecclesia et Pontifice” oraz Odznaką Honorowa Związku Powstańców i Byłych Żołnierzy.

Jubileusz 60-lecia pracy zawodowej, jaki obchodził w 1930 r. był okazją do uhonorowania jubilata różnymi zaszczytami. Jego macierzysta uczelnia, Uniwersytet w Halle odnowił doktorowi Jakubowi Cieślewiczowi Dyplom Doktora Wszech Nauk Lekarskich, który  został mu uroczyście wręczony na Uniwersytecie Poznańskim. Wówczas to prasa rozpisała się o nadaniu doktorowi doktoratu honorowego, który tak faktycznie był owym tytułem z Halle. To wydarzenie jubileuszowe było niezmiernie wysokiej rangi w całym okresie międzywojnia dla miasta Strzelna. Obchodzono je ze wszech miar uroczyście. W dniu kulminacyjnym 29 lipca 1930 r. miasto przybrało odświętne barwy. Na uroczystej sesji Rady Miejskiej dokonano odsłonięcia portretu Jubilata. W posiedzeniu brał udział biskup Antoni Laubitz i kwiat strzeleńskiej społeczności.

Pogrzeb dra Jakuba Cieślewicza
Uroczystość ta była końcowym akordem jego pracowitego i ofiarnego życia, które w całości poświęcił miastu, okolicy i ich mieszkańcom. Warto wspomnieć, że 22 lipca 1930 r. padła propozycja ze strony Magistratu o przemianowanie ulicy Młyńskiej na ul. Radcy Doktora Medycyny Jakuba Cieślewicza. Niestety, projekt ten upadł. Inną ciekawostką jest to, iż Cieślewicz nie założył rodziny, gdyż pozostał wierny do końca swoich dni miłości swego życia, młodej wybranki serca, która niestety zmarła, a swe uczucia przelał na rodzinę, otaczając opieką siostry i ich dzieci. Dr Jakub Cieślewicz zmarł 20 sierpnia 1930 r. w Strzelnie. Jego pogrzeb był wielką manifestacją miejscowego społeczeństwa. Został pochowany na cmentarzu przy ul. Kolejowej, tuż obok swego przyjaciela i druha w pracy społecznej dra Ferdynanda Gorczycy.







Tak tą ostatnią drogę opisano w prasie regionalnej:
W poniedziałek ubiegły śmiało powiedzieć możemy, całe Strzelno oddało ostatnią przysługę swemu obywatelowi honorowemu i wielkiemu działaczowi narodowemu, zarazem jubilatowi i weteranowi lekarzy wielkopolskich, śp. dr. med. Jakubowi Cieślewiczowi.
Po wprowadzeniu trumny ze zwłokami śp. Zmarłego do kościoła parafialnego, co nastąpiło już w niedzielę po południu, rozpoczęły się w poniedziałek rano o godz. 9:00 wigilie. Następnie ks. proboszcz Jaśkowski z Inowrocławia odprawił mszę żałobną z asystą, poczym na ambonę wszedł ks. prałat Czechowski, sławiąc w pięknym przemówieniu żałobnym wszystkie zalety i dobre uczynki śp. Zmarłego, tego mistrza życia narodowego, który całe jestestwo swoje i w ogóle cel żywota swego poświęcił dla dobra cierpiącej ludzkości, był lubiany i ceniony przez wszystkich, w wysokiej mierze przyczynił się do ugruntowania polskiego stanu posiadania na ziemi kujawskiej, nie wspominając o ogromie jego pracy społecznej, w której dał się poznać jako jeden z najbardziej zasłużonych szermierzy idei polskiej na ziemi kujawskiej.
Wierni parafianie którzy po brzegi wypełnili prastarą farę strzeleńską, wysłuchali przemówienia duszpasterza swego w wielkim skupieniu.
Następnie ruszył z fary na cmentarz ogromny kondukt żałobny, prowadzony przez ks. prałata Czechowskiego w asyście jedenastu księży.
Trumnę na karawan wniosła strzeleńska młodzież akademicka. Pochód żałobny otwierało kilkanaście sztandarów otulonych kirem, następnie zauważyliśmy niesiona na poduszkach ordery śp. Zmarłego, a więc „Pro Ecclesia et Pontifice“ oraz „Polonia Restituta“, dalej postępowali przedstawiciele władz państwowych i samorządowych, jak starosta Baranowski, burmistrz Radomski, Magistrat i Rada Miejska in corpore, dr Juliusz Trzciński wraz z licznym ziemiaństwem okolicznym, cały świat lekarski Kujaw Zachodnich i Wielkopolski, liczne delegacje zrzeszeń społecznych miasta Strzelna, Kółko Rolnicze oraz niezliczone tłumy ludności.
Związek Lekarzy Rzeczypospolitej Polskiej Oddział Kujawski reprezentował były prezydent Inowrocławia p. dr Krzymiński, a Stowarzyszenie Lekarzy Zdrojowych p. dr Bydałek.
Nad świeżo usypanym grobem śp. Zmarłego odśpiewano „W mogile ciemnej śpij na wieki“ i złożono kilkanaście wieńców, poczym długo jeszcze modlono się nad zwłokami tego wielkiego Polaka i Patrioty.

Stary pomnik nagrobny z fundacji Oddziału PTTK w Strzelnie
W Strzelnie pamięć o wielkim mieszkańcu jest ciągle żywa i przypominana. W 1980 r. jego imieniem został nazwany strzeleński Hufiec Związku Harcerstwa Polskiego. Imię dra Jakuba Cieślewicza nosi jedna z ulic, przy której znajduje się siedziba Urzędu Miejskiego i Banku Spółdzielczego, będącego kontynuatorem Banku Ludowego. Jest on również Patronem Ośrodka Szkolno Wychowawczego przy ul. Parkowej w Strzelnie. Została wydana broszura autorstwa Henryka Łady poświęcona Doktorowi oraz przewodnik po wystawie z biogramem autorstwa Rafała Budnego Dr med. Jakub Cieślewicz i jego epoka - w 75 rocznicę śmierci. W 2005 r. w 75 rocznicę śmierci dra Jakuba Cieślewicza zorganizowano w Strzelnie pod auspicjami TMMS wielkie uroczystości. Otwarto wielką wystawę poświęconą Honorowemu Obywatelowi, w której uczestniczył ówczesny wojewoda kujawsko-pomorski Romuald Kosieniak, odsłonięto tablicę pamiątkową na domu, w którym mieszkał, a którą poświęcił biskup Bogdan Wojtuś oraz wystawiono nowy granitowy pomnik nagrobny w miejscu jego pochówku.

W tym roku przypada 90. rocznicę śmierci Wielkiego Strzelnianina. Choć czas pandemii koronawirusa nie sprzyja uroczystościom, to chociażby skromnie, bez tłumów sprawić, by na salę obrad Rady Miejskiej w Strzelnie powrócił portret dra Jakuba Cieślewicza, zawieszony 90 lat temu i wiszący do 1939 r., do czasu zajęcia Strzelna przez okupanta niemieckiego.

Fotografie współczesne: Heliodor Ruciński  


poniedziałek, 19 listopada 2018

Strzelnian dążenia niepodległościowe - cz. 1



Strzeleńscy Ojcowie Niepodległości
Milowymi krokami zbliża się 2 stycznia, dzień, który od 100 lat, z różnym natężeniem, obchodzimy jako pierwszy dzień wolności po 146 latach niewoli pruskiej. Po dziś wywiera on na nas strzelnianach ogromne wrażenie. Był to dzień zrywu powstańczego, dzień krwawych ofiar i dzień, w którym nad głowami mieszkańców załopotał czerwony sztandar z Białym Orłem. 100-letnie obchody Powstania Wielkopolskiego to okazja, by oddać cześć tym wszystkim, którzy przyczynili się do zwycięstwa nad zaborcą pruskim, do zrzucenia kajdan niewoli.

Dr Zygmunt Zakrzewski.
 Przy tej okazji zdałoby się zadać pytanie, czy aby podtytuł niniejszego rozważania nie jest nadużyciem względem Ojców Niepodległości Polski? Były to znakomite postaci w dziejach ojczystych: Józef Piłsudski, Roman Dmowski, Ignacy Paderewski, Wincenty Witos, Wojciech Korfanty i Ignacy Daszyński. Zatem, jak się ma porównanie ich do kilku strzelnian - mieszkańców powiatu strzeleńskiego, którzy walnie przyczynili się do odzyskania niepodległości naszej małej ojczyzny, za przyczyną własnego sprawstwa kierowniczego? Osobiście uważam, że ta grupa strzelnian zasługuje na takie miano, jakie zawarłem w tytule. Dla jego potwierdzenia na początku wymienię te nazwiska, a następnie uzasadnię opisem wydarzeń, których to oni byli głównymi aktorami i które nobilitują ich do tego tytułu. Tymi osobami byli: dr Zygmunt Zakrzewski, dr Juliusz Trzciński, dr Jakub Cieślewicz, ks. Stanisław Kostka Kopernik, Bolesław Pińkowski - senior oraz Włodzimierz Wojciechowski i Kazimierz Pelz.

Dr Jakub Cieślewicz.
 A wszystko zaczęło się latem 1918 r. kiedy to grupa mieszkańców powiatu strzeleńskiego o polskich korzeniach rozpoczęła działalność konspiracyjną tworząc w Strzelnie tajny Komitet Obywatelski. Był on agendą poznańskiego Centralnego Komitetu Obywatelskiego. W składzie 15-osobowej grupy znaleźli się m.in. dr Zygmunt Zakrzewski, właściciel majętności Mirosławice i dr Jakub Cieślewicz. Ta dwójka stanęła na jego czele. Z relacji dra Zygmunta Zakrzewskiego i Włodzimierza Wojciechowskiego (późniejszych, komendanta oraz zastępcy komendanta i szefa sztabu Powiatowej Straży Ludowej w Strzelnie) dowiadujemy się: W pierwszej połowie października 1918 r. dr Zygmunt Zakrzewski z Mirosławic zwołał kilka osób do lokalu Bolesława Pińkowskiego w Strzelnie i zawiadomił je, że w niedalekiej przyszłości zajdą w Księstwie zmiany zasadnicze. Do przewrotu tego należy przygotować wszystkie warstwy naszego społeczeństwa.

Ks. Stanisław Kostka Kopernik.
Po upływie niespełna dwóch tygodni, podczas nieobecności Zygmunta Zakrzewskiego, dr Juliusz Trzciński z Ostrowa nad Gopłem zorganizował w tym samym lokalu kolejne posiedzenie, na które zaprosił miejscowych działaczy społecznych. Zostało ono zwołane na polecenie Centralnego Komitetu Obywatelskiego w Poznaniu, celem powołania do życia Tajnej Organizacji w powiecie strzeleńskim. Na zebraniu tym wybrano do wspomnianej organizacji następujące osoby: dra Juliusza Trzcińskiego, księdza proboszcza [Romualda - MP] Sołtysińskiego z Siedlimowa, księdza proboszcza [Kazimierza - MP] Stankowskiego z Ostrowa nad Gopłem. Włodzimierza Wojciechowskiego ze Strzelna, Kazimierza Pelza z Kruszwicy, Mateusza Foterka, gospodarza z Jezior Wielkich, Wojciechowskiego z Kruszwicy. Ponieważ liczba członków Tajnej Organizacji okazała się zbyt mała i dlatego na posiedzeniu odbytym w Strzelnie w pierwszych dniach listopada 1918 r. uzupełniono jej skład o następujące osoby: dra Zygmunta Zakrzewskiego, dyrektora Stefana Grabskiego z Kruszwicy, Bolesława Pińkowskiego ze Strzelna - seniora, Józefa Czosnowskiego z Kruszwicy, Ignacego Świątkiewicza ze Strzelna, Franciszka Kotasa, gospodarza z Chełmiczek, Antoniego Paternogę, robotnika ze Strzelna, Mańskiego, robotnika z Kruszwicy. Tych 15 członków odbywało w pewnych odstępach posiedzenia bądź to w Strzelnie, bądź to w Kruszwicy.

Dr Juliusz Trzciński.

Włodzimierz Wojciechowski.
Kolejne posiedzenie Komitetu Obywatelskiego na powiat strzeleński odbyło się 15 listopada w Kruszwicy w domu mistrza murarskiego Kazimierza Pelza. Postanowiono wówczas ujawnić swoją działalność i w myśl wytycznych Centralnego Komitetu Obywatelskiego, który 11 listopada 1918 r. ujawnił się i przekształcił w Naczelną Radę Ludową powołać struktury powiatowe, miejskie i terenowe Rady. Wybrano wówczas komisje problemowe, wydano odezwy do ludności w językach polskim i niemieckim ora uchwalono odbycie dwóch wielkich wieców patriotyczno-narodowych, które zostały zaplanowane w obu miastach na 24 listopada 1919 r. Nadto wystosowano do Rady Robotników i Żołnierzy w Inowrocławiu wniosek o zwiększenie udziału Polaków w administracji. Uchwalono wniosek o przywrócenie nauki religii w języku polskim i zażądano od władz Regencji Bydgoskiej delegowania Polaka do nadzoru nad realizacją tego postulatu. Wybrano kolektorów do zbierania podatku narodowego oraz wybrano komisarzy Straży Ludowej jako organizatorów tych struktur na obszarze powiatu strzeleńskiego. Zostali nimi: Włodzimierz Wojciechowski dla miasta Strzelna i obu dystryktów strzeleńskich (Strzelno-Północ i Strzelno-Południe) oraz Kazimierz Pelz dla miasta Kruszwicy i dystryktu Kruszwica.

CDN 

poniedziałek, 16 grudnia 2019

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 64 Ulica Świętego Ducha - cz. 19




Kolejną posesją w ciągu ulicy Świętego Ducha, którą dziś odwiedzimy jest dawna nieruchomość doktora Jakuba Cieślewicza, oznaczona numerem 28, wcześniej policyjnym numerem 54. Jest to bezstylowy dom piętrowy, ale w czasach Cieślewicza, czyli przed 1891 r. był solidnym parterowym domostwem o cechach budowli eklektycznej, co widać na zachowanym zdjęciu. Jego wielkość była wystarczająca, by służyć jako mieszkanie i miejsce prowadzenia praktyki lekarskiej. W latach trzydziestych XX w. dom został przebudowany, poprzez dostawienie piętra. W podwórzu znajdował się drugi dom parterowy, w którym zamieszkiwała służba doktora, woźnica i gosposia. Nadto zabudowania gospodarcze typu stajnia i niewielka przejazdowa stodoła z pecy, która stała od strony ulicy Stodolnej (współczesnej Michelsona). Doktor w stajni miał kilka koni oraz powózki: wyjazdową i terenową do spełniania posługi medycznej w terenie. Pamiętać należy, że w tym czasie w Strzelnie było zaledwie dwóch lekarzy na kontrakcie tzw. Kasy Chorych, czyli ubezpieczyciela świadczeń medycznych. Byli to: dr Karol Ferdynand Gorczyca i nasz bohater dr Jakub Cieślewicz. Pozostali lekarze byli zatrudnieni w szpitalu miejskim, później powiatowym.

Podobnie, jak pozostałych posesji przy tej ulicy, dzieje tej poznajemy od 1800 r. Wówczas właścicielem jej był obywatel miejski Rochus Markowski, Polak-katolik. Z małżonką Katarzyną Lewandowicz miał on syna Antoniego ur. w 1807 r., który w wieku 25 lat poślubił Franciszkę Augustynowicz ur. w 1806 r., córkę Blasiusa i Hedvigi (Jadwigi) z Konkiewiczów. Franciszka była siostrą matki Jakuba Cieślewicza i wraz z rodzicami mieszkała naprzeciwko w posesji oznaczonej ówczesnym numerem policyjnym 48.  



Należy zaznaczyć, że Markowscy byli dość zamożnymi mieszczanami posiadającymi kilka parceli w Strzelnie, jak chociażby sąsiednią już opisywaną pod numerem 26, na której stała karczma-szynk (później firma Plagensa). Prawdopodobnie Antoni Markowski wraz z Franciszką nie mieli dzieci. Franciszka Markowska gdy owdowiała wyszła za mąż po raz drugi w 1850 r. Wówczas poślubiła 36 letniego Michała Aleksandra Lewandowskiego, syna Piotra i Elżbiety Siwert. Z tego drugiego małżeństwa również dzieci nie było i dom wraz z parcelą odziedziczył najbliższy krewny Franciszki, syn jej siostry dr Jakub Cieślewicz. W 1873 r., po powrocie ze studiów, wojska i krótkiej pracy w klinikach w Halle do Strzelna młody lekarz na odziedziczonej po ciotce parceli wystawił nowy parterowy dom i w nim zamieszkał. Tutaj również rozpoczął prowadzić praktykę lekarską, jako lekarz Kasy Chorych. 

Pozostałe ciotki doktora, a siostry jego matki równie dobrze wyszły za mąż. Ewa Augustynowicz poślubiła w 1851 r. restauratora Józefa Wegnera, wówczas wdowca, wielkiego patriotę i działacza niepodległościowego. Zaś najmłodsza Magdalena w 1856 r. poślubiła mając 32 lata Józefa Janiszewskiego lat 35, syna Józefa i Jadwigi Skoniecznej. Ale o rodzinie doktora i nim samym napiszę przy okazji opisywania jego rodzinnego gniazda, które znajdowało się po drugiej stronie ulicy.


Dr Jakub Cieślewicz poprzez swoje zaangażowanie w różnych instytucjach społecznych i gospodarczych oraz poprzez umiejętne lokowanie swego kapitału doszedł do znacznych pieniędzy, dlatego mógł w latach 1890-91 wystawić okazałą - jak na warunki strzeleńskie -  kamienicę przy tej samej ulicy, ale bliżej Rynku. Dawniej był to numer policyjny 29, dzisiaj numer 7. Star dom sprzedał i przeniósł się do nowego bardziej obszernego domu. Po doktorze posesję nabył J. S. Molinek, który od sierpnia 1891 r. uruchomił tu „Interes produktowo-komisowy skład węgli, nawozów sztucznych, pasz i nasion“. Często jego reklamy obejmujące handel środkami do produkcji rolnej ukazywały się w „Nadgoplaninie“. Firma początkowo dość dobrze funkcjonowała, jednakże silna konkurencja na rynku zaopatrzeniowym rolnictwa szybko dała się we znaki, szczególnie po powstaniu w 1894 r. spółki „Gleba“. Dość, że w 1910 r. znajdujemy tutaj jak właściciela posesji - nadal parterowej, Helenę Kujawską. Później dom nabył Jan Plebańczyk wraz z teściem Józefem Graczykiem. Dom rozbudowali o piętro. Obecnie połowa domu należy do rodziny po Beniaminie Plebańczyku, a druga połowa do spadkobierców po Ryszardzie i Bernadynie z Lewickich, Graczykach.

Wielu ze starszych strzelnian pamięta, że na parterze znajdował się zakład zegarmistrzowski Ignacego Latosińskiego. Jego cechą charakterystyczną był duży zegar, niejako symbol naszego miasta, który przed wojną znajdował się po drugiej stronie ulicy na posesji numer 23 należącej do zegarmistrza Richarda Happa. Całe miasto i przyjezdni według tego zegara ustawiało swoje czasomierze. Uznawano, że jest on najdokładniejszy i takowym był. Dla wszystkich udających się na dworzec kolejowy był regulatorem szybkości przemierzania trasy. Osobiście pamiętam, jak dojeżdżałem do szkoły, to z chwilą zobaczenia wskazówek przyspieszałem lub zwalniałem tempo marszu. Niekiedy nawet biegiem leciało się do samego dworca by zdążyć na punktualnie jeżdżące wówczas pociągi. Kiedy zegara zabrakło, gdyż miasto nie chciało go odkupić od właściciela przechodzącego na emeryturę i likwidującego w związku z tym warsztat, mieszkańcy nie mogli się oswoić z brakiem symbolu punktualności. Został on sprzedany poza Strzelno. Dopiero w latach osiemdziesiątych podobny zawisnął przy Ducha pod numerem 3 w nowo powstałym zakładzie zegarmistrzowskim.


Obecnie w części parterowej tejże posesji znajduje się sklep odzieżowy. Wcześniej handel odzieżą używaną prowadziła tutaj Milenia Jackowska, a przed nią jej rodzice Graczykowie prowadzili sklep spożywczy. Tę działalność poprzedził ich syn, który handlował tutaj częściami motoryzacyjnymi. Dawną część zachodnią podwórza, gdzie znajdował się stary budynek mieszkalny dla służby oraz budynki gospodarcze ze stodołą, pod koniec lat 70. przejął Skarb Państwa i po rozbiórce budynków wystawiono drugą halę fabryczną istniejącej obok Spółdzielni Synteza. Po upadku Syntezy prowadziła tutaj działalność firma zajmująca się zaopatrzeniem diabetyków w zdrową żywność, a na początku nowego tysiąclecia powstał tu sklep sieci Pepko.

czwartek, 10 lutego 2022

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 174 Ulica Dr. Jakuba Cieślewicza - Miradzka - cz. 1

Po skończeniu ul. Kolejowej i Osiedla Tysiąclecia przyszedł czas na opis kolejnych ulic, których jeszcze kilka pozostało do zaprezentowania i to zarówno w opisie jak i w obrazie. Dzisiaj zacznę niezbyt długą opowieść o ulicy dr. Jakuba Cieślewicza i ul. Miradzkiej. Obie przed laty nosiły jednolitą nazwę, a mianowicie ul. Miradzkiej. Uchwałą nr XIX/52/81 Rady Narodowej Miasta i Gminy w Strzelnie z dnia 29 czerwca 1981 roku odcinkowi ul. Miradzkiej od ówczesnej ul. Nowotki (Kolejowej) w kierunku południowym do przecinającej ulicę linii kolejowej nadano nazwę Dr. Jakuba Cieślewicza. Za linią kolejową w kierunku południowym tj. Miradza pozostawiono dotychczasową, historyczną nazwę - ul. Miradzka. Z wnioskiem o nową nazwę dla pierwszego odcinka ulicy wystąpiły - ZHP Hufiec w Strzelnie oraz Oddział PTTK w Strzelnie. Stało się to po tym, jak to rok wcześniej 1 czerwca 1980 roku nadano Hufcowi ZHP imię dr. Jakuba Cieślewicza i sztandar. W uzasadnieniu do uchwały dla nadania nazwy ulicy napisano: - Dr J. Cieślewicz jest rodakiem miasta Strzelna i wielkim społecznikiem na rzecz Polskości w okresie Zaboru Pruskiego jak również wielkim działaczem społecznym w okresie lat XX-tych okresu międzywojennego. Wymieniony jest patronem Hufca ZHP na terenie miasta Strzelna oraz w 1930 r. nadane zostało wymienionemu Honorowe Obywatelstwo m. Strzelna. Określając ten odcinek ul. Miradzkiej Jego imieniem społeczeństwo i władze miejskie uznały za w pełni uzasadnione.

Dr Jakub Cieślewicz - patron ulicy

Wracając zaś do historycznej ul. Miradzkiej, a wcześniej traktu do Miradza - Nowej Wsi - Wójcina - Wilczyna, jej przebieg do lat 80. XIX w. na odcinku miejskim był nieco inny niż ten współczesny. Mianowicie, nie istniał wówczas odcinek współczesnej ul. Dr. Jakuba Cieślewicza, a do Miradza jechało się odcinkiem współczesnej ul. Sportowej i współczesnym łącznikiem dla pieszych, od Targowiska do ul. Raj lub tą ostatnią ulicą. Do Łąkiego i Cienciska wiodły dwa oddzielne trakty przebiegające przez obszar obecnie zajęty przez współczesne Planty. Zmiana przebiegu początkowego odcinka ul. Miradzkiej nastąpiła po zakończeniu eksploatacji glinianych dołów we współczesnym trójkącie ulic: Kolejowa, Raj, Cieślewicza i było to około 1880 roku. Na mapie z 1893 roku widoczny jest już nowy przebieg ul. Miradzkiej, który pokrywa się z odcinkiem obecnej ul. Dr. Jakuba Cieślewicza i odcinkiem ku Miradzowi.

1832 rok
1893 rok
1911 rok

Ukształtowanie się ulicy i powstanie przy niej kilku siedlisk - zabudowanych parceli to dopiero początek XX w. Wcześniej po obu stronach traktu były tutaj grunty rolne należące do miasta Strzelna - Strzelnoer Stadt Feld, które znajdowały się w zarządzie Amtowskim. Pierwszym siedliskiem jakie powstało przy ulicy były zabudowania gospodarstwa rolnego niemieckiej rodziny Schulzów (po 1945 r. Okońskich). Ale prawdziwy rozwój ulicy przyniosły plany budowy pierwszego dworca dla linii kolejowej Mogilno - Strzelno. Było to w fazie projektowania w 1888 roku. Według pierwotnego planu dworzec miał stanąć tuż przy szosie naprzeciwko cmentarza. Jednakże tutejszy Amt się temu sprzeciwia, a to ze względu na terytorialne niedogodności i z tej to przyczyna stawił wniosek, żeby dworzec wystawić przy drodze prowadzącej do Miradza, na końcu Amtowskiego terytorium. Na to jednak radni miasta zgodzić się nie chcą, gdyż to i z niedogodnościami i kosztami dla miasta połączone, np. wybrukowanie i utrzymanie drogi do dworca, wykonanie przy niej oświetlenia i zaopatrywanie lamp w petrol. Prawdopodobnie według pierwotnej wersji dworzec miał stanąć gdzieś w okolicy dzisiejszej firmy „Despol“, przed gruntami należącymi do Zofijówki. Ostatecznie stanęło na tym, że pieniądze na roboty przedwstępne miasto wyasygnuje tylko wtedy jeśli dworzec wybudowany zostanie przy istniejącej szosie Poznań - Toruń. Miasto postawiło na swoim i dworzec został zaprojektowany za miastem, przy szosie w kierunku Poznania (tzw. stary dworzec). Nowe połączenie kolejowe oddano do użytku w 1892 roku. W kilkanaście lat później w 1908 roku linię kolejową przedłużono do Kruszwicy i wówczas urosła ranga ul. Miradzkiej.

Jej tzw. początkiem bumu rozwojowego było przebudowanie węzła drogowego w kierunkach Łąkiego, Cienciska i Miradza. Stary został zlikwidowany i na nim założono Planty, a nowy umiejscowiono za rogatkami kolejowymi. W 1906 roku rozpoczęto budowę nowej nawierzchni - bruku na odcinku od ul. Kolejowej do Miradza, co miało ułatwić transport drewna na załadownię kolejową i do miejscowych tartaków. W ogromnej części koszty budowy pokryło Nadleśnictwo Miradz. Szybko też, wzdłuż ulicy powstało kilka budynków, m.in. obecne siedziby Urzędu Miejskiego, Komisariatu Policji i kamienica (Cieślewicza nr 1) oraz niewielka piętrowa kamieniczka, która obecnie oznaczona jest numerem ewidencyjnym Miradzka - 5. W kolejnych latach, do I wojny światowej wybudowano dwa domy dwurodzinne dla pracowników kolei - Miradzka nr 1 i nr 6 oraz powiatową drogomistrzówkę - nr 18.

Ale zacznijmy od pierwszego budynku, dawniej przypisanego ul. Mirauerstrasse nr policyjny 272, po 1919 roku ul. Miradzkiej, a obecnie ul. Dr. Jakuba Cieślewicza 1. Od kilkunastu lat dom ten popadł w jakąś dziwną niełaskę, a wszystko zaczęło się w maju 2006 roku kiedy to wyprowadzili się z kamienicy ostatni mieszkańcy, a propos współwłaściciele dwóch części. Dom i część ogrodu nabył polski potentat handlowy, a pozostałą część ogrodu znany w europie bank o kapitale niemieckim. Głośno o kamieniczce zrobiło się, kiedy właściciel wystąpił o pozwolenie na jej rozebranie. Wówczas też ostro zaprotestowało Towarzystwo Miłośników Miasta Strzelna (stare TMMS, jako Oddział KPTK). Do dziś temat znajduje się w polu zainteresowań instytucji, które nie chcą dopuścić, by na ów dom został wydany wyrok „śmierci”.

W tradycji mieszkańców Strzelna dom przy ul. dra Jakuba Cieślewicza 1 w Strzelnie nazywany był „domem nauczycielskim”. Od samego początku istnienia budynku, po lata osiemdziesiąte XX w., co najmniej jedno mieszkanie zajmowała rodzina nauczycielska. Otoczony ogrodem, zawsze utrzymywanym w należytym ładzie, na stałe wpisał się w krajobraz miejski. Dziś kamieniczka stoi pusta, niezamieszkana, a teren po ogrodzie został zamieniony w układ komunikacyjny wraz z miejscami parkingowymi dla rozbudowanego marketu Delikatesy Centrum. Jednocześnie zmieniono odcinek jezdni dostosowując go do nowego układu komunikacyjnego. Od dwóch lat remontowana jest również kamienica. W pierwszym etapie prac pokryto ją nowym dachem ceramicznym, odtworzonym na wzór tego historycznego. Niestety, od tego czasu nic się przy niej nie dzieje. i z zabitymi na parterze oknami robi wrażenie zapuszczonej.

Działka, na której  stanęła w 1908 roku kamienica nie była dotychczas zabudowaną i stanowiła część większej parceli zajętej przez cegielnię i doły kopalniane. Na planie miasta, będącym fragmentem mapy katastralnej Strzelna z lat 1827/1828 autorstwa Grützmachera, wyraźnie zaznaczono obszar eksploatacyjny cegielni. Zachodnia część parceli, na wąskim pasie od strony współczesnej ul. dr. Jakuba Cieślewicza nie była eksploatowana przez cegielnię, co również uwidocznione zostało na planie. Późniejsze zdjęcia z ok. 1905 r. i 1911 r. pokazują znacznych rozmiarów staw, który był pozostałością po wyrobisku kopalnianym - tzw. gliniankę. Nowy dom wystawił Niemiec August Richter (wg księgi adresowej z 1903 r.). Z danych z 1910 r. wynika, że kamienica miała 3 mieszkania, które zajmowali: trzyosobowa rodzina właściciela zajmująca parter, dr Otto Dalchow dyrektor Szkoły Wydziałowej z małżonką - I piętro oraz część użytkową poddasza Diemke. Razem było to 6 osób.

Od lat 20-tych XX w. po Dalchowie mieszkał kolejny dyrektor Szkoły Wydziałowej Polak Jan Łyskawa. Po 1926 roku dom nabył przybyły do Strzelna nauczyciel i późniejszy kierownik Szkoły Powszechnej nr 1 w Strzelnie Filip Klemiński, który zamieszkiwał tutaj aż do śmierci, tj. do 8 grudnia 1965 roku. Klemiński wraz z małżonką Izabelą i córką, zajmowali parter. W czasie okupacji Klemińscy zostali wysiedleni do Generalnej Guberni. Powrócili w końcu lutego 1945 roku. Filip Klemiński zaczął organizować kursy oświaty dla dorosłych. We wrześniu 1945 r. został kierownikiem Szkoły Powszechnej nr 1. Zaraz też zaczął organizować gimnazjum, zostając jednocześnie przez pierwsze dwa miesiące pierwszym jego dyrektorem. Zorganizowane przez niego gimnazjum było zaczątkiem obecnego liceum. Był również organizatorem pierwszej Miejskiej Biblioteki Publicznej w Strzelnie. W 1947 roku współorganizował obchody 800-lecia Strzelna. Działał w samorządzie miejskim, będąc przez szereg lat radnym. Zmarł 8 grudnia 1965 roku. Był odznaczony Srebrnym i Złotym Krzyżem Zasługi oraz Złotą Odznaką ZNP.

Podobne jak przed wojną, od 1945 roku za sprawą właściciela domu Filipa Klemińskiego zamieszkiwali tutaj nauczyciele. Pośród nimi znalazły mieszkanie nauczycielki SP 1 siostry Maria i Barbara Józefiakówne wraz z rodzicami. Oo siostrach pisałem na blogu wcześniej - oto link do artykułu:

https://strzelnomojemiasto.blogspot.com/2020/05/wierna-nauczycielskiemu-powoaniu.html

Tutaj mieszkała również Janina Kurczewska, nauczycielka SP 1. W 1974 r. połowę domu nabył od wdowy Izabeli Klemińskiej, nauczyciel SP 2 Wacław Witkowski, który był rodowitym strzelnianinem i powtórnie osiadł w Strzelnie pod koniec swojej pracy zawodowej. Stanął wówczas u steru miejscowego harcerstwa. Aktywnie działał w strukturach kombatanckich, harcerskich i OSP, będąc aktywnym społecznikiem do końca swoich dni - do 2011 roku. Wcześniej dom sprzedał inwestorom z kręgu owej sieci handlowej, która rozłożyła swój pawilon tuż za opłotkami przedmiotowej posesji. Nowy właściciel zamierzał kamienicę rozebrać i rozbudować istniejący obok market. Decyzją z dnia 15 czerwca 2012 roku, kamienica została wpisana do rejestru zabytków województwa kujawsko-pomorskiego - nr rejestru A/1615, o co zabiegało TMMS. Ostateczne uprawomocnienie się decyzji - po odwołaniach od niej właściciela - nastąpiło 24 maja 2016 roku. Wiosną 2019 roku właściciel przystąpił do remontu zabytkowej kamienicy.

Foto:. Heliodor Ruciński, Pracownia Dziedzictwa Kulturowego KPCK, archiwum bloga

 

niedziela, 11 lipca 2021

Marianna Cieślewicz - Matka Wielkiego Strzelnianina

 

Dzisiaj mamy niedzielę, a jak mawiała moja mama - niedziela jest dniem świętym, nawet dla tych, którzy nie wierzą. Warto ten dzień zacząć pozytywnie, z dala od nurzania się w politycznym łajnie. Jest tyle piękna w naszym życiu - i wystarczy zrobić ku niemu jeden mały kroczek, by stać się pięknu podobnym. Zatem, zapraszam wszystkich do bycia ludźmi dobrymi, rozdającymi uśmiechy i cieszącymi się drobnostkami. Moja Perełeczka upiekła drożdżówkę ze śliwkami - silnie lukrowana, palce lizać, pychotka; a ten dzisiejszy, świąteczny, cudowny poranek sprawił, że odrobinę piękna Wam dzisiaj przybliżę, poczytajcie…

Kim był dr Jakub Cieślewicz? - wiedzą nieomal wszyscy, natomiast o jego matce Mariannie chyba już nikt wiedzy nie posiada. Zatem pozwólcie, że przywołam tę ze wszech miar zacną osobę, matkę późniejszego pierwszego honorowego obywatela naszego miasta. Źródłem do skreślenia kilkunastu zdań o Mariannie jest wspomnienie pośmiertne napisane 2 grudnia 1894 roku przez jedynego syna Jakuba.

Marianna Augustynowicz pochodziła ze starego rodu mieszczańskiego, którego przodek został odnotowany pośród mieszkańcami Strzelna w 1773 r. Urodziła się w 1808 roku w Strzelnie i była drugą córką Błażeja (Blasiusa) i Jadwigi z Konkiewiczów. Jej przyjście na świat - jak czytamy we wspomnieniu - za czasów Księstwa Warszawskiego sprawiło, iż patrzyła jako dziecko na powrót wojsk Napoleona spod Moskwy oraz na tuż za nimi goniących kozaków. Ci ostatni - jak opowiadała przywołując wspomnienia swoich rodziców -zrzucili orła polskiego, umieszczonego na ratuszu i porąbali go na kawałki.

 Marianna w 1833 roku poślubiła Józefa Cieślewicza, syna Franciszka zapisanego w metrykaliach jako Cieślak i Kunegundy z Polewskich. Józef był starszy od małżonki o 7 lat, gdyż urodził się w 1801 r. Oddana obowiązkom gospodarstwa swego, była wzorem zapobiegliwości, pracy i oszczędności. Dzieciom swym dała jak najlepsze wychowanie, zaszczepiwszy w ich sercach głębokie poczucie religijności i miłości do rzeczy ojczystych. Lecz Pan Bóg nie dozwolił jej cieszyć się długo szczęściem potomstwa. Z ośmiorga dzieci, siedmioro utraciła, a między nimi trzy już dorosłe córki. Pozostał jej tylko jeden jedyny syn, który jako lekarz w rodzinnym swym gnieździe osiadłszy, powszechnego zażywał szacunku. Oddany bez końca niesieniu pomocy ludziom chorym był również społecznikiem, bojownikiem o polskość z naporem germanizacyjnym i Honorowy Obywatel Miasta Strzelna. 

Wobec ubogich Marianna odznaczała się wielkim miłosierdziem i żadnemu z nich nie była w stanie odmówić choćby najmniejszego datku. Stąd też między ubóstwem jej zgon wywołał żal i smutek ogólny. Dla jej dobroci i zacnego serca otaczano ją prawdziwym szacunkiem, chętnie słuchano opowiadania jej o dawnych czasach, gdyż niejeden szczegół dotyczący miasta lub miejscowego klasztoru zachował się dokładnie do końca życia w jej świeżej pamięci. O byłych licznych mieszkankach tutejszego klasztoru, Norbertankach znała wiele zajmujących opowieści i rysów historycznych. Chętnie dzieliła się nimi z młodszym pokoleniem, niestety znającym lepsze chwile już tylko z tradycji. Jakkolwiek na coraz gorsze zmiany w naszym życiu z bólem serca patrzała, to jednak oczekiwała zawsze lepszej doli i kazała w nią wierzyć.

 

Marianna z Augustynowiczów Cieślewiczowa zmarła w 87 roku życia, 24 listopada 1894 roku w Strzelnie. Eksportacja zwłok do kościoła parafialnego odbyła się 27, a nabożeństwo żałobne i pogrzeb 28 listopada. Spoczęła w grobie rodzinnym na cmentarzu przy obecnej ul. Kolejowej. Jak zostało odnotowane we wspomnieniu - W ubiegłą środę odbył się tutaj pogrzeb śp. Marianny z Augustynowiczów Cieślewiczowej, najstarszej obywatelki naszego miasta, przy nadzwyczaj licznym udziale miejscowej i zamiejscowej publiczności, oraz duchowieństwa. Nawet innowiercy bardzo licznie przybyli oddać Jej ostatnią przysługę.

Oby Bóg przyjął ją do swej wiecznej chwały!