sobota, 13 września 2025

Sukowy. Dzieje z czasów Leclerców - cz. 4

Minęły trzy miesiące od zamieszczenia 3 części opowieści o majętności ziemskiej Sukowy i czas, by to właśnie dzisiaj umieścić kolejny opis, tym razem o folwarku. A tak w ogóle, to zapuściłem, że tak powiem bloga i to z wielu przyczyn. Jedną z nich były wakacyjne wędrówki po Polsce i to w dosłownym tego słowa znaczeniu - od morza po góry. Nade wszystko jednak kontynuowanie pracy nad wznowieniem opowieści o Lasach Miradzkich. Multum nowego materiału, który tak po prawdzie zbierałem od 12 lat, wiele nowych odkryć i pełna lista nadleśniczych z okresu pruskiej niewoli. Cieszy mnie to, że pomimo braku bieżących wpisów wielu powraca tutaj i czyta dzieje naszej małej ojczyzny - wczoraj bloga odwiedziło 421 czytelników i ta tendencja utrzymuje się od kilku dni, dziękuję!

 

Folwark

Najważniejszym ogniwem majętności Sukowy był folwark, do którego główna brama wjazdowa wiodła od części wschodniej założenia folwarcznego, w miejscu gdzie na jego teren wchodziła droga biegnąca od szosy Kruszwica - Skulsk. Na południe od bramy zlokalizowany był ogród warzywny z oranżeriami inspektami (w tym miejscu obecnie znajduje się gospodarstwo). Brama wjazdowa do części parkowo-pałacowej znajdowała się po stronie zachodniej parku, przy drodze ze Strzelna, gdzie stała oficyna mieszkaniowa - dom kierowcy z garażem. Po przejęciu dóbr przez Leclercqa nastąpił w nim niezwykły bum inwestycyjny. Zastał on niemalże wszystkie budynki inwentarskie oraz czworaki wykonane z cegły surowej, czyli z pecy. Te ostatnie znajdowały się po południowej stronie parku i drogi do Lachmirowic. Była to tzw. kolonia mieszkalna składająca się z 12 czworaków pokrytych strzechą - trzciną. Budynki te rozbierano systematycznie po 1945 roku, a ostatni z nich w 1958 roku.

Spichrz zbożowy

 

W pierwszej kolejności dziedzic Leclercq rozbudował cegielnię majątkową, stawiając m.in. wysoki na 65 m komin oraz piec pierścieniowy do wypalania cegły. Zlokalizowana ona była na północny wschód od parku. By zakrojone na szeroką skalę prace inwestycyjne mogły być bez przeszkód realizowane dziedzic zatrudniał w majętności wielu rzemieślników. Według księgi adresowej z 1926 roku byli to: kołodzieje - Franciszek Butoni i Antoni Tworowski; kowale - Roman Isuli, Kazimierz Paluszak i Robert Szulc; murarze - rodzina Kluczyńskich, którzy prowadzili familijny zakład budowlany; ślusarz - Antoni Paluszak. Włodarzem w Sukowach był Feliks Kaczmarek. Po wybudowaniu nowego dworu przystąpił na początku XX w. do budowy potężnego spichrza zbożowego z parterowym budynkiem siłowni z własną elektrownią. Był to największy w owym czasie, w tej części Kujaw, magazyn majątkowy do przechowywania zboża o kubaturze 3200 m3. Dopiero w 1928 roku pobudowany został w sąsiednich Polanowicach większy spichrz o kubaturze 5775 m3. Niestety, dzisiaj w Sukowach obiekt już nie istnieje.

 

Zbudowany on został na planie prostokąta o dłuższych bokach na osi północ - południe i był trzynawowy. Jego bryła składała się z piwnicy, wysokiego parteru, nad którym były 4 kondygnacje oraz poddasze. Przy ścianach wschodniej i zachodniej znajdowały się na wysokości parteru zadaszone rampy, a od południa dobudowane parterowe obiekty siłowni i elektrowni. Na kondygnacjach od 2 do 4 i poddaszu znajdowały się silosy na zboże - ich ściany wykonane były z desek o grubości ok. 2 cm i nie sięgały stropu. Spichrz posiadał mechaniczne urządzenia załadowcze i wyładowcze. Równocześnie z budową spichrza wzniesiono przy nim od strony południowej parterowy budynek siłowni i elektrowni. Jego wnętrze przeznaczono na pomieszczenia siłowni, elektrowni oraz biura majątku. W podziemiach siłowni znajdowała się studnia, z której pompowano mechanicznie wodę za pomocą silnika siłowni i podawano ją do zbiornika stojącej niedaleko stacji wodociągowej. Po wojnie spichrz użytkowała Gminna Spółdzielnia Samopomoc Chłopska w Kruszwicy. Całość spłonęła w nocy z 18 na 19 maja 2017 roku. Z ogniem walczyło 20 zastępów straży pożarnej. Po pożarze spichrz i towarzyszące mu obiekty rozebrano.

 Dwunastorodzinne domy dla pracowników






Stodoła zamieniona na spichrz PZZ



Około 1910 roku powstały dwa bliźniacze, murowane, dwunastorodzinne domy dla pracowników folwarcznych oraz duża obora dla bydła pracowników (każda rodzina miała jedną krowę). Wszystkie mieszkania były dwuizbowe - pokój plus kuchnia. W partiach szczytowych poddasza znajdowały się dwie izby dla ludzi starych - emerytów. Mniej więcej w tym samym czasie (początek XX w.) wybudowana została, w północno-zachodnim narożniku dawnego podwórza gospodarczego, wielka murowana stodoła z rampami i pomostem. Fundamenty wykonane zostały z kamienia polnego i cegły, a ściany z cegły palonej. Obiekt posiadał ciekawe rozwiązanie techniczne, a mianowicie pomost posadowiony na dwóch rzędach słupów drewnianych, biegnący na wysokości ok. 5 m nad poziomem klepiska, wzdłuż dłuższej (północ - południe) osi obiektu. Do ścian szczytowych doprowadzone były nasypy ziemne zakończone murowanymi rampami. Budynek był również przejazdowy na trzech osiach krótszych z klepiskami. W latach 1974-1975 przeprowadzono jego adaptację na cele magazynu zbożowego dla Zespołu Spichrzy i Młynów PZZ w Kruszwicy. Wówczas wydzielono we wnętrzu stodoły 3 kondygnacje, przebito nowe otwory drzwiowe i okienne z jednoczesnym zamurowaniem starych wrót, położono nowy, nieco niższy dach.  

 Bliźniacze budynki dwóch obór 

Również około 1910 roku powstały bliźniacze budynki dwóch obór. Pierwszy z nich przeznaczony został na oborę dla ok. 150 krów mlecznych. Jego fundamenty zostały wykonane z kamienia polnego łamanego i cegły łączonych na zaprawę cementowo-wapienną. Ściany wymurowano z cegły wypalanej i połączono tą samą zaprawą, otynkowano obustronnie i wybielono wewnątrz. Obiekt ma długość 57,1 m i szerokości 11,5 m oraz wysokości 8,7 m, a grubość murów wynosi o,6 m. Wschodnia część obiektu przeznaczona była dla cieląt. Poddasza wykorzystywano na przechowalnię siana. Obiekty nakryte zostały dwuspadowymi dachami mansardowymi, pokrytymi podwójnie kładzioną dachówką karpiówką. W połaci dachowej znajdują się trzy lukarny przykryte daszkami pulpitowymi. W latach 70. XX w. obory zostały zaadaptowane przez Zespół Spichrzy i Młynów w Kruszwicy na magazyny zbożowe. W tym celu posadzki obór zostały wylane betonem. 

Szkoła

 

W 1911 roku Leclercq wybudował za parkiem przy drodze do Lachmirowic szkołę dla dzieci robotników folwarcznych i własnym sumptem opłacał zatrudnionego przy niej nauczyciela. Płacił mu ok. 150 zł miesięcznie i uposażył go dwoma hektarami ziemi, dzięki którym mógł on trzymać krowy i świnie. Po 1919 roku nauczycielem w Sukowach był Aleksander Dereziński (od 1927 r.), a w 1933 roku Konrad Muszarski. W 1916 roku wzniesiony został budynek wodociągu ze zbiornikiem na wodę. Około 1915 roku na obrzeżach parku Leclercq  pobudował oficyny z przeznaczeniem na: 1 - biura, 2 - remizę strażacką, 3 - mieszkanie dla kierowcy, 4 - mieszkanie dla ogrodnika oraz ok. 1926 roku na wschód od parku dom na kształt dworku jako mieszkanie dla rządcy polowego. Około 1924 roku wystawił również nowy cielętnik…

CDN

Foto: J. Nowiński - z Kart ewidencyjnych zabytków architektury i budownictwa MNR Szreniawa oraz Internet - domena publiczna i archiwum bloga.


poniedziałek, 1 września 2025

Strzelno we wrześniu 1939 r. - w 86. rocznicę wybuchu II wojny światowej

Co roku 1 września myślami wracamy do września 1939 roku i początków okupacji niemieckiej naszej ukochanej Ojczyzny. Dzisiaj mija 86 lat od napaści Niemców na Polskę i wybuchu II wojny światowej. Jest to czas odległy i już niewielu strzelnian ten okrutny w dziejach ludzkości czas pamiętają. Przywołując historię sprzed 86 lat zastanawiam się, czy aby dość uczyniliśmy dla zachowania pamięci o tamtych wrześniowych dniach. Doskonale pamiętam opowiadania ojca, wujków i znajomych, których przed laty pytałem o wszystko, co miało z tamtymi dniami związek. Wielu opowiadało mi o wkroczeniu Wehrmachtu do Strzelna, co miało miejsce 13 września w godzinach dopołudniowych. Bezcennymi dla zgłębienia mojej wiedzy były pamiętniki napisane przez 15 letnią Urszulę Firyn oraz mojego ojca - Ignacego Przybylskiego.

Jak pisał ojciec Kazimierz Łabiński OMI, już 12 września Markowice zostały zajęte przez Wehrmacht? Choć w zapiskach klasztornych odnotowano wkroczenie Niemców w dniu następnym. Do Inowrocławia Wehrmacht wkroczył 8 września. W Kruszwicy Niemcy pojawili się 9 września, a zajęli miasto 12, kiedy to wkroczyły tam oddziały SS i SA. Piotr Rewers w kronice szkolnej zapisał, że wojska niemieckie do Sławska Dolnego wkroczyły 13 września.

Wcześniej, do burmistrza Strzelna, Stanisława Radomskiego, zaczęły trafiać zarządzenia wynikające z „prawa wojennego“, a kierowane na jego ręce przez starostę mogileńskiego, Wiktora Suszyńskiego. Generalnie treści zwarte w tych zarządzeniach były powieleniem informacji prasowych z gazet, które docierały do Strzelna z Poznania, Bydgoszczy i Inowrocławia. Zmorą dla burmistrza i jego urzędników była panika, jaka opanowała mieszkańców pod względem wykupu wszelkich trwałych artykułów spożywczych. W mieście, jak i po wsiach na gwałt bito świnie, przerabiając je na trwałe wędliny. Apele o nierobienie zapasów nie trafiały do strzelnian, dopiero braki towarowe spowodowały ostudzenie rozgorączkowanej ludności. Większość młodych mężczyzn została zmobilizowana i udała się do macierzystych jednostek i miejsc zgrupowania. Plotka niosła plotkę, dlatego też burmistrz, by zapobiec dalszej panice codziennie przechadzał się po mieście i rozmawiał z mieszkańcami. Tłumaczył, podtrzymywał na duchu, pocieszał i ostrzegał. To zachowanie ojca miasta pozwoliło w części rozładować napięcie społeczne.

Na apel starosty mogileńskiego Wiktora Suszyńskiego o utworzenie Straży Obywatelskiej, pozostali w mieście członkowie organizacji paramilitarnych: „Strzelca“, „Sokoła“, „Bractwa Kurkowego“ oraz PWiWF, około 2 września, tak zasilili szeregi „Błękitnego Ochotniczego Oddziału Obrony Kraju“ - powstałego 20 sierpnia - iż mógł on pełnić rolę Straży Obywatelskiej. Przypomnę, że na jego czele stał Wincenty Chudziński, halerczyk z placówki strzeleńskiej. Słabo uzbrojeni nie odegrali znaczącej roli. Niewiele też informacji o tej formacji zachowało się.

Strzelno przed wybuchem II wojny światowej.

Choć w pierwszej fazie wojny, w planach polskich, Strzelno znajdowało się na linii uderzeniowej, w razie ataku Niemiec na Polskę, to rozwój wydarzeń pokazał, że silna Armia „Poznań“, nie mogła być wykorzystana w walkach bezpośrednich, gdyż linia zachodnia nie została zaatakowana. Niemcy na Polskę uderzyli z północy i południowego zachodu, dlatego Strzelno wraz z terenami pogranicza kujawsko-wielkopolskiego ominęły ciężkie walki frontowe. Za to miały tu miejsce niewielkie potyczki z czołówkami Wehrmachtu, zajmującego te tereny. 6 września w rejonie Strzelna zatrzymał się wojska, które wchodziły w skład Armii „Poznań“. Następnego dnia opuścili rejon i udali się w kierunku Sompolna. Widok żołnierzy poprawił nastrój mieszkańców i przebywających tutaj uciekinierów, których miasto było pełne. W księgach USC znajdujemy na przestrzeni dni od 8 do 13 września kilkanaście wpisów urodzeń dzieci, których matki pochodziły z powiatów: obornickiego, inowrocławskiego, bydgoskiego, szubińskiego i wyrzyskiego oraz z miast: Kostrzyna, Kcynii, Szubina i Żnina.

Strzelno - Rynek 1943 r.

Również od 6 września nasilił się w mieście ruch uciekinierów z tzw. ściany zachodniej. Od 8 września wzmogło się zagęszczenie w szpitalu, spowodowane hospitalizacją uciekinierów: ludzi w podeszłym wieku, dzieci i kobiet ciężarnych. Kilkoro z nich zmarło. Pomiędzy 8 a 13 września odnotowano kilkanaście urodzeń dzieci, których matki pochodziły z powiatów: wyrzyskiego, obornickiego, kostrzyńskiego, inowrocławskiego, bydgoskiego, szubińskiego oraz z Kcynii, Szubina i Żnina. Ówczesny wojenny dyrektor szpitala dr Jerzy Matuszewski wraz z lekarzami: Wesołowskim, Łożewskim i Miłoszewskim troili się, by podołać wzmożonej pracy. Pośród chorymi znaleźli się również ranni żołnierze i cywile – obrońcy Mogilna i ziemi mogileńskiej. Dr Matuszewski donosił 8 września burmistrzowi Radomskiemu, że po przejściu w dniu 7 września fali uciekinierów, personel medyczny znalazł pod szpitalem podrzucone zwłoki dwojga dzieci, niemowląt płci męskiej w wieku 2 i 7 miesięcy. Wskazywał jednocześnie, iż są to dzieci uciekinierów z pogranicza polsko-niemieckiego. 

8 września, na wieść o walkach, jakie miały miejsce w Markowicach, mieszkańcy Strzelna zgromadzili się na rynku i podburzeni przez kilku rozgorączkowanych uciekinierów, przystąpili do tumultu. Poczęto głośno pomstować i złorzeczyć na mieszkających w Strzelnie obywateli niemieckiego pochodzenia. Dało się słyszeć głosy, jakoby mieli oni współpracować z wrogiem narodu polskiego i że to oni sprowadzili do Markowic żołnierzy niemieckich. W ruch poszły kamienie. Tłum zaczął w Rynku wybijać szyby z okien wystawowych sklepów należących do obywateli polskich niemieckiego pochodzenia. Odgłosy tumultu dotarły do magistratu, zaniepokojony burmistrz Stanisław Radomski biegiem udał się na Rynek i przemówił do wzburzonego tłumu, odciągając ludność od chuligańskich czynów. Tłumaczył ludziom, pośród którymi byli również uciekinierzy, że tego typu czyny są przestępstwem i zabronione, a ci, którzy tumult czynią podlegają bezwzględnemu prawu wojennemu. To wystąpienie uspokoiło mieszkańców i zapobiegło linczowi, do którego namawiali uciekinierzy z okolic Szubina i Bydgoszczy. Burmistrz wiedział, że w mieszkaniach pozostali jedynie spokojni i Bogu ducha winni Niemcy.

Strzelno pod okupacją - Rynek zbiórka przed Urzędem Pracy (Arbaitamtem), przed wymarszem do rob. publicznych.
Odmienną wersję tych wydarzeń przedstawił członek najbliższej rodziny burmistrza Radomskiego, a mianowicie:

We wrześniu 1939 r., po wypowiedzeniu Niemcom wojny przez polskiego sojusznika, Anglię, rozochocony i niesiony wyobrażeniem bliskiego zwycięstwa tłum strzelnian i uciekinierów, wiecujący na Rynku, obrzucił kamieniami sklepy miejscowych Niemców wybijając szyby i niszcząc ich mienie. W tym czasie, zajęty ewakuacją urzędów, wujek, nie zareagował na postępowanie ziomków i nie zajął jednoznacznego stanowiska wobec tych wydarzeń, a szczególnie nie ujął się za Niemcami. Nie przewidując również skali tego wiecu, na którym zabrały się tłumy strzelnian, nie dał zabezpieczenia policyjnego. Niektórzy Niemcy, właśnie jemu mieli za złe, że dopuścił do tych ekscesów i, że nie dał ochrony policyjnej.

Po ewakuowaniu się burmistrza Stanisław Radomski rządy nad miastem przejął komisaryczny burmistrz Józef Rutkowski i jego zastępca Karol Teresiński. Rutkowski był oficerem w stanie spoczynku i znał świetnie realia wojny. Wiedział, że Straż Obywatelska - „Błękitny Oddział...,“ nie jest w stanie stawić czoła dobrze uzbrojonemu Wehrmachtowi. Uspokoił mieszkańców i odradził atakowanie wkraczających do miasta Niemców. Wielu uciekinierów z dalszych stron, jak i funkcyjni pracownicy oraz zaangażowani społecznicy opuścili miasto, wiedząc o tym, że w razie odwetu, to oni pierwsi zostaną ukarani. Jak wspominali mieszkańcy, po naradzie z miejscowymi Niemcami burmistrz komisaryczny Józef Rutkowski wraz z Teresińskim wyjechali naprzeciw wojskom niemieckim, by upewnić ich, że nic im nie grozi ze strony strzelnian i bezpiecznie mogą zająć miasto. Tak, więc Niemcy bez wystrzału wkroczyli do Strzelna i zostali oficjalnie przywitani, ale już przez swoich ziomków mieszkających tutaj od kilku pokoleń.

W mieście od pierwszych dni okupacji zapanował niemiecki burmistrz Willy Schmiedeskamp. Jego bezwzględne rządy trwały do stycznia 1941 r. W swoim zarządzeniu z 30 października 1939 r. zaprowadził karę chłosty w wymiarze 20 batów: za nie pozdrawianie umundurowanych Niemców, stanie na ulicach i w klatkach schodowych oraz za trzymanie rąk w kieszeni. Na mocy tego zarządzenia policja ochronna w Strzelnie wychłostała kilkadziesiąt osób. Pod jego dyktaturą przeprowadzono liczne aresztowania, a następnie rozstrzelania w lasach miradzkich. Jego podpisy znajdują się pod licznymi dokumentami dotyczącymi eksmisji. Kto dostał ze strzelnian takie pismo eksmisyjne musiał w ciągu dwóch godzin opuścić zajmowane mieszkanie biorąc ze sobą tylko bagaż podręczny. W tym też okresie założono obóz przejściowy dla ludności żydowskiej, zburzono niemalże wszystkie figury, kapliczki i krzyże przydrożne, rozebrano synagogę, zniwelowano cmentarz żydowski oraz masowo wywieziono ludność miejscową do obozów koncentracyjnych i na zsyłkę go Generalnej Guberni.

Pismem prezesa rejencji w Inowrocławiu z dnia 11 stycznia 1941 r. został zawieszony w czynnościach... 


niedziela, 31 sierpnia 2025

O dożynkach historycznie i wspomnieniowo

Tarnowo gm. Kruszwica 1933 r.

Współcześnie dożynki zaczęły się przeistaczać ze święta rolników w święto polityków. Szczególnie ta przemiana widoczna jest w relacjach reportażowych, w których większość zdjęć poświęcona jest miejscowym i zaproszonym politykom. Podobnie jest z powitaniami podczas tego święta. Poprawnością polityczną stało się witanie ich na początku, a dopiero gdzieś tam hen tych, którym to święto jest dedykowane, a więc ludzi pracujących na roli.

Goryszewo 1936 r.

Często spotykamy się z twierdzeniem, że tradycja dożynkowa ma swoje korzenie w dawnych obrzędach pogańskich, kiedy to ludzie oddawali cześć bogom za urodzaj i dziękowali za obfitość plonów. Również znajdujemy tezę, że wraz z chrystianizacją, dożynki zyskały charakter religijny, a dziś są połączeniem elementów pogańskich, chrześcijańskich i ludowych. Czy tak było? Osobiście mam inne zdanie i uważam, że dożynki sięgają czasów gospodarki folwarcznej i według źródeł był to XVI wiek. Organizowała je szlachta, czyli dziedzice, by podziękować żeńcom za ich pracę w polu przy żniwach. Przy tej okazji urządzano ucztę i zabawę przy muzyce. Dla mieszkańców wsi, pojmujących rzeczywistość w sposób mityczny, ważny był także moment pozostawiania ostatniej kępki zboża. Te pozostawione na polu kłosy zwano przepiórką - na Mazowszu i Podlasiu, perepełką - na kresach wschodnich, brodą - we wschodniej części Mazowsza, kozą - w Małopolsce. Zaś u nas w Poznańskiem pępem lub pępkiem, także wiązką, wiązanką lub garstką. Ścinano je bardzo uroczyście i mógł to zrobić tylko najlepszy żniwiarz, po czym wręczał je żniwiarkom przodownicom, aby uplotły z nich wieniec, lub gospodarzowi, który rewanżował się tzw. pępkowym, czyli poczęstunkiem. Dożynki w dawnej Polsce zwano również Wieńcowym (od najważniejszego ich symbolu wieńca ze zbóż i kwiatów) lub Okrężnym (od starodawnego obyczaju jesiennego obchodzenia, lub objeżdżania, czyli okrążania pól po sprzęcie zboża).

Dożynki powiatowe w Mogilnie na boisku sportowym 1938 r. W środku Wanda Siwa zamężna Gabryszak. 

Wieniec dożynkowy wyplatały żniwiarki, pod kierunkiem przodownic - chodziło o połączenie „końca z początkiem”, co miało zapewnić pomyślną wegetację w nowym roku. Ziarno z takiego wieńca dodawano do ziarna przeznaczonego do siewu. Najczęściej kształt wieńca - najważniejszego atrybutu dożynek - nawiązywał do insygniów królewskich, a zwłaszcza korony i był on spleciony z czterech związanych w górze pałąków, lub słomianych warkoczy. Dekorowano go orzechami, jabłkami i jarzębiną, a nawet żywym ptakiem: kogutem, kaczką, kurczętami. Zgodnie ze zwyczajem jeden wieniec lub kilka wieńców niosły dziewczyny-przodownice, a zarazem dziewice. Za nimi podążał uformowany ze wszystkich mieszkańców wsi rozśpiewany korowód. Nim  dotarł do dworu, najpierw udawał się do kościoła, aby miejscowy pleban poświęcił wieniec, co dodatkowo nadawało mu mocy.

Dożynki gminne Jeziora Wielkie 1986 r. Jeden z wieńców dożynkowy przyjmuje autor...

Po wprowadzeniu reformy uwłaszczeniowej dożynki były organizowane także przez bogatszych gospodarzy. W okresie międzywojennym zaczęto organizować dożynki parafialne, gminne i powiatowe. Zachowały się przekazy o dożynkach powiatowych w Strzelnie i Mogilnie. Organizowane one były przez kółka rolnicze z terenu powiatu pod patronatem Wielkopolskiego Towarzystwa Kółek Rolniczych. Ich scenariusz był następujący: zbiórka uczestników, przemarsz do kościoła, uroczysta msza dziękczynna, pochód z kościoła, przemówienie prezesa powiatowego WTKR, śpiewy dożynkowe, składanie wieńców dożynkowych przez poszczególne KR na ręce prezesa powiatowego WTKR, zabawa dożynkowa z tańcami. Również łączono je z wystawami rolniczymi i zabawami sportowymi. Niezwykle uroczysty wymiar miały dożynki prezydenckie organizowane od 1927 roku w Spale pod patronatem prezydenta Ignacego Mościckiego. Ostatnie takie dożynki odbyły się w 1938 roku i dopiero przywrócił je w 2000 roku prezydent Aleksander Kwaśniewski.

Markowice 1997


Stodoły 2003






Pierwsze Dożynki Archidiecezjalne 1996 w Strzelnie







W tle kapeli podwórkowej „Strzelnioki Swojskie Chłopoki” wieńce z całej archidiecezji. Po dożynkach w 1996 roku „Pałuki” informowały - Cuda ze zboża: Do końca października w Miejsko-Gminnym Ośrodku Kultury i Rekreacji w Strzelnie można oglądać wystawę wieńców dożynkowych wykonanych przez parafie Archidiecezji Gnieźnieńskiej. Strzelno było w tym roku gospodarzem dożynek diecezjalnych. Na uroczystość przyjechał arcybiskup gnieźnieński Henryk Muszyński, wicewojewoda bydgoski Eugeniusz Kłopotek i wiele innych osobistości. Na ręce księdza arcybiskupa złożono 56 wieńców dożynkowych, które trafiły do Miejsko-Gminnego Ośrodka Kultury i Rekreacji. Wszystkie wieńce zostały wykonane z tegorocznych zbóż - wszystkie są piękne. Niektóre z nich to prawdziwe dzieła sztuki. Nawiązują do tradycji religijnych i patriotycznych. Z kłosów zboża powstały całe zagrody gospodarskie, wiatraki mielące zboże itp. Jednym słowem warto wybrać się na wystawę, aby nacieszyć oko.































Przywołując tradycję dożynkową, jaka od dziesiątek lat towarzyszy strzelnianom, zazwyczaj sięgamy do publikacji poświęconych kulturze ludowej, do informacji prasowych, a szczególnie zdjęć, które najbardziej obrazują ten starodawny zwyczaj ludowy. Na ten przykład 7 sierpnia 1937 roku odnotowano w prasie o zamkniętej imprezie, która odbyła się w lokalu Wiktora Piątkowskiego w Strzelnie. Były to dożynki, urządzone przez posiadacza ziemskiego Jana Balcerzaka dla pracowników jego dużego gospodarstwa, które znajdowało się przy ul. Polnej (współcześnie przy ul. Tadeusza Kościuszki, które jest nadal prowadzone przez jego potomków). Podobnie działo się po majątkach ziemskich i w dużych gospodarstwach rolnych. Pamiętam, że jeszcze w latach 70. przywoływano stare opowieści, jak to zabawy dożynkowe kończyły się również bijatykami. Trafiłem nawet na artykuł w „Pałuczaninie” z 1935 roku, na którego łamach odnotowano, iż: na „Wieńcowem” w Bożejewicach pod Strzelnem w nocy z 31 sierpnia na 1 września został dotkliwie pobity przez kilku osobników robotnik Rosiński. Ale nie generalizując zachowań na tego rodzaju zabawach wystarczy przywołać piękne zwyczaje i obrzędy dworskie, włościańskie czy nawet miejskie. Tak, miejskie przedstawienia w tzw. ogrodach i parkach organizowane przez restauratorów we współpracy z Kółkiem Rolniczym, Kółkiem Włościańskim oraz Kółkami Ziemian i Ziemianek.

Dożynki Gminno-Parafialne we Wronowach 2014

 















Dożynki Parafialne w Strzelnie 2014 































Po II wojnie światowej dożynki przybrały charakter ideologiczny, związany z władzą ludową. Organizowano je i w wymiarze lokalnym - w poszczególnych pegeerach i rolniczych spółdzielniach produkcyjnych - gminnym i jako wydarzenie ogólnopaństwowe, tzw. dożynki centralne. Po 1980 roku dożynki po raz kolejny zmieniły swój charakter, pozostając świętem rolniczego stanu, stały się jednocześnie uroczystością wyznaniową, religijną i dziękczynieniem składanym Bogu i Matce Bożej za szczęśliwie zakończone żniwa i zebrane plony. Powrócono do tradycji dożynek parafialnych. Na wzór tych z przeszłości formują się barwne pochody dożynkowe z wieńcami, które rolnicy, działkowcy, leśnicy składają w kościołach, przy ołtarzu wraz z innymi płodami ziemi. Zwyczajem stały się tłumne pielgrzymki chłopskie do miejsc świętych, miejsc kultu religijnego, zwłaszcza do sanktuariów maryjnych, a w tym również do największego sanktuarium polskiego na Jasnej Górze w Częstochowie. Tu właśnie odbywają się największe i niezwykle uroczyście obchodzone dożynki polskie. Zainicjowane zostały 5 września 1982 roku przez Komisję Duszpasterstwa Rolników i miały swój strzeleński akcent. Wówczas starostą dożynek był dr inż. Ryszard Stanek z Sokolnik - dyrektor Klubu Dobrego Rolnika przy strzeleńskim Prymasowskim Uniwersytecie Ludowym (PULS). Była również delegacja pod przewodnictwem proboszcza strzeleńskiego ks. kan. Alojzego Święciochowskiego.

Dożynki Parafialne w Strzelnie 2021






Dożynki Gminno-Parafialne w Strzelnie 2023


 

Mimo tego, iż nie wszystkie elementy dawnego świętowania występują dzisiaj - dożynki są niezwykle popularnym świętem (parafialnym, gminnym lub powiatowym), będącym okazją do spotkania dla lokalnych społeczności: organizowane przez włodarzy dla mieszkańców - na terenach rolniczych. Od kilkudziesięciu już lat ważna jest konkursowa rywalizacja - najczęściej kół gospodyń wiejskich - na najładniejszy, najbardziej tradycyjny lub najciekawszy wieniec, z obowiązkową dziękczynną mszą świętą, zapewniającym liczne atrakcje festynem i zakończone - jak przystało na dożynki - wspólną zabawą.