wtorek, 20 maja 2025

Sukowy. Dzieje z czasów Leclerców - cz. 2

 Sukowy, elewacja frontowa pałacu - 2018 r. 

W kolejnej wyprawie wehikułem czasu do historycznych Suków zatrzymamy się w latach przełomu XIX i XX w. Pomijam w swojej opowieści burzliwe dzieje miejscowości w czasie powstania styczniowego 1863-1864, które zasługują na oddzielne opracowanie. W tej części poznamy nowych właścicieli, a szczególnie samego dziedzica, Belga z pochodzenia Josefa Leclercqa. Udało mi się dotrzeć do niemieckich źródeł, które bardziej rozjaśniają nam jego sylwetkę niż dotychczasowe próby przedstawiania pana na Sukowach w różnych publikacjach. 

Leclercowie na Sukowach 

Po zakupie dóbr Sukowy Augusta Pelet-Narbonne gospodarzyła na nich zaledwie trzy lata i w 1890 roku odsprzedała je za sumę ponad 800 tys. marek Belgowi Josefowi Leclercqowi. Nowy dziedzic żonaty był z Niemką pochodzącą z Pokrętu w Meklemburgii, Luize Howitz. Leclercqowie stali się właścicielami dóbr Sukowy wraz z oddalonym o ok. 2 km na zachód folwarkiem Rechta, w którym znajdowały się: stodoła, stajnia ze źrebięciarnią, obora oraz dwa budynki mieszkalne. W 1890 roku dobra rycerskie Sukowy z Rechtą tworzyły okręg dworski liczący 20 domów mieszkalnych z 325 mieszkańcami. Obszar jego wynosił 740 ha, w tym: 678 ha gruntów ornych, 25 ha łąk, 18 ha lasów.

Sukowy tuż przed zakupem przez Leclercqa - plan majętności z 1889 r.

Do majętności rycerskiej Sukowy przypisany był stały mandat do sejmiku powiatowego, dlatego też Leclercq był radcą powiatowym (radnym) w Radzie Powiatu w Strzelnie. 12 stycznia 1900 roku Leclercq powiększył swoje dobra kupując odległe o ok. 3,5 km na wschód  Baranowo. Majątek ten liczył 530 mórg i został przez niego zakupiony od właściciela ziemskiego Stubenraucha za sumę 270 tys. marek. Zarządcą w Baranowie został Johan Eissinger - księgowy majątkowy. Pod koniec 1901 roku Leclercq został wybrany na członka Izby Rolniczej w Bydgoszczy. W kwietniu 1902 roku niemieckojęzyczna prasa - „Kujawischer Bote” i „Thorner Presse” donosiły, że właściciel majątku Sukowy, pan Leclercq zakłada firmę przetwórstwa buraków, nową cukrownię. Jak podano plan zakłada budowę cukrowni, która powstanie pod warunkiem, że przyszli dostawcy zakontraktują 6 tys. mórg pod uprawę buraków cukrowych. Jeśli fabryka powstanie, to zostanie ona połączona linią kolei wąskotorowej w kierunku do Jerzyc i Włostowa - Lostau. Niestety inwestycja ta nie doszła do skutku. Z kolei w 1903 roku zarejestrował on w Królewskim Sądzie Rejonowym pod numerem 57 firmę o nazwie „Josef Leclercq”. W tym samym czasie nabył od Jana Gawrońskiego - oddalony o ok. 1,5 km na północ - folwark Słabęcin. W 1905 roku dobra sukowskie liczyły łącznie 999 ha, w tym gruntów ornych 926 ha, a dochód z nich wynosił 21110 marek. W 1913 roku areał ich zwiększył się do 1167 ha, w tym gruntów ornych 1103 ha.

Dawny wjazd reprezentacyjny - zima 2008 r.

W dobrach Sukowy od czasów dziedzica Morawskiego znajdowała się cegielnia (początek lat 70. XIX w.). Po nabyciu Suków, w 1890 roku Leclercq cegielnię unowocześnił i zwiększył jej moc przerobową, a w późniejszych latach ją rozbudował o piec pierścieniowy i komin o wysokości ok. 65 m. Zlokalizowana była ona na wschód od parku przydworskiego. Rozebrana została ok. 1930 roku, (obecnie w miejscu tym znajduje się niewielki zagajnik). Zarząd Dóbr Sukowy zatrudniał wielu rzemieślników, dzięki którym mógł stać się samowystarczalnym i realizować wiele inwestycji. Każde zapotrzebowanie na fachowców ogłaszał w prasie regionalnej, jak na przykład w 1908 roku, kiedy to Zarząd Dóbr Sukowy poszukiwał stelmacha z dwoma pomocnikami oferując wysokie uposażenie.

W 1913 roku w obsadzie inwentarza było 79 koni, 468 szt. bydła w tym 72 szt. krów mlecznych oraz 185 szt. trzody chlewnej. Całość przynosiła dochód w wysokości 25353 marek i pod tym względem plasowała majątek na czwartym miejscu w powiecie strzeleńskim ex aequo z Polanowicami z dochodem 25 871 marek: po Kobylnikach - 35 554 marki, Markowicach - 31 416 marek, Waldau (Strzelno Klasztorne) - 27 113 marek.

Josef Leclercq    

Trudno trafić na informacje rodzinne o Leclercqach. Usilne i żmudne poszukiwania pozwoliły mi dotrzeć do niektórych danych, które rozjaśniają nam postać właściciela Suków. Ze szczątkowych informacji wiemy, że właściciel dóbr Sukowy Josef - Józef był obywatelem niemieckim, z pochodzenia Belgijczykiem. Josef - jak czytamy na płycie nagrobnej - urodził się 26 kwietnia 1865 roku w Olne, miasteczku leżącym w Walonii w prowincji Liége (Belgia). Nic więcej nie udało mi się ustalić o rodzicach, ani o jego latach młodzieńczych. Wiadomym jest, że w Liége żyła rodzina prawnicza Mathieu Leclercqa, późniejszego ministra sprawiedliwości w rządzie belgijskim, którego przodkiem był Olivier Leclercq. Najprawdopodobniej Josef był potomkiem owego Oliviera. Ale pozostawmy to w sferze domniemania. Przed zakupem kujawskiej majętności Josef  trafił do Wielkiego Księstwa Meklemburgii i tam zawarł związek małżeński z Luize Howitz córką Heinricha Howitza i Anny Howitz z domu Rust posiadaczy ziemskich, którzy byli właścicielem majątku Pokrent koło Lützow w Meklemburgii. Leclercqom urodziła się córka Margarethe - Małgorzata, zamężną Heidenheim. W 1890 roku Josef nabył Sukowy - miał wówczas zaledwie 25 lat. Musiał dysponować już wówczas pokaźną sumką, płacąc za Sukowy i Rechtę 800 tys. marek. Prawdopodobnie częścią owej sumy był długoterminowy kredyt hipoteczny. 23 sierpnia 1906 roku Leclercq stał się właścicielem kolejnych dóbr, tym razem spadłych mu po teściu Heinrichu Howitzu. Sprawę spadkową prowadził jego pełnomocnik przed urzędem i sądem w Wittenburgu. Była to majętność alodialna Pokrent koło Lützow z folwarkami: Neuendorf i Alt-Pokrent o areale 1567 ha. Rodzina Howitzów dobra te trzymała od 1859 roku. Josefa Leclercqa, jako właściciela tych dóbr wymieniano tutaj w latach 1906, 1908, 1913, 1921 i 1924. Następnie właścicielką majętności Pokrent została córka Margarethe Heidenheim z domu Leclercq.

Dwór w Pokrencie - Meklemburgia

Przy okazji dziedziczenia spadku dowiadujemy się, że posiadacz ziemski Josef Leclercq z majątku Sukowy w Prowincji Poznańskiej (sprawę prowadził jego pełnomocnik) 10 października 1906 roku w Schwerinie otrzymał obywatelstwo Wielkiego Księstwa Meklemburgii, kraju związkowego w ramach drugiego Cesarstwa Niemieckiego. Pozwoliło mu to na pełnoprawne dziedziczenie dóbr Pokrent. Zatem, domniemywać możemy, że do tegoż roku Josef Leclercq nie był obywatelem Rzeszy Wilhelmińskiej w pełnym tego słowa znaczeniu, skoro nadano mu obywatelstwo kraju związkowego w 1906 roku. Od tego też czasu możemy Josefa uznawać za Niemca pochodzenia belgijskiego. U miejscowych Leclercq cieszył się przychylnością, a to między innymi dlatego, że nie angażował się w życie polityczne prowincji. 

Bavaria Hotel w Merano - lata międzywojenne.

Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości i po powstaniu wielkopolskim, początkowo Sukowy wyznaczono do likwidacji i parcelacji. Na skutek odwołań  i przyjęcia przez Leclercqa i jego bliskich obywatelstwa polskiego, w 1922 roku władze polskie odstąpiły od decyzji. Zapewne wpływ na to miał ogromny datek przekazany przez Leclercqa na cele filantropijne. Cytując „Dziennik Kujawski” (1920, nr 83) dowiadujemy się, że: - Tutejszy właściciel ziemski, pan Leclercq z Suków, ofiarował na cele filantropijne tutejszemu powiatowi 100 000 marek. Jest to niejako wynagrodzenie za prawo przynależności do państwa polskiego. Pan Leclercq jest rodem belgijczyk i jeden z największych magnatów osiadłych na Kujawach. Pieniądze te będą rozdzielone na poszczególne gminy. Pan Leclercq zawsze się kierował słusznym uczuciem względem Polaków. Ponadto  troszczył się o warunki socjalno-bytowe pracowników majątkowych: budując im mieszkania, wypłacając deputaty w naturaliach i ponosząc koszty utrzymania dla każdej rodziny jednej krowy we wspólnej, pracowniczej oborze. Po wojnie część tej obory użytkowana był przez GS SCH w Kruszwicy jako punkt skupu żywca.

Miejsce spoczynku Josefa Leclercqa w parku przypałacowym w Sukowach - foto. z 1988 r.

On sam jednak niezbyt dobrze znał język polski, choć w mowie sobie radził. W 1924 roku poszukując księgowego zaznaczył, by ów znał biegle język niemiecki i żądał, by podanie o pracę było napisane w tymże języku. W czasie jego rządów w skład majątku wchodziły 4 wsie - folwarki: Sukowy, Rechta, Słabęcin i Baranowo, razem 1 161ha. Majątek prowadził uprawę: żyta, pszenicy, jęczmienia, grochu i ziemniaków w dużej części jako materiał siewny i sadzeniaki. Dużą produkcję stanowiły również buraki cukrowe. Między innymi w 1919 roku na areale 198 ha uprawiał jęczmień odmiany Hanusia - II odsiew; 19 ha ziemniaków sadzeniaków odmiany Industrie - II odsiew; 65 ha ziemniaków sadzeniaków odmiany Kujawien - oryginał; 25 ha ziemniaków sadzeniaków odmiany Wohltmann 34 - I odsiew. W 1920 roku na areale 198 ha ponownie uprawiał jęczmień odmiany Hanusia - II odsiew.

Majątek Sukowy prowadził intensywną produkcję rolną, posiadał własną konną kolejkę polową z wagonami do transportu ziemniaków, buraków i innych płodów rolnych. Na wyposażeniu znajdował się zestaw pługa parowego, garnitury omłotowe, ciągniki rolnicze oraz zestawy maszyn i narzędzi uprawowych. Ponadto majątek posiadał oddzielny spichrz nasienny z urządzeniami czyszczącymi i suszącymi - aparat do suszenia zboża z mechanicznym napędem. Produkcję mleka i buraków odbierały spółki cukrownicza i mleczarska z Kruszwicy. W obrębie całej majętności (Sukowy, Rechta, Słabęcin i Baranowo) znajdowało się kilkadziesiąt (ok. 100) budynków murowanych.

Inskrypca na grobie Leclercqa - 2018 r.

Leclercqowie dużo podróżowali i to w celach gospodarczych, nadzorując majątek w Pokrent w Meklemburgii, jak również rekreacyjnych i zdrowotnych, udając się do europejskich kurortów. Podczas jednej z takich podróży dla poprawienia zdrowia Józef Leclercq zmarł. liczył wówczas 63 lata, a zejście miało miejsce 4 maja 1928 roku w Meran (Merano, Włochy). Jego zwłoki małżonka sprowadziła do Suków i tutaj zostały pochowane, w specjalnie zbudowanym grobowcu, który istnieje do dziś po drugiej stronie stawu w parku przypałacowym.

Foto.: M. Kujawa, M. Przybylski, J. Nowiński, Archiwum Bloga, Internet domena publiczna.


piątek, 16 maja 2025

Najstarszy przywilej dla Strzelna - Bulla...

Rysunek tympanonu fundacyjnego kościoła św. Trójcy i Najświętszej Marii Panny w Strzelnie ze zbiorów Muzeum Narodowego w Krakowie.
 

Bulla Celestyna III dla Strzelna

Bulla papieża Celestyna III dla Strzelna z 9 kwietnia 1193 roku to najstarszy z zachowanych do dziś dokument, który potwierdza posiadłości i przywileje klasztoru norbertanek pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny w Strzelnie. Dokumentem tym Papież na prośbę przeoryszy Beatrycze wziął klasztor strzeleński pod opiekę Stolicy Apostolskiej, nadając mu liczne przywileje, które przyczyniły się do rozwoju klasztoru i jego wpływów gospodarczych. Bulla formalnie zatwierdzała posiadłości klasztoru w Strzelnie, co przyczyniło się do wzmocnienia jego pozycji i zabezpieczenia jego majątku. Zaś nadanie licznych przywilejów gospodarczych pozwoliło klasztorowi na rozwój i zwiększenie dochodów, co miało wpływ na jego rozwój i działalność. Bulla była ważnym symbolem statusu i wpływu klasztoru w Strzelnie, podkreślając jego znaczenie jako ośrodka religijnego i kulturalnego. 

Tympanon fundacyjny kościoła św. Trójcy i Najświętszej Marii Panny w Strzelnie.

A oto treść Bulli:

Biskup Celestyn, sługa sług Bożych, umiłowanym w Chrystusie córkom Beatrycze, pani klasztoru Najświętszej Marii Panny w Strzelnie, i jej siostrom, obecnym i przyszłym, które złożyły śluby zakonne, na wieczną pamięć.

Stolica Apostolska udziela opieki roztropnym dziewicom, które pod wpływem obowiązku religijnego zapalają swoje lampy i przygotowują się przez uczynki świętości na spotkanie ze swym Oblubieńcem, aby czasem napór jakiejkolwiek lekkomyślności nie odwiódł je od zamierzonego celu lub, nie daj Boże, nie złamał mocy ich świętej religii. Dlatego też, umiłowane córki w Chrystusie, z łaski swojej przystajemy na wasze słuszne prośby i przyjmujemy wspomniany klasztor, w którym jesteście zniewolone z boskiego posłuszeństwa, pod opiekę błogosławionego Piotra i naszą, i dzielimy przywilej niniejszego pisma.

Archiwum Państwowe w Bydgoszczy, Klasztor Norbertanek w Strzelnie, sygn. 1

Przede wszystkim postanawiają, że: zakon kanoniczek, o którym wiadomo, że został ustanowiony w tym samym miejscu zgodnie z wolą Boga oraz regułą i konstytucją braci premonstratensów błogosławionego Augustyna, będzie tam nienaruszalnie przestrzegany na wieki.

Ponadto, wszelkie posiadłości, wszelkie dobra, które tenże klasztor posiada obecnie sprawiedliwie i kanonicznie, lub w przyszłości na mocy koncesji papieży, hojności królów lub książąt, ofiar wiernych lub w inny sprawiedliwy sposób, mogą być nabyte, za pozwoleniem Pana, tobie i twoim następcom, i pozostaną nienaruszone. W którym to uznaliśmy za właściwe wyrażenie: samo miejsce, w którym znajduje się wspomniany klasztor ze wszystkimi jego przynależnościami; wieś Sarbicko, wieś Clodava (?), wieś Ostrovite (Ostrowite), wieś Belsco (Bielsko), wieś Centiwsko (Ciencisko), wieś Goplo (Gopło), wieś Stronbodr (Srodoń), wieś Crosna (?), wieś Radomin z karczmą, wieś Strelno (Strzelno) z karczmą i dziesięciny wszystkich tych wsi; wieś Loiovo (Łojewo), wieś Bitom (Bytoń), wieś Strosowo (Stróżewo) z dziesięciną. W Novum Wlodizlaw (Inowrocław) dziewiąty targ, w Mątwa (Mątwy) most i tawerna, w Cruswick (Kruszwica) dziewiąty denar, w Quecissow (Kwieciszewo) dziesiąty targ.

Niech nikt nie waży się żądać od was dziesięciny za pracę, którą wykonujecie własnymi rękami lub własnym kosztem, albo za wyżywienie waszych zwierząt. Możesz też przyjmować do nawrócenia osoby wolne i absolutne, uciekające od świata, i zatrzymywać je bez sprzeciwu.

Zabraniamy ponadto, aby któraś z waszych sióstr, po złożeniu ślubów w tym samym miejscu, mogła opuścić to miejsce bez pozwolenia swego pana; Niech jednak nikt nie ośmiela się zatrzymywać osoby, która odchodzi bez uprzedzenia w postaci listu pospolitego. W tym celu zabraniamy również, aby jakikolwiek biskup lub ktokolwiek inny żądał od was i przyjmował z dziesięciny więcej, niż wymagali dotychczas ich poprzednicy.

Ponieważ jednak na terenie kraju obowiązuje ogólny interdykt, wolno wam odprawiać nabożeństwa przy zamkniętych drzwiach, wykluczeniu ekskomunikowanych i objętych interdyktem, nie dzwonieniu w dzwony i ściszeniu głosu. Otrzymacie krzyżmo, olej święty, konsekracje ołtarzy lub bazylik oraz święcenia duchownych, którzy mają otrzymać święcenia od biskupa diecezjalnego; jeśli rzeczywiście jest katolikiem i posiada łaskę apostolską Stolicy Apostolskiej, i pragnie udzielić ci jej bezpłatnie i bez żadnej niegodziwości lub przymusu. W przeciwnym wypadku możesz zwrócić się do wybranego przez siebie biskupa, mając łaskę i apostolską wspólnotę Stolicy Apostolskiej, która, wsparta naszym autorytetem, udzieli ci tego, o co prosisz.

Zabraniamy ponadto, aby nikt na terenie twojej parafii nie ośmielił się wybudować nowej kaplicy lub kaplicy bez zgody biskupa diecezjalnego i ciebie, z zachowaniem przywilejów papieży. W tym celu stanowczo zabraniamy pobierania nowych i nieuzasadnionych opłat przez arcybiskupów, biskupów, archidiakonów, dziekanów i innych osób duchownych i świeckich. Postanawiamy także, że pochówek w samym miejscu jest wolny, aby nikt nie mógł sprzeciwiać się pobożności i ostatecznej woli tych, którzy postanowili być tam pochowani, chyba że zostali ekskomunikowani lub objęci interdyktem; nie naruszając jednak sprawiedliwości kościołów, z których zabierane są ciała zmarłych.

Ponadto macie wolną władzę, mocą naszego upoważnienia, aby wykupić i prawnie zwolnić z ich rąk dziesięciny i posiadłości należące do prawa waszych kościołów, a będące w posiadaniu osób świeckich, i zwrócić je kościołom, do których należą. Ale za twoją zgodą, obecna gospodyni tego miejsca albo którakolwiek z twoich następców, niech nie stosuje tam żadnego podstępu ani przemocy, chyba że siostry, za wspólną zgodą lub część sióstr, zapewnią zdrowszy wybór zgodnie z bojaźnią Bożą i regułą błogosławionego Augustyna.

Pragnąc także z ojcowską troską zadbać o wasz pokój i spokój na przyszłość, zabraniamy, pod groźbą anatemy, mocą władzy apostolskiej, aby w obrębie waszych domów lub stodół nikt nie dopuszczał się rabunku lub kradzieży, nie podpalał, nierozważnie porywał lub zabijał człowieka, ani nie ośmielał się stosować przemocy. Dlatego postanawiamy, że nikomu, pod żadnym pozorem, nie wolno lekkomyślnie niepokoić ww. klasztoru ani zabierać jego dóbr, zatrzymywać lub pomniejszać tego, co zostało zabrane, ani też nękać go jakimkolwiek prześladowaniem; ale niech wszystkie rzeczy pozostaną nienaruszone, dla zarządzania którymi i utrzymania których zostały udzielone z pobożną hojnością, a będą pożyteczne dla wszelkiego rodzaju celów; bez uszczerbku dla autorytetu Stolicy Apostolskiej i kanonicznej sprawiedliwości biskupa diecezjalnego. Jeżeli zatem w przyszłości jakaś osoba duchowna lub świecka, znając tę ​​stronę naszej konstytucji, spróbuje lekkomyślnie wystąpić przeciwko niej, to po drugim lub trzecim ostrzeżeniu, jeśli nie naprawi swojej winy poprzez stosowne zadośćuczynienie, zostanie pozbawiona władzy, czci i godności i uzna się za winną na mocy Bożego sądu popełnionej nieprawości, a także zostanie odłączona od najświętszego Ciała i Krwi Boga oraz naszego Pana i Odkupiciela Jezusa Chrystusa, a w ostatecznym rozrachunku podlegać będzie Bożej zemście. A tym wszystkim, którzy na tym samym miejscu przestrzegają swoich praw, niech będzie pokój naszego Pana Jezusa Chrystusa, aby i tutaj mogli zebrać owoc dobrych uczynków i znaleźć nagrodę wiecznego pokoju z surowym Sędzią. Amen. Amen. Amen.

Ja, Celestyn, biskup św. Kościoła Katolickiego.

Po papieżu następują podpisy hierarchów kościelnych w brzmieniu:

† Ego Pandulphus basilice XII Apostolorum presbyter cardinalis ss.

† Ego Melior sanctorum Iohannis et Pauli presbyter cardinalis tituli Pamachii ss.

† Ego Iordanus presbyter cardinalis sancte Pudentiane tituli Pastoris ss.

† Ego Iohannes tituli sancte Clementis cardinalis, Viterbiensis et Tuscanensis episcopus ss.

† Ego Romanus tituli sancte Anastasie presbyter cardinalis ss.

† Ego Guido presbyter cardinalis sancte Marie Transtiberim tituli Calixti ss.

† Ego Hugo presbyter cardinalis sancte Martini tituli Equitii ss.

† Ego Iohannes tituli sancte Stephani in Celiomonte presbyter cardinalis ss.

† Ego Sofredus tituli sancte Praxedis presbyter cardinalis ss.

† Ego Gratianus sancte Cosme et Damiani diaconus cardinalis ss.

† Ego Gregorius sancte Marie in Porticu diaconus cardinalis ss.

† Ego Gregorius sancte Marie in Aquiro diaconus cardinalis ss.

† Ego Gregorius sancte Georgii ad Velum aureum diaconus cardinalis ss.

† Ego Lotarius sancte Sergii et Bachi diaconus cardinalis ss.

† Ego Nycolaus sancte Marie in Cosmidyn diaconus cardinalis ss.

† Ego Albinus Albanensis episcopus ss.

† Ego Octavianus Hostiensis et Velletrensis episcopus ss.

† Ego Iohannes Prenestinis episcopus ss.

† Ego Petrus Portuensis et sancte Rufine episcopus ss.

Dano na Lateranie przez św. Idziego, diakona św. Mikołaja, w więzieniu Tuliańskim, 5 kwietnia, w XI Indykcję, w Niedzielę Wcielenia, w roku 1193 po Chrystusie, za pontyfikatu papieża Celestyna III w drugim roku.

 

wtorek, 13 maja 2025

Sukowy. Dzieje z czasów Leclerców - cz. 1

Sukowy. Do 1945 r. reprezentacyjna brama wjazdowa wraz z oficyną, w której mieszkał pałacowy szofer - 2018 r.

Sukowy. Dzieje z czasów Leclerców cz. 1

Wstęp

Od ponad pół wieku interesuję się ziemiaństwem pogranicza kujawsko-wielkopolskiego. Odwiedzam miejscowości, w których znajdują się pozostałości ich dawnej świetności - dwory, pałace, parki, zabudowania folwarczne, cmentarze. Już jako uczeń technikum rolniczego - a był to schyłek lat 60. i początek lat 70. minionego stulecia - poznawałem ówczesne pegeery, w większości zabudowane starymi dworami i budynkami, które nosiły ślady dawnej ich świetności. Praktykę zawodową odbyłem w Karczynie, dawnym majątku Kościelskich, a staż pracy w Markowicach. Przez pół roku poznałem Górki, Rzadkwin, Kruszę Zamkową, Żerniki oraz sąsiednie Żegotki i Bożejewice. Wówczas też zacząłem zbierać informacje o majątkach ziemskich i ziemiańskich rodzinach, szczególnie od ludzi którzy pamiętali czasy przedwojenne i ostatnich dziedziców z pogranicza. Moim dorobkiem stało się opisanie bezpowrotnie minionych dziejów ziemiaństwa i to tego naszego rodzimego, jak i niemieckiego. Zebrało się tego kilkadziesiąt rodów i miejscowości z nimi związanych, ciągle uzupełnianych za sprawą nawiązywania kontaktów z potomkami oraz docierania do archiwów gromadzących spuściznę minionych czasów, jak chociażby bardzo popularny ostatnio serwis Narodowego Instytutu Dziedzictwa, który w nowoczesny i kompleksowy sposób udostępnia informacje o obiektach zabytkach. Na portalu można odnaleźć opisy dworów, pałaców, folwarków, dokumentację, archiwalne i aktualne zdjęcia obiektów - innymi słowy kopalnia wiedzy.

Sukowy, zachodnia elewacja frontowa pałacu. W prawym dolnym narożniku fragment roweru, którym odbywałem wycieczkę rekreacyjną - 2018 r.

Jedną z ciekawszych miejscowości są Sukowy w gminie Kruszwica. Wieś, a niegdyś wzorowa majętność ziemska, leży 6,8 km od Strzelna i 8,2 km od Kruszwicy. Od zachodu graniczy z gminą Strzelno i wsiami: Książ, Młynice; od północy z - Janikowem, Polanowicami i Słabęcinem; od wschodu z - Baranowem i Chrosnem wszystkie w gminie Kruszwica oraz od południa z - Mirosławicami, Witkowem i Kijewicami w gminie Strzelno. W skład wsi wchodzi również przysiółek Rechta, w którym znajduje się kościół parafialny pw. św. Barbary. W części południowo-zachodniej, grunty przecina kanał Ostrowo-Gopło, pobudowany korytem dawnego cieku wodnego - rzeczki Rechty. Poza wsią właściwą, zabudowania ciągną się przy drogach w kierunkach: Młynice, Książ, Polanowice i odbicie na Słabęcin, Kruszwica, Chrosno i Mirosławice. Na jej obszarze w części centralnej i południowo-wschodniej znajdują się dwa niewielkie kompleksy leśne.

W lipcu 2018 roku w drodze do Kruszwicy - odbywając wycieczkę rowerową - trafiłem tutaj po raz ostatni. Było to rok po wielkim pożarze, którego płomienie strawiły wnętrze wielkiego, blisko 120-letniego spichrza zbożowego. We wsi pozostało jeszcze wiele budynków, które świadczą o bogatych - w dosłownych tego słowa znaczeniu - dziejach. Wymienię z nich kilka: niegdyś piękny (dzisiaj komunalny) neobarokowy pałac, wokół niego ponad pięciohektarowy park z oficynami dworskimi (5), dwie wielkie obory, potężna murowana stodoła - przebudowana na spichrz, dwa dwunastoraki - dwunastorodzinne domy pomajątkowe oraz swoisty i rzadko spotykany pod względem architektonicznym ewenement - potężne, betonowe, okrągłe silosy na kiszonkę… 

Sukowy, dwór. Zachodnia elewacja frontowa - 1986 r.

Dzieje w pigułce

Nazwę miejscowości Sukowy możemy wywieść od starosłowiańskiego imienia Sułek, Sułko (1125), Sulek, Sulko. Ks. prof. Stanisław Kozierowski pisząc o znaczeniu nazw topograficznych w odniesieniu do Sukowych odnotował, że dawniej był to Sulków pod Strzelnem, pisany również Suków, a wcześniej Sułków. Podaje również nazwy zapisane na starych pergaminach: w roku 1357  jako Sulkow, w 1358 r. - Sulcow. W 1357 roku wymieniani są stąd Mikołaj i Wacław. W 1405 roku odnotowano pochodzącego stąd Dobiesława de Sukowo, w 1436 roku Mikołaj i Chwał, a w 1557 r. pisano Szukowi i Sukowi. Nazwa miejscowości przeszła w XV w. na nazwisko Solkowski, Sulkowski, a później ewoluowała w Sukowski i zapisywana była de Sukowski. Np.: 1542 r. Mikołaj Sukowski z powiatu kruszwickiego.

Sukowy, dwór. Staw i wschodnia elewacja ogrodowa - 1986 r.

Ciekawostką jest, że właściciele dóbr Sukowy byli fundatorami kaplicy - kościółka drewnianego w pobliskiej Rechcie. Ks. Stanisław Kozierowski wskazuje, że pierwszy kościółek w Rechcie, zwanej wówczas Rzechtą, wystawili właściciele Sukowych, Sułkowie - Sukowscy. Edmund Callier wymienia około 1560 r. na Sukowych Wojcińskiego z 1 łanem kmiecym, pannę Grabską z 2 łanami i 7 zagrodnikami, a także Wojciecha Łęskiego z 2 łanami i jednym zagrodnikiem. Znajdujemy również informację z roku 1577, jakoby bezimienna panna ufundowała kościółek w Rechcie. Zapewne była to jedna z Grabskich? Również domniemywać możemy że budowę tego pierwszego kościółka zawdzięczamy Tomaszowi Łęskiemu de Sukowy i rodzinie kasztelanów kruszwickich, Grabskich, z których kasztelan kruszwicki Andrzej syn Jana - również kasztelana kruszwickiego - trzymał Sukowy, jako ich dziedzic, przed 1600 rokiem.

Sukowy, spichrz - 1988 r.

Grabscy dzierżyli tutejsze włości przez ok. 200 lat. W 1622 roku dobra trzymał syn Andrzeja Mikołaj Grabski - wymieniany również w 1638 roku. Żonaty z Izabelą Dembińską miał synów: Wacława, Stefana i Marcina. Po jego śmierci (1645 r.) ok. 1646 roku dobra przeszły w ręce Stefana Grabskiego - wymieniany był w 1664, 1668, 1673, 1675, 1677, 1680, 1682, 1686, 1689 roku. Stefan zmarł ok. 1694 roku. W 1717 r. nabył Sukowy wraz z przyległościami za sumę 25.000 złp. od Marianny z Grabskich Orzelskiej i jej siostry Teresy z Grabskich Chłapowskiej, córek Stefana i Zofii z Stopkowskich, ich kuzyn Wacław Grabski z Rucewa, syn Stanisława i Marianny z Wilczyńskich. W 1719 roku wymieniony został jako pan na Sukowach i Rucewie. W 1722 roku już nie żył, a dobrami zarządzała wdowa Eleonora z Cieleckich Grabska (ślub 1717 r.). W 1753 roku dobra tutejsze nadal trzymali Grabscy.

Sukowy, spichrz - 2012 r.

Według ksiąg wieczystych do 1786 roku dobra trzymał Józef Wilxicki (Wilksicki), a po nim odziedziczyły w 1787 roku majątek jego córki: Maria Zambrzuska z domu Wilxicka, Victoria Jastrzembowska z domu Wilxicka, Anna Wilxicka i Józefata Wilxicka. Z kolei w 1791 roku właścicielem dóbr Sukowy z przyległościami był chorąży Józef Rożniecki, który majętność sprzedał w 1806 roku kapitanowi wojsk francuskich Ignacemu Rakowskiemu. Żonaty z Antoniną z Mieczkowskich miał urodzonych w Sukowach i ochrzczonych w Polanowicach: córkę Annę (ur. 10 kwietnia 1790 r.) i syna Wincentego Ignacego (ur. 22 stycznia 1798 r.). Anna była dwukrotnie zamężna: w 1811 roku z Stefanem Janem Oskierko oraz już jako wdowa w 1817 roku z Feliksem Chmieleckim. Oba śluby miały miejsce w Polanowicach. Ignacy Rakowski jako wdowiec w 1811 roku poślubił w Polanowicach Teresę Głuszyńską. W 1821 roku Sukowy trzymają: zięć Ignacego kapitan Feliks von Chmielecki i córka Anna Chmielecka z domu Rakowska. W 1827 roku znajdujemy ogłoszenie o pięcioletniej dzierżawie majątku Sukowy oraz wiatraku z gruntem młynarskim. 

Z rąk Rakowskich Sukowy przeszły w 1834 roku w posiadanie Józefa herbu Jastrzębiec Zawadzkiego. Przed ślubem Józef dziedzic dóbr Sukowy, urodzony w 1799 roku w Łąkocinie, zawarł 5 listopada 1835 roku kontrakt przedmałżeński o wspólnocie majątkowej z narzeczoną Uną Boną herbu Prawdzic Karłowską urodzoną w 1810 roku. Ślub zawarli krótko po tym w Polanowicach - 18 listopada 1835 roku. Zawadzcy mieli syna Władysława oraz córkę Wandę Marię zamężną za Stefana herbu Jastrzębiec Ulatowskiego - właściciela Racic i Baranowa. W 1837 roku Sukowy liczyły 13 dymów i 130 mieszkańców. Wraz z Rechtą (5dymów i 27 mieszkańców) tworzyły okręg dworski. W latach 1852-1858 cały okręg liczył około 215 mieszkańców. 

Sukowy, pożar spichrza w nocy z 18 na 19 maja 2017 roku.
Sukowy, dogaszanie pożaru spichrza - poranek 19 maja 2017 roku.

Józef Zawadzki zmarł 15 kwietniu 1861 roku w Sukowach, a małżonka Bona 1 września 1866 roku w Giżewie. Oboje zostali pochowani w Polanowicach. Jeszcze przed śmiercią Józefa, dobra Sukowy przeszły w 1859 roku w ręce syna Władysława Zawadzkiego (1835-1897). Władysław zaangażowany był w czasie powstania styczniowego 1863-1864 w niesienie pomocy braciom w Królestwie polskim, był działaczem organizacji powstańczej. Późną jesienią 1863 roku werbował i organizował wyprawy ochotników-powstańców do Królestwa. Według opisu z 1865 roku w Sukowach znajdowały się: dwór z obszernym podwórzem, 8 domów dla służby folwarcznej, łaźnia, kuźnia, 3 stodoły, spichrz i 14 innych budynków gospodarczych. W latach 1865 i 1866 trwała dalsza rozbudowa majątku.

Sukowy, ruiny spichrza - 2018 r.

W bliżej nieznanych okolicznościach Zawadzki w 1869 roku majętność sprzedał Józefowi von Trzebińskiemu i Marii z domu Ziembowskiej, od których w tym samym roku za 190.000 talarów dobra nabył Wojciech herbu Nałęcz Dzierżykraj Morawski. Nowy właściciel wybudował cegielnię, 2 chlewnie i dwa inne budynki gospodarcze. Dodam jeszcze, że poprzedni właściciel, Władysław Zawadzki był samotny i po sprzedaży majątku zamieszkał w Gnieźnie, gdzie zmarł 12 marca 1897 roku, o czym donosiła w nekrologu siostra Wanda z Zawadzkich Ulatowska. 

Wojciech Dzierżykraj Morawski był postacią wartą bliższego poznania. Urodził się 4 lipca 1840 roku w Kotowiecku jako syn Józefa Nikodema Franciszka i Eugenii Morawskiej. Matka Eugenia urodzona w Paryżu do chrztu trzymana była przez Tadeusza Kościuszkę. Wojciech żonaty był - ślub Kościelec 1865 rok - z Teresą Łucją Anną herbu Nowina Rożnowską, z którą niestety nie miał dzieci. Po raz drugi ożenił się z Marią herbu Junosza Łempicką, z którą doczekał aż 10 dzieci. Morawski był właścicielem Radłówka koło Inowrocławia, które 19 czerwca 1874 roku sprzedał. Przez cały czas mieszkał w Sukowach, tj. do czasu sprzedaży dóbr w 1880 roku. Zmarł 15 października 1891 roku w Warszawie.

Sukowy, zespół silosów z 1942 r. - stan na 1988 r.

Morawski sprzedał dobra Sukowy o areale 739 ha 26 maja 1880 roku za pośrednictwem Sądu Okręgowego w Strzelnie („Goniec Wielkopolski”, 1880, nr 59) w obce ręce. Nabywcą został Niemiec Hans Hugo Max Schlitte. Po 1882 roku do Suków została doprowadzona konna linia kolejki cukrowniczej. W kilka lat później znajdujemy w „Kurierze Poznańskim” informację o treści: - Strzelno. Majętność rycerska Sukowy należąca do banku C.A. Apponins & synowie w Jütterbog (Brandenburgia), obejmująca 854 hektary areału, zostanie w dniu 19 kwietnia 1887 roku w sądzie tutejszym na snbhaście sprzedana. W krótkim czasie agenci rzeczonego banku złożyli ofertę Auguście von Pelet-Narbonne, która skorzystała z niej i znając ten majątek nabyła go w drodze licytacji (na tzw. subhaście) za kwotę 500 tys. marek.

Sukowy, zespół silosów - 2018 r.

W tym miejscu warto dodać kilka zdań o rodzie Pelet-Narbonne właścicielach sąsiednich Polanowic. Dyplom szlachecki został im odnowiony w Królestwie Prus 1 sierpnia 1771 roku, a jego adresatem był Peter Wilhelm Pelet-Narbonne. Była to stara, pierwotnie francuska rodzina szlachecka. Osiedlili się oni w Prusach Wschodnich w pierwszej połowie XVIII wieku, gdzie mieli kilka majątków, później byli na Pomorzu w powiecie złotowskim, a następnie na Śląsku i Poznańskim w powiecie inowrocławskim. W tym ostatnim w majątku Polanowice od ok. 1854 roku gospodarzył Carl Freiherr Pelet-Narbonne wraz z żoną Augustą z domu Bjerk, pochodzącą z Hanoweru. Dodać należy, iż w 1854 roku baron Pelet-Narbonne wymieniony został w księdze gości hotelowych w Poznaniu jako właściciel Polanowic. W Polanowicach baronowa już jako wdowa gospodarzyła do 27 listopada 1897 roku, kiedy to dobra te nabył Walter von Gierke. Wcześniej, bo w 1880 roku córka baronostwa, Adelheid Johanna Augusta Pelet-Narbonne urodzona w 1857 roku poślubiła Friedricha Curta Hermanna Keyserlinga.

Foto.: M. Przybylski, B. Chrostowski, J. Nowiński, Archiwum Bloga, Internet domena publiczna.

 

wtorek, 6 maja 2025

Niekończące się bajanie o Strzelnie


Powyższy widok jest czwartym z kolei znanym obrazem przedstawiającym świątynie strzeleńskie ze wzgórza św. Wojciecha. Prawdopodobnie narysowany przez samego Józefa Łukaszewicza. Przypomnę, że pierwsze dwa wykute w kamieniu to tympanony fundacyjne z kościołami św. Krzyża (św. Prokopa) i św. Trójcy. Trzeci obraz to gwasz Karola Albertiego z ok. lat 1791-1792.     

Na dwa lata przed sekularyzacją strzeleńskiego klasztory sióstr norbertanek w 1835 r. miasto Strzelno odwiedził Józef Łukaszewicz (1799-1873), polski historyk, publicysta, bibliotekarz i wydawca. Celem jego wizyty było opisanie dziejów tutejszego klasztoru oraz przekazanie współczesnym wiedzy o tym starożytnym zabytku. Z tej wyprawy napisał artykuł, który następnie opublikował 9 stycznia 1836 r. w "Przyjacielu Ludu" (1836/28). Łukaszewicz był autorem m.in. pierwszej historii Poznania, która nosi tytuł Obraz historyczny i statystyczny miasta Poznania w dawniejszych czasach. W latach 1832–1843 zajmował stanowisko archiwisty miejskiego w Poznaniu i równocześnie w latach 1838–1842 był nauczycielem w tamtejszym gimnazjum Fryderyka Wilhelma. Należał do założycieli i stałych współpracowników „Przyjaciela Ludu”, w którym zamieszczał liczne artykuły o treści historycznej i archeologicznej, a w latach 1839–1845 pełnił ponadto funkcję głównego redaktora.

Po przybyciu w 1835 r. do Strzelna Łukaszewicz spotkał się z miejscowym proboszczem ks. infułatem Franciszkiem Ksawery Salmońskim (1787-1848), ostatnim prepozytem strzeleńskiego klasztoru sióstr norbertanek. Jak wiadomo, najwyższym reskryptem gabinetowym króla pruskiego Fryderyka Wilhelma III w 1837 r., czyli w czasie tej wizyty ks. Salmoński był jeszcze pełnoprawnym prepozytem ograbionego przez rząd pruski klasztoru sióstr norbertanek w Strzelnie. Z przeprowadzonej rozmowy oraz na podstawie udostępnionych źródeł Łukaszewicz napisał obszerny artykuł, w którym poza dziejami klasztoru zawarł dwie stare opowieści - legendy: O św. Wojciechu i O dziewczynie zaklętej w kamień. Są to najstarsze najwcześniej spisane wersje strzeleńskich legend.


Na dziedzińcu klasztornym stoi piękna figura Matki Boskiej, w roku 1635 przez Szymona Kołudzkiego, kanonika gnieźnieńskiego z białego marmuru wystawiona, kilkanaście łokci wysoka. Obok tej figury leżą trzy ogromne kamienie polne. Na jednym z nich widać wklęsłość podobną do śladu, kołem wozowym wytłoczonego. Według powieści miejscowej ślad ten na kamieniu sięga odległych bardzo wieków i pochodzi z następującej przyczyny. Święty Wojciech jechał z Gniezna na Strzelno do Prus w zamiarze nawrócenia mieszkańców pogańskich tego kraju do wiary świętej. Na polach strzelińskich nieostrożny woźnica wjechał kołem jednym na ogromny kamień i wywrócił pojazd. Na pamiątkę tego zdarzenia, wyciśnięty został na kamieniu na zawsze ślad koła. Kamień ten sprowadzono później na miejsce, w którym się dziś znajduje. Dotychczas okoliczny lud wiejski ma kamień ten w największym poszanowaniu i przyznaje mu właściwość lekarską. Pociera go nożami, lub innymi narzędziami żelaznymi, zbiera starannie utarty proch, pije go w wodzie jako lekarstwo na febry, i bywa częstokroć uzdrawianym; albowiem wiara jego uzdrowiła go.

W latach późniejszych legenda została rozbudowana o kolejne wersje, szczegółowo opisane przez ks. prałata Ignacego Czechowskiego w książeczce Historia kościołów strzelińskich. Nie przybliżam ich dla zachowania pierwowzoru ustnie przekazywanego od niepamiętnych czasów. Drugą legendą jest cytowana poniżej opowieść O dziewczynie zaklętej w kamień.


Niedaleko klasztoru strzelińskiego, we wsi zwanej Młyny znajduje się głaz ogromny, wyobrażający w oddaleniu dość dobrze postać człowieka, niosącego wodę w wiadrach. Pospólstwo powiada, że w głaz ten przemieniła się przed laty pewna służebna dziewczyna. Dziewczyna ta miała być bardzo leniwa i gdziekolwiek ją gospodyni wysłała, lubiła się długom dobę zabawić. Jednego razu poszła z wiadrami do pobliskiego źródła czerpać wodę i zwyczajem swoim nie wracała długo do domu. Gospodyni zniecierpliwiona rzekła w uniesieniu:
- Bodaj taka dziewczyna skamieniała.
Po czym upływa jedna i druga godzina, a dziewczyna nie wraca. Nareszcie gospodyni wychodzi z domu szukać jej z obawy, czy w wodę nie wpadła. Lecz jakież było zdziwienie i przestrach gospodyni, gdy nad źródłem zastaje dziewczynę wskutek jej przekleństwa wraz z wiadrami w kamień przemienioną! Czy gospodyni czyniła jakie kroki, aby głazowi przywrócić znowu życie, a z nim postać ludzką, albo czy grzech ten przekleństwa ciężkimi pokutami zmazała, o tym podanie milczy zupełnie. Baśń przecież ta, o której rzeczywistości pospólstwo okoliczne bynajmniej nie wątpi, nie była bez celu rozsiana. Wymyślono ją zapewne na przestrogę leniwej czeladzi, a kształt kamienia naśladujący postać człowieka z wiadrami, posłużył do nadania jej pozoru prawdy w oczach ciemnego gminu.

Późniejsza wersja przedstawiona przez Antoniego Lubika w Geografii powiatu strzelińskiego uszczegółowia miejsce zdarzenia i położenia tego nieistniejącego już dzisiaj głazu. Otóż był to obszar folwarku Młyny, czyli współczesnych Młynic, a miejsce zdarzenia nazywano "Chłopoty".