24 kwietnia 2015 roku Sejm RP
zniósł Narodowe Święto Zwycięstwa i Wolności z 9 maja, uchwalone jeszcze za
czasów Bolesława Bieruta. Od tego roku zwycięstwo nad nazistowskimi Niemcami
obchodzimy 8 maja, jak w Wielkiej Brytanii i Francji. Przez 70 lata
świętowaliśmy według daty ze Związku Radzieckiego. Skąd to się wzięło?
Wszystko przez zamieszanie z
podpisaniem aktu kapitulacji Niemiec, który sygnowano dwa razy. Najpierw 7 maja
1945 we francuskim Reims. Było to jednak nie do przyjęcia przez Józefa Stalina,
gdyż przy tak ważnym wydarzeniu uczestniczył radziecki przedstawiciel i to
niskiego stopnia. Ostateczną i obowiązującą kapitulację miał sygnować zdobywca
Berlina, Gieorgij Żukow w stolicy Niemiec. To on w obecności przedstawicieli
USA, Brytyjczyków i Francuzów podpisał akt oraz patrzył jak to samo robi
feldmarszałek Wilhelm Keitel.
I choć to był 8 maja 1945 r. i
formalnie akt podpisano w Berlinie późnym wieczorem o 22:43, to zgodnie z
czasem moskiewskim był już 9 maja i godz. 0:43. Stąd też wynika różnica w
świętowaniu pokonania Niemiec hitlerowskich 8 maja na Zachodzie oraz 9 maja w
ZSRR oraz państwach bloku socjalistycznego. Formalnie kapitulacja Niemiec
została podpisana jeszcze 8 maja czasu polskiego. Ówczesne władze
tłumaczyły to m.in. świętowaniem pierwszego dnia „wolności”.
Jak pamiętamy, nie był to jeszcze
koniec II wojny światowej. Została jeszcze kwestia rozprawienia się z Japonią.
Kapitulację z nią podpisano dopiero 2 września 1945 r. na pokładzie pancernika
USS „Missouri”.
A tak ten dzień uczczono 8 maja
2018 r. w Strzelnie:
Serce się raduje z uczestnictwa w strzeleńskich uroczystościach Drużyny Zuchowej działającej przy Szkole Podstawowej z Oddziałami Dwujęzycznymi im. Jana Dałkowskiego w Strzelnie.
Foto.: Heliodor Ruciński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz