Wydarzeniem godnym przywołania był pobyt Jana Sobieskiego w Nożyczynie, a konkretnie w obozie w Nożyczynie nad Jeziorem Gopło. Stało się to 3 dni po bratobójczej bitwie pod Mątwami, w której wojska króla Jana Kazimierza poniosły sromotną klęskę z rąk rokoszan Jerzego Lubomirskiego. Stąd 17 lipca wysłał dwa listy do swojej żony Marysieńki - Marii Kazimiery z domu de La Grange d’Arquien. Pierwszy list sygnowany opisem Obóz w Nożyczynie, 17 lipca (Sobota) 1666 roku napisał dopołudnia i w nim poinformował swoją ukochaną - uzupełniając treści listu z 14 lipca napisanego pod Mątwami, m.in. o tym, że …ciało - jej przyjaciela - nieboszczyka St. Germain znaleziono w błocie nazajutrz, który w samej głowie miał więcej razów, niżeli piętnaście. Pochowano go mila od tego miejsca, w kościele u Karmelitów przy cudownym obrazie Najświętszej Panny (w Markowicach - MP)…
Drugi list, po otrzymaniu poczty tego samego dnia z Warszawy, napisał wieczorem o godz. 11:00, w którym błagał małżonkę o schronienie się przed rokoszanami Lubomirskiego, poza Warszawą, pisząc: Jedyne duszy i serca pociechy, najśliczniejsza Marysieńko! - P. Karwowski, którego Waszeć znasz, moja Panno, bieży o dwu koń do Warszawy; przez którego ostrzega Król Jegomość Królową Jejmość, i mnie toż uczynić rozkazał, abyście Waszmoście nieodwłócząc, ani faisant brave - udawać odważne, przeprowadziły się do Zamku: bo są pewne przestrogi, że tamci ludzie chcą Warszawie jaką złość wyrządzić. Trzeba się tedy obawiać, żeby albo przedmieścia nie zapalili, albo żeby jakiej w nocy nie uczynili surprise - niespodzianki.
W dalszym ciągu tegoż listu dowiadujemy się o tutejszych lasach, opisanych przez Sobieskiego jako - to wielkich borach i przeprawach. Zapewne na uwadze miał nieistniejący już dzisiaj kompleks leśny rozciągający się od Rzeszynka po Skulsk, czyli lasy starościńskie i nożyczyńskie i dalej ciągnące się aż po Włocławek. Ówczesny Nożyczyn otaczały lasy, z których te leżące po stronie zachodniej należały do majątku, a te po stronie wschodniej i południowej do starostów kruszwickich. Był lipiec i w polach dojrzewało zboże, zatem obóz Sobieskiego i jego blisko 500 żołnierzy mógł tylko i wyłącznie znajdować się w lesie. Tak ukryte obozowisko miało większe szanse do ewakuacji, w razie, gdyby dopadły ich wojska rokoszan. Raptem obozowali oni tutaj od 16 do 18 lipca, o czym dowiadujemy się z cytowanych listów. Kolejnym miejscem ich postoju na trasie do Warszawy był Ślesin.
Po krwawych wojnach z Turkami, Tatarami, Moskwą i Kozakami, tuż po wyniszczającym potopie szwedzkim polska szlachta zafundowała Rzeczpospolitej wojnę domową. Jej najkrwawszym, a zarazem najbardziej wstydliwym w naszych dziejach epizodem była bitwa pod Mątwami 13 lipca 1666 roku. Do dziś uznaje się ją za najczarniejsze wydarzenie w naszej historii.
Pod Mątwami formalnie zwyciężył Jerzy Lubomirski, jednak w rzeczywistości przegrała Rzeczpospolita szlachecka. Z polskich rąk zginęło wielu doświadczonych w bojach i zasłużonych żołnierzy - m.in. żołnierze zmarłego wcześniej Stefana Czarnieckiego, zahartowani w walkach w Polsce, Danii i na Ukrainie. Tych ludzi zabrakło, gdy trzeba było znów bronić ojczyzny. Rokosz skutecznie zastopował też plan reform oraz wzmocnienia instytucjonalnego kraju – tak potrzebnego w państwie nękanym przez ponad półwiecze wojnami. Z relacji samego Sobieskiego, który cudem uniknął śmierci wynika, że konfederaci dopuścili się okrutnej zbrodni. Obiecali darowanie życia tym, którzy się poddadzą, lecz w rzeczywistości zabijali jeńców w okrutny sposób, rąbiąc szablami. Nie starczyło litości dla „panów braci”.



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz