Dzisiaj opowiem o kolejnej
miejskiej posesji, pięknym domu pod numerem 9, w którym przez 107 lat mieszkały
zakonnice i w którym mieścił się do czasu likwidacji w 2013 roku Dom
Zgromadzenia Sióstr Elżbietanek w Strzelnie. Siostry przez 61 lat sprawowały
posługę średniego personelu medycznego w Szpitalu Powiatowym w Strzelnie.
Usunięte z niego zostały w 1953 roku, w szczytowym okresie panoszenia się
komunizmu w kraju. Mimo to pozostawały tu nadal, prowadząc prywatną opiekę
medyczną nad chorymi w domach i to w mieście, jak i po wsiach. Pomagały w pracy
duszpasterskiej i biurowej w parafii, m.in. przygotowując dzieci do I Komunii św.
Prowadziły organizacje katolickie, uczyły religii w szkołach i w kościołach,
prowadziły Ochronkę.
Od lat dziecięcych siostry
elżbietanki kojarzyły mi się z Ochronką funkcjonującą przy parafii pw. św. Trójcy
w Strzelnie, czyli z działalnością kościelną polegającą na sprawowaniu opieki
nad małymi dziećmi oraz nauczania ich podstaw katechizmu. Na prowadzone przez
nie zajęcia chodziłem z moimi braćmi. Od mamy dowiedziałem się, że akuszerką,
która przyjmowała mnie na świat była siostra elżbietanka. Podobnie działo się
kiedy na świat przychodziło moje rodzeństwo. Starsi pamiętają, ż funkcje średniego
personelu medycznego Szpitala Powiatowego w Strzelnie sprawowały li tylko
elżbietanki. Często widziałem jako chłopiec siostry odwiedzające w domach ludzi
starszych i schorowanych.
 |
Szpital Powiatowy w Strzelnie wybudowany w latach 1890-1892 |
Ciekawe są dzieje tego pięknego
dom, który w zabudowie miejskiej nie znajduje sobie podobnych. W wykazie nieruchomości
ujętych w wojewódzkiej ewidencji zabytków podany jest orientacyjny rok budowy
tej nieruchomości, czyli przełom XIX i XX w. Analizując przebieg zabudowy ulicy
zwanej niegdyś Szeroką, mniemam, że czas powstania domu należałoby umieścić
około 1890 roku. Skąd to datowanie? Otóż, wynika ono z nadania jej kolejnego
numeru policyjnego, którym w owym czasie był numer 203. Wiadomym jest, że
następnym numerem policyjnym był numer 204 i dotyczył on wybudowanego w latach
1890-1892 budynku Szpitala Powiatowego przy ul. Młyńskiej (obecnie Powstania Wielkopolskiego.
Willa jest nad wyraz reprezentacyjnym budynkiem o typowych cechach domu dla
jednej rodziny. Przypuszczam, że wystawił go któryś z miejscowych budowniczych
stricte pod wynajem, dla prominentnej osoby pracującej w strukturach
nowopowstałego powiatu: lekarza powiatowego, sędziego, inspektora szkolnego.
Jedyną taką osobą, która zainwestowała w ten dom mógł być najbogatszy ze
strzeleńskich budowniczych tamtego okresu Maksymilian Łowicki. Każdy z
miejscowych budował dom wielofunkcyjny z lokalami mieszkalnymi i użytkowymi, a
ton od samego początku przybrał formę willi.
 |
Przedszkolaki z przedszkola sióstr elżbietanek w Strzelnie |
Cechą wspólną budynków starostwa i
willi są boniowania, które w tym drugim - po kolejnych remontach - zostały
nieco zatarte, spłycone. Nadto w obu występują półokrągło zwieńczone okna.
Willa - nazwijmy ją umownie pod św. Józefem - została wystawiona w stylu
historyzmu z elementami neorenesansu włoskiego przełamanego neoklasycyzmem.
Można powiedzieć, że w wystroju elewacji frontowej występuje mieszanka elementów
z różnych epok, z przewagą renesansu. Zauważalnym jest tu tzw. kostium
francuski, który reprezentowany jest stopniowym nawarstwianiem się bryły
budynku. Jest to budowla piętrowa z przyklejoną doń dwupiętrową wieżą,
pięcioosiowa, podpiwniczona i nakryta dwuspadowymi dachami papowymi, a wieża
dachem kopertowym. Już po nabyciu willi, siostry zamurowały środkowe okno
ostatniej kondygnacji wieży i umieściły w niej figurę patrona swojego Domu, św.
Józefa z Dzieciątkiem.

Jak już wspomniałem była to
własność prywatna i w 1906 roku zapadła decyzja by willę zakupić dla
strzeleńskich norbertanek. Z braku zezwolenia na zakup lub budowę własnego domu
zakonnego postanowiono, by nabyć nieruchomość na rynku wtórnym na nazwisko
miejscowego wikariusza ks. Józefa Prądzyńskiego. Uzbierano wśród strzelnian
znaczną sumę i udało się kupić za kwotę 13 000 marek dom dla sióstr przy
ulicy Szerokiej. W pierwszej kolejności przystosowano budynek do wymogów zakonnej
reguły i klauzury. Po dokonaniu tych prac siostry mogły zamieszkać w swoim Domu
Zakonnym, oficjalnie nie będąc jego właścicielkami. Ostateczne uregulowanie
stosunków własnościowych nastąpiło z niemałymi perturbacjami dopiero w wolnej
Polsce, w latach międzywojennych.
 |
Ks. prałat Ignacy Czechowski, siostry elżbietanki i Matki Różańcowe |
Pierwszą placówkę sióstr
elżbietanek w Strzelnie założono za przełożoną generalną, matkę Melchiorę
Klammt (1886-1908). W tym czasie zanotowano rozkwit tego zgromadzenia
zakonnego. Główną przyczyną sprowadzenia elżbietanek do Strzelna było
wybudowanie w mieście, a następnie rozbudowanie szpitala powiatowego. Jak już
wspomniałem w latach 1890-92 przystąpiono do budowy i reorganizacji
strzeleńskiej lecznicy. W tym czasie ukonstytuował się komitet na czele którego
stanął miejscowy proboszcz ks. Antoni Kantecki. Był on znanym w całej Prowincji
Poznańskiej wybitnym patriotą i społecznikiem. Na jego wniosek oraz na prośbę
miejscowych władz postanowiono powierzyć pracę pielęgniarską nad pacjentami
szpitala powiatowego siostrom elżbietankom. Pierwszymi zakonnicami, które
przybyły do Strzelna były siostry Maria Zebina - Marianna Mułkowska i
Hildeburda Leppner. Siostra Mułkowska pozostała tu na zawsze. Urodzona 21
stycznia 1855 roku zmarła w Strzelnie 15 stycznia 1914 roku i została pochowana
na starej strzeleńskiej nekropoli. Siostry zamieszkały w mieście 1 października
1892 roku i po upływie roku wsparła je trzecia zakonnica. Otrzymały one wówczas
dwupokojowe mieszkanie w szpitalu. Siostry zorganizowały również w lecznicy
kaplicę dla chorych pw. Matki Bożej Pocieszycielki.
Wkrótce, bo w 1894 roku następca
zmarłego ks. Kanteckiego, proboszcz ks. Władysław Woliński podjął starania o
sprowadzenie kolejnych sióstr, których zadaniem było zapewnienie opieki domowej
nad obłożnie chorymi, niedołężnymi i osobami mieszkającymi w swoich domach w
osamotnieniu. W tym celu zwrócił się do arcybiskupa Stablewskiego z prośbą o
zezwolenie na erygowanie domu sióstr elżbietanek. Dom taki erygowano 9 maja
1897 roku. Przybyły do niego dwie zakonnice, siostra Apronia Dwulecka i siostra
Prodozja. Początkowo mieszkały na komornym, wynajmując mieszkanie w mieście.
Było to wielkim utrudnieniem w pełnej realizacji misji, jaką siostry miały do
spełnienia na terenie Strzelna. Nadto przystąpiono do rozbudowy i modernizacji
szpitala i zajmowane w nim dwa pomieszczenia siostry musiały opuścić. W
międzyczasie, tj. w 1906 roku siostry zamieszkały już w „swoim“ domu. Do dobudowanej
w tym czasie części szpitala przeniesiono kaplicę nadając jej nowe wezwanie
Najświętszego Serca Pana Jezusa. Poświęcenia kaplicy dokonano 11 maja 1907 r.
Według danych ewidencji mieszkańców miasta Strzelna w 1910 roku w Domu Zakonnym
mieszkało pięć sióstr, w tym wspomniana wyżej przełożona siostra Apronia
Dwulecka i siostra Janowska.
 |
Rada Społeczna Szpitala Powiatowego w Strzelnie z
siostrami elżbietankami. Siedzą m.in.: 1. od lewej ks. prob. Romuald
Sołtysiński z Rzadkwina, 4. ks. prałat Ignacy Czechowski, 5 siostra Izentruda -
przełożona Domu, 7. siostra Nemezja - przełożona personelu medycznego, 10. ojciec
oblat Maryi Niepokalanej z Markowic. W drugim rzędzie stoi 4. od lewej ks.
Zenon Niziołkiewicz - wikariusz i kapelan szpitala. |
Jednym z celów misyjnych sióstr
elżbietanek - oczywiście poza tą podstawową medyczno-opiekuńczą - było
prowadzenie przedszkola-ochronki. Otwarcie takiej placówki w Strzelnie
nastąpiło 1 września 1913 roku. Początkowo mieściła się ona w samym domu sióstr
elżbietanek. Wkrótce, z uwagi na dużą grupę dzieci (ok. 100) miejscowe
Towarzystwo św. Wincentego a Paolo pobudowało na działce przy posesji (w
podwórzu siostrzanym) dużą salkę z zapleczem kuchennym. Koszt budowy zamknął
się kwotą 5800 marek. Stopniowo powiększała się liczba sióstr w strzeleńskim
Domu Elżbietanek, dzięki czemu mogły one rozszerzać swoją działalność o pracę
charytatywną, prowadząc kuchnię dla ubogich, Ośrodek Zdrowia oraz szkołę robót
ręcznych. Siostry oraz uczennice ze szkoły robót ręcznych przerobiły ofiarowany
przez ks. proboszcza Stanisława Kopernika miejscowym skautom sztandar
kościelny, wyszywając na nim orła i lilijkę.
 |
Siostry elżbietanki w Strzelnie w
1938 r. Siedzą od lewej siostry: M. Fabiana, M. Aleksandra, M. Izentura -
przełożona Domu, M. Nemezja - przełożona personelu medycznego, M. Bolesława.
Stoją w drugim rzędzie od lewej siostry: M. Maksymiliana, M. Jarogniewa, M.
Ludgarda, M. Cezaria. |
Wyzwolenie Strzelna z jarzma
niewoli pruskiej i powrót na te ziemie Polskości, to lata kontynuowania misji,
oddanej pracy sióstr elżbietanek na rzecz chorych, dzieci i ubogich. Prężnie
działało przedszkole zwane Ochronką. Siostry stanowiły pełny średni personel
medyczny w miejscowym szpitalu. Były instrumentariuszkami na Sali operacyjnej,
prowadziły szpitalną aptekę, a nade wszystko były wykwalifikowanymi
pielęgniarkami, które zawsze cechował obowiązek samarytańskiej postawy wobec
cierpień bliźniego. Służba chorym stawiała wysokie wymagania, którą mogły
pełnić ofiarnie żyjąc w łączności z Chrystusem. Powinnością ich było modlić się
za chorych, nad którymi roztaczały pieczę, jak również zachęcać ich do
modlitwy. Tam gdzie warunki na to pozwalały siostry odmawiały z chorymi
modlitwy poranne i wieczorne. W czasie czuwań szczególnie przy ciężkich
stanach, starały się pomagać chorym w uregulowaniu niepokojących spraw
sumienia. Dużym przeżyciem religijnym dla chorych były święta Bożego Narodzenia
i Wielkanocy. W odpowiednio przystrojonej sali, ustawiano choinkę, Dzieciątko w
żłóbku, a na stołach podarki dla chorych. Dzielenie się opłatkiem, przemówienie
kapłana i lekarzy, śpiewanie kolęd, deklamacje i inscenizacje dzieci i
młodzieży, radowało, rozrzewniało, budziło refleksje nad sensem życia i
prawdami wiary.
 |
Siostra elżbietanka z matronami strzeleńskimi podczas kursu gotowania i pieczenia |
W latach międzywojennych przebywały
w Strzelnie i tutaj dokonały żywota siostry: Maria Melitora - Maria Prokop, ur.
23 marca 1876 roku, zmarła w 22 roku życia zakonnego 30 marca 1920 roku; Maria
Nikolina - Maria Molich, urodzona 9 stycznia 1877 roku, zmarła w 24 roku życia
zakonnego 4 marca 1921 roku; Maria Krestencja - Joanna Borzechowska, ur. 29
grudnia 1860 roku, zmarła w 35 roku życia zakonnego 26 października 1930 roku.
 |
Zbigniew Grzybowski - intendent szpitala strzeleńskiego i siostra Marcelina |
Te jakże pożyteczne i owocne dzieła
elżbietańskie przerwała II wojna światowa. Podczas okupacji hitlerowcy
początkowo ograniczyli zatrudnienie sióstr w szpitalu. Po jakimś czasie usunęli
je z lecznicy i wtedy część z nich zajęła się prowadzeniem przedszkola przy
domu zakonnym. Niektóre siostry miały zezwolenie na domową opiekę medyczną,
wykonując praktyki w Strzelnie i okolicznych miejscowościach. W końcu jednak –
uprzedzone o aresztowaniu – rozproszyły się w 1941 roku, a ich dom zamieniono
na przedszkole dla dzieci niemieckich.
 |
Rok 1939. Strzeleńskie siostry
elżbietanki z grupą strzelnian. Rozpoznane osoby: Zbigniew Grzybowski, dr Aleksander Ast, księża
wikariusze i kapelani szpitalni, ks. Florian Alfons Kałdoński (1910-1987) i ks.
Sylwester Kinecki (1911-1958) oraz siedzący pośrodku ojciec OMI z Markowic. |
Według wspomnień druha hm Bernarda
Adamczaka ze strzeleńskich Szarych Szeregów:
Z wybuchem wojny siostry
elżbietanki z wielkim oddaniem pracowały na rzecz chorych i rannych w
miejscowym szpitalu, a także w szpitaliku urządzonym w pomieszczeniach
parterowych Kasy Chorych i Magistratu Miasta Strzelna. W nim siostra Kordula
bezgranicznie poświęcała się pielęgnacji i niesieniu pomocy chorym i rannym. W
samym Szpitalu Powiatowym z wielkim poświęceniem pracowały już przed wojną jak
i z jej wybuchem siostry: Nemezja - przełożona sióstr szpitalnych; Fabiana i Cezaria
- instrumentariuszki na sali operacyjnej i pielęgniarki na chirurgii; Katarzyna
- oddział zakaźny; Stefania, Bolesława i Salomea, Jarogniewa, Ludgarda,
Aleksandra, Malwina - oddział wewnętrzny; Maksymiliana - z ofiarną i wytężoną
pracą prowadziła kuchnię; Małgorzata - prowadziła pralnię, a siostra Marcelina
zajmowała się pracami biurowymi i apteką.
 |
Siostra Maria Malwina Zych w dniu ślubów wieczystych 21 sierpnia 1937 r. |
Okres ten tak opisuje siostra Malwina Zych: W 1939 roku po wybuchu wojny, siostry zakonne zostały zwolnione ze
szpitala. Wróciłam wtedy do przedszkola gdzie mieszkaliśmy i pracowałam dalej
dla chorych jako pielęgniarka środowiskowa. Szłam więc wszędzie tam, gdzie
mnie poproszono, obojętnie czy to był Polak czy Niemiec. Otrzymałam od gestapo
pozwolenie i przepustkę, że wolno mi udzielać takiej pomocy. Pewnego dnia,
przyjechał ze Stodół gospodarz niemiecki abym pojechała z nim do wioski. W
drodze mi powiedział, że ksiądz prosił abym spożyła hostie i że klucze ma
gosposia. Zrobiłam tak jak miałam, dałam komunię gosposi zaś resztę przyjęłam
sama. W drodze powrotnej Niemiec powiedział, że księdza zabrano nie wiadomo
dokąd, pewnie do lagru.
Wszyscy uciekali do Kutna, my pozostałyśmy na miejscu i pomagałyśmy innym.
Miałyśmy chorą siostrę przełożoną Izentrudę. Ciężko chory był tez ksiądz
Czechowski, który pozostał w parafii ze względu na stan zdrowia. Inni księża
zaginęli bez śladu. Gestapo często nachodziło księdza Prałata i chciało go
wywieźć. My zawsze tłumaczyliśmy, że jest chory i niedługo umrze.
Pewnego dnia otrzymałyśmy rozkaz w ciągu 15 minut, opuszczenia przedszkola, nie
zdążyłyśmy nawet dokończyć obiadu. Siostra Przełożona bardzo to przeżywała.
Poszłyśmy do chorego księdza Prałata po pomoc. Dał nam klucze do mieszkania
organisty. Byłyśmy wtedy cztery siostry: siostra przełożona Izentruda, siostra
Salomea, siostra Kordula i ja. Niestety siostra Przełożona nie wytrzymała tych
przeżyć i zmarła wkrótce na zawał serca. Ksiądz zdążył jeszcze zaopatrzyć ją
Olejami Świętymi. Pochowana została w nocy po świecku.
Niedługo po niej zmarł ksiądz Czechowski, przed śmiercią wyjawił nam swoje
życzenie – chciał być pochowany przy krzyżu na cmentarzu w Strzelnie. Do końca
był przytomny, rozdał Komunię Świętą, resztę spożył sam i prosił zaśpiewać –
„Pij ten kielich z Bożej woli”. Zaśpiewałyśmy do końca, on poprosił o gromnicę
i w naszej obecności umarł. Ja kazałam, aby zadzwoniono we wszystkie dzwony.
Gdy gestapo pytało się, kto kazał dzwonić, to powiedziałam, że u nas jest taki
zwyczaj, że jak ksiądz umiera, daje się znać w ten sposób całej parafii, takie
też było życzenie Księdza Prałata.
Po
pewnym czasie, ludzie w Strzelnie uprzedzili nas, że Niemcy chcą nas wywieść do
lagru. Postanowiłyśmy się rozjechać do swoich rodzin”.
W czasie wojny w Strzelnie zmarły
trzy siostry, matka przełożona Izentruda w 1941 roku oraz w 32 roku życia
zakonnego, 18 lutego 1942 roku siostra Maria Gertruda - Apolonia Molik, ur. 26
stycznia 1887 roku. Na kilkanaście dni przed wyzwolenie zmarła tutaj w 43 roku
życia zakonnego, 4 stycznia 1945 roku, przebywająca u jednej z rodzin siostra
Maria Barbara - Helena Krawczak, ur. 30 kwietnia 1876 roku.
 |
Wojenny personel Szpitala
Powiatowego w Strzelnie we wrześniu 1939 r. tuż przed wkroczeniem wojsk
niemieckich. Siedzą od lewej: lekarz stażystka Barbara Słonka, siostra Nemezja
- przełożona, lekarz prowadzący dr Romuald Edward Matuszewski z Poznania -
ginekolog i położnik, ks. kapelan Sylwester Kinecki. Stoją od lewej: lekarz
stażysta Janusz Piskorski (wkrótce po zakończeniu wojny zmarł), siostry
Fabiana, Katarzyna, Stefania, Bolesława, dr Witold Łażewski, siostra Cezaria. W
trzecim rzędzie od lewej dr Jerzy Wesołowski, Zbigniew Grzybowski - intendent. |
W tym miejscu godna przywołania jest
siostra Maria Malwina - Katarzyna Zych. Urodziła się ona 30 kwietnia 1909 roku
w miejscowości Rudna, w powiecie złotowskim jako córka Bolesława i Balbiny z
domu Galla - rolnicy. Na chrzcie w kościele parafialnym w Łobżenicy otrzymała
imię Katarzyna. Miała siedmioro rodzeństwa. W 1919 roku, po wytyczeniu granicy
polsko-niemieckiej, Rudna nie zostało włączone do Polski, lecz nadal pozostało
w granicach Niemiec. Wówczas Zychowie czując się Polakami wyprowadzili się do
miejscowości Czajcze powiat wyrzyski. Katarzyna w wieku 20 lat w 1929 roku
wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Elżbietanek w Poznaniu. Pierwsze dni spędziła
w poznańskim domu zakonnym, potem została skierowana do Leszna.
Po pewnym czasie wróciła do Poznania, gdzie została przyjęta
do nowicjatu. Wraz z upragnionym habitem otrzymała imię zakonne
Malwina. Młoda siostra trafiła na praktykę do Domu Elżbietanek
w Strzelnie. Tu pracowała w przedszkolu, z utęsknieniem kierując swe
myśli ku szpitalowi. Jak tylko mogła, chodziła na zastępstwa
i dyżury do szpitala. Po pewnym czasie została wezwana
do Poznania, żeby złożyć egzamin pielęgniarski. W 1937 roku zdała
go i już z dyplomem wróciłam do Strzelna. Zaczęła
pracować jako pielęgniarka w szpitalu. Po wojnie do Strzelna już nie
powróciła. W 2012 roku obchodziła 80 lat życia zakonnego. Zmarła w 2015 roku.
Zdjęcia ze zbiorów: M. Przybylskiego, H. Rucińskiego i I. Rymaszewskiej
CDN