niedziela, 17 marca 2019

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 34 Rynek - cz. 31



Kolejny dom w Rynku to Nr 18 - strzeleńska perełka architektury eklektycznej z elementami gotyku. Eklektyzm jest stylem, który łączy w sobie w sposób swobodny różne cechy innych historycznych stylów architektonicznych. Często jest tak, że połączone ze sobą różne style historyczne w budowli eklektycznej w ogóle do siebie nie pasują, wręcz nie współgrają. Głównie rozwinął się ten styl w XIX i na początku XX stulecia, zbiegł się w czasie z nurtem secesyjnym, jakże uroczym i niestety w naszym mieście - poza elementami dekoracyjnymi kamienicy przy ul. Kościelnej 10 -  nie występuje.


Solidna kamienica o fasadzie z czerwonej cegły, piętrowa z wysokim częściowo mieszkalnym poddaszem wystawiona została na początku XX w. - około 1900 r. Posiada nieregularną bryłę o zróżnicowanych elewacjach zwieńczoną od frontu wysokim ceramicznym dachem, zaś od podwórza dachem papowym. W 2008 r. dach kamienicy został poddany kompleksowemu remontowi. Prace polegały na przywróceniu dawnej świetności połaci dachowej. Na nowo zaczęła lśnić dachówka okrywająca baśniowe kształty przed opadami atmosferycznymi.



Wschodnia część elewacji frontowej posiada wysunięty, szpiczasto zwieńczony, trójkondygnacyjny ryzalit, na piętrze z dużym zdobnie wymurowanym z czerwonej cegły balkonem, spoczywającym na czterech granitowych wspornikach. Na zachodnim brzegu kamienicy znajduje się przypięty od pierwszego piętra, dwukondygnacyjny, trójkątny wykusz w kształcie wieżyczki, podtrzymywany przez solidny granitowy wspornik i zwieńczony szpiczastym nakryciem, pokrytym blachodachówką o kształcie rybiej łuski. Na wysokości drugiego piętra, w ceramicznym dachu znajduje się siedem lukarn: jedna murowana zwieńczona trójkątnie; dwie drewniane, obite blachą i nakryte trójkątnymi daszkami, pokrytymi blachodachówką w kształcie rybiej łuski oraz wyżej umieszczone Cztery małe w kształcie trójkąta. W bramie wjazdowej, w przyziemiu odbojnice w kształcie starych luf armatnich.


Cechą charakterystyczną tej pięknej budowli jest naturalnej wielkości metalowy posąg Herkulesa, umieszczony na wysokości drugiego piętra, między dwoma oknami wschodniego ryzalitu, na imitującym balkon wysunięciu (pseudobalkonie) wymurowanym również z czerwonej cegły. Na tę figurę została "przeniesiona" - przypomniana w epoce romantyzmu - stara strzeleńska legenda O rozbójniku Dąbku. Co więcej, miejsce to nasycone jest magią tkwiącą w trwającej po dziś mocy trzech kultur: polskiej, żydowskiej i niemieckiej. To one w tym miejscu nawzajem się przenikały, uzupełniały, współżyły, by ponownie eksplodować tą naszą, kulturą polską.



W dawnych wiekach w miejscu kamienicy pod rozbójnikiem Dąbkiem, lub jak kto woli pod Herkulesem znajdowały się dwie, w części zabudowane, parcele i należały do Polaków. W XIX wieku jedną z nich nabył Niemiec Ritter, zaś drugą Żyd Małachowski (piszący się również Malachowski). Później Żyda wykupił Ritter i stał się właścicielem obu zabudowanych parceli. Ritterowie mieli jeszcze (o czym pisałem wcześniej) dużą, nieruchomość po przeciwległej stronie Rynku pod dawnym numerem policyjnym 94, a obecnie oznaczoną numerem 1 (własność Rucińskich). Zachowało się zdjęcie z 1898 r., oraz pocztówka, które pokazują nam stan zabudowy działek Rittera, które wówczas oznaczone były numerami policyjnymi 23/24. Na pierwszej z działek stał piętrowy dom, niemal scalony z kamienicą Baumgardta, jednakże różniący się rozstawem okien i o połowę krótszy. Między parterem a piętrem znajdował się szyld z nazwiskiem "Karl Ritter". Z kolei na działce nr 24 stał dom szczytem zwrócony do Rynku, z trzyokiennym lokalem na parterze i mocno przeszklonym czterema dużymi oknami na I piętrze i dużym oknem na szczycie poddasza (na wysokości II piętra.  

           
Karl (Carl) Ritter senior nosił jeszcze dwa imiona Friedrich Wilhelm i urodził się w 1850 r. Był synem Johana Friedricha i Sophii Marii Henrietty Ulrich. Niestety, nieudało mi się ustalić kiedy i z kim zawarł pierwszy związek małżeński, z którego miał urodzonego w 1877 r. syna Karla juniora (Carla) i syna Fritza. Senior Karl w wieku 48 lat ożenił się po raz drugi. W 1898 r. poślubił stateczną 47-letnią Martę Olgę Emmę Gottschling, córkę Richarda i Anny Karass. Syn Karl junior po zawarciu związku małżeńskiego miał córkę Charlottę (ur. 20 kwietnia 1902 r.) oraz syna Herberta (ur. 14 listopada 1905 r.).   


Kupiec i przemysłowiec Karl Ritter senior był jeden z najbogatszych Niemców w Strzelnie. Od 1886 r., tj. od początku powstania powiatu był radnym Sejmiku Powiatowego w Strzelnie. Pracował w komisji wyboru ławników i sędziów przysięgłych. W 1900 r. był współzałożycielem Ochotniczej Straży Ogniowej w Strzelnie, którą przy zakładaniu wspomógł kwotą 500 marek z przeznaczeniem na zakup pierwszego wyposażenia. Był on również pierwszym mistrzem pożarnictwa, czyli naczelnikiem straży. W 1901 r. został mianowany radcą komisyjnym (Kommissionsrat). W 1928 r. bezowocnie startował z lista Nr 18, z ramienia Bloku Mniejszości Narodowych w Polsce do Senatu. 



W Księdze adresowej z 1895 r. odnotowany został trzykrotnie, a mianowicie jako właściciel: destylarni, sklepu z towarami kolonialnymi i specjalistycznymi oraz fabryki likierów (Destillationen, Kolonial und Spezereiwaren, Liqueurfabrik). Ritterowie byli jedną z najstarszych rodzin niemieckich, które osiedliły się w Strzelnie już przed 1827 r. Wówczas to ewangelik 30-letni, nijaki Christoph Ritter, poślubił w Strzelnie Suzanne Wruck lat 25. Podobnie Wruckowie byli najstarszą osiadłą tutaj przed 1825 r. rodziną niemiecką. Christoph był synem tu osiadłego Jacoba Rittera i Christine Barbary Friedrich. Ostatnim pokoleniem Ritterów w Strzelnie był Karl junior, który w latach 30-tych XX w. sprzedał kamienicę małżonkom Kaczmarkom i z rodziną wyjechał do Niemiec.


Ritterowie swój interes prowadzili niezwykle profesjonalnie. Za logo swojej firmy przybrali postać uwiecznioną w figurze Herkulesa - Dąbka. Produkowane spirytualia rozlewane były do specjalnych flasz z odbitym logo oraz z podobnym wizerunkiem na ołowianych nakładkach nakładanych na szyjkę butelki ze specjałem. Prowadzona przez nich wytwórnia znaną była w regionie o czym świadczą reklamy umieszczane w specjalnych katalogach poznańskich. Jako formę reklamy swych spirytualiów dołączali odbiorcom hurtowym zestawy kieliszków z wygrawerowaną postacią, z frontowej elewacji kamienicy, rozbójnika Dąbka.


Na początku lat 30. XX w. Ritterowie opuścili Strzelno i udali się do Niemiec. Zamieszkali w Prenzlau na Pojezierzu Meklemburskim. Kamienica wraz z fabryką wódek w 1933 r. drogą zakupu konkursowego przeszła w ręce polskie. Jej nowym właściciel został Stanisław Kaczmarek, miejscowy kupiec zbożowy. Prowadził on tutaj również handel ziemiopłodami, paszą i węglem. Urodził się on 18 marca 1901 r. w Rzeszynie i był powstańcem wielkopolskim. Dosłużył się stopnia starszego szeregowego. Od 14 lutego 1936 r. był członkiem Koła Związku Weteranów powstań Narodowych RP w Strzelnie.



W okresie powojennym w podwórzu tejże kamienicy mieścił się punkt usługowy, tzw. śrutownik prowadzony przez pana Franciszka Gutorskiego, kupca zbożowego. Również w podwórzu pan Wojdyła prowadził zakład wulkanizacyjny. Jego synowie Wiesław i Mirosław kontynuują działalność przy Alei Morawskiego 1 - wjazd od Inowrocławia do Strzelna. Nie sposób pominąć największego zakładu podwórkowego, jakim była tutaj placówka centrali ogrodniczej, parającej się skupem i kontraktacją warzyw i owoców. W latach 50-tych i następnych na parterze kamienicy od strony rynku prowadzony był sklep ogrodniczy - warzywa i owoce "Malinka", a już współcześnie niewielki sklepik spożywczy. Obok, do początku lat 90-tych, siedzibę miało PTTK Oddział w Strzelnie, wielce zasłużone dla Strzelna i Okolicy, któremu szefował pan Antoni Słowiński. To tutaj znajdowała się stała ekspozycja poświęcona A. A. Michelsonowi - Nobliście ze Strzelna oraz wystawka folkloru kujawskiego. Do tegoż lokalu, już jako chłopiec, chodziłem na odczyty i spotkania z historykami, podróżnikami, znanymi postaciami świata nauki, by zgłębiać tajniki wiedzy o Strzelnie i regionie. W pewnym sensie to temu miejscu zawdzięczam dużą część mego umiłowania dla dziejów Strzelna i mojej małej ojczyzny. Siedzibę PTTK Przeniesiono na kościelną, a pomieszczenia zamieniono na sklep motoryzacyjny prowadzony przez Piotra Kaczmarka, później sklep z materiałami budowlano-remontowymi, a ostatnie lata sklep odzieżowy.

Od wielu lat kamienica znajduje się w rękach drugiego pokolenia Kaczmarków. Jej właścicielką jest małżonka po zmarłym Antonim Kaczmarku, synu Stanisława. To jej zawdzięczamy obecny stan pięknie odtworzonych dachów.

Ciąg dalszy opowieści o tej kamienicy w następnej części.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz