Z tegorocznych wakacji - Mielno 2018. |
Wczoraj cały dzień przesiedziałem w
Archiwum Archidiecezjalnym w Gnieźnie. Odcięty od świata zewnętrznego - komórka
wyłączona i zdeponowana w szafce z teczką i marynarką - wertowałem strony w teczkach wypełnionych dokumentami. Ich odkrywane treści, a właściwie zawarta w nich esencja
ma wzbogacić, dopełnić i uzupełnić pięć biogramów księży bestialsko
zamordowanych w czasie okupacji niemieckiej. Nie wspominałem jeszcze o tym, że
pracuję od początku roku, a intensywniej od czerwca w zespole redakcyjnym nad
kilkudziesięcioma biogramami na zlecenie środowiska bydgoskiego skupionego przy
Kurii Biskupiej. Plonem naszej pracy ma być wydawnictwo poświęcone martyrologii
księży katolickich pracujących do 1939 r. na obszarze dzisiejszej Diecezji
Bydgoskiej. Ogrom zebranego materiału, a był to mój kolejny wyjazd do archiwum
przyczyni się do dopełnienia skromnej, jak dotychczas wiedzy o tych kapłanach.
Książkę Mogilnianie odznaczeni Wielkopolskim Krzyżem Powstańczym zdałem w
ubiegłym tygodniu wydawcy. Jej drugi tom poświęcony strzelnianom też skończyłem
i tak właściwie to dopieszczam go. Obie książki zawierają około 500 wojennych biogramów
powstańców, którzy za udział z bronią w ręku w Powstaniu Wielkopolskim zostali
odznaczeni Wielkopolskim Krzyżem Powstańczym. W opracowaniu, każdego z nich
oparłem się na wnioskach o odznaczenie, które zdeponowane są w Archiwum
Prezydenta RP. Zostały one przez grupę członków i sympatyków Wielkopolskiego Towarzystwa
Genealogicznego "Gniazdo" zdigitalizowane, zindeksowane oraz
opracowane, stając się ogromną bazą do zgłębienia wiedzy o Powstaniu
Wielkopolskim. W tym zespole również i ja pracowałem. Zaś pisząc poszczególne
biogramy czerpałem z dziesiątek źródeł, by wzbogacić je o ścieżkę bojową z
czasów I wojny światowej, późniejszej wojny polsko-bolszewickiej i II wojny
światowej.
Pomimo przemykających przez
Internet złośliwych uwag, np. bym napisał historię zapałki, czy coś w tym
rodzaju, to moja chęć przywoływania przeszłości i opisywania dzisiejszej
rzeczywistości nie gaśnie. Również wbrew temu, co próbuje mi się zarzucić, nie
jestem politykiem, nie należę do żadnej partii. Pomimo namawiania nie startuję
w wyborach samorządowych, ani żadnych innych. Po prostu jestem regionalistą
Marianem Przybylskim, mężem, ojcem i dziadkiem, bratem, kuzynem, wujkiem,
szwagrem, przyjacielem, kolegą, sąsiadem, znajomym - po prostu strzelnianinem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz