W grupie kobiet, od lewej, pierwsza Zofia, trzecia Agnieszka Fredykówne. |
To już kolejna, bo druga odsłona
historii sióstr Fredyk. Dzisiaj nieco o rodzinie i korzeniach, o drodze do
kariery cyrkowej oraz amerykańskiej przygodzie.
Zacznę od sagi rodzinnej,
oczywiście krótszej niż te znane z literatury o Palliser’ach, czy Forsyte’ach.
Przodkowie sióstr żyli w zaborze rosyjskim i jak głosi opowieść rodzinna nosili
nazwisko Lewandowscy. Antenat rodu z rodziną przedostał się do zaboru
pruskiego. W międzyczasie, by nie zostać rozpoznanym i wydalonym z Prus,
zmienił nazwisko na Fredyk. Od tego czasu zaczęły się nowe dzieje współczesnego
rodu Fredyków. Z czasem potomkowie obrali sobie za miejsce docelowe Ostrowo
koło Strzelna, miejscowość ślicznie położoną wśród lasów, nad pięknym jeziorem,
niedaleko od granicy.
Nazwisko, które przybrał przodek
Fredyk, choć w brzmieniu niemieckie, to w pisowni było czysto polskie, na dowód
czego znajdujemy je w zapisach metrykalnych w niezmienionej pisowni. Nie była
to jedyna rodzina, która uciekła z zaboru rosyjskiego do pruskiego. Wystarczy,
że wspomnę rodzinę Szulczewskich z Cienciska, czy samego Aleksandra Jacoba z
Bożejewic, a później ze Strzelna. Wiadomym jest, gdzie Fredykowie mieszkali.
Otóż posiadali oni niewielkie gospodarstwo przy drodze z Jaworowa do Ostrowa.
Dziś posesja ta oznaczona jest numerem 4 i stanowi własność Jerzego
Ziółkowskiego. Stąd Fredykowie rozprzestrzenili się do Bielska i Cienciska,
Strzelna i Gniezna, a także w odleglejsze strony
Wielkopolski.
Siostry Fredyk, Zofia i
Agnieszka były córkami Walentego, z drugiego pokolenia osiadłych w Ostrowie
Fredyków. Podstawy edukacyjne wyniosły z domu, a następnie uczęszczały do
miejscowej szkoły Ludowej. Ich niski wzrost od samego początku budził
zaciekawienie zarówno miejscowej ludności, jak i przyjezdnej. Pozostałe ośmioro
rodzeństwa nie odbiegało wzrostem od przeciętnego. Szczególną ciekawość zaczęły
wywoływać kiedy stały się pełnoletnimi kobietami. Starsza siostra Zofia była
wyższa od młodszej Agnieszki, choć obie wzrostem nie przekraczały 1,5 metra .
Ich filigranowa budowa, a przy tym
niezwykłe zdolności taneczne, aktorskie i akrobatyczne zwróciły uwagę
miejscowego proboszcza ks. Lapisa. Był on przyjacielem domu Walentego Fredyka i
często go odwiedzał. Dziewczęta udzielały się początkowo w teatrzykach
szkolnych, a następnie w Młodych Polkach. Wpadł wówczas ks. proboszcz na
pomysł, by skontaktować miejscowe artystki, które władały również językiem
niemieckim z cyrkiem. W taki oto sposób siostry za protekcją swego proboszcza
trafiły do jednej z polskich trup, a następnie do słynnego niemieckiego cyrku
liliputów Schippersa i Villego, który właśnie gościł w Polsce. Występowały min.
w słynnym lokalu Alkazar w Lubece, Magdeburgu, Królewcu, Berlinie i wielu
innych miastach niemieckich. Odbyły również tournèe po Anglii.
Kiedy już okrzepły w swoim nowym
aktorskim fachu nadarzyła się okazja wyjazdu za ocean do Stanów Zjednoczonych
Ameryki. Był rok 1925, kiedy stanęły na kontynencie amerykańskim. Tam podpisały
wieloletni kontrakt z największym na świecie cyrkiem Al. G. Barnes Circus
(nazwa cyrku od nazwiska założyciela cyrku Alfeusza Georga Barnesa Stonehouse).
Wielkość tego cyrku przekraczała wszelkie wyobrażenia wśród Europejczyków.
Posiadał on własne ZOO z 1200 dzikimi zwierzętami. Jednorazowo w pokazie
musztry konnej występowało 550 koni. Całość obsługiwało 1050 ludzi. Cyrk składał
się z pięciu aren od siebie niezależnych, które jednocześnie dawały
przedstawienia w różnych częściach Stanów Zjednoczonych i Kanady. Największą
atrakcją cyrku był największy słoń świata „Tusko” oraz potężny hipopotam
„Lotus”. Głównym środkiem lokomocji była kolej, której składy były własnością
cyrku, łącznie 100 wagonów.
Kilkakrotnie cyrk dotknęły
katastrofy kolejowe. W niedzielę 20 lipca 1930 roku doszło do jednej z
większych katastrof kolejowych. Miała ona miejsce w drodze z Newcastle do
Charlottetown. Pociąg składał się z 29 wagonów. W wyniku wykolejenia się,
zniszczonych zostało około połowy wagonów cyrkowych. Dwie osoby zginęły na
miejscu zaś dwie kolejne zmarły w szpitalu. 17 innych osób zostało rannych i
przewiezionych do szpitala. Ze zwierząt żadne nie odniosło poważniejszych
obrażeń.
W takim oto cyrku, przemieszczając
się z miasta do miasta, siostry Fredyk przemierzyły Stany Zjednoczone i Kanadę
niemalże wzdłuż i wszerz. Wraz z liliputami na scenach cyrkowych pojawiały się
postacie niezwykłe, typu najwyższy, najgrubsza, zrośnięte bliźniaki, kobieta z
czterema nogami itp.
CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz