środa, 23 sierpnia 2023

Spacerkiem po Strzelnie - cz. 200 Cestryjewo (Lipowa - Morawskiego) - cz. 12

Strzelno, przełom XIX i XX w. - po lewej budynek starego magistratu - sądu; w środku Plac Świętokrzyski ze skwerem...
 

Kończąc ostatnio 11 opowieść o Cestryjewie i ul. Lipowej, skierowałem apel do czytelników, by pomogli w ukończeniu spacerku, dzieląc się swoją wiedzą o tej ulicy. Minęło kilkanaście dni, a tu nic i jak to wielokrotnie już zdarzało się - zero odzewu. Zatem, licząc na siebie i wcześniej zebrane informacje, zakończę mozolny spacer i pobiegam dzisiaj, przyśpieszając tępa. Spod posesji nr 8 przeskoczmy na drugą stronę ulicy i zatrzymajmy się na chwilę przy niewielkim, nieco wsuniętym bloku mieszkalnym. Stanowi on własność komunalną i został wybudowany ze środków miejskich na początku lat 60. XX w. Zamieszkali w nim urzędnicy i pracownicy Prezydium Miejskiej Rady Narodowej i podległych jej placówek. Wcześniej miejsce to zajmował ogród należący do tutejszego Magistratu i był wygrodzony od obejmujących go ulic: Lipowej, Krzyżowej i Świętego Andrzeja wysokim ceglanym płotem.

Strzelno ul. Lipowa w l. 20. minionego stulecia. Po lewej stronie budynek magistratu, przed nim stacja benzynowa, dalej policja i więzienie. 

Cofnijmy się teraz ku siedzibie byłego Magistratu. Przy ulicy stoi budynek nr 3, który w części frontowej był siedzibą organów porządkowych. Tutaj mieścił się posterunek policji, a w części od podwórza więzienie sądowe. Również w podwórzu, przy ścianie północnej sąsiedniej posesji, stoi parterowy budynek nakryty spadzistym dachem papowym, w którym znajdowały się biura i sale rozpraw Sądu Rejonowego - Amtsgerichte w Strzelnie. Już z lat międzywojennych, z 1933 roku znalazłem ogłoszenie Burmistrza Strzelna, który informował mieszkańców, że (…) ewentualne zgłoszenia do Urzędu Stanu Cywilnego w niedzielę i dni świąteczne przyjmuje woźny miejski Władysław Górecki, zamieszkały przy ulicy Lipowej, obok Magistratu (dom gdzie mieści się Posterunek Policji Państwowej).

Strzelno - dawny budynek sądu przy ul. Lipowej

Ale wróćmy do początków instytucji jaką był sąd. Nową organizację wymiaru sprawiedliwości, już dla nowo powstałej w 1871 roku II Rzeszy, utworzono ustawą z dnia 27 stycznia 1877 roku sądy urzędowe (urzędnicze, okręgowe - Amtsgerichte). Od 1 października 1879 roku taki sąd nazwany Sądem Urzędniczym - Amtsgerichte został powołany również w Strzelnie (wówczas miasto nie było jeszcze siedzibą powiatu). Swoje pierwsze lokum otrzymał w budynku tzw. Starego Magistratu, w którym znajdowały się również inne urzędy obwodowe - Distrikte (późniejsze gminy Strzelno Północ i Strzelno Południe. Wcześniej miasto i dystrykty wiejskie znajdowały się w kompetencjach Sądu Ziemsko-Miejskiego w Inowrocławiu. Zgodnie z nową organizacją sądów i wytycznymi Sądu Okręgowego - Landgericht w Bydgoszczy, Strzelnu przydzielono dwa etaty sędziowskie oraz kilku pomocników w osobach sekretarzy sądowych i asystentów.

Strzelno, przełom lat 20. i 30. XX w. - sędziowie i pracownicy Sądu Grodzkiego.

W sądzie strzeleńskim prowadzono sprawy gospodarcze związane z rejestrami firm, orzekano o upadłościach, wymazaniu hipotek lub ich wpisaniu, prowadzono sprawy o kradzieże i zniesławienia, pobicia i drobne występki, prowadzono tzw. przetargi przymusowe, czyli sprzedaże sądowe. Natomiast sprawy grubsze, jak Np. morderstwa rozstrzygane był w sądach wyższej instancji - sądach okręgowych w Bydgoszczy, a później w Gnieźnie. 

Wkrótce po wybudowaniu dodatkowych budynków z więzieniem i częścią administracyjną, sąd przeniósł się do nowych lokali w podwórzu tzw. Magistratu. Do dzisiaj zachował się skład osobowy strzeleńskiego sądu z 1903 roku: Chrystopher Friedrich - I sędzia, dr Carl Martini - II sędzia, Carl Bartz, Emil Fiedler i Władysław Januszewski - sekretarze sądowi, Adolf Schroeter - asystent sądowy oraz Ernst Schwabe - sługa sądowy. Pruski system sądów przetrwał do 1929 roku. Od 1919 roku uległa zmianie jedynie nazwa - na Sąd Powiatowy w Strzelnie, a w 1929 roku tenże sąd przemianowano na Sąd Grodzki, który do 1933 roku funkcjonował nadal przy ulicy Lipowej, a następnie pod koniec października został przeniesiony do bardziej funkcjonalnego budynku u zbiegu ulic Kolejowej ze Stodolną - po zlikwidowanej szkole wydziałowej.

Lata 30. XX w. sędziowie i pracownicy Sądu Grodzkiego w Strzelnie - w środku stoi Ignacy Tylkowski

Dla Sądu Powiatowego w Strzelnie, Sądem Apelacyjnym od 15 grudnia 1919 roku był Sąd Okręgowy w Bydgoszczy. Zaś z dniem 30 stycznia 1920 roku ustanowiona została dla Sądu Powiatowego w Strzelnie Izba Karna przy Sadzie Powiatowym w Inowrocławiu. Według postanowienia etatowego na 1921 rok Sąd Powiatowy w Strzelnie miał ustalone następujące etaty: sędzia - 1, sędziowie pokoju - 3, sekretarz - 1, podsekretarz - 1, komornik - 1, rejestrator - 1, kancelista - 1, woźny - 1. Łącznie stanowiło to 10 etatów. Przy sądzie znajdowało się również więzienie z jednym dozorcą. Pierwszym sędzią powiatowym (kierownikiem - naczelnikiem Sadu Powiatowego) w Strzelnie został Leopold Krzyżanowski, a sędziami pokoju: Władysław Pętkowski - ziemianin z Kuśnierza, Kożuszkowa i Woli Kożuszkowej; mieszczanin Sylwester Radomski oraz Władysław Mlicki - ziemianin z Ostrówka nad Gopłem. Adwokaturą i notariatem zajmował się dr Paweł Bandel. Sędzia Krzyżanowski został z dniem 30 czerwca 1926 roku przeniesienie w stan spoczynku. Od września kolejnym naczelnikiem Sądu Powiatowego w Strzelnie został sędzia Władysław Filisiewicz, a po nim od 1931 roku sędzia Jan Kłumiński (II sędzią był sędzia Majorek), za którego siedzibę sądu z ul. Lipowej przeniesiono do budynku byłej szkoły wydziałowej.

Strzelno. Stary magistrat po pożarze

Opuszczamy podwórze magistrackie i przenosimy się pod numer 12. W dawnej nomenklaturze ewidencyjnej był to nr policyjny 177. Budynek w 1910 roku należał do ewangelika Ludwiga Huberta, który pochodził z Trzemeszna i był synem ewangelików Martina i Amalii Hubertów. W 1885 roku poślubił on w Mogilnie Amalię Augustę Steinberg. Później małżonkowie zamieszkali w Strzelnie. Była to 10-osobowa rodzina. W domu tym mieszkała również matka Ludwiga - Amalia, a nadto Julius Hammerer (3 osoby), Michael Rösner (2 osoby) oraz Jan Olejnik (8 osób). Olejnik był mistrzem kołodziejskim i prowadził tutaj warsztat parający się produkcją wozów i bryczek do zaprzęgów konnych oraz kół do tychże pojazdów. W latach międzywojennych Hubertowie sprzedali całą posesję Olejnikowi, a sami stąd wyjechali. W tym samym czasie, obok warsztatu kołodziejskiego, kuźnię prowadził kowal Ginther. Po wojnie działalność kołodziejską kontynuował syn Jana Olejnika, a kuźnię wspominany wcześniej mój wujek Stanisław Nowak. Również obecnie dom pozostaje we władaniu Olejników.

Przechodząc dalej na chwilę zatrzymamy się przed pięknie utrzymaną posesją nr 14, której właścicielem był Ignacy Tylkowski. Dom ten pozostaje w rękach rodzinnych córki i wnuczki pana Ignacego. Właściciel tego domu Ignacy Tylkowski był pracownikiem Sądu Powiatowego, a później Sądu Grodzkiego w Strzelnie, gdzie zatrudniony był na etacie kancelisty. Był sekretarzem Koła Związku Weteranów Powstań Narodowych 1914/1919 w Strzelnie. Już w latach 30. XX w. był on posiadaczem karty łowieckiej i uprawiał myślistwo, a od 1937 roku został członkami Polskiego Związku Łowieckiego. Po 1945 roku znalazł się w grupie pionierów na polu tutejszego, powojennego łowiectwa, jako indywidualny myśliwy, członkowie PZŁ. W 1949 roku wespół z Gwidonem Stęczniewskim i Walentym Kuszem zwołali zebranie założycielskie polujących indywidualnie członków PZŁ i powołali do życia Koło Łowieckie Szarak w Strzelnie. W zarządzie koła pełnił funkcje sekretarza i skarbnika.

Przechodząc dalej zatrzymujemy się przy dużej, w części tylko zabudowanej parceli oznaczonej numerem 16. Stojący tu dom - stawiany etapami na przełomie lat 80. i 90. XX w. - ma charakter nieregularnie zbudowanej oficyny. Na początku lat 90. funkcjonował w nim, w części od ulicy lokal małej gastronomi - pijalnia piwa. Niestety nie utrzymał się on zbyt długo i został przez właściciela zlikwidowany. Dawniej w tym miejscu stały bliżej nieznane mi zabudowania, zaznaczone jeszcze na mapie z 1940 roku. Prawdopodobnie po wojnie zostały rozebrane, a ja nie zdążyłem dopytać się starszych o tę posesję. W mojej pamięci zapisała się jedynie wydeptana ścieżka, którą biegaliśmy na łąki położone wzdłuż kanału melioracyjno-ściekowego, tzw. „śmierdziela”. Po północnej stronie tej dużej i wygrodzonej parceli biegnie ul. Nowa - jedna z kilku polnych w naszym mieście, a po zachodniej stronie graniczy ona z posesją nr 18. Jest to piętrowa kamienica czynszowa z narożnikowo przyklejoną doń niezależną oficyną, frontem skierowaną ku zachodowi. Kamienica i oficyna zostały zbudowane na początku XX w. i oznaczone były dawnymi numerami policyjnymi 218A i 218B. Pięcioosiowa, początkowo nieotynkowana i pozbawiona jakichkolwiek detali architektonicznych fasada kamienicy świadczy o wybitnie czynszowym jej charakterze. Oficyna - dzisiaj jednorodzinna - przypisana jest do ul. Nowej. W narożniku, pomiędzy kamienicą nr 18, a oficyną, od strony ul. Lipowej przyklejony jest do obu niewielki jednorodzinny dom oznaczony numerem 20.


Na tym opisie kończymy spacer ul. Lipową i przechodzę do ul. Morawskiego. Po drodze zostawiamy ul. Kasztanową, Przy której znajdują się dwa domy, a ona sama jest typowym łącznikiem komunikującym ul. Lipową z ul. Cestryjewską. Wchodząc w ulicę Michelsona kierujemy się na północ i po kilkunastu krokach trafiamy na ul. Nową. Jest ona stosunkowo młodą, ulicą i została tak nazwana po wybudowaniu przy niej z początkiem lat 70-tych domu jednorodzinnego przez strzelnianina Stefana Sobczaka, który z kolei odsprzedał go Leonowi Wiśniewskiemu, ówczesnemu kierownikowi Mleczarni w Strzelnie. Jest to ulica nieutwardzona, po której to stronie północnej rozciągają się pola Cestryjewa. W ciągu tej ulicy znajdują się kolejne nowo wybudowane domy jednorodzinne, a u wlotu w ul. Inowrocławską znajduje się niewielki domek, tzw. „Szwarcmerówka”. O tego typu budynkach pisałem przy okazji ulicy Inowrocławskiej. Nadmienię tylko, że pobudowały go niemieckie władze okupacyjne w 1942 roku dla Niemców przybyłych tutaj znad Morza Czarnego i służyły one jako tymczasowe mieszkania dla osiedlających się tutaj Niemców. Łącznie tego typu domów jest w Strzelnie 6 i zbudowane były dla 12 rodzin przesiedleńców. 

Wracamy na Plac Świętokrzyski, o którym pisałem już w kilku miejscach, a w związku z tym  zapraszam pod linki do dwóch zasadniczych opisów tegoż miejsca:

https://strzelnomojemiasto.blogspot.com/2023/04/nowy-znak-wiary-plac-swietokrzyski.html

https://strzelnomojemiasto.blogspot.com/2020/04/o-strzelenskiej-tradycji-krzyza-wielki.html

Jeszcze w latach siedemdziesiątych Plac Świętokrzyski stanowił miejsce spacerowe z regularnie przycinanymi krzewami, sadzonymi kwiatami i ławeczkami dla wypoczynku. Pod koniec lat 70. XX w. dla skomunikowania północnej części Cestryjewa, w tym położonego na końcu miasta Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej z drogami na Inowrocław i Kruszwicę, rozpoczęto w modnym wówczas czynie społecznym zamieniać dotychczasową polną drogę w wygodną drogę asfaltową. Na czym te czyny polegały? W ciągu tygodnia zwożono na teren budowy piasek i kamień wapienny, który trzeba było rozsypać i rozplanować. W tym celu pracownicy licznych zakładów pracy, a szczególnie członkowie działających przy tych zakładach podstawowych organizacjach partyjnych tzw. POP w niedziele organizowani byli do nieodpłatnych fizycznych prac społecznych. Narzędzie jedyne, łopata, ot i cała mechanizacja prac ziemnych przy budowie bitej drogi. Do tego transport SKR, „Żuk” z napojami, grochówka z restauracji „Piastowskiej”, no i na zakończenie, lubo w trakcie flasza „Czystej wyborowej” pitej z musztardówki i zagryzanej głowizną ze słoika. Tak przyciągano lud pracujący miast i wsi do wspólnej i bezinteresownej budowy socjalistycznej Ojczyzny.

Strzelwul przy Alei Franciszka Morawskiego

Czyny społeczne były generalnie wyśmiewane i obciążane jakąś dziwną skazą nieefektywności w działaniach. Jednakże przy dobrej organizacji pracy dawały znakomite efekty. W ten sposób budowano dziesiątki kilometrów dróg w powiecie mogileńskim. Przewodził tej inicjatywie przewodniczący PPRN Antoni Wesołowski. To dzięki jego uporowi i oddaniu powstały nowe stanowiska pracy w drogownictwie i powiat przodował w Polsce w ilości budowanych w czynie społecznym dróg. Współczesną gminną i powiatową sieć komunikacyjną zawdzięczamy właśnie jemu.

Z początkiem lat osiemdziesiątych XX w. zmieniono organizację ruchu w mieście i w miejscu skweru pobudowano bezkolizyjne skrzyżowanie. Jednocześnie na łączniku Placu Świętokrzyskiego z rogatkami inowrocławskimi, które onegdaj stanowiła droga polna, pobudowano, dzięki czynowi społecznemu, nową nawierzchnię i pokryto ją asfaltem, nadając jej rangę ulicy. Rada Narodowa Miasta i Gminy Strzelno uchwaliła w czerwcu 1981 roku, iż ulica ta będzie nosiła nazwę Alei Franciszka Morawskiego.

Początki nowego osiedla przy Alei Franciszka Morawskiego

Patron ulicy urodził się 23 października 1847 roku w pobliskich Bławatach. Był stolarzem, dziennikarzem, polskim działaczem niepodległościowym i socjalistycznym w zaborze pruskim. Po wyuczeniu się fachu stolarskiego porzucił rodzinne strony i wyjechał w 1869 roku do Berlina. Tam zasłynął jako działacz robotniczy, posiadający szczególne zasługi w rozwoju klasowego ruchu robotniczego wśród ludności polskiej pod zaborem pruskim na przełomie XIX i XX stulecia. 1887 roku za swoją działalność socjalistyczną został aresztowany i odbył karę 2 lat więzienia. Od 1892 roku był redaktorem „Gazety Robotniczej”, a od 1893 roku jednym z założycieli i przywódców Polskiej Partii Socjalistycznej zaboru pruskiego - działał również w niemieckiej SPD. W 1901 roku przeniósł się do Katowic - tam zmarł 24 czerwca 1906 roku. 

Przy ulicy tej znajduje się zakład wulkanizacyjny i myjnia samochodowa Wiesława Wojdyły. Od trzech lat powstaje przy niej małe osiedle mieszkaniowe, są to na razie dwa domy i w planach budowlanych jest ich więcej.

Na tym kończę opowieść o Cestryjewie i zapraszam już dziś na kolejne odsłony spacerków po Strzelnie...

Foto.: Mapy Google, archiwum bloga


niedziela, 6 sierpnia 2023

Jubileuszowa 40. pielgrzymka na Jasną Górę

Mury Jasnogórskie. 1986 r. pielgrzymkę prowadzi Zygmunt Beliński z Romanem Fabiańskim. Na czele grupy, w środku w koszuli kraciastej ks. Tomasz Peta, w lewo od niego w kapelusiku na głowie Dariusz Chudziński. Najmniejsza z prawej strony grupy, obok ks. Jarka, Agnieszka Lewicka - Filipczak. 

Jak tylko sięgam pamięcią, to corocznie chodziłem w pielgrzymce do Markowic. Nie były to wówczas pielgrzymki zorganizowane przez parafię, a jedynie rodzinne i międzysąsiedzkie. U nas chodziliśmy pod przewodnictwem Ojca do 1965 roku. Kiedy zachorował i zmarł w 1966 roku, zaczęliśmy chodzić sami, a później jeździć autobusami. Pamiętam jedną pielgrzymkę konną podwodą. Był rok 1966 i wakacje spędzałem w Roztoce koło Kleczewa. Wówczas 15 sierpnia bryczką zaprzężoną we dwa piękne kasztany, z rodziną Kaźmierowskich, udaliśmy się w pielgrzymce do Lichenia. Trasa była przepiękna i wiodła do sanktuarium śródpolnymi, piaszczystymi drogami. Zarówno przed, jak i za nami ciągnęły dziesiątki zaprzęgów - dojrzałe zboża falowały na lekkim wietrzyku, pośród łanami stało już sporo okrągłych sztyg, a my w towarzystwie śpiewającego ptactwa polnego głośno się modliliśmy. Była to moja pierwsza pielgrzymka do Matki Bożej Licheńskiej. Później było ich jeszcze kilkadziesiąt: do Markowic, Lichenia, Ludźmierza, na Jasną Górę i wielu innych sanktuariów.

Rok 1986 - Górka Przeprośna przed Częstochową. Najmniejsza z kitką, stojąca tyłem to Agnieszka Lewicka - Filipczak. 

W mojej pamięci bardzo dobrze zapisały się coroczne pielgrzymki wiernych ze Słupska do Częstochowy i ich noclegi w naszym mieście, czy nasze strzeleńskie pielgrzymowanie do stóp Jasnogórskiej Pani. Ta pierwsza słupska to chyba był rok 1982 - czas stanu wojennego. Kolejne coroczne, bardzo liczne pielgrzymki od Bałtyku do Częstochowy wywoływały w nas ogromny podziw - pęcherze na nogach, ból, zmęczenie, a oni szli, szli…

W drodze na Jasną Górę - Asia, druga z lewej. W prawym rogu zdjęcia ks. Grzegorz Iwiński 

Asia z Marcinem po powrocie z Jasnej Góry przy wspólnym ognisku - 1999 r. 

Za każdym razem, kiedy młodzi i nieco starsi pątnicy ze Strzelna i okolicy wyruszają na szlak pielgrzymkowy w pamięci mojej otwierają się obrazy tych pierwszych, z czasów proboszcza ks. Alojzego Święciochowskiego i wikariusza strzeleńskiego ks. Tomasza Pety, dzisiejszego abp. Astany w Kazachstanie. O tych pionierskich wędrówkach strzelnian dużo mi opowiadał sam „weteran” Piotr Barczak, a o późniejszych małżonka Lidia - gdyż Agnieszka chodziła w latach osiemdziesiątych, później w latach dziewięćdziesiątych zaczęli również chodzić - Marcin i Joasia. Pierwsza piesza pielgrzymka inspirowana tą Słupską odbyła się z inicjatywy ks. Tomasza Pety w 1984 roku i stanowiła ją maleńka grupka, licząca zaledwie sześciu pątników: ks. Peta, Piotr Barczak, Błażej Bemke, Wojciech Janicki, Roman Paradowski i Maciej Piotrowicz. W latach 90. łącznie z pracownikami Domu Kultury (MGOKiR) i ja włączałem się w organizację pierwszego etapu w Siedlimowie. Jeździłem również do Lichenia i Warty, by sprawdzić kondycję Asi, która wytrwale wędrowała kilka razy do Domu Królowej Polski.

Jasna Góra 5 sierpnia 2023 r. Spotkanie strzelnian
z abp. Tomaszem Petą.

Zapewne wielu strzelnian pamięta, że 10 lat temu w sobotę 11 maja 2013 roku gościliśmy w Strzelnie abp. Tomasza Pietę. Gość szczególny przybył na zaproszenie ks. kan. Ottona Szymków proboszcza i dziekana strzeleńskiego oraz pielgrzymów z okazji 30-lecia pierwszej strzeleńskiej pieszej pielgrzymki na Jasną Górę. Była to okazja do wspólnej modlitwy, zwiedzenia wystawy pielgrzymkowej, wysłuchania koncertu i wspólnych wspomnień z przeżyć pielgrzymkowych. W spotkaniu uczestniczył strzelnianin ks. dr Grzegorz Iwiński, kontynuator tradycji pielgrzymkowej strzelnian oraz miejscowi kapłani z ks. kan. Ottonem Szymków. Po 10. latach w sobotę 5 sierpnia 2023 roku pielgrzymi ze Strzelna pod opieką ks. Daniela Leszczyńskiego, z naszym proboszczem ks. Janem Kwiatkowskim spotkali się na Jasnej Górze ponownie z abp. Tomaszem Petą, tym razem z okazji 40. strzeleńskiej pieszej pielgrzymki do stóp tronu naszej Królowej.

Strzeleńscy pielgrzymi - 5 sierpnia 2023 r.

A ja znowu wracam do wspomnień. Zawsze na zakończenie pierwszego etapu do Siedlimowa zjeżdżało mnóstwo strzelnian - całe rodziny pątników. Pielgrzymi zawsze pod tamtejszym kościołem dawali koncerty pieśni religijnych. Wraz ze wspólnym śpiewaniem odchodziło zmęczenie i choć rozłąka dopiero, co się zaczynała, to wszyscy rzucają się na szyję najbliższych, z którymi dopiero, co rano się pożegnali. Później, kiedy rozpoczęto remont zabytkowego, drewnianego kościoła w Siedlimowie, zmieniono trasę i pierwszy etap kończył się w Wilczynie i tam zostały przeniesione koncerty. Kiedy pytałem się bliskim, co najbardziej zapamiętali z pielgrzymiego szlaku, z wędrówki po ziemi polskiej? - odpowiadali, że wały przeciwpowodziowe wzdłuż Warty i przydrożne znaki wiary. Czyli znaki święte, symbole religijne, figury, kapliczki i krzyże przydrożne, kościoły, gdzie modlili się, gdzie sprawowana była Eucharystia, gdzie udzielano im Pana Jezusa. Zapamiętali też krzyż, ale ten z wymiaru duchowego, jako cierpienie i śmierć Jezusa Chrystusa.

Strzeleńska grupa pielgrzymkowa - 2011 r.

Kiedyś zadałem sam sobie pytanie: Czym jest pielgrzymka? Długo szukałem odpowiedzi. Uzyskałem ją dopiero po dwudniowym samotnym spędzeniu swoich urodzin i imienin w Licheniu. Było to na początku lat dziewięćdziesiątych minionego stulecia - 14 i 15 sierpnia. Wkrótce też upewnili mnie w mym twierdzeniu pielgrzymi ze Słupska, których w tamtych latach gościliśmy na noclegu, a dla których jednym z etapów było nasze Strzelno. Podpowiedzieli mi też moi najbliżsi uczestniczący bezpośrednio w jasnogórskich wędrówkach:

Pielgrzymka to jedyne swego rodzaju, a do tego wspaniałe rekolekcje - tak twierdzą ci, którzy kilkakrotnie na pielgrzymim szlaku spotykali zarówno oddanych Kościołowi wiernych, jak i nawróconych i ci, którzy szukają Boga i chcą uwierzyć w Jego Moc - To indywidualny czas na spotkanie i dawanie prawdziwego dobra, dobra, którym jest miłość bliźniego. To również czerpanie ze źródła dobra innych. Tym dobrem, które pielgrzymi dają jest niesienie intencji na Jasną Górę, tych złożonych w skrzyneczce na ołtarzu Matki Bożej Turskiej i Nieustającej Pomocy oraz tych przekazanych w słowach: pomódlcie się w intencji... To także wzajemna pomoc braciom i siostrom pielgrzymom, dobre słowo, które codziennie zostawia się gospodarzom, którzy nas przenocowali, dawanie świadectwa naszej wiary podczas codziennego marszu, niezależnie od pogody, czy stanu naszej kondycji

Natomiast dobrem, które spotykamy, to wsparcie od innych, modlitwa duchowych pielgrzymów - rodziców, przyjaciół i znajomych pozostawionych w domach. To również dobre słowo i pomocna dłoń przyjaciół pielgrzymów. To noclegi u rodzin, które strudzonych wędrowców goszczą, to ciepła strawa, napoje i kanapki, które szykują napotkani po drodze ludzie. To także miłe gesty, machanie rąk, oklaski osób, które po drodze mijamy oraz uśmiechy kierowców ustępujących nam drogi, czy wręcz dzielących się nią z nami.

Strzelnianie w drodze na Jasną Górę. Grupa rowerowa 2018 r.

W tych swoich wspomnieniach nie zapomniałem o rowerowych pielgrzymkach. Przed laty jeździł do Jasnogórskiej Pani mój brat Grzegorz. Później, grupowe wyjazdy organizowało wspólnie z parafią PTTK z prezesem Zbigniewem Domańskim na czele. W tym roku po raz kolejny przejechali trasę do Częstochowy. Przez ostatnie lata pielgrzymów prowadził ks. dr Marcin Korybalski, a w tym roku zastąpił go nowy wikariusz naszej parafii ks. Marcin Modrzyński. Dodaj jeszcze, że prekursorem rowerowych pielgrzymek do Częstochowy już przed wojną był ojciec ks. Jana Trojanowskiego, Nikodem Trojanowski. W sierpniu 1935 roku wspólnie z kolegami Czesławem Kaszyńskim i Bolesławem Bączkiewiczem w dwa dni pokonali trasę: Strzelno - Konin - Turek - Dobre - Warta (nocleg) - Sieradz - Wieluń - Kłobuck - Częstochowa (nocleg).

Strzeleńska grupa pielgrzymkowa. Lata 60. W środku w I rzędzie siedzi Andrzej Gabryszak - szagier; w II rzędzie kucają od prawej II Stanisław Gądecki i IV Józef Nowak - kuzyn...

Strzelnianie pielgrzymowanie mieli we krwi. Już w okresie zaborów corocznie chodzili do Markowic, a w latach międzywojennych były to pielgrzymki organizowane przez parafię. Oto jedna z informacji o lipcowej pielgrzymce 1938 roku. W pielgrzymce tej brały udział bractwa ze sztandarami oraz ogromne rzesze wiernych. Pielgrzymka do Częstochowy Kujawskiej. Dorocznym zwyczajem wyruszyła i w mroku pielgrzymka na wielki odpust Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny do tak zwanej Częstochowy Kujawskiej do Markowic oddalonej 10 km od Strzelna. Pielgrzymkę odprowadził do figury św. Wawrzyńca (stała do 1939 roku przy drodze na Inowrocław, tam gdzie obecnie znajduje się stacja benzynowa i rondo) ks. Domek.

Strzelnianie w pielgrzymce na Jasną Górę. Lata 30. XX w.

Również pielgrzymki odbywały się do Częstochowy, która leżała w zaborze rosyjskim. Ich organizatorem był Zarząd Towarzystwa „Pielgrzym” w Poznaniu. A oto anons prasowy o takiej pielgrzymce: - (…) Pielgrzymkę do Częstochowy jak rokrocznie tak i w tym roku organizujemy i to w miesiącu lipcu i wrześniu. Wyjazd pielgrzymki do Częstochowy podczas wakacji nastąpi 11 lipca 1913 roku rano o godz. 6,52 z głównego dworca w Poznaniu linią: Poznań - Jarocin - Ostrów - Kluczbork - Herby. Powrót 18 lipca wieczorem o godz. 18.20. Udział biorący w pielgrzymce do Częstochowy winni się zaopatrzyć w legitymacje graniczne (paszporty).

Dzisiaj prezentuję tylko ułamek wiedzy o pielgrzymowaniu strzelnian. Dużo informacji znajdziecie w moich dwóch książkach: Markowice. Z dziejów sanktuarium i wsi oraz O. Kazimierz Łabiński. Ze wspomnień o kustoszu Markowickiego Sanktuarium, ale najwięcej w opowieściach samych pielgrzymów, którzy po wielokroć przeszli czy przejechali trasy pielgrzymkowe…