poniedziałek, 16 września 2019

Okupacyjni burmistrzowi Strzelna Willy Schmiedeskamp (1939-1941)



Po raz pierwszy o okupacyjnym burmistrzu Strzelna dowiedziałem się przed kilkudziesięcioma laty przeglądając stare dokumenty z lat okrutnej niewoli. Mówiły one o nałożonych kontrybucjach na strzelnian oraz o konfiskacie ich mienia. Wszędzie spotykałem podpisy pana i władcy, Willy'ego Schmiedeskampa. Włos na skórze się jeżył. Podobnie działo się, kiedy czytałem II tom Studiów z dziejów Ziemi Mogileńskiej i poznawałem jego bezwzględne zarządzenia odnoszące się do polskiej ludności Strzelna.

Willy Schmiedeskamp
Kim był ów Willy Schmiedeskamp? To pytanie nurtowało mnie przez szereg lat. Każdorazowo, w trakcie wizyt w archiwach próbowałem na to pytanie sobie odpowiedzieć, wertując pękate teczki przeróżnych akt i dokumentów. Już w 1982 r. podczas pisania mojej pierwszej książki o spółdzielczości zaopatrzenia i zbytu na terenie Strzelna, w jednym z wywiadów padło nazwisko Schmiedeskampa. Mówiła mi o nim śp. Zofia Rakoczy, małżonka Stanisława, kierownika strzeleńskiego „Rolnika“. Opisała go, jako kierownika Konsumu, rolniczej firmy zaopatrzenia i zbytu, która miała ukryty cel wspierania tutejszych Niemców, którzy pozostali po 1920 r. w Polsce. Konsum zajmował się handlem zbożem, paszą, węglem, sztucznymi nawozami i miał swoją siedzibę w pomieszczeniach budowniczego pochodzenia niemieckiego Kichla przy ul. Powstania Wielkopolskiego 2.


Przed kilkoma laty potomek kolonistów pruskich, którzy na nasze ziemie przybyli po pierwszym rozbiorze Polski i zamieszkali tutaj po 1781 r. Rainer Zobel, przesłał mi opisane imionami i nazwiskami zdjęcie. Opatrzone ono zostało datą 30 października 1937 r. i zostało zrobione z okazji 25-lecia Spar und Darlehnskasse w Strzelnie frucher Koenigsbrun. Była to Kasa Oszczędnościowo-Pożyczkowa w Strzelnie, którą wcześniej, bo w 1922 r. koloniści niemieccy założyli w Stodólnie. Pośród osobami na nim utrwalonymi jest Willy Schmiedeskamp, Geschäeftsführer - dyrektor zarządzający. I tak po nitce do kłębka obraz rzeczonego burmistrza zaczął się, co raz bardziej rozjaśniać. W pełni go ujrzałem, kiedy w Archiwum Państwowym w Poznaniu trafiłem na teczkę zatytułowaną Schmiedeskamp und Siemund - komisarze obwodowi 1939-1944.



Serce mi podskoczyło do gardła. Już po przewertowaniu 68 dokumentów niemieckojęzycznych wiedziałem, że trafiłem na przebogate źródło wiedzy o okupacyjnym Strzelnie. Ale nie wyprzedzając faktów i przechodząc do rzeczy zapraszam do bliższego poznania dwóch burmistrzów Strzelna, którzy rządzili miastem od września 1939 r. do stycznia 1945 r. W pierwszej części opowiem o Schmiedeskampie.   


Willi Schmiedeskamp urodził się 9 kwietnia 1909 r. w miejscowości Uhlendorf. Niewiadomo kiedy przybył do Strzelna i tutaj zamieszkał. Prawdopodobnie trafił tutaj z Pomorza. Znał, podobnie jak pozostali Niemcy strzeleńscy, bardzo dobrze język polski. Wspomniana wcześniej Zofia Rakoczy opisała go, jako rzutkiego młodego człowieka, silnie optującego za Niemcami. W przedwojennej prasie tylko raz trafiłem na to nazwisko. Otóż w lutym 1939 r. informowano o rewizjach w domach Niemców zamieszkałych powiaty: inowrocławski, mogileński i gnieźnieński. W Strzelnie po takiej rewizji policja aresztowała Willy'ego Schmiedeskampa. Zatrzymanie to miało związek z wrogą Polsce działalnością. Na czym ona polegała? Otóż, prawdopodobnie pod przykrywką kursów religijnych organizował on spotkania przygotowujące miejscowych Niemców na wypadek zajęcia tych terenów przez Wehrmacht. Była to typowa działalność w ramach tzw. V kolumny. Między innymi sporządzano listy najbardziej aktywnych politycznie i społecznie Polaków, mieszkańców Strzelna, a szczególnie powstańców wielkopolskich. Schmiedeskamp był członkiem NSDAP - Narodowosocjalistycznej Niemieckiej Partii Robotników, o czy świadczy dokument pozytywnej oceny politycznej - Politische Beurteilung, wystawiony 4 października 1941 r. Niewątpliwie w latach 1935-1939 znajdował się w jej tajnej komórce NSDAP funkcjonującej na terenie powiatu mogileńskiego. Jego liczne wyjazdy poza powiat w celach handlowych, w tym i do Gdańskie oraz działalność wśród miejscowych Niemców sugerują, że pełnił również funkcję łącznika pomiędzy władzą niemiecką a miejscową ludnością pochodzenia niemieckiego.

Dokument pozytywnej oceny politycznej Willego Schmiedeskampa.
 Niedługo po aresztowaniach, Schmiedeskampa wypuszczono, po czym on sam zniknął z pola widzenia strzelnian. Prawdopodobnie wyjechał do Gdańska i do Strzelna powrócił dopiero po 13 września 1939 r., kiedy to Wehrmacht zajął miasto. Wkrótce komendant wojskowy miasta przekazał zarząd nad Strzelnem komisarycznemu burmistrzowi - Amtskommissar, którym został Schmiedeskamp. Przejął on również obowiązki komendanta miejscowej straży pożarnej. Swoją siedzibę miał w byłym budynku Kasy Chorych, już przed wojną adaptowanym na Ratusz.


Swoją pracę na stanowisku burmistrza od pierwszych dni rozpoczął od wydawania zarządzeń zgodnych z wytycznymi otrzymywanymi z mogileńskiej landratury, czyli od grabieży mienia. W pierwszej kolejności wydawał nakazy kontrybucyjne na bardzo wysokie kwoty, które skierowane były do najbogatszych strzelnian. Takie wezwania do zapłaty otrzymał m.in. 26 września 1939 r. Stanisław Muszyński, któremu wyznaczono kwotę kontrybucji w wysokości 10 tys. zł. Podobne wezwania dotarły do 27 mieszkańców miasta. Do początku października w ten sposób zebrano ponad 73 tys. zł. Osobom uchylającym się od zapłaty groził całkowity przepadek mienia. Mało tego, tego samego dnia rozesłane zostały również przez burmistrza polecenia, żądające przekazanie bez odszkodowania mienia ruchomego Niemcom. W ten sposób Wincenty Płócienniczak pozbył się swego samochodu na rzecz właściciela fabryki maszyn Heinricha Plagensa.

Strzelno pod okupacją niemiecką.


Ta działalność rozzuchwaliła tutejszych Niemców, jak i przybyłych do Strzelna urzędników, policjantów i pracowników NSDAP do tego stopnia, że i oni prowadzili grabieże na własny rachunek. Odwiedzali oni placówki handlowe i mieszkania zabierając z nich wszystko to, co wpadło im w oko. W ten sposób zrabowane pieniądze, biżuterię, dzieła sztuki, meble oraz inne mienie ruchome wysyłali rodzinom w głąb Rzeszy lub przeznaczali na własne cele. Apogeum te poczynania osiągnęły gdy 17 października 1939 r. burmistrz Schmiedeskamp wydał zarządzenie, według którego polscy mieszkańcy Strzelna zobowiązani zostali od zaraz do pozdrawiania umundurowanego Niemca przez zdjęcie nakrycia głowy, a w przypadku nieposiadania takowego, przez ukłon. Nie dotyczyło to kobiet i dziewcząt. Zabronił stania na ulicach i w klatkach schodowych oraz trzymania rąk w kieszeni. Za przekroczenie tego zarządzenia winowajca był karany 20 uderzeniami pejczem. Zobowiązał wszystkich Polaków do natychmiastowego odstawienia do rewiru policyjnego wszystkich samochodów, motocykli, rowerów motorowych i aparatów radiowych. Niepodporządkowanie się temu zarządzeniu było równie surowo karane. Wszyscy, którzy posiadali zapasy węgla i drewna musieli odstawić je do firmy Konsum w Strzelnie, do tej samej firmy, którą on sam zarządzał.


Jego wytyczne wprowadzały nowe zasady funkcjonowania społeczeństwa, według których Polacy traktowani byli, jako obywatele drugiej kategorii. Wszystkie te nakazy podpisywał własnoręcznie i szyldował okrągłą pieczęcią z czarnym orłem trzymającym w pazurach swastykę i napisem w otoku: Der Bürgermeister in Strelno. W okresie jego rządów założono obóz przejściowy dla ludności żydowskiej, rozebrano synagogę, zniwelowano cmentarz żydowski oraz masowo wywożono ludność miejscową do obozów koncentracyjnych i na zsyłkę do Generalnej Guberni. Po eksterminacji Żydów strzeleńskich zajął mieszkanie po Marcinie Baschwitzu przy ulicy Powstania Wielkopolskiego 9 (przemianowanej na Mühlenstrasse) i w nim zamieszkał.   

Ulica Kościelna podczas okupacji.
 Pod jego dyktaturą przeprowadzono liczne aresztowania, a następnie rozstrzelania w lasach miradzkich. Jego podpisy znajdują się pod licznymi dokumentami dotyczącymi eksmisji. Kto dostał ze strzelnian takie pismo eksmisyjne musiał w ciągu dwóch godzin opuścić zajmowane mieszkanie biorąc ze sobą tylko bagaż podręczny. Jedno z takich pism trafiło do rodziny Rucińskich, a jego treść była następująca: Niniejszym zobowiązuję do opuszczenia swojego mieszkania w ciągu dwóch godzin, to znaczy do godz. 12:00 w południe. Jeśli do wyznaczonego terminu nie opuścicie swojego mieszkania, zostaniecie aresztowani i odtransportowani do obozu. W przeciwnym razie musicie później opuścić powiat mogileński w ciągu 24 godzin. Możecie zabrać ze sobą na osobę: 1 garnitur lub sukienkę, dwie pary butów, dwie pary pończoch, 1 kołdrę, dwa zestawy bielizny, 100 zł na osobę i 10 kg żywności na osobę. Wasze mieszkanie zostanie zaraz zajęte przez przesiedlonego Niemca Bałtyckiego. Polacy zmuszani byli do oddania swoich lokali mieszkalnych urzędnikom niemieckim. Wielu otrzymywało nakaz wysiedlenia z terenu powiatu mogileńskiego najczęściej przesiedlano ich na teren Generalnej Guberni (rejon Warszawy, Kielc, Krakowa, Lublina i inne).

Dokument mówiący o zawieszeniu w czynnościach służbowych Willego Schmiedeskampa.
 Jego bezwzględne rządy trwały do stycznia 1941 r. Pismem prezesa rejencji w Inowrocławiu z dnia 11 stycznia 1941 r. został zawieszony w czynnościach służbowych i wysłany na urlop z powodu popełnionych nadużyć finansowych. Zarzucono mu przywłaszczenie mienia pożydowskiego, które miało trafić do rezerw Głównego Urzędu Powierniczego Wschód w Poznaniu. Konkretnie było to zboże. Schmiedeskampowi zarzuty postawił landrat mogileński, że ów uzyskał zysk w wysokości 6000 RM ze sprzedaży zboża, które należało do firmy zbożowej Lippmanna w Strzelnie. Zarząd nad miastem został powierzony komisarzowi obwodowemu Gminy Strzelno-Północ, Helmutowi Würtz'owi ze Sławska Dolnego.

Ostatecznie, 26 kwietnia 1941 r. Schmiedeskamp został zwolniony ze stanowiska burmistrza po wcześniej złożonym przez siebie wniosku o odwołanie. Według raportu landrata mogileńskiego, takie rozwiązanie zostało osiągnięte w wyniku porozumienia między Głównym Urzędem Powierniczym Wschód w Poznaniu a Schmiedeskampem, który zobowiązał się wyliczoną kwotę zaboru mienia spłacić urzędowi.

5 komentarzy:

  1. Czy Willy Schmiedeskamp przeżył wojnę,jeśli tak czy znane są jego powojenne losy ? Bardzo ciekawy artykuł . Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety, nic mi nie wiadomo o dalszych jego losach. Być może, że jakieś informacje spłyną z czasem do mnie od znajomych z Niemiec, którzy również dopytywali się o niego. Wiele informacji właśnie zdobywam drogą kontaktów z naukowcami, regionalistami i pasjonatami historii, którzy naprowadzają mnie na źródła jeszcze nie odkryte lub im tylko znane. Trzeba w tych poszukiwaniach być cierpliwym...

    OdpowiedzUsuń
  3. Panie Marianie! Kolejny niesamowity cykl Pana opowieści, który z przyjemnością czytam (chociaż powinnam robić co innego;)).
    Pamiętam, że moja babcia o nim opowiadała. To były chwile grozy dla mieszkańców...
    Babcia z 2-letnim synkiem (moim ojcem) została wysiedlona z kamienicy. Niestety nie zachowały się u nas żadne dokumenty z tego okresu (chyba, że źle szukałam). Całe lata za to wspominała jak to było "na wygnaniu" w GG w Skulsku. Tylko ja niewiele z tego pamiętam, bo słabo słuchałam:(, teraz żal... Panią Rakoczową też bardzo często wspominała - znały się, odwiedzały i lubiły. Czy ma Pan jakiekolwiek informacje kto zajmował kamienicę przy Rynek 18? Czy to może być prawda, że była tam siedziba gestapo? Pozdrawiam serdecznie Agnieszka Kaczmarek Tymińska

    OdpowiedzUsuń
  4. Gestapo swoją siedzibę miało w Rynku pod numerem 24. Pisałem o tym w części 43 Spacerku po Strzelnie - Rynek cz. 40 - https://strzelnomojemiasto.blogspot.com/2019/06/spacerkiem-po-strzelnie-cz-43-rynek-cz.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciocia Rakoczowa często opowiadało o tych czasach, jednak niestety za dużo już nie pamiętamy......:-(

    OdpowiedzUsuń