Po raz pierwszy o okupacyjnym
burmistrzu Strzelna dowiedziałem się przed kilkudziesięcioma laty przeglądając
stare dokumenty z lat okrutnej niewoli. Mówiły one o nałożonych kontrybucjach
na strzelnian oraz o konfiskacie ich mienia. Wszędzie spotykałem podpisy pana i
władcy, Willy'ego Schmiedeskampa. Włos na skórze się jeżył. Podobnie działo
się, kiedy czytałem II tom Studiów z
dziejów Ziemi Mogileńskiej i poznawałem jego bezwzględne zarządzenia
odnoszące się do polskiej ludności Strzelna.
Willy Schmiedeskamp |
Kim był ów Willy Schmiedeskamp? To
pytanie nurtowało mnie przez szereg lat. Każdorazowo, w trakcie wizyt w
archiwach próbowałem na to pytanie sobie odpowiedzieć, wertując pękate teczki
przeróżnych akt i dokumentów. Już w 1982 r. podczas pisania mojej pierwszej
książki o spółdzielczości zaopatrzenia i zbytu na terenie Strzelna, w jednym z
wywiadów padło nazwisko Schmiedeskampa. Mówiła mi o nim śp. Zofia Rakoczy,
małżonka Stanisława, kierownika strzeleńskiego „Rolnika“. Opisała go, jako
kierownika Konsumu, rolniczej firmy zaopatrzenia i zbytu, która miała ukryty
cel wspierania tutejszych Niemców, którzy pozostali po 1920 r. w Polsce. Konsum
zajmował się handlem zbożem, paszą, węglem, sztucznymi nawozami i miał swoją
siedzibę w pomieszczeniach budowniczego pochodzenia niemieckiego Kichla przy
ul. Powstania Wielkopolskiego 2.
Przed kilkoma laty potomek
kolonistów pruskich, którzy na nasze ziemie przybyli po pierwszym rozbiorze
Polski i zamieszkali tutaj po 1781 r. Rainer Zobel, przesłał mi opisane
imionami i nazwiskami zdjęcie. Opatrzone ono zostało datą 30 października 1937
r. i zostało zrobione z okazji 25-lecia Spar
und Darlehnskasse w Strzelnie frucher Koenigsbrun. Była to Kasa Oszczędnościowo-Pożyczkowa
w Strzelnie, którą wcześniej, bo w 1922 r. koloniści niemieccy założyli w
Stodólnie. Pośród osobami na nim utrwalonymi jest Willy Schmiedeskamp, Geschäeftsführer
- dyrektor zarządzający. I tak po nitce do kłębka obraz rzeczonego burmistrza
zaczął się, co raz bardziej rozjaśniać. W pełni go ujrzałem, kiedy w Archiwum
Państwowym w Poznaniu trafiłem na teczkę zatytułowaną Schmiedeskamp und Siemund - komisarze obwodowi 1939-1944.
Serce mi podskoczyło do gardła. Już
po przewertowaniu 68 dokumentów niemieckojęzycznych wiedziałem, że trafiłem na
przebogate źródło wiedzy o okupacyjnym Strzelnie. Ale nie wyprzedzając faktów i
przechodząc do rzeczy zapraszam do bliższego poznania dwóch burmistrzów
Strzelna, którzy rządzili miastem od września 1939 r. do stycznia 1945 r. W
pierwszej części opowiem o Schmiedeskampie.
Willi Schmiedeskamp urodził się 9
kwietnia 1909 r. w miejscowości Uhlendorf. Niewiadomo kiedy przybył do Strzelna
i tutaj zamieszkał. Prawdopodobnie trafił tutaj z Pomorza. Znał, podobnie jak
pozostali Niemcy strzeleńscy, bardzo dobrze język polski. Wspomniana wcześniej
Zofia Rakoczy opisała go, jako rzutkiego młodego człowieka, silnie optującego
za Niemcami. W przedwojennej prasie tylko raz trafiłem na to nazwisko. Otóż w
lutym 1939 r. informowano o rewizjach w domach Niemców zamieszkałych powiaty:
inowrocławski, mogileński i gnieźnieński. W Strzelnie po takiej rewizji policja
aresztowała Willy'ego Schmiedeskampa. Zatrzymanie to miało związek z wrogą
Polsce działalnością. Na czym ona polegała? Otóż, prawdopodobnie pod przykrywką
kursów religijnych organizował on spotkania przygotowujące miejscowych Niemców na
wypadek zajęcia tych terenów przez Wehrmacht. Była to typowa działalność w
ramach tzw. V kolumny. Między innymi sporządzano listy najbardziej aktywnych politycznie
i społecznie Polaków, mieszkańców Strzelna, a szczególnie powstańców
wielkopolskich. Schmiedeskamp był członkiem NSDAP - Narodowosocjalistycznej
Niemieckiej Partii Robotników, o czy świadczy dokument pozytywnej oceny
politycznej - Politische Beurteilung, wystawiony 4 października 1941 r.
Niewątpliwie w latach 1935-1939 znajdował się w jej tajnej komórce NSDAP
funkcjonującej na terenie powiatu mogileńskiego. Jego liczne wyjazdy poza
powiat w celach handlowych, w tym i do Gdańskie oraz działalność wśród
miejscowych Niemców sugerują, że pełnił również funkcję łącznika pomiędzy
władzą niemiecką a miejscową ludnością pochodzenia niemieckiego.
Dokument pozytywnej oceny politycznej Willego Schmiedeskampa. |
Swoją pracę na
stanowisku burmistrza od pierwszych dni rozpoczął od wydawania zarządzeń zgodnych
z wytycznymi otrzymywanymi z mogileńskiej landratury, czyli od grabieży mienia.
W pierwszej kolejności wydawał nakazy kontrybucyjne na bardzo wysokie kwoty,
które skierowane były do najbogatszych strzelnian. Takie wezwania do zapłaty
otrzymał m.in. 26 września 1939 r. Stanisław Muszyński, któremu wyznaczono
kwotę kontrybucji w wysokości 10 tys. zł. Podobne wezwania dotarły do 27
mieszkańców miasta. Do początku października w ten sposób zebrano ponad 73 tys.
zł. Osobom uchylającym się od zapłaty groził całkowity przepadek mienia. Mało
tego, tego samego dnia rozesłane zostały również przez burmistrza polecenia,
żądające przekazanie bez odszkodowania mienia ruchomego Niemcom. W ten sposób
Wincenty Płócienniczak pozbył się swego samochodu na rzecz właściciela fabryki
maszyn Heinricha Plagensa.
Ta działalność
rozzuchwaliła tutejszych Niemców, jak i przybyłych do Strzelna urzędników,
policjantów i pracowników NSDAP do tego stopnia, że i oni prowadzili grabieże
na własny rachunek. Odwiedzali oni placówki handlowe i mieszkania zabierając z
nich wszystko to, co wpadło im w oko. W ten sposób zrabowane pieniądze,
biżuterię, dzieła sztuki, meble oraz inne mienie ruchome wysyłali rodzinom w
głąb Rzeszy lub przeznaczali na własne cele. Apogeum te poczynania osiągnęły gdy
17 października 1939 r. burmistrz Schmiedeskamp wydał zarządzenie, według
którego polscy mieszkańcy Strzelna zobowiązani zostali od zaraz do pozdrawiania
umundurowanego Niemca przez zdjęcie nakrycia głowy, a w przypadku nieposiadania
takowego, przez ukłon. Nie dotyczyło to kobiet i dziewcząt. Zabronił stania na
ulicach i w klatkach schodowych oraz trzymania rąk w kieszeni. Za przekroczenie
tego zarządzenia winowajca był karany 20 uderzeniami pejczem. Zobowiązał
wszystkich Polaków do natychmiastowego odstawienia do rewiru policyjnego
wszystkich samochodów, motocykli, rowerów motorowych i aparatów radiowych.
Niepodporządkowanie się temu zarządzeniu było równie surowo karane. Wszyscy,
którzy posiadali zapasy węgla i drewna musieli odstawić je do firmy Konsum w
Strzelnie, do tej samej firmy, którą on sam zarządzał.
Jego wytyczne wprowadzały nowe
zasady funkcjonowania społeczeństwa, według których Polacy traktowani byli,
jako obywatele drugiej kategorii. Wszystkie te nakazy podpisywał własnoręcznie
i szyldował okrągłą pieczęcią z czarnym orłem trzymającym w pazurach swastykę i
napisem w otoku: Der Bürgermeister in
Strelno. W okresie jego rządów założono obóz przejściowy dla ludności
żydowskiej, rozebrano synagogę, zniwelowano cmentarz żydowski oraz masowo wywożono
ludność miejscową do obozów koncentracyjnych i na zsyłkę do Generalnej Guberni.
Po eksterminacji Żydów strzeleńskich zajął mieszkanie po Marcinie Baschwitzu
przy ulicy Powstania Wielkopolskiego 9 (przemianowanej na Mühlenstrasse) i w
nim zamieszkał.
Ulica Kościelna podczas okupacji. |
Dokument mówiący o zawieszeniu w czynnościach służbowych Willego Schmiedeskampa. |
Ostatecznie, 26 kwietnia 1941 r. Schmiedeskamp
został zwolniony ze stanowiska burmistrza po wcześniej złożonym przez siebie
wniosku o odwołanie. Według raportu landrata mogileńskiego, takie rozwiązanie
zostało osiągnięte w wyniku porozumienia między Głównym Urzędem Powierniczym Wschód
w Poznaniu a Schmiedeskampem, który zobowiązał się wyliczoną kwotę zaboru
mienia spłacić urzędowi.
Czy Willy Schmiedeskamp przeżył wojnę,jeśli tak czy znane są jego powojenne losy ? Bardzo ciekawy artykuł . Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNiestety, nic mi nie wiadomo o dalszych jego losach. Być może, że jakieś informacje spłyną z czasem do mnie od znajomych z Niemiec, którzy również dopytywali się o niego. Wiele informacji właśnie zdobywam drogą kontaktów z naukowcami, regionalistami i pasjonatami historii, którzy naprowadzają mnie na źródła jeszcze nie odkryte lub im tylko znane. Trzeba w tych poszukiwaniach być cierpliwym...
OdpowiedzUsuńPanie Marianie! Kolejny niesamowity cykl Pana opowieści, który z przyjemnością czytam (chociaż powinnam robić co innego;)).
OdpowiedzUsuńPamiętam, że moja babcia o nim opowiadała. To były chwile grozy dla mieszkańców...
Babcia z 2-letnim synkiem (moim ojcem) została wysiedlona z kamienicy. Niestety nie zachowały się u nas żadne dokumenty z tego okresu (chyba, że źle szukałam). Całe lata za to wspominała jak to było "na wygnaniu" w GG w Skulsku. Tylko ja niewiele z tego pamiętam, bo słabo słuchałam:(, teraz żal... Panią Rakoczową też bardzo często wspominała - znały się, odwiedzały i lubiły. Czy ma Pan jakiekolwiek informacje kto zajmował kamienicę przy Rynek 18? Czy to może być prawda, że była tam siedziba gestapo? Pozdrawiam serdecznie Agnieszka Kaczmarek Tymińska
Gestapo swoją siedzibę miało w Rynku pod numerem 24. Pisałem o tym w części 43 Spacerku po Strzelnie - Rynek cz. 40 - https://strzelnomojemiasto.blogspot.com/2019/06/spacerkiem-po-strzelnie-cz-43-rynek-cz.html
OdpowiedzUsuńCiocia Rakoczowa często opowiadało o tych czasach, jednak niestety za dużo już nie pamiętamy......:-(
OdpowiedzUsuń