wtorek, 19 grudnia 2023

Dwór w Osówcu. Grudniowa opowieść - cz. 3

Dwór w Osówcu, stan w 1981 roku

Ostatnim właścicielem Osówca był syn Jarosława i Józefy z Mlickich, Ludomir (zu Lubochin und Schwetz) Frezer urodzony 13 marca 1893 roku w Brzyskorzystewku. Studiował na Uniwersytecie Jagiellońskim. 5 listopada 1915 roku została wcielony do armii niemieckiej i wziął udział w I wojnie światowej. Na początku 1916 roku został zwolniony z wojska z orzeczeniem o niezdolności do dalszej służby. Brał czynny udział w Powstaniu Wielkopolskim w oddziałach kpt. Pawła Cymsa na odcinku Strzelno, Inowrocław, Jankowo i Żnin w czasie od 20 stycznia 1919 roku do 18 lutego 1919 roku, a następnie bezpośrednio wstąpił do 15. Pułku Ułanów Poznańskich i walczył na odcinku Wronki, Czarnków do Inowrocławia.

 

Po zakończeniu działań na froncie zachodnim uczestniczył w stopniu wachmistrza w wojnie polsko-bolszewickiej w szeregach macierzystego pułku. 1 listopada 1920 roku awansował na stopień podporucznika. Szczególnie zasłużył się 23 września 1920 podczas walk pod Prużanami, gdzie „w niezwykle trudnych warunkach nawiązał łączność między dywizją i pułkiem, przedarł się w walce przez pozycje bolszewików, dostarczając rozkazy z dywizji i przyprowadzając jeńców. W ciągu nocy przebył kilkadziesiąt kilometrów”. Za tę postawę 24 kwietnia 1921 roku - podczas pobytu w Poznaniu Naczelnika Państwa Józefa Piłsudzkiego - został osobiście przez Naczelnika Państwa odznaczony Orderem Wojennym Virtuti Militari. Nadto za udział w wojnie polsko-bolszewickiej otrzymał Krzyż Walecznych.

Zdemobilizowany został 25 listopada 1921 roku i zajął się prowadzeniem dwóch majętności ziemskich - Osówiec i Brzyskorzystewko. Jego dziełem była rozbudowa po 1922 roku dworu, poprzez dodanie skrzydła północnego, które wchłonęło alkierz wschodni. Rozbudowa ta zakłóciła pierwotny symetryczny układ dworu. Również jego realizacją była w tym samym czasie przeprowadzona przebudowa założenia parkowo-dworskiego, uwypuklająca formę parku krajobrazowego od strony wschodniej i wydzielenie całego kompleksu od zachodnich zabudowań folwarcznych. W obrębie kompleksu znajdowało się typowe ogrodnictwo z oranżerią i inspektami oraz z sadem owocowym i warzywniakiem.  

W 1922 roku Ludomir Frezer poślubił kuzynkę Izabelę Mittelstaedt herbu Hornklow urodzoną w 1894 roku w Łuszczewie nad Gopłem, a zmarłą 21 listopada 1948 roku. 19 marca 1937 roku za zasługi na polu wychowania fizycznego i przysposobienia wojskowego został odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi. Na stopień porucznika awansował ze starszeństwem z dniem 19 marca 1939 roku i znalazł się z 13. lokatą w korpusie oficerów rezerwy kawalerii. Zmobilizowany w sierpniu 1939 roku wziął udział w kampanii wrześniowej - w walkach nad Bzurą i w obronie Warszawy. Po kapitulacji Warszawy został wzięty do niewoli i osadzony w oflagu Murnau. Po wojnie, do 1950 roku pracował w Stadninie Koni w Iwnie. Następnie w Powszechnym Zakładzie Ubezpieczeń. Uchwała Rady Państwa nr: 11.04-0.899 z dnia 4 listopada 1958 roku został odznaczony Wielkopolskim Krzyżem Powstańczym. Zmarł 6 maja 1959 roku w Iwnie k. Kostrzyna i tam został pochowany.

Ppor. Ludomir Frezer

Poznań, 24 kwietnia 1921 r. - Józef Piłsudski dekoruje Orderem Virtuti Militari oficerów 15 Pułku Ułanów Poznańskich

Ludomir z Izabellą mieli dwie córki Olgę (6 kwietnia 1924 Poznań - 24 maja 2008 Poznań) i Katarzynę (7 listopada 1925 Poznań - 23 maja 2001 Warszawa). W czasie wojny po wyrzuceniu rodziny z majątków siostry wraz z matką znalazły się w Warszawie, gdzie włączyły się w działalność podziemną. Olga w konspiracji była od jesieni 1941 roku. Początkowo była kolporterką prasy podziemnej w Konfederacji Narodu (KN), później w Szarych Szeregach. Przez kontakty harcerskie trafiła do ZWZ - AK. Przeszła szkolenie sanitarne. Obie siostry walczyły w Powstaniu Warszawskim - Olga (pseudonim „Olga”) była łączniczką dowódcy II batalionu zgrupowania „Chrobry II”,  Armia Krajowa - zgrupowanie „Chrobry II” - II batalion „Lecha Grzybowskiego” - sztab - łączniczka dowódcy batalionu kpt. „Lecha Grzybowskiego”. Katarzyna (pseudonim „Kaśka”) łączniczką zgrupowania Harnaś - W konspiracji od marca 1942 roku. Armia Krajowa - batalion NOW-AK „Gustaw” - zgrupowanie „Harnaś” - kompania „Grażyna”.

Park przydworski w Osówcu przed rewitalizacją

Po upadku powstania siostry trafiły do niewoli niemieckiej i osadzone zostały w obozach: od października 1944 roku do kwietnia 1945 roku - obóz przejściowy w Ożarowie, Stalag 344 Lamsdorf, Stalag IV-B Mühlberg/Elbe, Stalag IV-A Elsterhorst - Arbeitskommando „Radeberg”. Po zakończeniu działań wojennych szczęśliwie powróciły do Polski. Swoje życie zawodowe związały ze służbą zdrowia. Olga była doktorem nauk medycznych, absolwentką i wieloletnim adiunktem Akademii Medycznej w Poznaniu. Odznaczona została - Krzyżem Walecznych, Krzyżem Armii Krajowej, Warszawskim Krzyżem Powstańczym. Katarzyna była dyplomowaną pielęgniarką i pracowała w szpitalach warszawskich. Odznaczona została - Krzyżem Armii Krajowej, Warszawskim Krzyżem Powstańczym. Pochowana została na cmentarzu w Józefowie.

Renesansowe piwnice po rozbiórce dworu

Dwór w Osówcu w trakcie dbudowy - jesień 1983

W czasie okupacji we dworze zamieszkał niemiecki administrator dóbr, który majątek otrzymał w tzw. powiernictwo. Po zakończeniu działań wojennych w 1945 roku w dworze stacjonowało wojsko, a po jego odejściu majętność została przejęta przez Skarb Państwa Polskiego - Zarząd Państwowych Nieruchomości Ziemskich, z wyłączeniem z parcelacji. Na bazie folwarku powstało w 1949 roku Państwowe Gospodarstwo Rolne Osówiec, specjalizujące się w produkcji materiału nasiennego. Dwór podzielono na 4 mieszkania, przedszkole, punkt lekarski, sklep GS, a po nim kiosk „Ruchu”. Lokatorów zajmujących dobudowane w latach 20. XX w. skrzydło usunięto w 1974 roku. Po likwidacji powiatów w 1975 roku PGR włączono do Kombinatu PGR Kołaczkowo. Dwór znajdował się wówczas w fatalnym stanie. W 1980 roku została opracowana dokumentacja techniczno-rewaloryzacyjna i adaptacyjna dworu przez Pracownię Projektową w Poznaniu. W 1982 roku części drewniane i murowane dworu rozebrano aż do poziomu piwnic i przystąpiono do odbudowy, którą wraz z otaczającym go parkiem przeprowadzono w latach 1982-1987. Obecny wygląd dworu jest wynikiem gruntownej renowacji, podczas której drewniane modrzewiowe ściany zastąpione zostały ceglanymi. Dawny wygląd zachowały jedynie oszalowane deskami szczyty w piętrowym ryzalicie elewacji frontowej oraz tylnej, o falistych liniach spływów obwiedzionych profilowaną listwą. Również faliste szczyty o uproszczonej linii wieńczą dziś frontowe ściany alkierzy. Pokryte gładkim tynkiem elewacje z prostokątnymi oknami pozbawione są niemal całkowicie detali dekoracji architektonicznej - z wyjątkiem pilastrów akcentujących naroża alkierza północno-zachodniego. Znacznie przekształcone zostało również wnętrze dworu. Dawniej było dwutraktowe, z obszerną sienią w środkowej części frontowego traktu, do której prowadziły drzwi w osi frontowego ryzalitu, poprzedzone drewnianym, kolumnowym gankiem. Park, którego początki sięgają XVIII w. o pow. 2,0 ha posiada zachowany cenny starodrzew i jest również w bardzo dobrym stanie.

Obiekt został wpisany do rejestru zabytków 30 kwietnia 1984 roku pod nr A-273/15. Nadto za obiekty zabytkowe uznano cały zespół dworsko-folwarczny, w skład którego, oprócz dworu, wchodzą: rządcówka z I poł. XIX w., dom dla służby z 1840 r., oficyna z II połowy XIX w., chlew pracowniczy z ok. połowy XIX w., park krajobrazowy z początku XX w. i zabudowania folwarczne (stajnia i magazyn, chlewnia, stodoły, magazyn zbożowy, wozownia, gorzelnia – wszystko z XVIII wieku).

Warto wspomnieć, że w latach 90. XX w. żyjące jeszcze wówczas siostry Frezer podjęły starania o zwrot dworu i parku…

Koniec

Foto.: MKiDN - Ośrodek Dokumentacji Zabytków w Warszawie, Archiwum bloga   

 

środa, 13 grudnia 2023

Strzeleńska „tajemnica” stanu wojennego

Dzisiaj wspominamy 42. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego, którego skutki odczuli również strzelnianie i to zarówno ci spod znaku „Solidarności”, jak i całe społeczeństwo. Pośród naszymi mieszkańcami byli i tacy, których nie zraziło zawieszenie prawa i swobód obywatelskich - potajemnie spotykali się i działali w podziemiu solidarnościowym. Byli również młodzi, którzy pod osłoną nocy kolportowali ulotki, wypisywali hasła i znaki Polski Walczącej…

42 lata temu, 13 grudnia 1981 roku, w Polsce został wprowadzony stan wojenny. Władzę w kraju przejęła Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego (WRON). Internowano działaczy NSZZ „Solidarność” na czele z jego przewodniczącym Lechem Wałęsą. Zostały zawieszone prawa i swobody obywatelskie. Wprowadzenie stanu wojennego miało na celu zdławienie opozycji demokratycznej i obronę komunistycznego reżimu w PRL. Stan wojenny zawieszono 31 grudnia 1982 roku, a odwołano dopiero 22 lipca 1983 roku. W 2002 roku 13 grudnia został ustanowiony Dniem Pamięci Ofiar Stanu Wojennego.

Jednym z działań stanu wojennego w naszym mieście było namalowanie na ścianie jednego z budynków znaku Polski Walczącej. Ślady po nim - choć niezbyt czytelne - widoczne są do dzisiaj. O okolicznościach związanych z jego powstaniem dowiedziałem się wczoraj z rozmowy telefonicznej przeprowadzonej z byłym mieszkańcem Strzelna Michałem Posadzym i ze zdjęcia przesłanego mi przez mojego rozmówcę.

Stało się to w jedną z nocy stanu wojennego. Pomimo wprowadzenia godziny milicyjnej, czyli poruszania się po mieście po godzinie 22:00, na puściutkiej ul. 15 Grudnia - dzisiejszej Świętego Ducha - spotkało się trzech młodzieńców, którzy wyszli z bocznych uliczek, Cegiełki i Styczniowej. Trójka ta skierowała się ku Rynkowi. Znali się, dlatego zamienili ze sobą kilka zdań, z których wynikało, że dwoje - śp. Paweł Lewicki i Jurek Nowak - rozklejali na murach ulotki i malowali znaki solidarności, a trzeci, Michał Posadzy przemykał do swojego domu. Obaj poprosili spotkanego kolegę, by ten wziął od nich paczkę z puszką po farbie oraz pędzlem i wyrzucił, przechodząc ul. Świętej Anny do przyległego ogrodu.

I stało się, że przechodząc boczną uliczką zaświtało Michałowi, by na ogromnym ceglanym murze należącym do posesji państwa Gądeckich (rodziców dzisiejszego abp. Stanisława) resztką farby wymalować znak kotwicy z literą „P” - symbol Polski Walczącej. Była to biała farba olejna, zatem i znak na tle czerwonych cegieł był nawet w ciemności widocznym. Po skończony dziele nie wyrzucił paczki z puszką i pędzlem do ogrodu, lecz doniósł do domu, który znajdował się naprzeciwko wylotu uliczki w ul. Michelsona i wyrzucił do pojemnika na śmieci.

Następnego dnia informacja o znaku na murze dotarła na posterunek Milicji Obywatelskiej (MO) i o poranku podjechała tzw. „suka” czyli niebieska Nyska milicyjna pod znak na murze, wyskoczyło z niej dwóch milicjantów z puszką czarnej farby i w błyskawicznym tempie zamalowali ten znak. Czarny kwadrat skrywał przez lata znak Polski Walczącej. Z upływem czasu czarna farba pod wpływem warunków atmosferycznych zaczęła znikać i pomaleńku oczom uważnych przechodniów zaczął pojawiać się biały, dzisiaj już nie tak czytelny znak.

Wczoraj w rozmowie z Michałem zastanawialiśmy się czy nie należało by tego znaku w jakiś sposób upamiętnić: - może zakonserwować go i oznaczyć jakąś tabliczką? 

   

sobota, 9 grudnia 2023

Dwór w Osówcu. Grudniowa opowieść - cz. 2

Dzisiaj kolejna, bo już 2. część opowieści o pięknym dworze alkierzowym w Osówcu gm. Orchowo, którego początki sięgają - w części renesansowych piwnic - XVI w., a także o jego mieszkańcach. Poznacie w tej części dziedziców z rodu Mlickich herbu Dołęga oraz skąd wzięli się tutaj Frezerowie herbu Alabanda. Także zastanowimy się wspólnie, czy Teofil popełnił mezalians…

Pierwszy z rodu Mlickich, w którego rękach znalazł się Osówiec nie zamieszkał w tutejszym dworze na stałe, a jedynie okresowo podczas wizyt u dzierżawców tutejszych dóbr. Niemniej jednak poznajmy go bliżej. Jan Jarmułt Mlicki urodził się około 1700 roku, jako syn Grzegorza, burgrabiego płockiego i Anny Bromirskiej. Od lat młodzieńczych sposobiony był do kapłaństwa, a następnie studiował prawo kanoniczne w Rzymie. Był proboszczem w Radomsku, archidiakonem uniejowski, kanonikiem kolegiaty św. Jerzego w Gnieźnie oraz około 1728 roku kanonikiem katedralnym łuckim. 25 kwietnia 1730 roku został instalowany na kanonię katedralną gnieźnieńską fundi Sarb. W 1736 roku wymienił tę kanonię na inną, uposażoną Gałęzewem. W międzyczasie, bo do 1737 roku piastował urząd sędziego surogata konsystorza gnieźnieńskiego, po czym od tegoż roku został wikariuszem generalnym prymasa Teodora Potockiego i kanonikiem płockim. W latach 1738-1743 był sekretarzem królewskim Augusta III Sasa oraz wiceprezydentem Trybunału Koronnego. W 1748 roku został ekonomem księstwa łowickiego, a w 1752 roku referendarzem prymasa abp. Adama Ignacego Komorowskiego. W 1760 roku został prezydentem Trybunału Koronnego. 27 października 1760 roku został instalowany na scholasterię gnieźnieńską, a 24 października 1761 roku na probostwo gnieźnieńskie.

Wraz z awansami w hierarchii kościelnej i sprawowanymi urzędami koronnymi przybywało ks. kan. Janowi Mlickiemu dóbr ziemskich. Pierwszym znaczniejszym zakupem było nabycie od Franciszka Wolskiego, skarbnika bydgoskiego, wedle kontraktu z 23 lipca 1745 roku Osówca. W tym samym czasie brat ks. Jana, Stanisław Mlicki, wojski mniejszy płocki po ślubie z Petronelą z Gałczyńskich nabywają w 1745 r. od Stefana i Stanisława Jarnowskich leżące w pobliżu Osówca miasto Orchowo w powiecie gnieźnieńskim i tutaj zamieszkują. W kilka lat później ks. Jan Mliccki - według kontraktu z 19 grudnia 1750 roku od Rafała Malechowskiego - kupił za sumę 10180 złp. części wsi Linówiec, która sąsiadowała z Osówcem. Inne części w tej wsi nabył według kontraktu z 9 listopada 1751 roku za 3600 złp. od Jana i Mikołaja braci stryjecznych Chwaliszewskich. Również w tym samym mniej więcej czasie od Mikołaja Smaszewskiego kupił niezamieszkałą pustkę Skubarczewo w powiecie gnieźnieńskim, leżącą nieopodal Orchowa. 

O pozycji majątkowej właściciela Osówca ks. Jana Mlickiego świadczą jego kolejne nabytki. I tak w 1752 roku staje się dożywotnim posesorem Śniecisk, a następnie dziedzicem dóbr Siernicze Wielkie, które w 1757 roku kupił od Tomasza Wyganowskiego. Z kolei w 1760 roku od Józefa Kosmowskiego nabył za 2766 złp. część wsi Kinno w powiecie gnieźnieńskim. W dwa lata później - w 1762 roku - został posesorem części Gorzykowa, wsi dziedzicznej Marianny z Krzywosądzkich Giewartowskiej. Od braci Teodora i Macieja Cieleckich, za kontraktem z 21 października 1763 roku kupił w 1765 roku część Kinna, płacąc 2000 złp., a następnie od Józefa Włostowskiego tego samego roku kupił kolejną część w tejże wsi za 2.000 złp.

Ks. Jan Mlicki umarł w Gnieźnie 27 kwietnia 1766 roku i pochowany został katedrze gnieźnieńskiej, w kaplicy św. Krzyża. Na trzy dni przed śmiercią, 24 kwietnia 1766 roku w Gnieźnie spisywał testament. Dobra swe: Skubarczewo, Gałczyn, Gałczynek, Osówiec, Suszewo, Linowiec, Mlecze, zapisał częścią bratu Stanisławowi, częścią bratankowi Janowi (?), który prawdopodobnie był synem Stanisława z jego pierwszego małżeństwa.

Kajetan Jarmułt-Mlicki

Nowy właściciel Osówca Stanisław Mlicki wkrótce, bo w 1769 roku zmarł, a schedę po nim w części dóbr osówieckich przejął syn Kajetan. Około połowy XVIII w. - po 1769 roku - Kajetan poddaje dwór kolejnej rozbudowie. Polegała ona na powiększeniu go o dwa, tym razem murowane alkierze zachodnie stykające się jedynie narożnikami z korpusem głównym. Kajetan przeniósł do Osówca swoją siedzibę główną i mimo sprawowania licznych funkcji oraz zaangażowania się w życie polityczne większość swojego dorosłego życia tutaj spędzał. Zmarł 18 grudnia 1808 roku.

Więcej informacji o Kajetanie znajdziecie pod linkiem: 

https://strzelnomojemiasto.blogspot.com/2023/03/kajetan-jarmut-mlicki-kasztelan.html

Kolejnym właścicielem Osówca po Kajetanie został jego syn Józef Mlicki, o którym niewiele wiemy. Urodził się ok. 1777 roku i był trzecim dzieckiem Kajetana z jego sześciorga, a zarazem najstarszym z synów. Ożenił się przed 1801 rokiem z Marianną Bogatko, córką Kazimierza kasztelana kruszwickiego, z którą miał czworo dzieci. Niewiadomo, kiedy Józef zmarł, a jedynie to, że po jego śmierci dobrami zarządzał syn Dionizy, który już wówczas miał swoje dwa majątki - Leszcze i Jurkowo. Zapadła wówczas decyzja, by Teofil dokończył przerwaną naukę. W tym celu udał się do Leszna i tam ukończył miejscowe gimnazjum. Powróciwszy z głową pełną wiedzy Teofil przejął w 1839 roku z rąk brata zarząd nad spadłymi na niego dobrami, które umiejętnie i praktycznie prowadził.

Teofil Jarmułt-Mlicki

Więcej informacji o Teofilu znajdziecie pod linkiem:  

https://strzelnomojemiasto.blogspot.com/2023/04/teofil-jarmut-mlicki-1813-1883-kawaler.html  

Oficyna - tymczasowy dwór z 1840 r., późniejszy czworak

Teofilowi możemy przypisać kompleksowy remont dworu i założenie parku. Wcześniej, na południe od dworu, kilkadziesiąt metrów od niego wystawił w 1840 roku murowany budynek mieszkalny (tymczasowy dwór), w który zamieszkał na czas remontu. W ramach prowadzonych wówczas prac dwór został przeorientowany. Przeniesiono w tym celu fronton na elewację zachodnią poprzez zbudowanie przy niej wejścia głównego z drewnianym gankiem oraz przy nim podjazdu pod główne drzwi wejściowe z dużym klombem. Strona wschodnia stała się od tego czasu elewacją ogrodową. Po zakończonym remoncie Teofil przeniósł się do dworu, a tymczasowo zajmowany budynek zamienił w dworską oficynę.

Kaplica Matki Bożej Różańcowej w podziemiach jej spoczęli Teofil i Franciszka Mliccy

 

Teofil będąc 52 letnim mężczyzną zdecydował się na ślub z młodszą od siebie o 23 lata Franciszką Wyrębską (1836-1907). Ceremonia zaślubin odbyła się w 1865 roku w Orchowie, w kościele pw. Wszystkich Świętych. Teofil na długo przed zawarciem związku małżeńskiego miał z Franciszką aż cztery córki: Julię ur. w 1857 roku, Józefę - 1859, Marię - 1860 oraz Emilię - 1861. Czy był to mezalians? Prawdopodobnie Franciszka nie była szlacheckiego pochodzenia i pełniła w dworze Teofila Mlickiego funkcję ochmistrzyni. Musiało bardzo iskrzyć pomiędzy panem a jego podwładną, czego owocem było urodzenie przez nią w przeciągu pięciu lat czterech córek. 31 lipca 1879 roku Teofil sporządził testament, którym dobra osówieckie zapisał swojej małżonce Franciszce z Wyrębskich. Od tego momentu Franciszka stała się pełnoprawną panią na Osówcu i - w części, dzieląc to z córkami - spadkobierczynią fortuny.

W pół roku po śmierci ojca najstarsza córka Julia (1857-1918), wyszła w Orchowie 24 lipca 1883 roku za Henryka Mittelstaedta, właściciela Łuszczewa w Królestwie Polskim, i tam zmarła 8 maja 1918 roku, pochowana w Skulsku. Z kolei Józefa (1859-1917) została dziedziczką Osówcu. 14 czerwca 1892 roku wyszła w Orchowie za Jarosława Frezera z Brzyskorzystewka. To jemu wniosła piękną posiadłość ziemską Osówiec, którego ostatnim właścicielem był jej syn Ludomir Frezer. Zmarła w Poznaniu 14 listopada 1917 roku i została pochowana w Brzyskorzystwi. Przełom stuleci z czasów władania Osówcem przez Józefę z Mlickich Frezer był również okresem wielkich inwestycji w obrębie folwarku. Wówczas zapewne wystawionych zostało większość budynków inwentarsko-magazynowych, a szczególnie gorzelnia, która dawała znaczący dochód w majętności. Przy majętności funkcjonowała również cegielnia, z której znacząca część produkcji była przeznaczona na rozbudowę i przebudowę folwarku oraz na pobudowanie mieszkań dla robotników. Majętność w 1903 roku liczyła 1070 ha, a jej administratorem był Czarliński. W 1911 roku majętność składała się z dóbr rycerskich Osówiec oraz gruntów ziemskich w Wólce Orchowskiej, Suszewie i Ostrówku. W całości obszar majątku wynosił 1202 ha, inwentarz: 96 szt. koni, 250 szt. bydła w tym 61 szt. krów mlecznych oraz 218 szt. trzody chlewnej. Administratorem w Osówcu był wówczas Józef Szulczewski. 

Trzecią córką Teofila była Maria (1860-1905) zamężna za Wacława Lutostańskiego, zmarła w Nieborzynie w Królestwie Polskim 25 marca 1905 roku i pochowana została w Budzisławiu. Najmłodszą córką Teofila i Franciszki była Emilia (1861-1925), która kupiła w 1890 roku od Niemca Franciszka von Blauer dobra Złotniki w powiecie żnińskim (1350 mórg) za 307.000 marek i 3 lipca 1894 roku poślubiła w Orchowie Tadeusza Czarlińskiego.

CDN

Foto.: MKiDN - Ośrodek Dokumentacji Zabytków w Warszawie, Heliodor Ruciński, archiwum bloga


środa, 6 grudnia 2023

Zmarł lek. med. Wojciech Torkowski (1929-2023)

3 grudnia 2023 roku, przeżywszy 94 lata zmarł lek. med. Wojciech Torkowski, dyrektor Szpitala im. Tytusa Chałubińskiego w Strzelnie w latach 1967-1973, emerytowany dyrektor Zespołu Opieki Zdrowotnej Mogilno w latach 1973-1998. Odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Srebrnym Krzyżem Zasługi i wieloma innymi państwowymi i branżowymi odznaczeniami. Strzelnianin Roku 1996. 

Wojciech Józef Torkowski urodził się 6 marca 1929 roku w Środzie Wielkopolskiej jako syn Kazimierza i Zofii z domu Sikorska. Studiował na Akademii Medycznej w Poznaniu i tam w latach 1953-1955 był asystentem w Zakładzie Anatomii Patologicznej. Po otrzymaniu dyplomu lekarza medycyny w 1955 roku, rozpoczął pracę w szpitalu w Strzelnie. Tutaj przeszedł wszystkie stanowiska, poczynając od asystenta na oddziale chirurgicznym poprzez zastępcę ordynatora tegoż oddziału i dyrektora Szpitala im. Tytusa Chałubińskiego w Strzelnie.  

 

W 1967 roku zastąpił lek. med. Konrada Kubisa na stanowisku dyrektora szpitala w Strzelnie i funkcję tę pełnił do 1973 roku. Przez cały ten okres wykonywał również obowiązki lekarza z pełnieniem dyżurów nocnych i świątecznych. Polityka lat 60. XX w. nie sprzyjała zbytnio rozwojowi szpitala. Wykorzystywano jego przedwojenną nowoczesność, która szła w parze z dobrym personelem medycznym. Na przełomie lat 60. i 70. XX w. gruntownie przebudowano oddział gruźliczy poprzez rozbudowę, modernizację i nowe wyposażenie. Później z inicjatywy dyr. Torkowskiego na bazie tego oddziału powstał oddział zakaźny, kierowany przez lek. med. Ewarysta Rutkowskiego (1926-2010). W 1972 roku podjął decyzję o adaptacji części poddasza i na tej bazie uruchomiony został oddział laryngologiczny, którego ordynatorem był lek. med. Ryszard Cyba (1939-2012). Przez szereg lat borykał się z trudną sytuacją lokalową oddział dziecięcy, którego pomieszczenia i wyposażenie kwalifikowały go na pododdział, a nie oddział. Mimo to przez cały czas utrzymywał go i otaczał opieką. Z początkiem lat siedemdziesiątych doprowadził do wybudowania w parku przyszpitalnym wolnostojącego budynku magazynowego.

Spotkanie opłatkowe z bp. Stanisławem Gądeckim

 

W międzyczasie podnosił swoje kwalifikacje zawodowe, uzyskując specjalizację II stopnia z chirurgii ogólnej i organizacji ochrony zdrowia. W styczniu 1973 roku Ministerstwo Zdrowia i Opieki Społecznej wprowadziło nowy model organizacyjny służby zdrowia. Powstały na szczeblu powiatów Zespoły Opieki Zdrowotnej (ZOZ). Na czele mogileńskiego ZOZ-u stanął dotychczasowy dyrektor szpitala strzeleńskiego lek. med. Wojciech Torkowski. Kierował on 2 szpitalami (Strzelno, Mogilno), 6 przychodniami rejonowymi, 8 wiejskimi ośrodkami zdrowia oraz 2 felczerskimi i 7 położniczymi punktami zdrowia. W placówkach tych łącznie zatrudnionych było 44 lekarzy, 18 lekarzy dentystów, 12 farmaceutów, 4 felczerów, 118 pielęgniarek, 26 położnych oraz cały personel pomocniczy. Jako lekarz i dyrektor był bardzo dobrym organizatorem pracy, umiejętnie i z wielkim znawstwem tematu kierował całym zespołem, jego działami i placówkami. Pokonywał przeszkody i z uporem dążył do celu, do tego, by poprawiać opiekę zdrowotną, warunki leczenia i pracy dla całego personelu oraz ich warunki mieszkaniowe. Przykładem jest dobudowanie piętra na budynku przychodni i zlokalizowanie w nim tzw. hotelu dla pielęgniarek, czy wybudowanie wielorodzinnego bloku mieszkalnego dla personelu medycznego na zapleczu strzeleńskiego szpitala.   

Oddanie do użytku części rozbudowywanego szpitala strzeleńskiego - grudzień 1996 r., święci ks. kan. Alojzy Święciochowski

Dzięki postawie dyr. Torkowskiego wizja pomyślnych lat dla szpitala strzeleńskiego zarysowała się w drugiej połowie lat osiemdziesiątych XX w. W wyniku nacisków społecznych zawiązał się społeczny komitet rozbudowy szpitala w Strzelnie. Ludność i poszczególne zakłady dobrowolnie opodatkowali się, łożąc składki na rozbudowę lecznicy. Był to fatalny okres, gdyż stary system chylił się ku upadkowi, a mimo to po wielu konsultacjach dyrektor Torkowski podjął decyzję o rozbudowie szpitala w Strzelnie. Na początku lat 90. XX w. w celu realizacji inwestycji dyrektor wdrożył program restrukturyzacji ZOZ, który spotkał się ze sprzeciwem władz samorządowych Mogilna. Dzisiaj postawę tę możemy prześledzić sięgając do licznych artykułów zamieszczonych na łamach prasy lokalnej. Nadmienić należy, że program ten został wówczas zaakceptowany przez Wojewódzki Wydział Zdrowia w Bydgoszczy i Wojewodę Bydgoskiego. Uzyskał on również akceptację Ministerstwa Zdrowia. 

Wizyta prezes ZUS Anny Bańkowskiej w części rozbudowywanego szpitala strzeleńskiego - od lewej prezes Bańkowska, dyr. Torkowski i przełożona pielęgniarek  

Nie poddając się presjom dyr. Torkowski przystąpił do realizacja zadania podstawowego wynikającego z restrukturyzacji, tj. rozbudowy szpitala strzeleńskiego. Dokumentację projektową wykonał „Miasto Projekt” w Bydgoszczy pod kierownictwem mgr inż. architekta Kozłowskiego. Środki inwestycyjne zostały w części przekazane, a w części obiecane. Wykonawcą robót została firma „Budrex” z Bydgoszczy. Inwestycję podzielono na trzy etapy. W pierwszym etapie realizowano budowę skrzydła bocznego z podjazdem dla karetek pogotowia, wejściem dla pieszych, w tym dla niepełnosprawnych. Na niskim parterze zaplanowano pomieszczenia laboratoryjne, apteki oraz kaplicy. Na parterze hol główny z izbą przyjęć, pogotowie ratunkowe, pracownię rentgenowską, poradnię chirurgiczną i USG. Na pierwszym piętrze zaplanowano - lecz niestety nie ukończono, choć w stanie surowym wykonano - pomieszczenia na blok operacyjny z dwiema salami, sterylizację, pomieszczenie na sale intensywnego nadzoru. Budynek skrzydła połączono z budynkiem głównym ciągami komunikacyjnymi i windami. Ten etap w części zakończono i oddano do użytku w grudniu 1996 roku. Z początkiem nowego roku społeczeństwo miasta i gminy Strzelno za pośrednictwem ankiet rozprowadzonych w różnych środowiskach wybrało dyr. Wojciecha Torkowskiego „Człowiekiem Roku 1996”.

Wizyta wojewody bydgoskiego Krzysztofa Sidorkiewicza w części rozbudowywanego szpitala strzeleńskiego - pierwszy od lewej dyr. Wojciech Torkowski, w białym kitlu lek. med. Skoliniec, prezes Towarzystwa Szlaku Piastowskiego Stanisław Lewicki, wojewoda Sidorkiewicz... 

Jeszcze w tymże 1997 roku, mając 68 lat Wojciech Torkowski wygrywa konkurs ogłoszony przez wojewodę bydgoskiego na stanowisko dyrektora ZOZ w Mogilnie. Wówczas też określił się, że zadania jakie przed nim stanęły podzielił na cykle dwuletnie. Kolejna reforma podziału administracyjnego kraju, powrót powiatów i dużych województw zmieniła również zasady funkcjonowania dotychczasowych struktur w opiece zdrowotnej. Z dniem 15 grudnia 1998 roku ZOZ w Mogilnie został ustawowo przekształcony w Samodzielny Publiczny Zakład Opieki Zdrowotnej - SP ZOZ Mogilno, a dotychczasowy dyrektor przeszedł na zasłużoną emeryturę. Do realizacji zostało dokończenie pierwszego etapu rozbudowy szpitala, wdrożenie drugiego etapu, który przewidywał podniesienie budynku o 1/2 kondygnacji dla potrzeb oddziału położniczo-ginekologicznego oraz trzeciego etapu, który przewidywał przebudowę starego skrzydła z oddziałem dziecięcym, z nowym wejściem i windą. 

Dyrektor Torkowski, jako stały mieszkaniec naszego miasta, był osobą rozpoznawalną i popularną. Skromny i niezwykle etyczny uczestniczył w życiu samorządu strzeleńskiego, choć ogrom czasu poświęcał na pracę zawodową - lekarza na dyżurach i dyrektora ZOZ-u. Będąc emerytem obserwował poczynania swoich następców, a w szczególności stopień i sposób realizacji programu restrukturyzacji. Zabierał głos w sprawach ważnych i problemowych.  

 

Z małżonką Aleksandrą, również lekarzem, wychował dwie córki. Po śmierci małżonki ożenił się drugi raz. Mieszkał kolejno w Rynku, w bloku przy ul. A. A. Michelsona, od 1980 roku we własnym domu przy ul. Jesionowej, a ostatnio z racji na podeszły wiek w mieszkaniu własnościowym na Osiedlu Piastowskim. Często spotykałem Doktora na spacerach… Niestety przez ostatni rok już nie wychodził z domu.

Cześć Jego Pamięci!


Wszystkie fotografie własne - Marian Przybylski


 

sobota, 2 grudnia 2023

Dwór w Osówcu. Grudniowa opowieść - cz. 1

Niedaleko Strzelna, w sąsiedniej gminie Orchowo, we wsi Osówiec, która rozłożyła się z dala od uczęszczanych szlaków, trafiamy na swoiste perełki architektury skupione w zespole dworsko-folwarcznym. Najcenniejszym jego elementem jest piękny dwór alkierzowy, sięgający - w części renesansowych piwnic - XVI w. Wtopiony w otaczający go park krajobrazowy, zdaje się niczym wehikuł czasu, być miejscem, które przeniesie nas w odległe i te nieco bliższe czasy. Całość uzupełniają - nieco oddalona od zespołu neogotycka kaplica z kryptą grobową właścicieli Osówca - Mlickich oraz przydworskie zabudowania pofolwarczne, pochodzące z przełomu XIX i XX w. i oficyna z 1840 roku.

Ale ja dzisiaj zapraszam was do poznania dziejów pięknego osówieckiego dworu, który był dawniej nie tylko siedzibą właścicieli - tutejszej szlachty, ale też centrum całej okolicy, ośrodkiem ważnych wydarzeń, w tym i politycznych oraz wielką skarbnicą pamiątek rodzinnych, w tym również patriotycznych. Ten „stary” typowo polski dwór to obiekt pełne niezwykłej atmosfery, w którym - jeżeli zostaniemy zaproszeni - możemy poczuć się niczym dawni goście Mlickich, właścicieli, którzy rezydowali tutaj przez blisko 200 lat. Kto tutaj mieszkał, jakie ów polski dwór przechodził przekształcenia i co sprawiło, że dzisiaj tak pięknie się prezentuje - poznacie, czytając poniższą opowieść.

Początki wsi Osówiec (Ossowiec) sięgają czasów średniowiecza. Dobra tutejsze stanowiły własność rycerską Dołęgów z linii wielkopolskiej, a ich właściciele pisali się z Osówca (Ossowca). Pierwszą wzmiankę o wsi znajdujemy w gnieźnieńskich aktach grodzkich i ziemskich pod rokiem 1486. Wówczas zostali wymienieni stąd Andrzej pleban w Nyankowie (Niankowie - dzisiejszym Jankowie Dolnym) stryj i jego bratanek Mikołaj. Oboje posiłkowali się nazwiskiem Ossowscy. Obok nich wyliczeni zostali również: Paweł Leski (żonaty z córką Ossowskich), Dorota, Barbara i Jadwiga Ossowskie. Pierwszy pełniejszy opis dóbr Osówiec znajdujemy w gnieźnieńskich aktach grodzkich i ziemskich pod rokiem 1538. Jak wówczas zapisano, dobra Osówiec należące do Małgorzaty z Ossowskich Trzebochowskiej składają się: z dworu z sadzawką, browaru i ogrodu. W 1547 roku Małgorzata Ossowska, już wówczas wdowa po Janie Trzebochowskim, swoją część dziedziczną po rodzicach sprzedała Gabrielowi (I) Dobrosołowskiemu herbu Poraj (Róża), synowi Wojciecha i Anny. Gabriel (I) żonaty był z Magdaleną Ossowską, prawdopodobnie bliską krewną Małgorzaty.

Dwór Mlickich w Osówcu - 1967 rok

Długo byłoby rozpisywać się o tym rodzie, który wywodził się ze wsi Dobrosołowo, współcześnie położonej w powiecie konińskim, w gminie Kazimierz Biskupi. Ród ten posiadał rozliczne dobra, a sam Gabriel (I) poza udziałami we wsi rodowej był panem na Cieninie, współcześnie położonym w gminie Słupca i posiadał w 1532 roku całe części dziedzin dóbr: Grabienice, Bodzatki, Wietnica, Rzgowo, Dambrowica, Wolica i Rudnica w powiecie konińskim oraz inne. Czy był zawadiaką? Trudno dziś określić, niemniej jednak w 1545 roku okazał przed Sądem Grodzkim w Koninie 30 ran zadanych mu przez Stanisława Żychlińskiego. Zapewne musiały one powstać podczas jakiejś sprzeczki zakończonej napaścią na niego. Wkrótce, bo tuż przed transakcją nabycia Osówca sprzedał swemu bratu całe części dziedziczne wsi Czestkowo i Szszłowo w powiecie gnieźnieńskim. W 1568 roku Gabriel (I) już nie żył, a dobra po jego śmierci dzierżyli synowie Jan, Wojciech, Gabriel (II) i Florian. Owi bracia rodzeni w 1586 roku procesowali się z sąsiadem Osówca, Sebastianem Suszewskim, dziedzicem na Suszewie.

1967 rok



 

Ostatecznie dziedzicem na Osówcu został spośród wymienionych wyżej braci Gabriel (II) syn Gabriela (I), żonaty z Dorotą Żydowską, córką Sebastiana, panią na Tupadłach. Małżonkowie mieli syna Bartłomieja, który w 1625 roku został plenipotentem ojca Gabriela (II) Dobrosołowskiego. Bartłomiej był ostatnim z tego rodu panem na Osówcu. Przejdźmy teraz do tego, co najbardziej nas interesuje, czyli do dworu. To Dobrosołowskim, którzy Osówiec dzierżyli do 1649 roku, należy przypisać powstanie pierwszego murowanego, renesansowego dworu. Do dzisiaj zachowały się po nim piwnice ze sklepieniami kolebkowymi o pełnej strzałce z licznymi wnękami. Po ich obrysie poznajemy kształt pierwotny owego murowanego dworu. Był on większy od późniejszej formy barokowej i zapewne posiadał cechy dworu obronnego, zatem musiał być również dwukondygnacyjny. Zastanawiające jest, który z Dobrosołowskich mógł być budowniczym owego renesansowego dworu? Osobiście postawiłbym na pierwszego z nich Gabriela (I), który na owe czasy posiadał spory majątek, składający się z kilkunastu wsi. To ów Gabriel (I) na dwa lata przed nabyciem Osówca został dotkliwie poraniony, zatem miał wrogów, przed którymi musiał się bronić.

W 1649 roku Bartłomiej Dobrosołowski, syn Gabriela (II) wieś Osówiec sprzedał za 20 tys. złp. Zofii Dzwonowej Rogalińskiej, wdowie po Krzysztofie Mielińskim, a obecnie żonie Łukasza Swinarskiego. To wówczas, w 1649 roku Swinarscy dwór rozebrali i rozpoczęli budowę nowego, tym razem drewnianego dworu. Z kolei w 1654 roku Zofia dobra osówieckie odsprzedała za sumę 24 tys. złp. swojemu synowi z pierwszego małżeństwa Stanisławowi Mielińskiemu, którego żoną była Zofia Śmiałówna. To im należy przypisać inicjację rozbudowy dworu o dwa alkierze wschodnie, która miała miejsce w II poł. XVII w. Z czasów tej rozbudowy pochodzi również ryzalitowe piętro, zwieńczone drewnianymi wystawkami o barokowym konturze, flankowane po bokach pazdurami.

Dwór Mlickich w Osówcu przed odbudową - 1981 rok

Kolejnymi właścicielami dóbr zostali synowie Stanisława i Zofii - Krzysztof i Jan Mielińscy, których wymieniono w 1676 roku w gnieźnieńskich aktach grodzkich i ziemskich. Krzysztof żonaty był z Konstancją Mycielską, która jako wdowa w 1682 roku skwitowała brata zmarłego małżonka Jana. Synem Krzysztofa i Konstancji był kolejny właściciel Osówca Stanisław Mieliński. Ów po śmierci matki sprzedał w 1699 roku za sumę 20 tys. złp.     Osówiec swojemu krewnemu Walentynowi Łempickiemu synowi Wojciecha,  żonatemu z Marianną Mycielską. Z kolei z tą Marianną w 1717 roku - wówczas już wdową po Walentym Łempickim - wymieniona została w Osówcu jej córka Franciszka z mężem Tomaszem Luboradzkim, a obok nich Władysław Koczorowski syn Tomasza - dzierżawca części Osówca. Przy tej okazji, czyli z 1717 roku pochodzi również opis Osówca, z którego dowiadujemy się, że dwór był niezamieszkały, a wszystkie zabudowania dworskie chyliły się ku upadkowi. Zapewne ten stan majętności był efektem III wojny północnej, grabieżczym przemarszom wojsk i towarzyszącej im epidemii zarazy. Po raz drugi Koczorowski wymieniony został jako dziedzic (dzierżawca) części dóbr Osówiec w 1721 roku. W 1723 roku Marianna wdowa po Łempickim już nie żyła, a Osówiec znajdował się w rękach jej zięcia i córki - Tomasza Luboradzkiego i Franciszki z Łempickich Luboradzkiej. To im możemy zawdzięczać powojenną odbudowę Osówca. Zaś sam dzierżawca Koczorowski nigdy nie miał interesu, by w nieswoje inwestować, dlatego wszelkie, późniejsze przypisywanie jemu czegokolwiek - poza, co trzy lata odnawianą dzierżawą - jest błędnym twierdzeniem.    

Dwór Mlickich w Osówcu - 2008 rok

Łempiccy wkrótce sprzedali Osówiec Franciszkowi Wolskiemu, skarbnikowi bydgoskiemu, synowi Michała i Anny z Wałeckich. Z czasów jego zarządzania dobrami niewiele się zachowało, a tym co przetrwało do naszych czasów, to kontrakt sprzedaży Osówca w gnieźnieńskich aktach grodzkich i ziemskich, który mówi, że w 1745 roku Franciszek Wolski zawarł 23 lipca kontrakt z ks. Janem Jarmułt-Mlickim, kanonikiem metropolitalnym gnieźnieńskim i katedralnym płockim na sprzedaż za 14 tys. zł. dóbr Osówiec. W roku następnym Wolski skwitował ks. Mlickiego z sumy 7 tys. zł. opisanych zeszłorocznym kontraktem z 23 lipca. W 1747 roku znajdujemy potwierdzenie owej sprzedaży w poznańskich aktach grodzkich i ziemskich. Kim był nowy właściciel Osówca? Jako, że w poczcie rodu Jarmułt-Mlickich herbu Dołęga ks. kan. Jan był najbardziej utytułowanym przedstawicielem, poświęćmy mu nieco więcej czasu. Otóż, piastował on funkcje: proboszcza gnieźnieńskiego i radomskiego, kanonika płockiego, łuckiego i gnieźnieńskiego, archidiakona uniejowskiego, sekretarza króla Augusta III Sasa, referendarza koronnego i chyba najbardziej nas interesującym, a to w związku z tym, że był również pierwszym z tego rodu właścicielem Osówca wraz z przyległościami. W rękach Mlickich i ich potomków dobra te utrzymały się przez 200 lat i po reformie rolnej - nacjonalizacji w 1945 roku przeszły na własność Skarbu Państwa Polskiego.

CDN

Foto.: MKiDN - Ośrodek Dokumentacji Zabytków w Warszawie, Heliodor Ruciński, archiwum bloga


środa, 29 listopada 2023

Najpiękniejsza i masoni… Strzelno to wielka rzecz

Elewacja południowa (frontowa) kamieniczki przy ulica Powstania Wielkopolskiego 1 - choć zębem czasu silnie nadgryziona - to nadal jest jedną z najpiękniejszych w naszym mieście. Zawdzięcza tę swoją urodę stylowi eklektycznemu w jakim została wystawiona, proporcjom oraz elementom i detalom architektonicznym nawiązującymi do baroku, klasycyzmu jak i secesji.

Przed wieloma laty w rozmowie ze znawczynią architektury, która odwiedziła Strzelno i trafiła pod dom przy ul. Powstania Wielkopolskiego nr 1, dowiedziałem się, że według jej znajomości przedmiotu architektury małomiasteczkowej budynek ten po prostu jest najpiękniejszym jaki dotychczas widziała na polskiej prowincji. Dodała, że morderstwem byłoby pozostawienie tej pięknej budowli na pastwę losu, a przecież widać, że lata zaniedbań ryją się po jej elewacji i nie tylko...

Na pierwszy plan w oko rzuca się secesja, którą architekt niejako wtopił w klasycystyczny fronton wieńczący ryzalit jak i w zwieńczenia obramowań okiennych - portali. Widzimy ją w charakterystycznych detalach antropomorficznych - kobiecych głów, których włosy poddane zostały modelowaniu falistą linią, będącą jednym z wyznaczników nowego stylu. Baczne oko obserwatora dostrzeże, że włosy kobiet zatracając swą granicę i przechodzą w pięknie udrapowane kokardy i wstążki. Czterem głowom z nadokiennych portali pierwszego piętra towarzyszy po sześć stylizowanych kwiatów słonecznika oraz wplecione we wstążki pojedyncze liście laurowe.

O ile wyżej opisane głowy kobiece są niemal bliźniaczo do siebie podobne, to dwie pozostałe z portalu wieńczącego ryzalit, jak i znad środkowego okna parteru są od siebie odmienne, co do rysów samej twarzy, jak i ufryzowania. Niezwykle bogatym w dekoracje figuralne jest sam portal ryzalitu. Jego centralnym elementem jest bogato zdobiony labrami kartusz z częściowo wykruszonymi symbolami budowniczych - cyrklem i trójkątem (kielnią). Zwieńczony jest ona kobiecą głową z niewielką koroną. Ów kartusz podtrzymują dwa putta, spod których ramion spływają rogi z wysypującymi się z nich kwiatami, a całe tło portalu wypełniają wypukłe motywy roślinne.

Pozostałymi elementami zdobiącymi fronton kamienicy są silne boniowania elewacji parteru oraz bogate opaski - listwy okołookienne, a nadto dwie pary pilastrów rozmieszczonych po bokach okna środkowego w ryzalicie w pasie pierwszego piętra. Pod tym samym oknem widoczny jest również wysunięty parapet z metalowym ażurowym kwietnikiem, wsparty na przyściennej zdobnej konsoli.     


Wśród detali secesyjnych najczęstszym elementem dekoracyjnym są kobiece głowy. Niektóre z nich są koronowane, przyozdobione wstążkami, wiankami z róż, bądź wpisane są w gąszcz liści laurowych, słoneczników, czy ostów. Dekoracje te najczęściej umieszczone są w centralnych miejscach fasad i poza treściami symbolicznymi i estetycznymi podkreślają rytmikę podziału płaszczyzny elewacji.

A teraz o masonach, którym przypisuje się, iż tutaj mieszkali, czy wręcz mieli tutaj swoją lożę. Teza ta - od lat przez wielu strzelnian powtarzana - jest tezą nieprawdziwą. Po prostu ów cyrkiel i trójkąt (kielnia) są stricte przymiotami zawodu właściciela i osoby, która ową kamieniczkę wystawiła - czyli budowniczego, Niemca Juliusa Küchla. Dokładniej wczytując się w dzieje naszego miasta, a szczególnie jego mieszkańców trafiamy jednak na masonów, którymi byli nimi: Gustaw Gerson (po przeprowadzeniu się do Torunia), Jakub Chapp (po przeprowadzeniu się do Berlina) i jedyny miejscowy Ludwig Lippmann z ulicy Szkolnej. Cała ta trójka to Żydzi i byli oni ze sobą rodzinnie powiązani. Nie trafiłem na innych strzelnian, którzy byliby członkami lóż masońskich.

Gustaw Gerson urodzony 2 czerwca 1861 roku w Strzelnie, mieszkając później w Toruniu i będąc jeszcze kawalerem, a do tego bardzo bogatym człowiekiem, 25 kwietnia 1904 roku wstąpił w szeregi Wielkiej Loży Niemieckiej - Loży Montefiore, która była placówką Żydowskiego Zakonu B'nei B'rith, który był międzynarodową instytucją posiadającą siedzibę główną w Cincinnati, w Stanach Zjednoczonych. Tzw. Zakon Synów Przymierza stanowił organizację powstałą w wyniku secesji z regularnego wolnomularstwa. Posługiwał się rytuałem opartym na wolnomularstwie i wykazywał doń znaczne podobieństwo. Działał jako organizacja w pierwszym rzędzie charytatywna, nastawiona na pomoc wszystkim potrzebującym Żydom. W znacznym stopniu członkowie działali również na polu oświatowym i kulturalnym. Berlińska Loża Montefiore grupował Żydów zasymilowanych, dobrze zakorzenionych w kulturze europejskiej, wykształconych i bogatych, co było w jakiejś mierze konsekwencją jego statutowych celów związanych z różnymi formami pomocy, jaką silniejsi nieśli słabszym. Wysoka pozycja Gersona w hierarchii masonerii toruńskiej sprawiła, iż został on wybrany przewodniczącym loży „Gabriel Riesser Loge”, składającej się z samych Żydów. Wtajemniczeni członkowie nosili w niej tytuł „Wandervogel”. 

Członkiem inowrocławskiego stowarzyszenia Astraea Loge Nr 2 - loży masońskiej był strzeleński Żyd Ludwig Lippmann. Od 6 grudnia 1936 roku został w niej drugą w hierarchii osobą - podmistrzem. Loża posiadała swój budynek - siedzibę w Inowrocławiu przy ul. Solankowej. Została ona zlikwidowana decyzją prezydenta RP z 22 listopada 1938 roku. Co ciekawe, ciągoty członków rodziny Lippmannów do tajnych stowarzyszeń były już wcześniej znane. Pierwszym wolnomularzem był wspomniany już szwagier Ludwiga, Gustaw Gerson, a także wujek, brat jego matki Jakub Chapp, o którym tak oto pisała prasa żydowska: 

Opłakiwaliśmy ostatnio śmierć naszych braci, a między innymi zmarłego 7 września 1916 roku Brata Jakuba Chappa, ur. 10 listopada 1858 roku w Strzelnie, członka berlińskiej Loży Montefiore, do której należał od 2 marca 1909 roku.

Foto.: Heliodor Ruciński, archiwum bloga