Pamiętajcie,
jeśli pszczoły znikną, wkrótce to samo stanie się z ludźmi!
Wiedzę podstawową o pszczołach
zdobyłem jako dziecko. Wtedy nie było jeszcze „Pszczółki Maji“, ale był za to
„Kubuś Puchatek“ i jego nieposkromiona miłość do miodu. Na początku mojej
edukacji miałem szczęście do takich nauczycieli jak Ryszard Fiebig, który
często udzielał nam lekcji w terenie oraz uczący mnie biologii Hieronim
Norwid-Kudło. Panowie często opowiadali o pszczołach, ich pracowitości i
efekcie z niej wynikającym - miodzie. Obaj mawiali, że bez pszczółek nie byłoby
życia. Wówczas niewiele z tych słów rozumieliśmy, dopiero z upływem czasu i
postępów w edukacji zacząłem pojmować znaczenie pszczół w życiu ekosystemu.
Pamiętam czasy, kiedy w Strzelnie niemal we wszystkich ogrodach przydomowych
stało po kilka uli, a na obrzeżach miasta w większych ogrodach były i pasieki.
Takie zbiorowisko uli miała pani Glancówna przy ulicy Inowrocławskiej.
Znakomitymi pszczelarzami byli panowie: Jan (senior) Mochylowski, Gwidon
Trzecki, Alfons Wentland, Roman Czenszak i wielu innych, którzy pasieki mieli
poza miastem. Onegdaj na każdej wsi po kilkunastu rolników miało ule w swoich
przydomowych ogrodach. Każdy leśniczy miał swoje ule. Dzisiaj prym wśród
strzeleńskich pszczelarzy wiedzie Jan Mochylowski, a swoje pasieki posiadają
również, burmistrz Strzelna Dariusz Chudziński, Wacław Krąkowski, Piotr
Płócienniczak i wielu innych. Od lat zaopatruję się w miód u Marka Pawnuka z
Żegotek - pychota…
Wiedzę o życiu pszczół, szczególnie
w kontekście ich zorganizowanego życia społecznego z uwzględnieniem podział pracy
w ulu i na zewnątrz, czyli w ogrodzie, polu i lesie przybliżył mi mój ulubiony
nauczyciel Czesław Typański. Było to w latach kiedy uczęszczałem do Państwowego
Technikum Rolniczego w Bielicach (50 lat temu). Pan Profesor - jak nazywaliśmy
w szkole średniej nauczycieli - był pasjonatem pszczół i w swoim przydomowym
ogrodzie prowadził pasiekę. Zdobyte doświadczenia pszczelarskie, obserwacje
żywota zbiorowego owadów przenosił na pole edukacyjne, dzięki czemu chętni tej
wiedzy mogli ją poznać głębiej. Później o pszczołach i pożytkach z nich
płynących po wielokroć słyszałem z ust śp. Gwidona Trzeckiego i cyklicznie od
Piotra Płócienniczaka, podczas naszych spotkań koleżeńskich.
Kiedy zacząłem pracować, a było to
dawno temu w Zakładzie Rolnym w Markowicach, jako stażysta miałem liczne
kontakty z ludźmi pracującymi bezpośrednio na roli. To wówczas starsze kobiety
opowiadały mi, jak to w czasach przedwojennych jedną z podstawowych prac
polowych było gracowanie. Wówczas nie stosowano oprysków chemicznych na chwasty.
Zarówno rośliny okopowe, jak i zboża oraz inne uprawy podlegały kilkakrotnemu
gracowaniu w początkowym okresie wegetacji, czyli wycinaniu chwastów za pomocą
motyki. Efektem tych zabiegów były wyższe plony - rośliny uprawne czerpały do
woli pokarm z gleby, gdyż nie musiały dzielić się nim z chwastami.
Wówczas nikt nie słyszał o
wytruwaniu pszczół, a one same nieskrępowanie korzystały ze wzajemnością z natury.
Nikomu i niczemu nie szkodząc zapylają rośliny owadopylne - miododajne i
zbierają nektar i pyłek kwiatowy. Nektar przetwarzają w miód, a do tego
produkują: wosk, mleczko pszczele i kit pszczeli - samo dobrodziejstwo dla
zdrowia i życia człowieka.
Pszczoła od dawien dawna budziła i
budzi fascynację człowieka. Powód tego podziwu jest prosty, a mianowicie wynika
z korzyści jakie płyną z jej pracowitej działalności oraz z organizacji życia
wewnętrznego pszczelej rodziny. W mitologii egipskiej pszczoły nazywano łzami
boga Ra. Spośród greckich bogiń wiele miało wizerunek pszczół. Zwykli
śmiertelnicy kojarzyli pszczoły z nadprzyrodzonymi mocami, natomiast wielu
filozofów uważało je za synonim mądrości, roztropności i pracowitości.
Zbieranie nektaru z kwiatów uważali za symbol dotarcia do esencji mądrości. W Koranie
znajdujemy pszczoły jako owady święte. W mitach greckich księżniczka
Melissa karmiła Zeusa miodem, za co w nagrodę została przemieniona w pszczołę.
Starożytni Grecy przypisywali poecie Pindarowi i filozofowi Platonowi, że
znakomitą wymowność posiadali za sprawą pszczół. Nadto Grecy wierzyli, że
ekstrakt miodowy zapewnia nieśmiertelność, a umieszczenie wizerunku pszczoły na
grobowcu może wpłynąć na życie wieczne zmarłego. W średniowieczu - a i również w
naszych czasach - Chrześcijanie uważali, że żądło symbolizowało słuszną karę.
Albert Einstein powiedział kiedyś,
że jeśli pszczoły znikną, wkrótce to samo stanie się z ludźmi. Światowa
produkcja żywności jest w ponad 3/4 uzależniona od kondycji sektora
pszczelarskiego. Ponad 84 proc. gatunków roślin uprawianych w Europie jest
zależnych od zapylania przez pszczoły. Bilans strat jest bardzo prosty - jeżeli
zabraknie nam pszczół, to konsekwencją tego będzie klęska żywnościowa na
niespotykaną skalę. Pszczoła miodna jest największym skarbem naszej
cywilizacji, głównym owadem zapylającym nasze pola i sady. Jest więc stałym i
niezastąpionym elementem produkcji rolnej. Można śmiało zaryzykować
twierdzenie, że bez pszczół czeka nas katastrofa o trudnej do oszacowania
skali. Co roku w wyniku zatruć pestycydami ginie w Polsce 20 proc. rodzin
pszczelich. To prawdziwy pogrom dla naszego rolnictwa.
Dziwnym jest zatem postępowanie
wbrew naturze wielu producentów rolnych, którzy w porze lotności pszczół
pryskają przeróżne świństwa na uprawy, li tylko po to, by było więcej… A czy
zdrowiej? Niemalże wszyscy pszczelarze, a jest ich dzięki Bogu jeszcze sporo w
naszym regionie, tracą rok w rok od 20 do 30 procent populacji pszczół miodnych
przez głupotę sąsiadów - rolników. Bywają i wyższe straty. Facebook i media
społecznościowe w okresie wiosennym pełne są informacji o bezmyślnym trucicieli
tych pożytecznych owadów, tym samym szkodzeniu samemu sobie. Lobby chemiczne
jest tak silne, że nawet przekonuje naszych decydentów, by ci zgadzali się na
stosowanie środków - o ironio zwanych ochronnymi - na uprawy. Ostatnio dowiedziałem
się, że preparaty dokarmiające rośliny uprawne niosą również ogromne
spustoszenie w populacji pszczół, gdyż pryska się nimi od przysłowiowego rana
do wieczora.
Wyczytałem, że: wbrew opiniom wielu naukowców i zakazowi
Komisji Europejskiej Jan Ardanowski, tuż po objęciu teki ministra rolnictwa, w
ekspresowym tempie wydał zgodę na używanie neonikotynoidów. To substancje
owadobójcze uznane za niebezpieczne dla pszczół. Prokuratura przyznała, że
złamał prawo, ale odmówiła wszczęcia śledztwa. Sąd nakazał jej zająć się sprawą.
Więcej na ten temat znajdziecie pod linkiem:
Powinniśmy wszyscy gremialnie
zaprotestować przeciwko wszelakim tego rodzaju praktykom. Media winny głosić i
ostrzegać o porach dnia, w których dopuszczalne jest stosowanie zabiegów
chemizacyjnych, a w których ich nie wolno stosować. Komunikaty winny mieć taką
częstotliwość jak informacje o pogodzie. Każdy producent rolny winien przejść
obowiązkowe szkolenia i coroczne przypomnienia o dobrodziejstwie płynącym z
pracy pszczół i szkodliwości płynących z nieprzestrzegania pór dnia w
przeprowadzaniu oprysków i to wszelakich. Jeżeli stosuje się wysokie kary za
nieprzestrzeganie tzw. koronawirusowych obostrzeń, to dlaczego takich kar i
ścigania nie stosuje się wobec tych, którzy w chemizacji widzą tylko swoje
„podwórze“ i swoją kasę?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz