Na śródleśnym cmentarzu
ewangelickim w Wymysłowicach pod Ciechrzem, pośród nielicznymi już dzisiaj
nagrobkami, znajdujemy niewielki głaz z wyrytym nań napisem:
Hubert Gramowski
geb. 17.09.1904
gest. 15.05.1933
Zapewne wielu odwiedzających ten
cmentarz stając przy kamieniu zadaje sobie pytanie: - Kto spoczywa pod tym
głazem i co było przyczyną śmierci, że tak młody człowiek zszedł z tego świata?
Od lat zebrane przeze mnie informacje na temat tej osoby czekały na swoją
kolej, by w końcu ujrzeć światło dzienne…
Wydarzenie, które dzisiaj
przypominam i które związane jest ze spoczywającym snem wiecznym pod tym głazem
ma przebieg sensacyjny. Rozegrało się przed blisko 90-laty i rozeszło się
wielkim echem po Kujawach i Polsce. Miało ono miejsce 15 maja 1933 r. w
niewielkim lasku należącym do nadgoplańskich Lachmirowic, a te z kolei do niemieckiej
rodziny Hinschów, Maxa, a po nim Gustawa. Tłem krwawej tragedii była miłość
dwojga młodych ludzi, Elli Neumann, córki zamożnego gospodarza z Racic,
zakochanej bez pamięci w młodym leśniku Hubercie Gramowskim. Ojciec Huberta, Brunon
był również leśniczym i znanym hodowcą psów, członkiem Towarzystwa
Kynologicznego przy Polskim Związku Myśliwych w Poznaniu. Mieszkał w
leśniczówce Wymysłowice, w lesie Kobylarz należącym do majętności Hildegardy i
Clausa von Heydebrecków z pobliskich Markowic k. Strzelna. Wszyscy bohaterowie
tej opowieści byli narodowości niemieckiej i posiadali obywatelstwo polskie.
Ówczesna prasa prześcigała się w
doniesieniach o zabójstwie 28-letniego leśniczego, którego miała dokonać jego
narzeczona, niejednokrotnie konfabulując. Oto jeno z nich, zamieszczone na
łamach poznańskiego „Nowego Kuriera“:
On
- przystojny chłopiec, za którym głowę straciła już niejedna dziewczyna
odpłacał się Elli uczuciem szczerym i gorącym. Sielanka miłosna trwała jednak
bardzo krótko. Od pewnego czasu Gramowski zaczął wyraźnie Ellę zaniedbywać, a
ludzie coraz częściej widywali pana leśniczego w towarzystwie jakiejś dziewczyny
z miasta. Zakochana na zabój w swoim chłopcu z lasu Neumannówna nie mogła tego
przeboleć. Gwałtowny temperament Elli pożądał zemsty za wszelką cenę. W
poniedziałek dopilnował Gramowskiego w lesie lachmirowickim. Szedł z inną
dziewczyną. Neumannówna błyskawicznie dobyła browninga i pociągnęła za cyngiel.
Strzał
był celny. Śmiertelnie zraniony w płuca, Gramowski skonał w kilka sekund
później.
W
przystępie ostatecznej rozpaczy Neumannówna strzeliła do siebie. l ten strzał był
celny. Kiedy na odgłos strzałów rewolwerowych ludzie pobiegli do lasu, znaleźli
na splamionej krwią murawie już tylko zastygłe zwłoki kochanków. Wstrząsająca
tragedia miłosna wywołała w całej okolicy kolosalne wrażenie.
Nieco inne i bliższe prawdy
zakończenie tragedii opublikowano w gnieźnieńskim „Lechu“: Z ciężką raną zdążyła jeszcze dowlec się do domu. Zaalarmowano natychmiast
policję i pomoc lekarską. Wyprawa ratunkowa do lasu była bezskuteczna - znaleziono
tam już tylko zastygłe zwłoki leśnika. Stan Elli jest bardzo poważny.
Ale prawdziwy przebieg tego
wydarzenia poznajemy dopiero z procesu sądowego. Otóż, jego obserwatorem był
również dziennikarz z „Dziennika Kujawskiego“, który taką oto złożył relację
poprzedzając ją krzykliwym tytułem:
Tragiczne dzieje
nieszczęsnej miłości - Kobieta na ławie oskarżonych - Radość i smutki miłości -
Nożem w żebra - Śmiertelny finał w lesie - Tajemnica
…Bydgoski
Sąd Okręgowy na sesji wyjazdowej w Inowrocławiu rozpatrywał wczoraj sensacyjną
sprawę o zabójstwo młodego leśniczego śp. Huberta Gramowskiego.
Śmiertelne
strzały, które 15 czerwca br. padły w lesie majętności Lachmirowice pod
Kruszwicą znalazły swój sądowy epilog. Ławy dla publiczności w dużej sali Sądu
Grodzkiego zapełniły się szczelnie przede wszystkim ze względu na miłosne tło
tragedii. Zanim bowiem wśród żywej zieleni znaleziono zimne zwłoki leśniczego i
jego ciężko ranną narzeczoną - rozwinęła się przedtem między dwojgiem młodymi
dwuletnia intryga miłosna, pełna zwykłych kłótni, przeprosin, a przechodząca
obfitą gamę wzruszeń - rozpaczy, nadziei i zazdrości.
Przy
stole sędziowskim zasiadają: przewodniczący - wiceprezes Sądu Okręgowego
Szechowicz, sędzia okręgowy Gajewski i sędzia grodzki Witaszek. Oskarża
podprokurator Galuba, broni mecenas Mielcarek. 20-letnia Ella Neumann z Racic,
narzeczona śp. Huberta oskarżona jest o to, że pod wpływem zazdrości
zastrzeliła swego narzeczonego śp. Huberta. Usiłując potem pozbawić się życia,
ciężko się postrzeliła.
Młoda
kobieta na ławie oskarżonych! Nic więc dziwnego, że przypatrujemy się jej
ciekawie. Drobna szatynka o ładnej, inteligentnej twarzy. Żywe oczy w ładnej
oprawie, profil energicznie zarysowany, z wysokiego czoła odgarnięte włosy,
całość robi sympatyczne wrażenie. Często nerwowo przygryza usta, a blada
zmizerowana twarz, na której widnieje wielkie napięcie, żywe budzi współczucie…
Padają twarde słowa oskarżenia, zaczyna się indagacja [wypytywanie]. Na pytanie sędziego czy rozumie po polsku,
uśmiecha się z zakłopotaniem (ładny ma uśmiech), mówiąc „ein bischen“…
Przywołano więc tłumacza. Oskarżona do winy się nie przyznaje, po czym cichym
głosem opowiada słoneczne i chmurne dzieje nieszczęsnej swej miłości.
Ze
śp. Hubertem Gramowskim zapoznała się na ślubie swej siostry w 1931 r. i zaraz
na drugi dzień się z nim zaręczyła, utrzymując z nim później bliższe stosunki.
W 1932 r. pojechała z narzeczonym do Wymysłowic do jego rodziców, którzy ją
bardzo dobrze przyjęli. Ale w tydzień po tym Ella otrzymała list od Huberta, że
nie może się z nią ożenić bez 10-tysięcznego posagu, poza tym rodzice jego są
przeciwni małżeństwu, a szef zmniejszył mu wynagrodzenie z 100zł. na 50 zł.
Następstwem tego listu było zerwanie, ale tego samego jeszcze dnia Hubert
przyszedł do Elli, płakał i przepraszał, po czym nastąpiła znów zgoda.
Wreszcie
nadszedł ów fatalny poniedziałek 15 czerwca rb., zasnuty mgłą i siepiący
deszczem. W dniu tym poszła do Lachmirowic do Marii Plötzel, u której mieszkał
Hubert. Zobaczywszy się z narzeczonym, wręczyła mu rewolwer swego brata, o
który ją przedtem prosił. Potem oboje wyszli. Gdy weszliśmy w las - opowiada
podniecona Ella - Hubert stanął nagle i powiedział:
-
Rodzice nie chcą pozwolić na małżeństwo, ja bez ciebie żyć nie mogę - a
wyciągnąwszy browninga - tą oto bronią pozbawimy się życia…
Strasznie
się przelękłam, zaczęłam płakać i więcej już nic nie pamiętam.
Sędzia
Szechowicz: - A co było dalej, skąd Pani dostała postrzał?
-
Zapewne wzięłam rewolwer i strzeliłam do siebie, ale na pewno nie wiem,
wszystko to było dziełem jednej chwili…
Sędzia:
- A czy Pani nie chciała zabić narzeczonego?
-
Ja nigdy takich myśli nie miałam, nigdy, nigdy… - wzruszonym głosem odpowiada
Ella, podniecona z gorączkowymi rumieńcami na twarzy. Jest to punkt
kulminacyjny zeznań oskarżonej, cała sala, prokurator i obrońca stojąc,
wsłuchują się z natężeniem w jej słowa.
Następuje
przesłuchanie świadków. Wdowa Maria Neumann, siwa już matka oskarżonej, ze
śladami dawnej urody twarzy i siostra Gertruda, korzystając z przysługującego
im prawa, odmawiają zeznań, w przeciwieństwie do brata Elli, Fritza, który na
ogół potwierdza jej zeznania. Popołudniu w dniu zabójstwa spotkał swą siostrę
Gertrudę prowadzącą wzburzoną Ellę, która krzyczała: - strzelaliśmy się z
Hubertem. Świadek pobiegł wtedy z niejakim Rothenbuschem na miejsce czynu. Na
skraju lasu leżały zimne już zwłoki Huberta, obok z lewej strony rewolwer
świadka, otwarty scyzoryk a w nogach flinta. Browning ten wziął do ręki, kładąc
go potem znów na dawne miejsce. Gdy świadek wrócił do domu zastał już Ellę w
łóżku i nieprzytomną. Od tego też czasu aż do dnia rozprawy nie zamienił z nią
ani słowa.
Z
zeznań gospodyni śp. Huberta, Marii Piötzke wynika, że młody leśniczy co raz
więcej stygł w miłosnych zalotach do Elli, nie mając zupełnie zamiaru się z nią
ożenić. Przyjaciel zabitego Helmut Hermann opowiada, że Hubert początkowo
chciał się z Ellą ożenić, później jednak wycofał się i swój stosunek z nią
likwidował powoli, bojąc się, by się nie utopiła. Według świadka, Gramowski
opowiadał, jakoby Ella groziła mu śmiercią, jeżeli będzie chodził z innymi
dziewczętami. W tej chwili oskarżona na wezwanie sądu, przeczy stanowczo,
mówiąc: - Nigdy nie mówiłam takich rzeczy, ja nigdy nie byłam zazdrosna, bo
zbyt wiele miałam do Huberta zaufania, to on właśnie… Denat miał się też
wyrazić do świadka m.in.: - jeśli dostanę kulą, to ona też musi umrzeć, dam jej
nożem pod żebra. Świadek Rotheubusch nic nowego nie wnosi, natomiast świadek
Eryk Piötzke zeznaje, że śp. Hubert oświadczył mu kiedyś: - mam już wszystkiego
dość, najlepiej dam sobie kulę w łeb.
W
sali poruszenie, bo wchodzi świadek Brunon Gramowski, siwy pan z zawiesistym
wąsem, ojciec denata. Świadek zeznający po niemiecku nie patrzy na oskarżoną,
która znów nie odrywa od niego oczu. Syn jego nie chciał już później ożenić się
z Ellą, bał się jedynie, by nie zemściła się na nim. Gramowscy sprzeciwiali się
małżeństwu przede wszystkim z powodu antypatii jaką żywili do całej rodziny
Neumannów. Śp. Hubert gorąco kochał swych rodziców, toteż świadek nie wierzy w
jego samobójstwo.
Po
przesłuchaniu świadków na wniosek mecenasa Mielcarka odczytano orzeczenie dra
Sitka lekarza powiatowego w Strzelnie gdzie leżała w szpitalu Neumannówna, że
oskarżona cierpiała na zanik pamięci. Sąd nie przychylił się do wniosku
mecenasa Mielcarka o przerwanie rozprawy i powołanie dra Sitka, jako biegłego.
Następnie
zabrał głos prokurator, wnosząc mimo wielu okoliczności łagodzących o surowy
wymiar kary, życiem ludzkim bowiem nie wolno szafować.
Mecenas Mielcarek w doskonałym przemówieniu
usiłował wykazać brak winy oskarżonej. To właśnie po stronie denata ciągle była
zabawa z bronią, jak o tym zeznali świadkowie. A nawet, gdyby przyjąć, że czyn
jej zarzucany popełniła, to uczyniła to w każdym razie bez udziału woli. Proszę
więc - zakończył mecenas Mielcarek - o uwolnienie z braku dowodów winy.
Po
naradzie sąd skazał oskarżoną na 2 lata więzienia z zawieszeniem na 3 lata.
Obrońca założył apelację, oskarżona odpowiadająca z wolnej stopy przyjęła wyrok
spokojnie.
Miłość
od pierwszego wejrzenia, zazdrość, strzały… śmierć! Nie wiadomo co działo się w
duszy kobiety, która patrzyła w sali sądowej na ojca swego zabitego
narzeczonego, którego tak przecież kochała - kobiety, której wiosenną radość
życia spłoszyły strzały śmiertelne… Wyrok zapadł, ale nie możemy uwolnić się od
wątpliwości. Czy istotnie zazdrość? Kto zabił? Nie wiemy wahamy się -
tajemnica! Na ławie oskarżonych zasiadła kobieta.. (s)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz